środa, 1 października 2014

Pomaranczowy wschod


Za oknem piekny, pomaranczowy wschod. 
Indianka mysli jak owocnie zagospodarowac ten dzien ktory wlasnie sie przed nia otwiera.
Najpierw konie zlapie i uwiaze a potem sprowadzi weterynarza aby je zaszczepil przeciwko grypie i tezcowi.
Trzeba tez kupic odrobaczenie dla owiec i koz.

Indianka

3.33

Indianka obudzila sie o 3.33 i rozmysla nad tym co ma do zalatwienia i jak najlepiej to logistycznie rozplanowac.
Wszystkiego na raz nie zalatwi bo to za ciezko. Musi rowerem pszenice dla kur przywiezc, owies dla koni, lizawki dla koni, koz i owiec, 
odrobaczenie dla owiec i koz oraz szczepionki i linki dla koni.
Trzeba myjke dla koni i owiec zainstalowac. Wszystko to kosztuje a budzet skromniutki ze hej. Trzeba wybrac to co najpilniejsze i sprobowac sie z tym w budzecie zmiescic.

Indianka

wtorek, 30 września 2014

Pies soltyski pogryzl Indianke

Indianka dzisiaj kilka kursow zrobila rowerem do wsi wozac sobie wode pitna od Warszawiaka. Podczas ostatniego kursu przed godzina 20.00 nagle z siedliska soltyski na droge wyskoczyl pies i rzucil sie na Indianke. Uderzyl ja z calym impetem pyskiem w podudzie i ugryzl. Zabolalo :(((. W bramie stal samochodem maz soltyski. Podszedl do Indianki i obejrzal na jej nodze slad po zebach swojego psa. Powiedzial ze to ich pies na zlodziei i zeby sie nie ruszala dopoki go nie zamknie. Zabral psa. Wsiadl do samochodu i pojechal na pole pod las polowac na zlodziei. Pewnie o zlodziei ryb chodzilo czyli o klusownikow.

Indianka z cala pewnoscia zlodziejem nie jest, a noga boli jak cholera. Nie dala rady pedalowac dalej. Musiala prowadzic rower kustykajac. Szczesciem pies ponoc byl szczepiony w sobote wedlug slow meza soltyski. Ale Indianka zaswiadczenia od weterynarza nie widziala. Lepiej sprawdzic.

Wyludzenie suczki Satji

Indianka wielokrotnie probowala odebrac ze schroniska dla psow swoja suczke Satje przekazana tam tymczasowo na czas odchowu nieplanowanych kundelkow po psie soltysowej. Suczke przekazala do schroniska pod naporem inspektorki weterynarii i urzednika z Urzedu Gminy. Krzyczeli oni na Indianke, grozili jej sadem, mandatem, kara grzywny z jednej strony - a z drugiej przekonywali, ze po odchowaniu szczeniat bedzie mogla psine zabrac. Bylo ich czworo, a Indianka sama jedna, zaskoczona najazdem i atakiem na nia. Przestraszona i zdezorientowana. Pretekstem do ataku byl krotki lancuch doraznie zastosowany przez Indianke celem powstrzymania suki przed wynoszeniem ze stajni szczeniat gdzie Indianka uformowala im legowisko z czystej slomy i przyniosla je z dworu, gdzie sie oszczenila suka.
Suczka miala przebywac na lancuchu pare godzin do czasu oswojenia sie z nowym miejscem. Na te sytuacje nadjechala kontrola pod wodza Krzysztofa K. Kontrola ta to wynik donosu lesb krakowskich Izabeli U. i jej kochanki Marty P., ktore wczesniej spedzily u Indianki kilka darmowych dni swoich wakacji. Dwie miejskie melepety poczuly sie uprawnione do ingerowania w wewnetrzne sprawy gospodarstwa Indianki i narobily jej przykrosci w wyrazie dziwnie pojmowanej ''wdziecznosci'' za darmowy pobyt na rancho Indianki. Taki rodzaj homoseksualnej ''wdziecznosci" za udzielona im z dobrego serca goscinnosc.

Pomimo obietnic okazalo sie, ze zostala oszukana i psa jej nie zwrocono. Probowala dalej zarowno na drodze formalnej jak i osobiscie. Podczas jednej z takich prob zostala brutalnie pobita. Dalej probowala psa odzyskac. Za nia i pieskiem wstawili sie Sven i Everdina reczac za Indianke i pisemnie zobowiazujac sie do wspierania Indianki w kosztach utrzymania suczki jesli to bedzie konieczne.

Mimo to Urzad Gminy w Kowalach Oleckich nie zgodzil sie zwrocic psa. Po kolejnych miesiacach przetrzymywania psiny w schronisku wbrew woli Indianki przyszlo pismo stawiajace warunek zaplaty pokaznego haraczu dla Urzedu Gminy w zamian za mozliwosc odbioru psa. To perfidne stawianie sprawy oburzylo Indianke. Indianka nigdy dobrowolnie sie nie zgodzila oddac psa do schroniska, a zwlaszcza na wieki. Urzad nigdy nie udzielil Indiance ani jej zwierzetom jakiejkolwiek pomocy gdy byla potrzebna. Sam Urzad Gminy nie mial prawa zabrac i przetrzymywac psa bez prawomocnego wyroku Sadu. Piesek mimo to nie wrocil do hodowcy i prawowitej wlascicielki.

Podczas zeznan do innych spraw sadowych Indianka wielokrotnie podnosila kwestie wyludzenia od niej psiny. Sadzila, ze sprawa ta zostanie wychwycona przez kolejno policje, prokurature lub sedziego, wyodrebniona i odpowiednio procedowana, ale nie stalo sie tak.
Zatem nim minal termin na zlozenie wniosku o sciganie i ukaranie winnych - sama taki wniosek zlozyla. Ma nadzieje w koncu doczekac sie sprawiedliwosci. Podala na policje jako podejrzanych popelnienia przestepstwa polegajacego na wyludzeniu jej zwierzecia z jej gospodarstwa urzednika Krzysztofa L. z Urzedu Gminy w Kowalach Oleckich oraz Ewe P. - inspektorke weterynarii z lokalnego PIW w Olecku, a takze jako podejrzanych nieuprawnionego przetrzymywania jej psiny - wlascicieli schroniska dla psow w Bystrym - Jana K. i jego zone Anne K.

Jednoczesnie Indianka domaga sie zadoscuczynienia za poniesione straty moralne i fizyczne na ktore sklada sie trauma wywolana przez zabor psa, szkalowanie jej dobrego imienia i uraganie jej w internecie w zwiazku z ta sprawa oraz pobicie przez policjantki - zadoscuczynienie w kwocie 100.000 zl, oraz odszkodowania w zamian za 10letnie odchowanie i trening psa w kwocie 30.000 zl.

Indianka

Zeznania

Indianka otrzymala wezwanie do zlozenia zeznan w charakterze swiadka na Komendzie Olecko, wiec udala sie tam wczoraj. Podwiozl ja samochod znajomego do samego centrum. Byl szczelnie zamkniety i smierdzial benzyna i spalinami, wiec Indianke zemdlilo tak, az o malo puscila pawia. Jeszcze w prokuraturze ja telepalo i mdlilo, mimo ze przeszla spory kawalek przez miasto do tej instytucji.
Najpierw zahaczyla o prokurature, gdzie musiala na wezwanie uzupelnic braki formalne pism poprzez zlozenie osobistego podpisu.

Na Komendzie byla przesluchiwana przez dwoje roznych policjantow.
Wpierw przez bardzo sympatycznego i rzeczowego policjanta, a nastepnie przez cierpliwa i kulturalna pania policjantke (te policjantki z Gizycka powinny uczyc sie postepowania z ludzmi od policjantek z Olecka).

Pierwsze zeznanie do sprawy o wyludzenie psa z jej gospodarstwa poszlo Indiance dobrze, natomiast do drugiej o uporczywe nekanie w Sokolkach juz slabiej z uwagi na znuzenie jak i specyfike samej sprawy. Ale rzeczowa policjantka wskazala Indiance co powinna zrobic aby uscislic i skonkretyzowac zeznania i Indianka to zrobi.

Wrocila do domu stopem gdy juz ciemno bylo.

poniedziałek, 29 września 2014

Alternatywne style zycia

Polskie spoleczenstwo to wyjatkowo nietolerancyjny, koltunski narodek.
Co prawda wiekszosc chelpi sie swoja tolerancja dla takich odmiencow jak homoseksualisci, ale tylko dlatego ze im te poblazliwosc wpoily media. Do prawdziwej tolerancji te same osoby wielbiace homoseksualistow nie sa zdolne. Natknawszy sie na swojej drodze na osoby, ktore mysla, dzialaja i funkcjonuja alternatywnie - takie hipokrytki wybuchaja agresja, staja sie napastliwe, uragajace i ublizajace.

Na Mazurach zyja zarowno bogaci rolnicy w wielkich willach i dworkach, jak i sredni i ubodzy chlopi malorolni i wiesniacy bez ziemi rozpadajacych sie chalupach.

Rolnicy placa podatek rolny. Wiesniacy bez ziemi nie.
Z podatkow rolnikow gminy remontuja domy komunalne na wsi w ktorych mieszkaja wiesniacy bez ziemi. Dzieki temu standard budynkow gminnych jest duzo wyzszy niz standard domow rolnikow.

Ubogim rolnikom na wsiach urzedy gmin nie pomagaja w zaden sposob.
Jest wiele zapuszczonych siedlisk i domow w standardzie z lat 60tych ubieglego stulecia. Brak lazienek, biezacej wody, czasem brak pradu.
Mimo tych brakow rolnicy ci musza placic przymusowy haracz na KRUS i podatek rolny. Nie otrzymuja zadnej pomocy z gmin.

Dotacje rolnicze o ile je otrzymuja sa zuzywane w calosci na biezaca dzialalnisc rolnicza typu zakup maszyn i srodkow produkcji.
Te dotacje w przypadku malych gospodarstw sa niewielkie - na poziomie zasilku dla bezrobotnego (takie nam ''wywalczylo'' SLD i PO) - natomiast wydatki na prowadzenie podstawowej dzialalnosci sa kolosalne.
Dochody z rolnictwa niewielkie. W porownaniu do poniesionych nakladow pracy i srodkow produkcji minimalne. Stad nie starcza czasu i pieniedzy na modernizacje siedlisk. Tego nie rozumieja przecietne buraki miejskie, ktore nasluchawszy sie medialnej propagandy o dotacjach rolniczych - sapia zawiscia. Buraki miejskie uwazaja sie za klase lepszych i swiatlejszych ludzi.
Daja sobie prawo do pouczania rolnikow. Tymczasem sa tylko niedouczonymi, zmanipulowanymi przez media burakami miejskimi, ktore nie maja pojecia o zyciu na wsi.

Mnie mieszkajaca na wsi nie dziwia wiejskie zroznicowane standardy zycia i nie sa dla mnie powodem do wyszydzania. Dla mnie jak i dla wielu liczy sie czlowiek i to co z siebie moze dac: mozliwosc wymiany, wspolpracy, wzajemnej pomocy.

Offtopik

Na wielu internetowych forach funkcjonuja osoby ktore czuja kompulsywny przymus kontrolowania wszystkich wypowiedzi i cenzurowania tych, ktore sie im nie podobaja. Maja tez zwyczaj blokowania rozmowcow z ktorymi nie potrafia polemizowac. Wycinanie wypowiedzi roznych ludzi jak i samych ludzi jest nagminne. Swiadczy o braku kultury osobistej i pewnej chorobie psychicznej wynikajacej z kompulsywnego przymusu kontrolowania wszystkiego i wszystkich. Osoby te sa jak male dziewczynki ktore dorwaly sie do nozyczek i tna wszystko co popadnie - od kaszmirowego swetra mamy po eleganckie firanki. Nie wazne co - byle ciac :-) Dlatego Indianka jednak czuje sie najlepiej na swoim blogu gdzie ja zadna ograniczona i arogancka melepeta nie stresuje.

niedziela, 28 września 2014

Fryty

Indianka zakonczyla dzisiejsza labe nie lada wysilkiem. Mianowicie sprowadzila na swe wlosci wor ziemnioli :-) Wor ciezki jak cholera. Tachala go na rowerze od rolnika kilka kilometrow. Kobyla powinna Indiance pomoc, ale jeszcze nie nauczona pracy w zaprzegu.
Dobrze ze sasiad Warszawiak pomogl podwiezc ten wor. Akurat wracal na wioske. Podrzucil wor pod sam dom. Indianka w te pedy dojechala do domu rowerem i zagnala owce zainteresowane ziemniakami do owczarni. Indianka rozebrala wor na kilka wiader ziemniakow i zaniosla do piwnicy. Ma podstawe zarcia na jakis czas.
Wieczorowa pora usmazyla sobie fryty. Nareszcie smak ziemniaka :-)
Juz miala po dziurki w nosie nalesniki :-)

Bycza niedziela

Uff... Nareszcie mozna sie wybyczyc pomyslala Indianka wylegujac sie do poludnia w lozku. Czyta sobie rozne rzeczy i zastanawia sie nad losami wrednych voltopirow. Teraz juz wie czemu tacy czepliwi. Im samym nie wychodza rozne ich poronione pomysly, wiec krew ich zalewa jak ktos inny wyskakuje ze swoim smialym i kreatywnym pomyslem. Niektore wredne voltopirki to zarozumiale, sfrustrowane, nietolerancyjne bzdziagwy i tyle :D

sobota, 27 września 2014

Polskie bezprawie- incydenty z zycia wziete

Policja za sprawa naszych władz ma zbyt daleko idące uprawnienia często gęsto nadużywane przez funkcjonariuszy.
Co gorsza, te nadużycia prowadzą do stwarzania zagrożenia wolności, zdrowia i życia obywateli, których policja ma chronić.
To patologia. 
Pora, by nowa władza która zastąpi PO zabrała się za to prawo i złagodziła je. Nie może być tak, że policja napada na
 bezbronnych, nieagresywnych ludzi i przystawia im bron do głowy. A gdyby wypaliła?

"Sytuacja wyglądała tak, że podczas stania w klatce ktoś zadzwonił na policję o interwencję. Przyjechał radiowóz policjantka kazała nam się rozejść. Chłopak wdał się w dyskusję z policjantem, ten poszedł do radiowozu w tym czasie chłopak poszedł skorzystać z wc. W momencie gdy wszedł do bramy policjant pobiegł za nim, wtedy do klatki weszłam ja podbiegłam do policjanta i zapytałam go co robi, gdyż szarpał chłopaka za kurtkę. W tym momencie dostałam gazem po oczach. Policjantka wypchnęła nas na podwórko lecz w momencie gdy usłyszałam słowa stój bo cię zabiję weszłam z powrotem do klatki a policjant stał z bronią przystawioną do głowy chłopaka. Gdy do nich podeszłam po raz drugi potraktowano mnie gazem. Potem po ok.10 min.nie za wiele widząc podeszłam do policjanta, od którego dostałam gazem i poprosiłam o jego dane lub numer identyfikacyjny ale ten odmówił i tak dwa razy. Powiedział, że zaprasza na komisariat jezeli chcę się dowiedzieć. Więc pojechałyśmy z koleżanką. Na komisariacie przy okienku też nikt nie chciał nam takiej informacji udzielić. Zostałyśmy natomiast zatrzymane pod zarzutem znieważenie funkcjonariusza policji oraz naruszenie nietykalności cielesnej. Trafiłyśmy do aresztu na 45 h. Obecnie czekamy na sprawę. Czy policjant ma obowiązek się wylegitymować? Czy jako matka karmiąca piersią mogłam zostać aresztowana na te 45 h? Czy w sądzie mogę przedstawić nagranie video tej sytuacji i jak to zrobić? Czy mieli prawo użyć gazu i broni?"

Sądzę, że wystarczyło zwykle polecenie rozejść się. Broń, gaz i fałszywe oskarżenie o naruszenie i znieważanie nie były tu konieczne.
To było ewidentne nadużycie, tak samo jak w moim przypadku. 
Wygląda na to, iż w każdej sytuacji gdy funkcjonariusze nadużywają swoich uprawnień, następnie zastraszają swoje ofiary sprawa karną pod zarzutem znieważenia lub naruszenia lub z obu tych paragrafów. Wygląda na to, że paragrafy dot. naruszenia i znieważania stały się przepisami regularnie nadużywanymi przez policję. Powinny zatem zostać skasowane. Generują patologię. Krzywdzą ludzi.
Powinna powstać inicjatywa obywatelska za zniesieniem tego przepisu.

​Użycie broni przy zwykłych zakłóceniach lub podejrzeniu zakłóceniu spokoju jest niezasadne.
Cywile, to nie terroryści uzbrojeni i groźni. Nie strzela się z armaty do wróbla. 
Policjanci powinni umieć rozmawiać z ludźmi i grzeczną rozmową doprowadzać do rozwiązywania konfliktów.
Broń w ogóle nie powinna być w użyciu.


Wychowawcza i prewencyjna polityka państwa jest niespójna i prowadzi do przykrych następstw.
W szkolach pozwala sie na totalne rozwydrzenie młodzieży. Potem taka młodzież wchodząc w dorosłe życie jest konfliktowa, nie potrafi sie zachowywać w sposób nie ściągających na nią interwencji policji. 

Grovermina


Udalo sie! :))) Indianka dala rade zalozyc kantar gryzacej zrebicy, a nawet podac jej grovermine (iwermektyne) do pyska.
Zrebica nie wyplula. Dakota tez ladnie polknela.

W sumie na dzien dzisiejszy wszystkie dziewczyny sa odrobaczone. Mozliwe ze Indiana wyplula, wiec trzeba bedzie za jakis czas powtorzyc odrobaczenie. Bylo juz ciemnawo gdy Indianka odrobaczala Indiane. Odchylila jej leb do tylu, ale nie zauwazyla polykania. Potem klacz zwiesila leb i przezuwala jakby chciala wypluc. Mozliwe, ze wyplula.

Klacze wygladaja zdrowo i pieknie. Siersc lsni.
Indianka znalazla dluga linke i zrobi z niej dla nich lonze.

Indianka

Problem z agresja

Kilka miesiecy temu podczas pierwszej rozprawy na ktorej bylam zlozylam wniosek o skierowanie policjantek ktore mnie zaatakowaly i pobily na badania psychiatryczne w zwiazku z moim podejrzeniem, ze maja problem z agresja gdyz rzucily sie na mnie bezpodstawnie przed schroniskiem w Bystrym i dotkliwie poturbowaly. Moim zdaniem to byl bandycki napad, gdyz aby to bylo legalne aresztowanie musi byc powod i podany zarzut. Nie bylo powodu, ani podanego zarzutu.

Ja a takze Sven i Everdina ktorzy blisko stali bylismy swiadkami tego jak im to bicie sprawialo chora satysfakcje. Ja zostalam przez te policjantki pokrzywdzona. 
Takie osoby nie powinny pracowac w Policji. Stanowia zagrozenie dla ludzi.
Sedzia zignorowala moj wniosek. Zamiast poslac na badania psychiatryczne agresywne policjantki ktore rzucaja sie na niewinnych, bezbronnych ludzi - skierowala na to badanie mnie.
Takze nie zostaly sprawdzone podobne incydenty z tymi policjantkami i innymi ludzmi. Podobno maja sporo podobnych do mojej spraw. Wyglada na to ze nagminnie tluka ludzi i zakladaja im sprawy o naruszenie. Zatem powinny zostac przebadane psychiatrycznie zanim kogos zabija.

Indianka

piątek, 26 września 2014

Kantary

Nadszedl czas by zalozyc indianskim dzikuskom kantary.
Indianka zamknela sie ze swoimi dziewczynami w stajni i zaczela je oblaskawiac i przekonywac do kantarow.

Trzem udalo sie zalozyc. Dwie udalo sie odrobaczyc z czego jedna na pewno polknela. Na jutro zostala do zakantarowania Driada.
Do odrobaczenia sa jeszcze Dakota i Driada.

Driada gryzie i kopie. Znarowil ja Czegewara rok temu. Za brutalnie sie do niej zabral. Nie bedzie latwo zalozyc jej kantar ani tym bardziej odrobaczyc. Indianka bedzie musiala ja dlugo zaklinac.

Indianka zacznie je jutro przyzwyczajac do zabiegow pielegnacyjnych.
Co prawda juz je wczesniej szczotkowala i czesala, ale tym razem zacznie to robic regularnie. Konie sa czyste i nie potrzebuja zadnego szczotkowania, gdyz sie czyszcza naturalnie poprzez regularne tarzanie i kapiele deszczowe, ale chodzi o ich wstepne przygotowanie do jazdy.
Im wiecej beda dotykane, tym szybciej zaakceptuja siodlo.

Polskie zalegalizowane bezprawie

Dostalam email od adwokatki z Gizycka, iz sad wydal postanowienie o aresztowaniu mnie i przymusowym doprowadzeniu przed oblicze psychologa i dwoch psychiatrow w Wegorzewie na przymusowe badania psychiatryczne na ktore sie nie godze.

Przypominam, ze to wynik sprawy karnej jaka mi zalozyly policjantki po tym jak mnie brutalnie pobily rok temu w kwietniu przed schroniskiem w Bystrym i doprowadzily do rozstroju zdrowia na wiele tygodni, a w samym dniu incydentu - do stanu przedudarowego i zagrozenia mego zycia.

Moje i Svena skargi na brutalnosc policji zostaly zlekcewazone podobnie jak moje wnioski o sciganie i ukaranie tych policjantek.

W internecie od dwoch lat jestem przesladowana przez dwie lesby i ich przydupasow. Policja ni prokuratura nie chce sie tym zajac. Toleruja te nagonke. Nie moge sie przebic z moimi wnioskami aby wreszcie zajeli sie tymi paniami i tym co one mi robia. Pasuje im ta nagonka jako narzedzie pognebienia mnie? Chca tym samym doprowadzic do mojego samobojstwa? Ktos inny bedac na moim miejscu po takiej fali nienawisci i szykan jakie ich antyblog generuje - zabilby sie.

Ja zyje, ale czuje sie zaszczuta, zagrozona. Gdziekolwiek pojawie sie na jakimkolwiek forum internetowym jestem atakowana przez przypadkowe osoby ktore naczytawszy sie tych od dwoch lat publikowanych na moj temat bredni postanawiaja dolozyc swoje marne 3 grosze i podokuczac mi, poobrazac, uniemozliwic normalne funkcjonowanie mojego gospodarstwa czy chociazby poprawne relacje miedzyludzkie na plaszczyznie internetowej.

To co sie dzieje we wsi, w bibliotece w Sokolkach to poklosie tego antybloga. Przecietny czlowiek naczytawszy sie tych pomowien, oszczerstw, szykan - zachowuje sie wobec mnie jak swinia.
Policji i prokuraturze pasuje to? Nie moge sie doczekac zadnego postepowania sadowego w zwiazku z szykanami jakie mnie spotykaja w internecie i we wsi. Ubliza mi sie, grozi pobiciem i smiercia, a policja praktycznie nic z tym nie robi, nikogo nie ukarala, ani nawet nie pouczyla. Pasuje im taka sytuacja? Sadze, ze tak.

Jestem bezradna wobec wymiaru niesprawiedliwosci i przestepcow ktorzy regularnie lamia moje prawa. Rzecznik Praw Obywatelskich tez praktycznie odmowil mi pomocy. Amnestii International nawet nie odpowiedzialo na moj email. Zachlystuja sie przypadkami lamania praw czlowieka gdzies tam w Afryce lub Azji, a pomijaja to co sie dzieje w Polsce na codzien.

Takie panstwo stworzyliscie. Aparat ucisku ktory gnebi bezbronnych ludzi dowolnie i w kazdej formie. To wy jestescie winni bo glosujecie na zwyrodnialcow ktorzy takie bezprawie wprowadzaja do kraju.
Ci z was co czynnie nie glosuja glosuja biernie oddajac swoje glosy i wybor innym. Ci inni za was decyduja. Do wladz sa wybierani ludzie ktorzy dzialaja na szkode Polski i Polakow. Ustawicznie sa podnoszone podatki. Zaostrzane prawo wzgledem obywateli.
Powstaja prawa wymierzone w zwyklych obywateli.
W tej chwili legalnie wolno zabic policjantowi cywila i uchodzi mu to bezkarnie. Natomiast ojciec rodziny broniacy jej przed zbirami idzie do wiezienia za obrone swojej rodziny. Robia z nas ubezwlasnowolnione legalnie kukly, ktorym za niezbedna obrone zdrowia i zycia grozi wiezienie.
To wy, glupio glosujace lub
nie glosujace szaraki jestescie wspolodpowiedzialni za nasze polskie piekielko, ktore pleni sie od lat w naszym kraju zatruwajac zycie zwyklym obywatelom takim jak ja.

Wezcie sie wreszcie ogarnijcie i zaglosujcie na Prawo i Sprawiedliwosc ktore chce zrobic porzadek z polskim prawem, naprawic je tak, by zwykly obywatel mogl funkcjonowac w tym kraju w poszanowaniu swoich podstawowych praw ludzkich.

środa, 24 września 2014

Zaklinaczka koni czyli Indianka

Z ciezkim sercem sie od rana zbierala by isc po konie. Koszmarny kaszel i bol gardla nie ulatwial zadania. Do tego ogolne oslabienie i bole miesni. Masakryczna grypa. Gdyby nie martwienie sie o konie nic by ja nie zmusilo aby wstac z lozka.

Byla po nie wczoraj, ale nie daly sie zagnac. Robily kolka i parkowaly pod siedliskiem gospodarza. Gdy Indianka poglaskala Indiane i poprosila ja zachecajaco by poszla z nia do domu, klacz obejrzala sie za siebie na siedlisko goscinnego gospodarza i spojrzala na Indianke wzrokiem ktory mowil:
''Hodowco, czego chcesz? Tutaj nam daja cukierki. Nam tu dobrze. My tu zostajemy.'' Gospodarz lubi konie, a jego 15letnia corcia uwielbia.
Konie wyczuly przychylnosc i czuly sie tam jak u siebie. Zadomowily sie.
Nie daly sie naklonic do powrotu. Gospodarz obiecal pomoc w wygnaniu koni z jego pola na dzis rano, ale rano Indianka bardzo zle sie czula i takze czekala na listonosza z listami poleconymi, bo dzwonil ze wiezie je do niej. Poszla z ciezkim sercem po poludniu. Uzbroila sie w kantar, linke, kombinerki, jablka. Po drodze pozbierala na polu resztki kukurydzy.

Tym razem reakcja koni byla inna. Chyba zatesknily za Indianka. Nie wystarczyl im sam jej widok dzien wczesniej i poglaskanie ich pyskow i podrapanie grzbietow. Gdy Indianke ujrzaly - podeszly do niej do granicy pastwiska. Dalej baly sie isc bo drut z pradem. Indianka na szczescie wziela kombinerki i przeciela przeszkode (spoko - jutro zalata). Wypuscila konie. Troche sie lekaly przejsc przez miedze ale pokazala im ze drutu nie ma i ostatecznie przeszly. Pierwsza osmielila sie Dakota.

No i zaczela sie mozolna wedrowka przez wzgorza i doliny. Klacze dosc chetnie szly za Indianka. Widac juz mialy dosyc obcej farmy mimo tych cukierkow, ale baly sie pastucha w ktorym byly uwiezione. Pewnie gdyby nie te druty wrocilyby same do domu. Mimo ze byly w obcym miejscu, maja doskonala orientacje terenu, co bylo widac doskonale pozniej gdy zblizyly sie do drogi zwirowej.

Indianka je wolala po imieniu i zachecala jablkami i kukurydza. Szly robiac przystanki, ale na szczescie nie robily numerow typu nagly zwrot o 180 stopni i galop z powrotem, choc Indiana parokrotnie ogladala sie na siedlisko gospodarza.

Znalazly jablon. Pod nia pozbieraly jablka i Indianka tez sie pochylila pozbierac jablka. Nagle uslyszala tetend kopyt. Czyzby przewrotnie pognaly z powrotem do gospodarza? Tylko nie to! Wiekszosc drogi juz je przeprowadzila... Ale nie... Spojrzala i zobaczyla jak jej 4 pieknosci z gracja zwawo i pewnie galopuja w strone jej gospodarstwa. Znalazly przejscie na miedzy i bryknely na druga strone drogi zwirowej. Poczym pelnym galopem pognaly co sil w nogach i plucach do domu czyli na rancho Indianki. Gdy Indianka dotarla na zwirowke byly juz hektary do przodu, pod farma Indianki.

Indianka tam doszla. Gdy doszla, klacze bryknely na jej siedlisko do swej stajni. W nagrode dostaly do zloba jablka i kukurydze a i otreby pszenne dostana gdy Indianka odpocznie, bo bardzo zmeczona jest tym stresem i czarowaniem koni... :-)
Grunt, ze rumaki Indianki w domu. Mozna odetchnac z ulga. :-)
Indianka bardzo sie cieszy, ze udalo jej sie sprowadzic konie bez kantara i linki tylko sila perswazji. Dwa kilometry. Stado koni. Sama bez pomocy.

Gdyby wyszkolilby ja profesjonalny trener bylaby genialna trenerka.
Ma ogromne, naturalne wyczucie psychiki koni. Zawdziecza to wrodzonej, wybitnej empatii umozliwiajacej wczucie sie w druga istote.

Powinna sie ksztalcic w tym kierunku.




wtorek, 23 września 2014

Gaaardloo

O jakzesz boli Indianke gardlo! Normalnie masakra. Dusi sie. Boli glowa.
Ale cieszy sie, ze nareszcie znalazla sploszone konie. Objezdzila cala okolice na rowerze. Glosne kombajny kukurydziane koszace kukurydze w poblizu wystraszyly konie tak az bryknely taki kawal od domu.
Poczestowane cukierkami przez corke gospodarza skubance nie chca wracac. Sa az 2km od domu. Bedzie je ciezko sprowadzic z powrotem.
Gospodarz ma pomoc koniki wygnac z jego pola jutro rano. Nie bedzie latwo, bo pole potezne. Indianka wezmie kantar i uwiaz i sprobuje wpierw w ten sposob wyprowadzic konie stamtad. Chyba sie jutro zakaszle na smierc na tym polu... Przydalby sie trener koni w tym awaryjnym momencie...

piątek, 19 września 2014

Mamo zadzwoń do mnie!

Nie mam impulsów, a wynikła pilna sprawa.
Zadzwoń wieczorem lub w nocy.
Pozdrawiam gorąco z Mazur,
córcia :)))

Indianka zagrypiona

Oslabiona, obolala i cierpi.
Jednak wczoraj wysprzatala podworko z kamieni i sznurkow.
Zabrukowala koleine na gminnej drodze.
Dzis nie ma sily ani apetytu. Musi polezec i nabrac sil.

Indianka

Grypa biblioteczna

Indianka padla ofiara zarazenia grypa. Przedwczoraj gdy wchodzila do biblioteki kilkoro dzieci kichalo, kaszlalo. Dzisiaj ona ma w gardle jakby kamien i katar plynie z nosa. Najgorszy ten bol w gardle i ogolne fatalne samopoczucie. Masakra.

czwartek, 18 września 2014

Ogarnianie podworka

Indianka doszla do wniosku, iz zbyt wiele czasu spedza w bibliotece kosztem swojego siedliska. No, ale jak mus to mus.
W odpowiedzi na wnioski o sciganie urzednikow i funcjonariuszy-przestepcow dostaje coraz wiecej wezwan do zaplaty. Widac wspoldzialaja. Kazde takie nowe wezwanko przychodzi zaraz po tym, jak Indianka zlozy nowy wniosek na policje lub do prokuratury. Chca Indiance dokopac i ja zalamac. Jednak Indianka juz nic nie czuje. Przestala przezywac te ciosy ponizej pasa. Sa one typowe dla kreatur. Indianka jest ponad kreaturami i kanaliami. Da sobie z nimi rade. Prawo jest po stronie Indianki i nie odpusci podlcom, ktorzy ja i jej zwierzeta skrzywdzili.

Dzis ladna pogoda. Warto ogarnac podworko. Mnostwo tu kamieni powychodzilo i trzeba je uprzatnac i zabrukowac nimi dziure na drodze aby podczas deszczu dojazd byl.

Droga byla w tym roku zwirowana, ale pominieto jak zwykle jej koncowy odcinek prowadzacy do gospodarstwa Indianki.
Ogromne koleiny jak byly tak sa nadal. Jest to wyraz arogancji miejscowych wladz, ktore taka polityke wobec tej drogi prowadza od lat.
Zdaniem Indianki swiadczy to o ogromnej pogardzie i nienawisci jaka maja do samotnie gospodarujacej rolniczki.

Nieszkodzi. Indianka sama zalata gminna droge, bo maja do niej przyjechac fajni ludzie i dojazd musi byc.

Indianka