Po obiedzie odpoczęłam trochę, zrobiłam budyń i zalałam płatki mleczkiem w
ramach słodkiego deseru, którym się uraczyłam chętnie. Dałam radę jeszcze
przejść się do sadu. Tam konie mnie przyjaźnie
przywitały i pieszczotliwie smyrgały po plecach, zaczepnie skubały rękawy mojej kangurki. Milusie są. Prawdziwa słodycz. Kochane istoty. I tak ładnie
pachną. Lubię zapach koni i przytulić się do nich. O, jaki zgrabny rym się ułożył :)
Przeszłam się po sadzie, wycięłam następną partię samosiejek. Wyrwałam
kilkanaście potężnych chwastów które konie nie lubią jeść, a które świetnie rosną na oborniku osiągając rozmiary małych drzewek. Ten obornik w sadzie to
wywiozłam taczkami na jesieni i podsypałam nim drzewka. Na nim się chętnie
plewią te wielkie chwaściory. Wyrwanymi chwastami wyściółkowałam redliny w
rzędach drzewek. Kolejne samosiejki wycinałam aż zrobiło się ciemno. Jest
21.00. Jestem na nogach od 6.00 rano, czyli... jakieś 14 godzin zasuwam. Tak
się pracuje na roli!
A bźdźiągwy z miasta co tu ledwo dwa dni po 5 godzin pomagały gałęzie wycinać - mało się nie posrały z przepracowania :))) I w dodatku postanowiły
się zemścić za ich wielce potężny trud napuszczając na mnie co się da... :))
Gdy ktoś nigdy na wsi nie pracował, nie ma bladego pojęcia ile to pracy jest
codziennie na gospodarstwie: świątek - piątek, od świtu do nocy, a czasem i
w nocy, gdy się klacz źrebi lub krowa cieli...
Zanim kogokolwiek tutaj zaproszę strzelę mu potrójnego psychologicznego
rentgena by mieć pewność, że mi podobnego numeru nie wywinie - takiego jaki
te żałosne lesby wywinęły.
Japończyk dostał już formularz do wypełnienia, na podstawie którego robię
wstępną analizę, czy się człowiek nadaje na wieś. Czekam aż mi odeśle.
Chociaż Japończycy z reguły są pracowici i żadnej pracy się nie boją. Ten
coś tam nawet potrafi - podobno potrafi obsługiwać piłę spalinową. Mam
nadzieję, że wytrzyma tu chociaż z dwa tygodnie bez ekscesów. Był już
wcześniej w surowych, polowych warunkach, więc mój dom nie powinien być mu
straszny. Myślę, że on da radę, ale to się okaże gdy tu dotrze.