Stara zgrabiarka konna - przydałaby się taka Indiance...
RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
sobota, 7 sierpnia 2010
Białe brzozy
Brzozy to ulubione drzewa Indianki. Zagajnik brzozowy czyli brzezina wygląda tak pogodnie... Indianka uważa, że białe brzozy powinny być sadzone przy drogach. Fajnie wyglądają za dnia - przyjemnie się jedzie wśród nich, a w nocy są bardziej widoczne dla kierowców od innych gatunków drzew... Ponadto, ich drewno jest znakomitym opałem, a żywe drzewa źródłem zdrowotnej oskoły... Gdyby to od Indianki zależało, wszystkie drogi w gminie obsadziłaby brzozami... :) Póki co, pozwala by na jej ziemi rosły te piękne i pożyteczne drzewa :) Już kilka fajnych wyrosło :)
Mostek
Uroczy, prosty, a funkcjonalny mostek... Co prawda trochę obdrapany... Przydałoby się słupki wybielić, a relingi pomalować na świeży niebieski kolorek... Tak niewiele trzeba, by ten mostek wyglądał na prawdę ślicznie...
Tak to już jest, że gdy się mija coś setki razy nie widzi się detali, nie dostrzega całości tak ostro, jak ostro się widzi tę samą rzecz, gdy mija się ją po raz pierwszy... :)
Indianka mostka nie pomaluje, bo to nie jej jurysdykcja, ale ubytki mostka zainspirowały Indiankę do odmalowania obramowań okien i drzwi w jej oborze - trzeba dbać o swoje w pierwszej kolejności... :) Obramowania już są - bieleją śnieżną bielą ku uciesze indiańskiego poczucia estetyki... I to nie koniec... W Indiance obudził się zmysł artystyczny - niejedno jeszcze zmaluje na siedlisku swym... ;))) Trzeba wapna dosypać i wąski pędzel nabyć - może Indianka się rzuci na malowanie fug między kamieniami obory... Jak malować, to na całego :))))
Tak to już jest, że gdy się mija coś setki razy nie widzi się detali, nie dostrzega całości tak ostro, jak ostro się widzi tę samą rzecz, gdy mija się ją po raz pierwszy... :)
Indianka mostka nie pomaluje, bo to nie jej jurysdykcja, ale ubytki mostka zainspirowały Indiankę do odmalowania obramowań okien i drzwi w jej oborze - trzeba dbać o swoje w pierwszej kolejności... :) Obramowania już są - bieleją śnieżną bielą ku uciesze indiańskiego poczucia estetyki... I to nie koniec... W Indiance obudził się zmysł artystyczny - niejedno jeszcze zmaluje na siedlisku swym... ;))) Trzeba wapna dosypać i wąski pędzel nabyć - może Indianka się rzuci na malowanie fug między kamieniami obory... Jak malować, to na całego :))))
Cmentarz
Cmentarz w Cichym - wyjątkowo piękne i spokojne miejsce spoczynku - pełne zieleni i śpiewu licznych ptaków...
Wspaniały żyrandol
Wspaniały, imponujący żyrandol góruje nad głowami wiernych poczas każdej mszy... nad nim odkryte niedawno zdobne freski sufitowe...
Kościół w Cichym
Wnętrze zabytkowego kościoła z 1566 roku tchnie niesamowitym klimatem przeszłości i religii...
Dziwnie pomyśleć, że pół tysiąca lat temu tutaj żyli i modlili się ludzie, a my nawet nie byliśmy w planach :)
Oni dawno temu wymarli, a my zajęliśmy ich miejsca... Niesamowite, zaiste :)
Dziwnie pomyśleć, że pół tysiąca lat temu tutaj żyli i modlili się ludzie, a my nawet nie byliśmy w planach :)
Oni dawno temu wymarli, a my zajęliśmy ich miejsca... Niesamowite, zaiste :)
Sobotnia wycieczka
W zeszłym tygodniu Indianka zabrała Australijczyka na wycieczkę nad jezioro. Po drodze zwiedzili kilka miejsc.
Pierwszym z nich był zabytkowy kościół w Cichym zbudowany w 1566 roku.
środa, 4 sierpnia 2010
Kicia okociła się
Wczoraj Kicia Kreska urodziła śliczne maleństwa. Indianka zrobiła jej przytulne gniazdo i poi ją mlekiem kozim.
piątek, 30 lipca 2010
Praca wre
Obory jaśnieją aż miło. Tę wymalowała Indianka. Drugą maluje Ashley...
Co prawda jeszcze trzeba poprawić to i owo, ale z grubsza jest okay...
Wapnowanie to ważny element dezynfekcji i konserwacji budynków inwentarskich.
Indianka lubi wapno za to, że znakomicie odkaża i odświeża obory i stajnie.... :)
YES!
czwartek, 29 lipca 2010
Romantyczna kolacja
Kolacja smaczna, własnoręcznie upichcona: mięsiwo, ziemniaczki, sosik, do popicia herbata miętowa ze świeżej mięty z brzegów własnego strumyka, stolik na dworze pod gruszami i gwiazdami, zapachowe lampki i świece na stole, w tle pulsujące dźwięki natury: kumkanie żab, śpiew ptaków, miła pogawędka z niezwykłym podróżnikiem - zabójczo przystojnym, młodym, wysokim Australijczykiem - po prostu bosko... :)
Indianka tak może wieczerzać codziennie... ;)
Międzynarodowe porządki
Indianka wraz z Australijczykiem Ash’em i Niemką Almą ostro podziałali porządkując drogę.
Alma wpadła na jeden dzień pomóc coś na gospodarstwie. Spała w swoim namiocie, bo pokój zajął wcześniej Ashley. Także obora z grubsza uporządkowana i wymalowana, ale tam jeszcze sporo roboty do zrobienia.
Alma wpadła na jeden dzień pomóc coś na gospodarstwie. Spała w swoim namiocie, bo pokój zajął wcześniej Ashley. Także obora z grubsza uporządkowana i wymalowana, ale tam jeszcze sporo roboty do zrobienia.
niedziela, 25 lipca 2010
Australijczyk przybył na Rancho
Takiego gościa Indianka jeszcze nie miała. Z innego kontynentu! Pochodzi z Sydney, podróżuje od miesięcy po świecie. Zaliczył już Amerykę Południową, Izrael, Chorwację...W dodatku śliczny jest, młodziutki i spod Wagi... :)
Szkoda, że żadna fajna studentka nie przybyła na wolontariat na Rancho. Leniwe te polskie panny... A szkoda, bo mieliby tu wesoło... :) Może by jaka romantyczna miłość zakwitła?
Parę dni temu nocowali rowerzyści (ładne, młode małżeństwo z Warszawy - absolwentka iberystyki i zawodowy żołnierz)jadący długi rajd po Mazurach i Suwalszczyźnie, potem zespół rockowy chciał się u Indianki zamelinować na weekend, dziś dzwonił czarny Filip z Afryki... Zawsze to jakieś urozmaicenie dla Indianki :)
niedziela, 18 lipca 2010
PETYCJA
My niżej podpisani mieszkańcy Regionu Mazur Garbatych domagamy się zaniechania planów stawiania przemysłowych turbin wiatrowych na terenie Gminy Kowale Oleckie, a w szczególności w wioskach Czukty, Kiliany, Sokółki, Szarejki, Szeszki jak i na terenie Gminy Świętajno, a szczególnie w obrębie wioski Cichy jak i na terenie całych Mazur Garbatych.
Uzasadnienie
Jak dowiedzieliśmy się z profesjonalnych źródeł naukowych, przemysłowe turbiny wiatrowe są wysoce szkodliwe dla zdrowia ludzi jak i zwierząt przebywających w promieniu 12km od turbin, a najbardziej w odległości do 3,5km od nich. Nie chcemy być narażeni na ich chorobotwórcze działanie. Wszędzie na świecie odchodzi się od turbin, a te co są stawiane – są stawiane na pustyniach, na morzu lub w dużej odległości od siedlisk ludzkich oraz w krajobrazach ubogich i monotonnych, gdzie nie zakłócają swym nienaturalnym i sztucznym wyglądem lokalnej architektury i krajobrazu. Unika się stawiania ich w pobliżu rezerwatów przyrody. Ponadto region nasz to region, którego przyszłością i głównym źródłem dochodu ma być zdrowa żywność i agroturystyka wykorzystująca naturalne walory naszej pięknej, czystej i zdrowej krainy. Obecność turbin zniszczy pobyt na usługi turystyczne w naszym pięknym regionie. Widok turbin wiatrowych kłóci się z naturalną, dziewiczą fauną i florą Mazur Garbatych i odstrasza turystów. Turbiny u krów powodują ronienie cieląt i psują mleko poprzez zwiększenie ilości komórek somatycznych w mleku.
Turbiny zniszczą liczne w Gminie Kowale Oleckie farmy bydła mlecznego, które stanowią główne źródło utrzymania dla wielu rodzin. Ceny nieruchomości drastycznie spadną. Turbiny pogorszą komfort życia wielu mieszkańców nie tylko przez uciążliwy hałas słyszalny na odległość do 3,5km, ale i przez szkodliwe działanie na organizm ludzki niesłyszalnych, ale przenikliwych na 12km infradźwięków, a także poprzez wywołanie zakłóceń w odbiorze TV, radio, sieci komórkowych i internetu.
Nie jesteśmy śmieciami i nie chcemy tak być traktowani. Jesteśmy ludźmi mającymi moralne i boskie prawo do spokojnego, zdrowego i szczęśliwego życia.
Turbiny wiatrowe to kosztowne i szkodliwe przedsięwzięcie, a prąd przez nie wyprodukowany będzie droższy niż ten z obecnych elektrowni węglowych. Z naszych podatków będziemy dopłacać do turbin, a one będą nam jednocześnie
zatruwać życie.
zatruwać życie.
Istnieją alternatywne sposoby pozyskiwania darmowej energii, które są bezpieczne i przyjazne dla ludzi i środowiska – są to kolektory słoneczne, które są wysokodotowane ze środków Unii Europejskiej i skutecznie zmniejszają emisję gazów cieplarnianych dostarczając gorącej wody do mycia i ogrzewania jak i darmowej energii elektrycznej wprost do gospodarstw. Także małe turbiny wodne na rzekach i potokach powinny być uruchamiane, bo też są nieszkodliwe.
Natomiast szkodliwym przemysłowym turbinom wiatrowym mówimy NIE.
Natomiast szkodliwym przemysłowym turbinom wiatrowym mówimy NIE.
(powyższa petycja pod którą mieszkańcy Gminy Kowale Oleckie oraz gmin ościennych mogą składać swoje podpisy przeciwko montażu szkodliwych turbin w naszych wioskach na terenie Gminy Kowale Oleckie i w okolicy znajduje się u pana Wojtka Łukasika w Czuktach dom nr 10 [drewniana chałupa przy krzyżówce przy wjeździe do Czukt])
Subskrybuj:
Posty (Atom)