Indianka wstała rano pierwsza. Zmierzyła temperaturę: w sypialni brata 13C, w sypialni Indianki 11C, w garsonierze 10C, a w kuchni ok. 17C. Dołożyła drewno do megapieca i ugotowała zupę. Pozmywała naczynia. Zrobiła śniadanie. Dostawiła trzeci 44-ro litrowy gar na piec i napełniła go wodą. Następnie zabrała się za reanimację roślin pokojowych. Połowa jest martwa, ale połowa przetrwała. Wykąpała wszystkie w wannie zraszając je obficie prysznicem. Odcięła zwiędłe części.
Może niektóre martwe rośliny uda się przywrócić do życia z korzenia lub pnia, więc na razie ich nie wywala.
Natomiast język teściowej ma się znakomicie - rośnie bardzo intensywnie, także jeden bananowiec. Drugi bananowiec padł. Jedna juka przetrwała, druga zdechła. Fiołek alpejski nieżywy, także calanchoe. Fikusy padły (szkoda, że fiskus od mrozu nie pada... ;) ) Paprotka zwiędła, ale ją się zazwyczaj reanimuje przycinając krótko. Może jeszcze odbić... Begonie padły i chyba nie da się ich uratować, ale jedna mała wygląda na żywą...
Indianka uwielbia rośliny i miała wiele pięknych... Przez tę zimę wiele ich wymarzło...
Oby więcej takich mroźnych zim w domu nie było...
Ale z kolei hiacynty rosną i zakwitną za dwa tygodnie wypełniając dom Indianki upojnym zapachem i nadzieją...
Za oknem gruba kołdra śniegu i Słońce pogodnie rozświetlające łąki Indianki... Za oknem pięknie, choć mroźno... Ważne że w domu nareszcie ciepło... Megapiec grzeje tak dobrze, że Indianka zupę na nim ugotowała...
Dziewczyno...
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita. Porwałaś się na coś, o czym ja myślałem - i po lekturze Twojego bloga wiem, że to nie moja droga ( bo to Polska właśnie ). Myślę, że w większości krajów "Zachodu" już dawno jeździłabyś jeepem po kolejnych agroturystów ( dlatego bo jesteś niezwykła ) - ale to POlska właśnie.
Iza - trzymam za Ciebie kciuki u obu dłoni, dodatkowo naprzemiennie ściskam duże paluchy u stóp ( świeżo myte :)).
Zwykły Polak
Indianko
OdpowiedzUsuńZapomniałem najważniejszego - zainwestowałaś ca 10 lat na swoje marzenie - i jeśli dalej czujesz "powiew we włosach" - daj się nieść dalej swojej wizji. W końcu ona jest dla każdego z nas najważniejsza ( a moje słowa traktuj jako słowa kogoś, kto rozumie Twoje "problemy dnia codziennego", w szczególności wizja tłamszona przez ludzi, procedury, prawo, finanse ). Powtórzę się - i się nie wstydzę - jesteś wyjątkowym człowiekiem - a okoliczność, iż jako płeć piękna podjęłaś się tego zadania w pojedynkę - tylko mój szacunek dal Ciebie wzmaga.
Dla takich jak Ty - tylko Herbert odpowiedni.
Zwykły Polak
"Indi - she"...
OdpowiedzUsuńDlaczego zdecydowałaś się na Polskę ( odnośnie zwierząt, ziemi, natury w końcu ) ?
Pytanie zadane "na zaś". W dniu dzisiejszym "Indianko" - najprzyjemniejszych pod słońcem snów, regeneracji sił i mocy - tak fizycznej jak i intelektualnej ( oraz duchowej - ale to masz ) - i abyś widziała to, co OBECNIE sprawia Tobie radość. Naprawdę - świat obecny marnuje zaprawdę takie indywidualności... Schade... Nothing more ( ja "viking" - anglosaski dla mnie "slaves languege" :)). Trzymaj się Ms. Cogito... Od dziś zawsze będę Twoje internetowe podwórze z zaciekawieniem odwiedzał - i zawsze będę życzył Tobie "wsiego choroszewo".
Zwykły Polak
"Indianko"...
OdpowiedzUsuńPisz.Czy to książkę, czy opowiadanie, czy reportaż... Masz "pióro". Masz intelekt ( nie do przecenienia ). Kózki, krowy i konie to nie wszystko... Gdyby tak było - byłbym Twoim sąsiadem. Wykorzystaj swój intelekt ( choć - i tu czuje "skruchę dużą" - nigdy nie byłem "Indianką" :)). Iza - próbuj - jak będę wiedział, że to Twoja "kniga" - kupię i będę głosił wszem i wobec autentyczność historii ( i prośba do Ciebie "Iz" - staraj się być "bitch" ( sorry ) w opisie problemu - jak najmniej subiektywizmu - maksimum obiektywizmu. Nawet ci, dla których jesteś ważna - muszą bazować na prawdzie. I tylko na niej.
Zwykły Polak
Dziewczyno...
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowita. Porwałaś się na coś, o czym ja myślałem - i po lekturze Twojego bloga wiem, że to nie moja droga ( bo to Polska właśnie ). Myślę, że w większości krajów "Zachodu" już dawno jeździłabyś jeepem po kolejnych agroturystów ( dlatego bo jesteś niezwykła ) - ale to POlska właśnie.
Iza - trzymam za Ciebie kciuki u obu dłoni, dodatkowo naprzemiennie ściskam duże paluchy u stóp ( świeżo myte :)).
Zwykły Polak
Witaj Zwykły Polaku... ;)
I ja dojdę do jeepa, wcześniej czy później... Fakt, że jest mi tu bardzo potrzebny odkąd tu mieszkam, czyli od 8 lat, ale niestety nadal mnie nie stać na niego - nie mam dochodu, a te niewielkie dotacje rolnicze jakie dostaję pakuję w całości w gospodarstwo - w zwierzęta, paszę, uprawę ziemi... To kropla w morzu potrzeb - potrzebny mi własny ciągnik i niezależność z nim związana, bo niestety zarówno pasza jak i usługi polowe są za drogie...
Zapomniałem najważniejszego - zainwestowałaś ca 10 lat na swoje marzenie -
OdpowiedzUsuń8 lat... ;)
i jeśli dalej czujesz "powiew we włosach" - daj się nieść dalej swojej wizji.
Oj, szczególnie ostatnio tu bardzo wieje... ;)))
W końcu ona jest dla każdego z nas najważniejsza ( a moje słowa traktuj jako słowa kogoś, kto rozumie Twoje "problemy dnia codziennego", w szczególności wizja tłamszona przez ludzi, procedury, prawo, finanse ).
Nie dam się zniszczyć maluczkim ludziom wyposażonych w kalkulatory zamiast serca...
Powtórzę się - i się nie wstydzę - jesteś wyjątkowym człowiekiem - a okoliczność, iż jako płeć piękna podjęłaś się tego zadania w pojedynkę - tylko mój szacunek dal Ciebie wzmaga.
A to się cieszę, bo wielu moja samodzielność i siła woli przeraża i na siłę upatrują w tym czegoś dziwnego, podejrzanego... :)
Dla takich jak Ty - tylko Herbert odpowiedni.
A nie znam Herberta :))
Zwykły Polak
"Indi - she"...
OdpowiedzUsuńDlaczego zdecydowałaś się na Polskę ( odnośnie zwierząt, ziemi, natury w końcu ) ?
Bo za pieniądze ze sprzedaży mieszkania mogłam kupić w Polsce ładne gospodarstwo, a na zachodzie pewnie by mi nie starczyło...
Poza tym 8 lat temu Zachód Polaków nie chciał. Stany nadal nie chcą.
Myślałam o Kanadzie, ale ziemia tam za droga i te migracyjne procedury takie zniechęcające były...
Pytanie zadane "na zaś". W dniu dzisiejszym "Indianko" - najprzyjemniejszych pod słońcem snów, regeneracji sił i mocy - tak fizycznej jak i intelektualnej ( oraz duchowej - ale to masz ) - i abyś widziała to, co OBECNIE sprawia Tobie radość. Naprawdę - świat obecny marnuje zaprawdę takie indywidualności... Schade... Nothing more ( ja "viking" - anglosaski dla mnie "slaves languege" :)). Trzymaj się Ms. Cogito... Od dziś zawsze będę Twoje internetowe podwórze z zaciekawieniem odwiedzał - i zawsze będę życzył Tobie "wsiego choroszewo".
Zwykły Polak
No, dzięki... ;)))
"Indi - she"...
OdpowiedzUsuńDlaczego zdecydowałaś się na Polskę ( odnośnie zwierząt, ziemi, natury w końcu ) ?
Bo za pieniądze ze sprzedaży mieszkania mogłam kupić w Polsce ładne gospodarstwo, a na zachodzie pewnie by mi nie starczyło...
Poza tym 8 lat temu Zachód Polaków nie chciał. Stany nadal nie chcą.
Myślałam o Kanadzie, ale ziemia tam za droga i te migracyjne procedury takie zniechęcające były...
Pytanie zadane "na zaś". W dniu dzisiejszym "Indianko" - najprzyjemniejszych pod słońcem snów, regeneracji sił i mocy - tak fizycznej jak i intelektualnej ( oraz duchowej - ale to masz ) - i abyś widziała to, co OBECNIE sprawia Tobie radość. Naprawdę - świat obecny marnuje zaprawdę takie indywidualności... Schade... Nothing more ( ja "viking" - anglosaski dla mnie "slaves languege" :)). Trzymaj się Ms. Cogito... Od dziś zawsze będę Twoje internetowe podwórze z zaciekawieniem odwiedzał - i zawsze będę życzył Tobie "wsiego choroszewo".
Zwykły Polak
No, dzięki... ;)))
Pisz.Czy to książkę, czy opowiadanie, czy reportaż... Masz "pióro". Masz intelekt ( nie do przecenienia ).
OdpowiedzUsuńWIESZ ZWYKŁY POLAKU? ZMUSZAM SIĘ DO PISANIA TEGO BLOGA, CELEM WPRAWIANIA SIĘ LITERACKIEGO ORAZ ZAPISYWANIA TEGO CO MNIE SPOTYKA, CZYM ŻYJĘ, ALE BYM CHĘTNIE MACHNĘŁA OPOWIADANKO, A NAWET KILKA, ALE BRAK MI WIEDZY.
POTRZEBUJĘ KLAROWNEJ INSTRUKCJI ZASAD BUDOWANIA DOBREGO OPOWIADANIA.
PODRZUĆ MI JEŚLI MOŻESZ, TO NAPISZĘ KILKA OPOWIADANEK, A W KOŃCU KNIGĘ... :)
Kózki, krowy i konie to nie wszystko... Gdyby tak było - byłbym Twoim sąsiadem. Wykorzystaj swój intelekt ( choć - i tu czuje "skruchę dużą" - nigdy nie byłem "Indianką" :)). Iza - próbuj - jak będę wiedział, że to Twoja "kniga" - kupię i będę głosił wszem i wobec autentyczność historii ( i prośba do Ciebie "Iz" - staraj się być "bitch" ( sorry ) w opisie problemu - jak najmniej subiektywizmu - maksimum obiektywizmu.
JA JESTEM OBIEKTYWNA. BYWAM JEDNOCZEŚNIE SUBIEKTYWNA, JEŚLI MNIE COŚ MOCNO WKURZY A MNIE DOTYCZY - TO NATURALNE.
POZDRAWIAM,
IZ ;)
Indianko,
OdpowiedzUsuńTy zupełnie nie potrzebujesz porad odnośnie prozy ( zresztą ja jestem namiętnym "pochłaniaczem słowa" - póki co :)) - Twoje notki na blogu to miniopowiadania. Zbierz je "do kupy", zepnij pewną ciągłością chronologiczną, okraś faktami o realnych problemach ( poszerz wątek ) i wyciągnij pewne ogólne wnioski o Polsce i samodzielnej ( i naprawdę niezwykłej kobiecie :)) w realiach, jakie musisz przezwyciężać.
Ps Swoja drogą zastanawiałem się też nad takim pomysłem - np piszesz o kózkach czy krowach - i wtedy odnośnik - a na końcu książki "rozwiązanie problemu z życia rancha" - takie połączenie dobrej ( moim zdaniem - po przeczytaniu próbek na blogu ) beletrystyki i mini poradnika dla przyszłych agroturystycznych farmerów.
Dbaj o Siebie - żadna kózka nie jest warta Twojego zdrowia.
Dzięki za odzew - i do kolejnej wymiany myśli - howgh !
Zwykły Polak - Geronimo :)