Główną przyczyną był drobiazg, którego nie zauważył żaden z obecnych w domu Indianki hydraulików.
Żaden z mądrali nie wiedział, do czego służy mała, metalowa blaszka z rączką. Indianka każdego z nich pytała i żaden nie miał pojęcia. Od zmontowania centralnego mijały tygodnie, a piecokuchnia mimo palenia nie nagrzewała domu. Indianka caaaly dzień dowalała drewna do piecyka, a kaloryfery były ledwo letnie albo po prostu zimne. Wzięła instrukcję i zaczęła ją analizować, ale tam też nie było objaśnień do czego służy ta niepozorna płytka. Gdy był hydraulik ze Skierniewic i spalał suche deski to komin ceglany aż był gorący, a kaloryfery ledwo ciepłe po wielu godzinach palenia. Coś było nie tak. Cały żar szedł w komin, zamiast grzać wodę w płaszczu wodnym. No, ale hydraulik się nie zorientował, jaka to była przyczyna niskiej wydolności piecokuchni i wyjechał zostawiając Indiankę z niewydolnym ogrzewaniem. Zasugerował, że to wina pieca, bo ma za mały płaszcz wodny, więc Indianka już nie dociekała, co jest nie tak z tym piecem. Za jego niską wydajność obwiniała mały płaszcz, małe palenisko i brak węgla i ogromną powierzchnię domu do nagrzania. Także brak otulin na rurkach.
Na szczęście Burzan Indiance pomógł te rury przytargać spod domu sołtyski, gdzie dojechał kurier.
Mimo, że akurat wtedy droga była odśnieżona, kurier nie odważył się podjechać pod dom Indianki i Indianka z Burzanem musieli ciągnąć dwie paki z rurami prawie kilometr – drogą po śniegu. Wzięli linki, przewiązali dwa kartony i pociągnęli.
Gdy hydraulik odsunął piec od ściany i zaczął gwintować dodatkowe rury przedłużające, Indianka zabrała się za czyszczenie pieca. Rozebrała go z fajerek, zdjęła żeliwną płytę i drucianą szczotką wyszorowała z sadzy i smoły wnętrze pieca.
Po zamontowaniu rury spalinowej i przykręceniu rur wodnych do pieca, hydraulik napalił w piecokuchni.
Tym razem, dzięki pełnemu obiegowi spalin po płaszczu wodnym, woda w instalacji zaczęła się natychmiast nagrzewać, kilkakrotnie szybciej niż było to wcześniej. Do tego, zanim kaloryfery nagrzały dom, grzała już rura spalinowa puszczona od piecokuchni w piwnicy, poprzez ceglany sufit do kuchni na parterze, gdzie wchodziła w komin ceglany. Także rura spalinowa natychmiast grzała kuchnię w piwnicy i kuchnię na parterze, zanim woda w płaszczu się nagrzała. Jednocześnie woda w instalacji zaczęła się kilkakrotnie szybciej nagrzewać w płaszczu wodnym dzięki pełnemu obiegowi spalin po płaszczu i w domu udało się uzyskać 15 stopni ciepła, ale to po kilku godzinach palenia suchym drewnem, deskami itp. Trzeba było jeszcze odpowietrzać instalację, bo była strasznie zapowietrzona i przez to mniej wydajna.
Pomęczyła się parę godzin, ale rozpaliła, tyle, że to mokrawe drewno słabo się pali i nie generuje takiej energii aby nagrzać solidnie kaloryfery.
Od gorących kaloryferów do ciepła w pokojach daleka droga, bo nawet jeśli kaloryfer jest gorący, to on musiałby być stale gorący przez całą dobę, by doprowadzić do nagrzania pokoi. Kilka godzin palenia tylko podnosi nieznacznie temperaturę. Przy czym trzeba stać przy piecyku i go pilnować by nie wygasł, dokładać co rusz drewno drobno pocięte, bo gdy się postawi pionowo na sztorc dłuższe kawałki, to mają one tendencję do wygasania w tym maleńkim palenisku.
Jest to męczące. W dodatku marznie się w stopy, bo mimo, że w piwnicy temperatura podczas palenia w piecu jest kilka stopni wyższa niż na parterze (dzięki tej rurze) to mimo wszystko podłoga jest zimna i ziębi nogi.
Indianki stalowy piec kuchenny świetnie grzał, dopóki się kanał dymny nie uszkodził.
W domu są trzy kanały dymne. Dwa zajęte przez działające piece. Jeden kanał dymny zajęła piecokuchnia w piwnicy, drugi zajmuje piec kaflowy, a trzeci kanał jest uszkodzony i nie ma ciągu w piecu stalowym w kuchni.
Postanowiła jednak wtedy dać piecokuchni szansę, zobaczyć, jak będzie działała z tą rurą, czy rura da radę nagrzać dom. Okazało się, że rura dobrze grzeje, ale nie na tyle by nagrzać dom, natomiast stalowy piec kuchenny to potrafił.
Ledwo 6 stopni Celsjusza w porywie naciąga w pokojach.
Trzeba pomyśleć o przełożeniu rur spalinowych z piecokuchni piwnicznej do stalowej piecokuchni na parterze i po prostu znowu w niej grzać tej zimy, póki Indiankę nie stać na wymianę piwnicznej piecokuchni na wielki piec do c.o.
Byłoby to znacznie taniej, niż kupować nowy piec do c.o. Jaki by on nie był i tak nie będzie miał tak dużego paleniska jak stalowa piecokuchnia Indianki i nie będzie nawet w połowie tak wydajny jak jej stalowa piecokuchnia, a będzie o niebo droższy. Całe dopłaty pochłonie, o ile Indianka je w ogóle dostanie.
Póki Indianka nie ma kasy, podłączy tę wielgachną stalową piecokuchnię tak jak ona jest – w całości.
Niestety, trzeba będzie odłączyć piecokuchnię piwniczną, bo dwa piece nie mogą być podłączone do jednego kanału dymnego. Ten jeden uszkodzony kanał dymny dopiero latem będzie można remontować. Może się to wiązać z rozebraniem całego komina, a to grubsza inwestycja.
No, i brak suchego drewna robi swoje, że nie wspomi o węglu. Podobno, wg instrukcji, na węglu piecokuchnia by 4 godziny grzała bez podkładania... Może by spróbować palić węglem? Warto chociaż spróbować i porównać. Ale Indianka nie ma węgla i nie ma kasy na węgiel, więc na razie nie porówna. Ciekawe, ile kosztuje tona węgla...? Do piecokuchni Indianki pasuje tzw. kostka lub groszek, ewentualnie węgiel kamienny z miałem.
Tak orientacyjnie z mojej okolicy:
OdpowiedzUsuńKostka (100-200mm) - 660 zł/t
Orzecho-kostka (50-150mm) - 645 zł/t
Orzech II (25-50mm) - 550 zł/t
Eko groszek (5-25mm) - 610 zł/t
Miał (0-25mm) - 425 zł/t
Może być trochę taniej jeśli kupuje się cały samochód/przyczepę (min. 20-24t).
Ale ja mieszkam w centralnej Polsce. Nie wiem jak to będzie na mazurach. Koszt dostawy w oddalone od składu opału miejsce też robi swoje.
Chociaż słyszałem też, że cena może być i 950 zł/t kostki dobrej jakości.
Piecokuchnia piwniczna poszla w odstawke.
OdpowiedzUsuńIndianka znowu swoj dom ogrzewa wylacznie stalowym mega piecem na parterze.
To jej wynalazek i najlepszy oraz najskuteczniejszy system ogrzewania domu.
Grzeje caly dom, gotuje potrawy, podgrzewa wode do mycia.