W czwartek wieczorem zadzwoniła Goha: „Co tam u Ciebie Brad? Imprezujesz?”
Brat Brad żachnął się oburzony: „Gdzie tam! Siedzę w łazience i lepię jak jaskółka!” - tu brat Brad miał na myśli liczne dekory i cygara, które do wyklejenia zielonej łazienki Indianka zaprojektowała. Wiele drobnych elementów składających się na obróbkę okna, parapetu i półki. Pod czujnym okiem Indianki prawdziwy majstersztyk powstaje, tym razem już w drugiej łazience przy pakamerze.
"Ale teraz zrobiliśmy sobie przerwę z siostrą na kawę i oglądamy film...” - relacjonował brat. W rzeczy samej to brat pił kawę, a Indianka herbatę. Indianka kawy nie pije. Co najwyżej zbożową i sporadycznie cappucino. Bardzo sporadycznie.
Słysząc wypowiedź brata, Indianka wygrzewająca się przy piecu roześmiała się i dodała: „No, zaprawa się kończy – jutro faktycznie będziesz lepił kafelki jak jaskółka – na ślinę i glinę... :))) Ale gliny cała piwnica – jest materiał :))! Tylko pluć na glinę i lepić! ;)))”
„A mówiłaś abym w domu nie pluł! Chciałabyś abym Ci na ściany pluł??” – zapytał brat Brad.
„No jak mus to mus. Materiał się kończy i nie będzie czym lepić, to ulepisz mi zaprawę ze śliny i gliny – ekologiczna zaprawa ;)”
Indianka się głowi skąd wziąć kasę na materiał. Dotacji ani słychu ani widu. Za dzień lub dwa brat nie będzie miał z czego lepić tych łazienek. Wyjedzie i zostawi dom rozgrzebany.
Brat tęskni do miasta: „Nie ma tu ani pubów, ani dyskotek! Nie ma jak się zabawić.”
„No, nie przesadzaj. Masz TV, radio i w końcu siostrę do pogadania.” – obruszyła się siostra.
No, ale brata Brada nosi. Po pracy poszedł na wieś po piwo. Gdy wracał, postanowił dla swoich kolegów ze Szczecina nakręcić film dokumentalny z jego cierpiętniczego pobytu na mazurskiej wiosce. Wyjął komórkę i nakręcił otaczającą go scenerię – rozległą biel pól i łąk. Do filmu załączył krótki, a treściwy komentarz obrazujący jego odbiór otaczającej go surowej przyrody: „Nuuudaa! – zaskowyczał rozdzierającym głosem.
Potem w domu sfilmował kotkę jak poluje na motyla obudzonego ze snu zimowego. Podczas wspinania się za motylem pokonała wiele półek i szafek oraz wyciągnęła się jak guma podwajając swoją naturalną długość próbując sięgnąć łapką ulokowanego wysoko na ścianie motyla. Brat sfilmował kurkę dziobiącą zapamiętale kawałek psiego mięsa (nie z psa tylko dla psa uszykowanego jak by znów jakiś zajob chciał gdzieś dzwonić, albo jakby właściciel psa Piko się niepokoił, bo nadal psa szuka i znów w czwartek byli ludzie od niego szukać psa pod domem Indianki, tym razem czerwonym kombi i w dzień) – wszak kury to potomkowie drapieżnych dinozaurów. To są mini dinozaury. Zarówno Indianka jak i brat Brad wierzą w to święcie. A obserwacje zachowań kur ich w tym upewniają. Brat Brad sfilmował też łaszące się do niego i zaglądające przez okno suki, w tym rubasznie targaną przez niego za warę Sabę. Sfilmował także Indiankę szalejącą z piłą motorową. Filmik wyszedł komicznie, bo łańcuch był tępy i Indianka męczyła się z kłodą bardzo długo zanim ją przerżnęła. Więcej hałasu niż cięcia... ;)
No, no nie każdy może mieszkać w ciszy i w spokoju. Fajnie opisujesz swoje zmagania z remontem. Masz talent do pisania.
OdpowiedzUsuńmam nadzieje, ze preędzej czy póżniej pokazesz efekty tego lepienia;)iezlaeznie czy na slinę czy na klej.:) Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj,
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Brat pomaga Ci w remoncie, myślę że fundusze się znajdą :D.
A tak powtarzając za ankaskakanka - może warto wydać książkę na bazie Twojego bloga, fajna by wyszła czasem smutna a czasem wesoła - ot taka obyczajowa.
pozdrawiam serdecznie marillka
howk...i w zasadzie wcale nie ma się co bratu(pozdrawiam) dziwić...prace społeczne w gronie rodzinnym zwykle szybko się nudzą;)a jeszcze jak na dodatek w trakcie remontu zaczyna brakować towaru człek pracowity szuka zajęcia;) gdyby na rancho poza paleniem w piecu były inne obowiązki typu 2 tys gęsi czy 80 opasów z widokami na konkretny zysk wyglądało by to pewnie inaczej;) ale indi studiuje już księgi tajemne więc będzie ok:)...jest -5 czyli robi się parówa;) ...do kolacji;)...jak ktoś nie ma głośników to pozostają obrazki...http://www.youtube.com/watch?v=D4r62lTz71U&feature=related
OdpowiedzUsuńHowk, żadne prace społeczne. Bratu wypłacę kasę, gdy dostanę dopłaty rolnicze.
OdpowiedzUsuńPewnie Ci się to w Twoim łebku nie mieści, ale poza remontem domu jest tu cała masa innej roboty, którą robimy z doskoku.
A co do ilości, to Indianka miała niedawno 50 kóz z czego 20 sztuk do dojenia i większość z nich doiła ręcznie, bez dojarki mechanicznej i bez niczyjej pomocy.
Co do ksiąg mądrych, Indianka i bez nich wie co ma robić by zarobić na życie, ale uwarunkowania są jakie są i wyżej poziomu swoich nerek nie skoczy..
Co do aluzji typu "parówa" daruj sobie...