Wczoraj znowu pani od teorii projektowania postawiła mi dwóję za kolejny rysunek, który jej oddałam tydzień czy dwa tygodnie temu. Nie wytłumaczyła dlaczego i jak go poprawić. Był wykonany wg jej wytycznych i nie był zły. Moim zdaniem celowo zaniża mi oceny. Złośliwie się uśmiechała, gdy mówiła jaką ocenę mi postawiła.
Także poniżyła mnie podczas zajęć. Ugryzłam grejfruta aby się napić soku, bo mi w gardle zaschło. Stała ode mnie 10 metrów dalej w głębi sali wykładowej. Kazała mi wyjść na korytarz i tam zjeść tego grejfruta. Odłożyłam grejfruta i powiedziałam, że nie muszę go teraz jeść, że zjem po zajęciach. Na to ona nadal nalegała, bym wyszła z sali wykładowej. Ja odmówiłam. Powiedziałam, że nie jem już tego grejfruta i nie będę nigdzie wychodzić. Na to ona, że mam wynieść tego grejfruta z sali bo jej przeszkadza jego zapach (niby go czuła w co nie wierzę, bo stała 10 metrów ode mnie, a ja sama zapachu nie czułam siedząc tuż obok owoca). Dla świętego spokoju wyniosłam grejfruta z sali do bufetu.
Nie wiem, czy chcę w takiej uczelni studiować, czy chociażby na tym wydziale. To chyba nie ma większego sensu się męczyć. Tam moim zdaniem są zatrudnione osoby, które zamiast uczyć przychodzą do pracy aby się wyżywać na studentach. Oczywiście nie wszyscy wykładowcy się tak zachowują jak ta pani. Ale ta pani jest opiekunką mojego roku i tym gorzej to wygląda w tym kontekście.
Muszę poważnie przemyśleć tę uczelnię. Szkoda mi włożonego czasu, pracy i pieniędzy w ten rok nauki aby przez jedną czy dwie osoby rezygnować ze studiów. Ale może nie jest mi pisane, by studiować akurat na tej uczelni, skoro to tak wygląda i przełożeni nie robią z tym porządku.