Nawet w teoretycznie "wolnej" III RP. Spokojnie i dostatnio dożył późnej starości, podczas gdy zamordowana przez niego dziewczyna czekała 70 lat na godny pochówek.
Moc tego sformułowania mówi wiele o uczciwości poprzednich rządów.
Indianka
RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Organizacja zasugerowała również, że jeśli ustalenie spadkobierców byłoby niemożliwe, to „wszelkie złoto lub inna znaleziona własność należąca do żydowskich rodzin lub przedsiębiorstw musi teraz przysłużyć się polskim Żydom, którzy niestety nigdy nie zostali właściwie wynagrodzeni przez Polskę za niewypowiedziane cierpienia, jakich doznali, i katastrofalne ekonomiczne straty podczas Holokaustu”.
Woda zasilająca źródełko Indianki czysta jest. Spływa z zielonych łąk, nie skażonych przemysłem ni ściekami komunalnymi.
Deszczówka wsiąkająca we wzgórza, filtrowana jest przez grube pokłady ziemi i piasku. Jest miękka i zdrowa. Żyją w niej rybki, kijanki, żaby.
Gdyby to była martwa, zatruta woda, żadne żyjątko by się nie uchowało w tej wodzie. Wszystkie zwierzęta dzikie i gospodarskie piją tę wodę od lat i zdrowe są. Także poprzedni właściciele pili tę wodę. Stadko kilkunastu saren specjalnie przychodziło pić ze źródełka Indianki, a miały w okolicy wybór dziesiątek oczek wodnych i rowów melioracyjnych plus strumieni. Tutaj był ich wodopój. Tu woda najsmaczniejsza. Stadko zostało wytępione przez myśliwych i kłusowników i przestało istnieć. Ale ze źródełka nadal chętnie korzystają zwierzęta Indianki.
Tej wody Indianka używa do prania runa. Poza tym Indianka ma własną studnię na podwórku. Jeśli chodzi o wodę, jest niezależna od Matrixa :)
Podobnie z opałem. Ma swój las i drzewo opałowe. Tu też jest niezależna od systemu. Energię elektryczną też ma swoją własną. Niewielkie ilości, ale własnej. I tu uzyskała niezależność energetyczną i internetową od lokalnych porypów, którzy nie dali jej w spokoju korzystać z komputera w świetlicy.
Woda, opał, energia - własne.
Zioła, owoce, grzyby i warzywa - własne.
Jaja, mleko, mięso - własne (niebawem indyk polegnie).
Indianka dąży do samowystarczalności i niezależności od systemu.
Bo niezależność i wolność jest piękna i należy się każdemu odważnemu człowiekowi, który potrafi po nią sięgnąć.
Samostanowienie i samodzielność to podstawa egzystencji wolnego człowieka.
Drzewo przywiezione z pola odległego o kilkaset metrów od domu, należy jeszcze porąbać. |
Wypasiony naleśnikor ;) Oczywiście zrobiony z wiejskich jajeczek od własnych, wolnych, szczęśliwych kur, oraz ze świeżego mleczka od swoich kóz :) |
Naleśnikor Indianki: duży, masywny, pożywny. Bo duże jest piękne :) Jeden placek syci. Podany na ceramicznym talerzu, odpowiednio dużym. |
Spójrzcie na tę piękną barwę kompotu! :) Dają ją owoce bzu czarnego. Indianka uwielbia ten kompot. Może go pić cały dzień :) |
Po wojnie skazani na śmierć i zapomnienie. Dziś przywracamy pamięć o naszych bohaterach. Pamięć o nich, o ich czynach, to najważniejsze co możemy dla nich zrobić
Inka miała pozostać bezimienna. Świat miał nie znać historii dziewczyny, która zawsze wiedziała, że powinniśmy zachować się jak trzeba
Jestem dumna z młodego pokolenia, które z taką pasja kultywuje pamięć o Żołnierzach Niezłomnych
Bądźmy tam razem. Jesteśmy im to winni
Masywny naleśnik z cukrem podany na ogromnym, ceramicznym talerzu do pizzy. No właśnie. Pora na pizzę z pieca :) |
Indianka dziś nie napaliła w piecu, bo się nie opłacało.
Namoczona w wiadrach, kaście i wannie wełna była zbyt brudna, by ją prać i płukać w końcowej, ciepłej wodzie.
Musi swoje odmoknąć w chłodnej wodzie, by rozpuścić pot owczy i brud. Słońce wodę podgrzewa. Po paru godzinach robi się letnia. Po kilku - ciepła.
Wciąż mało wiader i kast. Indianka odzyskuje kolejne wiadra zajęte przez co innego. W każdym wiadrze moczy się wełna.
Na śniadanie wypiła kompot i zjadła owoce z niego.
Na obiad zrobiła sobie kogel-mogel.
Na kolację zjadła jabłuszko.
Nie chciało się jeść. Przybita była pogróżkami, a po za tym było zbyt gorąco, by jeść. Apetyt wyparował.
Zebrała wysuszone pranie: ubrania i runo. Jutro zważy runo. Po wypraniu i wysuszeniu jest ono nie tylko czyste, ale i dużo lżejsze.
Wczoraj w nocy Indianka usłyszała od stalkera pogróżki, iż zostanie ze swego Ranch'a wywieziona martwa, w plastikowym worku, a jej dom i całe siedlisko zostanie spalone :((((((