wtorek, 31 maja 2016

Pacjent żyje

Indianka wstała o szóstej rano i poszła sprawdzić, czy ranny żyje.
Uniosła lekko rąbek kołdry pacjenta i złapała za stopę. Ciepła!
Znaczy wypadkowicz żyje. Nawet się poruszył.

Zeszła na dół i zajęła się zwierzętami. Gdy pacjent wstał i skuśtykał ze strychu, zrobili śniadanie.

Potem pacjent umył twarz i wytarł do sucha czystym ręcznikiem.
Położył się na łóżku celem poddania się zabiegom pielęgnacyjnym.
Indianka spryskała ranki i zadrapania wodą utlenioną. Następnie nakleiła zgrabny plaster.

Opuchlizna powoli schodzi z twarzy człowieka.


poniedziałek, 30 maja 2016

Wiatrołom




Gdy Indianka wędrowała dziś wieczór na Barany, napotkała na drodze, po dzisiejszej, nagłej a ulewnej burzy, wiatrołom. Ona przez zwaloną na drogę gałąź przeszła, unosząc wysoko swą długą po kostki spódnicę, ale powoli zmierzchało i pomyślała, że ktoś w nocy będzie jechał na Czukty lub Barany autem i z rozpędu wbije się w tę gałąź. Byłby kolejny wypadek. Nie mogła do tego dopuścić, by ktoś ucierpiał, a ją sumienie by gryzło, że mogła zapobiec, a nie zrobiła nic, więc zadzwoniła na straż pożarną i poprosiła o usunięcie wiatrołomu.

Minęło ledwo 15 minut, gdy wracała z Baran, a dzielni strażacy już ostro cięli połamane gałęzie piłami spalinowymi. W użyciu była też długa drabina, bo trzeba było odciąć niebezpiecznie zwisający nad drogą, na wpół złamany konar. Do tej pory już pewnie droga wolna i bezpieczna. Strażacy zadziałali na prawdę błyskawicznie. Są o niebo sprawniejsi, niż te paniska z komendy.

Szpital polowy

Ranny z wypadku samochodowego
Nad ranem ranny pasażer z auta, które w nocy dachowało, tracąc trzykrotnie przytomność na polu, doczołgał się do rancha Indianki, gdzie poprosił o pomoc.

Na wskroś dobra i szlachetna istota, którą jest Indianka, udzieliła pomocy rannemu. Ranny wygląda, jakby go czołg przejechał, ale chyba nie ma złamań, ewentualnie pęknięcia i silne stłuczenia, oraz potężny obrzęk głowy, w tym twarzy i oczu. Powieki spuchnięte, jakby go rój wściekłych os pożądlił. Ślady krwi na rozbitej głowie.

Indianka kupiła wodę utlenioną i plastry. Spirytus do dezynfekcji jeszcze ma ze starych zapasów. Powinna też być jodyna.

Jej zdaniem poszkodowany w wypadku powinien znaleźć się w profesjonalnym szpitalu i mieć zrobione prześwietlenia, a zwłaszcza tomografię mózgu.

Ten obrzęk wygląda groźnie. Może wskazywać na obrzęk mózgu i tworzącego się krwiaka. Indianka namawia rannego na szpital w mieście, ale ranny woli kurować się u wcielonego Anioła, czyli u Indianki. Oby tylko nie zszedł jej w nocy na udar mózgu. W dzień ona jego stan zdrowia obserwuje, ale w nocy już niestety nie. On śpi na strychu, a ona na parterze.

niedziela, 29 maja 2016

Wypadek samochodowy we wsi

Dziś w nocy wydarzył się wypadek samochodowy na trasie Czukty - Sokółki. Indianka słyszała łoskot uderzeń koziołkującego samochodu. Potem klakson. Brzmiało to groźnie. Nie miała wątpliwości, że doszło do wypadku, mimo, że go nie widziała, tylko słyszała.

Znajdowała się w tym momencie kilka kilometrów od miejsca zdarzenia.
Zbyt daleko, by szybko dojść tam. Była też utrudzona 6cio kilometrową wędrówką. Nie miała siły, by cofać się na wieś. Zatem zadzwoniła do dwóch sąsiadów.
Było po 22.00. Jeden odebrał.  Prosiła sąsiada, by podjechał samochodem na drogę gminną, bo wypadek zdarzył się na drodze, przy której on mieszka, ale na długim odcinku drogi na pustkowiu. Daleko od miejsca, gdzie w tym momencie była Indianka, gdy usłyszała łoskot. Prosiła by sprawdził, czy ludzie nie są ranni i czy nie potrzebują pomocy.

Sąsiadowi nie chciało się sprawdzać czy ludzie żyją, czy są ranni, i kwękając niezadowolony, że mu się zakłóca noc taką błahostką, jak wypadek samochodowy, miał pretensje, że w ogóle do niego zadzwoniła, i po co do niego, dlaczego do niego, a nie kogoś innego i ostatecznie powiedział, aby "spierdalała" i rozłączył się.
Czyli tradycyjna, chamska, wsiowa znieczulica.

Indiankę zatkało. Nie wiedziała, co robić. Tam gdzieś na pustkowiu, być może umierają ludzie. Trzeba pomóc. Jak? Jeśli zadzwoni na pogotowie, to pogotowie podpierdoli wypadek do policji. Kierowca zapłaci mandat za wypadek. A może pasażerom nic się nie stało? Tylko ta interwencja im zaszkodzi? Indianka biła się z myślami. A jeśli ona tego wypadku nie zgłosi i ludzie umrą pozbawieni pomocy medycznej? Może trzeba tam kogo reanimować? Zdecydowała się zadzwonić na 112. Zgłosiło się pogotowie. Powiedziała o wypadku. Dyspozytorka nagle przełączyła ją na policję.
Indianka przestraszyła się. Rozłączyła się.

Ale niepokój nie dawał jej spokoju.

Za jakiś czas znowu zadzwoniła na 112 zapytać, czy udzielono pomocy i w jakim stanie są ranni. Dyspozytornia twierdziła, że karetki nie wysłano.
Poradzono, by Indianka zadzwoniła na Komendę w Olecku i tam zapytała o ten wypadek. Zadzwoniła. Dyżurny nie chciał jej nic powiedzieć. Tylko, że policja jest na miejscu i prowadzi czynności, ale karetki nie wzywano.

Indianka dotarła wreszcie do domu. Weszła. Po jakimś czasie usłyszała hałas na podwórku. Nadjechał radiowóz.

Policja szukała pasażerów rozbitego auta. Indianka mocno zdziwiła się. Miejsce wypadku od jej siedliska dzieliła przestrzeń ogromnego pola, z bagnami, rowami z wodą, zadrzewieniami, a także ogrodzenie w postaci siatki leśnej.

U Indianki ich nie było, choć rano następnego dnia odkryła ślady, że ktoś obcy w nocy kręcił się pod jej domem. Poza tym przypomniała sobie, że psy w nocy bardzo ujadały. Może to był kierowca z rozbitego auta?

Indianka

sobota, 28 maja 2016

Podsumowanie dnia

Nowy hodowlany projekt szczęśliwie wdrożony.

Zaś owieczka upatrzona do strzyży, niestety nie ruszona. Zabrakło czasu.
Nowy projekt wymagał większej mobilizacji, a i zaległa, pilna robota w domu pochłonęła czas i uwagę. Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Jutro Indianka kolosa skubnie. Przywiąże na łące i będzie strzyc, jak nic :-)

Dziś wieczór zainspirowało ją coś na Facebooku. Kiełkuje nowy, deskowy pomysł :-)
A nawet dwa. Drugi to już tak całkiem z siebie, niezależnie od Facebooka.
Z patriotycznych pobudek. KODakom i sędziom ten patriotyczny pomysł się nie spodoba :-) Ale to elementy odpolszczone i nie ma się co im dziwić, że wszystko co polskie ich mierzi :-)

Wdrażanie nowego pomysłu

Indianka swój wczorajszy pomysł wdrożyła.
Na razie o jego istocie nie wspomni, bo licho (czyt. syfiarnia) nie śpi.
A łachy zdolne są do każdej podłości, byle tylko Indiance zaszkodzić. Jeszcze by zamieszali i przeszkodzili?
Projekt jest kilkuetapowy. Po zakończeniu ostatniego etapu, Indianka pochwali się co zrobiła :-)

Gdzie ten karmel? :-)

Uzyskana herbata ma zapach winno-octowy, zbliżony do zapachu świeżej sianokiszonki, delikatny, przyjemny. Zapachu i smaku karmelu brak. Może gdy sfermentowana herbata wyschnie, to zapach i smak się zmieni.
Indianka zrobiła pierwszą filiżankę herbaty na tym jeszcze wilgotnym kwieciu i napar pachniał oraz smakował jak bez :-) Nie jak karmel.
Teraz sfermentowane kwiecie schnie na gorącym garze na piecu.

Zbrązowiały

Faktycznie wszystkie kwiatki zbrązowiały w krótkim czasie, w zaledwie kilka - kilkanaście minut.

Proces brązowienia w toku

Kwiatki zaczęły już brązowieć.

Bez zwany lilakiem - zbielał

Jak na razie wszystko idzie z planem.
Teraz Indianka czeka na zbrązowienie kwiatków i na ten obiecany, karmelowy posmak :-)

Wstał piękny, nowy dzień 💜😄

A wraz z nim wstała kreatywna Indianka.
Wczoraj wpadła na genialny pomysł.
Dziś go spróbuje zrealizować.
Zatem śniadanie i na koń! 😀😀😀

piątek, 27 maja 2016

Najmłodsze dziobią żółtko

Najmłodsze indysie


Najmłodsze indyczęta Indi dokarmia żółtkami.
Żółtko to najwartościowsza, najbardziej odżywcza część jajka.

Wymiana ściółki

Indyczęta Indianki na świeżej ściółce

Indianka dziś wymieniła indyczętom ściółkę.
Do tej pory z 30 jaj wylęgło się 20 indycząt.
Druga indyczka siedzi jeszcze na pozostałych jajkach.

Indianka ma do wymiany indora błękitnego, na innego, z innego gniazda.
Jak "ktoś coś" to proszę info :-)

Słój herbaty lilakowej

Kwiecie lilaka w słoju


Indianka uzbierała słój kwiecia lilaka.
Zawartość fermentuje na gorącym garze ustawionym na rozpalonym piecu.
Tutaj sobie Indianka wrzuci przepisik:


Herbatka z kwiatka – lilak o smaku karmelu
1.Zbierz kwiaty lilaka, kolor i odmiana bez znaczenia. Kwiaty mają być suche, bez liści. Mogą być mocno rozwinięte lub jeszcze w pączkach.

2.Umieść kwiaty w słoju, ubij mocno – w litrowym słoju mieści się naprawdę spory bukiet.

3.Zamknij szczelnie słój z kwiatami i odstaw w ciepłe miejsce, aż kwiaty stracą kolor (staną się prawie białe). W temperaturze około 35 stopni proces przebiega w czasie około 12 godzin, w temperaturze 45 stopni wystarczą 2 godziny. Posiadacze przypiecków, pieców i kominków dobrze wiedzą, skąd się bierze takie temperatury w maju. Jeśli nie należysz do grona ogniowych szczęśliwców – wykorzystaj piekarnik, na upały nie ma co liczyć.

4.Wyjmij kwiaty ze słoja – w kontakcie z powietrzem natychmiast zbrązowieją. Czuć już zapach karmelu.

5.Wysusz – gotowe.

Herbatka z kwiatka – jak stosować
Płaska łyżeczka na filiżankę napoju daje bursztynowy napar o charakterystycznym posmaku karmelu, bez goryczy. Herbatka zawiera garbniki w ilości zbliżonej do klasycznych, czarnych herbat chińskich. Nie zawiera teiny. Poprawia trawienie, relaksuje i co najważniejsze – reperuje wątrobę. Zawarta w lilaku syringina to aktywny składnik biochemiczny o udowodnionym działaniu hepaprotekcyjnym, czyli ochronnym na miąższ wątroby. Syringina ma też wielki potencjał leczniczy i polecana jest nawet przy marskości wątroby.

Herbatka z kwiatka – dlaczego warto
Pyszne i zdrowe nawyki żywieniowe to podstawa zdrowia. Nie lubię nikogo leczyć, uwielbiam uczyć, jak zapobiegać chorobom. Wątroba to cud natury, geniusz oczyszczania i utrzymywania organizmu w równowadze i zdrowiu. Zdrowa wątroba to również piękna skóra. Każdy powinien kochać i rozpieszczać swoją wątrobę.

Pokochaj swoją wątrobę.
*po kuracji antybiotykowej wątroba jest zniszczona, jak u alkoholika.
*palenie tytoniu również niszczy wątrobę.
*choroby skórne najczęściej wiążą się w niesprawną wątrobą.

http://www.herbiness.com/herbatka-z-kwiatka-czyli-karmelowy-smak-lilaka/


Czynności zaliczone

Szuwary w indiańskiej łaźni łąkowej 

Indii myślała, że dziś nie da rady, albowiem wczoraj się extremalnie wyexploatowała. No, ale pomalutku, z przerwami na odpoczynek, jednak co nieco podziałała. Nakarmiła i napoiła zwierzęta, przyniosła wodę, zagrzała na piecu, pozmywała naczynia, wyprała kolejną partię kremowej wełny, namoczyła wannę siwej, wyszorowała blachę do pieczenia chleba, wykąpała się w strumyku, bacząc, by jeżdżący nieopodal na sąsiednim polu rolnik, nie zauważył golizny. Szuwary jednak są na tyle wysokie i gęste, że tworzą naturalny, zielony parawan. Bocian tylko Indiankę podglądał. Wylądował kilka metrów od niej. Jest ciepło i miło. Zielono wokół. Spokój. Tylko warkot traktorów na sąsiednich polach zakłóca ciszę. Traktorzyści zrobią co muszą zrobić i znów nastanie świergotliwa cisza. Indianka wykąpana i odświeżona czuje się lepiej. Tak rześko.

Jutro będę strzyc, jak nic! :-)

Misia przed strzyżą.

Na foto owca obciążona ogromną ilością grubej wełny.
Jutro będę strzyc. Ktoś ma mi przytrzymać kolosa.
Runo będę strzyc nożyczkami przy samej skórze, więc pewnie będzie miało z 20 cm długości.

Są chętne na tę długość? :-)

Sprzedam runo owcze prane

Runo wyprane w strumyku

Na foto runo owcze barwy kremowej, z owcy typu merynos.
Włos długi.
Runo jest prane i częściowo wyskubane z co większych słomek i innych zanieczyszczeń roślinnych.
Jak dostanę gręple, to będę czesać. Na razie nie mam czym.
Indianka

Orange 511945226
runo.runo(@)tlen.pl

Żywuszcze indyczęta

Indyczątka Indianki

Strasznie głośno świergolą, gdy domagają się jajeczka.
Najbardziej smakuje im żółteczko.
Indianka od dwóch tygodni karmi młode gotowanymi jajami i siekanym krwawnikiem. Dziś pierwszy raz dostały też odrobinę gotowej karmy, ale jednak jajeczka im najbardziej wchodzą. Indianka nie nadąża obierać jajek ze skorupek. :-)

Lala większa

Indianka ma sporo owczego runa, które chętnie zamieni na sprawny kołowrotek i tkalnię. Potrzebne też gręple do czesania runa.

Lale wełniane

Lala wełniana autostwa Pani Małgorzaty C.

Takie fajne lale do przytulania dla dzieci można zrobić z wełny.
Na Zachodzie pięknie wykonana lala kosztuje nawet po 100 euro i więcej.
Do wypełnienia lali i na jej włosy Pani Małgorzata używa runa owczego.

Indianka chętnie podzieli się runem z osobami, które nauczą ją prząść i tkać oraz dziergać :-)