sobota, 2 stycznia 2016

Słoneczny dzień stycznia

Słońce okazało swoją łaskawość Indiance oblewając ją i jej rancho czystym blaskiem. Szczególnie kolorowe klacze wyglądały w tym blasku przepięknie. Zasiliło solarek, a Indiance dodało wigoru, dzięki czemu ochoczo ruszyła na podwórek by czynić obrządek wśród swych licznych córek. Wsio nakarmione i napojone. Przebudowała ganek by zrobić więcej miejsca dla matuszek z małymi. Wszystko cacy. Szło gładko, jak po glacy :-)

W owczarni dościeliła w dużych boxach.
Na polu znalazła trochę suchych gałęzi do pieca.

Sprawdziła wodopój, czy aby nie zamarzł. Jest okay. Woda płynie i płynąć będzie całą zimę, bo tak jest od 13 lat, jak Indianka tu mieszka. Woda wypływa spod ziemi, więc jest cieplejsza niż wody otwarte. Dzięki temu struga nigdy nie zamarza. Woda w strudze Indianki jest czysta, przezroczysta, gdyż nie przepływa obok siedlisk sąsiadów. Nikt do niej nie spuszcza nieczystości komunalnych ani zwierzęcych. Woda spływa bezpośrednio z mocno pagórkowatych pól i pastwisk, gdzie jest filtrowana przez grube pokłady piachu i żwiru. Można pić na surowo. Poprzedni właściciel gospodarstwa tak pił - wprost ze strugi.

Dzikie zwierzęta z całej okolicy przychodzą pić ze strugi Indianki, gdyż jej woda jest najczystsza i zimą najcieplejsza. Z tej strugi piją zwierzęta Indianki od lat, odkąd nauczyła ona je z tej wody korzystać. Z tej strugi wodę do domu i do pojenia zwierząt bierze Indianka.

Wszystko na ranczu Indianki jest pod jej kontrolą. Najlepszą z możliwych kontroli, bo pod okiem bardzo dobrej Gospodyni, jaką jest Indianka.

To zadziwiające, że tylko jedna osoba obsługuje tyle zwierząt i daje radę je ogarnąć :-)
Byłoby jej łatwiej, gdyby nie musiała jeździć na te debilne sprawy wytaczane jej przez policje o różne wyssane z palca duperele.

Sporo czasu marnuje na to, zwłaszcza, że sędziów poniosła całkiem fantazja i obsesyjnie każą ją wywozić na bezsensowne badania psychiatryczne przy każdej gównianej sprawie o gówniane, wyssane z palca wykroczenie. Taki wywóz to zmarnowane kilka dni, bo powrót stopem z odległego o 80 km Węgorzewa to mordęga wysysająca siły z chorego fizycznie człowieka. Po takiej zsyłce kilka dni dochodzi do siebie. Tak jej organy ścigania i uciskania utrudniają gospodarzenie i właściwą opiekę nad jej zwierzętami.

Sądowi nie wystarczy, że raz psychiatra napisał mu, że Indianka jest zdrowa na umyślnie i psychicznie. Sąd ma wątpliwości, gdyż Indianka się broni przed oszczerstwami pisząc kolejne wnioski dowodowe. Broni się, zamiast dać się pokornie skazać za coś czego nie zrobiła? Zaiste podejrzane. Wszak monopol na prawdę mają sądy, a nie jakaś biedna rolniczka. Więc jest wysyłana na kolejne uciążliwe badania pod przymusem.

Taka przemoc to jest kara sama w sobie, stosowana na niewinnej osobie.
Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Bym prosiła Sejm, aby odebrał sędziom takie uprawnienia. Są one sprzeczne z Konstytucją RP.

Niewinnego, nieskazanego człowieka nie powinno się w ten sposób szykanować, albowiem jest to pogwałcenie podstawowych wolności i praw człowieka.

Oni mi po prostu zatruwają życie. Nękają :(((



piątek, 1 stycznia 2016

Wieczorny wypoczynek Nowego Roku 2016

Troszkę energii jednak na tej starej baterii było, więc Indianka spędza wieczór czytając sobie wybrane artykuły na Onecie. Towarzyszą jej kocice wtulając się czule w jej ramię. W piecu bucha ogień. Ciepło rozchodzi się po mieszkanku Indianki. Miło i przyjemnie.

Na kolację zjadła bułki z miodem i popiła ulubionym liptonem. Trzeba będzie dla oszczędności i zdrowia nastawić herrrbi badylanę jutro. Można by i dziś, ale Indianka umordowana i nie chce się jej wstawać by przygotować garnek i badyle. Poza tym jest przyszpilona do łóżka kocicami, których nie chce ruszać - tak słodko wyciągnięte są, że aż grzech je niepokoić :-)

Dziś nie miała czasu gotować porządnego obiadu, ale jutro upiecze sobie kurczaczka i ugotuje ziemniaki oraz doda surówkę z kiszonej kapusty. Udka mrożą się w skrzyni na nieogrzewanym strychu.

Dobrze by było jednego zwierzaka ubić na mięso, ale ci unijni komisarze nacudowali tyle ciężkostrawnych, faszystowskich, antypolskich przepisów, że nie wiadomo jak się do tego zabrać by nie zadrzeć z władcą wszystkich zwierząt w powiecie czyli naczelnym inspektorem weterynarii. No bo on przecież osobiście wykosztował się na zakup zwierząt, hoduje zwierzynę latami, dba o nią, karmi, poi, obornik wyrzuca, ogrodzenia buduje, budynki bieli i reperuje - to mu się należy decydowanie czy parobek polski może zjeść barana ;-)

Indianka się zaczyna zastanawiać, czy skoro ma tych owiec tyle ile ma, nic nie można zabić bez straty i bez zgody wielmożnych komisarzy unijnych, owieczki się mnożą - coraz ich więcej - to czy Indianka jest już bacą? Od jakiej ilości owiec człowiek zamienia się w bacę?

Gór tu dużych nie ma, ale są konkretne wzgórza. Azali jest Indianka bacą? :-) I czy domek Indianki to bacówka? :-)

Indianka ma prośbę do Sejmu, by przyjrzał się tym nowym chujowym przepisom zabraniającym rolnikom ubijania własnej zwierzyny na własne potrzeby.
To jest nieludzki przepis. Nielogiczny i krzywdzący, naruszający prawa własności i prawo do normanego życia, do jedzenia zdrowej żywności wyprodukowanej na własnym gospodarstwie. Unia Korporacyjna czyli działająca na rzecz zabezpieczania interesów handlowych i biznesowych wielkich korporacji - nas rolników polskich zmusza do nieopłacalnych czynności. Do wywożenia na własny koszt zwierzaka do rzeźni i płacenia rzeźnikowi za ubój i podział mięsa. W przypadku kozła czy barana te koszty są całkowicie nieopłacalne, przewyższające wartość ubijanego zwierzaka. Nadto zimą na Mazurach nigdzie nie można dojechać, bo drogi tutaj są beznadziejne, w fatalnym stanie technicznym i po prostu nieprzejezdne. Wysokie mrozy uniemożliwiają odpalenie silnika.
Te ograniczenia unijne są nieadekwatne do polskich, a zwłaszcza mazurskich realiów.
Dlaczego te przepisy nie były konsultowane z rolnikami, których dotyczą?
Unia nie może totalitarnie narzucać nam swoich niedorzecznych ograniczeń dysponowania własnym żywcem.



Szczęśliwego Nowego Roku 2016! :)

Rano, gdy Indianka otworzyła oczy, zobaczyła przed domem swe piękne, puchate klacze wygrzewające swe gęste futra w blasku Słońca. Owce zaś leżały pokotem wokół domu. 

Pojawiło się też nowe młode na podwórku. Indianka wyszła na dwór i zgarnęła młode z matką na ganek, by mieć lepsze baczenie na noworodka. 
Obeszła siedlisko i zajrzała do budynków, gdzie znalazła jeszcze mokre świeżaki. Je też zgarnęła na ganek wraz z ich matką pozwoliwszy wpierw matce uruchomić miłość macierzyńską do maleństw.

Jaki pierwszy dzień nowego roku - taki cały nowy rok. Czyli będzie się darzyło i hodowla owiec się rozwinie :)

W koziarni bez zmian. Kozy dostały siana i wody. Jedno młode wpadło za belę i trzeba było malucha uratować.

Na ganku matuszki owcze dostały od Indianki wiadro wody, siano i zboże.

Poukładała szczapy naciętego drewna, a potem zabrała je do domu.

Zaszła nad rzekę, gdzie pozbierała i poukładała pozostałe suche drewno nacięte dzień wcześniej.

Przywiozła taczkę opału pod dom.
Napaliła fest w domu.

Zabrała się też za porządkowanie w paszarni. Jutro za dnia rozścieli w owczarni ściółkę wrzuconą tam dzisiaj przez okno owczarni. 

Wróciła do nagrzanego mieszkania. Zjadła rybę po grecku.
Już ciemno było. Jadła przy świecach. Nogi grzała przy piecu.

Pora spać. Organizm zmęczony i senny. Duch zadowolony. Inwentarz dorodny i mnoży się szczęśliwie ku pokrzepieniu serca indiańskiego.

Miłe słowa i pozdrowienia znalazła na komórce i na poczcie emailowej. Ktoś o niej myśli ciepło :)

Indianka

Sylwester 2015/2016

2015 szczęśliwy dla Indianki nie był. Może ten nowy będzie ciekawszy? :)
Indianka zadbała by pierwszy dzień nowego roku był obiecujący i pożyteczny. Taki jest. Jaki pierwszy dzień nowego roku - taki cały rok.

Indianka Sylwestra również spędziła gospodarnie. Rano: obrządek zwierzątek. Wcześniej pożegnała zbója Kamyka.
Wyprawił się na nową, podlaską farmę, gdzie dostał właśnie pracę. Do Olecka podwiózł go artycha z Czukt. Dobry uczynek zrobił. Specjalnie drogi nadrobił by zbója wywieźć daleko od Czukt ;))

Wieczorem na rancho przybyły dwa życzliwe elfy drzewne. Prosiły, by nie ujawniać tożsamości na blogu, coby ich współplemieńcy z wioski nie wygnali za pomoc Indiance ;)

Elf Kosiarz przywiózł belę siana do wglądu i na próbę, także stary, zużyty akumulator samochodowy do pożyczenia na Sylwestra oraz kilka szczap suchego drewna do pieca Indianki aby nie zamarzła, bo jej się akurat opał skończył.

Pomogli Indiance odpalić piłę i naciąć suchego drewna na opał, a także przynieśli kłody pod dom. Bóg zapłać, elfiki!

Indianka napaliła w piecu na noc. Zjadła głowiznę z paczuszki od Tomka z okolic Raszyna (podziękowania :)) i poszła spać znużona dniem i chorobą (niedoczynnością tarczycy). Choróbsko się uaktywniło w gardle, bo Indianka zmarzła w stopy i się przeziębiła. Gardło weszło w stan zapalenia. Zaczęła się krztusić. 

Poszła spać nie czekając na północ rozmyślając nad zadaniami 
gospodarskimi które zaplanowała na dzień następny czyli na Nowy Rok.

Indianka

Włamywacz


W środę 30 grudnia Indianka na prośbę Kamyka zawiozła mu jego umowę lombardową do Olecka, którą u niej zostawił wcześniej. Mieli pozałatwiać swoje różne sprawy w mieście i na spokojnie porozmawiać.

Niestety, Kamyk przybył do Olecka narąbany. Był drażliwy i awanturował się bez sensu. Indianka obraziła się i pojechała rowerem załatwiać swoje sprawy, a jemu kazała załatwić jego sprawy i wracać na farmę na podlasiu, tam gdzie pracuje obecnie. Niestety głupi Kamyk (nie da się inaczej skomentować jego durnego zachowania tego dnia) wdał się w sprzeczkę ze strażnikami pod sądem. Wezwali oni policję.

Przybył Warsiewicz z drugim policjantem. Wlepili Kamykowi dwa bardzo wysokie mandaty. Nie wiadomo, czy zasłużył na nie. Może wystarczyło ustne pouczenie lub upomnienie. Jedno jest pewne, Warsiewicz miał okazję by się zemścić na Kamyku za Indianki skargę na jego sposób zatrzymania i doprowadzenia jej na Komendę 16 października 2015.

Drugi pewnik jest taki, że gdy Indianka jesienią wezwała do świetlicy w Sokółkach policję, gdyż Krycha ze stażystką awanturowały się i zakłócały jej spokój w miejscu publicznym jakim jest biblioteka - przybyły wówczas patrol z Bachurską w składzie nie ukarał mandatem awanturujących się kobiet, ani ich nie upomniał. Zaś krótko po tym zajściu Bachurska wraz z Warsiewiczem wdarli się do domu Indianki nadużywając swoich uprawnień pod pretekstem doprowadzenia jej na kolejne bezsensowne badania psychiatryczne na dziwaczne zlecenie sądu. Chorą na zaawansowaną niedoczynność tarczycy (duszności, dławienie się) skuli kajdankami i wsadzili do dusznej klatki na tyle radiowozu niczym groźnego bandytę! :(((

Kamyk wbrew woli i zaleceniom Indianki pojechał na jej rancho podczas jej nieobecności. Wlazł na ganek. Wypuścił owce z młodymi. Wychłeptał dwa dodatkowe piwa. Gdy mu dupa zmarzła, nie mogąc się doczekać Indianki, włamał się przez kurnik do domu. Wywalił okno. Wlazł jej do mieszkania. Gdy wróciła po kilku godzinach, zastała go śpiącego w ciuchach (w tym w śmierdzących skarpetach) w jej łóżku!

Stała nad nim długi moment walcząc z rosnącym, gwałtownym wkurwem i chęcią natychmiastowego wezwania glin.

Wyszła przed dom. Obeszła go dookoła i znalazła otwór, którym wlazł.
Zabezpieczył go blachą. Weszła do kurnika i dodatkowo zamknęła blachę.
Pod otworem stało wywalone okno wraz z futryną.

"Ty chuju! Ty gnoju! Ty łachudro przebrzydła!" - wrzasnęła wściekła.

Teraz kurnik będzie jej przemarzać przez tę blachę.
Kury światła będą miały mało, tylko przez drugie małe okienko. :(((

Wróciła do domu. Pościeliła mu na jego łóżku i kazała się tam przenieść.
Stawiał się. Marudził, że go głowa boli i się źle czuje. Po kwadransie udało się go przetransportować na jego łóżko.

Postanowiła, że rano gdy łach wytrzeźwieje - zrobi mu pranie mózgu.
Tak się też stało. Zbój Kamyk zaliczył potężny opierdol.
Musiał też podpisać zobowiązanie, że do 10 stycznia wstawi okno lub pokryje koszty jego wstawienia.

Tymczasem kury mają ciemnawo i zimno. Niedobrze. Indianka poprosiła elfika drzewnego o pomoc w stawieniu okna. Jak znajdzie czas i piankę - wstawi.

Póki co, musi tam docieplić tę blachę styropianem. Mrozy przyszły!
Będzie też musiała palić w kurniku by woda kurom nie zamarzała.

Indianka

czwartek, 31 grudnia 2015

Winter decorations

Zimowe dekoracje stały się faktem dopiero po świętach. Za dużo zajęć spadło na Indiankę i nie wyrobiła się na czas.
Za to jakie piękne zrobiła :)
Indianka zbudowała sobie nad łóżkiem cudowny zielony, pachnący żywicą sosnową i jodłową baldachim. Za stelaż posłużył nieczynny kaloryfer zamontowany wysoko na ścianie nad łóżkiem.
Wczoraj dokupiła kilka czerwonych bombek z przeceny poświątecznej. Jeszcze nimi przystroi gałęzie na ganku.
Dziś jeszcze zrobi dekoracje sylwestrowe.

Indianka

piątek, 25 grudnia 2015

Rise and shine! :)


Co prawda ciało Indianki przyspawało się do łóżka, ale właśnie nieśmiało w okna domku Indianki zajrzało słoneczko wołając:
"Rise and shine, rancher!" ;)))
(Wstań i świeć przykładem, ranczerko!) ;)))

Indianka

Zmęczona w święta


Dziś Indianka nie poszaleje. Boli ją kręgosłup i jest zmęczona.
Dziś zatem dzień wylegiwania się. Może potem się lepiej poczuje i da radę wstać.

Indianka

czwartek, 24 grudnia 2015

Gniazdo Indianki


Jest ciepło i w miarę wygodnie w gnieździe Indianki.
Piec grzeje. Na piecu gotuje się wieczerza na dziś i jutro.
Indianka nie głodna. Na obiadokolację zjadła galaretę własnego wyrobu, a na deser czekoladę z paczuszki ;)

Na piecu gotuje się barszcz czerwony, ziemniaki z wody, piecze się kurczak. Grzeje się woda do zmywania naczyń i mycia.

Dopiero jutro ubierze choinkę. Za to dziś zrobiła obchód swoich zwierzątek i części włości. Wszystkie zwierzątki są w komplecie :) 

Jutro trzeba będzie pościelić owcom. Kozy i konie mają pościelone na bogato. Trzeba ziemniaki uporządkować w piwnicy. Papiery w gabinecie. Jak zwykle się Indianka nie będzie nudzić. Tym razem nic na siłę. Będzie robiła to na co będzie miała ochotę.

Jeśli jutro się uda tablecik podładować, to sobie coś poczyta.
Np. jak sobie radzą ludzie Prawa i Sprawiedliwości. Indianka zadowolona i pełna uznania, że energicznie zabrali się za niezbędne porządki w państwie i przywracanie demokracji. Tak trzymać :)

Indianka

Wigilia nietypowa


Indianka ma nietypową Wigilię - ale ma :)
Co prawda nie zdążyła wysprzątać i przystroić gałązkami iglastymi domu, ale zdążyła naprawić i zmontować mini zestaw solarny i podładować tablecik, by pomóc napisać Kamykowi kolejne pismo prawne. Napisała mu ich setki i ma już dość.
Jest Wigilia i chce wreszcie odpocząć. Zmusiła się po raz ostatni. Wigilia to dobry czas na robienie dobrych uczynków.
Niech biedaczysko ma od niej taki prawniczy prezent. Sam nie dałby sobie rady. Napisze mu jeszcze kilka rzeczy po Świętach, bo chce mu pomóc i mieć pewność, że jej pomoc będzie skuteczna. 

No i musi wreszcie zadbać o swoje bardzo zaległe sprawy.
Zaniedbała swoje sprawy, bo za dużo pomagała Kamykowi.
Jednak jest z natury obowiązkowa oraz konsekwentna i lubi mieć pewność i świadomość, że zrobiła wszystko co trzeba, by wyciągnąć biednego człowieka z bagna i pomóc mu stanąć na nogi. Jeśli się uda - będzie szczęśliwa. On tym bardziej.

Jeszcze mu troszkę pomoże, a potem to już musi wziąć się za bary z piramidą jej problemów. Jej problemy są innego typu, ale jest ich za dużo. Użeranie się ze skorumpowanymi organami ścigania to jej główny, ale nie jedyny problem. Są też inne problemy. Finansowe i materialne. Musi z tego wyjść. Uporać się. Ktoś inny będąc na jej miejscu dawno załamałby się. Niejeden facet nie dałby rady.
Ona, kobieta - jakoś to wszystko znosi. O dziwo znosi. Ciężkie życie na wsi wśród nieprzyjaznych ksenofobów wyrobiło u niej niesłychany hart ducha. Aż sama się sobie dziwi, że taka twarda i uparta jest. Ma charakter na miarę pierwszych kolonistów amerykańskich. Tych zwanych The Pilgrims czyli Pielgrzymami. Oni dali radę na nowym kontynencie jako pierwsi Europejczycy. Silna wiara, kult pracy, doskonała organizacja - to ich zbawiło.
Indianka także ma te cechy i to jeszcze bardziej rozwinięte i spotęgowane, gdyż jest sama, bez bratniej, życzliwej, pomocnej, wiernej duszy. Ona liczy tylko na siebie i ufa tylko sobie.
Zna swoją wartość, potencjał, możliwości.

Zanim rozwinie skrzydła musi jednak uporać się z trollami, którzy sabotują jej życiowe plany. Tymi internetowymi i lokalnymi. Czuje, że da radę. Jest niezłomna jak stal. 
Pokona wrogów i zbuduje swój wymarzony raj.

Indianka

Indianka elektrykiem!

"I can charge, I can chaaarge, I can chaaaarge! :-) :-) :-)

Indianka podśpiewuje sobie radośnie po tym jak udało jej się naprawić swój mini zestaw solarny i dodatkowo uruchomić ładowanie drobnej elektroniki wprost z solara :-) :-) :-)

Słoneczko miłosiernie zagląda w okna domku Indianki delikatnie ładując komórkę. Ufff... Czyżby wreszcie jako taka niezależność energetyczna od nieprzyjaznych ksenofobów?

Jest szansa, że utrzyma kontakt ze światem przez święta.
Póki słoneczko świeci, coś tam się po troszku ładuje :-)
Jak cudownie! :-) Już 5% na tableciku :-). Mało, bo mało, ale zawsze się zdąży napluć na przebrzydłego wroga :-) :-) :-)

Jakby się tak udało bardziej naładować tablecik, to można by było sobie odpuścić ciąganie się po gminnych świetlicach i poważne pisma procesowe pisać w domu. Byłoby bosko. A jeśli da radę uruchomić swoją drukarkę, to wtedy rozgromi wszystkich wrogów w try miga i z wielkim hukiem :-) :-) :-) Ole! :-) :-) :-)
Drżyjcie skorumpowane, chciwe ksenofoby! Indianka ma power! :-) :-) :-)

środa, 23 grudnia 2015

Home sweet home :-)

Nareszcie w domku. Koniec krążenia na rowerze po galaktyce. Zdecydowanie za dużo tych maratonów było. Jest zmęczona nimi.
Indianka załatwiła co miała i teraz zakopuje się w domowych pieleszach.
W plecaczku zgoda na wycinkę drzew na opał. Będzie ciąć :-)
Choć nie od razu, bo najpierw trzeba ogarnąć chałupę, zwierzynę i święta.

O co tyle hałasu - nie mamy dla was już czasu :)))

O co tyle hałasu w Sejmie teraz? 
Chodzi o to, że przegrane PO nie chce oddać władzy.
Trzyma się zębami i pazurami ostatniego bastionu swej władzy jakim jest wybrany przez PO stary skład TK.

PO próbuje nadal kręcić Polakami za pomocą wybranego przez siebie Trybunału Konstytucyjnego.
PiS platfusom to udaremnia - stąd lamenty i zgrzytanie zębami posłów Platformy Obywatelskiej.

Tymczasem PiS dzielnie przywraca demokrację w naszym kraju. Tak trzymać! Polacy zasługują na zdrowe prawo i prawdziwą demokrację. Tylko uczciwie działający Trybunał Konstytucyjny ma szansę zabezpieczyć nam zdrowe prawo i sprawiedliwość. Ten Trybunał wybrany przez PO tych podstawowych wartości nie zabezpieczał.

Nowych 5 sędziów TK wybranych przez PiS będzie gwarantem uczciwego prawa w Polsce. Stąd zmiany w składzie TK są konieczne.

Prezes TK wybrany jeszcze za PO niestety blokuje nowym sędziom dostęp do rozpatrywania spraw. Miejmy nadzieję, że niebawem przestanie blokować praworządność w Polsce.

Ja bym wolała, aby moje sprawy rozpatrywał uczciwy sędzia, a tacy są wybrani przez PiS. Nowa piątka sędziów TK wybrana przez PiS to nadzieja na realną sprawiedliwość.
Stąd mój apel do prezesa TK:
Daj pan robotę nowym sędziom! Niech rozpatrują sprawy Narodu, bo zrobią to porządnie i uczciwie.
Ja, skromny, biedny hodowca chcę, by sprawy w sądach były rozpatrywane uczciwie i rzetelnie, a nie tendencyjnie i byle jak.

Gdy zawiodą sądy pierwszej i drugiej instancji, chcę by sprawiedliwość gwarantował Trybunał Konstytucyjny.
Stary skład TK wybrany przez PO tego nie gwarantował.
Cała nadzieja w nowym składzie.

Ponawiam apel do prezesa TK:
Daj pan sprawy do rozpatrywania nowym sędziom!

Indianka

sobota, 19 grudnia 2015

Samęta

Wygląda na to, że Indianka będzie cała samęta w te Bożego Narodzenia Święta. Nawet to ją cieszy :-) Nie będzie musiała się dzielić paczuszkami :-) :-) :-) Kamyk utknął na farmie pod Sejnami i raczej nie wpadnie: "Ktoś musi doić krowy!" - Taki obowiązkowy dojarz się z niego zrobił :-) Po prostu nie można go od wymion krowich oderwać :)

Kamyk namawia gorąco Indiankę by do niego przyjechała na święta, choć na jeden dzień, ale ona ma na głowie dziesiątki zwierzaczków, o które trzeba dbać, a do Sejn daleko. Wyjazd nie wchodzi w grę. Tęskniłaby i zamartwiałaby się o swe zwierzaczki. Postanowiła, że zostaje wśród swej zwierzęcej braci.

Za to ma zamiar wysprzątać sobie mieszkanko i je świątecznie udekorować.

piątek, 18 grudnia 2015

Zapachowe świeczuszki


Nękanie trolli z profilu antyindiańskiego na Facebooku wychodzi poza stronę ich paszkwila. Tym razem przysłali zapachowe świeczuszki i w pewnym sensie patrol policji za sprawą nielegalnego zamieszczenia przez nich zdjęcia Miecia sprzed lat. Miecio nie wyraził zgody, aby internetowe trolle wycierały sobie swoje parszywe gęby jego wizerunkiem na ich syfiastej, lepkiej od brudnych intencji stronie.
A co będzie następnym razem? Co przyślą trolle Indiance?Trujące tabletki? 

Znicze owszem, ładnie pachną, ale najbardziej nadają się do podgrzewacza potraw, a nie do oświetlania kuchni. Kuchnię Indianka oświetla wysokimi świecami, gdyż dają najwięcej światła.Zniczami podgrzewa herbatę lub potrawy, gdy piec wygaszony. Jak zwykle durne trolle nie zgadły co robi Indianka.

Indianka

Miecio poszukiwany przez policję

Indianka zdębiała, gdy dziś na jej włościach niespodziewanie pojawili się panowie policjanci poszukujący Miecia. 
Oczywiście trolle z Facebooka namieszali. Kolejny przykład nękania.

Miecia nie widziała od lat. Patrol powiedział, że chce Mieciowi wlepić karę grzywny. Indianka ma nadzieję, że to nie z zemsty za to, że jej kiedyś przez dwa tygodnie pomagał. Było to aż 7 lat temu! Wczoraj foto Miecia nielegalnie zamieścili trolle na profilu facebookowym cwelowni zajmującej się z chorym zacietrzewiem nękaniem Indianki.

Widać policja olecka pilnie śledzi ten profil (a może i sama uczestniczy w nękaniu internetowym?) i pomówienia tam padające - zapewne z chęcią dokopania Indiance i ludziom jej pomagającym lub po prostu przychylnym. Stąd ta niespodziewana wizyta. Zdjęcie sprzed 7 lat wywołało zbędną wizytę na rancho Indianki. Indianka nie ma pojęcia, gdzie Miecio jest - na pewno nie u niej. A gdyby wiedziała, to też by nie powiedziała policji oleckiej, gdyż olecka policja nie zasługuje na gram jej zaufania, natomiast Miecio to dobry, spokojny człowiek, który z całą pewnością nikomu nic złego nie zrobił.

Pewnie jak nie będzie miał na zapłatę grzywny i nie zapłaci to go wsadzą do pudła, bo nie będzie się umiał odwołać. Biednym ludziom zawsze wiatr w oczy. Indianka by mu chętnie pomogła napisać odwołanie, gdyby się pojawił u niej z postanowieniem sądu o ukaraniu. Od odebrania postanowienia ma tylko 7 dni na sprzeciw. Jeśli postanowienie doręczono na jego adres zamieszkania, a on się nie odwołał w terminie i jeśli postanowienie się uprawomocniło a on nieświadom tego jest i nie uiścił grzywny - to sąd zamieni karę grzywny na areszt, wyda list gończy i nakaz zatrzymania i przymusowego doprowadzenia do aresztu. Tak się wydaje Indiance, ale prawnikiem nie jest i może się mylić. Biedny człowiek :(((

Indianka

Mroczny, magiczny świat Indianki


Zaiste mroczny i magiczny jest świat Indianki,
rozświetlają go świece, oliwne lampki i kaganki.

Przyszły też cudowne, smakowite i śliczne paczuszki,
w tym nawet jedna od najsłynniejszej, znanej wszystkim kaczuszki :)

Zgadniecie od kogo? :)))

Indianka

ps. Jeśli ktoś wyśle paczkę anonimową, nie poleconą - nie   
      dojdzie niestety.
      Jest też duży problem z kurierami. Sugeruję, aby wysyłać   
      pocztą polską usługą paczka48 lub firmą kurierską UPS.
      Proszę podawać swoje prawdziwe adresy zwrotne. Wtedy  
      jest szansa, że się latem zrewanżuję za świąteczną  
      paczuszkę nabiałem kozim albo ziołami lub upominkiem 
      ręcznie wytworzonym moimi rękoma :)

środa, 16 grudnia 2015

:-) :-) :-)

Dziś Indianka uświadomiła sobie, że jednak na Mazurach jest co najmniej jedna dobra dusza o złotym sercu. To krzepiące odkrycie, zwłaszcza na tle powszechnej znieczulicy tu panującej.
Niespodziewanie została obdarowana różnościami! :-)

Przyszły też od czytelników trzy paczuszki-niespodzianki :-) :-)
Jak miło! :-) Indianka dziękuje za śliczne prezenty. :-)
Bóg zapłać :-) Trafią pod choinkę i na stół :-)

niedziela, 13 grudnia 2015

Rozważna i romantyczna

Indianka kilka dni temu rozważała, czy kogoś przyjąć pod swój niedoskonały, cieknący dach. Rozważała wszystkie za i przeciw. Już nie wierzy w zachęcające gadki chętnych. Nigdy nie jest tak, jak ludzie obiecują. Wlisiają się do niej, a potem nie wywiązują się z obietnic, a bywa, że jej szkodzą. Absolutnie nie stać ją by kogokolwiek utrzymywać i absolutnie nie chce jej się. Domek Indianki tylko dla Indianki i jej zwierząt. Reszta won :)
Samotna, chora, spłukana, na odludziu? To nic. Da radę. Daje radę tak już 13 lat. Owszem, przydałaby się bratnia dusza, ale takiej na Mazurach nie ma. Mazury to piękna, mroźna kraina pełna zimnych ludzi bez serca. Bratniej, gorącokrwistej i kreatywnej duszy - niet. Mówi się trudno i żyje się dalej w obłokach swych marzeń i ideałów.

Indianka

Dom świec


Indianka przemokła dziś załatwiając dostawę pszenicy i ziemniaków. Przy okazji wracając pozbierała sobie kilka gałązek sosny. Zrobi świąteczne stroiki i choinki. Wczoraj znalazła do nich bombki. Ma w planie wycięcie dodatkowych dekoracji z kartonu. Przygotowania do świąt w toku.

Tymczasem szczur napchał sobie bebech ryżem tak, że wyglądał jak puchata bombka. Kicia Szarunia go zgładziła.
Miejmy nadzieję, że prowiant już bezpieczny.

Indianka wróciwszy do domu zapaliła świece. Rozjaśniają one dom dużo skuteczniej niż znicze. Dają ciepłe światło. Przytulne.

Na dworze plucha i śnieg. Indianka w łóżku zagrzewa się.
Zwierzaki w budynkach. Wykrakana zima przyszła.

Indianka