RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
sobota, 2 stycznia 2016
Słoneczny dzień stycznia
W owczarni dościeliła w dużych boxach.
Na polu znalazła trochę suchych gałęzi do pieca.
Sprawdziła wodopój, czy aby nie zamarzł. Jest okay. Woda płynie i płynąć będzie całą zimę, bo tak jest od 13 lat, jak Indianka tu mieszka. Woda wypływa spod ziemi, więc jest cieplejsza niż wody otwarte. Dzięki temu struga nigdy nie zamarza. Woda w strudze Indianki jest czysta, przezroczysta, gdyż nie przepływa obok siedlisk sąsiadów. Nikt do niej nie spuszcza nieczystości komunalnych ani zwierzęcych. Woda spływa bezpośrednio z mocno pagórkowatych pól i pastwisk, gdzie jest filtrowana przez grube pokłady piachu i żwiru. Można pić na surowo. Poprzedni właściciel gospodarstwa tak pił - wprost ze strugi.
Dzikie zwierzęta z całej okolicy przychodzą pić ze strugi Indianki, gdyż jej woda jest najczystsza i zimą najcieplejsza. Z tej strugi piją zwierzęta Indianki od lat, odkąd nauczyła ona je z tej wody korzystać. Z tej strugi wodę do domu i do pojenia zwierząt bierze Indianka.
Wszystko na ranczu Indianki jest pod jej kontrolą. Najlepszą z możliwych kontroli, bo pod okiem bardzo dobrej Gospodyni, jaką jest Indianka.
To zadziwiające, że tylko jedna osoba obsługuje tyle zwierząt i daje radę je ogarnąć :-)
Byłoby jej łatwiej, gdyby nie musiała jeździć na te debilne sprawy wytaczane jej przez policje o różne wyssane z palca duperele.
Sporo czasu marnuje na to, zwłaszcza, że sędziów poniosła całkiem fantazja i obsesyjnie każą ją wywozić na bezsensowne badania psychiatryczne przy każdej gównianej sprawie o gówniane, wyssane z palca wykroczenie. Taki wywóz to zmarnowane kilka dni, bo powrót stopem z odległego o 80 km Węgorzewa to mordęga wysysająca siły z chorego fizycznie człowieka. Po takiej zsyłce kilka dni dochodzi do siebie. Tak jej organy ścigania i uciskania utrudniają gospodarzenie i właściwą opiekę nad jej zwierzętami.
Sądowi nie wystarczy, że raz psychiatra napisał mu, że Indianka jest zdrowa na umyślnie i psychicznie. Sąd ma wątpliwości, gdyż Indianka się broni przed oszczerstwami pisząc kolejne wnioski dowodowe. Broni się, zamiast dać się pokornie skazać za coś czego nie zrobiła? Zaiste podejrzane. Wszak monopol na prawdę mają sądy, a nie jakaś biedna rolniczka. Więc jest wysyłana na kolejne uciążliwe badania pod przymusem.
Taka przemoc to jest kara sama w sobie, stosowana na niewinnej osobie.
Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Bym prosiła Sejm, aby odebrał sędziom takie uprawnienia. Są one sprzeczne z Konstytucją RP.
Niewinnego, nieskazanego człowieka nie powinno się w ten sposób szykanować, albowiem jest to pogwałcenie podstawowych wolności i praw człowieka.
Oni mi po prostu zatruwają życie. Nękają :(((
piątek, 1 stycznia 2016
Wieczorny wypoczynek Nowego Roku 2016
Na kolację zjadła bułki z miodem i popiła ulubionym liptonem. Trzeba będzie dla oszczędności i zdrowia nastawić herrrbi badylanę jutro. Można by i dziś, ale Indianka umordowana i nie chce się jej wstawać by przygotować garnek i badyle. Poza tym jest przyszpilona do łóżka kocicami, których nie chce ruszać - tak słodko wyciągnięte są, że aż grzech je niepokoić :-)
Dziś nie miała czasu gotować porządnego obiadu, ale jutro upiecze sobie kurczaczka i ugotuje ziemniaki oraz doda surówkę z kiszonej kapusty. Udka mrożą się w skrzyni na nieogrzewanym strychu.
Dobrze by było jednego zwierzaka ubić na mięso, ale ci unijni komisarze nacudowali tyle ciężkostrawnych, faszystowskich, antypolskich przepisów, że nie wiadomo jak się do tego zabrać by nie zadrzeć z władcą wszystkich zwierząt w powiecie czyli naczelnym inspektorem weterynarii. No bo on przecież osobiście wykosztował się na zakup zwierząt, hoduje zwierzynę latami, dba o nią, karmi, poi, obornik wyrzuca, ogrodzenia buduje, budynki bieli i reperuje - to mu się należy decydowanie czy parobek polski może zjeść barana ;-)
Indianka się zaczyna zastanawiać, czy skoro ma tych owiec tyle ile ma, nic nie można zabić bez straty i bez zgody wielmożnych komisarzy unijnych, owieczki się mnożą - coraz ich więcej - to czy Indianka jest już bacą? Od jakiej ilości owiec człowiek zamienia się w bacę?
Gór tu dużych nie ma, ale są konkretne wzgórza. Azali jest Indianka bacą? :-) I czy domek Indianki to bacówka? :-)
Indianka ma prośbę do Sejmu, by przyjrzał się tym nowym chujowym przepisom zabraniającym rolnikom ubijania własnej zwierzyny na własne potrzeby.
To jest nieludzki przepis. Nielogiczny i krzywdzący, naruszający prawa własności i prawo do normanego życia, do jedzenia zdrowej żywności wyprodukowanej na własnym gospodarstwie. Unia Korporacyjna czyli działająca na rzecz zabezpieczania interesów handlowych i biznesowych wielkich korporacji - nas rolników polskich zmusza do nieopłacalnych czynności. Do wywożenia na własny koszt zwierzaka do rzeźni i płacenia rzeźnikowi za ubój i podział mięsa. W przypadku kozła czy barana te koszty są całkowicie nieopłacalne, przewyższające wartość ubijanego zwierzaka. Nadto zimą na Mazurach nigdzie nie można dojechać, bo drogi tutaj są beznadziejne, w fatalnym stanie technicznym i po prostu nieprzejezdne. Wysokie mrozy uniemożliwiają odpalenie silnika.
Te ograniczenia unijne są nieadekwatne do polskich, a zwłaszcza mazurskich realiów.
Dlaczego te przepisy nie były konsultowane z rolnikami, których dotyczą?
Unia nie może totalitarnie narzucać nam swoich niedorzecznych ograniczeń dysponowania własnym żywcem.
Szczęśliwego Nowego Roku 2016! :)
Sylwester 2015/2016
Włamywacz
Przybył Warsiewicz z drugim policjantem. Wlepili Kamykowi dwa bardzo wysokie mandaty. Nie wiadomo, czy zasłużył na nie. Może wystarczyło ustne pouczenie lub upomnienie. Jedno jest pewne, Warsiewicz miał okazję by się zemścić na Kamyku za Indianki skargę na jego sposób zatrzymania i doprowadzenia jej na Komendę 16 października 2015.
Drugi pewnik jest taki, że gdy Indianka jesienią wezwała do świetlicy w Sokółkach policję, gdyż Krycha ze stażystką awanturowały się i zakłócały jej spokój w miejscu publicznym jakim jest biblioteka - przybyły wówczas patrol z Bachurską w składzie nie ukarał mandatem awanturujących się kobiet, ani ich nie upomniał. Zaś krótko po tym zajściu Bachurska wraz z Warsiewiczem wdarli się do domu Indianki nadużywając swoich uprawnień pod pretekstem doprowadzenia jej na kolejne bezsensowne badania psychiatryczne na dziwaczne zlecenie sądu. Chorą na zaawansowaną niedoczynność tarczycy (duszności, dławienie się) skuli kajdankami i wsadzili do dusznej klatki na tyle radiowozu niczym groźnego bandytę! :(((
Kamyk wbrew woli i zaleceniom Indianki pojechał na jej rancho podczas jej nieobecności. Wlazł na ganek. Wypuścił owce z młodymi. Wychłeptał dwa dodatkowe piwa. Gdy mu dupa zmarzła, nie mogąc się doczekać Indianki, włamał się przez kurnik do domu. Wywalił okno. Wlazł jej do mieszkania. Gdy wróciła po kilku godzinach, zastała go śpiącego w ciuchach (w tym w śmierdzących skarpetach) w jej łóżku!
Stała nad nim długi moment walcząc z rosnącym, gwałtownym wkurwem i chęcią natychmiastowego wezwania glin.
Wyszła przed dom. Obeszła go dookoła i znalazła otwór, którym wlazł.
Zabezpieczył go blachą. Weszła do kurnika i dodatkowo zamknęła blachę.
Pod otworem stało wywalone okno wraz z futryną.
"Ty chuju! Ty gnoju! Ty łachudro przebrzydła!" - wrzasnęła wściekła.
Teraz kurnik będzie jej przemarzać przez tę blachę.
Kury światła będą miały mało, tylko przez drugie małe okienko. :(((
Wróciła do domu. Pościeliła mu na jego łóżku i kazała się tam przenieść.
Stawiał się. Marudził, że go głowa boli i się źle czuje. Po kwadransie udało się go przetransportować na jego łóżko.
Postanowiła, że rano gdy łach wytrzeźwieje - zrobi mu pranie mózgu.
Tak się też stało. Zbój Kamyk zaliczył potężny opierdol.
Musiał też podpisać zobowiązanie, że do 10 stycznia wstawi okno lub pokryje koszty jego wstawienia.
Tymczasem kury mają ciemnawo i zimno. Niedobrze. Indianka poprosiła elfika drzewnego o pomoc w stawieniu okna. Jak znajdzie czas i piankę - wstawi.
Póki co, musi tam docieplić tę blachę styropianem. Mrozy przyszły!
Będzie też musiała palić w kurniku by woda kurom nie zamarzała.
czwartek, 31 grudnia 2015
Winter decorations
piątek, 25 grudnia 2015
Rise and shine! :)
Zmęczona w święta
czwartek, 24 grudnia 2015
Gniazdo Indianki
Wigilia nietypowa
Indianka elektrykiem!
Indianka podśpiewuje sobie radośnie po tym jak udało jej się naprawić swój mini zestaw solarny i dodatkowo uruchomić ładowanie drobnej elektroniki wprost z solara :-) :-) :-)
Słoneczko miłosiernie zagląda w okna domku Indianki delikatnie ładując komórkę. Ufff... Czyżby wreszcie jako taka niezależność energetyczna od nieprzyjaznych ksenofobów?
Jest szansa, że utrzyma kontakt ze światem przez święta.
Póki słoneczko świeci, coś tam się po troszku ładuje :-)
Jak cudownie! :-) Już 5% na tableciku :-). Mało, bo mało, ale zawsze się zdąży napluć na przebrzydłego wroga :-) :-) :-)
Jakby się tak udało bardziej naładować tablecik, to można by było sobie odpuścić ciąganie się po gminnych świetlicach i poważne pisma procesowe pisać w domu. Byłoby bosko. A jeśli da radę uruchomić swoją drukarkę, to wtedy rozgromi wszystkich wrogów w try miga i z wielkim hukiem :-) :-) :-) Ole! :-) :-) :-)
Drżyjcie skorumpowane, chciwe ksenofoby! Indianka ma power! :-) :-) :-)
środa, 23 grudnia 2015
Home sweet home :-)
Indianka załatwiła co miała i teraz zakopuje się w domowych pieleszach.
W plecaczku zgoda na wycinkę drzew na opał. Będzie ciąć :-)
Choć nie od razu, bo najpierw trzeba ogarnąć chałupę, zwierzynę i święta.
O co tyle hałasu - nie mamy dla was już czasu :)))
sobota, 19 grudnia 2015
Samęta
Kamyk namawia gorąco Indiankę by do niego przyjechała na święta, choć na jeden dzień, ale ona ma na głowie dziesiątki zwierzaczków, o które trzeba dbać, a do Sejn daleko. Wyjazd nie wchodzi w grę. Tęskniłaby i zamartwiałaby się o swe zwierzaczki. Postanowiła, że zostaje wśród swej zwierzęcej braci.
Za to ma zamiar wysprzątać sobie mieszkanko i je świątecznie udekorować.
piątek, 18 grudnia 2015
Zapachowe świeczuszki
Miecio poszukiwany przez policję
Mroczny, magiczny świat Indianki
środa, 16 grudnia 2015
:-) :-) :-)
Niespodziewanie została obdarowana różnościami! :-)
Przyszły też od czytelników trzy paczuszki-niespodzianki :-) :-)
Jak miło! :-) Indianka dziękuje za śliczne prezenty. :-)
Bóg zapłać :-) Trafią pod choinkę i na stół :-)