Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prace gospodarskie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą prace gospodarskie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 19 lipca 2013

Dżdży


Dziś pochmurno. Indianka miała nadzieje, że dzisiaj będzie tak upalnie jak wczoraj i będzie mogła zebrać chociaż część siana zostawionego w polu przez kosiarza. Miała nadzieję, że chociaż część siana da się uratować. Niestety – wszystko zgnite, a pogoda dżdżysta. Dobry dzień na prace kopawcze. Indianka od rana zgrabiała wczoraj ukoszoną przez siebie wykaszarką trawę i ładowała na taczkę. Zwiozła w sumie dwie taczki przewiędniętej, lekko przeschniętej trawy. Do paszarni, do doschnięcia, bo na dworze dżdży. W paszarni ułożyła to półsiano na drabinie wiszącej nad podłogą, by dobrze doschło. W paszarni jest przewiew, więc za kilka dni to półsiano powinno być całkiem suche i gotowe aby wnieść je na strych paszarni.

Obejrzała od spodu to siano co kosiarz skosił i zostawił w polu na zmarnowanie.
Od spodu czarna zgnilizna. Pleśń. Grzyb. To już się na nic nie nada. Tylko kompost.
Przykra sprawa. Indianka ma kolejną nauczkę, aby nie wchodzić w żadne interesy z miejscowymi wieśniakami. Okropni są. Bez sumienia. Jak tak można naciągnąć biedną, samotną kobietę na majątek i koszty i zmarnować jej siano w polu? Pozbawić zwierząt paszy na zimę??? Bezczelność najwyższego stopnia. W dodatku to zgniłe siano nie może zostać w polu. Musi je sprzątnąć. Musi je całe zebrać na kompost. Wywieźć choćby taczką. Dodatkowa robota dla Indianki. Kosiarz nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności za swoją spartoloną robotę. Ani się pokazał, ani się odezwał. Ma głęboko w dupie.

Indianka wróciła do domu, by pościelić gniazda kurczętom i gęsiętom oraz nakarmić je świeżą trawą oraz sypką karmą. Kurczęta były już po kilkugodzinnym wybiegu, więc zadowolone chętnie wskoczyły do swego gniazda. 

Suczka nakarmiona. Kicia też. Suczka dostała karmę i chleb, kicia karmę i myszy.
Przed domem wylegują się kozy oraz pasie się Dakota. Indiana i pozostałe konie najedzone śpią w stajni.

Indianka zrobi sobie obiad i zabierze się do kopania dołków pod nowe słupy ogrodzeniowe. 

czwartek, 27 czerwca 2013

Aura na kopanie


Aura sprzyja rozkopaniu trudnodostępnych dołków pod słupy. Właśnie się za to zabrałam. Jeden taki gliniasto-kamienisty rozkopuję. Trochę nadal mi dokucza okres i słabe samopoczucie, ale pogoda jest w sam raz na kopanie - chłodno, wilgotno - trzeba wykorzystać.
Rozkopałam dołek mocniej i głębiej. Wyjęłam kilka wielkich kamieni. Niektóre ważące po 30kg. Na dnie kolejne kamloty się czają. Nie mam aż tyle sił dziś by z nimi walczyć. Nie chcę zużyć całego mojego energetycznego potencjału na jeden dołek. Postanowiłam ukopać dobrej ziemi do donic pod kwiaty.
Męczy mnie też pisanie w 3 osobie liczby pojedynczej. Chyba sobie odpuszczę tę osobę i pozostanę przy pierwszej... :)

28 czerwiec
Sarenzir - wiesz co - po głębszym namyśle jednak chyba pozostanę przy tym kolorycie - specjalnie dla Ciebie :) Tym bardziej, że wczoraj napisałam kilka postów w I osobie liczby pojedynczej i wcale nie było mi łatwiej, bo wybijał mi mój koloryt indiański raz po raz :) Ten styl tak mi wszedł w krew, że już bezwiednie piszę w 3 osobie liczby pojedynczej... Więc aby nie psuć stylu bloga - jednak pozostanę w jego klimacie.

Na innych blogach niekoniecznie, chociaż pisanie tego samego posta czy w oparciu o ten sam post jednocześnie w 3 i 1 osobie liczby pojedynczej na różnych blogach dodaje mi dodatkowej roboty, bo muszę pilnować aby końcówki były w odpowiedniej osobie w danym blogu :) Jest to dodatkowa czynność, a Ja staram się oszczędzać moje siły ostatnio, bo mi ich brakuje. Wysiłek umysłowy nie jest taki wielki, ale gdy piszę posta umordowana tak, że chce mi się spaść z krzesła i zasnąć, to moja uwaga jest bardzo obniżona i bezwiednie piszę w stylu, który mi łatwiej przychodzi, lub który mam akurat rozbudzony.

Jeśli jestem po gorącym, intensywnym czacie z kimś - to wtedy 1 osoba się wyłania.
A jeśli wcześniej pisałam właśnie długie posty do indiańskiego bloga - to wtedy wychodzi 3 osoba.

Ale już wczoraj miałam obiekcje widząc, jak przy pisaniu w pierwszej osobie wyłazi mi Indianka :D

więc postanowione - nie zmieniam stylu :)

Poza tym pisanie w 3 osobie l.poj. daje mi inną perspektywę i większy dystans do spraw i ludzi.

niedziela, 9 czerwca 2013

Słup wkopany

Słup wkopany. Pięknie rudzieje na tle soczysto zielonej trawki. Co prawda tylko jeden słup, ale za to jaki piękny :))) Jaki masywny :))) Już pastuch przez niego puszczony. Na podwórku się cholernie ciężko kopie, bo podłoże gliniaste. Czysta glina. Tylko po obfitym deszczu można takich sztuk próbować.
Jeszcze jeden dołek miała ochotę pogłębić i wkopać w niego słup. Tam korzenie które czymś trzeba wyciąć.
Niestety, musi zająć się papierami. Indianka zwierzęta nakarmiła, zajrzała tu i tam i wraca do papierów. Głowa trochę ją boli, ale... trzeba dokończyć dzisiaj koniecznie.

środa, 29 maja 2013

Wkopywanie słupów

Już jest 6 słupów wkopanych,
tutaj fotka była zrobiona w trakcie wkopywania i tego szóstego słupa jeszcze nie ma na zdjęciu.

Do dziś wkopała kilka słupów na jednej łące. Zdaje się, że 5 czy 6 sztuk. Nie w każdym miejscu jest łatwo kopać – są też trudniejsze miejsca. Te trudniejsze zostawia na potem, a kopie tam, gdzie dość łatwo idzie kopanie – dzięki temu kilka słupów już stoi i można puścić pastuch.

dołek pod słup ogrodzeniowy

środa, 8 maja 2013

Upał


Dziś na Mazurach Garbatych upał. Indianka poszła poprawić ogrodzenie sadu. Taśmy i druty pozrywane przez dziki. Połatała i poprawiła taśmę, jeszcze trzeba będzie iść tam drut posztukować i naprawić. Wtedy puści prąd.

To ten pieniek Indianka przeszlifowała flexem, aby przygotować go pod malowanie impregnatem.
Pod domem przeszlifowała pieniek, który ma służyć jako mini stolik ogrodowy. Teraz pora go pomalować impregnatem, by dłużej posłużył. 

Ten stary pniak kasztanowca Indianka wyszlifowała flexem i następnie pomalowała na piękny, głęboki łososiowy kolor wpadający już w odcień smakowitej polędwicy :)

Pniak pomalowany, na ciemnołososiowy kolor. Niejeden pniak, a w sumie kilka w ogrodzie. Zużyła resztkę farby z puszki. Teraz czeka na deszcz, by wkopać te słupy co już ma zrobione i wysuszone. Za sucho na kopanie, więc posieje jeszcze co nieco w doniczkach, tym bardziej, że nie ufa pogodzie. Rok temu w maju w nocy były jeszcze przymrozki i zmarnowały one większość warzyw wysianych w domu w doniczkach, a wystawionych w upalne dnie na dwór, więc w tym roku nie ma zamiaru się spieszyć z wysadzeniem siewek w pole :)


Szklarenki i doniczki przygotowane pod siew nasion drzew owocowych.
W szklarenkach i doniczkach żyzna ziemia składająca się z przerobionego obornika.


piątek, 4 stycznia 2013

Ciężka Praca

Odwilż totalna. Strumyk zamienił się w rwącą rzekę, która wystąpiła z brzegów i zalewa pola. Indianka poszła pozbierać drewno na opał, póki nie jest ono odcięte wodami od domu. Jak tak dalej pójdzie, to jej wzgórze zamieni się niebawem w wyspę. Przytargała dwie taczki opału. Jeszcze nie są na podwórku, tylko u podnórza wzgórza. Najciężej będzie wciągnąć je na górę. Ciężko. Bardzo ciężka praca. Nie ma wyjścia. W piecu nie ma czym palić, więc trzeba to drewno zatargać pod dom. Ziemia miękka, błotnista. Bardzo ciężko ciągnie się taczkę w takich warunkach pod górę.

Gdy praca ciężka, trzeba dzielić ją na etapy lub zastępować chwilowo lżejszymi zajęciami. Tak robi Indianka. Gdy już nie ma siły ciągnąć taczkę, zostawia ją na jakiś czas by nabrać sił i w tym czasie zbiera plastiki po roślinach, myje garnki z których karmi zwierzęta, poprawia pastuch. Już dwie taczki drewna przytargała pod dom. To jest palenie na jeden dzień. Musi przywieźć jeszcze na noc i na następny dzień.

Indianka natargała drewna tyle ile dała rady, ale ogień w piecu dogasł w międzyczasie i już nie ma siły ni sensu go wznawiać. Może jutro.

środa, 6 stycznia 2010

żerdzie

Indianka kazała Augustowi naciąć żerdzi i wyłożyć nimi włazy na strychy obory i stajni, a następnie rozrzucić na nich grubą warstwę siana. August pochwalił Indiankę za pomysłowość. „Zwykły chłop by na to nie wpadł. Jakby nie miał pieniędzy na zakup desek, to by włazy zostawił otwarte. A Pani wpadła na to jak tanim kosztem ocieplić strychy.” Indianka doceniona. Lubi pochwały ;). Potem wrzucili na strychy dwa baloty, by docieplić oborę i stajnię. Na jutro August dostał wytyczne, jak docieplić pozostałe słabe punkty obory.

Agata wyszorowała kawałek ceglanej podłogi w piwnicy. Nawet ładnie ta podłoga zaczyna wyglądać...

Dziś na obiad Indianka naszykowała medaliony cielęce z cebulką. Zapowiadają się smakowicie...

poniedziałek, 4 stycznia 2010

Mróz siarczysty

Zimno. Mróz siarczysty nocą, ale dzień słoneczny był i bezwietrzny. Rano Indianka z Augustem zrobili obrządek zwierzyny i w dom się zagłębili. Agata podłogę w kuchni podziemnej skrobała, August bielił ponownie ściany tejże kuchni, a Indianka sprzątała na strychu i schody na strych i gotowała gulasz w kuchni na parterze. 

Wieczorem Indianka zeszła do podziemnej kuchni zerknąć jak sobie August z gniazdkiem radzi. W okienku piwnicznym przesunął się zwierz. Lis! Jaki wypasiony! Puchaty i okrągły. Wcale się nie śpieszył! Indianka po raz pierwszy widziała lisa z odległości 1 metra. Niesamowite wrażenie...

niedziela, 3 stycznia 2010

Pierwsza Niedziela 2010

Pierwsza niedziela nowego roku... Piękna, słoneczna... Indianka z AAczami nie ustaje w dbałościach o inwentarz. Dziś 3 okienka wymienili. Dwie stajnie dostały po przeszklonym oknie oraz jedno przeszklone okno dostała koziarnia. Ponadto dwa okienka zabezpieczono drewnianymi kołkami przed przypadkowym wytłuczeniem szyb przez konie.


Schody na strych w stajni zostały rozebrane, bo i tak zdewastowane przez konie, a dechy z tych schodów przydadzą się do łatania zniszczonej bramy do stajni. Także bramę do drugiej stajni August podreperował. Ta brama jest w bardzo dobrym stanie – Indianka zrobiła ją osobiście ok. 2 lata temu, ale konie wyrwały dwie dechy i nieco obgryzły krawędzie. Trzeba było nabić brakującą dechę i dobić drzwi, bo się dechy nieco obluzowały i częściowo zeszły z gwoździ.


Na obiad Indianka uszykowała pikantne gołąbki z ziemniakami. Na wieczór AAcze zabrali się za wyrób pizzy. Pewnie świeżo kupiony przez Indiankę specjalny nóż do pizzy zostanie wypróbowany... Fajny ten nóż – to takie kółko na rączce. Chyba do cięcia ciasta na pierogi itp. też byłby dobry...


Szatkownica do warzyw sprawdza się, choć całych cebul nie sieka. Trzeba pociąć cebulę na plastry i te plastry podkładać do szatkowania. Za to frytki wychodzą bardzo szybko i sprawnie. Także czosnek można szybko wstępnie posiekać, aby go dosiekać ręcznie, bo nieco za duże te cząstki wychodzą z szatkownicy jak na czosnek.


Wczoraj Indianka poszatkowała tą szatkownicą ziemniaki na frytki i cebulę na drobną kostkę. Usmażyła frytki na płytkim oleju na teflonowej patelni co nie przypala, dodała cebulkę, wbiła jaja i taki prędki obiadek powstał. 


Pizza wyszła AAczom wyborna, takoż sałatka Indianki do niej... Pycha! Nóż, a raczej kółko do cięcia pizzy sprawdziło się znakomicie... 


Duch domu daje znaki... zepsuł wtyczkę do piekarnika i zwalił badyl zapierający się o bojler...  
Niedawno zwalił talerz Augustowi, rano mało nas nie zaczadził, choć Indiankę obudził w porę...

Indianka zastanawia się, o co chodzi duchowi... Piekarnik używali AAcze, takoż jeden z AAczy zaparł badyl, a drugi wszedł do kuchni, gdy badyl nagle zleciał strasząc Agatę...
Indianka dawniej myślała, że duch odszedł, ale widać wrócił znowu, albo po prostu cały czas tu był i siedział cicho, a teraz gdy obcy zamieszkali z Indianką uaktywnił się ponownie... Ciekawe czemu? Co chce? A może to tylko przypadkowe zdarzenia niezwiązane z duchem?

sobota, 2 stycznia 2010

Prześwietlenie

Indianka z AAczami prześwietlili wysoko drzewa w pobliżu siedliska. Dolne gałęzie zostały odcięte odsłaniając widok na drogę i sad. Prześwietlanie dało też drewno na opał i materiał na trzonki do młotków, siekier, wideł, płozy do sań, wieszaki na odzież itp.

Konie śpią dziś w ciepłym boxie. W dzień mają do dyspozycji otwartą stajnię. Na noc Indianka zabiera je do ocieplonego boxu.

środa, 30 grudnia 2009

Obora docieplona

Indianka i jej AAcze docieplili sianem drugą oborę oraz częściowo stajnię. W stajni najwięcej roboty. Zostało na jutro do dokończenia. Dziś wieczorem jeszcze Indianka i August wymalowali jedną izbę piwniczną oraz korytarzyk do niej prowadzący... Indianka nie może się doczekać efektu końcowego – białe, śnieżnobiałe wapno wygląda tak olśniewająco, gdy wyschnie... Indianka lubi wapno – jest śliczne, śnieżnobiałe, czyste, dezynfekujące ściany i podłogi oraz rozjaśnia pomieszczenia... Do tego jest tanie! Indianka uwielbia malować wapnem ściany...


Fajnie dziś się malowało. Wygodnie, bo nowymi, odpowiednimi do tego celu dużymi, lekkimi pędzlami... Indianka je wypatrzyła bystrym oczkiem w nowym markecie budowlanym w miasteczku. Indianka ma już rozrobioną całą kastę kilkudziesięciolitrową wapna. Jest za zimno by malować na dworzu, ale w piwnicy da się. Jest co malować. Piwnica ma 100m2 powierzchni. Do malowania są ściany i sufity. To jedno pomieszczenie już pięknie bieleje... Jak ślicznie bieleje! :)


Indianka, gdy ongiś podróżowała, w zamorskich krainach podziwiała, jak to ludzie tam potrafią ze skromnego domku zrobić przytulne gniazdo. Tanim kosztem odnawiają domki. Np. malują domek na biało, a drzwi i okiennice na niebiesko lub czerwono – zdecydowany kolor o pięknym odcieniu. Indianka nie jest bogata, ale też chce mieć przytulne siedlisko, w miarę możliwości zadbane, wymuskane i ozdobione.

wtorek, 29 grudnia 2009

Siano na strychy!

Dzisiaj Indianka i jej AAcze wrzucili siano na strychy obory, stajni, koziarni. Tym samym te miejsca poniżej są dobrze docieplone. W koziarni i jednej z obór ciepło jak w uchu. Jutro jeszcze docieplą drugą oborę i stajnię.

sobota, 26 grudnia 2009

Bielenie

Dziś Indianki AAcze (August i Agata) korzystając z dodatniej temperatury wybielili oborę i koziarnię.

Następnie uszczelnili koziarnię plandekami, foliami i workami. Już jest dobrze. Inspektorzy powinni być zadowoleni. Indianka poprawiła ogrodzenie pastwiska, bo ma zamiar wypuścić zwierzaki na dłuższy spacer aby zaznały więcej ruchu. Także napisała tabliczki „Zakaz wstępu” do umieszczenia na oborze. Na razie to będą zwykłe kartki w koszulkach umocowane na drzwiach do obory, koziarni i stajni. Natomiast Indianka ma w planie solidniejsze tabliczki. Może z drewna? 


Indianka jeszcze duma nad alternatywnym ociepleniem ścianek ganku. Ma trochę gotowych, przeszlifowanych i pomalowanych desek... Można by je nabić na belki, a w lukę między deskami wcisnąć cokolwiek – trociny, słomę, suche liście... Myszom tam będzie za dobrze, ale za to ścianki byłyby ciepłe... A może tylko od dołu dać wełnę szklaną, a od góry nasypać czegokolwiek? Choćby wystudzonego popiołu? Myśl godna przemyślenia...