środa, 4 października 2017

Arcydzięgiel litwor – uprawa i rozmnażanie

Rosnie u mnie 🙆

Indianka



Arcydzięgiel litwor – uprawa i rozmnażanie Pachnie bardzo mocno, jak ziołowy cukierek. Arcydzięgiel litwor to zioło i popularny składnik nalewek. Jest ogrodowym gigantem. Arcydzięgiel litwor dawniej był ziołem na wszystko. Obecnie to m.in. składnik nalewek. Fot. Niepodlewam Inne nazwy: Angelica archangelica, Arcydzięgiel lekarski, Angelika, Archanielka, Archanielika, Archanielska, Archangielski korzeń, Archanielita, Anielski korzeń, Angielski korzeń, Dzięgiel lekarski, Dzięgiel litwor, Dzięgiel wielki, Litwor Nazwę łacińską arcydzięgla litwor, czyli Angelica archangelica, wiąże się z Archaniołem Michałem. Miał się on objawić św. Wawrzyńcowi w dniu zakwitnięcia tego zioła, czyli 8 maja. Inna legenda głosi, że to Archanioł Rafał (patron aptekarzy) objawił się pewnemu mnichowi we śnie. Zalecił przygotowanie leku z arcydzięgla litwor, co uchroniło ludzi od zarazy. Cechy: bylina Arcydzięgiel litwor nadaje się do uprawy tylko w gruncie. Wszystkie części arcydzięgla mocno, słodko pachną. Wysokość: do 250 cm Arcydzięgiel litwor jest bardzo duży i malowniczy. Pełną wysokość osiąga w czasie kwitnienia. Liście miewają nawet prawie 100 cm długości. Na jednego arcydzięgla trzeba przeznaczyć około 2 metrów powierzchni. Jego atutem jest też zapach. Cała roślina pachnie słodko, jak ziołowe cukierki. Kwitnienie: maj (V) Arcydzięgiel litwor ma kwiaty małe i niepozorne, ale zebrane w duże, kuliste kwiatostany. Są piękną dekoracją. Kwiaty arcydzięgla są drobne lecz zebrane efektowne kwiatostany. Fot. Niepodlewam Rozmnażanie: nasiona i podział kęp Arcydzięgiel litwor z nasion rozmnaża się średnio trudno, a przez podział kęp – łatwo. Nasiona – arcydzięgiel sieje się w kwietniu (IV) oraz od lipca do października (VII-X) . Siew musi być płytki (wystarczy nasiona przyklepać dłonią). Nasiona arcydzięgla szybko tracą zdolność kiełkowania. Łatwiejszy jest siew od lipca do października. Wiosną nasiona trzeba stratyfikować. Więcej o siewie arcydzięgla litwor na blogu Niepodlewam CZYTAJ TUTAJ Podział kęp – kwiecień i maj (IV-V) oraz sierpień (VIII) Nasiona arcydzięgla są duże. Fot. Niepodlewam Wykorzystanie: przyprawa do sałatek, ciast i deserów; zioło uspokajające, łagodzące nerwobóle, na przeziębienia, poprawiające nastrój; dodatek do likierów, wódek, win Do jedzenia nadają się liście, młode pędy i kwiaty. Dawniej arcydzięgiel litwor był lekiem na wszystko, także na dżumę. Był bardzo popularny w ogrodach. Mawiano, że arcydzięgla „zapach strachy i sny straszliwe oddala”, a „żuty serce smętne rozwesela”. Panowie dodali arcydzięgiel do tabaki, gdyż miał zapobiegać chorobom płuc. Noszono go także woreczkach na piersiach, by chronił przed czarami. Najwięcej leczniczych składników arcydzięgiel litwor zwiera, gdy zaczyna kwitnąć. Zbiór: od maja do października (V-X) Arcydzięgiel litwor jest bardzo dobry w postaci świeżej oraz suszonej. Liście arcydzięgla są bardzo duże. Fot. Niepodlewam Stanowisko: półcień Arcydzięgiel litwor lubi zwłaszcza stanowiska przy ogrodzeniach, osłoniętych od wiatru. Ziemia: żyzna; bardzo kwaśna do lekko zasadowej (pH 4,5-7,3) Podlewanie: umiarkowane Arcydzięgiel litwor lubi mieć lekko wilgotną ziemię. Nawożenie: co 2 tygodnie od maja do lipca (V-VII) Do nawożenia arcydzięgla najlepiej stosować nawóz naturalny, np. z odchodów dżdżownic. Odporność na mróz: doskonała Arcydzięgiel litwor zimuje w postaci korzeni (pod ziemią). Uprawiany jest nawet na Grenlandii. Choroby i szkodniki: odporny Arcydzięgiel litwor choruje rzadko. Powodem zasychania i słabego wzrostu jest zwykle brak wody, słaba ziemia i nadmiar słońca. Najtrudniejsze do uprawy są młodziutkie arcydzięgle wyhodowane z nasion w pierwszym roku uprawy. W kolejnych latach stają się coraz bardziej odporne i wyrastają na ogrodowe giganty. Arcydzięgiel litwor ma grube, mocne łodygi. Fot. Niepodlewam Warto wiedzieć Arcydzięgiel litwor jest uprawiany w Polsce od wieków. Najprawdopodobniej spopularyzowali go zakonnicy, którzy arcydzigiel litwor uprawiali w przyklasztornych ogrodach. Arcydzięgiel litwor jest składnikiem m.in. likieru benedyktynki.

niepodlewam.pl 

Kalina koralowa – uprawa, rozmnażanie




Kalina koralowa – uprawa, odporność, cięcie Kwitnie w maju i czerwcu. Kalina koralowa ma kwiatostany jak pompony lub płaskie. Jest niewymagająca i odporna na mróz. Kalina koralowa o kwiatostanach kulistych. Na zdjęciu jest odmiana Roseum, która nigdy nie zawiązuje owoców. Fot. Niepodlewam Cechy: krzew Inne nazwy: Kalina, Kalinka, Viburnum opulus Wysokość: 2-4 m Szerokość: około 2 m Kalina koralowa rośnie szybko. Jej wymiary można łatwo korygować cięcie. Znosi je doskonale. Niektóre odmiany, np. Compactum, są niższe. Kalina koralowa lubi stanowiska wilgotne, np. nad brzegiem stawu. Dobrze rośnie m.in.na często podlewanych trawnikach. Fot. Niepodlewam Kwitnienie: maj i czerwiec (V-VI) Kwiaty: białe, czasem z delikatnym odcieniem różowym; zebrane w kwiatostany jak pompony lub płaskie (w zależności od odmiany) Owoce: kuliste, czerwone lub brak Kaliny koralowe – w zależności od odmiany – mają wszystkie kwiaty płonne (kwiatostany jak pompony) albo tylko część (kwiatostany płaskie). Z kwiatów płonnych nigdy nie zawiązują się owoce. Owoce kaliny są dekoracyjne od sierpnia (VIII) aż do wiosny. Zwracają uwagę mocnym, czerwonym kolorem. Zawierają m.in. wiburninę i saponinę, które mogą powodować zatrucia. Owoców kaliny nie chcą jeść nawet ptaki. Większość trujących substancji owoce kaliny tracą po gotowaniu. Dawniej w czasie głodu, m.in. na Ukrainie, robiono z nimi pierogi. Owoce kaliny koralowej. Fot. Niepodlewam Liście: zielone Jesienią liście kaliny przebarwiają się na czerwono i żółto. Zastosowanie: pojedynczy egzemplarz w wyeksponowanych miejscach, przy ogrodzeniach, nad brzegami stawów, cmentarze Kalina koralowa od wieków tradycyjnie jest sadzona przy ogrodzeniach od ulicy. Sadzono ją też na grobach młodych panien. Stanowisko: słoneczne lub półcień Kalina koralowa jest niewymagająca co do stanowiska. Najlepiej rośnie w pobliżu rowów, stawów, strumieni, murów, a także w zagłębieniach terenu. Gleba: przeciętna (pH 6-8) Przekwitłe kwiatostany kalin często mają odcień różowy, mimo że kwiaty były białe. Fot. Niepodlewam Podlewanie: umiarkowane – młode rośliny, jedynie podczas suszy – starsze Kalina koralowa lubi wilgoć w ziemi. Dobrze rośnie np. na podlewanych trawnikach. Jednak toleruje też przesuszenie. Nawożenie: kwiecień (IV) Polecane są nawozy wieloskładnikowe do krzewów kwitnących – z dużą ilością fosforu i potasu. Nawożenia nie potrzebują kaliny bardzo młode (2-3 lata od posadzenia). Rozmnażanie: odkłady, sadzonki, odrosty korzeniowe, nasiona Kalina koralowa najłatwiej rozmnaża się z odrostów korzeniowych. Wyrastają one w odległości do 100 cm od posadzonej kaliny. Co roku wyrasta ich zwykle po kilka. Płaski kwiatostan kaliny – z takiego będą czerwone owoce. Fot. Niepodlewam Cięcie: po kwitnieniu, czyli czerwiec (VI) Kalinę najlepiej przycinać co roku, do dwóch tygodni od zakończenia kwitnienia. Dzięki temu jest bardziej gęsta i obficie kwitnie. Jej wymiary można dostosować do miejsca w ogrodzie. Więcej o cięciu kaliny CZYTAJ TUTAJ Wytrzymałość na mróz: bardzo dobra Kalina koralowa jest odporna na największe mrozy. Choroby i szkodniki: odporna Kalina koralowa ogólnie jest odporna. Ma jednak dwa uciążliwe szkodniki. To mszyca trzmielinowo-burakowa (wysysa sok z młodych pędów) oraz szarynka kalinówka (wygryza dziury w liściach). Podczas podlewania ogrodu warto kalinę opryskiwać zraszaczem. To ogranicza występowanie szkodników (zwłaszcza mszyc). Mszyce (w czarnym kolorze) na kalinie. Fot. Niepodlewam Ciekawe odmiany kaliny koralowej Compactum – kwiatostany płaskie Pink Sensation – kwiatostany jak pompony Roseum – kwiatostany jak pompony Warto wiedzieć Najsłynniejsza kalina koralowa to Roseum, z kwiatami jak pompony. Znana jest także pod nazwami Sterile i Buldeneż (Boule de Neige). Przez wieki była sadzona przy dworach, pałach, wiejskich domach. Nigdy nie zawiązuje owoców. Kalina koralowa jest sadzona od wieków w polskich ogrodach. Jej kory używano także jako lek, m.in. w tamowaniu krwawień, chorobach kobiecych i hemoroidach. Obecnie w Polsce uprawia się różne gatunki kalin, nie tylko kalinę koralową. To m.in. kalina hordowina (Viburnum lantana), kalina japońska (Viburnum plicatum), kalina koreańska (Viburnum carlesii), kalina Sargenta (Viburnum Sargentii), kalina wonna (Viburnum fragrans).

niepodlewam.pl

Kalina koralowa - uprawa



Kaliny to krzewy chętnie sadzone w ogrodzie ze względu na atrakcyjny pokrój, dekoracyjne kwiaty i owoce. Kaliny mogą rosnąć w ogrodzie jako pojedyncze nasadzenia, ale można tez z nich tworzyć ciekawe żywopłoty. Poznaj najpopularniejsze gatunki kaliny do ogrodu.

Rodzaj kalina (łac. Viburnum) obejmuje wiele gatunków, znacznie różniących się wyglądem. Część z nich uchodzi za rośliny lekko trujące i... lecznicze. Zazwyczaj są to krzewy osiągające do kilku metrów wysokości o niewielkich wymaganiach. Uprawia się je w pojedynczo w wyeksponowanych miejscach w ogrodzie lub na luźneżywopłoty. Dobrze komponują się z innymi gatunkami krzewów.

Kaliny w ogrodzie: wymagania roślin

Kaliny można uprawiać na stanowiskach słonecznych, ciepłych (wtedy najobficiej kwitną) lub lekko zacienionych. Miejsce uprawy powinno być osłonięte od silnych wiatrów (lepiej unikać wystaw wschodnich).
Optymalne dla gatunków kaliny są podłoża przepuszczalne, próchnicze, dość zasobne w składniki pokarmowe. Kaliny nie lubią gleb podmokłych i suchych. Podłoże wokół krzewów zaleca się ściółkować.
Gatunki kaliny nie w pełni mrozoodporne zaleca się sadzić wiosną. Z reguły kaliny nie wymagają cięcia (poza sanitarnym i odmładzającym – w razie potrzeby). Młode okazy warto podlewać w czasie suszy. Kaliny można dokarmiać nawozami organicznymi lub nawozami mineralnymi ze zwiększoną dawką fosforu (dla lepszego kwitnienia) i potasu (wpływa m.in. na krzewienie).
Portrety roślin

Popularne gatunki kaliny do ogrodu

  • Kalina koralowa (łac. Viburnum opulus) – to rozłożysty krzew osiągający 3–5 m wysokości. Tworzy luźną koronę i klapowate liście. Kwiaty o barwie białej zebrane są w duże baldachogrona. Kwitnie od maja do lipca. Ozdobą krzewu są również kuliste, szkarłatne owoce, dojrzewające pod koniec lata.
  • Kalina sztywnolistna (łac. Viburnum rhytidophyllum) – szeroko rosnący krzew osiąga 2–3 m wysokości. Ma lancetowate lub jajowate liście. Białe kwiaty tworzą baldachogrona o średnicy dochodzącej nawet do 20 cm. Kwitnie od kwietnia do maja. Owocem jest jajowaty pestkowiec. Jego barwa zmienia się w czasie dojrzewania – na początku jest purpurowa, później czarna.
  • Kalina hordowina (łac. Viburnum lantana) – krzew osiąga zwykle 3–4 m wysokości. Tworzy długie, jajowate liście. Białe kwiaty zebrane są w płaskie podbaldachy. Kwitnie od maja do lipca. Czerwone i czarne pestkowce są trujące.
  • Kalina wonna (łac. Viburnum farreri) – krzew osiąga 2,5–3 m wysokości. Wyróżniają go drobne, wiechowate kwiatostany o różowej barwie. Kwiaty wydzielają przyjemny zapach. Kwitnie najczęściej w marcu i kwietniu.
  • Kalina koreańska (łac. Viburnum carlesii) – to niski krzew, dorastający do 1–1,5 m wysokości. Ma duże, jajowate, matowe liście. Białe kwiaty tworzą luźne wiechy. Kwitnie od kwietnia do maja.

http://m.wymarzonyogrod.pl/kwiaty-i-rosliny-na-rabaty/roslinne-kompozycje/kaliny-popularne-gatunki-do-ogrodu-wymagania-i-uprawa-kaliny,94_2967.html

Kalina koralowa



Kalina koralowa (łac. Viburnum opulus) rośnie w Ameryce Północnej, na Syberii i w Europie. W Polsce w stanie naturalnym występuje w lasach i zaroślach nad brzegami wód. Jednak z tych miejsc można zbierać surowce z kaliny tylko po uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia, gdyż – zgodnie z rozporządzeniem ministra środowiska - jest pod częściową ochroną. Bez przeszkód można owoce kaliny pozyskiwać z krzewów rosnących w parkach i ogrodach, gdzie jest sadzona jako roślina ozdobna.

Kalina koralowa – pozyskiwanie i suszenie surowca

W medycynie naturalnej wykorzystuje się korę z młodych gałązek kaliny koralowej (Cortex Viburni opuli), którą zbiera się w kwietniu i suszy w warunkach naturalnych lub w suszarniach w maksymalnej temperaturze 40 st. C. Wiosną zbiera się także kwiaty kaliny koralowej (Flos Viburni opuli). Z kolei we wrześniu na krzewach kaliny pojawiają się piękne, szkarłatne owoce (Fructus Viburni opuli) – kolejny surowiec lecznicy. Owoce kaliny koralowej suszy się w suszarniach w maksymalnej temperaturze 40 st. C.

Kalina koralowa – skład i właściwości

Kora kaliny zawiera m.in. garbniki, trójterpeny, fitosterole, sole mineralne i olejki eteryczne. Podobny skład mają owoce, które dodatkowo zawierają saponiny, będące w większych ilościach trujące. Przetwory z kory i owoców kaliny wykazują działanie rozkurczowe na macicę i hamują niewielkie krwawienia. W związku z tym współczesna fitoterapia poleca ich stosowanie przy bolesnym miesiączkowaniu, zbyt obfitych miesiączkach, dodatkowych krwawieniach okresu przekwitania, jak również przy hemoroidach. Ze względu na zawartość garbników i właściwości antybakteryjne stanowią także sprawdzony środek na biegunkę oraz na chorobę wrzodową żołądka i dwunastnicy. Poza tym – ze względu na zawartość fitosteroli – obniżają poziom cholesterolu. Natomiast sok z owoców kaliny z miodem złagodzi kaszel. Z kolei odwar z kwiatów kaliny koralowej jest stosowany na poprawę trawienia.

Kalina koralowa – zastosowanie w kuchni

Z owoców kaliny koralowej można przyrządzić dżemy, konfitury, marmolady, a także galaretki, soki i nalewki. Owoce należy spożywać po przemrożeniu i po obróbce termicznej, gdyż wówczas tracą goryczkę i swoje trujące właściwości, wynikające z zawartości saponin. Jedzone surowe w większych ilościach mogą spowodować zatrucie, którego objawami są zawroty głowy, wymioty i utrata przytomności.

Przepis na nalewkę z owoców kaliny koralowej na bolesne miesiączki


Wsyp do półmiska 2 szklanki owoców kaliny i zalej je 0,5 litra spirytusu. Całość odstaw na 2 tygodnie w ciepłe i ciemne miejsce. Po tym czasie zlej alkohol, owoce wyciśnij, a do powstałego soku wlej 1,5 szklanki płynnego miodu i wymieszaj. Następnie sok połącz z 0,5 lita wódki i odstaw na tydzień. Potem przefiltruj kilka razy i zlej do butelek. Nalewka jest gotowa do spożycia po około pół roku.

https://www.wymarzonyogrod.pl/zakladanie-ogrodu/ogrodek-ziolowy/kalina-koralowa-wlasciwosci-i-zastosowanie-owocow-kaliny-koralowej,136_3113.html

Komisja Weryfikacyjna miażdży zarzuty Adama Bodnara! "Rzecznik Praw Handlarzy czy zwykłych obywateli? Jeśli ma honor, powinien podać się do dymisji"

https://wpolityce.pl/polityka/360765-komisja-weryfikacyjna-miazdzy-zarzuty-adama-bodnara-rzecznik-praw-handlarzy-czy-zwyklych-obywateli-jesli-ma-honor-powinien-podac-sie-do-dymisji

Bodnar to sługus Izraela i NWO.
Powinien zostać usunięty ze stanowiska w Polsce dawno!

TYLKO U NAS. Jutro NSA rozstrzygnie czy HGW zyska prawo sparaliżowania prac komisji weryfikacyjnej!

https://wpolityce.pl/polityka/360780-tylko-u-nas-jutro-nsa-rozstrzygnie-czy-hgw-zyska-prawo-sparalizowania-prac-komisji-weryfikacyjnej

Wychodzi na to, że prezydencka blokada reformy sądu doprowadzi do potężnych strat w budżecie państwa i utrwalenia oraz zakonserwowania patologii.

Dudę należy postawić przed Trybunałem Stanu za działalność antypolską na szkodę państwa i narodu polskiego.

Koniec z bezkarnością w Krakowie! Minister Ziobro: Powołamy zespół prokuratorów, który zajmie się aferą wyłudzeń kamienic

https://wpolityce.pl/polityka/360788-koniec-z-bezkarnoscia-w-krakowie-minister-ziobro-powolamy-zespol-prokuratorow-ktory-zajmie-sie-afera-wyludzen-kamienic?utm_campaign=Feed:%20wPolitycepl%20(wPolityce.pl%20-%20Najnowsze)&utm_medium=feed&utm_source=feedburner

Brawo Ziobro ❤ - sprawiedliwy wśród sprawiedliwych! ❤

Ucz się Duda!

Katalończycy wygnali brutalną policję hiszpańską



http://wiadomosci.onet.pl/swiat/hiszpania-katalonczycy-nekaja-noca-policjantow-wyslanych-przez-madryt/h5nf241?utm_source=plista&utm_medium=synergy&utm_campaign=allonet_plista_n_desktop_wiadomomsci

Paszli won, bandyci!

wtorek, 3 października 2017

Zdrada Andrzeja Dudy (IV)


Autor tego studium zdrady Dudy włożył na prawdę dużo pracy w zdemaskowanie prawdziwych intencji Dudy.
Szacunek mu za to.

Gdy Duda zawetował reformę zgniłego Sądu, od razu wiedziałam, że to "koń trojański" w obozie PiSu. Autor tekstów o zdradzie Dudy, dokładnie udokumentował fałsz i obłudę Dudy.
Naiwni, prostolinijni, patriotyczni Polacy muszą się obudzić i dostrzec przykrą prawdę o zdrajcy Dudzie.

Lechija przenikliwa

Zdrada Andrzeja Dudy (IV)

Mięczak A. Duda z b. Unii Wolności (II)
Uczestnictwo A. Dudy w strukturach Unii Wolności po 2000 i opisany przez W. Gadowskiego liczny obecny udział b. działaczy tej partii w kancelarii prezydenckiej nie pozostają bez wpływu na zafałszowywanie ocen (w duchu upiększania) różnych lewicowych tradycji przez A. Dudę. Widać to bardzo mocno m.in. w jego bezkrytycznej chwalbie Jacka Kuronia i KOR-u.
Jak Duda panegirycznie wychwalał Kuronia, postać bardzo kontrowersyjną i jednego z największych szkodników III RP
A. Duda coraz wyraźniej staje się w obozie PiS-u ostatnim Mohikaninem polityki wybielania postaci okrągło-stołowych. 5 grudnia 2015 r. podczas spotkania z wolontariuszami w Banku Żywności Duda wychwalał z werwą i nostalgią Jacka Kuronia, jednego z najgorszych zdrajców z Magdalenki. Na spotkaniu Duda powiedział: „ To jedno z najpiękniejszych dzieł Jacka Kuronia. - W 1994 r. to właśnie on był tym, który do Polski sprowadził ten pomysł stworzony w USA, i tę akcję tutaj rozpoczął – mówił o Kuroniu Andrzej Duda. - Gdyby mógł tu z nami być… Wierzę w to, że jego duch jest wśród nas, że unosi się nad tą salą. On byłby dumny z wszystkich tych, którzy się w tę wielką akcję angażują. To piękne dzieło Jacka Kuronia, które przetrwało i które jest w tak wspaniały sposób rozwijane.”
Przypominam, że Jacek Kuroń, jeden z liderów Unii Wolności, do której należał A. Duda, tak panegirycznie wychwalany przez obecnego prezydenta RP, poza bardzo dobrym działaniem w sprawie wolontariatu, ma w swym życiu wiele prawdziwie ciemnych kart. Był niegdyś zajadłym fanatykiem stalinowskim, który nawet po śmierci Stalina powołując się na jego imię, wzywał do czystki „wrogów ludu” (vide tekst Kuronia w „Politechniku” z marca 1953 r.), (Jego głupawy fanatyzm stalinowski popychał go tak groteskowych działań jak cytowane przezeń w swych pamiętnikach przedziwne wyznanie miłosne do jakiejś zetempówki „Kocham Cię niemal tak jak Partię”. Na przełomie lat 50-tych i 60-tych Kuroń jako szef komunistycznych walterowców nie wahał się najbrutalniej zwalczać rzeczników tradycyjnego harcerstwa i Szarych Szeregów, prowadził do ich bezlitosnego usuwania z drużyn harcerskich. Walterowcy śpiewali entuzjastyczne piosenki o Budionnym, który dorzynał białych i „polskich panów”. (Podkr.-JRN. .Wg. B. Wildsteina: „Niepokorny”,Warszawa,s.98).. A to już był jaskrawy antypolonizm. Szkoda, że antypolscy walterowcy nie zdobyli się na śpiewanie ol tym, jak polscy panowie pogonili ich uwielbianego Budionnego, skądinąd znanego z niebywałego okrucieństwa (vide Izaak Babel :„Pierwsza konna”.!) Szczególnie negatywnie Kuroń odnosił się do Prymasa Stefana Wyszyńskiego i Kościoła katolickiego. Nawet w opozycyjnym Liście Otwartym do partii, napisanym wraz z K. Modzelewskim, krytykował kierownictwo PZPR za zbyt łagodny stosunek do Kościoła katolickiego. Jako członek rządu T. Mazowieckiego był, jak sam przyznawał najbardziej niekompetentną osobą w swoim ministerstwie (Por. J..Kuroń: „Moja zupa”, Warszawa 1991,s.43). W 1992 r. brał aktywny udział w obalaniu rządu J. Olszewskiego. Wspominał w pamiętnikach, z jaką nienawiścią odnosił się do tego rządu, pisząc: „ wciąż dyszę żądzą mordu”. (Por. J. Kuroń: „Spoko! czyli kwadratura koła”, Warszawa 1992,ss.251,252). Kuroń był skrajnym przeciwnikiem lustracji i rzetelnej dekomunizacji. Zachowywał się antypolsko w kontekście naszych stosunków z mniejszościami narodowymi. Szkalował zachowanie Polaków wobec Żydów w drugiej wojnie światowej. „Wsławił się” dość haniebnym stwierdzeniem w wywiadzie dla ukraińskiego czasopisma „Wysokoj Zamok” z 5 lipca 1992 r.: „Ja Polak ze Lwowa dumny jestem z tego, że Lwów jest miastem ukraińskim”. W swej zafałszowanej, pisanej wraz z Jackiem Żakowskimniby historii PRL-u, nie tylko wybielał PRL, ale w niebywale podły sposób szkalował „żołnierzy wyklętych” z AK i NSZ. Na s. 13 ich książki „PRL dla dorosłych” (Warszawa 1996) pisał: „Ruszył proces wyradzania się partyzantki w bandytyzm. Od chwili rozwiązania AK coraz trudniej było odróżnić bandę rabunkową od grupy niepodległościowej”. Kilka stron dalej (op.cit.,ss18-19) pisał: „Prowadzili normalne akcje rabunkowe (...) Najpierw zabijali działaczy PPR. Z czasem ich działalność ograniczyła się do rabowania”
Warto przypomnieć tak wybielającemu Kuronia Dudzie, to, co napisał na temat tego polityka Antoni Macierewicz w „Nowym Państwie” (nr 12 z 2011 roku). W tekście, zatytułowanym „Alfabet Antoniego Macierewicza” Macierewicz pisał o Kuroniu m.in.: „Przeciwdziałał reaktywowaniu po październiku ’56 tradycyjnego harcerstwa. Wyrządził też wielkie szkody „Solidarności”, wpychając ją do rozmów okrągłostołowych. A na koniec skrzywdził Polskę, ratując komunistów i występując przeciwko lustracji i dekomunizacji. Gdyby nie jego determinacja, wielu działaczy opozycji nie wzięłoby udziału w paktowaniu z dawną władzą. Kuroń z żelazną determinacją realizował wszystkie postanowienia Okrągłego Stołu i był gotów lojalnie współpracować z Jaruzelskim. Dziś wiemy, że od połowy lat 80. prowadził regularne rozmowy ze Służbą Bezpieczeństwa”.
Powie ktoś, a cóż te błędy Kuronia przeszkadzają w sławieniu go za tworzenie wolontariatu? Odpowiem dość wymownym porównaniem - odniesieniem do postaci Bolesława Piaseckiego. Był on twórcą PAX-u, który prowadził dywersję wobec Kościoła katolickiego na wiele różnych sposobów. Robił to w oparciu o porozumienie zawarte z komunistami po aresztowaniu w 1945 r. Jego działalność była bardzo szkodliwa zarówno wobec Kościoła katolickiego jak i generalnie dla Polski. Przy tym wszystkim jednak Piasecki zrobił parę bardzo cennych rzeczy, najczęściej całkowicie przemilczanych przez jego przeciwników. Po pierwsze uratował życie wielu AK-owcom, w tym najsłynniejszemu później polskiemu eseiście Pawłowi Jasienicy. Po drugie stworzył wydawnictwo PAX, które w najtrudniejszych czasach PRL-u uraczyło nas wielu cennymi dziełami z literatury zagranicznej, zwłaszcza z tematyki religijnej, a także wielką bardzo wartościową serią polskich pamiętników z XVIII i XX wieku. Wyobraźmy sobie teraz kolejną rocznicę powstania wydawnictwa PAX-u, podczas której prelegent wysławiałby Piaseckiego za zasługi dla powstania PAX-u, równocześnie całkowicie przemilczając ciemne sprawy z jego życiorysu. Byłoby to jednostronne i wręcz nieuczciwe. A tak właśnie postąpił prezydent A. Duda, niebywale mocno sławiąc J. Kuronia i całkowicie przemilczając fakt, że był on osobą nader kontrowersyjną i miał wiele ciemnych spraw na swym koncie. Nieładnie panie Duda!
Swą niesamowitą chwalbą KOR-u A. Duda oszukał i zdradził miliony patriotycznych wyborców
23 września 2016 prezydent Duda doprowadził do uroczystego spotkania z byłymi działaczami KOR-u, które było faktyczną apoteozą działań tego lewicowego ugrupowania opozycyjnego, zdominowanego przez tzw. lewicę laicką.Andrzej Duda podkreślił podczas spotkania w Pałacu Prezydenckim w 40-rocznicę KOR-u, że powstanie KOR-u było „instytucjonalnym początkiem końca PRL". Jak dodał, KOR był wyrazem solidarności inteligencji z robotnikami. Dziękował wszystkim, którzy byli członkami KOR-u i współpracowali z Komitetem, za odwagę i bohaterstwo. Prezydent zwracał uwagę, że w Komitecie działali ludzie o bardzo różnych poglądach. - W tamtym momencie najistotniejsza była jedność ludzi inteligencji o różnych poglądach wobec sprawy polskiej, społecznej, która była ponad wszelkimi podziałami - podkreślił. Prezydent podziękował i złożył wyrazy najwyższego szacunku wszystkim, którzy byli członkami KOR-u i współpracowali z Komitetem. - Chwała wszystkim tym, którzy nie bojąc się, choć doskonale wiedzieli, co im grozi, działali wtedy i potrafili to robić z otwartą przyłbicą i podniesioną głową mimo wszystkich prześladowań. Szanowni Państwo składam Państwu głęboki hołd, wszystkim - niezależnie od tego, jakie mają dzisiaj poglądy, czy zadowoleni są z tego, że prezydentem jest Andrzej Duda. Nie ma to żadnego znaczenia. Składam państwu hołd w podziękowaniu za waszą odwagę, za wasze bohaterstwo i waszą postawę, która jest wielką częścią naszej historii i dzisiejszej tożsamości - podkreślił Andrzej Duda.
W rzeczywistości zaś KOR był organizacją ogromnie kontrowersyjną. Poza pierwszym okresem działania, gdy wiodąca rolę w KOR-ze odgrywał m.in. Antoni Macierewicz, KOR został całkowicie zdominowany przez lewactwo i czołowego masona tamtych czasów Jana Jozefa Lipskiego. Jego czołowymi postaciami byli tacy lewicowi działacze jak Jacek Kuroń, Adam Michnik, Bogdan Borusewicz, Henryk Wujec, Ludmiła Wujec, Seweryn Blumsztajn, Andrzej Celiński.
Niestety KOR poza działaniami w opozycji do reżimu komunistycznego „wyróżniał się” jaskrawymi nieuczciwymi tendencjami do zmonopolizowania antyrządowej opozycji za wszelką cenę. Fatalnym, wręcz podłym był stosunek wielu działaczy KOR-u do innej opozycyjnej organizacji - prawicowego i niepodległościowego Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela - ROPCIA. Znany historyk Antoni Dudek, pisząc w „Dzienniku.pl” w trzydziestą rocznicę powstania stwierdził, iż: „Poglądy, że ROPCiO jest strukturą podejrzaną, stworzoną z inspiracji władz PRL, by zaszkodzić KOR, kolportowane przez niektórych współpracowników KOR na Zachodzie, odegrały istotną rolę w ograniczeniu pomocy zagranicznej dla Ruchu oraz dystansie ze strony Radia Wolna Europa, które pozostawało najważniejszym medium nagłaśniającym działalność opozycji i represje wobec jej działaczy”. ( Podkr. - .J.R.N.. Por. A. Dudek: „ROPCIO -kuźnią opozycji”, „Dziennik.pl” z 12 października 2007 r.)
Z kolei działacze niepodległościowego ROPCIA odnosili się z nieufnością do KOR-u, zdominowanego przez dzieci różnych działaczy komunistycznych. Przypomniał o tym w cytowanym wyżej tekście A. Dudek, pisząc: „Mimo formalnego zwycięstwa nad III Rzeszą naród polski nie odzyskał pełni przysługujących mu praw - w szczególności nie korzysta on z zasady samostanowienia narodów" - pisano w oświadczeniu Ruchu z września 1977 r., opublikowanym na łamach wydawanego poza cenzurą pisma "Opinia". Dlatego krytycznie odnoszono się do pojawiających się - m.in. w publicystyce Kuronia - propozycji szukania kompromisu z PZPR i tzw. finlandyzacji (czyli statusu państwa uzależnionego od ZSRR tylko w zakresie polityki zagranicznej), jako etapu przejściowego na drodze do niepodległości. „Po jednej stronie są ci, którzy zmierzają do utrzymania obecnego, totalitarnego systemu monopartyjnej dyktatury, co najwyżej domagając się jakichś działań naprawskich i maskującej, pseudodemokratycznej kosmetyki. Po drugiej stronie jest demokratyczna opozycja" - głosił artykuł redakcyjny "Opinii" z początku 1978 r. i choć otwarcie tego nie napisano, o skłonność do "działań naprawiackich" podejrzewano niektórych członków KOR, zwłaszcza wywodzących się ze środowiska przedmarcowych „komandosów". (Por. A. Dudek: op.cit.).
Do działaczy KOR-u szczególnie podle odnoszących się do ROPCIA i działaczy innych odłamów opozycji należał obecny wicemarszałek (a wcześniej marszałek) Senatu Bogdan Borusewicz. Przypominali o tym w swym wspomnieniach liczni wybitni działacze opozycji z Wybrzeża (m.in. Ewa Kubasiewicz, skazana najwyższym wyrokiem w dobie stanu wojennego.) Borusewiczowi zarzucano, że rzucał fałszywe oskarżenia o współpracę z bezpieką na ludzi z innych nurtów opozycji. Poza tym to, że choć dostał wiele sprzętu drukarskiego z Norwegii, starannie blokował oddanie choć części tego sprzętu dla działaczy z innych nurtów opozycji. Z nieznanych powodów Borusewicz upierał się przy uwiarygadnianiu esbeckiej wersji o rzekomym samobójstwie opozycyjnego działacza Jana Samsonowicza, w rzeczywistości zamordowanego przez SB. (Por. wspomnienia opozycyjnego działacza Zenona Kwoki w książceJerzego Zalewskiego „Pod prąd”, Warszawa 2014, t.II,s. 316). Jak z tego widać A Duda bezwstydnie kłamał mówiąc, że wtedy w czasach KOR-u „najistotniejsza była jedność ludzi inteligencji o różnych poglądach wobec sprawy polskiej, społecznej, która była ponad wszelkimi podziałami”. (Podkr. - JRN).
Część środowiska KOR-u (m.in. A. Michnik i A. Celiński) nie przyjęła zaproszenia na uroczystość w Pałacu Prezydenckim, oskarżając A. Dudę o „łamanie konstytucji”). W liście do A. Dudy stwierdzili : Nie chcemy świętować rocznicy powstania KOR razem z Panem". Ciekawe, że jeszcze wtedy w 2016 r. przedstawiciele środowisk lewicowych i lemingów stanowczo odrzucili próbę otwarcia wobec nich ze strony prezydenta Dudy. Po roku, po przegraniu przez te środowiska wszystkich prób podważenia i obalenia rządu PiS-u sfrustrowani ludzie z antyrządowej opozycji sięgnęli właśnie do A. Dudy jako ostatniej deski ratunku, wychwalając go za oba weta.
Ogromnie ciepła laurka pochwalna Dudy dla KOR-u, apoteozowanie wręcz KOR-u, szły w parze ze z lekceważeniem przez prezydenta dokonań drugiej dużej organizacji opozycyjnej, prawicowego i niepodległościowego ROPCIA. Rocznicy ROPCIA w 2017 r. prezydent Duda nie uczcił już uroczystym spotkaniem w Pałacu Prezydenckim. Zadowolił się przyznaniem kilkudziesięciu odznaczeń. W taki to sposób wybrany przez prawicowy elektorat A. Duda, b. działacz Unii Wolności, wyraźnie promując KOR kosztem ROPCIA, kolejny raz pokazał, kogo uprzywilejowuje, i że „serce ma po lewej stronie”.

Duda kłamał, przedstawiając się w kampanii wyborczej jako zdecydowany przeciwnik antypolonizmu
W czasie kampanii wyborczej A. Duda starał się przedstawiać jako zdecydowany rzecznik walki z antypolonizmem, zyskując tym uznanie patriotów. Szczególnie wymownie zaznaczyła się ta jego postawa w czasie debaty z B .Komorowskim, gdy Duda skrytykował go za stwierdzenie, że Polacy byli „narodem sprawców”. Duda bardzo ostro skrytykował również szefa FBI Comeya za antypolskie wystąpienie stwierdzające, że Polacy w czasie wojny współpracowali z nazistowskimi Niemcami. Jak powiedział Duda: „Z całą pewnością byli również Amerykanie, którzy kolaborowali z nazistami, z całą pewnością byśmy w Stanach takich znaleźli, w związku z tym jest pytanie, czy Amerykanie jako naród współpracowali z nazistami. Nigdy nie postawiłbym takiej tezy i tym bardziej pokazuje, że p. Comey zachowuje się w sposób arogancki i to jest zwykła ignorancja. Rozumiem, że ma wielkie poczucie własnej wartości, ale to przykre, ze ktoś na takim stanowisku tak obraża innych i myślę, że polskie władze mogłyby rozważyć dalsze kroki — dodał Andrzej Duda. Można podjąć kroki na drodze prawnej. Ja bym to rozważył. Pozwałbym p. Comeya za jego wypowiedź — zaznaczył Duda. Tego typu ostre i jednoznaczne wypowiedzi A. Dudy przeciwko antypolonizmowi budowały zaufanie do niego wśród obozu patriotycznego. Tylko, ze po wyborze na prezydenta RP mieliśmy zupełnie innego Dudę. Mieliśmy polityka, który nie nawet nie zająknął się na temat niebezpieczeństwa antypolonizmu, choć na każdym niemal kroku piętnował zagrożenie antysemityzmem. Wygląda na to, że w czasie kampanii wyborczej cynicznie oszukał wyborców co do swych prawdziwych intencji. Jedynym wyjątkiem w niemal całkowitym milczeniu A. Dudy o antypolonizmie była jego krótka wypowiedź dla TV Historia, kanału o słabej oglądalności, w kwietniu br.) .
Szczególnie wymownym przejawem tej jego postawy bierności wobec antypolonizmu jest nie zareagowanie przez ponad półtora roku na apel, by zabrał polski order najgorszemu polakożercy J. T .Grossowi. Wiele miesięcy temu Duda posłał w tej sprawie zapytanie do MSZ .I dalej nic nie robi w tej sprawie, poza tchórzliwym chowaniem głowy w piasek, by nie narazić się „Gazecie Wyborczej”,b. kompanom z Unii Wolności, teściowi - żydowskiemu polakożercy etc. 
 Jakże wymowne jest porównanie dwóch haseł w internecie. Przy haśle: Duda o antypolonizmie nie znajdziemy żadnych, ale to żadnych konkretnych informacji o działaniach prezydenta Dudy przeciw antypolonizmowi. Za to przy haśle Duda o antysemityzmie znajdziemy ogromnie wiele informacji na temat konkretnych wystąpień A. Dudy w tej sprawie. Nawet przemawiając 17 marca 2016 r. z okazji otwarcia Muzeum Polaków ratujących Żydów w Markowej Duda nie zdobył się na potępienie antypolonizmu tych, którzy szkalując Polaków tak często piszą o „polskich obozach koncentracyjnych”. Za to i tam krytykował tych, co sieją antysemityzm, ani słowem nie wspominając o tych, którzy na dużo większą skalę sieją antypolonizm. No cóż, słowo antypolonizm nie chce jakoś Dudzie przejść przez gardło.
A tymczasem Gross dalej sobie nic nie robi z polskich krytyk i mnoży ataki na Polskę. Dość przypomnieć rozmowęAleksandry Pawlickiej z Grossem w szmatławcu T. Lisa - „Newsweek”-u. Gross z furią atakował tam nie tylko Polskę, ale i przywódcę PiS Jarosława Kaczyńskiego, mówiąc m.in.: „Pyta pani, czy Kaczyński jest antysemitą? Otwarcie nie, ale jego hurranacjonalizm przejawiający się choćby w sposobie mówienia o uchodźcach, to odwołanie do nazistowskiego języka antysemickiego”. Gross zaatakował również PiS, twierdząc, że partia ta „odwołuje się do faszyzmu z okresu międzywojennego, do agresywnego nacjonalizmu”. Gross oszczerczo zaatakował również z grubej rury Kościół katolicki w Polsce, mówiąc : „Kościół katolicki nie potrafił zachować się w czasie okupacji i do dziś nie umie się do tego przyznać (...) I nie było po wojnie żadnego mea culpa, choć zginęły trzy miliony polskich obywateli żydowskiego pochodzenia, z tego kilkadziesiąt tysięcy, a może i sto tysięcy z rąk rodaków katolików. Kościół milczał i milczy”. (Por. wywiad A. Pawlickiej z J. T. Grossem: Oni zlikwidowali rzeczywistość, „Newsweek” z 11 lipca 2006 r.)
Jak Duda bratał się z czołowymi żydowskimi polakożercami
W kilku odcinkach na tym blogu pisałem już o tym jak A. Duda bratał się z najgorszymi żydowskimi polakożercami. W Nowym Jorku przeprowadził dłuższą rozmowę z Abrahamem Foxmanem, jednym z najgorszych żydowskich polakożerców i katolikożerców. Wówczas też milczał o zagrożeniach antypolonizmu i christianofobii. Wspólnie bajdurzyli natomiast o zagrożeniach antysemityzmu, a nawet o żydowskich wielkich roszczeniach wobec Polski. (Kto upoważnił A. Dudę do rozmawiania o tych bezprawnych roszczeniach?) .

W Izraelu A. Duda obściskiwał się z najgorszym izraelskim polakożercą prezydentem Reuvenem Rivlinem,osławionym swoimi wypowiedziami oskarżającymi Polaków o współpracę w Holocauście. Przyznał order Orła Białego oszustowi i faryzeuszowi, roszczeniowcowi wobec Polski Szewachowi Weissowi. Podniósł do rangi generała Jana Karskiego, który w ostatnich 15 latach życia był skrajnym prożydowskim renegatem, wciąż szkalującym Polskę i Polaków.

Amerykański intelektualista P. Gottfried przestrzega polskiego prezydenta A. Dudę przed pochopnym chwaleniem antychrześcijańskiej organizacji żydowskiej z USA
Jednym z największych zagranicznych przyjaciół Polski jest słynny amerykański intelektualista profesor Paul Gottfried. Wielokrotnie atakował on żydowski antypolonizm w prasie amerykańskiej. Pisał tez na łamach „Rzeczpospolitej” o „polonofobii” na Zachodzie. Co jest przy tym istotne, prof.Gottfried ma żydowskie korzenie. 1 kwietnia 2017 r. w internecie na portalu Kresy.pl ukazał się wywiad Michała Krupy z prof. Gottfriedem. Amerykański naukowiec żydowskiego pochodzenia ostro krytykował w nim nieszczęsny pochwalny list prezydenta Dudy z okazji otwarcia w Warszawie biura AJC (Amerykańskiego Kongresu Żydów). W liście swym, prof. Gottfried stanowczo ostrzegał przed żydowskim AJC, pisząc - to lewacy, którzy będą Polaków oskarżać o antysemityzm.
Jak pisał prof. Paul Gottfried: „AJC jest lewicową organizacją we wszystkim, co nie jest związane z Izraelem. [...] ma fiksację na punkcie chrześcijańskiego antysemityzmu. Spodziewałbym się raczej, że polski rząd zignoruje tych klaunów. W żaden sposób Polacy nie zyskają na akomodowaniu AJC. AJC działa podobnie jak inne lewicowe organizacje wiktymologiczne. Niezależnie od tego, co się zrobi, aby je zadowolić, będą nadal narzekać."

"To neomarksistowska organizacja z bogatym dorobkiem lewackiego aktywizmu. Istnieje uzasadniona obawa, że AJC zaangażuje się na rzecz promowania postulatów lobby homoseksualnego, liberalizacji ustawy aborcyjnej i popierania polityki „otwartych granic” dla uchodźców i imigrantów pod pretekstem obrony „praw człowieka i demokratycznych wartości”.
– AJC nieustannie poszukuje oznak antysemityzmu. Jeśli wasz rząd odmówi sankcjonowania późnych aborcji lub zawaha się w kwestii małżeństw homoseksualnych, AJC zacznie gadać o atawistycznym polskim antysemityzmie i o tych wszystkich polskich kolaborantach, którzy współpracowali z Waffen-SS zabijając polskich Żydów. Lepiej nie pchać się w takie uciążliwości.” – (Podkr.-JRN)
Autor wywiadu zauważył następnie, że to ironiczne, że organizacja, która jest w opozycji do Donalda Trumpa jest tak serdecznie witana w Polsce. W odpowiedzi prof. Gottfried potwierdza, że lewicowa AJC nienawidzi Donalda Trumpa i formułuje wszelkie niesłuszne oskarżenia przeciwko niemu. Co oznacza, że tak entuzjastycznie odnosząc się do zwalczającej Trumpa AJC prezydent Duda wyświadcza niedźwiedzią przysługę naszym bliskim związkom z prezydentem Trumpem. Poproszony o komentarz co oznacza, że prezydent Andrzej Duda z aprobatą połączył pojawienie się AJC w Polsce ze stacjonowaniem amerykańskich żołnierzy nad Wisłą, prof. Paul Gottfried powiedział, że wydaje się, że prezydent uważa, iż goszczenie lewicowych krzykaczy może być niezbędną ceną amerykańskiej ochrony przed rosyjską agresją. Jednocześnie profesor ostrzegł: Ale powinien też wziąć pod uwagę, że jeśli przyjmuje się w Polsce antychrześcijańskich wiktymologów i przyrzeka się współpracę, należy spodziewać się, że ci goście zaczną cię atakować od momentu przybycia. Co ważne, amerykański myśliciel nie jest też przekonany, że oziębłe potraktowanie AJC zaszkodziłoby polskim interesom związanym z bezpieczeństwem. Obawy polskiego rządu mogą okazać się zbędne. Stany Zjednoczone wyślą wojska do Polski nie dlatego, że prezydent Duda chwali AJC, ale dlatego, że USA znajdują się w sporze z rządem rosyjskim. (Cyt. za wywiadem M.Krupy z prof.P. Gottfriedem na poprtalu „Kresy.pl)
Wywiad A . Dudy dla TW Historia
30 kwietnia 2017 r. prezydent A. Duda w wywiadzie dla „TVP Historia” (skądinąd programu o bardzo małej oglądalności) potępił „pedagogikę wstydu”, i to,że „Bardzo wiele wpływowych miejsc we współczesnej Polsce, niestety zwłaszcza także i po 1989 roku, w mediach i różnych innych wpływowych instytucjach, fundacjach itd. zajmują osoby, których rodzice czy dziadkowie aktywnie walczyli z Żołnierzami Wyklętymi w ramach utrwalania ustroju komunistycznego. Czyli krótko mówiąc: byli zdrajcami, dzisiaj byśmy tak powiedzieli wprost – ja w każdym razie bym tak powiedział”. Pod tym stwierdzeniem prezydenta A. Dudy można podpisać się oburącz. Tylko, że znów nasuwa się pytanie jak ta opinia współgra z wcześniejszą opinią A. Dudy z 10 kwietnia 2016 r. o potrzebie wzajemnego wybaczania. Jeśli nadal „bardzo wiele wpływowych miejsc we współczesnej Polsce” zajmują osoby, których rodzice czy dziadkowie byli zdrajcami, to przecież należ dążyć do usunięcia ich z tych miejsc, a nie wzywać do przebaczenia i pojednania. Gdzie tu sens i logika ? Prezydent A. Duda w swym wywiadzie powiedział wreszcie, bardzo późno , ,że byliśmy tym jedynym krajem, w którym za pomoc Żydom groziła kara śmierci – jedynym obszarem terytorialnym, można powiedzieć, bo przecież Polski jako kraju wtedy nie było. I stąd takie pojęcia jak właśnie „polskie obozy koncentracyjne” są pojęciami fałszującymi historię, absolutnie nieprawdziwymi ‒ i naszym obowiązkiem jest z tymi pojęciami walczyć, pokazując, jaka była prawda, kto był rzeczywiście twórcą obozów koncentracyjnych, kto za to odpowiadał, kto odpowiadał za ludobójstwo i kto się w tamtym czasie jak zachowa Bardzo dobrze się stało, że tak powiedział wreszcie w Polsce. Nie rozumiem jednak tego, że tych wszystkich słów nie zaakcentował w rozmowach ze swymi żydowskimi rozmówcami z USA i z Izraela, że całkowicie zabrakło tych słów w sprawozdaniach z jego wizyt w Izraelu czy w USA. Nie wystarczy być odważnym w Polsce w programie o małej oglądalności! Trzeba umieć być odważnym także za granicą, zwłaszcza w krajach, gdzie po dziś dzień bardzo częste i silne są oszczerstwa na temat Polski i Polaków.
Boję się o Polskę
Są tacy nieuleczalni optymiści, którzy do końca nie chcą uwierzyć w zdradę Andrzeja Dudy. Nalegają: poczekajmy, dajmy mu jeszcze z dwa miesiące czasu. A ja już mam dość zwłoki. Tyle razy już po 1989 r. mieliśmy złudzenia pomimo uzasadnionych ostrzeżeń. Czy mam przypominać jak „TW Filozof” abp. Józef Życiński nazwany później jakże trafnie łajdakiem przez Grzegorza Brauna) brutalnie atakował Jana łopuszańskiego za to, że ten przestrzegał przed konsekwencjami fatalnych ustępstw J. Buzka i M. Krzaklewskiego na rzecz Unii Wolności. A potem wyszło jak wyszło. Niestety w Polsce ciągle jest za mało ludzi z odwagą cywilną, którzy zdobyliby się na powiedzenie całej prawdę o Dudzie, tak jak to zrobił zaprzyjaźniony z nim świetny publicysta Witold Gadowski. Niewielu liderów PiS-u zdobywa się też na powiedzenie jednoznacznych słów o Dudzie; zbyt są uzależnieni. Już w XIX wieku kursowało gorzkie powiedzenie: „Polakowi łatwiej stracić życie na polu bitwy, niż posadę”. Ja takich ograniczeń nie mam. Przypominam, że jako pierwszy powiedziałem mocną gorzką prawdę o zdradzie sprawy narodowej przez J.Giertycha po jego wywiadzie w 2003 r. dla „Gazety Wyborczej”: „Jestem Europejczykiem”. Ileż osób mnie wtedy zaatakowało- najbrudniejszy atak przypuścił T. Terlikowski, a poza tym niejaki Walaszczyk, Wrzodak etc. I żaden nich mnie nie przeprosił po tym jak się okazało, że Giertych rzeczywiście zdradził. Jako pierwszy wielokrotnie atakowałem publicznie Michała Kamińskiego już w 2007 r. w „Naszym Dzienniku” i w Telewizji Trwam. Wielokrotnie atakowałem nominację A. Urbańskiego na szefa TVP. Jako pierwszy ostro zaatakowałem styl kampanii J. Kluzik - Rostkowskiej.Wielokrotnie wzywałem PiS w Telewizji Trwam do pojednania z ziobrystami, wbrew karierowiczowskim kreaturom takim jak Adam Hofman. I dostawałem za to cięgi. Mimo tego nie spocznę teraz i wypowiem do końca, co myślę o Dudzie, bo widzę w nim ogromne zagrożenie dla Polski.
Nie od razu doszedłem do obecnych konkluzji o zdradzie Andrzeja Dudy, nie byłem tak mądrym. Długi czas zwalałem jego błędy głównie na jego złych doradców. Ostatnie dwa miesiące jednak niemal w całości poświęciłem na studiowanie poczynań Andrzeja Dudy, jego wypowiedzi i czynów. I teraz mam niezachwianą pewność. Duda pozostaje do szpiku kości człowiekiem Unii Wolności, a tylko zręcznie udawał PIS-owca. Jest swego rodzaju „koniem trojańskim” w obozie patriotycznym. A zarazem jest najbardziej prożydowskim prezydentem Polski od 1989 r., gorszym nawet od A. Kwaśniewskiego i B. Komorowskiego. To on może doprowadzić do tego, o czym od dawna marzą liczne wpływowe środowiska żydowskie - przy wsparciu nacisków zewnętrznych Żydów z USA i Izraela oraz krajowej „piątej kolumny” spowodować przeforsowanie w Polsce ogromnych bezpodstawnych odszkodowań dla Żydów na sumę 65 miliardów dolarów. I może stać się najniebezpieczniejszym hamulcowym gruntownych reform w Polsce. Tak jak już oczekują od niego niektórzy czołowi przeciwnicy tych reform z PO i Nowoczesnej. Sienkiewicz. Boję się o Polskę pod rządami A. Dudy i jego przyszłe działania wsparte przez żydowskich polityków z USA i Izraela oraz przez luminarzy UE z Brukseli i Strasburga. (A Duda nigdy nie zdobył się na tak odważną krytykę szantażystów z UE jak premier B. Szydło). 

Dlatego patrzmy mu uważnie na ręce i obnażajmy jego intencje, żeby obudzić świadomość jego celów u milionów naiwnych prostych patriotycznych Polaków, którzy zbyt pochopnie zawierzyli w jego piękne słówka.

http://jerzyrnowak.blogspot.com/2017/08/

Zdrada Andrzeja Dudy (III)

Duda nas oszukał.
Czy coś można zrobić? On niszczy nasz kraj od środka 😟

Lechija smutna 😔


Zdrada Andrzeja Dudy (III)

Mięczak A. Duda z b. Unii Wolności (I)
Znakomity publicysta Witold Gadowski w swym niedawnym, ze wszech miar godnym polecenia wywiadzie udzielonym 10 sierpnia 2017 r. Ewie Stankiewicz przytoczył dość szokujące uwagi na temat prezydenta A. Dudy i, dowodząc, że jego dwa ostatnie weta są przejawem powrotu do korzeni, tj. do czasów, gdy Duda był członkiem Unii Wolności. A krakowianin Gadowski dobrze pamięta te czasy, bezpośrednio po 2000 r. Sprawa jest dość niesamowita. Prezydent Duda wybrany przy tak wielkim zmobilizowaniu elektoratu patriotycznego był jeszcze po 2000 r. działaczem tak antynarodowej i szkodliwej partii jak Unia Wolności. Z dokumentów przytaczanych w sprawie członkostwa A. Dudy w UW wynika, że 15 grudnia 2001 r. Duda uczestniczył w III Zjeździe Regionalnym Małopolskiej UW, a jeszcze w 2002 r. opłacił składki w tej partii. Sam Duda, pytany na Twitterze, ile czasu był w Unii Wolności, odpowiedział zręcznie, ale wymijająco: „Wystarczyło by się zrazić” Lizus Jacek Kurski tłumaczył w marcu 2015 r.: „Jeśli po 20 latach kandydatem na prezydenta jest były działacz UW (...) to można mówić o poszerzeniu oferty politycznej Kaczyńskiego i historycznego nawracania ludzi na słuszną linię”. A może w całej tej sprawie nie należy wcale widzieć wielkiego sukcesu politycznego J. Kaczyńskiego, lecz efekt karierowiczostwa Dudy. Opuścił on przegraną Unię Wolności w momencie jej strasznego rozkładu i przyłączył się do zwycięskiej partii Prawo i Sprawiedliwość w momencie jej triumfu. Jak wiadomo współpracę z klubem parlamentarnym PiS A. Duda nawiązał w 2005 r., a więc w zwycięskim dla tej partii roku.
Zapytajmy o coś dużo ważniejszego, o to, co skłoniło A. Dudę w ogóle do wejścia do Unii Wolności, tak szkodliwej dla Polski partii, kierowanej przez zdrajcę ideałów „Solidarności” Władysława Frasyniuka, który w 2009 r. opowiedział się za wystawieniem pomnika czołowemu targowiczaninowi gen. W. Jaruzelskiemu? Przypomnijmy, że Unia Wolności była partią skrajnie antynarodową, popierała antypolskie oszczerstwa J. T. Grossa, była zdecydowanie przeciw lustracji i dekomunizacji. A przy tym była odpowiedzialna za forsowanie balcerowiczowskiego kursu wyprzedaży polskich przedsiębiorstw i banków za bezcen, na szkodę kraju. I z tym wszystkim ,jak widać, godził się młody Duda. Nie był wówczas przecież naiwnym młodzieniaszkiem, miał blisko 30 lat. Przecież nie robił tego z głupoty, jest dostatecznie inteligentny, lecz najwyraźniej bezwolnie ulegał wypływom otoczenia - osławionego „krakówka”. Przypomnijmy, że jego teść Julian Kornhauser jest zajadłym żydowskim polakożercą (splamionym oszczerczym wierszem p zbrodni kieleckiej w 1946 r., wychwalanym przez A. Michnika), a szwagroszczak poeta Jakub Kornhauserjest niebywale skrajnym lemingiem. (Z rok temu niebywale ostro zaatakował on szwagra-prezydenta za jego współpracę z PiS-em i nawet groził mu Trybunałem Stanu). 

Osobną sprawą są wystąpienia mięczakowatego ojca prezydenta, profesora AGH Jana Tadeusza Dudy. Człowieka skądinąd bardzo sympatycznego (osobiście poznałem go, gdy był dwa lata temu na moim wykładzie w krakowskim Klubie Sokół.) Tyle, że ojciec profesor ciągle nawołuje do rzeczy niemożliwych - do pojednania z opozycją, a więc ze współczesnymi targowiczanami. A z miesiąc temu strasznie się wygłupił, publicznie występując wbrew jakże słusznemu stanowisku rządu Dobrej Zmiany, popieranemu przez przytłaczającą większość Narodu, - za wpuszczeniem do Polski rzesz imigrantów. Zrobił w ten sposób niedźwiedzią przysługę synowi - Prezydentowi i rządowi PiS-u.
Przypomnijmy, jacy politycy wiedli prym w partii do której wstąpił blisko 30 letni Duda. W Unii Wolności byli m.in.Tadeusz Mazowiecki, osławiony twórca „grubej kreski”, Leszek Balcerowicz, jej przewodniczący, osławiony współtwórca (wraz z G. Sorosem i J. Sachsem) zbrodniczej „terapii szokowej”, Janusz Lewandowski, główny realizator polityki wyprzedaży polskiego przemysłu za bezcen (był w UW do 2001 r., gdy przeszedł do PO,) Grzegorz Schetyna (działacz UW do 2001 r,, gdy przeszedł do PO), Róża Thun, prounijna fanatyczka, niegdyś członek Rady Krajowej UW, Bogdan Borusewicz (przed 1989 r. jako fanatyczny KOR-owiec „zasłynął” z podstępnych intryg na szkodę innych odłamów opozycji, opisanych m.in. przez słynną działaczkę opozycji i więźnia Jaruzelskiego Ewę Kubasiewicz), „trzeźwy inaczej”, antynarodowy Jacek Kuroń, premier jednego z najgorszych polskich rządów po 1989 r. Hanna Suchocka, premier chyba najgorszego polskiego rządu po 1989 r. Jan Krzysztof Bielecki, rzecznik maksymalnej wyprzedaży polskiego mienia, antynarodowy kosmopolita Bronisław Geremek. I wreszcie Donald Tusk,do 2001 r., jeden z czołowych działaczy Unii Wolności. Tylko pogratulować A. Dudzie takich zwierzchników w jego pierwszej partii politycznej -Unii Wolności!
I to wszystko nie przeszkadzało młodemu Dudzie w wejściu do tak antypatriotycznej partii! A „myśmy wszystko zapomnieli” o tej jego niegodnej przeszłości, która jak się okazało wycisnęła na Dudzie fatalne nie zatarte piętno. I tu chcę znów powrócić do rewelacji Witolda Gadowskiego w rozmowie z Ewą Stankiewicz w dniu 10 sierpnia 2017 r.
Co ujawnił Witold Gadowski?
Świetnie znający środowiska krakowskie po wieloletnim pobycie w Krakowie, Witold Gadowski rzucił całkiem nowe światło na kulisy przedziwnych nielojalnych wobec PiS-u i w ogóle obozu patriotycznego kulisów zachowań prezydenta A. Dudy. We wspomnianej już rozmowie z Ewą Stankiewicz w dniu 10 sierpnia 2017 r. Gadowski odsłonił fakt, iż: „W otoczeniu pana prezydenta jest wielu byłych działaczy Unii Wolności, którzy zakładali Unię Wolności i zwalczali nas. Kiedy staraliśmy się mówić o potrzebie restytucji niepodległości, o patriotyzmie ,o polityce historycznej, to ci ją zwalczali i wyszydzali, a teraz siedzą w kancelarii prezydenta (podkr.-JRN) ... Pan prezydent przypomniał sobie o korzeniach z Unii Wolności”. Wymieniając dawnych działaczy Unii Wolności w kancelarii prezydenta Gadowski wspomniał niejakiego Marcina Kadrynę, b. fotografa z „Gazety Wyborczej”, który „wyszydzał postawy patriotyczne, a teraz jest w kancelarii usposobionego patriotycznie prezydenta”. Warto tu dodać, że wspomniany przez Gadowskiego Kadryna, „resortowe dziecko”, kolega Dudy ze szkoły podstawowej, jest uważany za „szarą eminencję” w kancelarii prezydenta. Wg. Gadowskiego z kolei czołowy „specjalista od odznaczeń w kancelarii prezydenta” był niegdyś jednym z założycieli ROAD-u (tj.,radykalnie lewicowego odłamu Unii Demokratycznej spod znaku A. Michnika Z. Bujaka -JRN), a później aktywnym działaczem Unii Wolności i radnym UW. Gadowski wymienił również kolejny raz dość szczególne awansowanie przez Dudę do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Andrzeja Sabatowskiego, liberała, jednego z założycieli Kongresu Liberalno-Demokratycznego, „jak najbardziej odległego od opcji niepodległościowej”. Gadowski przypomniał również o dość szczególnej „elastyczności” A. Dudy. Kiedy był przewodniczącym klubu radnych PiS-u dobrze dogadywał się z Jackiem Majchrowskim postkomunistycznym prezydentem Krakowa.

Miękkość wrodzona, czy wyuczona
Skrajną miękkość A. Dudy dobrze ilustrowało jedno z jego pierwszych działań jako prezydenta. Gdy Tomasz Lisbezczelnie oszkalował jego córkę Kingę prezydent Duda zamiast natychmiast wytoczyć mu proces w przyśpieszonym trybie wyborczym, ograniczył się do zwrócenia mu uwagi w rozmowie w cztery oczy. Trudno uznać, że Duda zachował się po męsku w tej sprawie. Efekt - rozzuchwalony Lis dalej robi wszystko, co może, dla szkalowania prezydenta Dudy w swym paszkwilanckim tygodniku - „Newsweek"-u. Dość typowe dla Dudy było unikanie mieszania się w ostre konfliktowe sprawy, nawet wtedy, gdy powinien to zrobić jako Prezydent RP. Trudno np. wytłumaczyć jego totalną bierność w tak ostrym konflikcie wokół mównicy sejmowej od 16 grudnia 2016 r do pierwszych tygodni 2017 r. A przecież jego obowiązkiem jako prezydenta było potępienie skrajnych anarchizowań totalnej opozycji. Tak gorliwy katolik jak Duda nie zdobył się na potępienie bluźnierczej „Klątwy”, przypuszczalnie ze strachu, że ściągnie to na niego fale ataków ze strony mediów i Salonu. Los wystawił Dudę na szczególnie trudną próbę w sprawie dwóch wet ustaw o sądach - każda decyzja groziła ściągnięcie nań ataku jednej ze stron. Ostatecznie wybrał kapitulację wobec tak bliskich jego sercu nacisków krakowskiego Salonu.
Mięczak Duda pragnie podobać się wszystkim, także totalnej opozycji!
Wpływ rodziny, przeróżnych dawnych kolegów krakowskiej Unii Wolności, krakowskiego „Salonu” oraz części źle dobranych doradców, popycha prezydenta A. Dudę do przeróżnych absurdalnych i szkodliwych enuncjacji. Choćby takich jak jego niewydarzona opinia, wypowiedziana akurat 10 kwietnia 2016 r. opinia szczególnie nieodpowiedzialna w ustach polityka wybranego prezydentem przez obóz patriotyczny.
w dniu 10 kwietnia 2016 r. wystąpił w przemówieniu na Krakowskim Przedmieściu z apelem o wzajemne wybaczenie w słowach: „Wiecie wszyscy i mówię to z pochyloną głową, (podkr.-JRN) że było potem także tutaj wiele dramatycznych zdarzeń. Często gorszących zdarzeń, do jakich nigdy nie powinno dojść w Rzeczypospolitej.To te wydarzenia wlały w serca, wiele serc, dodatkową gorycz, dodatkowe rozżalenie, czasem i wiele gniewu. Dlatego zwracam się dziś do wszystkich z apelem - wybaczmy! Wybaczmy to wszystko sobie wzajemnie! Wszystkie niepotrzebne, przede wszystkim niesprawiedliwe słowa, wszystkie gorszące zachowania, wszystkie - także i momenty poniżenia. (Podkr. – JRN). Apeluję o wybaczenie, bo ono jest dzisiaj i nam, i Polsce, której przyszłość musimy budować, wspólnie, ogromnie potrzebne. Ono jest niezbędne”.
Pisałem na bieżąco na blogu 11 kwietnia 2016 r. o „podwawelskiej miękkości prezydenta A. Dudy: „ Nie rozumiem, dlaczego prezydent A. Duda apelował o wzajemne wybaczenie urazów w czasie, gdy władze dopiero zabierają się do tak długo hamowanych rozliczeń z różnymi być może nie tylko „zaniedbaniami” ze strony PO, które doprowadziły do tragedii w Smoleńsku. Czy nie za wielki pospiech w tym wybaczaniu tym wszystkim, którzy tak długo blokowali ujawnienie pełnej prawdę o przyczynach śmierci Prezydenta RP i 95 osób z polskich elit? I po co ta pochylona głowaPrezydenta RP, który cały czas walczy o dobrą sprawę, o Polskę? Dlatego bardzo dobrze się stało, że jeszcze tego samego dnia prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński konkretnie i dosadnie sprostował ten bardzo nieprzemyślany apel prezydenta A. Dudy o wzajemne wybaczenie, mówiąc : „ Polacy wielokrotnie mylili się, kiedy przebaczali zbyt łatwo. Przebaczenie jest potrzebne, ale po przyznaniu się do winy i wymierzeniu odpowiedniej kary”. (Podkr.- J.R.N.)
Przypomnę tu jakże słuszne stwierdzenia red. Stanisława Michalkiewicza w „Najwyższym Czasie” z 29 kwietnia 2016 r.: „W swoim przemówieniu pan prezydent Duda podkreślił potrzebę wzajemnego wybaczenia. Ta wzajemność sugeruje, że jakaś wina jest po obydwu stronach sporu, podczas gdy wiadomo, że tak nie jest, że wina jest tylko po jednej stronie, po stronie zdrady i zaprzaństwa (podkr.- J.R.N.), podczas gdy strona druga nie tylko jest w tej sprawie całkowicie bezwinna, ale w dodatku obrócono przeciwko niej cały „przemysł pogardy”. Kilka miesięcy później dodałem na blogu do tych moich słów z 11 kwietnia 2016 r. pytanie : „A za co właściwie mielibyśmy prosić o wybaczenie ludzi z SLD, Ruchu Palikota, PO czy Nowoczesnej? To nie ludzie obozu patriotycznego są winni zamordowania od 1989 r. przez tzw. Nieznanych Sprawców blisko 8o osób ze względów politycznych, w tym, m. n.: księży Stefana Niedzielaka,Stanisława Suchowolca, Sylwestra Zycha, prezesa NiK-u Waleriana Pańko, rzecznika „Solidarności” Ursusa AndrzejaKrzepkowskiego, europosła Filipa Adwenta, blisko 20 osób po zamachu smoleńskim. To nie ludzie obozu patriotycznego spowodowali upadek stopy życiowej milionów osób na skutek terapii szokowej w ramach planuSorosa - Sachsa- Balcerowicza i „złodziejskiej prywatyzacji”. Faktem jest, że wypowiedź A. Dudy z 10 kwietnia 2016 r. była niebywałym, wręcz żałosnym absurdem!
Dodam, że kilka dni przed nieszczęsną wypowiedzią A. Dudy z 10 kwietnia 2016 r. bardzo zdumiało mnie i wręcz zaszokowało to, że w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z 7 kwietnia 2016 r. Pan Prezydent A. Duda pośpiesznie wycofał się z tak trafnego stwierdzenia o opozycjonistach modlących się „Ojczyznę dojną racz nam wrócić panie”. Prezydent nagle uznał, że „były to słowa niepotrzebne’, co było nawet zupełnie nieuzasadnioną formą przeprosin. Czyżby go postraszyli b. kolesie z Unii Wolności?
Jak Duda odrzucił zaproszenie do pójścia w Marszu Niepodległości w 2017 r. ze środowiskami narodowymi i zapowiedział, że w 2018 r. pójdzie z „wszystkimi”
20 listopada 2016 r. pisałem na mym blogu w tekście „PiS szczeka, a nie gryzie”:.Parę dni temu jednak znów usłyszeliśmy kolejny nonsens ze strony p. prezydenta: wezwanie do przygotowania w przyszłości wspólnego marszu ze wszystkimi Polakami, niezależnie od opcji. A więc także z byłymi agentami i prześladowcami "Solidarności", z licznymi targowiczanami z KOD- czy z PO, z chorymi na wściekliznę aborcyjną feministkami. Kolejna bzdura, której najwyraźniej nie wyperswadowali p. .prezydentowi jego w większości niezbyt wydarzeni doradcy. Dodajmy, że ta zapowiedź podjęcia przez A. Dudę w 2017 r. wspólnego marszu z wszystkimi Polakami pojawiła się wkrótce potem jak prezydent odrzucił propozycję pójścia w Marszu Niepodległości, organizowanym przez narodowców. W marszu tym poszło około 100 tysięcy osób w Warszawie, podczas gdy PiS kolejny raz wolał „uciec” do Krakowa, gdzie zorganizował własną skromną kilku tysięczna manifestację..
Chciałbym zwrócić uwagę na to, że A. Duda jest zadziwiająco konsekwentny w swym promowaniu różnych lemingów i lewaków kosztem wybitniejszych i cenniejszych od nich przedstawicieli obozu patriotycznego. Oto niektóre jakże wymowne przykłady: :
Dziwny skład Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie Dudzie, zachwaszczonej licznymi lemingami i zajadłymi lewakami
Fatalnym nieporozumieniem okazało się nadmiernie rozbudowane, bezwładne, bardzo źle dobrane blisko 80 - osobowe ciało doradcze - Narodowa Rada Rozwoju. Przyciągnięto do niej m.in. b. PZPR-owskiego karierowicza o związkach z bezpieką (pseudonim :Serb”), a później SLD-owskiego ministra spraw zagranicznych Adama Daniela RotfeldaSławomir Cenckiewicz opisał w  „Do Rzeczy” związki Adama Daniela Rotfelda ze służbami komunistycznymi, stwierdzając: „Zdumienie budzi fakt, że człowiek o takim zakorzenieniu w służbach totalitarnego państwa kontrolowanego przez Związek Sowiecki, pełni do dziś ważne społecznie i politycznie funkcje.”. Jak widać to wszystko nie przeszkadzało A. Dudzie w przyjęciu Rotfelda w skład Narodowej Rady Rozwoju. Do tej Rady przyjęto również jednego z najskrajniejszych polskich germanofilów Piotra Burasa, związanego z Fundacją Batorego. Obaj w końcu sami wystąpili z Rady. Szczególnie fatalny jest zespół Rady do spraw gospodarczych, zdominowany przez ludzi balcerowiczowskiego chowu. Dość wymienić takie osoby jak prof. Witold Orłowski, b. szef doradców ekonomicznych A. Kwaśniewskiego, a potem B. Komorowskiego, b. wiceminister finansów w rządzieTuska Stanisław Gomułka. Za to wśród doradców do spraw gospodarki zabrakło prawdziwych reformatorów ekonomicznych: profesora Artura Śliwińskiego, b. twórcy wyborczego programu gospodarczego PiS w 2005 r., wiceministra finansów Cezarego Mecha, czołowego eksperta „Skoków” i pogromcę banksterów posła Janusza Szewczaka. Zabrakło również najlepszego znawcy spraw wojskowych na prawicy Romualda Szeremietiewa, b. wiceministra i ministra obrony narodowej, przypuszczalnie zbyt prawicowego jak dla Dudy.Niedawno red. Ewa Stankiewicz wyraziła ( w cytowanej wyżej rozmowie z red. W.Gadowskim) bardzo podobne do mnie krytyczne zdanie o składzie Narodowej Rady Rozwoju. Powiedziała, że znalazło się w niej „bardzo wiele zaskakujących nominacji i bardzo dużo takich krzyczących nieobecności”.
Promowanie przez Dudę antyPolaka i antykatolika, szefa Fundacji Batorego Aleksandra Smolara
W połowie listopada 2016 r. Prezydent Andrzej Duda zainaugurował cykl spotkań poświęconych polityce historycznej Polski. Rzecz to ogromnie ważna w sytuacji ,gdy przez wiele lat zaniedbywano, czy wręcz deformowano polską historię. Zebrani historycy zdecydowanie wypowiedzieli się za przywróceniem właściwej rangi historii i prowadzeniem patriotycznej polityki historycznej. Był jednak jeden wyjątek w dyskusji – wystąpienie prezesa Fundacji Batorego Aleksandra Smolara, który zanegował w ogóle sam termin „polityka historyczna”. Jak skomentował ten głos Tadeusz Płużański ( w „SuperExpressie”z 21 listopada 2015 ): „Trudno jest odbudowywać polską pamięć razem z tymi, którzy bronią Jana Tomasza Grossa”. Nasuwa się jednak zaraz pytanie: po co w ogóle zaproszono Smolara, obrońcę i propagatora J. T. Grossa na spotkanie historyków z prezydentem A. Dudą? Przecież Smolar, prezes Fundacji Batorego w ogóle nie jest historykiem, lecz socjologiem. Czy zaproszono go tylko po to, by robił obstrukcję? Na temat roli Smolara jako przeciwnika polskiego patriotyzmu i Kościoła katolickiego odsyłam do lektury mego tekstu o nim w książce „Czerwone Dynastie” ,Warszawa 2014,ss.102-106). Ostatnio red. Michalkiewicz wspomniał o niedawnym spotkaniu A. Dudy ze Smolarem. Pytanie, po co prezydentowi Dudzie takie „konsultacje” z zajadłym wrogiem Polski patriotycznej?
Promowanie przez Dudę antyPolaka i antykatolika J.Owsiaka
Prawdziwym niczym nieuzasadnionym zgrzytem, powszechnie krytykowanym w kręgach patriotycznych było podarowanie przez prezydenta Dudę nart dla tzw. Świątecznej Orkiestry J. Owsiaka. Aż nadto znana jest antypatriotyczna i antyreligijna postawa Jerzego Owsiaka, jego ukochanie dla lewactwa i antywartości, a zarazem głęboka zajadła niechęć do prawicy, w tym do PiS-u.) Por. moje; „Czerwone dynastie”, Warszawa , t. III,ss. 180-184,188-196.) Pytanie, kto doradził Panu Prezydentowi ten prezent dla organizacji symbolizowanej przez człowieka, jakże wrogiemu zasadom, którymi kierują się nowe patriotyczne władze? Czas najwyższy skończyć z wieloletnim niczym nieuzasadnionym uprzywilejowaniem Orkiestry Owsiaka kosztem Caritasu, etc . Publicysta Ł.Warzecha tak komentował wspomniany gest A. Dudy wobec J. Owsiaka: „(...)m Pojawiła się wiadomość, że prezydent Andrzej Duda przekazał swoje narty zjazdowe na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy – podobno po usilnych zabiegach Jerzego Owsiaka, aby wciągnąć głowę państwa mocniej w promowanie corocznej hucpy. Gest prezydenta jest poważnym błędem, szczególnie rozpatrywany w kontekście jego dotychczasowych działań – bezwartościowym wizerunkowo, za to przynoszącym straty zarówno w planie taktycznym, jak i strategicznym.( ...) Czy w planie czysto taktycznym prezydent swoim gestem cokolwiek zyskuje? Oczywiście – nie. Po pierwsze – jakaś część jego wyborców, którzy do Owsiakowej hucpy mają stosunek krytyczny, poczuje się wystawiona do wiatru. I to nawet nie samym gestem prezydenta, ale tym, że czciciele Owsiaka zyskali dzięki niemu argument: „Wy hejtujecie Jurka, a tu nawet prezydent go wspiera”. Po drugie – czy prezydent może kogokolwiek swoim gestem zyskać? Wątpię. Twardzi zwolennicy Owsiaka stoją po całkowicie przeciwnej światopoglądowo i  politycznie stronie. Dla nich prezydent okazał się po prostu zwykłym frajerem, słabeuszem, którego „święty Juras” zmusił do posłuszeństwa. „Patrzcie, nawet Duduś (tak pogardliwie nazywają głowę państwa jego najtwardsi przeciwnicy) nie umie się postawić Jurkowi (...). Jerzy Owsiak nie jest pierwszym lepszym działaczem dobroczynnym, a WOŚP nie jest pierwszą lepszą imprezą tego typu. Owsiak jest jednym z najważniejszych żołnierzy w wojnie kulturowej o tożsamość państwa, a jego impreza była przez lata używana do obłudnego wspierania głoszonych przez niego w istocie politycznych tez. Owsiaka nie da się oddzielić od WOŚP, a WOŚP – od Przystanku Woodstock, imprezy o całkowicie już jednoznacznym politycznym wymiarze. (...) Prezydent powinien rozumieć, że przekazując swoje narty na WOŚP, nie wykonuje jedynie zwykłego gestu wsparcia jednej z wielu organizacji, ale popełnia zasadniczy błąd: swoim autorytetem wspiera moralny szantaż, od lat uprawiany przez koryfeuszy III RP – systemu, z którym nowa władza miała walczyć. (Podkr.-JRN. Por. Ł. Warzecha: Narty dla Owsiaka, czyli błąd prezydenta, zamieszczone w internecie 7 stycznia 2016 ). Niestety A Duda nie wyciągnął odpowiednich wniosków z krytyki jego gestu wobec Owsiaka , bo przy kolejnej imprezie tego pana, podarował na licytację w WOŚP zdjęcie swojej żony.


http://jerzyrnowak.blogspot.com/2017/08/