Indianka wstała o szóstej rano i poszła sprawdzić, czy ranny żyje.
Uniosła lekko rąbek kołdry pacjenta i złapała za stopę. Ciepła!
Znaczy wypadkowicz żyje. Nawet się poruszył.
Zeszła na dół i zajęła się zwierzętami. Gdy pacjent wstał i skuśtykał ze strychu, zrobili śniadanie.
Potem pacjent umył twarz i wytarł do sucha czystym ręcznikiem.
Położył się na łóżku celem poddania się zabiegom pielęgnacyjnym.
Indianka spryskała ranki i zadrapania wodą utlenioną. Następnie nakleiła zgrabny plaster.
Opuchlizna powoli schodzi z twarzy człowieka.
RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpital polowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szpital polowy. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 31 maja 2016
poniedziałek, 30 maja 2016
Szpital polowy
Ranny z wypadku samochodowego |
Na wskroś dobra i szlachetna istota, którą jest Indianka, udzieliła pomocy rannemu. Ranny wygląda, jakby go czołg przejechał, ale chyba nie ma złamań, ewentualnie pęknięcia i silne stłuczenia, oraz potężny obrzęk głowy, w tym twarzy i oczu. Powieki spuchnięte, jakby go rój wściekłych os pożądlił. Ślady krwi na rozbitej głowie.
Indianka kupiła wodę utlenioną i plastry. Spirytus do dezynfekcji jeszcze ma ze starych zapasów. Powinna też być jodyna.
Jej zdaniem poszkodowany w wypadku powinien znaleźć się w profesjonalnym szpitalu i mieć zrobione prześwietlenia, a zwłaszcza tomografię mózgu.
Ten obrzęk wygląda groźnie. Może wskazywać na obrzęk mózgu i tworzącego się krwiaka. Indianka namawia rannego na szpital w mieście, ale ranny woli kurować się u wcielonego Anioła, czyli u Indianki. Oby tylko nie zszedł jej w nocy na udar mózgu. W dzień ona jego stan zdrowia obserwuje, ale w nocy już niestety nie. On śpi na strychu, a ona na parterze.
Subskrybuj:
Posty (Atom)