Satja urodziła się tutaj. Tutaj jej dom był. Od maleńkości ją odchowałam. Na wieś po kilka kilometrów chodziłam - mleko kupowałam u kobiety by odpoić wszystkie szczenięta, bo suka Sara mało mleka miała, a szczenięta rosły i coraz więcej chciały jeść. Satja przeżyła na rancho 8 lat. 8 szczęśliwych lat. I teraz, na starość – straciła dom. Ledwo dwa tygodnie temu ją zaszczepiłam. Codziennie gar ryżu dla suk gotowałam. Gdy miałam mięso – gotowałam na mięsie. Kiedyś kupowałam gotową karmę i mieszałam z ryżem. Miała tu dobrze, choć ostatnio jest mi ciężko i tylko sam ryż lub kaszę dostawały. Niestety – przez dwie przypadkowe lesby z Krakowa Satja została podstępnie wyrwana ze swojego dobrze znanego środowiska. Tutaj była wybiegana na moich łąkach – teraz siedzi w klatce w bezdusznym schronisku. A wszystko to dzięki donosicielskim lesbom z Krakowa, które napuściły na mnie kontrole, które łażą wszędzie, w każdą dziurę zaglądają i do każdej dupereli się czepiają. Powinni się przejść po sąsiadach, co psy na wieś puszczają, a kozy mi zagryzają.
Ja myślę, że w przyszłym roku zaproszę te dwie kablary do moich sąsiadów (do tych co ich nie lubię). Niech się u nich nażrą za darmo, pomieszkają za darmo, a potem niech nakablują na nich tak jak na mnie nakablowały. Ale będzie ubaw ;))). Kontrole przez rok nie wyjdą z tej wsi. Jest tutaj milion dupereli do których się można przyczepić jak się bardzo chce ;)))
Warto też by było ustalić, co na to mieszkańcy bloku w którym lesby mieszkają. Ja na przykład, gdybym miała dzieci nie chciałabym by miały styczność ze zboczeńcami. No bo przecież lesbijstwo to wynaturzenie. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego jest tak w Polsce na siłę promowane. Przecież to jest chore.
Być może rada mieszkańców zdecyduje, aby usunąć zboczone baby z ich bloku. Warto by sprawdzić. Wpieprzają się komuś w życie, a same nie są w porządku. Darmozjady za darmochę chcą być goszczone, a same nie mają nic do zaoferowania.