Indianka wróciła wczoraj pod wieczór z lokalnej internet cafe. Zajrzała do kur – ani jednego jaja. Zaszła do domu, zjadła obiadokolację. Położyła się na chwilę zmęczona i śpiąca. Miała zamiar odpocząć chwilę, wstać i zajrzeć do ogiera, zająć się sadzonkami itp. Niestety – niepostrzeżenie zapadła w tak ciężki sen, że obudziła się dopiero o świcie następnego dnia nie zdając sobie sprawy że to już nowy dzień. Jej się wydawało, że to nadal czwartek, wieczór. Tymczasem to już był nowy dzień i poranek!
Na godzinę dziewiątą przybyła szacowna komisja z Urzędu Gminy. Auto zaparkowało tuż pod zniszczoną przez wichurę oborą, pod dziurą w ścianie wielkości samochodu.
Pani urzędniczka wyszła z auta i stanęła twarzą w twarzą do tej dziury.
Ja tu żadnych zniszczeń nie widzę!” – rzekła uroczo melodyjnym głosem kobieta w przyciemnionych okularach.
“To niech pani zdejmie okulary, to pani zobaczy!” – obruszyła się Indianka twardą, zachodniopomorską polszczyzną pozbawioną tego mazurskiego, swoistego zaśpiewu,
(Ciąg dalszy tej scenki w mej powieści pt. Rancho na Mazurach Garbatych)
Indianka posiała dziś skiełkowane słoneczniki w ogrodzonym ogródku, który wcześniej pełnił funkcję wybiegu dla kur. W doniczkach w domu – cukinie i dynie oraz ogórki – też skiełkowane.
Ogierek starannie wyjada trawę na pastwisku w miejscu gdzie Indianka ma zamiar posiać i posadzić warzywa.
Ziemia sucha, twarda. Czeka na deszcz by ją przekopać.
Natomiast ten kawałek co go przekopała kilka tygodni temu, częściowo porósł trawą, ale część jest całkiem czysta i gotowa do siewu, tyle że nie może tam nic siać, bo jest nieogrodzone.
Przymierza się do ogrodzenia tego fragmentu, ale będzie trudno, bo nie ma aż tak wiele tyczek i drutów.
Może siatkę z balotów wykorzysta aby kozy i kury się tam nie ładowały. Poprawi kultywatorem ten kawałek i posadzi ziemniaki tam. Jak coś tam wlezie, to ziemniaków jej z ziemi raczej nie wygrzebie
Czyli plan na jutro – ogrodzić działkę pod ziemniaki. Tam gdzie czysto, można je już posadzić. Ziemia była głęboko skopana i jest odchwaszczona, powinno ładnie tam rosnąć warzywo.
ps. Pozdrowienia dla moich wiernych czytelników! :) Nie dajecie wyspać się królewnie! :))) Pamiętam o Was i będę pisać dalej, choć może nie tak często, bo czasu i sił brak :)