Indianka nie czuje się dobrze. Bolą ją strasznie jajniki i osłabiona jest.
Bardzo powoli, noga za nogą, ogarnia zniszczenia.Zebrała nadpalone deski z podwórka wyrzucone przez strażaków przez okna strychu w noc pożaru. Zasłoniła nimi dziury w suficie. Uzupełniła styropianem. Wywaliła z kuchni opadłe ze strychu cegły. Pozbierała resztki połamanych, nadpalonych desek. Usunęła z powierzchni pieca grubą warstwę gruzu. Na podłodze tego jest mnóstwo. Nie ma jak chodzić. Przeczyściła dokładnie stalowy komin. Wyniosła wiadro sadzy i proszku do gaszenia. Umyła okna na strychu. Po raz kolejny.
W dzień po pożarze mile zaskoczyli ją swoją troską sąsiedzi. Pan Wojtek i Robert. Przyjechali, zapytali co potrzeba, przywieźli butlę gazu, torbę z jedzeniem. Obiecali pomoc w razie potrzeby.
Zadzwoniła też ulubiona sąsiadka Indianki, która obecnie mieszka w Olecku, pani Helena.
Zadzwoniła Mama i brat. Mama organizuje Indiance doraźną pomoc.Brat obiecał przyjechać za miesiąc i pomóc wymienić sufity na parterze i podłogę na strychu. Tylko potrzebny materiał. Narzędzia on kupi na miejscu w Olecku, by nie ciągnąć się ze swoimi ze Szczecina. To 800 km jazdy transportem publicznym, o ile nie więcej, bo dojazdu bezpośredniego nie ma i trzeba jechać okrężnie przez Warszawę.
On sam nie da rady wyremontować w miesiąc, a po miesiącu musi wracać. Będzie potrzebny pomocnik.Indianka ile da rady pomoże, ale na dach nie wejdzie, bo ma lęk wysokości. Już kiedyś raz spadła ze strychu i o mało się nie zabiła podczas remontu przed laty.
Wtedy też pomagała remontować. Poza tym ona ma pod opieką zwierzęta, będzie ogród do ogrodzenia i obrobienia.
Są też sprawy sądowe zakładane odwetowo, a hurtowo przez policję. Ona musi się przed tą wściekłą nawałnicą bronić. Musi znaleźć czas by czytać kodeksy, pisać, drukować, podpisywać i zawozić pisma procesowe do sądu, bo sądy pism nie podpisanych długopisem generalnie nie honorują.
Obrona prawna pochłania czas potrzebny do pracy na gospodarstwie, ale nie ma wyjścia.
Na obrońcach z urzędu nie można polegać, na pewno w sprawach obywatel kontra policja. Trzeba samej pilnować wszystkich spraw i trzymać rękę na pulsie.
Chyba będą musieli rozebrać jedną oborę, aby zdobyć deski i krokwie do remontu domu. Jak mus to mus. I tak ta jedna obora się rozpada. Przerobi się ją na parterową owczarnię, albo całkiem rozbierze. Te dechy z niej na sufity w domu się nadadzą. Nie wiadomo, czy na podłogę też? Okaże się w trakcie.Będzie potrzebny prąd do narzędzi.
Indianka
RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sufit. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sufit. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 5 kwietnia 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)