niedziela, 10 listopada 2019

Suchy i twardy podjazd pod górę


Droga dojazdowa do mojego gospodarstwa jest obecnie sucha i twarda. Nie ma błota, lodu, śniegu.
Izabella INDIANKA Redlarska

Droga gminna prowadząca do mojego gospodarstwa


Stan drogi w dniach 1,2,3,4,5,6,7,8,9,10 listopada 2019. Sucho i twardo. Dojazd idealny.

Izabella INDIANKA Redlarska

sobota, 9 listopada 2019

Czym jest Kronika Akaszy i jak służy nam konsultacja z nią?

Paranormalna Polska - Niezidentyfikowane istoty w lesie pod Łodzią

https://youtu.be/vZ1HOaW2xI8


Ja też widziałam taką świetlistą kulę podobną do zachodzącego Słońca...

Sci-Fi Short Film "R'ha"

O historii Marszu Niepodległości i Polsce | Krzysztof Bosak

Czy Ewa Gawor rozwiąże Marsz Niepodległości? | Robert Bąkiewicz

https://youtu.be/RHsel-jfx6k

Zbieramy podpisy przeciwko haraczom dla żydów! 

Izabella INDIANKA Redlarska

„OSTRO! USA, Izrael, Żydzi i Polska | E. Rzeuska i T. Matuszyk”

Polska bogaty kraj, tylko żydowskie rządy naród okradają



Udostępnij ten film

Kara dla urzędnika który okradnie rolnika


 Prawo powinno działać wstecz i skonfiskować majątki urzędników, którzy okradli rolników!

https://www.facebook.com/KONFEDERACJA2019/videos/1208641235994668/

Polacy nie są gotowi na pedalstwo

Recenzja filmu "Nieplanowane"

Antypolskie sądy

Tragiczne mamy sądy w Polsce - skrajnie antypolskie. Komuna wiecznie żywa.
Ktoś zrobi wreszcie z tym porządek?
Polacy zasługują na uczciwe, prawdziwie polskie sądy.

Indianka







Grypa kóz

Kiedyś, dawno temu, po jednym z kolejnych zakupów nowego kozła do krycia, ten kozioł przywlókł ze sobą grypę, którą zaraził mi stado.

Było to w czasie, kiedy nie wyrabiałam serów. Kozy nie miały mleka, bo z wcześniejszego braku kozła nie zaszły w ciążę i nie rodziły.

To było latem po zakupie tego nieszczęsnego kozła. Kozioł zaraził moje kozy i być może owce.

Kozy chorowały i wezwałam wtedy Chlebusa. Było to tak dawno, że zapomniałam o tym. Kilka lat temu.
Kozy i owce były w dobrej kondycji, tylko zaniepokoiło mnie to kichanie.

Chlebus to o dziwo pamiętał, choć "nie pamiętał", że prosiłam go o obdukcję zagryzionych owiec i przyjazd do źrebaka w 2018 roku.

Z tego co sobie przypominam, to wtedy weterynarz kozom nie pomógł, nic im nie podał, tylko popatrzył na nie, pojechał, a stado przechorowalo i uodpornilo się. Przestało chorować. Potem już nie chorowało. Stadko było nieduże i nie uciekało z gospodarstwa. Pasło się na moich bogatych łąkach. Chyba nawet mam zdjęcia z tamtego czasu.

Możliwe, że kupiłam wtedy od weterynarza odrobaczenie i witaminy, bo zazwyczaj, gdy jakiś weterynarz był wzywany do moich zwierząt, to zazwyczaj przy okazji kupowałam odrobaczenie i prosiłam o lizawki solne z Olecka lub Stożnego, jeśli nie było w Vetolu.

Jeśli była potrzeba zaszczepić psy, to taki przyjazd był też wykorzystany do zaszczepienia psów, mimo, że głównym weterynarzem od szczepienia psów był Pan Słowik z Kowal Oleckich. On zazwyczaj szczepił psy co roku, gdy przyjeżdżał szczepić wszystkie psy we wsi.

Indianka

piątek, 8 listopada 2019

Pierwsze zgony z powodu stratowania

Pierwsze zgony owiec w maju 2018 roku nastąpiły na skutek złej organizacji transportu zwierząt przez fundację Molosy Adopcje.

Owce i kozy transportowano w groźnym dla zdrowia i życia zwierząt ścisku.

Dwie pierwsze owce zdechły z powodu odniesionych obrażeń mechanicznych. Nosiły ślady stratowania podczas transportu i kojcowania w ciasnych kojcach na farmie w Sokółkach. To diagnoza doktora Chlebusa po sekcji zwłok.

Te dwie pierwsze padłe w Sokółkach owce nie były zarobaczone.
Były zdrowe. Nie były zagłodzone. Przyczyną zgonu były obrażenia powstałe podczas tratowania zrabowanych zwierząt.

Pozostałe owce zrabowane z farmy Indianki oglądane po tygodniu od rabunku wyglądały, jakby były intensywnie głodzone przez tydzień.
Zero paszy przez tydzień.

Owce na farmie w Sokółkach były przerażone. Stado bało się swoich oprawców. Uciekały od nich w popłochu.

Chlebus zeznał, że owce u Indianki zawsze były spokojne i szczęśliwe, natomiast na farmie w Sokółkach były totalnie przerażone i beczały rozpaczliwie.

W Vetolu pracuje kilku weterynarzy.
Ja miałam zaufanie tylko do Chlebusa. Tylko on w ostatnim czasie przyjeżdżał na gospodarstwo. Szemis i ten trzeci odmawiał.
Dawniej często przyjeżdżał też Szemis.

Wcześniej wszyscy weterynarze Vetolu, głównie Szemis - odrobaczali, szczepili: psy, konie, kozy, krowy i inseminowali krowy.

Niechętnie i nie zawsze wystawiali rachunki. Z powodu niechęci do wystawiania rachunków przestali przyjeżdżać.

W ostatnim czasie przyjeżdżał tylko weterynarz Piotr Chlebus, a ci pozostali dwaj odmawiali usług na farmie, ale pasty i leki oraz środki opatrunkowe sprzedawali w sklepie w Olecku.

Co roku pojawiał się na farmie weterynarz Słowik, który głównie szczepił psy, czasem konie, kozy i owce. Badał krew krów i kóz na obecność brucelozy i gruźlicy.

Kilka lat temu Chlebus opatrywał klacz Denver, która ucierpiała na skutek znęcania się nad nią przez Wąsewicza. Klacz miała ranę. Podły rolas najeżdżał na klacz qładem i ją pokaleczył. :(((

Takiego "wolontariusza" zatrudniła Kozłowska, by ukradł mi w kwietniu 2019 roku, dwie porzucone przez nią na polach kozy. Wsadził kózkę do bagażnika i zamknął na klucz. Zwierzę nie mogło oddychać. :(((

Indianka




Doktor potwierdził, że Indianka jest uczciwa

Doktor weterynarz Piotr Chlebus z Vetolu w Olecku, podczas przesłuchania w sądzie w dniu 6 listopada 2019 roku, potwierdził, że Indianka jest uczciwa, że nigdy go nie oszukała i za wszystkie usługi weterynaryjne zapłaciła.

Jego słowa zostały nagrane i zaprotokołowane przez sąd.
Zeznania składał pod przysięgą.

Potwierdził również, że wielokrotnie bywał na gospodarstwie Indianki i wykonywał różne czynności weterynaryjne przy zwierzętach Indianki m.in. odrobaczenia, szczepienia.

Podczas tych wizyt zwierzęta wg niego były zadbane, w dobrej kondycji, spokojne, ufne, oswojone, dobrze utrzymane, prawidłowo odżywione.

Indianka

środa, 6 listopada 2019

Doktorek puścił farbę


Dzisiaj rozprawa w sprawie owiec i kóz zrabowanych 3 maja 2018 roku w nocy.

Maglowane było. 3 bite godziny.

Doktorek Piotr Chlebus ujawnił, że grabież zwierząt w 2018 roku to z góry zaplanowana ustawka była.

Dlatego Vetol odmawiał usług weterynaryjnych - bo weterynarze wiedzieli co jest knute i mieli zabronione udzielanie usług, by stworzyć wrażenie, że INDIANKA nie dba o zwierzęta. To z góry ukartowane kurestwo było.

W tym czasie były też na podwórku owce zagryzione przez psy sąsiadów i Indianka prosiła o obdukcję weterynarza Vetolu Piotra Chlebusa, bo miała zaufanie do niego, że zrobi rzetelną obdukcję, a nie, że będzie mataczył.

Chlebus nigdy wcześniej jej nie szkodził, więc ufała mu jeszcze.
Wolała, by Chlebus zrobił obdukcję, a nie Salamon czy Laskowski z PIW Olecko,  którzy się rwali do tego by mataczyć.

Salamon i Laskowski wielokrotnie wcześniej mataczyli w sprawach kontroli na gospodarstwie Indianki, gdzie pisali w protokołach kontroli nieprawdę bądź półprawdę. W związku z tym Indianka nie ufa im.

Także datego Indianka nie podpisywała tych protokołów, bo zawierały nieprawdę. Wszystkie niepodpisane przez Indiankę protokoły kontroli weterynaryjnej zawierają nieprawdę lub półprawdę.

Pojawiły się też zaskakujące, antydatowane, kłamliwe notatki inspektora Salamona.

Weterynarz Chlebus póki był poza Oleckiem i nie wiedział o ustawce, zgodził się przyjechać na farmę odrobaczyć konie. Gdy wrócił z urlopu do Olecka i dostał cynk, by nie jeździć na Rancho i nie oglądać zwierząt - odmówił przyjazdu.

Jeszcze szczepionki, antybiotyki i leki sprzedał Indiance w lecznicy Vetolu w Olecku, kilka tygodni przed kradzieżą zwierząt.

Zaś po kradzieży owiec i kóz w maju 2018 roku, kategorycznie odmówił sprzedaży pasty dla koni i wyprosił Indiankę z lecznicy dla zwierząt.

Ktoś mu wmówił, najprawdopodobniej PIW Olecko, że nie może sprzedać pasty na odrobaczenie koniom bez paszportu. To nieprawda - może.

Brak paszportu rozwiązuje się opisem odrobaczanego konia. Weterynarz widzi odrobaczanego konia i opisuje zwierzę w karcie leczenia: gatunek, rasę, płeć, umaszczenie, orientacyjny wiek, zastosowany środek.

Co więcej, w papierach Vetolu są numery paszportów dwóch koni Indianki podane tam dawniej, przed laty.

Ponadto Piotr Chlebus znał konie Indianki. Szczepił i odrobaczał je wcześniej. Nie było zasadnego powodu odmowy sprzedaży pasty na odrobaczenie koniom.

Prawdziwym powodem odmowy była zmowa mająca na celu wrobienie Indianki w znęcanie się, pod które cwane fundacje podciągają zaniedbanie.

Według fundacji brak odrobaczenia to zaniedbanie, ale profilaktyczne odrobaczenie nie jest niezbędne. Zwierzęta i bez odrobaczenia żyją i funkcjonują, bo nie zawsze ulegają zarobaczeniu, a zwłaszcza takiemu masywnemu, które mogłoby im zaszkodzić.

Owce były już ukradzione i wywiezione, natomiast konie nadal były na gospodarstwie i nadal stanowiły łakomy kąsek dla złodziei na urzędniczych stanowiskach oraz dla fundacji.

Zorganizowana grupa przestępcza pilnowała, żeby żaden weterynarz nie zbadał koni przed ich wywiezieniem, aby potem można było łatwo mataczyć i manipulować materiałem dowodowym, a także produkować fałszywą dokumentację dotyczącą rzekomego złego stanu koni i innych zwierząt.

Hodowczyni było bardzo trudno znaleźć weterynarza lokalnego, który by przyjechał zbadać konie czy chociażby wykonał jakiekolwiek czynności weterynaryjne przy koniach. Wszyscy lokalni weterynarze odmówili przyjazdu. Nie było mowy o żadnym badaniu.

Z trudem udało się sprowadzić dalszych weterynarzy, którzy by odrobaczyli konie i zaszczepili i byli to weterynarze sprowadzeni z innych powiatów, a nawet województw. W sumie trzech różnych weterynarzy z trzech różnych powiatów przyjechało na gospodarstwo i odrobaczyło oraz zaszczepiło konie, a także zbadało.

Kryminalistka z fundacji Molosy Adopcje próbuje wywierać wpływ na tych weterynarzy aby składali fałszywe zeznania obciążające hodowczynię.

Zanim fundacja ukradła owce i kozy, spiskowała sekretnie z weterynarią powiatową w temacie przejęcia rasowych koni Indianki.  Wywóz koni bez względu na ich znakomity stan zdrowia był zaplanowany z góry już w 2017 roku przez PIW Olecko.

Próba przejęcia koni została wznowiona w 2018 roku. Do procederu dopuszczono Kozłowską. Konie miały trafić do stajni Kamila Jacaka pod Warszawą, który zainwestował w tą grabież 300 zł na paliwo i przywiózł fundację swoim własnym autem na gospodarstwo Indianki. Także on we własnej osobie twardo zaparł się na podwórku hodowczyni krzycząc, że on nie wyjedzie z gospodarstwa, dopóki nie dostanie koni hodowczyni.

Owce i kozy ukradziono przy okazji. Głównym celem były rasowe, szlachetne, niezwykle urodziwe konie.

Zresztą Inspektor Kornel Laskowski został nakryty w parszywym procederze napuszczania fundacji na gospodarstwo już w roku 2017, a kilka tygodni przed kradzieżą owiec i kóz będąc na gospodarstwie Indianki zapowiedział, że on chętnie przejmie jej konie.

Inspektor Laskowski napuszczania fundacji się nie wyprze. Jest czarne na białym - jego donos do Centaurusa. To Centaurus nie badając koni Indianki przekazał pomówienia do Kozłowskiej. Kozłowska okradła gospodarstwo na podstawie pomówień.

Zwierzęta przed rabunkiem były w dobrej kondycji i zdrowe. Po rabunku, na skutek tratowania, trucia, zarażania i planowego głodzenia zdechło ponad 20 owiec i kóz, oraz jagnięta i koźlęta. :(((

Jaką to kanalią trzeba być, by na samotną, ciężko pracującą hodowczynię napuszczać krwiożercze rekiny animal biznesu?

Takie kanalie pracują w urzędach państwowych i nadużywają swoich stanowisk dla prywatnych korzyści i podłości.

Dlatego zbędne urzędy państwowe takie jak inspektoraty weterynarii pijące krew podatnika i okradające go z inwentarza powinny być zlikwidowane.
Tam zatrudniani są ludzie bez zasad moralnych i etycznych, ludzie lewicy.

Sąd nie jest gwarantem ustalenia prawdy o grabieży zwierząt moich.
Sędzia Janeczek utrudnia mi przesłuchiwanie świadków i grozi karami. Byłam zmuszona poprosić o zmianę sędzi. 

Indianka