sobota, 15 kwietnia 2017

Fatalne samopoczucie. Boli! 😧

Od wczoraj Indianka czuje się fatalnie. Okres. Jajniki potwornie bolą. Głowa boli. Aż się w niej kręci. Hormony buzują! 

Dziś ciut lepiej, więc wstała by troszkę podziałać.  Zmyła naczynia, umyła stół i ładnie do niego nakryła :) Zbyt źle się czuła, by iść do kościoła, ale na stole są świąteczne potrawy i dekoracje.

Zjadła pyszne dzwonko pstrąga w galarecie oraz surówkę z kapusty rzymskiej i selera naciowego oraz bagietkę obsypaną zbożami i innymi nasionami. Wypiła dobrą, gorącą herbatę.

Po południu Brunhilda wyciągnęła Indiankę z domu, by zrobić prowizoryczną bramkę do ogrodu. Nie ma miłosierdzia ta kobieta, dla biednej, chorej Indii 😕 

Indii zaś zapragnęła zrobić bramę profesjonalną. Przynajmniej jedna bramka ma się szybko i lekko otwierać. Ta najczęściej używana. Indianka zgromadziła narzędzia i materiał. Trochę to trwało, zanim się odpowiednie rzeczy znalazło. Ślamazarne, obolałe człapanie i ruchy Indii, też nie ułatwiały poszukiwań.

Deski trzeba zaimpregnować wpierw. Brunhilda czyściła je drucianą szczotką z zachłego błota i obornika i oczyszczone włożyła do impregnatu. Kontynuować tworzenie bramki będą po świętach.

Nowy odcinek ogrodzenia ma już 2 sznurki wymierzające umiejscowienie słupków, rozciągnięte. Po dwie linie.
4 nowe dołki pod słupki wykopane i zabezpieczone, by tam któreś zwierzę nie wpadło.

Jeszcze słupki trzeba owinąć folią, włożyć do dołków i zasypać kamieniami. To już nie dzisiaj, bo rozpadało się, a Indianka chora, zaś Brunhilda wyrwała na wieś.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇 

piątek, 14 kwietnia 2017

Zakładanie ogrodu w toku

Zachodnia flanka nadrzeczna

Stan na chwilę obecną: postawione ponad 100 metrów ogrodzenia i skopana jedna grządka 💪💪💪.
Brawo my, dzielne kobiety! 👏👏👏 🙆🙆🙆
Zostało jeszcze około 100 metrów ogrodzenia do postawienia i kawał ziemi do zaorania.
Chyba koniem będziemy orać 💪💪💪

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Brunhilda barwi jaja

W łupinach cebulowych, owinięte w rajstopy podtrzymujące liście roślin.
Niemka miała okazję wczoraj pojechać za darmo autem do Niemiec, ale nie skorzystała. Tam nie ma tylu fascynujących zajęć, co w Polsce, na Rancho Indianki 😄



Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

czwartek, 13 kwietnia 2017

Wielkanoc

Jaja od własnych kur łąkowych :)

Zapowiadają się dostatnie, bezstresowe święta :)
Wiktuały spożywcze są. Kosze święconkowe są i schną po farbowaniu.
Stół sprzątnięty i umyty. Kuchnia z grubsza ogarnięta.
Naczynia zmyte. Pora przemeblować kuchnię i sypialnię oraz przynieść świąteczne dekoracje.

Dziś 4 kłody oskrobane, zostały zafarbowane.
Indianka wyznaczyła kolejny odcinek ogrodzenia.
Po deszczach jest bardzo mokro, dzięki temu dużo łatwiej kopać.
Kolejny odcinek ogrodzenia powinien powstać szybko.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

środa, 12 kwietnia 2017

Głuptaki

Mam wrażenie, że większość ludzi jest głupia i interesowna zarazem.
Obcowanie z nimi, to zero przyjemności, za to gwarantowane mdłości.
Czy wśród tej nudnej tłuszczy, jakiś nieprzeciętny, inteligentny, o szerokich horyzontach, dojrzały psychicznie człowiek się wyłuszczy?

Łaskawie wam blogująca, zastanawiająca się Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Wzięła pieniądze i ględzi, że zarobiła! 😠

Żaneta Kaczmarska, zapomniałaś na Facebooku dodać, że kiszoną kapustę kupiłam u ciebie rok czy dwa lata temu tylko raz i wzięłaś za nią moje pieniądze!

Żadnej łaski czy darowizny mi nie zrobiłaś!!! 😡
Jak masz taki ból dupy, że zarobiłaś na sprzedaży kapusty, to powieś na waszych drzwiach kartkę, by klienci do was po jajka, zboże i ziemniaki oraz mleko czy kapustę nie przychodzili, bo dla jaśnie wielkiej, tłustej gosposi, jest to zawracanie równie wielkiej, tłustej dupy! 😠

A dodam jeszcze, bo nie wiesz tego, że tak niechlujnie i w byle dziurawą reklamówkę zapakowałaś tę swoją kiszoną kapustę, że cały smakowity sok wyciekł po drodze, a na podwórku dostałam z rąk twego męża, samą suchą kapustę, którą szybko i na siłę musiałam zużywać, bo bez soku szybko się psuła. 10 kg kapusty kiszonej musiałam zjeść w tydzień, bo zaczynała się psuć 😕

Także wsadź sobie w swoją tłustą dupę, tę swoją kapustę! 😬
I nie dogaduj, że nie miałam posadzonej swojej kapusty! Doskonale wiesz, że twój mąż umówił się ze mną, że zaorze mi ogród, a potem, po twojej namowie, wypiął się na mnie i nie zaorał!!! 😬😬😬

Mi nie zaorał, ale tobie tak, wielka leniwa klucho! Sama nie kopałaś, sama też nie obsługujesz zwierząt, tylko grzejesz i pasiesz dupę w chałupie, a osobie zapracowanej na innej farmie, dogadujesz głupkowato!
Wcięłaś mi się w kolejkę, bo ja byłam wcześniej umówiona, zanim ty sobie ubzdurałaś zakładanie i oranie ogródka! Jak śmiesz mi teraz po roku czy dwóch, od jednorazowego zakupu kapusty, dogadywać, że ja kapusty swojej nie posadziłam???!!! 😬😬😬

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Ps. Idź do kościoła w niedzielę i zapytaj księdza, czy zaszczuwanie samotnej kobiety we wsi jest zgodne z Biblią i jej przykazaniami:
"Nie rób drugiemu co tobie niemiłe".


Mamusina, świąteczna paczuszka! :)

Przyszła dziś do Indii, a w niej łakocie i smakowite wiktuały do świątecznego koszyka :) Niamm! :)

A propos, koszyka. Indianka wreszcie wyjęła dwa duże kosze z impregnatu.
Cały tydzień albo i dwa się impregnowały :) Bała się, że się rozpuszczą od nadmiaru tej kąpieli :)
Pora wyjąć była i obsuszyć, by było w co święconkę załadować w sobotę :)

Dzisiaj team polsko-niemiecki zgodnie zmontował całkowicie i wzmocnił zachodnią flankę 😄 Jeszcze tylko bramka na jutro do montażu została.
No i wyznaczenie kolejnego odcinka długiego ogrodzenia. A potem kopanie i wkopywanie słupów. Ale to nie wszystko. Nowe, okorowane słupy trzeba namoczyć w impregnacie, a zanim do tego dojdzie, zerwać z nich resztki kory!
Roboty, a roboty, a tu święta idą, a i siać warzywa trzeba!

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Praca na świeżym powietrzu

Wzmaga apetyt. GŁODNA!!! 🙌🙌🙌

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

Głupie komentarze wieśniaków

Marcelina Rakowska, możesz też wykasować swoje wpisy z RRdeSyf na Facebooku, gdzie raczyłaś zabrać głos na mój temat? Piszesz jakieś brednie. Ja sama haruję na gospodarstwie 15 lat, podczas gdy ty jesteś utrzymywana przez matkę i pewnie opiekę społeczną, sama "monet" do domu własnoręcznie zarobionych nie przynosisz, więc mogłabys sobie darować te kretyńskie uwagi i porady dla mnie pisanych na stronie, która zajmuje się wyłącznie urąganiem mi, obrażaniem, wyzywaniem i poniżaniem oraz szczuciem na mnie ludzi. Zajmij się sobą, a nie swoją sąsiadką z którą nie utrzymujesz żadnych kontaktów.

Piszesz przeciwko mnie z ludźmi, którzy mnie codziennie perfidnie oczerniają od 5 lat na Facebooku. Łamią prawo. Tylko idioci i idiotki się do nich przyłączają, do tego ich hejtu i nagonki na mnie.

I tutaj muszę zauważyć, że nie błysnęłaś intelektem, bo przepuściłaś doskonałą okazję, by się tam nie produkować na mój temat, skoro nie masz nic do powiedzenia, bo nie masz. Praktycznie mnie nie znasz, nie rozmawiasz ze mną, nie utrzymujesz żadnych stosunków towarzyskich.

Widziałaś mnie kiedyś abym zataczała się pijana na moim podwórku czy drodze, tak jak twoja rodzina potrafi się zataczać i chlać tygodniami na umór na waszym podwórku? Nie. Więc skoro robisz publiczne uwagi na mój temat i czytasz, że jakiś anonimowy choojek ukrywający się tchórzliwie pod fałszywym nazwiskiem, oczernia mnie w internecie, że ja rzekomo chodzę pijana po moim podwórku dzień w dzień, skoro to nieprawda, o czym doskonale wiesz, to mogłabyś otworzyć swoją buzię w tym momencie i sprostować jego oszczerstwo, zamiast je utrwalać. 

Co jak co, ale Ja akurat jestem jedyną abstynentką we wsi i okolicy, o czym świetnie wiesz, i robienie ze mnie na siłę i fałszywie pijaczki jest wyjątkowo perfidnie podłe 😧

Ty, Marcelina, komentując głupkowato na paszkwilu stalkerów stworzonym stricte przeciwko mnie by mi zatruwać i tak nielekkie samotne życie na wsi, nie reagując na ich oszczerstwa, uwiarygadniasz je i utrwalasz. Lepiej zajmnij się sobą i swoim dzieckiem, zamiast durną krecią robotą i ryciem pod twoją sąsiadką, którą ledwo znasz tyle co z widzenia!😕

Marcelina Rakowska, proszę abyś nie zabierała głosu na mój temat zwłaszcza publicznie i zwłaszcza na tej przestępczej stronie, która podszywa się pod moje gospodarstwo i pode mnie, kradnąc moje posty, zdjęcia i posługując się moimi danymi adresowymi, bo tylko sama sobie wystawiasz negatywne świadectwo, przyłączając się do anonimowych bydlunów, którzy zawistnie i z jakiejś chorej nienawiści hejtują mnie i moje gospodarstwo oraz szczują na mnie ludzi, takich jak Ty.

Nie rozumiem twojego komentowania, twierdzisz, żeś przez 8 lat nie mieszkała w Czuktach, praktycznie nie znasz mnie, nigdy mnie zwyczajnie po sąsiedzku nie odwiedziłaś, by zapytać co słychać, ale założyłaś sobie z góry, że mimo, iż haruję na swoim gospodarstwie od 15 lat, robiąc praktycznie tu wszystko sama, gdyż większość lat jestem tu sama, sama wyremontowałam ile dałam rady mój stary dom, posadziłam sad, wyhodowałam łącznie około 100 zwierząt i się nimi sama zajmuję - ni z gruszki ni z pietruszki, publicznie oczerniasz mnie, że ja nic nie robię. Zaiste, trzeba nie mieć wyobraźni za grosz, by twierdzić, że osoba, która samotnie od lat zajmuje się stadami koni, kóz, owiec, drobiu plus psami i kotami - nie pracuje.

Skopałaś już swój maleńki ogródek? Czy czekasz na traktor od Roberta, jak co roku, bo się szpadlem nie chce machać?
Wielka rodzina i nie ma komu kawałka działeczki skopać, a mnie poucza, co to ja mam robić?!
Wiesz, nie pisz, że Czukty nas łączą. NIC nas nie łączy. Jesteś bezwartościową plotkarą, która lubi się bratać z bydlunami, jak ci na RRdeSyf. Swój swojego zawsze zwącha! 😕

Wracam do pracy. Pozdrawiam!

Ps. Wyjątkowo wydatny, masywny nos masz. Taki nos, to NOS ;)
Dzięki Facebookowi miałam okazję się tobie lepiej przyjrzeć, bo szczerze mówiąc z widzenia to cię słabo kojarzę i nie wiem, czy to twoją siostrę widziałam na wsi czy ciebie... Raczej siostrę, skoro nie mieszkałaś tu 8 lat, jak twierdzisz.

Łaskawie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇
(Dziś nieco wkurzona głupotą niektórych lokalnych wieśniaczek)

Ps. Idź do kościoła w niedzielę i zapytaj księdza, czy zaszczuwanie samotnej kobiety we wsi jest zgodne z Biblią i jej przykazaniami:
"Nie rób drugiemu co tobie niemiłe".


wtorek, 11 kwietnia 2017

Piździawa

Fatalna pogoda popsuła szyki grodzeniowe. Lało i wiało. Przejmująco zimno było.
Dziewczyny tylko kawałek ogrodzenia dziś zbudowały na końcu zachodniej flanki nadrzecznej i się ewakuowały do domu. Za to Indii upiekła obiad na dwa dni, więc jutro więcej czasu będzie można poświęcić ogrodowi.

Miłościwie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😄

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Siatka na podwórku zamocowana! 👍 🙆🙆🙆

Siatka ma 150 cm wysokości.

Klacze eksplorują odcinany teren.

Szeroka brama wjazdowa dla traktora.

Siatka od dołu gęściutka, by żaden sprytny zwierzaczek nie dostał się do ogrodu.

Podwórko odcięte od pastwiska i ogrodu nad rzeką.

Flanka zachodnia, nadrzeczna, wymaga jeszcze uzupełnienia
 kawałkiem siatki oraz wstawienia dwóch bramek, w tym wjazdu dla traktora.

Prace grodzeniowe posuwają się sprawnie do przodu, choć, mozolnie.
Podwórko dziś ostatecznie odgrodzone od dużej nadrzecznej działki.
Zwierzęta nadal mają możliwość obejścia siatek i dostania się do ogrodu, więc jeszcze nie ma co się spieszyć ze siewem. Wchodzą na przygotowaną do siewu grządkę i tarzają się. Jutro trzeba będzie dołożyć końcówkę ogrodzenia i zrobić dwie bramki w zachodniej, nadrzecznej flance. Wtedy dwa odcinki razem w sumie około 100 metrowe odetną zwierzętom dostęp do ogrodu. Zostanie jeszcze kolejne około 100 metrów do całkowitego odcięcia nadrzecznej strefy ogrodowej od pastwiska zwierząt. Sporo pracy!
Przydałoby się już coś posiać na dworze w ogrodzie, ale niestety, szkoda pracy, bo zwierzęta jeszcze mają możliwość wtargnąć do ogrodu.

Za to warzywa wysiane w domu już wykiełkowały i rozwijają się dalej :)
Kalafiorki mają już po 10 cm wysokości :) Wzeszła czerwona i biała kapusta, seler, pomidory. Brakuje miejsca przy oknach na te siewki!

Miłościwie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇

Ps.
Izka Byl, ropucho:
Aaa, wczoraj się dowiedziałam, że wszyscy działkowicze w Cichym czekają na traktor, jak co roku, by im zaorał ogródki, nawet takie tycie ogródeczki, czyli nie lubią się forsować ze szpadlem w ręku, tak jak kłamałaś 😝


sobota, 8 kwietnia 2017

Podwórko odgrodzone! 😄🙌🙌🙌


Indianka z Brunhildą dziś rano zabrały się za grodzenie wschodniej części podwórka. Wykonały ogrodzenie mające odgradzać podwórko od pastwiska przy rzece i przy okazji ogródek. Brunhilda by zachęcić Indiankę do obudzenia się rano, postawiła rondel z kurczakiem na gorącym piecu :) Podziałało :) Indianka z zainteresowaniem otworzyła oczy i zapytała, co tak ładnie pachnie? :)
Smakowity zapach szybko postawił Indiankę na nogi. Zjadła gorącego, pożywnego kurczaka. Po śniadaniu ruszyły ochoczo na dwór. Wypróbowały strugi i korowaczkę wpierw. Narzędzia ładnie zdzierają pozostałości po korze, równają i gładzą powierzchnię słupów, ale grubą, suchą korę, jednak trzeba ścinać siekierką, bo inaczej nie idzie.

Wkopały dwa ostatnie słupy na podwórku. Rozciągnęły siatkę. Nabiły skoble na jednym końcu siatki mocowanej do wąskiego słupka, mającego służyć jako zakończenie i wzmocnienie bramki. Siatkę zawiesiły na słupach. Jutro nabiją skoble i odetną podwórko od łąki nad rzeczką i ogródka.

Brawo dziewczyny! 😄 🙌🙌🙌💪💪💪

Ps.
Błłłaaaaaaaszczyk tak nie potrafi 😝
Monia też nie 😝

Miłościwie wam blogująca, Święta Lady Isabelle vel Indianka 😄

piątek, 7 kwietnia 2017

Zaopatrzenie

Niestety, Indii dziś nic nie podziała na dworze, mimo naciskania Brunhildy, która marzy o swojskich warzywach we wściekłej obfitości i dostępności tuż pod ręką :) Czemu? Temu, że Indii zużyła wszystkie swoje siły dziś na transport rowerem ciężkiego wora żywności ze wsi. Jest zmęczona i strasznie śpiąca. Pada z nóg.

Ale zapas papu na cały tydzień zrobiła, koty i psy nakarmiła.
Zrobi też pożywny obiad z przywiezionych składników.

Indianka obiecała Brunhildzie, że jutro rano poświęci wszystkie swoje siły na kontynuację budowy ogrodzenia. Dziś po drzemce ugotuje obiad na cały weekend. Jutro nie straci dzięki temu czasu na szykowanie i gotowanie.

Śpiąca królewna

czwartek, 6 kwietnia 2017

Grodzenie


Dzisiaj pada. Ale to nic! Brunhilda wyciągnęła Indiankę z domu, która to haziajka szykowała się na rozprawę w Olecku. Na szczęście okazało się, że rozprawa odroczona i uradowana Indii mogła zająć się grodzeniem.

Wczoraj kurier przywiózł siatkę. Dziewczyny dzisiaj ją rozwinęły i wpierw zawiesiły na słupach, a potem zaczęły przybijać skoble.
Siatka fajna, gęsta od dołu, by żaden sprytny zwierzaczek nie przeniknął do ogrodu :)
Ale skobli nie doważyli. Brakuje 20 deko, a to sporo skobelków by było!

Siatka na nierównym, stromym terenie źle się układa, ale dziewczyny zrobiły co w swojej mocy, by ją ułożyć jak najporządniej.
Wygląda nieźle! Zachodnia flanka ogrodu przy rzece w zasadzie ogrodzona. Oczywiście trzeba jeszcze sporo skobli dobić i fest siatkę naciągnąć na całej powierzchni. Ale już jest zamocowana od góry na całej długości 50 metrów :)

Brawo dziewczyny 👏 😃

środa, 5 kwietnia 2017

Nowe słupy :)


Prace założycielskie posuwają się konsekwentnie do przodu. Dziś podwórko z grubsza opalowane. Rząd solidnie wykonanych i zabezpieczonych słupów stoi i cieszy oczy :) Zostały jeszcze ze dwa słupy do wkopania na podwórku i można siatki rozciągać :)

Trzeba było dociąć kilkanaście jebitnych słupów, bo zabrakło materiału na kolejne odcinki grodzonego hektara. Indianka z gracją i odpaloną piłą spalinową weszła w mini sukience boso do lodowatej rzeki i ścięła kilka świeżych drzew na słupy. Następnie pocięła drzewa na dwumetrowe słupy. Naszykowany materiał wymaga zdarcia kory i wysuszenia. Najlepiej to zrobić od razu, póki drzewo świeżo ścięte. Potem będzie ciężko zrywać korę, gdy kora zaschnie na drzewie.

Brunhilda podjęła się okorowania tych kilkunastu słupów. Indianka zaś zamówiła narzędzia do korowania, aby ułatwić ten proces. Póki co, siekierami się korę zdziera.

Brunhildzie się podobało, jak Indianka ścinała drzewa w sukience mini, boso,  piłą spalinową ;) Chciała zrobić Indiance zdjęcia, ale Indii się nie zgadza na foty na jej Rancho, ani tym bardziej swej świętej, szlachetnej, pracowitej, dzielnej osoby 😄

Miłościwie wam blogująca, 
Święta Lady Isabelle vel Indianka :)


Ps. Błłłaaaaaszczyk tak nie potrafi, ani tym bardziej Monia, co bierze 300 zł za dwa dni "warsztatów" pt. jak założyć ogród ;)))



wtorek, 4 kwietnia 2017

Postęp! :)


Cały dzień na dworze :) Bosko! :) Ciepło, słonecznie. Indianka spulchniła trójzębem grządkę i zmieliła obrotowym kultywatorem jej kawał, wybrała sporo łęt i korzeni chwastów. Wkopała z Brunhildą parę kolejnych słupów ogrodzeniowych. Tym razem już na obrzeżu podwórka, albowiem zachodnia flanka ogrodu przy rzece, już jest opalowana :) Stoi równy zastęp jebitnych, solidnych słupów o wysokości 150 cm każdy 😄 Godne dzieło 😄

Dziewczyny przygotowały kolejne słupy i dołki na jutro.
Indianka spuściła wodę z bagna koparką (ze swojej inicjatywy, uczyniła przysługę sąsiadowi udostępniając mu dojście przez swoją ziemię do swojej rzeki i dzięki temu, wynajęta przez sąsiada kopara wykopała kanał odwadniający wielkie,  podmokłe pole sąsiada, to samo, w którym często topił mu się traktor, i przy okazji został odwodniony malutki kawałeczek gruntu Indii).
Jeszcze jeden zarośnięty kanał wymaga pogłębienia i poszerzenia, by cała woda z pól spłynęła i by pola wyschły całkowicie, jednak dziś ten odcinek nie był ruszony.

Indianka zagłuszyła ciemną, gęstą tkaniną kolejny kawałek łąki. Dzień udany :)

Miłościwie wam blogująca, 
Święta Lady Isabelle vel Indianka :)

Ps. Zazdrość Indiance, pracowitości i operatywności, Błłłaaaszczyk :P

Piękny ogrodowy dzień

Wstał piękny nowy dzień, a wraz z nim wstała wspaniała, kreatywna Isabelle :)
Do dzieła! :)

"Hej ho, hej hoo, na ogród by się szło!"

niedziela, 2 kwietnia 2017

Niedzielne przygotowanie gleby pod siew



Najpierw kilka dni wcześniej było kopanie gleby widłami ogrodowymi.
Można nimi wybierać i wytrząsać łęty.



Potem rozbijanie grud gleby kultywatorem lub haczką, wybieranie kultywatorem i rękami chwastów, wygrabianie chwastów i kamieni grabiami.



Usuwanie korzeni z grządki.



Usuwanie kamieni i gruzu z grządki.


Spulchnianie ziemi kultywatorem. Równanie grabiami ziemi. Potem tylko zrobienie odpowiedniego rowka pod siew nasion i można siać. Najlepiej w dzień bezwietrzny, przed deszczem.

Indianka mogła dziś posiać, pogoda była idealna, ale była zbyt rozeźlona, by psuć tę czynność swoją irytacją. Poczeka do jutra, aż jej emocje opadną.


Miłościwie wam blogująca, 
Święta Lady Isabelle vel Indianka :)

Ps. Patrz i ucz się Błaszczyk! :P

Słoneczny weekend

Dzieło ostatniego tygodnia.

Rząd kolejnych słupiszczy.

Niebawem wszystkie zaplanowane w tym miejscu słupy,
 zostaną umieszczone stabilnie w ziemi.

Indianki jeden z najurodziwszych słupów ręcznego wyrobu.
Porządnie zaimpregnowany, zaoliwiony, dodatkowo zabezpieczony folią.
Musi wytrzymać co najmniej 15 lat, chyba, że impregnat okaże się lipny.

Piękna pogoda. Gdyby nie wkurw, to byłby idealny weekend.
Ale i tak weekend jest udany. Indianka posiała warzywa w paletkach w domu i przygotowała sobie pierwszą grządkę w ogrodzie do siewu na jutro. 

W domu ugotowała rosół dla Brunhildy na dziś i kapuśniak na jutro. Jeszcze jest słonecznie i Indianka ma chęć przygotować kolejną grządkę do siewu na jutro, ale jest senna i musiała się położyć, bo oczy się same zamykają, a świadomość odpływa...

Wczoraj zostały wkopane kolejne słupy ogrodzenia. Jeszcze wiele słupów do wkopania, nie ma siatki ni łat, ale Indianka chce zaryzykować siew pod folią lub włókniną w nowopowstającym ogrodzie. Słupy i sznurki na razie zniechęcają zwierzęta.

Miłościwie wam blogująca, 
Święta Lady Isabelle vel Indianka :)

Ps. Błaszczyk takich okazałych słupów z naturalnego drewna nie ma :P

Historia przymiarek ogrodowych

Kolejna partia słupów wkopana czyli kolejny etap planowanego od kilku lat ogrodu, zrealizowany!

W 2015 nie udało się założyć ogrodu, bo ogrodzenie nie było gotowe. Indianka chorowała wiosną i latem. Miała śpiączkę. Poza tym dużo spraw sądowych o drobne domniemane wykroczenia. Pomoc Kamykowi także zajmowała sporo czasu. Bardzo dużo czasu. Kamyk chorował po ciężkim pobiciu. Nie było komu pomóc naciąć nowe słupy ogrodzeniowe.
Pole pod ogród udało się zaorać, ale bardzo późno.

Kamyk, gdy poczuł się lepiej, nie chciał pomóc przy rozbudowie i wzmocnieniu ogrodzenia ogrodu. Było gorąco, sucho. Ciężko się kopało dołki pod słupki.

Indianka wykorzystała słupki wykonane wcześniej na ogrodzenie pastwiska przy miedzy z Wąsem. Były zaimpregnowane, ale nieskutecznie jak się okazało później.

Zanim Indianka wkopała brakujące słupy i rozciągnęła siatkę, było za późno by siać. Sezon ogrodowy w roku 2015 przepadł.

Wiosną 2016, konie połamały wszystkie słupy zmurszałego ogrodzenia.
Bez ogrodzenia nie było sensu zakładać ogrodu. Wiosną nie było komu pomóc Indiance naciąć nowe słupy. Kamyk pracował na farmie pod Sejnami na Podlasiu, a potem chlał w Kętrzynie miesiąc czy półtora. Zwalił się na Rancho latem, jak mu się kasa skończyła i koledzy pijacy go pognali.

Latem roku 2016 Kamyk pociął chude drzewa naszykowane na żerdzie ogrodzeniowe, na słupy i je okorował. Indianka nie jest z nich zadowolona.
Są za wąskie. Krzywe i sękate. Tylko trochę wśród żerdzi jest grubszych kłód, nadających się na ogrodzenie drewniane. Będzie trudno zamontować do cienkich, nierównych słupów łaty poziome.

Na foto te lepsze, przebrane z większości cienkich, krzywych i sękatych słupków.
Większość jest niestety cienka lub krzywa i sękata :(((

Indianka jest wściekła na Kamyka. Wczoraj dopiero dotarło do niej, że te cienkie krzywusy, to nie ten materiał, jaki z Kamykiem wcześniej nacięła na słupy. Pamięta jakie kłody cieli. Grube i proste. Bezsęczne. Co najmniej około setki grubych, solidnych i prostych kłód nacięli. Nie ma ich w Indianki lesie :(((

Teraz, gdy opał w większości wybrany, widać, że tych kłód nie ma. Wcześniej leżały nacięte i podparte.

Podejrzewa, że Kamyk ukradł słupy Indianki i je sprzedał (latem kombinował by sprzedać jej drewno bez pytania ją o zgodę), albo złośliwie pociął na kawałki. Gnój nigdy jej nie chciał pomóc założyć ogrodu. Uwielbiał za to pasożytować na niej. Wyżerać jej zapasy i używać za darmo jej sprzęt. Dobrze, że go tu już nie ma i nigdy nie będzie. Okropnym typem się okazał :(((

Gdy wczoraj Indianka odkryła kamykowy szwindel ze słupami ogrodzeniowymi, poleciały wściekłe bluzgi po polsku i angielsku. Po angielsku by przybliżyć Brunhildzie skalę gniewu Indii 😬
Choć drgający tembr wściekłego głosu raczej i bez tłumaczenia uzmysłowił Niemce ogrom gniewu Gospodyni.

Indianka utrzymywała typa, karmiła go, ubierała, załatwiała mu sprawy w urzędach, a nikczemna menda bez skrupułów pasożytował na niej i do tego sabotował jej plany, projekty ogrodowe i gospodarstwo.
W głowie się nie mieści, ile łajz rozmaitych spotkała Indianka, mieszkając na Mazurach...

Z bydlakami, cwaniakami trzeba krótko. Przy pierwszym krzywym ruchu z ich strony - kopa w dupę i tyle! Nie ma zmiłuj się! 😬

Negatywnych, dołujących niegodziwców trzeba od siebie odsuwać. Psują krew, szkodzą. Choćby skamlał, już mu nigdy drzwi nie otworzy!!! 😬

Teraz nie ma czasu, by naciąć nowe, masywne słupy, okorować, suszyć  i impregnować. Indianka musi wkopać to co ma, jeśli chce siać tej wiosny. Zamiast żerdzi poziomych, będzie musiała zastosować gęstą siatkę leśną. Nie ma wyjścia.

Wkurzona Indianka 😬