wtorek, 17 maja 2016

Mordercy w mundurach - część II


Nikomu nie postawiono żadnych zarzutów...
Policja jak zwykle zabija bezkarnie, jak za komuny. :(((

Indianka

Nie wierzę, że Andrzej rzucił się na policjantów. On nigdy nie był agresywny, był kochającym mężem i ojcem. I nie wierzę, że tak po prostu przestał oddychać – mówi w rozmowie z Onetem pani Małgorzata, żona 37-latka, który wczoraj zmarł na stacji paliw w Warszawie. Jak podała policja, mężczyzna pił tam alkohol, a potem urządził awanturę. Prokuratura wszczęła już śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci.
Do tego zdarzenia doszło wczoraj nad ranem w Warszawie. Po godz. 4 na teren stacji paliw przy ul. Połczyńskiej wjechała taksówka. Wysiadł z niej mężczyzna, który był pasażerem. Po chwili wszedł do budynku stacji.
Policja: był pobudzony i agresywny (?)
– Mężczyzna kupił dwie małe butelki wódki. Następnie usiadł przy jednym ze stolików na stacji i wypił jedną z nich. Personel zwrócił mu uwagę, że na terenie obiektu nie można spożywać alkoholu. W tym momencie mężczyzna stracił przytomność i przewrócił się na podłogę – mówił wczoraj Onetowi aspirant sztabowy Mariusz Mrozek, rzecznik Komendy Stołecznej Policji.

Obsługa poprosiła o interwencję policję. Funkcjonariusze, mając informację, że mężczyzna po wypiciu alkoholu stracił przytomność, od razu wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe. Okazało się, że tuż przed przyjazdem patrolu mundurowych, 37-latek nagle ocknął się.
Śmierć po awanturze na stacji paliw?
Prokuratura wyjaśnia okoliczności tragedii na stacji paliw w Warszawie. 37-latek kupił tam wódkę, wypił ją, po czym stracił przytomność. Na miejsce wezwano policję i pogotowie. Nagle mężczyzna ocknął się i zaczął demolować stację. Kiedy funkcjonariusze go obezwładnili, zaczął mieć problemy z oddychaniem. Po chwili zmarł.
Zobacz więcej
- Był bardzo pobudzony i agresywny, zaczął się awanturować. Wbiegł na zaplecze stacji i zaczął ją demolować. Próbował dostać się do kolejnych pomieszczeń, uszkadzając drzwi. Był agresywny także w stosunku do policjantów, którzy podjęli wobec niego interwencję, rzucił w nich monitorem komputerowym. Funkcjonariusze obezwładnili go i położyli na ziemi. Nagle zauważyli, że mężczyzna zaczął tracić oddech. Wynieśli go więc na zewnątrz, by miał dostęp do powietrza. Chwilę potem na miejsce dotarło pogotowie, którego załoga zaczęła mu udzielać pomocy medycznej. Nie udało się go jednak uratować. 37-latek zmarł – relacjonował Mariusz Mrozek.
"Był czułym mężem i ojcem"
Mężczyzną okazał się Andrzej Sz., mieszkaniec Żyrardowa. Dziś udało nam się skontaktować z jego żoną, panią Małgorzatą. Kobieta nie wierzy w przebieg zdarzenia, jaki podaje policja. Zapowiada, że zrobi wszystko, by wyjaśnić, co właściwie stało się na tej stacji paliw.
- On nigdy nie był agresywny, był czułym i kochającym mężem, ojcem trójki naszych dzieci - dwóch córeczek, dwumiesięcznej i półtorarocznej oraz 6-letniego synka. Rodzina zawsze była dla niego najważniejsza, utrzymywał nas, prowadząc własną działalność w branży transportowej. Miał ciężką pracę, stresującą. Miewał gorsze dni i prawdopodobnie tak było tym razem – mówi w rozmowie z Onetem pani Małgorzata.
- Ale, proszę mi wierzyć, podkreślę to jeszcze raz – Andrzej nie był agresywny. Muchy by nie skrzywdził. A po alkoholu, jeżeli już, raczej był bardziej skłonny do zabawy, żartów, a nie bijatyki. Dlatego nie wierzę, że rzucił się na policjantów. Tam wydarzyło się coś złego. Nie wierzę też, że ot tak sobie przestał oddychać i po prostu zmarł. Przecież to zdarzyło się po tym, jak obezwładnili go policjanci. Poza tym, jak dowiedział się adwokat, który będzie też wyjaśniał tę sprawę, prawdopodobnie został wobec niego użyty paralizator. To przecież mogło mieć wpływ na zatrzymania akcji serca – zastanawia się pani Małgorzata.
Taksówkarz: chciał się wygadać
Udało nam się też porozmawiać z taksówkarzem, panem Robertem, który przywiózł 37-latka na stację paliw. Okazało się, że byli znajomymi od blisko 20 lat. – On często jeździł z naszą korporacją. Tej nocy, jak każdy "zwykły" klient, zamówił kurs. Przyjeżdżając we wskazane miejsce, nie wiedziałem nawet, że to akurat on. Pojeździliśmy trochę, porozmawialiśmy, o życiu, sprawach codziennych. Jak to starzy znajomi. Andrzej chciał się chyba po prostu wygadać – mówi Onetowi pan Robert.
Około godz. 4 rano jechali w stronę Żyrardowa. Po drodze 37-latek poprosił, by zatrzymali się na stacji przy Połczyńskiej. - Powiedziałem, że poczekam w samochodzie. To nie było tak, jak było podawane, że przywiozłem go i odjechałem. Czekałem na niego jeszcze chyba z pół godziny. Widziałem, że najpierw poszedł do toalety. Potem był przy kasie, coś tam kupił, nie widziałem dokładnie co, a następnie usiadł przy jednym ze stolików. Jak wszedłem na stację, żeby zapytać go, czy jedzie ze mną, przeglądał gazetę i popijał jakiś napój. Powiedział, żebym dał mu chwilę, więc jeszcze poczekałem. Potem jeszcze raz podszedłem do niego, namawiałem, żeby pojechał do domu, ale stwierdził, że jeszcze zostanie – relacjonuje taksówkarz.
- Kiedy odjeżdżałem, siedział spokojnie przy stole. Nie był w żaden sposób agresywny, ani w stosunku do mnie, ani do nikogo. Nie wiem, czy spożywał alkohol. Wcześniej, kiedy byliśmy w samochodzie, wypił pół ćwiartki wódki. Nic mi też nie wiadomo, by zażywał jakieś środki odurzające, a już na pewno nie u mnie w aucie. Ech, gdybym wiedział, że tak to się może skończyć, może namówiłbym go na powrót do domu. Szkoda chłopa, lubiłem go, podobnie, jak wielu innych moich znajomych. I nie zdarzyło mi się, żebym widział go agresywnego w jakiejkolwiek sytuacji. Nie mieści mi się w głowie, że coś takiego mogło się wydarzyć – wzdycha nasz rozmówca.
Prokuratura wszczęła śledztwo
Policja podtrzymuje swoje dotychczasowe ustalenia w tej sprawie. I odsyła do prokuratury, którą funkcjonariusze powiadomili od razu po zdarzeniu. – Zależy nam na tym, żeby wyjaśnić wszystkie okoliczności i przyczyny tego zdarzenia. Chcemy, by prokuratura oceniła też przebieg policyjnej interwencji, pod kątem prawidłowości działania funkcjonariuszy – podkreśla Mariusz Mrozek. – Mogę tylko zapewnić, że podczas tej interwencji policjanci nie użyli paralizatora – dodaje rzecznik KSP.
Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa-Wola. – Wszczęte zostało postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Jest prowadzone w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek. Nikomu nie postawiono żadnych zarzutów. W tym momencie nie ma też przesłanek świadczących o tym, że policjanci w jakikolwiek sposób mogli przyczynić się do śmierci tego mężczyzny. Takie wnioski byłyby krzywdzące dla funkcjonariuszy – mówi Onetowi Przemysław Baranowski z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- To świeża sprawa i w tym momencie postępowanie jest na bardzo wstępnym etapie. Zabezpieczone zostały materiały dowodowe, w tym nagranie z monitoringu, które będą teraz analizowane. Kluczowe dla sprawy będą zapewne wyniki sekcji zwłok. Pozwolą bowiem odpowiedzieć na pytanie, co było bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny. Wykonanie sekcji zwłok zostało już zlecone, odbędzie się ona prawdopodobnie w tym tygodniu – wyjaśnia prok. Baranowski.
Wszystko wskazuje na to, że przeprowadzone zostaną również badania toksykologiczne, by sprawdzić, czy mężczyzna nie był pod wpływem środków odurzających. Do sprawy wrócimy.
http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/nowe-fakty-w-sprawie-smierci-37-latka-na-stacji-paliw-w-warszawie-tam-wydarzylo-sie/dskhly



















Wkurw i wnerw

Dzisiaj spora adrenalina, ale konieczna do pełnej mobilizacji i pokonania przeszkód. Po burzliwej dyskusji na podwórku, postęp w negocjacjach! :-) Kompromis został osiągnięty. Będzie akcja.

Po za tym, dla zwierzątków przyjechały nowe solanki z selenem.
Ależ będą lizały :-)

Zagwozdka

Moi mili! :-)
Doprawdy nie pojmuję,
skąd tak wielu wśród was psychicznych debili :-) :-)

Gdy czytam te wasze debilizmy w necie,
Mam ochotę zwymiotować w toalecie... :-) :-) :-)

Indianka :-)

Maluśkie :-)

Oj maluśkie, maluśkie, maluuuśkie! :-) :-) :-)
Indianka wyhodowała :-)
I żeby mi tu żadna zawistna wiedźma uroków nie rzucała! :-)

poniedziałek, 16 maja 2016

Sprzedam runo owcze z owiec rasy wrzosówka



Sprzedam runo owcze z owiec rasy wrzosówka
Na foto runo prane, siwe, z odcieniami szarości i popielu oraz czerni.
Runo strzyżone ręcznie nożyczkami.
Bardzo ciepłe i miłe w dotyku, nadaje się do filcowania, jako wypełnienie zdrowotnych kołder, kamizel, lalek, strojów historycznych.
Po wyczesaniu można także prząść i następnie tkać lub dziergać.
Długość runa: około kilkunastu centymetrów.
Posiadam też runo z naturalną lanoliną, nieprane, bardziej puszyste.
Runo nieprane polecane jest do przędzenia na tłusto. Lanolina ułatwia przędzenie, a także zmiękcza skórę dłoni.

Zamówienia:
Orange: 511945226 Izabella
Runo.Runo(@)tlen.pl
(usuń nawias)

Rancho na Mazurach Garbatych do wydzierżawienia

Siedlisko na wzgórzu, nad rzeczką

Rozważę wydzierżawienie przepięknego gospodarstwa na Mazurach Garbatych lub wejdę we współpracę w celu uruchomienia klubu jeździeckiego i agroturystyki.

Walory:
Rancho w cichej, spokojnej, zielonej okolicy ok. 20 km od Olecka, 30 km od Gołdapi, 45 km od Ełku, 250 km od Warszawy.
W pobliżu brak klubów jeździeckich i profesjonalnych trenerów koni i jeźdźców.

11 hektarów urozmaiconych krajobrazowo pastwisk.
Piękne wzgórza, rzeczki, stawy, oczka wodne, zadrzewienia.
Własna woda w postaci naturalnego wodopoju na łące.
Dom, dwie ogromne stajnie z poddaszami do adaptacji.
Na kolonii, 1,5 km za wsią.

Własny lasek, obok sąsiedztwo większego lasu z malowniczym wąwozem. Sąsiedztwo hodowlanych stawów rybnych i możliwość odpłatnego wędkowania w nich u sąsiada.

Okolica obfituje w wiele malowniczych traktów konnych i duktów leśnych i polnych idealnych na konne wycieczki.

W okolicy są organizowane spływy kajakowe oraz regularne wycieczki na Litwę.

Właścicielka biegle włada językiem angielskim, projektuje strony www, robi przepiękne fotografie, doskonale potrafi zajmować się wszystkimi gatunkami zwierząt, a także gotować i piec. Wyrabia sery, jogurty, kefiry, piecze chleby, potrafi oskórować i zrobić rozbiór zwierza.
Jednym zdaniem, Gospodyni pełną gębą :-)

Gospodarstwo od lat potrzebuje znacznego dofinansowania (w zasadzie od dnia zakupu) stąd to ogłoszenie.

Gospodyni biegle obsługuje wszelkie urządzenia biurowe.
Potrafi konstruować ogłoszenia i pisać teksty reklamowe.
Ma zdany kurs wychowawców kolonii i obozów.
Ma doświadczenie w nauczaniu dzieci i młodzieży oraz dorosłych.
Potrafi malować na szkle, szyć ubiory i haftować.

Właścicielka gospodarstwa jest jednocześnie hodowcą koni, kóz, owiec i drobiu.

Wyhodowała piękne konie rajdowe, które są do ujeżdżenia.
Szuka partnera do uruchomienia agroturystyki i ośrodka konnego, lub rozważy dzierżawę całego obiektu lub jego części.

511945226 Izabella
Rajdy.Konne(@)tlen.pl
(usuń nawiasy)
Fotki z gospodarstwa i okolic:
http://www.garnek.pl/indianka
Facebook: Isabelle de Rebelle


sobota, 14 maja 2016

Soczystozielona wiosna



Ptaki śpiewają. Powietrze czyste i rześkie. :-)

Ogrodzenie do naprawy



Dzisiaj pada, to będzie łatwiej wkopać słupy jutro.

Żywopłot Indianki



Ałycza się ładnie rozrosła. Indianka posadziła kilka lat temu sztobry w szpalerze i oto ma żywopłot. Byłby w lepszym stanie, gdyby nie kozy...

Zołzunie czyli suczki Indianki


Chamski Wąs do inspektoratu weterynarii w Olecku składa donosy na Indiankę, że rzekomo ona znęca się nad psami, bezczelnie łazi po jej podwórku i robi zdjęcia bez jej zgody, wysyła do weterynarii, a sam więzi swoje krowy od lat w fabryce mleka. Tymczasem zwierzątki Indianki żyją na wolności i swobodnie biegają sobie po łące... :-)
Zaś krowy Wąsa nie widzą ani Słońca, ani zielonej trawy. Tylko brudne ściany i osrane podłogi obory... Gospodarz od 7 boleści... :-)

Indor Indianki

Mój ci on jest... :-) Wyhodowany przez Indiankę

Błaszczyk takiego nie ma :-):-) :-)

Odbudowa przemysłu stoczniowego

Moje miasto się odrodzi :-)
Teraz to tam większość pracuje w Niemczech,
 a w mieście siedzą sami emeryci...
Budowa pierwszych statków w Stoczni Szczecińskiej rozpocznie się w przyszłym roku - zapewniał Marek Gróbarczyk minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej, podczas dzisiejszego wyjazdowego posiedzenia komisji gospodarki morskiej w Szczecinie.
Szef resortu przyznał, że zastana sytuacja branży okrętowej jest bardzo pesymistyczna. -Wyniki produkcyjne Stoczni Szczecińskiej nie napawają optymizmem. W 2014 roku we wszystkich polskich stoczniach zwodowano 25 tysięcy ton stali, w tym udział Szczecina to zaledwie 3 tysiące ton - powiedział minister.

Marek Gróbarczyk podkreślił, że powstanie duże konsorcjum składające się z Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia oraz Szczecińskiego Konsorcjum Okrętowego. Dodał, że obecnie trwają prace nad pozyskaniem potężnego inwestora finansowego, który by zabezpieczył kapitał na realizację tego projektu. Zapewnił też, że już znaleziono inwestorów strategicznych, którzy zabezpieczą finansowo budowę nowych jednostek, przede wszystkim promów.

Podczas posiedzenia komisji Marek Różalski, prezes rady nadzorczej Morskiej Stoczni Remontowej Gryfia, poinformował, że w ciągu najbliższego miesiąca zostanie stworzony plan naprawczy firmy. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w 2007 roku zwodowano w polskich portach trzydzieści nowych statków, w 2014 jedynie osiem jednostek, w tym tylko dwie w Szczecinie. Dwa lata temu wszystkie dziewiętnaście zamówień okrętowych dotyczyło stoczni znajdujących się w województwie pomorskim.

5 kwietnia 2016 roku Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy stoczniowej, która ma na celu aktywizować budowę statków w Polsce. Zakłada on zerową stawkę VAT na produkcję, import, części i wyposażenie dla statków, holowników i lodołamaczy. Przewidziano wybór między obecnym 19 procentowym CIT a zryczałtowanym podatkiem od wartości sprzedanej produkcji w wysokości 1 proc. To ostatnie rozwiązanie dotyczy budowy statków pod klucz lub przebudowy jednostek, których całkowita wartość to co najmniej 5 milionów euro. Projekt obejmuje również możliwość rozszerzenia specjalnej strefy ekonomicznej i objęcie nią stoczni. Nowa ustawa ma obowiązywać od 1 stycznia 2017 roku.

http://szczecin.tvp.pl/25260871/budowa-pierwszych-statkow-w-przyszlym-roku


Płacimy 240 mln złotych na emerytury dla Żydów



Powiem szczerze, że nie rozumiem, dlaczego PiS głosował za wprowadzeniem
tej haniebnej, antypolskiej ustawy.

Okay, coś mi świta... Przypominam sobie motywację PiSu.  PiS głosował za, by polscy wymierający i żyjący w nędzy obywatele załapali się na te renty. O zawartości ustawy nie mieli nic do powiedzenia. Tylko mogli się na nią zgodzić, lub nie. Wtedy by Polacy poszkodowani za Hitlera i Stalina nie dostali by nic. Oczywiście trzeba zweryfikować, czy Żydom się te pieniądze należą. Jeśli wyjechali z Polski do Izraela dobrowolnie, to im się nie należy.

Z tego co wiem, Żydzi dobrowolnie wyjeżdżali z Polski za komuny. Nikt ich tutaj nie prześladował. Pojechali budować swój Izrael. W Polsce za komuny nie było fajnie. Za granicą mieli wolność i duże możliwości samorealizacji.
Właściwie za komuny, Żydzi w Polsce byli jedyną uprzywilejowaną grupą, mającą uprawnienia, by wyjechać z okupoiwanej Polski na Zachód.
Warunkiem wyjazdu, było zrzeczenie się polskiego obywatelstwa oraz ewentualnych roszczeń finansowych w stosunku do Polski.
Podpisywali zobowiązania. Jako obywatele niepolscy, nie mają żadnych uprawnień do polskich rent. Ale skoro Izrael rozdaje Żydom polskie paszporty, to razem z nimi zyskują 450 zł renty miesięcznie, prawo do głosowania np.na PO, prawo do zakupu ziemi w Polsce i startowania do wyborów.
Mogą się dorwać do władzy w Polsce i zarządzić kolejne lata drenowania majątku narodowego Polaków, na rzecz Izraela.

Indianka

Płacimy 240 mln złotych na emerytury dla Żydów

12 Listopad 2015
żydzi
Ustawa o kombatantach została przegłosowana w 2014 roku. Głosowało za nią PO, PiS, jak i prezydent Duda. W konsekwencji jej wdrożenia, tylko na odszkodowania/emerytury dla Żydów wydamy  rocznie 240 mln złotych.

Emerytury dla Żydów

Każda osoba, która na terenie Polski doznała uszczerbku na zdrowiu przez radzieckich komunistów i niemieckich nazistów, będzie dostawać po 100 euro od państwa polskiego. 
Sebastian Rejak, odpowiedzialny w polskim MSZ za kontakty z diasporą żydowską tak to wyjaśnia: 
„…do miesięcznych świadczeń kwalifikuje się każdy mieszkający w Izraelu, kto urodził się jako obywatel polski, ucierpiał podczas wojny pod okupacją niemiecką bądź też ukrywał się. To samo dotyczy małżonka. To samo dotyczy kolejnej okupacji – sowieckiej – do roku 1956”.
„Do otrzymania świadczeń kwalifikuje się ten, kto ucierpiał podczas wojny w okupowanej Polsce lub w innym miejscu, był zmuszony opuścić Polskę lub też urodził się po wojnie w rodzinie, która została zmuszona do opuszczenia Polski, a więc jako dziecko miał udział w ich losach i prześladowaniach”.
Z tego wynika, że świadczenia w wysokości 100 euro, dostaną nie tylko bezpośrednie ofiary niemieckiego nazizmu czy radzieckiego komunizmu, ale również ich dzieci. 
Nie bardzo rozumiem, dlaczego mamy płacić za nazizm i komunizm? 
Komunizm to dzieło żydowskie. Lenin jak i Trocki byli Żydami. Naziści, to również dzieło żydowskie, ponieważ Hitler był Żydem. Jego ojciec, Alois, był nieślubnym dzieckiem służącej Marii Schickelgruber i 19-letniego Żyda zwanego Frankenberger.
Groteska jest niesamowita.
Mamy płacić odszkodowania za zbrodnie na Żydach, których nie my dopuściliśmy się, tylko Niemcy.
Mało tego. Autorem obu systemów byli Żydzi.
A więc, systemy Żydów mordowały/wypędzały Żydów, a my im płacimy emerytury.
Pięknie…
I jak tu nie krytykować ciemnogród partyjny PiS i Andrzeja Dudę?
Nie wspomnę o PO i innych partiach, ponieważ one wiele razy zdradziły naród.
Co oni myśleli głosując na „TAK”? 
O jaką ustawę chodzi?

Ustawę o kombatantach

Jest to ustawa z dnia 14 marca 2014 roku.
Głosowanie odbyło się 24 stycznia 2014 roku nad przyjęciem w całości projektu ustawy o zmianie ustawy o kombatantach oraz niektórych osobach będących ofiarami represji wojennych i okresu powojennego oraz niektórych innych ustaw, w brzmieniu proponowanym przez Komisję Obrony Narodowej oraz Komisję Polityki Społecznej i Rodziny, wraz z przyjętą poprawką.
Jak głosowali posłowie?
  • Głosowało – 436 posłów.
  • Za – 434.
  • Przeciw – 2.
  • Wstrzymało się – 0.
  • Nie głosowali – 24.
Ciekawym pytaniem jest: kto był przeciwny tej zdradzieckiej ustawie? 
Wojciech Szarama (PiS) oraz Przemysław Wipler (niezrzeszony).
Andrzej Duda, jak i Jarosław Kaczyński głosowali ZA.
sejm
sejm
Ciekawe, jakimi argumentami podpierają się prezydent, premier i prezes największej partii w Polsce? 
Dlaczego Polska ma płacić jakiekolwiek pieniądze obywatelom państwa żydowskiego za czyny niemieckich nazistów?  
To jest fenomen na skalę światową!
Politycy żyją w jakimś odosobnionym świecie. Myślą, że społeczeństwo nie zrozumie zdrady.
Jeżeli politycy chcą płacić pieniądze państwu żydowskiemu, to niech robią to z własnych dochodów, a nie z majątku narodowego.
Czy dostali na to zgodę społeczeństwa polskiego?
Polakom walczącym za Polskę należą się sowite emerytury, ale ofiary nazizmu i stalinizmu powinni dostać odszkodowania od Rosji i Niemiec.
To jest skandal całego sejmu, który pokornie poddaje się woli państwa żydowskiego.
Tylko dwóch posłów było przeciwnych…
Bardzo trudno jest otrzymać oficjalne informacje z urządów na temat żydowskich emerytur, o czym przekonał się Zbigniew Kękuś:

Źródło – warszawskagazeta.pl
Źródło: sejm.gov.pl – pdf z nazwiskami




Rola Żydów za okupacji sowieckiej i hitlerowskiej

Pora na ujawnianie i odkłamywanie historii Polski
Po wojnie Żydzi weszli do struktur władzy w Polsce i torturowali oraz mordowali Polaków. Żydzi i ich potomkowie okopali się w sądach.
Stawiają się ponad prawem i konstytucją.
Dziedziczą lukratywne stanowiska od pokoleń.
Skazują niewinnych ludzi według swego chorego, skrzywionego widzimisię.

8 maja 1943 roku doszło do masakry Polaków zamieszkujących wieś Naliboki. Zbrodni dokonały oddziały partyzanckie Sowietów oraz członkowie tzw. Otriadu Bielskich – żydowskiego oddziału partyzanckiego działającego na terenie Puszczy Nalibockiej. W wyniku zdradzieckiej napaści śmierć poniosło 128 polskich cywilów.

Ostatnimi czasy żydowska polityka historyczna próbuje w bezczelny sposób zakłamywać historię i uczynić z Polaków morderców współodpowiedzialnych za Holocaust.

Jednocześnie wszelkimi sposobami próbuje się wymazywać ciemne karty z historii narodu wybranego, w których to Żydzi byli oprawcami m. in. Polaków. Jednym z przykładów takiego postępowania jest działalność żydowskiego oddziału partyzanckiego pod komendą braci Bielskich, którzy to dowodząc tzw. Otriadem, dopuścili się szeregu antypolskich działań – dokonywali morderstw i rabunków na naszych rodakach, a przy współpracy z sowiecką partyzantką zwalczali członków polskiego ruch oporu (głównie Armii Krajowej).

Oddział skupiający bandytów i działający w sposób bezwzględny stał się dla Żydów przykładem żydowskiego bohaterstwa. Napisano szereg książek przedstawiających Otriad Bielskich jako oddział partyzancki walczący z Niemcami i unikających jednocześnie poruszenia kwestii zbrodni dokonanych na Polakach. Kilka lat temu powstał nawet film pt. „Opór” w reżyserii Edwarda Zwicka, w którym w rolę Tewjego Bielskiego wcielił się brytyjski aktor Daniel Craig. Niestety, w filmie tym pojawiło się wiele przekłamań, które to kolejny raz uderzają w pamięć o tragicznych wydarzeniach II wojny światowej, bo uderzeniem trzeba nazwać to, że w ramach prowadzenia polityki historycznej zapomina się o zbrodniach jednych i przypisuje się te zbrodnie niewinnym.Ewentualnie w ogóle nie mówi się o popełnionych haniebnych czynach, albo umniejsza się ofiarę, jaką ponieśli przedstawiciele danego narodu.

W filmie „Opór” spotkaliśmy się z wyidealizowanym obrazem członków Otriadu Bielskich. Oto dzielni partyzanci żydowscy sprzymierzeni z Sowietami walczyli przeciwko Niemcom, niosąc przy tym pomoc dla uciekinierów z gett. Żyli sobie zorganizowani w Leśnej Jerozolimie i bohatersko znosili trudy ciężkich warunków, stawiając opór nazistowskiemu terrorowi. Oczywiście dochodziło do pewnych ekscesów i zatargów pomiędzy członkami oddziału, ale już nie tyczyło się to osób spoza oddziału – nie ukazano żadnej zbrodni partyzantów skierowanej przeciwko Polakom (nie mówiąc już o zbrodni nalibockiej czy zwalczaniu AK). Premiera filmu w Polsce wzbudziła wśród części odbiorców kontrowersje związane m.in. ze sposobem przedstawienia postaci Tewjego Bielskiego, pominięcia kwestii antypolskich działań, a także z minimalizowaniem roli polskości na Kresach.
00047AK6QAAK1G5C-C116-F4
Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Szukając genezy zbrodni w Nalibokach należy się cofnąć do rokowań, które odbyły się pomiędzy przedstawicielami komunistycznej partyzantki, a członkami polskiej samoobrony. Otóż Eugeniusz Klimowicz, przywódca lokalnej polskiej samoobrony, nie chciał przyłączyć swoich oddziałów do Sowietów, ponieważ wiązałoby się to z likwidacją struktur Armii Krajowej na obszarze Nowogródczyzny. Przedstawiciele strony radzieckiej obiecali, że nie będą już więcej walczyć przeciwko Polakom. O tym, że na bolszewickie zapewnienia nie można liczyć, mieszkańcy wsi przekonali się 8 maja 1943 roku.
Tego dnia, około godziny 5 rano, rozpętało się piekło. W stronę budynków poleciały pociski z karabinów maszynowych. Zaczęła się rzeź bezbronnych cywili. Wyprowadzano z domów wszystkich mężczyzn, dorosłych i nastolatków, których podejrzewano o współpracę z Armią Krajową i polską samoobroną. Choć celem tej napaści mieli być właśnie mężczyźni, napastnicy nie oszczędzili również kobiet i dzieci. Rozstrzeliwano ofiary w zbiorowych egzekucjach, podpalono zabudowania – kościół, szkołę, budynek poczty i budynki mieszkalne – dokonano grabieży dużej ilości żywności i bydła. Skradziono także konie.
Napastnicy w swej bezwzględności złożyli po dokonanej masakrze meldunek, w którym szumnie ogłosili, iż „skuteczni rozbili niemiecki punkt samoobrony”. Historycy badając tę kwestię doszli jednak do faktów, iż we wsi Naliboki w momencie masakry nie mieszkał i nie przebywał żaden Niemiec.

Polityka historyczna bywa wykorzystywana w podłych celach i każde zakłamywanie historii, niezależnie od narodowości sprawców czy ofiar, powinno być krytykowane. Gorzej jednak, gdy sami nie prowadzimy polityki historycznej i nie potrafimy upomnieć się o pamięć, bo nie o zemstę tutaj idzie, a właśnie o wspomnianą pamięć. Nie możemy pozwolić, ażeby z morderców Polaków robiono bohaterów.
Autor: Paweł Andrzejewski


8 maja 1943 roku doszło do masakry Polaków zamieszkujących wieś Naliboki. Zbrodni dokonały oddziały partyzanckie Sowietów oraz członkowie tzw. Otriadu Bielskich – żydowskiego oddziału partyzanckiego działającego na terenie Puszczy Nalibockiej. W wyniku zdradzieckiej napaści śmierć poniosło 128 polsk...
STUDIOWSCHOD.PL

Z czego mają małe gospodarstwa się utrzymywać?

Zabierają dopłaty, które i tak są najniższe w Europie i w przypadku małych gospodarstw są niższe niż zasiłek dla bezrobotnych!
Podnoszą podatki. Wprowadzają nowe.
Nie odliczają od przychodów kosztów produkcji rolnej, które są wysokie.
Lobbują na rzecz wielkich latyfundiów kosztem małych gospodarstw rodzinnych.
Lobbują na rzecz mega truciciela, korporacji Monsanto.
Wprowadzają do handlu zatrutą żywność.
Zakazują sprzedaży ziół.
Wymuszają obszerną, pracochłonną, czasochłonną, szczegółową biurokrację i księgowość.
Wprowadzają kary za gospodarzenie.
Za ubój gospodarczy - więzienie.
Za sprzedaż z gospodarstwa - więzienie.

W UE jedynie Polski rolnik w Polsce jest przestępcą

Posted by Włodek Kuliński - Wirtualna Polonia w dniu 2016-04-15
W cywilizowanych krajach rolnik może przetworzyć swoją produkcję i legalnie sprzedać bez pośredników. Polski rolnik musi dostarczyć swoją produkcję pośrednikom/przetwórcom, a ci – nie bójmy użyć właściwego słowa – mają prawo ukraść całe jego zyski.
Francuski rolnik może sprzedać swe produkty, nawet w paryskim metrze, o parkingach nie wspominając. To samo Niemcy, Szwedzi i wszystkie inne nacje, z Rumunią włącznie. Rolnicy z tych krajów mogą sprzedawać produkty nieprzetworzone, jak i przetworzone. Zadowoleni z tego są nie tylko rolnicy z tych krajów, ale i konsumenci, bo mogą taniej kupić dobrą jakościowo żywność.
Niechby tylko polski rolnik spróbował coś w ten sam sposób sprzedać! Natychmiast jest zakuwany w dyby, towar jest konfiskowany i otrzymuje on horrendalnie wysoki mandat. Cóż, to jest groźny „przestępca” w państwie Tuska, Rostowskiego, Piechocińskiego i ferajny. Rostowski cały czas myśli, jakby tu rolnikom jeszcze zabrać część ich pieniędzy, a koalicyjne PSL przygotowuje ustawę o wprowadzeniu podatku dochodowego w rolnictwie. Niech nie myśli jednakże ktoś, że tak, jak w całym biznesie, od faktycznych zysków, bo ponad 90% rolników, po uwzględnieniu kosztów stałych i zmiennych, nie ma żadnych zysków, wręcz straty, więc należałoby objąć ich opieką socjalną.
Jeden z wariantów proponowanego podatku przewiduje podatek, lecz nie od faktycznych zysków, ale na podstawie wskaźnika „wyliczonego” w Warszawie, od tzw. „ekonomicznej wielkości gospodarstwa”. Wszystko w tym momencie jasne, bo im większą dziurę w budżecie zrobi nieudolna koalicja PO-PSL (Tusk-Piechociński), tym „korzystniejsze” będą wskaźniki „dochodu” rolników wyliczone w Warszawie. Cudzysłowy nie są użyte bez powodu. Cóż, armię dodatkowych poborców podatkowych trzeba z czegoś utrzymać, więc trzeba złupić rolników.
Takie wprowadzenie powyższego podatku mogłoby doprowadzić do buntu w rolnictwie, więc przyjęto strategię małych kroków, gdzie od 2014r. planuje się objąć rolników podatkiem „dochodowym”, ale nie od faktycznych dochodów, lecz na początek, nazwanie podatkiem dochodowym dotychczasowego podatku rolnego – rolnicy od dawna płacą ten haracz (por.http://finanse.wp.pl/kat,104128,title,Kalemba-od-2014-r-podatek-dochodowy-dla-rolnikow,wid,14840670,wiadomosc.html). Gdy oswoją się ze terminem „podatek dochodowy”, to wtedy nastąpią dalsze kroki.
Gdy rolnik jest uparty, nie chce „dobrowolnie” oddać pośrednikom wypracowanych zysków, sprawa trafia do sądu, z którego może trafić on na długi okres czasu do więzienia. Jeśli sąd opornego rolnika nie zamknie w kazamatach, to i tak nałoży na niego karę finansową, jeszcze wyższą, niż wielotysięczne mandaty. Nie ma znaczenia, że ten rolnik może nie mieć pieniędzy, że nie ma za co nakarmić dzieci – komornik może za bezcen zlicytować jego gospodarstwo. To Polska Tuska właśnie.
W Polsce Tuska, za koalicji PO-PSL, nawet babcia handlująca pietruszką wychodowaną w swoim ogrodzie jest groźnym przestępcą, którego Tusk, Pawlak, Piechociński wraz z całym aparatem państwa bezwzględnie ścigają i tępią. Piszę o przysłowiowej babci, bo w cywilizowanym świecie, gdy działka graniczy z drogą, ścieżką itd., właściciel może postawić stragan, na którym może sprzedać przez się wychodowane w ogrodzie/działce produkty. W Polsce będziesz w ten sposób przestępcą. Polska Tuska, Piechocińskiego i ferajny jest dla wszystkich, byleby nie byli to Polacy, bo ci mają płacić, płacić, płacić ….
PO od zawsze była, w obiegowej na wsi opinii, partią anty rolniczą. Ale przecież współrządzi PSL, niby partia chłopska? Nic bardziej mylnego, bo ta partia reprezentuje głównie 0,2% rolników, na których przypada 24% dopłat JPO, czyli latyfundystów (link:http://finanse.wp.pl/kat,104128,title,Trybunal-Obrachunkowy-UE-wskazuje-na-luki-w-doplatach-rolnych,wid,15129639,wiadomosc.html). W interesie tej grupy jest bankructwo gospodarstw małoobszarowych, aby za bezcen przejąć ich ziemię, a do tego mieć armię parobków za przysłowiową miskę ryżu/owsa (owies – przysmak osłów). Aby nie było nieporozumienia, bankructwo małych gospodarstw jest w interesie latyfundystów.
Nie jest prawdą, że duże, wyspecjalizowane zakłady przetworzą płody rolne na wysokiej jakości produkty konsumpcyjne. Seria ostatnich afer świadczy jedynie, że jest dokładnie na odwrót. Mamy sezon grillowy, więc wspomnę, „mimochodem” o kiełbasie na grilla, produkcie mięsnym, który … nie zawiera mięsa. Miast tego, wśród różnych specyfików, ma dodatek zmielonych robaków … Smacznego.
To może duże gospodarstwa (latyfundia) wyprodukują dobrej jakości i tanią żywność? Gdyby latyfundia produkowały tanio, nie byłoby konieczności karania drobnych rolników za przetwarzanie płodów rolnych i samodzielny handel nimi. Do tego, np. na farmie wielkoprzemysłowej, hodującej na raz wiele tysięcy świń, drobiu, krów itp., należy podawać non stop antybiotyki, aby zapobiec padnięciom (zdychaniu) zwierząt. W takich środowiskach powstają antybiotykoodporne szczepy bakterii, a taka naszprycowana antybiotykami i hormonami żywność, wg najnowszych badań, odpowiada za epidemię cukrzycy, nadciśnienia, otyłości i całego szeregu chorób, tzw. cywilizacyjnych.
Warto też wspomnieć o ustawie o GMO, za którą lobbowała u polityków PSL ambasada USA i która w pierwotnej wersji była skrajnie niekorzystna dla zdrowia Polaków. Ostatecznie uchwalono wersję złagodzoną tej ustawy, co nie zmienia faktu, że GMO jest już legalnie w polskiej żywności. Genetycznie zmodyfikowane rośliny GMO skracają, wg badań, życie o 30%, powodują raka, uszkadzają wątrobę i nerki, powodują cały szereg innych chorób (por.http://kuchnia.wp.pl/mm/miszmasz/1406/1/1/gmo-niebezpieczne-pozywienie-.html). W kontekście GMO należy wspomnieć o ACTA, którego dzięki protestom Polaków nie udało się Tuskowi, Pawlakowi i ferajnie wprowadzić.
Duża część mięsa przetwarzanego w Polsce, większość warzyw w handlu, nawet w tym bazarowym, nie jest wytwarzana przez polskiego rolnika. Polski rolnik obrabowany przez pośredników, zakłady przetwórcze, nie ma pieniędzy na kontynuowanie produkcji. Aby był ekonomiczny sens produkowania czegokolwiek, rolnik musi na tym zarabiać, Problem w tym, co opisałem wyżej, polski rolnik ma obowiązek dać się obrabować z zysku przez pośredników, bo inaczej jest przestępcą. Obrabowany rolnik nie ma zysków. Wyborcze hasło polityków PO: „Aby żyło się lepiej” dotyczy jedynie Tuska, Piechocińskiego i ferajny z PO-PSL.
Co więcej, ceny oferowane przez pośredników często nie wystarczają nawet na pokrycie całkowitych kosztów produkcji. Kosztów zmiennych, jak i stałych, które w wielu opracowaniach są przemilczane, a prezentowane wyniki nie bazują nawet na całych kosztach zmiennych, tylko ich części, np. nasiona, opryski, nawóz, ale już bez kosztów zbioru, amortyzacji maszyn i budynków, podatków itd., itp.. Powstały niedobór rolnik musi finansować z unijnych dopłat bezpośrednich, miast finansować tymi dopłatami rozwój swego gospodarstwa. W tej sytuacji wielu rolników wyjeżdża do pracy na Zachód, aby przeżyć i godnie żyć. A Tusk z Rostowskim i ferajną cały czas oblizują się i ślinią na te rolnicze dopłaty z UE. Gdyby nie zdecydowana postawa UE, te pieniądze już dawno zostałyby zrabowane ku chwale Tuska i ferajny.
Polski rolnik i liberalne rolnictwo, to sprzeczność? Czyżby? Polski rolnik cierpi przez to, że polskie rolnictwo nie jest liberalne, że rolnik nie ma prawa sprzedać samodzielnie tego, co sam wyprodukuje. Mało tego, co i rusz pojawiają się artykuły, jaki to polski rolnik jest bogaty. Te „bogactwo” jest swoistym uzasadnieniem do likwidacji KRUS. A do tego ironiczne uwagi kłamców, że polskiemu rolnikowi zawsze jest mało, że zawsze narzeka. Panowie, polski rolnik ma rzeczywisty powód do narzekania, j.w..
Klinicznym przykładem jest chów bydła mlecznego. W tym celu dobrze byłoby porównać Polskę ze Szwajcarią, gdzie struktura obszarowa gospodarstw jest podobna. W Szwajcarii są wielkie koncerny przetwarzające mleko produkowane w szwajcarskich gospodarstwach. Dlaczego szwajcarski rolnik nie jest biedny, tak jak polski? Szwajcarski rolnik ma prawo przetworzyć wyprodukowane mleko i samodzielnie sprzedać przetwory. Jeśli w Szwajcarii tamtejsze koncerny „doiłyby” szwajcarskich rolników tak, jak w Polsce, zostałyby bez surowca do produkcji. W Szwajcarii rolnik samodzielnie przetwarzający swoją produkcję nie jest przestępcą, jak jego polski kolega po fachu.
Pytanie tylko, dlaczego polski rolnik nie produkuje? Nie produkuje, bo nie ma zysków, a wiec nie jest bogaty. Bogaci są właściciele zakładów przetwórstwa rolno-spożywczego, bo to oni zabierają rolnikom zyski. Te przetwórnie nie martwią się, że polski rolnik jest biedny, a w razie czego, surowiec do produkcji sprowadzą z Ukrainy, z Chin itp.
Kiedyś napisałem długi artykuł, który cały czas jest aktualny (link:http://interia360.pl/artykul/rewolucyjny-stary-program-dla-rolnictwa-warmii-i-mazur-wersja-autorska,45267). Proponuję PiS, aby złożyło w Sejmie projekt uchwały wzywającej polski rząd do depenalizacji polskiego rolnika. SLD i „Palikoty” zajmują się tematami zastępczymi, homo związkami, więc szkoda czasu na apel w ich kierunku. Chyba czas już zakończyć ten Polityczny Onanizm, ten chocholi taniec Tuska, Rostowskiego, Piechocińskiego i ferajny.
Piotr Solis, naszeblogi.pl

Niemcy chcą zniszczyć PiS

Ciągle nas dookoła wszyscy bezczelnie skubią, a sami wiszą nam wielką kasę od ponad pół wieku!


OPUBLIKOWANO STYCZEŃ 16, 2016PRZEZ NSPOLSKA

Niemcy chcą zniszczyć PiS – chodzi o 1 bln USD


Lament w Niemczech ma podłoże finansowe, które staram się, chociaż w wielkim skrócie, przybliżyć. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o pieniądze, gigantyczne pieniądze.

aa
Niemcy zapłacą Polsce reparacje wojenne
Zapowiedź Kaczyńskiego, że Polska wystąpi do Niemiec o zapłatę odszkodowania za II wojnę światową przeraziła Niemców, bo mają czego. Tak się składa, że po wojnie komuniści zdołali zalegalizować marionetkowe rządy w świetle prawa międzynarodowego we wszystkich krajach demoludów, poza Polską. Stało się tak z powodu udanej ucieczki Mikołajczyka na Zachód (http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiata,2/ucieczka-ze-stalinowskiej-polski-w-kapeluszu-ambasadora-usa-ujawniono-dokumenty,328062.html ). Dlatego Rząd Polski w Londynie był jedynym legalnym, a ten nigdy nie zrzekł się roszczenia reparacji wojennych wobec Niemiec. Zrzeczenie się takich roszczeń przez nielegalną komunistyczną marionetkę w PRL jest bezprzedmiotowe. Inna sprawa, że nawet te zrzeczenie nie było prawnie wiążące, co jest skutkiem niedopełnienia przez nich formalności.
W sprawie skutecznego wyegzekwowania odszkodowania od Niemiec przydałaby się Polsce efektywna pomoc, a takiej mogą np. udzielić organizacje żydowskie, które żądają od Polski 50-60 mld. USD. Jeśli uzyskalibyśmy 1 bln. USD od Niemiec, to taką kwotę można by im zapłacić, np. 50 mld. USD, a przy okazji pozbyć się żądań Żydów. Osobiście uważam, że Żydom od Polaków nic się nie należy, ale to osobny temat.
Po 1989r. Niemcy i bankierzy zadbali o zalegalizowanie długów PRL, a o roszczeniach z tytułu wojny zapomnieli, a przynajmniej tego tematu nie podnieśli, bo (może) obawiali się, że Polacy każą płacić. Oprócz tych aspektów reparacji wojennych ze strony Niemiec, odsyłam do opracowania Pana doktora Kostrzewy-Zorbasa(http://wpolityce.pl/polityka/216640-niemcy-i-polska-nie-zaprzeczyly-pismu-onz-sprawa-odszkodowan-otwarta ). Samego zalegalizowania długów PRL raczej nie da się wzruszyć, ale czemu nie lichwiarski procent? Ostatnie umorzenie części długów Grecji było średnio oprocentowane na 23,1%. Polskie zadłużenie do stanu sprzed umorzenia 50% zadłużenia wróciło w niecałe 2 lata, a więc średnio musiało być na poziomie 40 kilku procent. Ktoś, kto podpisał się pod takimi warunkami, musi być traktowany, jako będący w zmowie z wierzycielami Polski i jako działający na jej szkodę, a więc klasyczny zdrajca/cy.
Niemcy spłacą prawie 1 bln. PLN polskich długów?
Od czasu do czasu pojawiają się medialne informacje, że Bundestag (niemiecki parlament) sfinansował powstanie partii Tuska. Co innego słowa Piskorskiego, czy Olechowskiego popełnione w mediach, a co innego informacja w sensie jurydycznym (por.: http://niezalezna.pl/55092-olechowski-potwierdza-finansowanie-partii-tuska-przez-cdu-i-mowi-o-paczkach-z-niemiec ). Do tego należałoby prześwietlić polskie media w rękach niemieckich (publikacje), czy one również udzielały pomocy niepieniężnej Tuskowi i jego partii. Osobiście nie mam takiej możliwości, nawet teoretycznej, aby dokonać weryfikacji jurydycznej, ale jeśli można by tego dokonać w rozumieniu procesowym, to droga do żądania od Niemiec spłaty długów zrobionych przez wszystkie mutacje partii Tuska stałaby otworem. Doniesienia medialne nie są podstawą, by kogokolwiek oceniać, osądzać, więc jedynie wiarygodne śledztwo może te doniesienia potwierdzić lub obalić.
Niemcy musiałyby zlikwidować swoje stocznie, głębiej zakopać „rurę”
Jeśli byłaby możliwość jurydycznego dowiedzenia (patrz wyżej), że za pieniądze z Bundestagu Tusk na korzyść Niemiec zlikwidował polskie stocznie, aktualne stałoby się żądanie wypłaty Polsce odszkodowania na odbudowę polskich stoczni oraz żądania, aby Niemcy zlikwidowały swoje. W niemieckich sądach toczy się sprawa przeciw Nord Stream z powództwa polskich przedsiębiorstw, bo zbyt płytkie położenie tej rury uniemożliwia skorzystanie w pełni z polskich praw do swobodnej eksploatacji portu i gazoportu w Świnoujściu.
Ta sprawa ma drugie dno, a chodzi mi konkretnie na rzekomą dywersyfikację dostaw gazu dla Polski. Obecnie gaz ten płynie bezpośrednio poprzez Jamał do Polski. W zamyśle gaz z Rosji miał płynąć do Polski za pośrednictwem Niemiec. Niemcy mieli kupować taniej gaz w Rosji i drożej, z zyskiem, odsprzedawać Polakom. W ten sposób „bogata” Polska finansowałaby „biedne” Niemcy. Przy tej konstrukcji Polacy sfinansowaliby budowę niemieckiej rury.
PiS przeciw wprowadzeniu EUR-o – 1 bln. PLN nie dla banksterów i Niemców
Wprowadzenie EUR-o, to jak fotografia, na której jest „zaszyty” stan z chwili robienia zdjęcia, a więc także „bieda” płace. Nigdy, a przynajmniej w perspektywie kilku pokoleń nie ma szans na wzrost wynagrodzeń, bo to oznaczałoby znaczny wzrost kosztów. Casus Słowacji jest bardzo pouczający, bo przez 2 lata pobytu w mechanizmie ERM2 słowacka Korona była 3 razy poddana aprecjacji (wzrost wartości), wskutek tego gospodarka straciła konkurencyjność, a Słowacy na zakupy zaczęli przyjeżdżać do Polski. Wbrew oficjalnym kłamstwom, ceny po wprowadzeniu EUR znacznie wzrosły, ale porównania należy dokonać do stanu sprzed wprowadzenia mechanizmu ERM2.
Polska ma, według Belki, Prezesa NBP, rynek kapitałowy większy od olbrzymiej Brazylii. Z tego powodu w Polsce nie byłoby 3 aprecjacji, ale co najmniej 6, a prawdopodobnie jeszcze więcej. Polskie rezerwy walutowe ok. 100 mld. EUR-o znikłyby błyskawicznie. Następnie, aby utrzymać stabilność PLN, rząd musiałby mocno zadłużyć Polskę. Można więc spokojnie szacować koszt wprowadzenia EUR-o w Polsce na co najmniej 1 bln. PLN. To i tak ostrożne szacunki. A całkowita utrata konkurencyjności polskiej gospodarki, masowe bezrobocie i bankructwo rolnictwa? Może to być cel ważniejszy, niż ten 1 bln. PLN. Z powodu biedy Polacy musieliby uciekać z Polski, a ziemia w Polsce byłaby do nabycia za bezcen. Atak na Polskę skuteczniejszy, niż ten Hitlera i Stalina.
Polski pracownik za przysłowiową miskę ryżu
Polska jest rynkiem zbytu oraz poddostawcą dla gospodarki Niemiec(http://www.biztok.pl/gospodarka/polska-poddostawca-europy-miazdzacy-raport-o-dzialalnosci-korporacji-w-polsce_a22545 ). Rolnictwo, niby solidny eksport i … No tak, płody wyprodukowane przez niemieckiego rolnika przywozi się do przerobu w Polsce, gdzie pracownicy zarabiają poniżej 500 EUR-o/mies. Polski rolnik produkuje taniej i lepszej jakości płody, ale zakłady przetwórce w Polsce są w rękach zagranicznych właścicieli. Co więcej, dotychczasowe rządy dbały, aby polski rolnik nie miał prawa nic samodzielnie sprzedawać, co opisałem w artykule: http://interia360.pl/moim-zdaniem/artykul/tylko-w-polsce-polski-rolnik-jest-przestepca,63053 .
Niskie płace, a ceny zachodnie
To żadne poglądy tylko matematyka z zakresu szkoły podstawowej. Jeśli mamy ceny zachodnie a płace polskie, to ile za nie kupimy? Zarabiamy dużo mniej to i kupimy dużo mniej, ale co stanie się z pracownikami produkującymi te niekupione towary? Stają się zbędni (bezrobocie) i albo śmierć głodowa w Polsce, albo emigracja. Mamy więc wytłumaczenie wysokiej emigracji z Polski. Niskie płace wyjaśniają także szybkie zadłużanie się Polski. Skoro rzeczy materialne kosztują tak samo, jak na Zachodzie, to i materialne koszty funkcjonowania państwa są na poziomie zachodnim. Problem w tym, że te państwo jest finansowane z podatków od polskich, zaniżonych wynagrodzeń. Powstaje różnica, która jest finansowana długiem.
Piotr Solis
https://polskobudzsie.wordpress.com/2015/12/19/niemcy-chca-zniszczyc-pis-chodzi-o-1-bln-usd/




http://wolna-polska.pl/wiadomosci/niemcy-chca-zniszczyc-pis-chodzi-o-1-bln-usd-2016-01

piątek, 13 maja 2016

Pakt z Szatanem! :(((

Uwaga na poważne zagrożenie ze strony korporacji z USA.
Grozi nam totalne zdławienie wolności i demokracji.
Korporacje chcą przejąć władze w Europie, w tym w Polsce.
Będą nam Polakom narzucać trującą żywność i leki.
Będą karać rolników za wyrób i sprzedaż zdrowej żywności i ziół.
Zadłużą potwornie Polskę.
Właściwie to już miało i ma miejsce, ale skala tego się znacznie nasili.


Negocjacje porozumienia TTIP (Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji) między USA i UE mogą skończyć się spektakularnym fiaskiem. Przecieki pokazują, że Amerykanie twardo domagają się od Europejczyków rzeczy praktycznie nie do zaakceptowania. Wobec uporu USA i rosnącego sprzeciwu opinii publicznej politycy francuscy, niemieccy i polscy już się zaczęli odcinać od TTIP. Nikt nie ma ochoty tłumaczyć się swoim wyborcom z mętnego układu w okresie politycznej zawieruchy
Gdy nad Berlinem zaszło słońce, budynek niemieckiego parlamentu rozświetliły setki wiązek światła. Fasada pokryła się literami, które ułożyły się w prawniczą nowomowę. Nad nimi, na frontonie, wyświetlono slogan: „demokracja wymaga transparentności”.
Był poniedziałek, 2 maja. Oto znaczna część prawdopodobnie najpilniej strzeżonej umowy międzynarodowej, nazywanej „gospodarczym NATO”, stała się dostępna dla wszystkich. Szczegóły negocjacji TTIP, porozumienia znoszącego lub redukującego cła i bariery handlowe między USA i UE, miały pozostać tajemnicą na długo. Gdzieś nastąpił jednak przeciek, a do tajnych dokumentów dotarł holenderski Greenpeace. Poza slajdami na fasadzie Bundestagu, organizacja zorganizowała przy Bramie Brandenburskiej pokój z przezroczystymi ścianami, w którym można się zapoznać z 248-stronicowym plikiem. Trafił on też do sieci. Zawiera dwie trzecie obecnej wersji umowy oraz stanowiska obu stron negocjujących pomiędzy dwunastą i trzynastą rundą negocjacyjną, która zakończyła się w piątek 29 kwietnia.
Jeszcze wtedy szczegóły TTIP były dostępne garstce osób. Przez długie miesiące nawet przedstawiciele niemieckiego rządu mogli zapoznawać się ze stanowiskami obu stron tylko w amerykańskiej ambasadzie w Berlinie. I to wyłącznie przez dwa dni w tygodniu między 10 - 12 rano. Musieli zostawiać swoje telefony przed wejściem i nie wolno im było robić kopii. Dopiero niedawno pod naciskiem opinii publicznej niemieckiemu rządowi udało się wynegocjować z Amerykanami dostęp do dokumentów dla parlamentarzystów. W udostępnionej tylko wybranym sali w resorcie gospodarki wywieszono instrukcję: wejdź, przeczytaj, nic nie mów. Wcześniej na podobnych zasadach dostęp uzyskali europosłowie i deputowani do amerykańskiego Kongresu.

 „Te dokumenty potwierdzają to, co od dawna mówiliśmy: TTIP sprawi, że korporacje znajdą się w centrum procesów decyzyjnych ze szkodą dla środowiska i zdrowia publicznego” – stwierdził w oświadczeniu Jorgo Riss dyrektor Greenpeace EU. „Wiedzieliśmy, że stanowisko UE było złe, a teraz widzimy, że stanowisko USA jest nawet jeszcze gorsze. Kompromis między nimi byłby nie do zaakceptowania”.
Zarzuty zdecydowanie odrzuciła unijna komisarz ds. handlu Cecilia Malmström. „To normalne, że są obszary, w których UE i USA chcą osiągnąć różne cele. To nie oznacza, że obie strony spotkają się w połowie drogi. W tych obszarach, w których jesteśmy od siebie zbyt daleko w negocjacjach, po prostu nie dojdziemy do porozumienia. W tym sensie wiele dzisiejszych alarmujących nagłówków to burza w szklance wody” – napisała na blogu. „Nie należę do tych, którzy obniżają normy” – dodała. W podobnym tonie wypowiedział się też główny negocjator UE – Ignacio Garcia Bercero. Problem w tym, że z opublikowanych dokumentów wyłania się inny obraz.




CO MÓWIĄ PRZECIEKI?

Z dokumentów wynika między innymi, że Amerykanie grozili, że nie ułatwią eksportu produktów przemysłu samochodowego z UE do USA, chcąc zmusić Europejczyków do odpuszczenia w kwestii amerykańskich produktów rolnych. Waszyngton krytykował tzw. zasadę ostrożności, która chroni Europę przed potencjalnie niebezpiecznymi wyrobami zza oceanu. Mimo że Komisja Europejska (KE) publicznie obiecała jej bronić, z tekstu została wymazana. USA nie zgodziły się też na proponowaną reformę pożądanego przez Amerykanów systemu arbitrażu ISDS (Investor-State Dispute Settlement), który wzmacnia pozycję inwestorów w sporach z państwami. Publicznie unijni urzędnicy zapewniali, że zaciekle walczą o prawo UE do stworzenia nowego systemu, ale tajna notatka nawet o nim nie wspomina. Wreszcie, Amerykanie naciskali, aby biznes brał udział w procesie legislacyjnym już na najwcześniejszych jego etapach.
http://www.forbes.pl/ttip-umowa-handlowa-ue-usa-nie-zostanie-podpisana-,artykuly,204628,1,1.html


Korzeń mniszka lekarskiego skuteczniejszy od chemioterapii



Korzeń mniszka lekarskiego skuteczniejszy od chemioterapii


(Health Benefits) Naukowcy odkryli, że korzeń mniszka lekarskiego działa lepiej niż chemioterapia. Podczas gdy chemioterapia zabija wszystkie komórki, mniszek zabija jedynie te dotknięte rakiem.

a
Niesłusznie zaniedbywana roślina bogata we właściwości lecznicze, i jedyna, najważniejsza rzecz to by zbierać ją w czystym środowisku, daleko od dróg. W medycynie ludowej z kwiatów mniszka robi się syrop, wiedząc że zawiera wiele substancji terapeutycznych. Ale mniej wiemy o korzeniu mniszka, który pomaga chorym na raka.
Ponadto ma właściwości moczopędne, stymuluje wydzielanie żółci, oczyszcza wątrobę, pomaga w chorobach alergicznych, jest wspaniałym sojusznikiem w obniżaniu cholesterolu. Korzeń mniszka jest bogaty w minerały takie jak żelazo, wapno, kwas foliowy i magnez, oraz witaminy C i A.
Portal Natural News poinformował, że rezultaty badań na Wydziale Chemii i Biochemii Uniwersytetu Windsor w Kanadzie dają nową nadzieję wszystkim cierpiącym na raka. Doszli do wniosku, że korzeń mniszka zabija komórki rakowe. Kolejną ważną info jest to, że nie ma negatywnego wpływu na inne komórki organizmu.
Badanie wykryło, że herbata z mniszka wpływa na komórki rakowe w taki sposób, że rozpadają się w ciągu 48 godzin, zaś zdrowe pozostają w całości. Stałe stosowanie korzenia mniszka może zniszczyć większość komórek rakowych. Te niespodziewane wyniki zmusiły naukowców do dalszego badania tej cudownej rośliny.
72-letni John Di Carlo jest osobiście przekonany do terapeutycznych właściwości mniszka. Spędził 3 lata poddając się agresywnej i intensywnej terapii chemioterapii, po czym lekarze zwolnili go do domu by spędził z rodzina ostatnie dni życia. Biorąc pod uwagę fakt, że lekarze mieli mniejszy wybór w poszukiwaniu rozwiązań do walki z jego chorobą, zasugerowali mu picie herbaty z korzenia mniszka lekarskiego, i zaledwie po 4 miesiącach doświadczył remisji choroby.
Źródło: http://healthydebates.com/root-effective-chemotherapy/
Tłum. z j. ang. Ola Gordon.
http://wolna-polska.pl/wiadomosci/korzen-mniszka-lekarskiego-skuteczniejszy-chemioterapii-2014-08

czwartek, 12 maja 2016

Klują się! :-)

Jaja indycze z wykluwającymi się pisklętami.

Kolejne maleństwa z drugiego gniazda klują się :-)
Indii cała happy! :-) :-) :-)
Maleńkie dziubki pracowicie stukają w skorupki od środka, popiskując przy tym cichutko :-)

A liczba ich jest jedenaście :-) :-) :-)

Świeżo wyklute indyczęta Indianki


I to nie koniec ćwierkania! :-) Jeszcze sporo jajeczek do wyklucia pod drugą indyczką :-)

Czarna indysia czuwa nad maluchami :-) Wcześniej je wodziła po trawie, a teraz zostały wyłapane i zabezpieczone. Dostały letnią wodę i świeży krwawnik. Indianka ugotowała im jaja na twardo i zaraz posieka drobno. Wykluły się dziś rano, lub wczoraj gdy Indianki nie było. Wczoraj rano tj. 11.05.2016 zamiast doglądać swoich zwierzątek, musiała jechać PKSem na rozprawę z powodu donosów wrednego Wąsa.

Kamyk jej towarzyszył, ale w Olecku urwał się i zachlał. Na rozprawie nie był. Zajrzał tylko na salę i zostawił Indiankę samą z wrogimi jej ludźmi. Śpieszyło mu się na autobus do Kętrzyna. Pojechał.

Podczas rozprawy, pewna osoba, naśmiewając się z Indianki, zasugerowała, że Indianka powinna się pozbyć jej ukochanych zwierząt. Indianka się oburzyła! Jak to "pozbyć" ??? Oddać do rzeźni takie cudne konie???!

Odrzekła pół żartem, pół serio, że by się wolała Sądu pozbyć, bo jej te uciążliwe sprawy o nieistotne rzeczy są niepotrzebne i tylko zakłócają pracę na jej gospodarstwie oraz zabierają czas potrzebny dla ogrodu i doglądania zwierząt.
Indianka oczami wyobraźni zobaczyła ten cały poststalinowski Sąd załadowany na taczki i wywieziony daaleeeko, najlepiej do Brukseli.

Niech jadą do wujka Tuska. Niech tam ludziom zatruwają życie, a od Polaków i polskich rolników niech się odczepią.

Pora na zmiany elit! Potrzebujemy elit lepszych, uczciwszych, bezstronnych, sprawiedliwszych, chrześcijańskich i po prostu ludzkich w pozytywnym sensie tego słowa!

No i nasza polska Konstytucja powinna być silnym gwarantem praw obywateli. Obecnie jest ignorowana przez Sąd. Obywatele są krzywdzeni przez uzurpatorskie sądy, które stawiają się ponad Konstytucję. Tak nie może być w demokratycznym państwie, którym jest Polska!

Tymczasem sędzina pogroziła Indiance prokuraturą. Ma się zastanowić, czy nie oskarżyć Indianki o groźby karalne (???!).
Takie robienie z igły widły. A koń przez Wąsa pokaleczony - nadal nie pomszczony! :(((

Ciekawe, czy sędzina nabierze "wątpliwości" co do Indianki poczytalności, i czy przypadkiem nie skaże jej na poniewierkę i upokarzającą zsyłkę na badania psychiatryczne... ? :-)
Wszak Sądowi wolno :-)
To taki bożek ponad prawami człowieka i Konstytucją RP... :(((

Kiedy się to wreszcie zmieni?!!

Indianka