wtorek, 19 kwietnia 2016

Wiadomość MMS od: 48511945226@mmsemail.orange.pl
Temat:
slajd numer 1
Jestem osłabiona. Boli serce. Sama nie ogrodzę pastwisk. Potrzebuję pomocy. Potrzebni wolontariusze. Chcesz pomóc - dzwoń: 511945226 Indianka

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Ziobro naprawia prawo zepsute przez PO

Cieszy naprawa polskiego prawa zepsutego przez Paskudnych Obłudników:
Może wreszcie zacznę wygrywać moje sprawy :)


PRAWO ZIOBRY. SĄDY KARNE ZNÓW

 MAJĄ OBOWIĄZEK 

DOCHODZIĆ PRAWDY!


fot: ms.gov.plfot: ms.gov.pl
Od połowy kwietnia wchodzi życie nowe prawo karne. Zyskają mniej zamożni, a przestępcy mają być surowiej karani. Przywrócono również możliwość wykorzystania w sprawach karnych dowodów z przestępstwa (tzw. owoców zatrutego drzewa).
Przywrócony zostaje proces, którego podstawą jest zasada nadrzędności prawdy materialnej w stosunku do zasady kontradyktoryjności. Ustawa zobowiązuje sąd karny do podejmowania samodzielnej aktywności w toku procesu – brzmi komunikat na stronie prezydenta Andrzeja Dudy. W tłumaczeniu na język zwykłych ludzi oznacza to, że sąd ma obowiązek ustalić prawdę, a nie ocenić materiał dowodowy zebrany przez strony (oskarżonego i obrońcę).
Poprzednia procedura karna, która obowiązywała od 1 lipca 2015 r., w sposób bardzo istotny zmieniła filozofię i taktykę prowadzenia procesu przed sądem. Sędzia miał być arbitrem osądzającym spór między oskarżonym i prokuraturą. Taki proces nazywano kontradyktoryjnym. Wcześniej obowiązywał model inkwizycyjności, który nakładał na sąd obowiązek przejawiania inicjatywy dowodowej. Krótko mówić, jeśli oskarżony źle się bronił albo prokurator niedbale sporządził akt oskarżenia, to sąd i tak miał obowiązek ustalić stan faktyczny, a nie rozstrzygać na podstawie przedstawionych mu dowodów.
I ten model właśnie przywraca nowelizacja przeprowadzona przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę.Zyskają mniej majętni, których nie stać na dobrych prawników.
W modelu kontradyktoryjnym tylko w wyjątkowych sytuacjach sąd może dopuścić i przeprowadzić dowód niejako z urzędu. Zazwyczaj jednak sąd ogranicza się do tego, o co wnoszą strony. Taki sposób prowadzenia procesu jest korzystny dla tych, których stać na dobrych prawników i biegłych. Osoba zamożna może zdyskredytować oskarżenie, powołując np. laureata nagrody Nobla na biegłego.
Prokurator w takiej sytuacji po prostu leży na łopatkach, jeśli nie będzie go stać na powołanie eksperta podobnej rangi. Oczywiście oprócz powołania przez oskarżonego takiego „lepszego biegłego”, zamożnego oskarżonego może być stać na wynajęcie detektywa do zebrania dowodów i poszlak świadczących na jego korzyść. Podobne przykłady można mnożyć. Bogaty w takim modelu miał lepiej, biedniejszy już nie.
Nowe prawo wprowadza także ważną zmianę: przywrócenie dowodów z tak zwanego zatrutego drzewa. O co chodzi? Od lipca 2015 r. ustawa stanowiła, że niedopuszczalne jest przeprowadzenie i wykorzystanie dowodu uzyskanego do celów postępowania karnego za pomocą czynu zabronionego. Były to tak zwane owoce zatrutego drzewa, czyli np. nielegalne podsłuchy lub dowody zebrane w operacji specjalnej tajnych służb z naruszeniem przepisów. Zmiany wprowadzone przez poprzedni rząd doprowadziły do wyeliminowania takich dowodów. Można tutaj podać przykład z afery taśmowej. Żadna z taśm nie mogła być dowodem na przestępstwa, chociaż niektóre o takowych świadczyły. Dlaczego? Bo nagrania były zdobyte w sposób nielegalny przez kelnerów. Procedura wprowadzona przez PO–PSL pozbawiała prokuratora możliwości wykorzystania zawartości taśm do postawienia zarzutów.
Istotne zmiany w poprzedniej procedurze karnej dotyczyły także przedawnień, które były tak naprawdę ukłonem w stronę przestępców. Wielu z nich mogło podziękować rządowi PO–PSL za te zmiany. Chodziło głównie o zmiany w artykule 102 Kodeksu karnego, skracające dodatkowy okres przedawnienia z dziesięciu do pięciu lat, bez względu na wagę czynu. Bardzo często oznaczało to, że prokurator, nawet jeśli postawił już zarzuty, miał tak naprawdę miej czasu na zamknięcie sprawy. Dotyczyło to wielu spraw o najcięższe zarzuty gospodarcze. Głównie chodzić mogło o wyłudzenia VAT-u ze Skarbu Państwa czy tzw. mafię paliwową. W lipcu 2015 r. jeden z rzeczników prokuratury informował, że zaledwie w ciągu miesiąca od wejścia nowych przepisów umorzonych w całej Polsce zostało ponad 100 tzw. spraw mafii paliwowej. Procedura karna wprowadzona przez poprzedni rząd dawała także silniejszym możliwość przeciągania spraw przed sądem, co oznaczało, że jeśli sprawa trwała już 4 lata, to wystarczył rok gierki procesowej, by winni uniknęli kary. Niejako z automatu przestępcy zyskali 5 lat, które nie były wliczane do okresu przedawnienia. Według obecnego szefa resortu sprawiedliwości, po poprzedniej reformie procedury karnej do sądów trafiło także ok. 1/3 spraw mniej niż w tym samym okresie 2014 r., a co czwarty akt oskarżenia zwracano prokuraturze.
Ziobro do Kodeksu postępowania karnego wprowadził także nowy rozdział pt. „Skarga na wyrok sądu odwoławczego”. Czego to ma dotyczyć? Jak czytamy w komunikacie ministerstwa, ta zmiana ma służyć jako „nadzwyczajny środek zaskarżenia” decyzji sądu drugiej instancji. Jeżeli sąd taki uchyli wyrok i przekaże sprawę do ponownego rozpatrzenia, to taką decyzję będzie można zaskarżyć do Sądu Najwyższego, który po rozpoznaniu skargi na posiedzeniu bez udziału stron oddali skargę albo wyrokiem uchyli zaskarżony wyrok w całości lub części i przekaże sprawę sądowi odwoławczemu do ponownego rozpoznania.
Rewolucyjne są też zmiany umożliwiające prokuratorowi podjęcie decyzji w sprawie wykorzystania dowodu uzyskanego podczas prowadzenia kontroli operacyjnej w innej sprawie niż sprawa, w której zamierza ten dowód wykorzystać. Często było tak, że służby specjalne, prowadząc jakąś operację w danej sprawie, dowiadywały się o innym przestępstwie, niż to, nad którym pracowały. W takim wypadku służby, a przede wszystkim prokurator, nie mogły wykorzystać zebranego materiału dowodowego do odrębnego śledztwa, chyba że wyraził na to zgodę sąd. Często w takich sytuacjach wnioski prokuratorów przepadały w sądach. Teraz ma to nastąpić niemalże z urzędu.

http://warszawskagazeta.pl/felietony/pawel-miter/item/3664-prawo-ziobry-sady-karne-znow-maja-obowiazek-dochodzic-prawdy

niedziela, 17 kwietnia 2016

Experyment psychotroniczny?




zapadają w śpiączkę?

mt

03-04-2016 , ostatnia aktualizacja 04-04-2016 12:51
sen, kazahstan
 źródło: YouTube
Zawroty głowy, halucynacje, a potem utrata świadomości i kilkudniowy sen. W zasadzie nikt nie wie, co u mieszkańców wioski Kałaczy na południu Kazachstanu wywołuje dziwną „senną” chorobę.
Ludzie zasypiają dosłownie na stojąco: na placu zabaw, w pracy, na polu. Ale zaczyna się jak u człowieka odurzonego alkoholem. – Człowiek idzie jak pijany, coś sobie myśli, jak na autopilocie. A potem nagle zasypia – mówi jedna z mieszkanek wioski w rozmowie z BBC. Sen może trwać nawet trzy dni.
Ale nie zawsze ci, co „zasypiają”, wyłączają się całkowicie. Niektórzy chodzą, mówią, a kiedy dochodzą do siebie, niczego nie pamiętają. – Jedna kobieta rozmawiała z córką z Rosji przez telefon, a kiedy po pięciu dniach jej powiedzieli, że dzwoniła i wysyłała sms-y, nie wiedziała, o co chodzi – wspomina rozmówczyni brytyjskiego dziennika.
Po raz pierwszy na masową skalę tajemnicza choroba nawiedziła wioskę w 2013 roku, choć już wcześniej notowano pojedyncze przypadki. Senność pojawia się sezonowo, na wiosnę, zwykle po pierwszych silnych deszczach. Dotknęła już w sumie 98 proc. spośród 130 mieszkańców Kałaczy. Co jest przyczyną? Lekarze, psychiatrzy, fizycy, toksykolodzy, geolodzy i ekolodzy przeprowadzili setki badań i rozkładają ręce.

Co to za śpiączka?

Typowe objawy „choroby” to senność, słabość, zawroty głowy, halucynacje i zaburzenia koordynacji. Z każdym rokiem symptomy się nasilają, a śpiączka trwa coraz dłużej – nawet do 10 dni.
Miejscowych lekarzy już nie dziwią nowe przypadki. Gdy „choroba” po raz pierwszy dopadła mieszkańców, zlecali kompleksowe badania, które wykluczyły alkohol, bakterie, wirusy, narkotyki, narkolepsję, śpiączkę, która nawiedzała region w średniowieczu czy inne fizyczne dolegliwości. Potem sprawą zainteresowali się naukowcy z całego kraju i zza granicy, którzy zlecili analizę powietrza, gleby, jedzenia, wody i testy psychologiczne. Nic podejrzanego nie wykryto.
Co ciekawe, ludzie, którzy wyszli ze śpiączki, nie odczuwają żadnych następstw choroby – jak gdyby przebywali jedynie pod wpływem masowej hipnozy. Nieznana choroba ich jednak przeraża i paraliżuje codzienne życie. Boją się puszczać dzieci do szkoły, bo te słabną w drodze. Wariują z niewiedzy i coraz częściej zapadają na depresję lub uciekają z wioski do innych miast. Efekt? Z 6,5-tysięcznego, bogatego niegdyś miasta została wioska duchów.

Duch sowietów

Istnieje jeszcze jedna wersja, która wymaga wnikliwego sprawdzenia. W czasach Związku Sowieckiego w okolicach Kałaczy, pod klauzulą „ściśle tajne”, znajdowała się dobrze prosperująca kopalnia uranu, którą po rozpadzie państwa zamknięto. Być może, jak twierdzą niektórzy eksperci, po pewnym czasie od zalania kopalni na powierzchnię zaczęły wydobywać się produkty radioaktywnego rozpadu pierwiastków, w tym radonu, które przez wiosenne deszcze i wiatry rozprzestrzeniają się w okolicy.
Kłopot w tym, że i tę wersję już wstępnie przeanalizowano. – Obeszliśmy już wszystkie domy, zmierzyliśmy poziom promieniowania gamma, zebraliśmy próbki gleby i przeanalizowaliśmy ją pod kątem radioaktywności. Rezultat jest jeden: to nie jest związane z radiacją – tłumaczył w zeszłym roku Siergiej Łukaszenko z Instytutu Bezpieczeństwa Radioaktywnego w Kazachstanie, w rozmowie z BBC.
Wyniki nie przekonują jednak wielu ekspertów, którzy stoją na stanowisku, że to w radioaktywnym radonie leży przyczyna choroby. Inna hipoteza to tlenek węgla, który ulatnia się z zalanej w latach 90. kopalni.
Póki co zagadka śpiącej wioski wciąż nie została rozwikłana.

http://swiat.newsweek.pl/dlaczego-mieszkancy-kazachskiej-wioski-zapadaja-w-spiaczke-,artykuly,383160,1.html

Podżeganie do napaści i morderstwa

By nie obciążać tego bloga walką z kryminalistami, którzy mnie nękają od 4 lat,
założyłam osobny blog do samoobrony.
Wczoraj odniosłam się do najnowszych wrogich mi treści wpisów na Facebooku.

http://obronaindianki.blogspot.com/2016/04/podzeganie-do-napasci-i-morderstwa_16.html

Zainteresowanych zapraszam do lektury i subskrypcji oraz do komentowania.

piątek, 15 kwietnia 2016

Trybunał Komorowskiego zagraża demokracji w Polsce


Przez 18 lat funkcjonowania ustawy o Trybunale Konstytucyjnym nie było w niej rozdziału o możliwości usunięcia z urzędu Prezydenta RP. Tego rodzaju przepisy zostały wprowadzone dopiero przez ekipę Platformy Obywatelskiej, tuż po przegranej B. Komorowskiego w wyścigu o fotel prezydenta.

 Po przejęciu władzy PiS usunął z ustawy taką możliwość. Wczoraj TK uznał jednak, że przywrócenie stanu jaki istniał przed niekorzystnymi dla PO wyborami prezydenckimi było… niekonstytucyjne! Tym samym przyznał sobie prawo do usunięcia Dudy ze stanowiska! 

Przypomnijmy, że w ubiegłym roku koalicja PO-PSL przeforsowała – tuż po przegranej ich kandydata w wyborach prezydenckich – zmianę w ustawie o Trybunale Konstytucyjnym, która przyznawała TK możliwość „stwierdzenia przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta RP”. Wprowadzony wówczas z art. 3 ust. 6 ustawy o TK przewidywał: „Trybunał rozstrzyga o stwierdzeniu przeszkody w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W razie uznania przejściowej niemożności sprawowania urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Trybunał powierza Marszałkowi Sejmu tymczasowe wykonywanie obowiązków Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”. 

Warto odnotować, że po przejęciu władzy PiS usunął z ustawy o TK taką możliwość. Przywrócił tym samym stan jaki funkcjonował przez 18 poprzednich lat, od momentu wejścia w życie Konstytucji z 1997 roku. Wczoraj sędziowie TK stwierdzili jednak, że przywrócenie przez PiS stanu jaki istniał przed niekorzystnymi dla PO wyborami prezydenckimi było… niekonstytucyjne! 

Tym samym przyznał sobie prawo do stwierdzania o przeszkodzie w sprawowaniu urzędu przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W praktyce oznacza to, że TK w każdej chwili może orzec o „przeszkodzie” i de facto usunąć Andrzeja Dudę ze stanowiska Prezydenta RP. Z racji tej, że wspomniana przeszkoda nie została określona, należy domniemywać, że potencjalnie może nią być cokolwiek, co wymyślą wybrani przez PO-PSL sędziowie TK. Artykuł w całości za: http://niewygodne.info.pl/ 

Czytaj więcej na: http://prawicowyinternet.pl/trybunal-konstytucyjny-przyznal-sobie-prawo-do-usuniecia-andrzeja-dudy-ze-stanowiska-prezydenta-rp/

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Mordercy w mundurach :(((

W Białymstoku policja podczas interwencji zabiła człowieka.
Czy winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności?
Wątpię. Teraz nastąpi gównianej jakości dochodzenie, które rozmemła zbrodnię i przerobi ją na "śmierć z przyczyn naturalnych".

https://m.youtube.com/watch?v=QykUQG4wy6k

https://m.youtube.com/watch?v=KrkfvAup2BQ

Sąsiedzi zgromadzeni w żałobie po śmierci Pawła Klima
https://m.youtube.com/watch?v=5yw7cN_u_3c

"Jak dowiedział się RMF FM, sekcja zwłok pobitego mieszkańca Białegostoku nie wykazała dokładnej przyczyny śmierci."

A ich sekcja zwłok wykazała w ogóle śmierć? A może denat złośliwie zasnął by narobić policji kłopotu? ;)) Ciekawam, czy biegli znaleźli siniaki na ciele zamordowanego. Wszak policja go kopała po całym ciele...

" Co ważne, śledztwo w sprawie prowadzi nie tylko prokuratura, ale również policja. Kontrolę zapowiedziała również Komenda Główna Policji. Podinspektor Andrzej Baranowski z Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku poinformował w rozmowie z RMF, iż badana jest "zasadność, celowość, prawidłowość użycia środku przymusu". Zrobione mają być dodatkowe badania toksykologiczne i histopatologiczne."
No tak, teraz będą szukać na siłę usprawiedliwienia swojego zabójstwa.
Nagle się "okaże", że denat był naćpany lub pijany i zmarł bo sam chciał,
a duszenie i kopanie go po całym ciele było bez znaczenia ;)
"Według informacji RMF FM, kontrolerzy wysłani przez Komendę Główną Policji do Białegostoku postarają się odtworzyć sobotnią interwencję, po której 34-letni mężczyzna trafił do szpitala - czytamy na rmf24.pl.
Prokuratura bada okoliczności śmierci mężczyzny, który zmarł w szpitalu po interwencji policji"

A denat nie zmarł na swoim własnym balkonie podczas bicia i duszenia przez policję? 
"Amatorski film zamieszczony w internecie zszokował część mieszkańców Białegostoku."

Tylko część? Każdy normalny, przyzwoity człowiek byłby zszokowany.
Obstawiam, że wszyscy mieszkańcy Białegostoku są poruszeni tym zabójstwem i jego formą. 

"Na nagraniu można zobaczyć fragment interwencji policjantów, którzy na balkonie próbują obezwładnić stawiającego opór mężczyznę."

Tylko próbują obezwładnić? Ja tam widzę, że go znokautowali i leży nieruchomo na posadzce balkonu. 

 "34-latek stracił oddech i mimo podjętej próby reanimacji, zmarł w szpitalu."

Skoro przestał oddychać na balkonie, to śmierć nastąpiła na balkonie, a nie w szpitalu.
Do szpitala zawieźli już trupa. Prawdopodobnie dla ściemy, by potem twierdzić, że nie zmarł podczas interwencji, lecz po niej.

" Wczoraj w mieście doszło do zamieszek, a sprawą zajmuje się już białostocka prokuratura."

No tak. Prokuratura energicznie i ostro weźmie się za protestujących ludzi, srogo ich ukarze, zaś mordercy w mundurach dostaną awanse. Dziewczyna, która zaś ostrzegała policjantkę, że udusi człowieka i wołała by policja przestała go kopać, dostanie wyrok za znieważenie mordercy podczas mordowania.
"- Badamy dwa wątki: chodzi o ewentualność przekroczenia uprawnień przez policjantów i nieumyślnego spowodowania śmierci - mówi Onetowi Marek Winnicki z Prokuratury Rejonowej Białystok-Południe.
Jeśli policjanci usłyszą zarzuty, mogą ponieść surowe konsekwencje. Za przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności, a za nieumyślne spowodowanie śmierci - do 5 lat. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi też białostocka policja. Funkcjonariusze, którzy brali udział w sobotniej interwencji, potrzebowali pomocy psychologa, ale w dalszym ciągu pełnią służbę.
Mężczyzna chorował na schizofrenię
Mężczyzna, który zmarł po interwencji policji, chorował na schizofrenię, jego konkubina w sobotę wezwała karetkę. Sanitariusze uznali, że 34-latek jest pod wpływem alkoholu, zadzwonili po mundurowych i odjechali. Dwie załogi policji, które przybyły na miejsce nie stwierdziły konieczności zabrania mężczyzny na izbę wytrzeźwień, policjanci wezwali kolejną załogę karetki pogotowia.
- Interwencja, którą wykonywali funkcjonariusze policji, odbywała się w obecności załogi ratowników medycznych ze szpitala psychiatrycznego - podkreśla podinsp. Andrzej Baranowski.
Oni też mają złożyć zeznania w białostockiej prokuraturze. Z naszych informacji wynika, że 34-latek nie przyjmował regularnie leków na schizofrenię. Udało nam się porozmawiać z osobą, która go znała. - Z Pawłem często nie było kontaktu, wiem, że nie stosował się do zaleceń lekarzy i nie zażywał środków psychotropowych - powiedział Onetowi mieszkający niedaleko ulicy Barszczańskiej mieszkaniec Białegostoku. - To jednak nie usprawiedliwia zbyt agresywnego działania policjantów - dodaje.
Pikieta przed komisariatem
We wczorajszej pikiecie przed komisariatem policji na osiedlu Zielone Wzgórza brało udział kilkuset białostoczan. Byli to głównie mieszkańcy ulicy Barszczańskiej z osiedla Starosielce, gdzie w sobotę doszło do tragicznych wydarzeń. Protestujący wznosili antypolicyjne hasła. Obrzucili policjantów i radiowozy kamieniami oraz butelkami z benzyną. Policja użyła armatki wodnej i zatrzymała dwadzieścia dwie osoby.

Protest mieszkańców Białegostoku:
https://m.youtube.com/watch?v=t_efaU0CBjM
- Część z nich usłyszała już zarzuty, między innymi naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariuszy policji. Wciąż prowadzimy czynności z dziesięcioma zatrzymanymi, czterech mężczyzn znajduje się na izbie wytrzeźwień - mówi Onetowi podinsp. Andrzej Baranowski, rzecznik prasowy Podlaskiej Policji."

Oczywiście, jak za żydokomuny, mordercy bezbronnego człowieka pozostaną bezkarni, a ukarani będą demonstranci protestujący w powodu tego mordu.
"Wśród zatrzymanych są osoby poszukiwane do odbycia kary więzienia i nieletnie."
Doprawdy? No tak. Teraz media publiczne muszą zmieszać naturalnie protestujących ludzi z błotem, aby zdezawuować ich słuszny protest. Ja tam w tłumie protestujących widzę normalne matki z dziećmi, a nie kryminalistów:
https://m.youtube.com/watch?v=oHWuUkVH3A0
(sp)

http://wiadomosci.onet.pl/bialystok/bialystok-schizofrenik-zmarl-po-interwencji-policji-wyniki-sekcji-zwlok/vmz657

Pokojowy marsz mieszkańców Białegostoku w proteście wobec zabicia przez policję
Pawła Klima:
https://m.youtube.com/watch?v=tKunCJa_lhE




niepowtarzalny61 : Ogladałem film z akcji policji nagrany telefonem komorkowym. Czlowiek ten stawiał tylko bierny opór na balkonie, bo nie chcial jechac do szpitala psychiatrycznego. Jego konkubinam wezwala karetke a sanitariusze wezwali policjantow. Człowiek trzymal sie balkonu a policjanci go katowali i dusili, w tam kobieta policjantka w różowych rekawiczkach caly czas go kopała. Kopali i dusili go nawet wtedy, gdy mial smiertelne drgawki. O ile wiem, ci policjanci nie sa nawet zawieszeni w czynnosciach. Apeluje do Pana Panie Zielinski, apeluje do pana Panie Ziobro za rzadów Prawa i Sprawiedliwosci tak byc nie moze. Policjantow nalezy natychmiast aresztowac, ogólnie dostepny w internecie film dobitnie pokazuje, ze oni go brutalnie zamordowali! 

~Arczi : A pamiętacie tego gościa co niby wyrwał policjantowi broń i strzelił sobie najpierw w głowę a później jeszcze udało nu się postrzelać trochę po ścianach.Po czym zmarł. Później okazało się że to narkoman i bandyta. A teraz okazuje się że protestujący to głównie zbiegli przestępcy a reszta to nieletni. Kiedy w końcu rozpieprzymy ten stary układ mafijny- policja-prokuratura-sądy? 

Patologia to TY do ~Porter: Patologia jest bicie juz obezwladnionego człowieka ,duszenie go i w efekcie doprowadzenie do smierci Jedynie ta dziewczyna ,ktora umiescila film zachowała sie prawidlowo i po ludzku ! Podziwiam dziewczyne za reakcje i odwage niewazne jakiego slownictwa uzywa, wynika z jej stanu emocjonalnego ,zdenerwowania i Ile w was jest czlowieczenstwa zepsute i przegnite moralnie, slepe ,pozbawione homulcow i wspolczucia spoleczenstwo ilu z was otworzylo by wasze wyedukowane i wypasione usta ? 

niedziela, 10 kwietnia 2016

Indianka chora :(((


Wiadomość MMS od: 48511945226@mmsemail.orange.pl
Temat:
slajd numer 1
Indianka ma zapalenie płuc. Jest bardzo osłabiona. Ma zawalone flegmą płuca i gardło. Spuchnięte bolesne gardło. Boli głowa, oczy, zatoki i ucho środkowe. Kłuje w sercu. Nie ma siły wstać :(

Rano:
Boli gardło, głowa, z nosa cieknie nieustanny katar. Indianka kicha raz po raz.
Ma też nieżyt żołądka. To może być grypa żołądkowa, albo alergia na pyłki.
Cokolwiek to jest, rozłożyło Indiankę. Nie ma siły wstać. Boli też kark i kręgosłup.
Koty pokotem ułożyły się na Indiance. Szczególnie na chore gardło się pchają.
Dziś Indii zawodowo nieczynna. Nie skończy naprawy ogrodzenia ogrodu. Potem się zwlecze z łóżka i zajmie się zwierzyną. Teraz musi poleżeć i nabrać sił.

Obrona dobrego imienia Indianki


Właśnie utworzyłam nowy blog: http://obronaindianki.blogspot.com
Blog ten jest odpowiedzią na falę nienawiści, pogardy, stalkingu, urągań, oszczerstw uprawianych bezkarnie przez kilku przestępców na łamach kilku w tym celu stworzonych stron, oraz za pośrednictwem for internetowych na których się kiedykolwiek pojawiałam.

Blog jest ten koniecznością, albowiem na drodze prawnej nie jestem w stanie doprowadzić przestępców przed sąd. Dzieje się tak, ponieważ zarówno olecka policja, jak i olecka prokuratura, a także olecki sąd odmawiają procedowania przestępstwa stalkingu.

W związku z tym jestem skazana na samotną obronę przed agresywnymi stalkerami, którzy zatruwają mi życie już od 4 lat, powodując setki przykrości.

http://obronaindianki.blogspot.com

Fałszowanie wyników badań potwierdzających wykrycie materiałów wybuchowych w zamachu smoleńskim




Tego już nie da się wytłumaczyć! CLKP wpadło we własne sidła. Próbki ze Smoleńska muszą być zbadane jeszcze raz

Fot. wPolityce.pl / faktysmolensk.gov.pl

Do tej pory mogli napisać co chcieli, a wszystko w duchu: „nie znaleźliśmy śladów materiałów wybuchowych i co nam zrobicie?” Teraz mają poważny problem. Biegli z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji przyznali, że zastosowali metodologię, która nie jest wiarygodna!
Przyznali się w bardzo wąskim, hermetycznym gronie. Ujawnili, że jedna z zastosowanych przez nich metod jest rażąco niedoskonała! Nie przewidzieli jednak, że to, co mówili, może wydostać się na zewnątrz.
Podstawowe założenie, jakie przyjęło dwóch ekspertów CLKP było takie: zbadamy każda próbkę czterema metodami chromatograficznymi (GC/TEAGC/MSGC/ECD,HPLC/DAD). Jeżeli każda z nich potwierdzi obecność materiałów wybuchowych, wtedy uznamy, że one tam były. Niezależni eksperci, wybitni specjaliści od identyfikacji związków organicznych prof. Krystyna Kamieńska-Trela i prof. Sławomir Szymański zakwestionowali taką metodologię, wskazując, że cztery metody nie przystają do siebie, że za bardzo różnią się selektywnością i czułością. Ich opinia, ubrana w formę wniosków procesowych mec. Piotra Pszczółkowskiego już dwukrotnie zmuszała prokuraturę do występowania do CLKP o uzupełnienie opinii. Dotychczas jednak policyjni biegli zbywali uwagi profesorów i zarzucali im brak wiedzy, a wojskowi śledczy stawali po ich stronie. Ignorowano najważniejszy fakt – że sygnały wskazane przez jedną z metod w ponad 100 próbkach były charakterystyczne dla RDX (heksogenu, silnego materiału wybuchowego), lecz CLKP uznało, że ma do czynienia z ftalanami (których notabene użyte urządzenie nie powinno wykryć…).
Wreszcie nadszedł 25 listopada. Jak napisałem w ostatnim numerze „wSieci”:
Mgr inż. Łukasz Matyjasek i dr Wojciech Pawłowski, chemicy z CLKP wystąpili z wykładem seminaryjnym na Studium Podyplomowym w Centrum Nauk Biologiczno-Chemicznych Uniwersytetu Warszawskiego. Ten pierwszy opowiadał o „Zastosowaniu technikiGC/TEA w analizie śladowej materiałów wybuchowych”. Niżej podpisany miał okazję znaleźć się w elitarnym gronie słuchaczy tego wystąpienia.
Prezentując walory detektora TEA policyjny chemik wskazał, że czułość urządzenia jest o ledwie jeden rząd wielkości wyższa niż detektora MS, ale i tak może to mieć zasadnicze znaczenie.
Pokazał doktorantom efekty wybuchu kontrolowanego przeprowadzonego w ramach przygotowania do badań. Zobaczyliśmy stalową płytkę przed

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

i po odpaleniu pobudzacza heksogenowo-trotylowego HT-14 oraz krótki film z detonacji.

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Pobraną z płytki próbkę poddano badaniom dwiema metodami. Matyjasek triumfował: „Proszę zobaczyć, jaki elegancki wynik. Bardzo ładny pik od heksogenu. Żadnych istotnych zanieczyszczeń.” Wykres przedstawiał wskazany przez detektor TEA wyraźny sygnał odRDX (heksogenu, materiału wybuchowego, który „odnalazły” również spektrometry użyte w Smoleńsku w czasie pobierania próbek). Po chwili usłyszeliśmy: „Co ciekawe, wynik analizy takiej próbki przy takim stopniu zatężenia, techniką GC/MS dał wynik negatywny. Więc ta próba nam pokazuje, że pomimo, iż technika GC/TEA nie jest jakaś strasznie bardziej czuła niż GC/MS, to czasem nawet ten jeden rząd wielkości może mieć znaczenie i decydować o tym, czy wynik analizy będzie negatywny czy pozytywny.”

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Można to zobaczyć we fragmencie wykładu na poniższym filmie:


Trudno o bardziej spektakularny strzał w stopę! Ekspert z CLKP przyznał, że jedna z metod zastosowanych do badań smoleńskich próbek nie jest w stanie wykryć materiału wybuchowego tuż po pobraniu go z miejsca kontrolowanego wybuchu!
Matyjasek z Pawłowskim wiedzieli o tym, gdy przystępowali do badań na potrzeby śledztwa prokuratury wojskowej. Wiedzieli o tym, gdy odpierali zarzuty profesorów chemii, wskazujących, że ich metodologia jest błędna. A jednak szli w zaparte!
Mówią prawdę o chromatografii na wykładzie dla doktorantów, a ściemniają śledczym. Ich metodologia pozwoliła przeprowadzić badania w taki sposób, aby oficjalnie nic nie wykryć. A to oznacza działanie na szkodę śledztwa.
Jak napisał w komentarzu pod powyższym filmem jeden z internautów:
Czyli co, da się wykazać, że wybuchu nie było, mimo że był? Ano da, jak widać na załączonym filmie.
Co dalej? Mec. Pszczółkowski złożył kolejny wniosek – o przesłuchanie biegłych zCLKP w związku z ich występem na uniwersytecie. Trudno sobie wyobrazić, by po ujawnieniu tego, co tam mówili, można było jeszcze bronić ich ekspertyzy.
Wniosek może być tylko jeden – te badania koniecznie trzeba powtórzyć! Prokuratorzy nie mogą obawiać się podjęcia takiej decyzji. CLKP się skompromitowało, wnioski z ich badań – które kosztowały kilkaset tysięcy złotych – nie są nic warte. A wiele wskazuje na to, że heksogen w Smoleńsku znaleziono.
Potwierdziły to spektrometry użyte w czasie pobierania próbek na miejscu katastrofy, zdaniem niezależnych profesorów chemii potwierdziła to część badań w CLKP, choć ich wyniki zmanipulowano. Dodatkowe poszlaki stanowią: rozczłonkowanie samolotu na ok. 60 tys. fragmentów (według niezależnych archeologów badających miejsce zdarzenia) oraz – jak usilnie od lat podnosi wielu naukowców – niewytłumaczalny żadnymi innymi prawami fizyki niż wybuchem rozpad maszyny. Nie wspominając już o „pomniejszych” wskazówkach: nitach z poszycia wbitych w ciała ofiar, spalonej przedniej części ciała jednego z pasażerów znalezionego w pozycji na brzuchu, w miejscu, gdzie nie było pożaru, czy zignorowanego przez biegłych i śledczych wyższego od normalnego stężenia hemoglobiny tlenkowęglowej u części ofiar, którego nie da się wytłumaczyć oficjalnym przebiegiem zdarzenia.
Dotychczas szukali tak, by nic nie znaleźć. Zespół Laska mógł więc w grudniu triumfalnie ogłosić na stronie internetowej:
19 grudnia 2014 r. Naczelna Prokuratura Wojskowa poinformowała o odrzuceniu w całości zarzutów sugerujących nieprawidłowe wykonanie badań próbek z wraku Tu-154M w związku z kwestią ewentualnej obecności w tych próbkach pozostałości materiałów wybuchowych. (…) Jest to kolejna opinia biegłych prokuratury, potwierdzająca ustalenia Komisji Millera, która zbadała i opisała przyczyny katastrofy.
Kolejny komunikat prokuratury już nie ma prawa tak wyglądać. Dowody są bezsprzeczne – badania próbek zostały wypaczone (mówiąc najdelikatniej). Jeżeli śledczym zależy na dobru tego postępowania albo choć mają odrobinę instynktu samozachowawczego, by nie kompromitować się jak CLKP, po przesłuchaniu policyjnych biegłych powinni zlecić powtórzenie badań. Najlepiej – jak wnioskuje pełnomocnik rodzin – w zagranicznej jednostce naukowej.
PS. W artykule „Laboratorium manipulacji” we „wSieci” piszę także o innym wątku z wykładu mgr. Matyjaska - niezakupionego przez CLKP specjalistycznego filtra do detektora użytego w badaniach. Można o tym przeczytać także na blogu Stanisława Zagrodzkiego, kuzyna śp. Ewy Bąkowskiej.
CZYTAJ TAKŻE:
Więcej o wykładzie biegłych z CLKP czytaj w najnowszym numerze tygodnika „wSieci”.

http://wpolityce.pl/m/smolensk/229550-tego-juz-nie-da-sie-wytlumaczyc-clkp-wpadlo-we-wlasne-sidla-probki-ze-smolenska-musza-byc-zbadane-jeszcze-raz

5.57

O godzinie 5.57 dnia 10.04.2010 na tvp.info opublikowano gotowe orędzie Komorowskiego. Tj. na ponad dwie godziny PRZED zestrzeleniem samolotu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego pod Smoleńskiem.
To jest dowód zaplanowanego zamachu.
Wynika z tego, że ekipa Tuska wraz z Komorowskim wiedzieli o planowanym zamachu. Wiedzieli, bo najprawdopodobniej sami go zaplanowali lub co najmniej maczali w tym palce.
Orędzie powstało przed "katastrofą". Google to bezstronny wiarygodny robot. Dostarczył dowód spisku, zamachu i nazwiska sprawców.
Ja tu wątpliwości nie mam. Moim zdaniem przygotowali gotowe orędzie z dużym wyprzedzeniem, tak jak cały zamach na Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i jego rząd oraz generałów.

http://nwonews.pl/artykul,2009,czy-oredzie-komorowskiego-do-narodu-opublikowano-przed-katastrofa

Orędzie marszałka Sejmu do Polaków:

„W tych trudnych dniach bądźmy razem”

05:57
10.04.2010
Szanowni Państwo! Drodzy Rodacy! Polska jest w żałobie. Ponieśliśmy dramatycznie bolesną stratę. W katastrofie lotniczej zginął Prezydent Rzeczypospolitej Lech Kaczyński wraz z małżonką. Zginęli wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie, posłowie i senatorowie wszystkich klubów parlamentarnych, generałowie i biskupi...
http://web.archive.org/web/20100417001624/http://tvp.info/informacje/polska/w-tych-trudnych-dniach-badzmy-razem/1643874
Wskazówki

N_one (23 / 04 / 2010)
hmmm.... znam wiele systemów cms, niestety nie znam systemu jakim posługuje się TVP. Nie mniej wszystkie działają w bardzo podobny sposób. Również te komercyjne. Pisane niejako 'na miarę'

Może najpierw przedstawię o co chodzi na przykładzie joomli. Na poniższym obrazku zaznaczyłem czerwoną obwódką 2 pola z datami.

Domyślnie jest tam wstawiana data rozpoczęcia tworzenia artykułu. Nie mniej obie wartości można zmienić.

Jeśli wstawimy w polu 'rozpocznij publikację' czas na kilka godzin, dni, tygodni później - publikacja rozpocznie się w wyznaczonym czasie, nie mniej data publikacji, o ile tego nie zmienimy w odpowiednim polu, będzie datą... rozpoczęcia tworzenia arta. Tak jest w joomli, mambo, phpnuke, md-pro i wielu, wielu innych systemach CMS. Różnica niekiedy jest taka, że zamiast czasu rozpoczęcia tworzenia, jest wstawiany czas... utworzenia go.

Sam, mimo doświadczenia wielokrotnie popełniłem ten błąd. Zaczynałem tworzyć arta, zaznaczałem opcję "nieopublikowany", zapisywałem i kończyłem w wolnej chwili. Gdy go opublikowałem, był z datą rozpoczęcia tworzenia, nie zaś z datą opublikowania.

Popełniamy go u nas w pracy, popełniają go userzy mojej strony. Zwykłe roztargnienie. Tu również jest popełniany błąd daty publikacji.

Jak by nie patrzył w tym wypadku widzę 2 możliwości:

a) art istotnie został stworzony znacznie wcześniej, a data publikacji określona na godz. np 12. Wtedy jednak jest baaaardzo nieciekawie, gdyż oznaczałoby to tylko jedno - autor publikacji wiedział wcześniej o katastrofie, a tym samym wszystko było zaplanowane i przygotowane włącznie z przejęciem władzy przez Komorowskiego, artami, przemówieniami, itp. Tym samym cała ta szopka okazuje się farsą i mydleniem oczu.

b) człowiek przygotowujący ten i inne artykuły pomylił się. Artykuł powstał np 12 kwietnia czyli 2 dni później. Takie opóźnienie było nie do przyjęcia. Chciał 'przypunktować' i 12 kwietnia ustawił datę publikacji na 10 kwietnia. Niestety, nie pomyślał o godzinie, którą też należało zmienić.

Trzeciej możliwości nie widzę. Z którą opcją mamy do czynienia? Nie mam pojęcia. Gdyby ktoś miał screena z orędziem z 10 kwietnia sprawa by się znacznie bardziej skomplikowała. Nie możnabyłoby tego wytłumaczyć chęcią 'przydziubania'.

Nwy (12 / 04 / 2015)
Czas 05:57 10.04.2010 jest czasem utworzenia/publikacji artykułu i jest automatycznie pobierany z zegara systemowego serwera na którym tvp.info miała swój hosting, serwera w Polsce (od 2009 serwer home.pl). Do katastrofy doszło o 8:41 czasu polskiego. Posiłkując się archive.org ustaliłem, że czas na tvp.info 9 kwietnia 2010r i po, działał poprawnie wg. czasu polskiego letniego, więc faktycznie, ktoś opublikował ten artykuł 2h41min przed katastrofą. Blędy z datą raczej wykluczam, bo jest to zautomatyzowany proces. Na waybackmachine macie żywy dowód tej wg mnie jednak debilnej wpadki.

http://web.archive.org/web/20100417001624/http://tvp.info/informacje/polska/w-tych-trudnych-dniach-badzmy-razem/1643874

Nie ma ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw - nie ma obowiązku go stosowania

Czyli "wyrok" Rzeplińskiego jest nieważny. Nie ma mocy prawnej.
Wyrok TK Rzeplińskiego jest nieważny. Nie obowiązuje.

Brak publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie nadaje mu mocy powszechnie obowiązującej i tym samym nie nakazuje nikomu jego stosowania.

Państwo sędziów. Zdaniem sędziów

    Państwo sędziów. Zdaniem sędziów

    „Boscy” przemówili kolejny raz. Tym razem w obronie rzekomo naruszonej Konstytucji depczą ją w innym miejscu.


    Wiadomość dnia w niektórych mediach:

    STANOWISKO KRAJOWEJ RADY SĄDOWNICTWA z dnia 7 kwietnia 2016 r. w przedmiocie niepublikowania wyroku Trybunału Konstytucyjnego

    Krajowa Rada Sądownictwa stwierdza, że zgodnie z art. 190 pkt 1 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego mają moc powszechnie obowiązującą i są ostateczne. Ustawowym obowiązkiem Prezesa Rady Ministrów jest opublikowanie każdego ogłoszonego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, którego opublikowanie zarządził Prezes Trybunału Konstytucyjnego (art. 105 ust. 1 i 2 ustawy z dnia 25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym, Dz. U. z 2015 r., poz. 1064 ze zm., art. 9 ust. 1 pkt 6 oraz art. 21 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 20 lipca 2000 r. o ogłaszaniu aktów normatywnych i niektórych innych aktów prawnych, Dz. U. z 2015 r., poz. 1484 j.t. ze zm.).

    Brak publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie pozbawia go mocy powszechnie obowiązującej i nie zwalnia nikogo z jego stosowania.


    Takie stanowisko upowszechnił lisi portal w czwartek 7 kwietnia 2016 roku.
    No to popatrzmy, jak się rzeczy mają…
    Ktoś może jeszcze pamięta, że specyfiką kuchni prawniczej PRL było wydawanie aktów prawnych w połowie roku (no, czasem trochę wcześniej) z mocą obowiązującą od 1 stycznia tegoż roku?
    Praktyka ta, uznana po 1989 r. za niedopuszczalną w Państwie Prawnym (art. 2 Konstytucji) doczekała się dość wyraźnego skarcenia przez Trybunał Konstytucyjny jeszcze przed wejściem obecnej Konstytucji w życie:

    „Wejście w życie może być rozumiane jedynie jako nadanie mocy obowiązującej określonemu aktowi (przepisowi) normatywnemu.”

    (TK z z dnia 24 października 1995 r., K 14/95 )
    Z kolei art. 190, wybiórczo powołany przez KRS w swoim „apelu”, w ustępie 3 stwierdza wyraźnie:

    Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego wchodzi w życie z dniem ogłoszenia, jednak Trybunał Konstytucyjny może określić inny termin utraty mocy obowiązującej aktu normatywnego. (…)

    Ale zgodnie z ustępem 2 cytowanego wyżej artykułu 190 Konstytucji:

    Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawach wymienionych w art. 188 podlegają niezwłocznemu ogłoszeniu w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony. Jeżeli akt nie był ogłoszony, orzeczenie ogłasza się w Dzienniku Urzędowym Rzeczypospolitej Polskiej „Monitor Polski”.

    Zatem ogłoszenie wyroku nie oznacza jak w sądzie powszechnym wygłoszenia sentencji na sali sądowej, ale publikację w organie urzędowym, w którym akt normatywny był ogłoszony.

    Publikacja orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w organie urzędowym (Dziennik Ustaw) oznacza jego ogłoszenie zgodnie z art. 190 u. 2 Konstytucji.

    Tak więc KRS albo nie zna Konstytucji (co znając wyroki polskich sądów jest prawdopodobne), albo po raz kolejny sędziowie traktują Naród jak bezmózgą tłuszczę, której można wmówić wszystko. W imię niezakłóconego sprawowania faktycznej władzy nad krajem.
    Tymczasem opierając się na wyroku TK oraz Konstytucji można stwierdzić tylko jedno:

    Brak publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego nie nadaje mu mocy powszechnie obowiązującej i tym samym nie nakazuje nikomu jego stosowania.

    http://pressmania.pl/?p=29006