piątek, 15 stycznia 2016

Iga33


Poniżej plotki i pomówienia powielane na revolcie przez osoby o złych intencjach i zagłuszanie przez nie pojedynczych głosów rozsądku i przyzwoitści, takich jak głos Nilki czy Watrusi. Nilka pewnie już dostała bana, lub co najmniej upomnienie, za to, że wstawiła się za Indianką.

Poniżej przykład, jak lesby manipulują osobami, które wyrażają swoją opinię o Indiance nie dość negatywną, a co więcej, ujmują się za Indianką.

Iga33 i autorka RR de syf mają ten sam styl inwigilującego, oszczerczego pisania, te same treści postów i intencje z nich przebijające - by zaszkodzić. Wygląda na to, że to jedna i ta sama osoba. Syfiara jako iga33 siedzi na re-volcie i mąci, podburza i nastawia przeciwko Indiance.

Lesba podpisana jako iga33 cytuje Watrusię, następnie ją gasi i strofuje, za jej niezależną opinię i głos przyzwoitości oraz rozsądku, jaki przebija z wypowiedzi Watrusi. Lesba jako iga33 wzięła się za urabianie Watrusi, posługując się długą listą pomówień i insynuacji, które mocno rozmijają się z prawdą:

Odpowiedz cytując
Czytam jej bloga od jakiegoś czasu, niekiedy łapię się za głowę, a niekiedy ją podziwiam, bo wybierając sobie takie życie, problemy ma ogromne, bo z jakiegoś powodu kipi jakąś dziwną niechęcią i  jadem do ludzi, ale to już jej sprawa. Żyje sama, bez prądu, stałej pracy, ale jakoś sobie radzi. Te jej zwierzęta chyba nie są jakieś zagłodzone, bo jak pisze, były kontrole, jakoś nikt jej zwierzaków nie odebrał. Pomysły niekiedy ma z kosmosu, i jak piszecie, rynek ją zweryfikował. Ja ją nawet podziwiam że żyjąc w takich warunkach, piecze, robi przetwory, serki, itp. Swoją drogą ona chyba nie jest taka głupia, bo żeby pisać temu Kamykowi i sobie różne podania, wnioski, odwołania, to też trzeba mieć głowę, a że tak ułożyło jej się w życiu... no cóż. Nilka ma rację, najlepiej zostawić ją w spokoju, bo co to da, że wklejacie jej wpisy, bawi was to czy co? Jaki sens?  

Widzę,że jednak nie wiele zrozumiałaś z tego co przeczytałaś.Jak to nie odebrano jej zwierząt?Odebrano ,w wyniku tych własnie kontroli w koncu musiała załozyc koniom paszporty,po 12 latach pseudo-hodowli,zakolczykować stado owiec i kóz,wciągnąc to do rejestru.A gdzie pisze o raportach pokontrolnych ? Kontrole ma tam właściwie każdego roku,nie wspomina o nałożonych karach ?Dzięki tym znienawidzonym kontrolom załozyła jedne drzwi do stajni,co prawda okien nie ma,miała nakaz uszczelnienia otworów okiennych(poukładali tam cegły i konary).Nie bardzo wiem za co mozna ją podziwiac,bo upiekła bułe na drożdżach ?No błagam.Kupuje dorosła zwierzęta,pozwala na nieograniczony rozród,sprzedaje młode,wszystko w kupie i poza kontrolą.Teraz odniosę się do stwierdzenia; indianka żyje sama- od kiedy? To pierwsza jej zima,gdzie faktycznie jest sama,przedtem miała właściwie zawsze kogoś do pomocy,podobnie z trenerami-przyjeżdżali i szybko wyjeżdżali.Moze warto tu podkreślic,ze przez lata indianka miała zarejestrowaną działalność agro-turystyczna,dzięki czemu tak bujnie reklamowała się na hotelarskich i turystycznych platformach.Proponowała np;wakacje w siodle dla dzieci,kolonie na farmie,miała nawet wpłaty i zaliczki,pensjonat,hotel,stajniehttp://www.mazurygarbate.republika.pl/rezerwacje.html itp.Nacięło się sporo ludzi,sprawę nagłośniono i indianka działalnośc zakończyła.Wszystkie jej pomysły dotyczące rozwoju gospodarstwa opierały się wykorzystaniu darmowej siły roboczej;wolontariat,warsztaty,couchsurfing,szkolenia ekologiczne i permakulturowe.Ktoś za darmo miał jej wyremontowac dom,zaadaptowac piwnice i poddasze,postawic ogrodzenie,ułozyc konie.Za darmo a w razie odmowy lub krytyki-fantastyczny opis na jej blogu.Pytanie;jak to możliwe,ze przez lata jej "działalności " brylowała w necie jako zjawisko samowystarczalnosci? Bo się o to postarała,zakładajac dziesiątki blogów i stron,komentujac je i dajac pozytywne opinie,tak;sama-sobie.Odpowiem,bo nikomu się nie chciało sprawdzić,jaka jest rzeczywistość i z czego faktycznie żyje.Lepiej bezrefleksyjnie powtarzac bajdy jakie wypisuje na swoim blogu,a wypisuje bo to jest jej główne zajęcie a nie gospodarstwo,uprawa i hodowla.Jaki jest koszt utrzymania 3 koni,ok 25 owiec i 15 kóz?Skad indianka ma na to pieniądze i czy faktycznie je ma?

Dementowanie plotek i pomówień.
Nie mam na to czasu ni ochoty, ale raz to zrobię, bo ukłuł mnie wpis lesby na re'volcie, podpisanej jako iga33

Iga33
21120 : Styczeń 14, 2016, 10:42:48 »
Cytat: Watrusia Styczeń 12, 2016, 22:47:17
"Czytam jej bloga od jakiegoś czasu, niekiedy łapię się za głowę, a niekiedy ją podziwiam, bo wybierając sobie takie życie, problemy ma ogromne, bo z jakiegoś powodu

Z powodu wściekłej, psychopatycznej nagonki...

kipi jakąś dziwną niechęcią i  jadem do ludzi, ale to już jej sprawa.

Naturalna reakcja obronna. Jak będziesz tłukła konia drągiem, gdzie popadnie, to się wreszcie odwróci zadem i pierdolnie cię kopytami.

Żyje sama, bez prądu, stałej pracy, ale jakoś sobie radzi.

Stałą pracę na 3 etaty to akurat ma. Praca na jej gospodarstwie.

Te jej zwierzęta chyba nie są jakieś zagłodzone, bo jak pisze, były kontrole, jakoś nikt jej zwierzaków nie odebrał.

Nigdy nie były zagłodzone. Nikt nie zabierał. Raz przez zaskoczenie wyłudzili sukę i zamknęli w więzieniu, za kratami :(((

Pomysły niekiedy ma z kosmosu, i jak piszecie, rynek ją zweryfikował.

To nie rynek mnie zweryfikował, tylko zaszkodziła szeroko zakrojona nagonka lesb i Sobola.

Ja ją nawet podziwiam że żyjąc w takich warunkach, piecze, robi przetwory, serki, itp. Swoją drogą ona chyba nie jest taka głupia, bo żeby pisać temu Kamykowi i sobie różne podania, wnioski, odwołania, to też trzeba mieć głowę,

... I niezwykłą inteligencję.

a że tak ułożyło jej się w życiu... no cóż. Nilka ma rację, najlepiej zostawić ją w spokoju, bo co to da, że wklejacie jej wpisy, bawi was to czy co? Jaki sens?

I tu się z Tobą zgodzę Watrusia. Wyszydzanie i pastwienie się nade mną na pozór kulturalnych, a tak na prawdę aroganckich plotkar, nie ma sensu, a jest wyłącznie przykre. Zakute, ograniczone łby zapomniały, że piszą o żywym, czującym i wrażliwym człowieku, któremu robią wielką przykrość swoimi wyrzygami. Ale one są tak zadufane w sobie, że to nigdy do nich nie dotrze.

Iga33 gasi Watrusię:
"Widzę,że jednak nie wiele zrozumiałaś z tego co przeczytałaś.Jak to nie odebrano jej zwierząt?Odebrano"

Nie odebrano.
Szczenięta-kundelki oddała sama. Sukę wyłudzono.

,w wyniku tych własnie kontroli w koncu musiała załozyc koniom paszporty,

Naprawdę? :-)

po 12 latach pseudo-hodowli,

Pseudo co?

zakolczykować stado owiec i kóz,wciągnąc to do rejestru.

Zwierzaki są rejestrowane co roku, ale to nie twój interes, to po co wnikasz?

A gdzie pisze o raportach pokontrolnych ?

A co, wyobraziłaś sobie w tym swoim jebniętym czerepie, że Indianka ma ci składać raporty pokontrolne?

Kontrole ma tam właściwie każdego roku,

Dzięki tobie, syfiaro?

nie wspomina o nałożonych karach ?

O te kary ci chodzi najbardziej?
Po to ją regularnie podpierdalasz?

Dzięki tym znienawidzonym kontrolom załozyła jedne drzwi do stajni,

Nie idiotko. Dzięki temu, że przehandlowała gruszę na deski.

co prawda okien nie ma,

Okna są, tam gdzie są. A gdzie nie ma, jest zacegłowane, by nie wiało.

miała nakaz uszczelnienia otworów okiennych

Nie ma takiego obowiązku. Zwierzęta nie muszą mieszkać w szczelnych budynkach. Wystarczy wiata. Wielu hodowców, nawet koni bardzo szlachetnych jak achałtekiny, hoduje konie i inne zwierzęta bez budynków gospodarczych.

(poukładali tam cegły i konary).Nie bardzo wiem za co mozna ją podziwiac,bo upiekła bułe na drożdżach ?

Upiekła cudowny, chrupki, pachnący bohen chleba, a nie bułę.
Buła to ty jesteś :-)

No błagam.

Błagaj :-) i tak nie dostaniesz ani kęsa :-)

Kupuje dorosła zwierzęta,

Od dawna nic nowego nie kupiła.
To co ma wyhodowała sama. Zazdrościsz, właścicielko 2 ułomnych kotów? :-)

pozwala na nieograniczony rozród

Ależ oczywiście. Na tym polega hodowla. Na rozmnażaniu zwierząt.
A jej zwierzątka plenne, więc dorobiła się imponującego stada. Uważasz, że tylko lesbom wolno się gzić do woli, a zwierzętom Indianki chcesz tego zabronić? Zwierzęta to robią z naturalnej potrzeby prokreacji. A wy z chorobliwej dewiacji umysłowo-seksualnej. 

sprzedaje młode,

Widziałaś czy zgadujesz?

wszystko w kupie

O jaką ci kupę chodzi?

i poza kontrolą.

Moja kontrola tutaj jest ważna. Cudze są zbędne.

Teraz odniosę się do stwierdzenia; indianka żyje sama- od kiedy?

Od zawsze głąbie.

To pierwsza jej zima,gdzie faktycznie jest sama,przedtem miała właściwie zawsze kogoś do pomocy,

Guzik prawda. Czego łżesz zakłamana mordo?
Indianka mieszka tu sama 13 lat.
Sporadyczne pobyty obcych są zbyt krótkie by znaczyły cokolwiek w skali gospodarstwa.

podobnie z trenerami-przyjeżdżali i szybko wyjeżdżali.

Ten ostatni to wyjechał dzięki twojej kreciej robocie.
A trzeci chciał wrócić, ale nie zgodziła się, bo przegiął strasznie.
Pierwsza trenerka była oszustką.

Moze warto tu podkreślic,ze przez lata indianka miała zarejestrowaną działalność agro-turystyczna,dzięki czemu tak bujnie reklamowała się na hotelarskich i turystycznych platformach.

Nie. Reklamowała się, bo badała rynek agroturystyczny i przymierzała się do otwarcia agroturystyki.

Proponowała np;wakacje w siodle dla dzieci,kolonie na farmie,miała nawet wpłaty i zaliczki,pensjonat,hotel,stajnie

Nie. Nie miała żadnych zaliczek.

http://www.mazurygarbate.republika.pl/rezerwacje.html itp.Nacięło się sporo ludzi,

Wykopałaś martwą stronę sprzed 8 lat, której nie mogę skasować, bo nie mam do niej hasła.
Nikt się nie naciął i nic nie stracił, bo praktycznie nikt się nie zgłosił.
A jeśli ktoś dzwonił, to był odsyłany do sąsiednich agroturystyk. Przestań pomawiać. Zresztą był moment, że faktycznie były pokoje z łazienkami do wynajęcia - wyremontowane i pachnące nowością.

sprawę nagłośniono

Ty urządziłaś na Indiankę nagonkę i dla świętego spokoju, by uciąć pomówienia - wyrejestrowała się.

i indianka działalnośc zakończyła.

Nie zakończyła, bo jej nigdy nie prowadziła.

Wszystkie jej pomysły dotyczące rozwoju gospodarstwa opierały się wykorzystaniu darmowej siły roboczej;

Gówno prawda. Starała się o dotacje i pożyczki. Każdy zdobyty grosz pakowała w gospodarstwo. Sama bardzo ciężko pracuje od 13 lat, bez urlopu.

wolontariat,warsztaty,couchsurfing,szkolenia ekologiczne i permakulturowe.

Wolontariat nie wyremontował siedliska, ani nie ogrodził gospodarstwa, ani nie ujeździł koni, ani nie zebrał siana, ani nie wyhodował warzyw. Wolontariusze mieli darmowe pobyty za trochę pomocy na gospodarstwie. Taka wymiana znana i stosowana na całym świecie. W większości przypadków skóra nie warta wyprawki z punktu ekonomiki gospodarstwa.

Ktoś za darmo miał jej wyremontowac dom,zaadaptowac piwnice i poddasze,postawic ogrodzenie,ułozyc konie.

Dlaczego nie? No i nie za darmo. Za pobyty na gospodarstwach agro się płaci. A tutaj nie. Pobyty za friko.

Za darmo a w razie odmowy lub krytyki-fantastyczny opis na jej blogu.

Was nikt nie prosił o wolontariat. Same się wprosiłyście, byle tylko wycyganić pokój i żarcie za free.

Pytanie;jak to możliwe,ze przez lata jej "działalności " brylowała w necie jako zjawisko samowystarczalnosci?

Skoro wszystko sama robi, to jest samowystarczalna?

Bo się o to postarała,zakładajac dziesiątki blogów i stron,komentujac je i dajac pozytywne opinie, tak;sama-sobie.

Coo? Sądzisz ze by mi się chciało tak jak wam zakładać fałszywe profile na facebooku, by robić sztuczny tłum klakierów de syfa???

Odpowiem,bo nikomu się nie chciało sprawdzić,jaka jest rzeczywistość i z czego faktycznie żyje.

No i jaka jest rzeczywistość?
Taka, że ciężko sama pracuje od lat i wszystko co ma, zdobyła ciężką pracą - ciężką pracą obcą lesbom z Nowej Huty.

Lepiej bezrefleksyjnie powtarzac bajdy jakie wypisuje na swoim blogu,

Nie bajdy, a zapiski kronikarskie pisane z ogromną starannością i wiernością. Bajdy to ty tworzysz o niej. Pomówienia złośliwe.

a wypisuje bo to jest jej główne zajęcie a nie gospodarstwo,uprawa i hodowla.

Nie, durna cipo. Jej głównymn zajęciem jest właśnie gospodarstwo, głównie hodowla, oraz ubocznie uprawa. Pisze bloga z kronikarskiego obowiązku.

Jaki jest koszt utrzymania 3 koni,ok 25 owiec i 15 kóz?

Cena zakupu gospodarstwa z pastwiskami.

Skad indianka ma na to pieniądze i czy faktycznie je ma?

Skoro sobie zarobiła, to kupiła gospodarstwo.
To jej, a nie twoja sprawa i nie wnikaj. Przestań nękać.
Przestań trollować.
Zajmij się sobą.
Jak nie odczepisz się od niej, to Indianka znajdzie czas i zajmie się tobą.
Może warto tu podkreślić, że to co robi iga33 to jest łamanie prawa.
Za uporczywe nękanie, pomówienia, oczernianie, podżeganie do nękania - za to są paragrafy.


czwartek, 14 stycznia 2016

Bacówka Indianki


Owieczki z maluszkami mieszkając tuż za ścianą wspaniale integrują się z Indianką. Indianka czuwa troskliwie nad swoją rozrastającą się rodzinką. Gdy czujne ucho Indianki wychwyci niepokojący odgłos np. któreś krzyczy - zagląda od razu i w razie potrzeby interweniuje. Na bieżąco dokłada owieczkom do własnoręcznie zrobionych paśników siana, podaje zagrzaną w domu letnią wodę w wiadrach, sypie do żłoba owsa.

Owieczki bardzo się zżyły z Indianką dzięki tej bliskości.
Pchają się na nią, obwąchują, ocierają, szukają smakołyków w jej rękach, podszczypują. Maluszki dają się brać na ręce i przytulać.

Indianka oswaja swoje stadko. Stadko matuszek z maluszkami troskliwa Indii monitoruje 24 godziny na dobę. Dzięki temu, żadne małe nie padło. Oby tak dalej.

Indianka

Zasada równouprawnienia w Polsce nie jest respektowana

W odniesieniu do takich lukratywnych zawodów jak zawody prawnicze i lekarskie - zasada równouprawnienia w równym, sprawiedliwym dostępie do tych zawodów nie jest respektowana w Polsce.

Owszem, na studia płatne, zaoczne się każdy zdolny i pracowity dostać może, ale by zrobić niezbędną do wykonywania zawodu prawnika aplikację sędziowską, adwokacką czy notarialną, trzeba mieć tak zwane "plecy" czyli znajomości w tym hermetycznie zamkniętym środowisku.

W praktyce potomkowie patriotów polskich nie mają dostępu do tych tych zawodów. Moim zdaniem to szkodliwa patologia społeczna i narodowa, którą należy uzdrowić.

Nowi prawnicy i lekarze


Skoro za komuny takie lukratywne zawody jak zawody prawnicze i lekarskie były zarezerwowane dla Żydów i podporządkowanych im komunistów, to teraz dla równowagi i sprawiedliwości społecznej i narodowej do tych zawodów powinni być dopuszczeni potomkowie żołnierzy Armii Krakowej i polskiej inteligencji oraz polskiego chłopstwa.

Polska inteligencja, oficerowie, żołnierze Armii Krajowej zostali wymordowani przez hitlerowskie Niemcy i przez rosyjsko-żydowską zbrodniczą organizację NKWD. Następnie pod koniec II wojny światowej i tuż po wojnie Rosjanie ukradkiem wprowadzili do Polski podprządkowanych im komunistycznych Żydów, którzy po zmianie nazwisk na polskie, objęli wszystkie kluczowe w Polsce "Ludowej" stanowiska.
To oni nas Polaków mordowali i kazali mordować.
Oni nami rządzili i pasożytowali na nas przez pół wieku i nadal to robią.

Teraz ich potomkowie pomiatają nami w sądach i organach ścigania oraz w urzędach. Od dziecka są oni nauczeni pogardy wobec Polaków i wydają cyniczne decyzje mające na celu upokorzenie rdzennych mieszkańców ziem polskich i wyrządzenie im szkód i krzywdy. Pora wymienić ten skład.
Pora na radykalne zmiany. Pora otworzyć zawody prawnicze, lekarskie dla prawdziwych Polaków, w pierwszej kolejności dla potomków pomordowanych przez Niemców i sowieckich Żydów, polskich żołnierzy Armii Krajowej, która walczyła za nasz kraj i o naszą wolność.

Indianka

środa, 13 stycznia 2016

Zmęczona i śpiąca

Indianka ostro zasuwa dziś od rana. Zwierzyna ogarnięta. Matuszki z maluszkami radują serce i mają się świetnie. 
Dziś im wyczyściła, wyszorowała i umyła przytargany żłób zrobiony z żeliwnego podwójnego zlewu. Sypnęła sporo owsa i mieszanki zbożowej. Niech jedzą owieczki i mleko dają dla maluszków.

Śmieciara o dziwo zabrała śmieci bez interwencji. Potem przyjechał surowy kurczak. Następnie przyjechała trzecia bela i wrócił naprawiony łańcuch. Bela stanęła tym razem przy kurniku. 
Indianka skorzystała z uprzejmości elfów, którzy nałożyli łańcuch i odpalili jej piłę. Póki piła ciepła poszła ciąć. Elfy odjechały.
Przecięła na pół wszystkie słupki i kłody. Ścięła jedno drzewo. Łańcuch spadł. Kuźwa, znowu! :)

Wróciła do domu. Napaliła w piecu. Kurczak na obiadokolację gotuje się w rosole na gigantycznym piecu, w którym gwałtownie spalają się ostatnie słupki. Indianka padnięta. Wstawiła obiad na piec i niech się gotuje. Ona zaraz zaśnie. 
Jest nieprzytomna ze zmęczenia. Opału nacięła na dziś i jutro. 
W domu gorąco, jak w saunie. Odpływa w sen...

"Fachowiec przyjechał do remontu a ona ani materiałow ani kasy na jego wynagrodzenie..."

Kilka lat temu, fachowiec Andrzej Bernard S. (wspin70) miał powiedziane przed przyjazdem, żeby nie przyjeżdżał, bo właśnie przyszło z ARiMR odmowne pismo, że Indianka wnioskowanych dopłat nie dostanie i wszystkie wcześniejsze ustalenia dot. remontu są nieaktualne.

Ale fachowiec chciał się za wszelką cenę uwolnić od baby u której wówczas mieszkał i mimo to przyjechał do Indianki na próbę na kilka dni. Była mowa o bezgotówkowej współpracy. Miał pomóc przy remoncie w zamian za użyczenie pokoju na rancho.

Obiecał przyjechać z narzędziami hydraulicznymi, by zrobić hydraulikę w domu Indianki. Od tego mieli zacząć remont. Przyjechał z pustymi rękoma - bez niezbędnych narzędzi. Nie miał co robić i czym robić. Jego obecność była zbędna i bez sensu, tym bardziej, że nie nadawał się do pomocy na gospodarstwie. Nie chciał karmić drobiu, nie umiał zagnać koni do stajni, nie umiał pociąć drzewa piłą spalinową. Zepsuł piłę. Porażka i darmozjad.
Do tego miał mieć ze sobą swoje żarcie, którego jednak nie przywiózł i zamiast tego wyżerał skromne zapasy Indianki.

Jakoś nie śpieszył się z wyjazdem mimo bezsensu jego obecności, więć Indianka by go zniechęcić do koczowania u niej, powiedziała mu, że nie ma materiałów budowlanych i wykończeniowych, podczas gdy miała wówczas cały magazyn materiałów :-) Oczywiście, nie pokazała mu nic.

Pan starał się uwieść Indiankę, ale nie była nim zainteresowana.
Po prostu nie podobał jej się. Jego umizgi ją irytowały.
Czuła się niekomfortowo w jego krępującej, dusznej obecności.
Była ogólnie rozdrażniona, że nastaje na nią zamiast wynieść się z jej domu, skoro ze współpracy nici.

Starała się być uprzejma i gościnna wobec niechcianego i uciążliwego gościa, ale jego namolna osoba drażniła ją i gdy przez swoją nonszalancję stłukł jej drogi reflektor (rzucił go z impetem na schody, z których reflektor spadł i roztrzaskał się w drobny mak) i nie umiał zamknąć drzwi do stajni w skutek czego kobyły uciekły mu ze stajni na mróz - wybuchnęła złością i nieudacznika zrugała. Gostek się zaciął w sobie i poprzysiągł zemstę. Następnego dnia rano oświadczył, że wyjeżdża. Był wściekły, gdy Indianka potrąciła mu za zniszczony reflektor. Odgrażał się. O mały włos i by wezwała policję na niego, by go usunęła. Jednak opuścił Rancho o własnych siłach. Wyjechał.

Wrócił do baby, którą był wcześniej porzucił. Wcisnął jej bajeczkę o niezapłaconej pracy i że niby remontował coś. Ze zdumieniem i żenadą przeczytał o swoim sromotnym pobycie na Rancho Indianki na jej blogu.

Wcześniej ten wpis przeczytała jego stara baba, do której z podkulonym ogonem wrócił. Wściekle zazdrosna urządziła mu karczemną awanturę i wyjebała go z chaty. Nie miał gdzie się podziać. Musiał się bardzo płaszczyć przed nią, czego nie cierpi, by go przyjęła z powrotem. Przekonał ją, że był wynajęty do pracy, pracował i mu nie zapłacono. Wobec kochanki Moniki/Jolki zrobił z siebie poszkodowaną ofiarę, by się cudzym kosztem wybielić, paranoicznie
zazdrosne babsko zmiękczyć i udobruchać. Nie powiedział jej prawdy, że uciekł od niej by zagnieździć się u innej kobiety - u Indianki. Nie wpuściłaby go do chaty. Pognałaby w pizdu. Andrzej Berbard S. i ta baba - Monika/Jola (ponoć instruktorka jazdy konnej) żyją w kłamstwie po dziś dzień plując z Facebooka z nienawiścią na Indiankę.

Gdy lesby założyły antybloga i urządziły nagonkę na Indiankę - wspin70 wraz ze swoją zawistną, zazdrosną kochanką chętnie się przyłączyli. Utworzyli razem na Facebooku nienawistną stronę pełną jadu i mowy nienawiści za pomocą której notorycznie obrażają, pomawiają, oczerniają i nękają Indiankę. To chorzy z nienawiści psychole. Taka jest prawda o autorach Rancha de syf.

Pytania? :-)

Ps. Gdy po dłuższym czasie Indianka uzbierała kaskę, hydraulikę zrobił inny fachowiec, kto miał zapłacone zgodnie z umową.
Jest umowa i są pokwitowania rozliczeń za usługę.

Niestety, podczas kolejnej mroźnej zimy dwoje palących papierosy wolontariuszy wietrzyło pokój z nieocieplonymi rurami i rury popękały. Hydraulika do wymiany...

Wnioski:
Dość obcych cwaniaków w prywatnym domu Indianki. Dość!
Woli mieszkać sama, bez strat i nerwów. Ma teraz spokój.
Nie warto wchodzić w układy z obcymi. Generują straty i bywają strasznie bezczelni. Indianka zbyt lekkomyślna była, że wpuściła do domu takie odrażające psychicznie indywiduum jak Andrzej Bernard S. i lesby. Po parce początkujących wolontariuszy zaś ma rozwaloną hydraulikę.

Ten wpis to reakcja na wpis "Hajduczka" na Re-volta:
« #21095 : Styczeń 12, 2016, 21:07:19 »

"Nilka a takie wprowadzanie ludzi w błąd to jest w porządku uważasz? Fachowiec przyjechał do remontu a ona ani materiałow ani kasy na jego wynagrodzenie..."

A ty, Hajduczek, uważasz, że takie wprowadzanie ludzi w błąd co do mnie i sytuacji o której nie masz pojęcia i której nie byłaś świadkiem jest w porządku?
Powielasz pomówienia na temat osoby, której nie znasz. Uważasz, że jesteś w porządku rzucając oszczerstwa po publicznych forach? Hajduczek, ty po prostu szargasz moje dobre imię. :((

By the way - wzruszyło mnie istnienie jednej porządnej duszy jaką jest Nilka na forum re-volta. Dzięki Nilka, za ujęcie się za mną. To bardzo miło z Twojej strony. Mnie moderatorki re-volty nie pozwolily się bronić. Zablokowały mnie i usunęły moje konto przy akompaniamencie wyzwisk i urągań niektórych innych użytkowniczek re-volty, a potem nawet usunęły moje ogłoszenia, tak, jakby chciały mnie zetrzeć z powierzchni ziemi. Właściwie nie wiadomo za co. Chyba z głupoty, stronniczości i podłości.

Pozwoliły zaś, by mnie masowo obrażano i lżono na tym forum. Im do bycia w porządku brakuje całych lat świetlnych. Takie nieuczciwe osoby nie powinny być moderatorkami.

Nie jestem żadną oszustką i nie zostałam za żadne oszustwo skazana. Oszustem jest Andrzej Bernard S., który przyjechał bez narzędzi, czyli nie przygotowany do pracy. Oszustem jest Andrzej Bernard S., który nie wyremontował hydrauliki, a pisze po publicznych forach, że mu nie zapłacono. Za co mu miałam płacić? Za to, że się do mnie mizdrzył przez kilka dni? Ja żigolaków nie wynajmuję i nigdy czegoś takiego nie zrobię. To poniżej mojej godności i zasad.
Zresztą, nie mam takich potrzeb i pomysłów. A gdybym miała, to wolałabym utrzymywać młodego, przystojnego, miłego kawalera, a nie starego, 45 letniego rozwodnika z dwójką dzieci i psychopatycznym charakterem, jakim jest Andrzej Bernard S.

On twierdzi, że mu nie zapłaciłam za remont? Niech pokaże, co on u mnie wyremontował. Nic. Palcem nie ruszył. Jego przyjazd miał charakter towarzysko-poznawczy, a nie zawodowy. Dlatego nie wziął narzędzi i nic nie naprawił, tylko głupa palił.

Ja nawet nie byłam za żadne oszustwo sądzona czy chociażby pozwana. Gdyby tak było, gdyby ten gostek co mnie publicznie fałszywie oskarża został przeze mnie w jakikolwiek sposób oszukany - pozwałby mnie do sądu i wygrałby sprawę.Nadal mam smsy, które mu wysłałam, w których pisałam mu, żeby nie przyjeżdżał, bo sytuacja się u mnie zmieniła na niekorzystną.

Wcześniej wnioskowałam o 400.000 zł na remont kapitalny siedliska. Urząd Gminy i KRUS zablokowały mi dostęp do tych pieniędzy. ARiMR odmówił przyznania dotacji. Musiałam zrezygnować z moich planów. Nikogo nie oszukałam. Gdybym dostała wnioskowane dotacje, remont kapitalny doszedł by do skutku. Byłaby praca dla całej brygady budowlanej. Pewnie nie jednej, bo jest tu co robić.

wtorek, 12 stycznia 2016

Pracowity wtorek

Dzień minął pracowicie. Indianka mimo osłabienia, zrobiła pełny obrządek wszystkich zwierzątek, sprzątnęła belę, naładowała kopę siana do boxu matuszkom, a nawet zamontowała im 4 paśniki na siano i ustawiła nowy żłób na zboże. Paśniki zrobiła z drewnianych palet i ze złomu.

Pracę przy zwierzętach skończyła dopiero po 17.00
Zjadła dwie pajdy chleba ze smalcem domowej roboty, popiła rosołem i wskoczyła pod pierzynę wygrzać się i wypocząć.

Teraz pora na pracę umysłową. Jest zmęczona i nie chce jej się.
Ale musi, bo dziś upływa termin na odpowiedź.

Trochę się zdrzemnie i do dzieła! :-)

Ma nadzieję, że jutro uda się zamontować okienko w kurniku.

W domku ciepło. Piec promienieje.

Znalazła koc nadający się na kotarę do drzwi wejściowych. Jutro go zamocuje.

Ogarnianie beli

Indianka z rana napoiła matuszki oraz kozy i nakarmiła je z ich oddzielnych bel. Kozy swoje bele mają w koziarni, a matuszki siano z ich beli mają nałożone do ogromnego boxu w szopce z matuszkami.

Pozostałe owce i konie nakarmiły się same z przywiezionej pod dom beli, oraz popiły wodą ze źródła.

Całkiem rozbebeszyły belę stojącą pod domem Indianki, pod oknem jej sypialni. Indianka w nocy i nad ranem słyszała jak konie chrupały siano ze swojej beli. Chrupania owiec nie słyszała, bo mają delikatniejsze pyszczki, ale widziała przez okno ich wianuszek stojący wokół beli wespół w zespół z końmi.

Owce i konie mają więcej bel w paszarni i tam też wchodzą skubać kiedy chcą. Tam też musi Indianka zrobić porządek, gdy skończy rozparcelowywać tę belę pod domem. Rozłożyła siano równomiernie wokół ścian domu, w ten sposób, by wszystkie zwierzęta miały jednoczesny dostęp do siana i nie brudziły paszy.

Brak jej siły. Jest słaba. To chyba brak mięsa lub ta chora tarczyca. Musi robić przerwy na odpoczynek. Nie starczy jej czasu i siły na papiery, które się przed nią piętrzą. Wrogie instytucje wykorzystają to przeciwko niej. 

Musi jeszcze iść po wodę dla siebie.

Miłosierny piec sam się rozpalił. W domu cieplutko. Na dziś opał jeszcze zaoszczędziła. Jutro trzeba naciąć nowy.

Indianka

Postulat do Sejmu o zniesienie lub złagodzenie ograniczeń formalnych

Postuluję o zniesienie sztucznych, sztywnych i utrudniających dochodzenie swoich praw ograniczeń formalnych.

Wnoszę o uznawanie wszystkich moich pism składanych drogą emailową za ważne i podpisane osobiście, albowiem pismo wniesione za pośrednictwem obojętnego nośnika jest pismem wniesionym. Obojętne, czy składam pismo na papierze, na papirusie, na tabliczce glinianej, na wyrytym kamieniu, wydziergane na skórze, zapisane na dyskietce lub wysłane pocztą elektroniczną w formie emaila - jest to moje ważne pismo złożone i ewentualnie należy wezwać mnie o jego własnoręczne podpisanie w razie wątpliwości, czy ja jestem jego autorką i nadawcą. Historia korespondencji zawarta w aktach moich spraw pokazuje, że Ja jestem autorką wszystkich składanych przez siebie drogą elektroniczną pism i Ja je autoryzuję swoim podpisem niebieskim długopisem po każdym wezwaniu do podpisu.

Termin 7 dni na ustosunkowanie się do postanowienia Sądu czy innej instytucji to zdecydowanie za krótko, tym bardziej, że Sąd nie obowiązują żadne terminy rozpatrywania spraw. Brak w postępowaniach sądowych zasady równouprawnienia. Sąd ma praktycznie nieograniczoną ilość czasu na wydanie postanowienia, a cywil ledwo kilka dni na złożenie swego pisma. Niecałe 7 dni.
Należy odliczyć czas pracy i czas dotarcia do komputera, drukarki i netu z przepisami prawa, umożliwiającymi prawidłową reakcję na postanowienie Sądu.

Nie muszę dodawać, że reagowanie na postanowienia Sądu, Prokuratury czy Policji w zakreślonym sztywno terminie 7 dni, przy braku dostępu do komputera, netu, drukarki, miasta z jego instytucjami w tym pocztą, czy nawet prądu i jasnego światła niezbędnego do zapoznawania się z otrzymywaną korespondencją nie ułatwia reakcji na otrzymywaną korespondencję urzędową.

Postuluję o wydłużenie terminu na zażalenia, skargi, wnioski itp. do 14 dni roboczych.
Postuluję o akceptowanie przez urzędy każdej formy pisma wniesionego bez względu na nośnik.
Postuluję o dopuszczenie podpisywania złożonych do akt pism procesowych po ich wpięciu/wszyciu.
Postuluję by pismo uważano za wniesione do instytucji w zakreślonym terminie wraz z datą nadania pisma, a nie datą odebrania tegoż pisma przez instytucję.

Indianka

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Słabowicie

Indianka się dzisiaj słabo czuje. Ledwo ogarnęła zwierzynę i sprawy Kamyka. Ogólnie to dziś nic się jej nie chce. Miłosierny piec sam się rozpalił. Ogień po godzinach leżakowania dołożonych sztuk drewna powstał z popiołów.

Indianka wymyśliła jak sobie usprawnić i ułatwić obsługę zwierząt. Będzie mniej dźwigania i mniej dreptania.

Ociepliła też korytarz poprzez odcięcie grubą kotarą piwnicy od niego, gdyż z piwnicy na parter szedł ziąb. Jeszcze gruby koc na drzwi wejściowe musi zawiesić.

Przyjechała pianka montażowa. Można wstawić okienko do kurnika.

niedziela, 10 stycznia 2016

Podpisuję się pod tymi listami obiema rękami:

Otwarty list protestacyjny do niemieckich mediów oraz do niemieckich polityków
Zdecydowanie protestujemy przeciwko systematycznemu oskarżaniu przez niemieckie media, oraz przez część niemieckich polityków obecnego polskiego rządu o jakoby działania niedemokratyczne lub wręcz sprzeczne z prawem. Ostro sprzeciwiamy się temu, aby niemieccy korespondenci, oraz tutejsi publicyści w sposób nieuprawniony i nieuczciwy przedstawiali nasz kraj po ostatnich wyborach prezydenckich i parlamentarnych, jako kraj zagrożony bezprawiem. Naszym zdaniem, niedopuszczalnym jest, aby niemieccy politycy unijni (np. Martin Schulz czy Guenther Oettinger) posuwali się nie tylko do nieuprawnionej krytyki rządu innego państwa, ale wręcz straszyli go licznymi konsekwencjami.

To był demokratyczny wybór

Jeszcze raz przypominamy wszystkim, że obecny polski rząd jak i polski prezydent zostali wyłonieni w demokratycznych wyborach, których nikt (nawet obserwatorzy unijni) nie zakwestionował. Dlaczego więc teraz część niemieckiego establishmentu dopuszcza się tak ostrego i bezpardonowego ataku na legalne polskie władze? Czyżby dlatego, że bezrefleksyjnie słucha i daje wiarę tylko jednej stronie politycznego sporu w Polsce, tej która przegrała wybory, ale nie chce się z tym faktem pogodzić? Dlaczego niemieckie media do dzisiaj włącznie opisując sytuację w Polsce posiłkują się opiniami jedynie dziennikarzy z „Gazety Wyborczej", „Polityki" „Newsweeka" lub „Krytyki Politycznej"? Dlaczego nigdy nie przedstawia się opinii drugiej strony politycznego sporu, czyli dla równowagi: Naszego Dziennika, Gazety Polskiej, W Polityce, Do Rzeczy lub Gościa Niedzielnego? Czyżby według niemieckich standardów prawdę o sytuacji w Polsce jest w stanie opisać tylko jedna strona i to ta związana z partią Platforma Obywatelska?

Sprawa mediów w Polsce

Protestujemy przeciwko nieuprawnionemu oskarżaniu nowej władzy o zamiar podporządkowania sobie mediów publicznych. Jest zupełnie odwrotnie, teraz nowa ustawa ma za zadanie oddać media publiczne w ręce obywateli.
Przez ostatnie osiem lat nigdy nie było w Polskiej Telewizji Publicznej ani w Polskim Radiu pluralizmu, każdy neutralny obserwator potwierdzał olbrzymią stronniczość mediów publicznych i zdecydowany jej przechył w stronę ówczesnej władzy – czyli PO. Czy wtedy nie była zagrożona demokracja, dlaczego wtedy milczeli zarówno niemieccy publicyści, niemieccy politycy i komisarze? Gdzie byliście wtedy Panowie, gdy z Telewizji Publicznej i z Polskiego Radia w 2007 roku z dnia na dzień zwolennicy rządu Donalda Tuska wyrzucali na bruk dziesiątki uczciwych dziennikarzy? Czy ktoś wtedy w Niemczech protestował? Dlaczego nikt z Państwa nie bronił wolności słowa i rzetelności dziennikarskiej, gdy Telewizja Publiczna wstrzymała relację na żywo z przesłuchania byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego, w bardzo poważnej sprawie karnej? Czy dlatego, że mogłoby to zaszkodzić jego i jego partii wizerunkowi?

Trybunał Konstytucyjny

Ostro sprzeciwiamy się atakom na polskie władze, które zgodnie z wolą wyborców i zgodnie z prawem zamierzają poprzez konstytucyjne ustawy przywrócić Trybunałowi Konstytucyjnego w Polsce szacunek i wiarygodność (obecnie całkowicie utracone w wyniku skrajnego upolitycznienia tej instytucji przez poprzedników z PO). Dlaczego żaden niemiecki Komisarz, ani żaden niemiecki publicysta nie protestował i nie bronił demokracji, gdy poprzednia władza (PO / PSL) jawnie, (co potwierdził nawet Trybunał Konstytucyjny) złamała prawo, wybierając w czerwcu 2014 roku niekonstytucyjnie sędziów do Trybunału Konstytucyjnego? Gdzie byliście wtedy panowie Oettinger i Schulz?
Na zjednoczoną prawicę oraz na Andrzeja Dudę zagłosowała w 2015 roku zdecydowana większość Polaków. Również my niżej podpisani mamy zaszczyt zaliczać się do tej grupy wyborców. Jest nam bardzo przykro, że Niemcy, kraj o ugruntowanej demokracji, wpisuje się w nieuprawnioną i nieuczciwą nagonkę na legalnie wybrane polskie władze. Atakując (i to bez racji) polski rząd i polskiego prezydenta ranicie Państwo uczucia milionów Polaków, którzy obserwując jak ta nagonka eskaluje postanowili włączyć się w obronę demokracji i przyzwoitości, dlatego ich przedstawiciele piszą ten list. Przymnijmy jeszcze raz: ostatnie wybory w Polsce to suwerenna decyzja polskich wyborców i żaden kraj (tym bardziej Niemcy) nie powinny tej decyzji kwestionować.

Z poważaniem
1 Związek Polaków w Niemczech - Bund der Polen in Deutschland e.V.
Przewodniczący Josef Malinowski - Breite Str. - 6641236 Mönchengladbach
josef.malinowski@gmx.net

2. Klub Gazety Polskiej Hamburg-Stadt / Alsterdorfer Str. 354 / 22 297 Hamburg
kgp.hamburg.stadt@gmail.com

3. Radaktion Magazin „Forum Polonijne" - Alsterdorfer Str. 354 / 22 297 HAMBURG
redakcja@forum-polonijne.de

Deutsche Fassung
Hamburg den 09.01.2016
Offene Protestbrief an deutsche Medien und deutsche Politiker -
hiermit protestieren wir gegen die bodenlosen Beschuldigungen von deutschen Medien und Politikern, die systematisch und organisiert Polens Regierung diffamieren und ein falsches Bild kreieren, in dem es heißt, Polen handle undemokratisch oder gar kriminell. Wir können und werden nicht akzeptieren, dass deutsche Korrespondenten und lokale Publizisten unbegründet und auf unehrliche Weise, Polens neue Regierung und Polens neuen Präsidenten als „Gesetzesbrecher" bezeichnen. Es ist, unserer Meinung nach, unzumutbar, dass sich deutsche Europaabgeordnete (z.B. Martin Schulz und Günther Oettinger) nicht nur zu haltloser Kritik einer fremden Regierung verleiten lassen, aber dieser auch noch mit zahlreichen Konsequenzen drohen.
Die Regierung wurde demokratisch gewählt
Wir möchten allen in Erringung rufen, dass die jetzige polnische Regierung, wie auch der Präsident in demokratischen Wahlen berufen worden sind, was nicht in Frage gestellt wurde – nicht einmal von unabhängigen Beobachten der EU. Uns ist somit unklar, warum ein Teil des deutschen Establishments, die legal gewählte polnische Regierung mit solch harscher und aggressiver Kritik rügt. Liegt es vielleicht daran, dass man unreflektiert nur einer politischen Seite glauben schenkt, die den Wunsch der polnischen Bürger nicht akzeptieren kann? Warum zitieren deutsche Medien in ihrer Beschreibung der Lage in Polen lediglich Meinungen von Redakteuren der „Gazeta Wyborcza", „Polityka", „Newsweek" oder „Krytyka Polityczna"? Warum wird die andere Seite in Zeiten des Pluralismus konsequent ignoriert, warum wird kein Gleichgewicht geschaffen? Sind „Nasz Dziennik", „Gazeta Polska", „Wpolityce", „Do Rzeczy", oder „Gość Niedzielny" etwa unglaubwürdig? Ist es deutschen Medien nicht möglich eine ausgewogene Berichterstattung zu liefern, die nicht nur auf den Ansichten und Meinungen der Redaktionen basieren, die mit der Ex-Regierung - der „Bürger Plattform" - in Verbindung gebracht werden?

Medien in Polen

Wir sind empört über die unrechtmäßigen Beschuldigungen, dass die neue Regierung plane die öffentlich rechtlichen, also die staatlichen Medien, zu kontrollieren. Genau das Gegenteil ist der Fall. Das neue Gesetz soll der Gesellschaft mehr Einfluss auf die staatlichen Medien bieten. In den letzten acht Jahren gab es keinen Pluralismus in den staatlichen Medien, weder im Fernsehen, noch im Radio, was jeder neutrale Beobachter bestätigen würde. Die Einseitigkeit der Berichterstattung unter der Regierung der „Bürger Plattform" war erdrückend. War Polens Demokratie damals nicht in Gefahr? Warum haben deutsche Publizisten, Redakteure, Politiker und EU-Abgeordnete geschwiegen? Meine Herren, wo wart ihr, als 2007 unangenehme Journalisten, Gegner von Donald Tusk, massenhaft aus den staatlichen Medien entlassen worden sind? Zu dieser Zeit hat niemand protestiert. Das staatliche polnische Fernsehen hat eine Live Sendung aus dem Gericht einfach abgebrochen, weil der Ex-Präsident Bronislaw Komorowski verhört werden sollte, was seinem und dem Image der Partei eindeutig zugute kam und in Deutschland hat es... niemanden gestört.

Das Verfassungsgericht

Wir wehren uns standhaft gegen die Attacken auf die polnische Regierung, welche im Einklang mit der polnischen Gesellschaft, dem Verfassungsgericht per Gesetz den Respekt und die Glaubwürdigkeit zurückgeben will, den die Bürger Plattform durch extreme Politisierung dieser Instanz geraubt hat. Es ist absolut unklar, warum in Deutschland keine Empörungswelle aufkam, als das Verfassungsgericht 2014 in einem anti-konstitutionellen (was vom Tribunal selbst bestätigt worden ist) Schnellverfahren Richter berufen hat. Wo waren sie zu der Zeit Herr Oettinger, Herr Schulz?

Die absolute Mehrheit aller polnischen Wahlberechtigten hat 2015 Andrzej Duda und „Recht und Gerechtigkeit" gewählt, wir, die diesen Brief unterschrieben haben gehören zu diesem Gremium. Es tut uns sehr Leid, dass Deutschland, das Land mit der wohl reifsten Demokratie, sich zu solch einseitiger Verachtung gegen unsere legal gewählte Regierung, verleiten lässt. Durch, wie die oben beschriebenen, unbegründeten Attacken, verletzt ihr die Gefühle von Millionen polnischen Staatsbürgern, die wegen der Hetzjagd auf die Regierung beschlossen haben, zum Schutze des Anstandes der Demokratie, diesen Brief zu verfassen.

Wir erinnern sie nochmal daran, dass das Wahlergebnis in Polen den souveränen Willen der polnischen Gesellschaft widerspiegelt und niemand hat das Recht, diese Entscheidung in Frage zu stellen.
Hochachtungsvoll,

1. Związek Polaków w Niemczech - Bund der Polen in Deutschland e.V.
Przewodniczący Josef Malinowski - Breite Str. - 6641236 Mönchengladbach
josef.malinowski@gmx.net

2. Klub Gazety Polskiej Hamburg-Stadt / Alsterdorfer Str. 354 / 22 297 Hamburg
kgp.hamburg.stadt@gmail.com

3. Radaktion Magazin „Forum Polonijne" - Alsterdorfer Str. 354 / 22 297 HAMBURG
redakcja@forum-polonijne.de

Listy opublikował: Waldemar Maszewski, Hamburg
Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Ciekawe komentarze z sieci:

Helmut : Siekiera, motyka, piłka, szklanka
W Niemczech gwałty i łapanka
Siekiera, motyka, kupa, piach
Na ulicę wyjść jest strach!
Siekiera, motyka, dziennikarze
Milczą bo tak Merkel każe
Siera, motyka, policjanci
Nic nie robią a tłum gwałci.
Siekiera, motyka, imigracja
W diabły poszła demokracja
Siekiera, motyka, czarny ptak
Wolne media trafił szlag.
Siekiera, motyka, fiki, fiki
To efekty polityki
Siekiera, motyka, poprawności
Tolerancji i równości.
Siekiera, motyka, pupa blada
Źle się dzieje u sąsiada
Siekiera, motyka, smród z VWe
a Afryka śmieje się.
Siekiera, motyka, czarne wrony
Maszerują ich miliony
Siekiera, motyka, ciemny muł
Kasę dawać, majtki w dół!”… :-) :-) :-) 


autorem tekstu jest bloger: Marek Baterowicz z niezalezna.pl:

TK – TYKAJĄCA BOMBA AGENTÓW! – którą trzeba było rozbroić, by nie zdemolowała Polski! – choć w tle kohorty „petrurianów”! To zatruta spuścizna PRL-u! Oto na wiecu w Bydgoszczy ( 19.XII) ujawniono urbi et orbi teczki wielu „sędziów” Trybunału Konstytucyjnego, którzy okazali się agentami z epoki PRL-u! I ta zaraza ma badać prace Sejmu, budować nową Polskę ? STOP! Dosyć naiwności! Spadajcie w niebyt i w szambo waszej agentury...Oto Marian Grzybowski był zarejestrowany w czerwcu 1970 przez służby wojskowe,a 19 czerwca 1989 zarejestrowany jako kontakt operacyjny ps. „Krakatau”...”Sędzia” Adam Jamróz był zarejestrowany w październiku 1977 przez wywiad cywilny w Katowicach. W ewidencji figuruje jako kontakt operacyjny „Lardo” ( od grudnia 1977 )...”Sędzia” Zbigniew Cieślak był od czerwca 1979 zabezpieczony przez Zarząd II Sztabu Generalnego, a w czerwcu 1988 został zabezpieczony przez Zarząd WSW Warszawskiego Okręgu Wojskowego...”Sędzina” Teresa Liszcz brała wprawdezie udział w Krajowym Zjeździe Delegatów „Solidarności” w r. 1981, ale 19 grudnia przeprowadzono z nią „rozmowę ostrzegawczą” i musiała podpisać lojalkę... „Sędzia” Mirosław Wyrzykowski był pracownikiem kontraktowym Wyższej Szkoły Oficerskiej MSW w Legionowie w latach 1977-79...”Sędzina” Ewa Łętowska w listopadzie 1987 była rejestrowana przez departament III MSW jako zabezpieczenie...A na okrasę tej drużyny agentów towarzysz Andrzej Rzepliński, ex-PZPR a nawet sekretarz POP na UW ( jego flirt z :Solidarnością” nie ma większego znaczenia, bo decyduje zawsze pierwotna agenturalność)... Taki Trybunał w III RP jest siedliskiem choroby przeniesionej z PRL-u i powinien być rozwiązany lub zreformowany , to kamień u szyi tzw. IIIRP! Po 1989 r. zabrakło tak potrzebnej lustracji...Straciliśmy tę szansę w r.1992, to wielka tragedia. „A PZPR nie była ani polska, ani zjednoczona, ani robotnicza. Była polskojęzyczną organizacją przestępczą reprezentującą za ziemiach Polski kolonialne interesy ZSRR” ( Jan Bodakowski, „PZPR jako machina władzy”). I dziś są jeszcze garstki „polskojęzycznych sowietów”, ulokowanych np. w TK, prokuraturze czy w Sądzie Najwyższym...I żeby w TK siedzieli dalej ex-PZPRowcy i ubecy ? Tyle lat po wyjściu Armii Czerwonej, czy to nie paranoja godna korekty ?

Niestety, tej bomby agentów w TK bronią fanatycznie stróże PRL-bis na czele z rzecznikiem Republiki Rzeplińskiej, prezenterem Jarosławem Gugałą. Do „promocji” TK Gugała wciągnął nawet Janusza Onyszkiewicza ( wiceministra MON w rządzie...Mazowieckiego, potem szefa MON w rządzie Suchockiej ), który zamiast napiętnować TK jako twór peerelowskiej proweniencji i wyśmiać przeżytki PRL-u w urzędach III RP urągał PiS-owi. Ale czy to dziwi ? Onyszkiewicz przecież nieraz zaskakiwał szokującymi wypowiedziami. Oto 22 czerwca 1989 zapewniał rosyjskich telewidzów, że Polska będzie przestrzegać porozumienia z 1988 podpisanego przez gen. Jaruzelskiego! W rządzie Mazowieckiego ( byłego agenta stalinizmu, który uległ POZORNEJ metamorfozie ) sprzeciwiał się wyjściu sowieckich dywizji z Polski i bronił Układu Warszawskiego, a na łamach „Wprost” ( 2 sierpnia 1992) odrzucał ideę wejścia do NATO...Jak widać ślub z wnuczką Marszałka Piłsudskiego nie uzdrowił jego chorych poglądów, a popierał też dawnych generałów LWP jak gen. Henryk Szumski, który w stanie wojennym pacyfikował stocznię w Szczecinie, a w ogóle był dyplomantem sowieckiej Akademii Sztabu Generalnego ZSRR. Onyszkiewicz był gorliwym obrońcą Szumskiego, gdy ten został mianowany przez Kwaśniewskiego szefem Sztabu Generalnego III RP! Poselską interpelację kwestionującą nominację Szumskiego Onyszkiewicz zdecydowanie odrzucił. Wszystko to jasno ilustruje dlaczego dzisiaj Onyszkiewicz tak ochoczo atakuje PiS a wspiera swym wątpliwym autorytetem TK – tykającą bombę peerelowskich agentów! Gugała wiedział kogo zaprosić do studia TV, a teraz w nagrodę układ może mianuje go ambasadorem Republiki Rzeplińskiej !? Ale w jakim kraju ? Szans jest dużo, cała Ameryka Łacińska a może i jakiś vacat w Madrycie ?


Ufam, że tzw. III RP nie przekształci się na dobre w Republikę Rzeplińską,a działanie TK oprzemy na rozsądnych zasadach. Dlatego potrzebna była nowelizacja ustawy o TK!
Był czas najwyższy, aby skończyć z traktowaniem państwa jako partyjnego łupu dla PO-PSL, bo obiektywny TK powinien służyć Rzeczypospolitej i narodowi zgodnie z koncepcją państwa jako dobra wspólnego. Jest to koncepcja Prawa i Sprawiedliwości.































Zamienię barana na trenera koni :-) :-) :-)

Bodzio de Balejaż :-) 
Zamienię dorodnego, młodego, w pełni sił i wigoru, barana Bodzio de Balejaż rasy wrzosówka na usługę ułożenia 3 klaczy. Baran reproduktor posiada kolczyki i jest baranem zarejestrowanym w szacownym ARiMR. Jest ojcem wielu udanych jagniąt. Polecam jako reproduktora o ciekawym srebrzysto-szaro-czarnym umaszczeniu, które przekazuje potomstwu.

Baran jest rasowy, 100% wrzosówka. Wart 600 zł. Daje ok. 4kg wełny rocznie i bardzo prawidłowe potomstwo :-) Baran daje rocznie ok. 4 kg miękkiej, ciepłej, jedwabistej w dotyku, wielobarwnej wełny. Dla dobrego, skutecznego, o delikatnej ręce do koni, trenera/trenerki, który w miesiąc ułoży 3 klacze, dodam do pary owieczkę. Wrzosówki są starodawną, prymitywą rasą odporną na surowe warunki klimatyczne, niewybredne w żywieniu. Znakomicie wykorzystują paszę oraz słabe pastwiska. Ich mięso ma wybitne walory odżywcze i smakowe, skóry nadają się na futra. Wełna nadaje się bardzo dobrze do filcowania, a także do przędzenia.

Oceniam, że miesiąc intensywnego szkolenia wiosną lub latem wystarczy by wyszkolić moje zdolne i chętne do ćwiczeń klacze. Moje klacze to nie dzicz kosmata lecz oswojone, pewne siebie, bardzo sympatyczne, inteligentne, odważne panienki :-)
Liczę , że po szkoleniu będą na tyle bezpieczne, że będę mogła na każdą z nich wsiąść i pojechać w teren. Terenu mam ok. 11 hektarów, plus okolica obfituje w liczne dukty wiejskie idealne do wycieczek konnych.

Indianka

Predator

Nocną porą Indianka wychodzi na obchód swych licznych zwierzątek uzbrojona w lampkę czołową. Niczym predator z horroru o tym samym tytule ("Predator"), przeczesuje wszystkie zakamarki owczarni, koziarni i stajni, sprawdzając czy coś nowego się nie urodziło i czy wszystko ogólnie jest okay.
Jest okay :) Na razie nic nowego się nie pojawiło.

Nową belę siana dziś rozprawiczyła i nakarmiła sianem z niej matuszki. Jedyną, tej nowoprzywiezionej beli zaletą i przewagą nad innymi belami zgromadzonymi w paszarni, jest to, że stoi ona pod ręką i blisko matuszek, co pozwala zaoszczędzić Indiance siły i czas na inne czynności. Dzięki bliskości do szopki z matuszkami tej przywiezionej przez Elfa, beli, Indianka szybciej nakłada owieczkom siana do ich paśników.

Przywiozła też taczką więcej opału do pieca, oraz pozamiatała korytarz i schody do piwnicy, a także wybrała słomę z okna piwnicy, by wpuścić światło dzienne niezbędne jej do uporządkowania i przemeblowania tego pomieszczenia.

Dzisiaj niestety nie ma żadnego ciepłego obiadu, a kura planowana na rosół nadal żyje. Na to już nie starczyło czasu i sił. No, ale ciasto drożdżowe zjadła i popiła herbatą. Głodna nie jest, choć zjadłoby się kawałek mięsa.

Indianka

Dobre wieści od Kamyka

Kamyk chwali sobie nową farmę i gospodarza. Wdraża się w nowe, aczkolwiek podobne obowiązki. Zajmuje się udojem i karmieniem krów. Ma samodzielne, odpowiedzialne stanowisko pracy. Pracuje sam. Tak mu odpowiada. 
Jest zadowolony ze zmiany farmy. Ma tam lepsze warunki mieszkalne i mniej pracy oraz mniej stresów. Jest zadowolony, spokojny i radosny. Indianka cieszy się, że jej starania aby wyciągnąć go z życiowego bagna odniosły pozytywny skutek.
Kamyk uczy się żyć normalnie, pożytecznie i pozytywnie. Przede wszystkim zgodnie z prawem. To dobrze. Jego Anioł stróż (Indianka) nad nim czuwa i pilnuje, by nie wypadł z pozytywnej orbity :)

Indianka

sobota, 9 stycznia 2016

Pieczyste upieczone :)


Indii od rana ostro działała na froncie domowym, dzieląc czas na zwierząt obrządki i domowe porządki :)

Napoiła i nakarmiła owce-matuszki. Dołożyła do pieca. Zmyła stertę naczyń. Sprawdziła czy się coś nowego nie urodziło. Napoiła kozy. Zaczyniła ciasto na chleb. Dołożyła matuszkom i kozom paszy. Przyniosła opał do domu. Ucieszyła matuszki, konie i owce owsem. Obrała ziemniaki. Usmażyła talarki ziemniaczane.
Wyrośnięte ciasto chlebowe wstawiła do pieca. Dała owsa kozom. Zamięsiła ciasto drożdżowe z bakaliami. Znowu napoiła kozy i matuszki. Wyrośnięte ciasto wstawiła do pieca. Zrobiła polewę czekoladową do ciasta. Wysprzątała korytarzyk i schody do piwnicy.
Uszczelniła korytarz i piwnicę tak, aby nie uciekało z domu
ciepłe powietrze. Dała drobiowi obierki i dołożyła pszenicę.
Przyniosła wodę ze źródła do kotłów na piecu. Wyniosła kolejną partię doniczek z planowanej dodatkowej sypialni dla ewentualnego zimowego gościa. Sypialnia w podziemiu, ale z oknem ;) Robi w tej izbie miejsce 
na łóżko gościa. Może jaki trener koni odważy się ujeździć indiańskie piękności? ;) Bardzo to wątpliwe..., ale może? ;) Trzeba też piecyk do komina ponownie podłączyć, aby potencjalnemu trenerowi dupa nie zmarzła i nie nawiał przed ukończeniem treningu ;)))

Na koniec dnia nagroda: pieczyste upieczone - chleb i ciasto drożdżowe z rodzynkami, skórką mandarynki i orzechami.
Do polania ciasta polewa czekoladowa. Nareszcie Indianka ma pieczywo :)

Jutro zaś zginie najstarsza kura. Coś do tych ziemniaków trzeba dać :)

Indianka

Trener koni

Dzięki obrzydliwemu hejtowi w sieci, Indianka już wie, że wśród polskich jeżdżących konno księżniczek, nie znajdzie sympatycznego trenera koni, który by przyjechał na Rancho, by ułożyć jej piękne klacze.

Postanowiła, że zaprosi na wakacje kogoś z zagranicy.
Obcokrajowcy są bardziej przyjacielscy i otwarci niż Polacy.
Będzie miło spędzić wakacje w siodle w sympatycznym, egzotycznym towarzystwie.

piątek, 8 stycznia 2016

Bochen

Indiance śni się dziś jej wakacyjny bochen chleba... :)

Pora na chleb


Indiance skończyło się pieczywo. Wczoraj odmroziła drożdże. Dzisiaj chciała piec chleb, ale czasu zbrakło. Za to Elf Kosiarz przywiózł i sprzedał jej kolejną belę siana i wstawił prowizorycznie na kołkach okno w kurniku. W poniedziałek powinna przyjechać pianka montażowa do zamocowania i uszczelnienia tego okna.

Kosiarz zabrał też łańcuch do korekty i agregat prądotwórczy do naprawy. Młody towarzysz Kosiarza odpalił starą piłę Indianki i pociął słupki na połowę, tak by weszły do pieca. Jeśli się dogadają, dostanie tę piłę za darmo, o ile pomoże jej pociąć i zwieźć z pola drzewo. 

Póki co Indianka pali suchymi słupkami. Za późno przyjechali, by można było iść na pole ścinać drzewa. Było już ciemno, poza tym śpieszyli się. Ale Kosiarz naostrzył dobrze łańcuch i dzięki temu pocięli stertę suchych słupków pod domem.

Przy okazji Indianka dowiedziała się, że dwa tygodnie temu zmarła jedna z jej sąsiadek, którą kiedyś bardzo lubiła. Szok i niedowierzanie... Szkoda sąsiadki :( Jeszcze mogła długo pożyć... Już nie będzie okazji się na nowo zaprzyjaźnić...
Tutaj, na Mazurach Garbatych ludzie tak szybko i łatwo gasną.
Za szybko i za łatwo... Nie dbają o siebie!

Tymczasem piec buzuje cudnie. Szkoda, że ciasta nie zamięsiła na chleb. No, ale zajęta była obrządkiem, a potem zbieraniem gałęzi na rozpałkę i rozpalaniem w piecu. Następnie musiała pokierować elfami, by we właściwym miejscu ustawili belę i prawidłowo zamocowali okno. Ale jutro rozrobi ciasto na chleb, bułki i słodki placek :) Opał na dwa dni jest. Starczy i do upieczenia :)

Indianka

czwartek, 7 stycznia 2016

Piękny mróz na szybach


Mrozio w gabineciku Indianki przypomniał jej o tym, że należy codziennie palić w piecu i nie żałować poweru.
Okay! Piłę odpalił listonosz, ale krótko się nią cieszyła Indianka.
Ledwo zaczęła ciąć suche gałęzie pod domem, gdy łańcuch spadł i się uszkodził. Ząbki wchodzące w prowadnicę zadarły się nieco. Trzeba będzie wygładzić pilnikiem. Gorzej z niektórymi oczkami, które zacięły się i nie obracają na nitach.
Spróbuje je odblokować delikatnie stukając młotkiem.
Szkoda, że łańcuch spadł. Musiał się jakoś zaczepić o suche, twarde patyki. Nie zdążyła przeciąć tych za długich do pieca kłód. Teraz musi się męczyć z piłą ręczną. Sporo czasu zajmuje 
przecięcie grubej kłody na pół.

Indianka

środa, 6 stycznia 2016

Lesby niezadowolone z ugoszczenia 4 Mongołów :-) :-) :-)

Muszą być one bardzo zdesperowane, jeśli wzięły w ciemno czterech Mongołów na chatę :-) :-) :-) hahaha!!!
Pewnie liczyły na 4 pozytywne referencje, aby zatrzeć niesmak CouchSurferów, po tej serii świństw jakie mi wyrządziły... :(
Najwyraźniej wszyscy normalni ludzie omijają je jak śmierdzące łajno... i słusznie... :-) A jakie oburzenie, że Mongołowie nie dotrzymali ustaleń ich pobytu :-) Tak, jakby ONE dotrzymywały ustaleń dotyczących ich pobytów, np. na mojej farmie...
Innym ludziom lubią wytykać różne drobiazgi, ale same uważają się za święte krowy, których żadne ustalenia i zasady nie obowiązują...
Odpychające, egoistyczne kobiety.

Opinia lesb o ich gościach:

We hosted 4 friends of Abylai for one night, when they were visiting Cracow. 
Overall, it was a positive experience - but we'd like to point out the things which were not so perfect, just for the record. Firstly, at the moment of the request, Abylai's CS profile was completely empty, with no information given. We had to ask questions to get to know the basic stuff. Secondly, we agreed to host 3 guys, but when we came home (we had passed the keys earlier), 4 people were present, and Abylai was not one of them. And this was in spite of the fact that I had already quickly arranged two extra places for them at my sister's place (also a CS member). 

So, keeping to the former agreements, and letting the host to know the actual guests - those could definitely be a "space for improvement". 
BUT, on the other hand, the guys were very undemanding guests, basically just wanting a place to sleep; so in practical terms it didn't make us a lot of difference to host 4 instead of 3. They were also very nice, friendly, clean, and they didn't bother us in any way. We didn't really talk a lot as the guys were tired, but that's ok with us, of course. 
So, overall, it was OK to host them - but we can only say it about Abylai's friends, Abylai himself was not our guest.

Serce domu Indianki

Sercem domu Indianki jest jej megapiec :-)
Działa znakomicie, pod warunkiem, że jest co do niego włożyć.
Dziś także nie udało się odpalić piły, ale wyzbierane wczoraj i dziś kłody i suche słupki dały żarliwą moc :-)
Całe szczęście, bo temperatura w domu spadła do 4 C.
W tej chwili, po rozpaleniu pieca i jego rozbuchaniu już jest 17 C w okolicach łóżka Indianki, a tuż przy piecu wielki żar nie do zniesienia.
Można by chleb upiec, ale Indianka obrządkiem i zbieraniem drewna dziś zajęta była i czasu na zrobienie chleba zabrakło.
Teraz zmęczona i śpiąca i nie chce jej się. Za to ugotowała bigos i ziemniaki. Chyba i tak go nie zje, bo zbyt zmęczona i nie ma apetytu.

Dziś w południe ją i jej zwierzęta szpiegowało białe auto na miedzy zachodniej.
Konie zauważyły intruza i psiaki wszczęły jazgot. Auto po chwili odjechało, gdy Indianka ruszyła w jego kierunku.
Wygląda na to, że to nie koniec polowania na Indiankę.
Przydałaby się jakaś bratnia dusza w domu na wszelki wypadek.

wtorek, 5 stycznia 2016

Kochane ciepełko


Indianka robi co w jej mocy by utrzymać miłe ciepełko w domu.
Na foto przebudowane przez nią palenisko, mające na celu zoptymalizowanie wykorzystania opału nie tylko do celów grzewczych, ale i do gotowania. Na widocznym ruszcie, po wypaleniu i opadnięciu polan pod ruszt, jest miejsce na dwa garnki lub jeden rondel do gotowania lub pieczenia.
Także blacha górna dzięki ułożeniu polan wyżej, nagrzewa się mocniej umożliwiając szybsze gotowanie na piecu.

Indianka

Dowód pijaństwa Kamyka

Oto dowód libacji, jaką sobie urządził na jej ganku 30 grudnia 2015 roku zbój Kamyk. Indianka zabezpieczyła te dowody jego pijaństwa. Kamyk ma indiański zakaz zbliżania się do jej rezydencji, po tym, jak zniszczył jej kolejne okno. 

Indianka

Suchoć do wycinki

Na wycinkę czeka oto ten suchoć. Bardzo dobre do palenia, suche drewno. Indianka otrzymała zezwolenie na jego wycinkę na piśmie. Tylko żeby jutro piła zaskoczyła!

Indianka

Opał


Indianka dziś próbowała naciąć kolejną partię suchego drewna, niestety nie udało się odpalić piły spalinowej :(
Z trudem uzbierała na polu dostateczną ilość drewna do pieca na dziś. Jutro musi koniecznie odpalić piłę. Inaczej będzie marzła.

Indianka

Dostęp do świeżej, bieżącej wody

Jak widać na załączonych fotkach, wodopój Indianki nie zamarza mimo wysokich mrozów. Zapewne dzieje się tak, gdyż źródło z wodą wybija spod ziemi, która chroni wodę przed zamarzaniem. Przez trzynaście lat gospodarzenia Indianki źródło nie zamarzło ani razu!
Nawet przy minus 42 stopniach Celsjusza!
Bywało, że gdy niosła wiadra z wodą do stajni w temperaturze minus 42 C - nim doniosła je, woda w wiadrach zamarzała. W źródle zaś nie.

To cenne, czyste źródło z którego Indianka poi wszystkie swe zwierzęta i sama korzysta. Czysta woda spływa ze wzgórz nieskażona żadnym ściekiem komunalnym czy przemysłowym.
Woda zasilająca źródło jest naturalnie filtrowana przez grube warstwy żwiru i piasku wzgórz w które wnika. W źródle wybija krystalicznie czysta.

Od dziesięcioleci, a możliwe że i od setek lat, dzikie zwierzęta z całej okolicy piją tę wodę.

Odkąd mieszka tu Indianka i odkąd nauczyła konie, kozy, owce, psy i koty oraz drób z tego źródła korzystać samodzielnie - zwierzęta same się obsługują. Zwierzęta Indianki przychodzą do wodopoju zrobionego ze źródła pić kiedy chcą i piją ile chcą. Nie ma lepszego wodopoju w kraju, niż ten. 

Budzi on zazdrość pokracznych idiotek internetowych, które tworzą fałszywe pomówienia na jego temat.

Źródło to nie przepływa obok żadnego siedliska, które by do niego spuszczało ścieki. W ogóle to źródło nie przepływa obok żadnych siedlisk z wyjątkiem siedliska Indianki, a Indianka do niego żadnych ścieków nie spuszcza. Indianka to ekolog z krwi i kości i nigdy by czegoś takiego nie zrobiła, tym bardziej, że korzysta z tej wody. Woda w źródle jest czysta i zdrowa. Można pić na surowo. Poprzedni właściciel tak czynił. Indianka na wszelki wypadek wodę przegotowuje, zwłaszcza gdy używa jej do mycia naczyń na mleko, które nastawia na ser.

Indianka

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Syfiarze atakują!

Pani syfiara z facebookowego profila zajmującego się z chorobliwą nienawiścią zwalczaniem Indianki, znów zaatakowała Rancho Indianki. Dla tej kobiety pozbawionej sumienia, nie ma nic świętego.

Z zimnym wyrachowaniem posługuje się urzędnikami i policją aby zaspokoić swoją wrodzoną ciągotę do szkodzenia innym i czynienia zła za wszelką cenę. Jej motywy są bardzo prymitywne i przyziemne - to zwykła, prostacka zawiść i chęć podbudowania jej skrajnie egoistycznego ego. Wskazuje na to treść donosu, którą Indiance uprzejmie udostępniła pani inspektor.

Rano skoro świt te chore psychicznie i umysłowo, syficzne babsko wysłało donos do lokalnego inspektoratu weterynarii.

Wpierw przybył chłop ze zbożem, które to zboże zamówiono, ponieważ była okazja darmowego transportu (jeszcze dostateczny zapas zboża na Rancho był i nie było potrzeby kupowania na hurra kolejnych worków) jako że Elf Kosiarz miał jechać do Indianki samochodem, by naprawiać okno i w związku z tym miał przy okazji przywieźć kilka worków zboża od chłopa. Na razie okno musi poczekać na piankę montażową, więc przyjazd Kosiarza odwołano. W tej sytuacji właściciel zboża się zmobilizował i zboże przywiózł osobiście, póki nie ma chlapy, na którą się zanosi w związku z nadchodzącym gwałtownym ociepleniem.
Zaraz po chłopie ze zbożem na Rancho przybyli inspektorzy Ewa i Kornel oraz dzielnicowy Warsiewicz plus jeszcze jeden policjant.

Według nowego unijnego prawa dającego uprawnienia obcym w ingerowanie w cudzą własność jaką jest czyjeś gospodarstwo i zwierzęta, inspektor może:
- przy przeprowadzaniu kontroli korzystać z pomocy Policji (jeśli jest to niezbędne).
W tym przypadku, asysta policji była całkowicie zbędna, tak jak latem po donosie na suszę panującą na rancho (susza panowała w całym kraju, ale tylko Indianki gospodarstwo zostało w związku z tym skontrolowane). Takie nadużywanie uprawnień przez lokalną policję nosi znamiona nękania. Ten sam dzielnicowy poinformowany o nękaniu Indianki poprzez osoby prowadzące wiadomy profil na Facebooku - nie wyraził nawet szczątkowego zaintetesowania przestępstwem, jakim jest stalking. To mówi samo za siebie o uczciwości lokalnej policji.

Podczas tej interwencji miało miejsce także inne wykroczenie, tj. bezzasadne wezwanie policji.
Nie było żadnej konieczności asysty policji podczas tej zwykłej kontroli weterynaryjnej. Właścicielka gospodarstwa i zwierząt umożliwiła inspektorom wgląd w jej gospodarstwo i zwierzęta bez problemu.

Zaś gdy niemal rok temu, Indianka wezwała policję do świetlicy w Sokółkach, w której jej zakłócano spokój i dokuczano - przybyły niechętnie patrol nie tylko nie upomniał świetliczanki Krychy, nie wlepił jej mandatu za zakłócanie spokoju i dręczenie użytkowniczki, ale wręcz przeciwnie - zaatakował Indiankę groźbą wlepienia jej mandatu, za rzekomo bezzasadne wezwanie policji. Mało tego, komenda w expresowym tempie złożyła wniosek do Sądu o ukaranie Indianki. W tej sprawie toczy się postępowanie przed Sądem w Olecku. Przeciwko Indiance. :((( W związku z tą sprawą, która nosi znamiona policyjnego odwetu, Indianka jest ciągana po sądach i psychiatrach. Te celowe i świadome działania funkcjonariuszy policji nadużywających swych uprawnień wobec Indianki z jednej strony i niedopełniających swych obowiązków służbowych w obliczu wykroczeń i przestępstw czynionych na szkodę Indianki z drugiej strony - noszą znamiona stalkingu. Ucierpiał też Kamyk, który został 30 grudnia 2015 roku ukarany dwoma bardzo wysokimi mandatami za zakłócanie spokoju i nieobyczajne zachowanie. O ile Kamyk grzeczny tego dnia nie był, o tyle Krycha nie raz i nie dwa awanturowała się w świetlicy w Sokółkach i nigdy nie została za to ukarana, a nawet nie upomniana. Razi nierówne traktowanie i niesprawiedliwość :(. Uprzywilejowane i pobłażliwe traktowane popełniającej wykroczenia Krychy, i namolne ciąganie po sądach Indianki oraz nazbyt ochocze wlepianie wysokich mandatów Kamykowi.

Zdaniem Indianki, policja olecka osacza ją i nęka wywołując poczucie zagrożenia, zamiast wykonywać swoje ustawowe zadania w obliczu przestępstw i wykroczeń dokonywanych na szkodę Indianki. Świadczy o tym między innymi sposób, w jaki została zatrzymana 16 października 2015 i doprowadzona na komendę. Osobę niewinną, bezbronną, spokojną - wpierw zaatakowano poprzez gwałtowne włamanie się do jej domu wcześnie rano, utrudniano ubranie się, uniemożliwiono wezwanie kogoś do opieki nad jej zwierzętami na czas jej nieobecności, skuto kajdankami jak groźnego zbira, wsadzono do dusznej, ciasnej klatki podrygującej na wertepach tak, że żołądek podszedł jej do gardła i zemdlała. Indianka ma nadzieję, że w końcu ktoś władny zainteresuje się tym, co wyprawia policja olecka i zrobi z tym porządek. Być może jedynym wyjściem będzie całkowicie nowy skład funkcjonariuszy tej komendy włączając w to komendanta?

Co najmniej jeden z banków działających w Polsce, realizuje skuteczną politykę zapobiegania korupcji i przekrętom wśród swojego personelu. Polega ona na tym, że co jakiś czas pracownicy są przenoszeni z jednego oddziału do drugiego. Są tworzone nowe składy załóg takich oddziałów. Osoby sobie obce zaczynają współpracę. Pozwala to uniknąć niekorzystnych zjawisk jak malwersacje, wyłudzenia, kradzieże z kont klientów. Myślę, że warto by podobną politykę wdrożyć w organach policji.

Zaś w wojsku polskim poborowym jeszcze za komuny przyjęto zasadę, by żołnierze odbywali służbę z dala od swoich rodzinnych stron. Cel nie był szlachetny, ale efekt chyba skuteczny. Miał na celu uniknięcie oporu poborowych żołnierzy do strzelania do znajomych ludzi podczas demonstracji i zamieszek.
Władze komuistyczne Polski, liczyły na to, że dzięki oderwaniu od rodzinnych stron, łatwiej będzie zmusić żołnierzy do wykonywania poleceń tego typu.

Chodzi o analogię. Policjanci pochodzący z odległych stron kraju będą w stanie skuteczniej oprzeć się korupcji przez lokalnych kacyków i lokalne układy. Da to bezstronność w działaniu i zapewni wyższą jakość oraz przede wszystkim uczciwość i sprawiedliwość w karaniu miejscowych i zaprowadzaniu porządku.
Skończy się krycie nadużyć i wykroczeń innych policjantów i ich członków rodzin, oraz nadmierne nękanie mandatami i sprawami tych, którzy policyjnych pleców nie mają, a są przez policjantów i ich członków rodzin poszkodowani.

Przybyli obejrzeli ZDROWE, PUCHATE, OFUTRZONE i UWEŁNIONE, NIEzagłodzone, NIEspragnione, NIEzamarznięte zwierzaki, ich paszę i wodopój ze świeżą wodą. Pokręcili się kilkanaście minut po gospodarstwie i odjechali nie znajdując wstrząsających scen zagłady i cierpienia bezbronnych zwierząt opisywanych przez syfiarę na jej profilu facebookowym z odległości 200 km. Pani syfiara w pijackim widzie o świcie ujrzała z tej odległości sodomę i gomorę.

A tu tymczasem zdrowe, puchate i nażarte, dokazujące zwierzaki :-)
Babsku wątroba zgnije i woreczek żółciowy pęknie ze złości :-)

No, ale za to będzie mogła napisać na fejsie, że na rancho Indianki jest przeprowadzanych wiele kontroli i sprawa jest znana lokalnym organom :-)
Ścierwo dba o to, by kontrole napuszczać raz po raz na to Rancho.
Jak nie susza - to mróz. Setki insynuacji na temat Indianki i jej gospodarstwa i zwierzyny. Ta kobieta powinna się leczyć. Ta jej nienawiść do Indianki przeradza się w psychopatię. Psychopatka nęka samotną, ciężko pracującą i niezbyt zdrową fizycznie kobietę.

Takie wywłoki powinno się unicestwiać. To ohydna larwa wgryzająca się w zdrowe ciało, by je zeżreć i zniszczyć. Odrażająca pluskwa.
Pluskwa ma imię. To pani Monika :-) Pluskwa Monika.



Indianka rozpieszcza się :-)

Dziś w noc Indianka rozpieszcza się wysoką temperaturą w domu oraz bogactwem przeglądania różnych artykułów i stron :-)
Jak miło mieć pełny energii tablecik :-)

Podobają jej się stanowcze ruchy PiSu. Prawica zdecydowanie zabrała się za uzdrawianie skorumpowanego i zrujnowanego kraju... Najwyższy czas!

Owieczki z młodymi cicho śpiuchnają na ganku wtulone w siebie.

Owca rasy Wrzosówka to prymitywna owca biologicznie przystosowana do trudnych warunków środowiskowych w tym do mroźnych zim Polski północnej, gdzie jest hodowana od co najmniej tysiąca lat. 
Wrzosówka jest rasą odporną. Dzięki długiej, gęstej wełnie znakomicie znosi mrozy. Nie wymaga ciepłych owczarni. Wystarczy wiata.
Niewybredna ta rasa dokonale wykorzystuje przyrosty pastwiskowe ubogich gleb.  Idealnie nadaje się na łąki ekologiczne. 

Koty leżą pokotem na Indiance :-)
Psiaki w koziarni zakopane w sianie. Nawet nie domagały się wpuszczenia do domu. Mają długą, gęstą sierść i bez obawy siadają i kładą się na lodowatej ziemi czy śniegu. Latają cały dzień po siedlisku kontrolując owce, a nocami sypiają w koziarni z kozami, pilnując by coś drapieżnego tam nie wlazło.
Klacze podskubują belę na podwórku.
Pozostałe owce śpią w owczarni.
Wszystkie zwierzątki w komplecie i na swoich miejscach :-)
Podczas nocnego obchodu siedliska ociepliła okna piwnicy oraz kurnika i zatrzasnęła klapy. Wytworzone w domu ciepło powinno utrzymać się do południa :-)
A jutro kolejny pracowity dzień... :-)







Pozytywne zmiany :-) Koniec z lewacką i niemiecką propagandą w mediach publicznych :-)

Ustawa medialna przyjęta. Kukiz: nie wytrzymałem

Sejm i Senat uchwaliły nowelizację tzw. ustawy medialnej

Sejm i Senat w minionym tygodniu uchwaliły nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji, która zakłada m.in. wygaśnięcie mandatów dotychczasowych członków zarządów i rad nadzorczych Telewizji Polskiej oraz Polskiego Radia.

Projekt nowelizacji oprócz wygaśnięcia mandatów dotychczasowych członków zarządów i rad nadzorczych Telewizji Polskiej oraz Polskiego Radia zakłada m.in. zmniejszenie liczebności rad nadzorczych spółek medialnych, a także powoływanie ich nowych organów przez ministra skarbu państwa "do czasu wprowadzenia nowej organizacji mediów narodowych".

- W ustawie medialnej chodzi o jak najszybsze usunięcie aparatczyków partyjnych z TVP - ocenił Paweł Kukiz.

Klub Kukiz'15 wstrzymał się od głosu, jednak sam lider formacji zdradził, że postąpił inaczej. - Nie wytrzymałem przed samym głosowaniem. Przed oczami przeleciały mi twarze dziennikarzy z mediów publicznych i zagłosowałem "za" - przyznał polityk w TVN24.

Paweł Kukiz ocenił, że media publiczne działały do tej pory jak "agencja PR-owa" rządzących i dlatego konieczna była zmiana władz.

Poseł żalił się również, że sam padł ofiarą manipulacji mediów publicznych. Mówił, że z jego ponad 20-minutowej wypowiedzi dla TVP wycięto 15 sekund o podatku katastralnym, pomijając frazę "od sklepów wielkopowierzchniowych". I tak w mediach pojawiła się informacja, która nie była prawdziwa, jakoby Paweł Kukiz był zwolennikiem podatku katastralnego od wszystkich.

Źródło: Onet.

Kukiz ma rację. Media publiczne do tej pory działają jak tuba propagandowa PO.

Szkoda, że klub Kukiza nie zagłosował tak jak on sam...
Błąd!
No, ale przynajmniej szef klubu ma zdrowe odruchy :-)

Indianka

niedziela, 3 stycznia 2016

Unia Korporacyjna szykuje się do kolejnego rozbioru Polski?!

Coś niedobrego robią komisarze unijni wokół Polski.
Gdy poczytałam o skali ich mieszania się w sprawy Polski, krew mi ścierpła. Czyżby szykowali się do jawnego najazdu na Polskę?

Komentarz znaleziony na Onecie:
"No i historia zatacza koło.W XVIII wieku gdy obóz patriotyczny chcąc ratować Rzeczpospolitą uchwalił Konstytucję 3 MAJA koalicja zdrady narodowej powołując się na łamanie praw wolności szlacheckiej poprosiła swoich panów Prusaków i Moskali o pomoc w obaleniu nowych praw. Zakończyło się to 123 letnią niewolą. Dzisiaj koalicja zdrady narodowej PO-PSL-SLD-Nowoczesna postępuje tak samo. Chcąc obalić demokratycznie wybrane władze i zablokować zmiany służące naprawie RP zwraca się do swoich panów z UE którym od lat służą o interwencję i pomoc. "

Czuję, że Unia Korporacyjna nam zagraża. :(((
Mogą nas najechać Niemcy. :(((

Spokojnie i przyjemnie...

...spędza Indianka pierwszą niedzielę nowego roku.
Dzionek, ten niezwykły pracuś spędził jak zwykle bardzo pożytecznie.
Rankiem: jak zwykle obrządek licznych Indianki zwierzątek. W południe porządkowanie piwnicy i kuchni.

W kurniku ociepliła zimną blachę wełną swych owiec, gdyż akuratne worki jej miała pod ręką. Za kilka dni, gdy dotrze do niej pianka montażowa - elf Kosiarz wstawi okienko ponownie. Póki co, trzeba było czymkolwiek zabezpieczyć przed mrozem oblachowany otwór okienny.

Zanim zatrzaśnie klapy piwnicy na zimę i póki cokolwiek w niej widać - zaczęła jej porządkowanie, a właściwie wznowiła tę czynność po kilkudniowej przerwie.

Donice i skrzynki na sadzonki przenosi do najciemniejszej części.
W jasnym pomieszczeniu zaś planuje urządzić ciekawą izbę, którą zamierza ogrzewać w razie potrzeby. W tym celu trzeba będzie przerobić rurę dymną, w ten sposób, aby dało się ją dopasować do prostokątnego czopucha piecokuchni.

Podłoga w tej izbie jest ceglana. Sufit sklepiony, ceglany. Ściany kamienne, łukowate. Fajne pomieszczonko. Warto poświęcić mu indiańską uwagę.

Dziś, ani wczoraj nic nowego się nie urodziło, ale Indianka ma baczenie na swoją zwierzynę. W nocy wychodzi na obchód budynków stajennych i wypatruje, oraz nasłuchuje uważnie, czy aby nowy dzidziuś się nie pojawił. W sumie kilka/klikanaście razy dziennie zagląda do budynków, więc nic nie może umknąć jej uwadze.

Maluchy urodzonone wcześniej wszystkie są w znakomitej kondycji.
Zwłaszcza jedna dzidzia zachwyca gabarytami. Jest wielka. Będzie wielka :-) Wielka i masywna. To córuś Miśka. Fajna dzidzia.

Indianka wielce kontentna ze swojego inwentarza. Będzie miała z owieczek wiele pięknych run wełny. Trzeba pomyśleć o jego zagospodarowaniu.

W domku ciepło. W piecu gwałtownie bucha wielki ogień.
Indianka delektuje się miłym ciepełkiem rozchodzącym się po domu, ale jutro trzeba dociąć drewna opałowego.

sobota, 2 stycznia 2016

Słoneczny dzień stycznia

Słońce okazało swoją łaskawość Indiance oblewając ją i jej rancho czystym blaskiem. Szczególnie kolorowe klacze wyglądały w tym blasku przepięknie. Zasiliło solarek, a Indiance dodało wigoru, dzięki czemu ochoczo ruszyła na podwórek by czynić obrządek wśród swych licznych córek. Wsio nakarmione i napojone. Przebudowała ganek by zrobić więcej miejsca dla matuszek z małymi. Wszystko cacy. Szło gładko, jak po glacy :-)

W owczarni dościeliła w dużych boxach.
Na polu znalazła trochę suchych gałęzi do pieca.

Sprawdziła wodopój, czy aby nie zamarzł. Jest okay. Woda płynie i płynąć będzie całą zimę, bo tak jest od 13 lat, jak Indianka tu mieszka. Woda wypływa spod ziemi, więc jest cieplejsza niż wody otwarte. Dzięki temu struga nigdy nie zamarza. Woda w strudze Indianki jest czysta, przezroczysta, gdyż nie przepływa obok siedlisk sąsiadów. Nikt do niej nie spuszcza nieczystości komunalnych ani zwierzęcych. Woda spływa bezpośrednio z mocno pagórkowatych pól i pastwisk, gdzie jest filtrowana przez grube pokłady piachu i żwiru. Można pić na surowo. Poprzedni właściciel gospodarstwa tak pił - wprost ze strugi.

Dzikie zwierzęta z całej okolicy przychodzą pić ze strugi Indianki, gdyż jej woda jest najczystsza i zimą najcieplejsza. Z tej strugi piją zwierzęta Indianki od lat, odkąd nauczyła ona je z tej wody korzystać. Z tej strugi wodę do domu i do pojenia zwierząt bierze Indianka.

Wszystko na ranczu Indianki jest pod jej kontrolą. Najlepszą z możliwych kontroli, bo pod okiem bardzo dobrej Gospodyni, jaką jest Indianka.

To zadziwiające, że tylko jedna osoba obsługuje tyle zwierząt i daje radę je ogarnąć :-)
Byłoby jej łatwiej, gdyby nie musiała jeździć na te debilne sprawy wytaczane jej przez policje o różne wyssane z palca duperele.

Sporo czasu marnuje na to, zwłaszcza, że sędziów poniosła całkiem fantazja i obsesyjnie każą ją wywozić na bezsensowne badania psychiatryczne przy każdej gównianej sprawie o gówniane, wyssane z palca wykroczenie. Taki wywóz to zmarnowane kilka dni, bo powrót stopem z odległego o 80 km Węgorzewa to mordęga wysysająca siły z chorego fizycznie człowieka. Po takiej zsyłce kilka dni dochodzi do siebie. Tak jej organy ścigania i uciskania utrudniają gospodarzenie i właściwą opiekę nad jej zwierzętami.

Sądowi nie wystarczy, że raz psychiatra napisał mu, że Indianka jest zdrowa na umyślnie i psychicznie. Sąd ma wątpliwości, gdyż Indianka się broni przed oszczerstwami pisząc kolejne wnioski dowodowe. Broni się, zamiast dać się pokornie skazać za coś czego nie zrobiła? Zaiste podejrzane. Wszak monopol na prawdę mają sądy, a nie jakaś biedna rolniczka. Więc jest wysyłana na kolejne uciążliwe badania pod przymusem.

Taka przemoc to jest kara sama w sobie, stosowana na niewinnej osobie.
Takie rzeczy nie powinny mieć miejsca. Bym prosiła Sejm, aby odebrał sędziom takie uprawnienia. Są one sprzeczne z Konstytucją RP.

Niewinnego, nieskazanego człowieka nie powinno się w ten sposób szykanować, albowiem jest to pogwałcenie podstawowych wolności i praw człowieka.

Oni mi po prostu zatruwają życie. Nękają :(((



piątek, 1 stycznia 2016

Wieczorny wypoczynek Nowego Roku 2016

Troszkę energii jednak na tej starej baterii było, więc Indianka spędza wieczór czytając sobie wybrane artykuły na Onecie. Towarzyszą jej kocice wtulając się czule w jej ramię. W piecu bucha ogień. Ciepło rozchodzi się po mieszkanku Indianki. Miło i przyjemnie.

Na kolację zjadła bułki z miodem i popiła ulubionym liptonem. Trzeba będzie dla oszczędności i zdrowia nastawić herrrbi badylanę jutro. Można by i dziś, ale Indianka umordowana i nie chce się jej wstawać by przygotować garnek i badyle. Poza tym jest przyszpilona do łóżka kocicami, których nie chce ruszać - tak słodko wyciągnięte są, że aż grzech je niepokoić :-)

Dziś nie miała czasu gotować porządnego obiadu, ale jutro upiecze sobie kurczaczka i ugotuje ziemniaki oraz doda surówkę z kiszonej kapusty. Udka mrożą się w skrzyni na nieogrzewanym strychu.

Dobrze by było jednego zwierzaka ubić na mięso, ale ci unijni komisarze nacudowali tyle ciężkostrawnych, faszystowskich, antypolskich przepisów, że nie wiadomo jak się do tego zabrać by nie zadrzeć z władcą wszystkich zwierząt w powiecie czyli naczelnym inspektorem weterynarii. No bo on przecież osobiście wykosztował się na zakup zwierząt, hoduje zwierzynę latami, dba o nią, karmi, poi, obornik wyrzuca, ogrodzenia buduje, budynki bieli i reperuje - to mu się należy decydowanie czy parobek polski może zjeść barana ;-)

Indianka się zaczyna zastanawiać, czy skoro ma tych owiec tyle ile ma, nic nie można zabić bez straty i bez zgody wielmożnych komisarzy unijnych, owieczki się mnożą - coraz ich więcej - to czy Indianka jest już bacą? Od jakiej ilości owiec człowiek zamienia się w bacę?

Gór tu dużych nie ma, ale są konkretne wzgórza. Azali jest Indianka bacą? :-) I czy domek Indianki to bacówka? :-)

Indianka ma prośbę do Sejmu, by przyjrzał się tym nowym chujowym przepisom zabraniającym rolnikom ubijania własnej zwierzyny na własne potrzeby.
To jest nieludzki przepis. Nielogiczny i krzywdzący, naruszający prawa własności i prawo do normanego życia, do jedzenia zdrowej żywności wyprodukowanej na własnym gospodarstwie. Unia Korporacyjna czyli działająca na rzecz zabezpieczania interesów handlowych i biznesowych wielkich korporacji - nas rolników polskich zmusza do nieopłacalnych czynności. Do wywożenia na własny koszt zwierzaka do rzeźni i płacenia rzeźnikowi za ubój i podział mięsa. W przypadku kozła czy barana te koszty są całkowicie nieopłacalne, przewyższające wartość ubijanego zwierzaka. Nadto zimą na Mazurach nigdzie nie można dojechać, bo drogi tutaj są beznadziejne, w fatalnym stanie technicznym i po prostu nieprzejezdne. Wysokie mrozy uniemożliwiają odpalenie silnika.
Te ograniczenia unijne są nieadekwatne do polskich, a zwłaszcza mazurskich realiów.
Dlaczego te przepisy nie były konsultowane z rolnikami, których dotyczą?
Unia nie może totalitarnie narzucać nam swoich niedorzecznych ograniczeń dysponowania własnym żywcem.



Szczęśliwego Nowego Roku 2016! :)

Rano, gdy Indianka otworzyła oczy, zobaczyła przed domem swe piękne, puchate klacze wygrzewające swe gęste futra w blasku Słońca. Owce zaś leżały pokotem wokół domu. 

Pojawiło się też nowe młode na podwórku. Indianka wyszła na dwór i zgarnęła młode z matką na ganek, by mieć lepsze baczenie na noworodka. 
Obeszła siedlisko i zajrzała do budynków, gdzie znalazła jeszcze mokre świeżaki. Je też zgarnęła na ganek wraz z ich matką pozwoliwszy wpierw matce uruchomić miłość macierzyńską do maleństw.

Jaki pierwszy dzień nowego roku - taki cały nowy rok. Czyli będzie się darzyło i hodowla owiec się rozwinie :)

W koziarni bez zmian. Kozy dostały siana i wody. Jedno młode wpadło za belę i trzeba było malucha uratować.

Na ganku matuszki owcze dostały od Indianki wiadro wody, siano i zboże.

Poukładała szczapy naciętego drewna, a potem zabrała je do domu.

Zaszła nad rzekę, gdzie pozbierała i poukładała pozostałe suche drewno nacięte dzień wcześniej.

Przywiozła taczkę opału pod dom.
Napaliła fest w domu.

Zabrała się też za porządkowanie w paszarni. Jutro za dnia rozścieli w owczarni ściółkę wrzuconą tam dzisiaj przez okno owczarni. 

Wróciła do nagrzanego mieszkania. Zjadła rybę po grecku.
Już ciemno było. Jadła przy świecach. Nogi grzała przy piecu.

Pora spać. Organizm zmęczony i senny. Duch zadowolony. Inwentarz dorodny i mnoży się szczęśliwie ku pokrzepieniu serca indiańskiego.

Miłe słowa i pozdrowienia znalazła na komórce i na poczcie emailowej. Ktoś o niej myśli ciepło :)

Indianka

Sylwester 2015/2016

2015 szczęśliwy dla Indianki nie był. Może ten nowy będzie ciekawszy? :)
Indianka zadbała by pierwszy dzień nowego roku był obiecujący i pożyteczny. Taki jest. Jaki pierwszy dzień nowego roku - taki cały rok.

Indianka Sylwestra również spędziła gospodarnie. Rano: obrządek zwierzątek. Wcześniej pożegnała zbója Kamyka.
Wyprawił się na nową, podlaską farmę, gdzie dostał właśnie pracę. Do Olecka podwiózł go artycha z Czukt. Dobry uczynek zrobił. Specjalnie drogi nadrobił by zbója wywieźć daleko od Czukt ;))

Wieczorem na rancho przybyły dwa życzliwe elfy drzewne. Prosiły, by nie ujawniać tożsamości na blogu, coby ich współplemieńcy z wioski nie wygnali za pomoc Indiance ;)

Elf Kosiarz przywiózł belę siana do wglądu i na próbę, także stary, zużyty akumulator samochodowy do pożyczenia na Sylwestra oraz kilka szczap suchego drewna do pieca Indianki aby nie zamarzła, bo jej się akurat opał skończył.

Pomogli Indiance odpalić piłę i naciąć suchego drewna na opał, a także przynieśli kłody pod dom. Bóg zapłać, elfiki!

Indianka napaliła w piecu na noc. Zjadła głowiznę z paczuszki od Tomka z okolic Raszyna (podziękowania :)) i poszła spać znużona dniem i chorobą (niedoczynnością tarczycy). Choróbsko się uaktywniło w gardle, bo Indianka zmarzła w stopy i się przeziębiła. Gardło weszło w stan zapalenia. Zaczęła się krztusić. 

Poszła spać nie czekając na północ rozmyślając nad zadaniami 
gospodarskimi które zaplanowała na dzień następny czyli na Nowy Rok.

Indianka

Włamywacz


W środę 30 grudnia Indianka na prośbę Kamyka zawiozła mu jego umowę lombardową do Olecka, którą u niej zostawił wcześniej. Mieli pozałatwiać swoje różne sprawy w mieście i na spokojnie porozmawiać.

Niestety, Kamyk przybył do Olecka narąbany. Był drażliwy i awanturował się bez sensu. Indianka obraziła się i pojechała rowerem załatwiać swoje sprawy, a jemu kazała załatwić jego sprawy i wracać na farmę na podlasiu, tam gdzie pracuje obecnie. Niestety głupi Kamyk (nie da się inaczej skomentować jego durnego zachowania tego dnia) wdał się w sprzeczkę ze strażnikami pod sądem. Wezwali oni policję.

Przybył Warsiewicz z drugim policjantem. Wlepili Kamykowi dwa bardzo wysokie mandaty. Nie wiadomo, czy zasłużył na nie. Może wystarczyło ustne pouczenie lub upomnienie. Jedno jest pewne, Warsiewicz miał okazję by się zemścić na Kamyku za Indianki skargę na jego sposób zatrzymania i doprowadzenia jej na Komendę 16 października 2015.

Drugi pewnik jest taki, że gdy Indianka jesienią wezwała do świetlicy w Sokółkach policję, gdyż Krycha ze stażystką awanturowały się i zakłócały jej spokój w miejscu publicznym jakim jest biblioteka - przybyły wówczas patrol z Bachurską w składzie nie ukarał mandatem awanturujących się kobiet, ani ich nie upomniał. Zaś krótko po tym zajściu Bachurska wraz z Warsiewiczem wdarli się do domu Indianki nadużywając swoich uprawnień pod pretekstem doprowadzenia jej na kolejne bezsensowne badania psychiatryczne na dziwaczne zlecenie sądu. Chorą na zaawansowaną niedoczynność tarczycy (duszności, dławienie się) skuli kajdankami i wsadzili do dusznej klatki na tyle radiowozu niczym groźnego bandytę! :(((

Kamyk wbrew woli i zaleceniom Indianki pojechał na jej rancho podczas jej nieobecności. Wlazł na ganek. Wypuścił owce z młodymi. Wychłeptał dwa dodatkowe piwa. Gdy mu dupa zmarzła, nie mogąc się doczekać Indianki, włamał się przez kurnik do domu. Wywalił okno. Wlazł jej do mieszkania. Gdy wróciła po kilku godzinach, zastała go śpiącego w ciuchach (w tym w śmierdzących skarpetach) w jej łóżku!

Stała nad nim długi moment walcząc z rosnącym, gwałtownym wkurwem i chęcią natychmiastowego wezwania glin.

Wyszła przed dom. Obeszła go dookoła i znalazła otwór, którym wlazł.
Zabezpieczył go blachą. Weszła do kurnika i dodatkowo zamknęła blachę.
Pod otworem stało wywalone okno wraz z futryną.

"Ty chuju! Ty gnoju! Ty łachudro przebrzydła!" - wrzasnęła wściekła.

Teraz kurnik będzie jej przemarzać przez tę blachę.
Kury światła będą miały mało, tylko przez drugie małe okienko. :(((

Wróciła do domu. Pościeliła mu na jego łóżku i kazała się tam przenieść.
Stawiał się. Marudził, że go głowa boli i się źle czuje. Po kwadransie udało się go przetransportować na jego łóżko.

Postanowiła, że rano gdy łach wytrzeźwieje - zrobi mu pranie mózgu.
Tak się też stało. Zbój Kamyk zaliczył potężny opierdol.
Musiał też podpisać zobowiązanie, że do 10 stycznia wstawi okno lub pokryje koszty jego wstawienia.

Tymczasem kury mają ciemnawo i zimno. Niedobrze. Indianka poprosiła elfika drzewnego o pomoc w stawieniu okna. Jak znajdzie czas i piankę - wstawi.

Póki co, musi tam docieplić tę blachę styropianem. Mrozy przyszły!
Będzie też musiała palić w kurniku by woda kurom nie zamarzała.

Indianka