sobota, 25 kwietnia 2015

Widzenie

Indianka była dziś pierwszy raz w życiu w areszcie i na widzeniu aresztanta. Pojechała stopem z 5cioma kilogramami żywności.
Przywiozła smakowite ciasta i dwa kilogramy cukru oraz kawe.
Z całej tej paki żywnościowej tylko kawę areszt zaakceptował dla aresztanta. Smakowite ciasta domowej roboty które upiekła dla Kamyka z sąsiadką zostały odrzucone. Także cukier kupny oryginalnie zapakowany. Tylko kawie się udało przejść przez okienko.

Indianka próbowała dowiedzieć się, dlaczego nie wolno cukru dać aresztantowi.
"Bo sypki" - usłyszała.
"Ale kawa też sypka a można dać"
"Taka procedura. Nie mozna i juz, ale w kantynie mozna kupić"
(ale w kantynie jest 3 razy drozej wszystko)
"A czemu ciasta nie mozna dać? Przecież to tylko ciasto. Nie narkotyki, nie wóda, ani żadna inna zakazana kontrabanda?"
"Bo musi być pakowane próżniowo"
"Ale jak, w kosmosie ma być pakowane próżniowo czy wystarczy na księżycu aby było łatwiej? :-) " - zapytała Indianka.
Odpowiedzi nie było. :-)

Musiała w szafce bagazowej zostawić wszystko co miała przy sobie.
Z kieszeni wyjąć wszystko.

Wprowadzono ją na teren aresztu. Budynki odnowione, wypiaskowane. Teren aresztu zadbany.

Zaprowadzono ją do kantyny i kazano zająć miejsce przy stole i czekać na Kamyka.
Po chwili nadszedł strażnik i powiedział, ze Kamyk to tymczasowo aresztowany i dlatego widzenie bedzie przez szybę.

Indianka weszla do wąskiego akwarium i zajęła miejsce. Obok siedział chlopak na stanowisku bez szyby i rozmawiał ze swoim ojcem.

Kamyk zaś traktowany jak groźny Talib został doprowadzony do szczelnego akwarium ze słuchawką. Indianka wzięla słuchawkę i zaczęli rozmawiać. Jakość techniczna słuchawki jest marna i ledwo było Kamyka słychać. Kamyk wyglądał tak samo mizernie jak ostatnio na rozprawie 22 kwietnia 2015. Blady jak ściana. Osowiały. Skarżył się na bóle i zawroty głowy nie leczonej po pobiciu w dniu 25 i 26 marca 2015, na kłopoty z koncentracją, oraz na ból ręki w obojczyku, jak także na ból w boku tułowia i w tyle pleców.

Zdaniem Indianki ma powikłania po nieleczonym wstrząsie mózgu.
25 marca 2015 roku jeden ze współpracowników Kamyka (nawiasem mówiąc stary kryminalista) pięścią z całej siły uderzył go w głowę i rozciął mu łuk brwiowy który krwawił i zalał mu krwią oczy i twarz.

Przyczepił się do Kamyka, gdy Kamyk tego dnia wrócił ze spotkania z Indianką. Typek wulgarnie ubliżał Indiance i wszczął bójkę z Kamykiem.

Po pobiciu Kamyka i uderzeniu go w głowę Kamyk stracił przytomność, a gdy ocknął się - błąkał się w ciemnościach nocy po podwórku farmy krowiej na której pracował, ledwo kontaktując co się z nim dzieje. Zadzwonił wtedy do Indianki, a ona go skierowała do obory, by się położył na słomie. Zrobił to i gdy rozmawiał przez telefon z Indianką zemdlal. Wtedy Indianka wezwała pogotowie.

Pogotowie przyjechało, ale nie udzieliło dostatecznej pomocy. Kamyk powiedział co go boli, pokazał obrażenia, ale ku jego zdziwieniu ludzie z karetki tylko obmyli mu z krwi twarz i zostawili na wpół przytomnego na farmie zamiast zabrać do szpitala na tomografię mózgu i zapewnić adekwatne leczenie. Kazali mu zaplacic 350 zl za przyjazd. Gospodarz wziął wypłatę Kamyka i zapłacił. Kamyk został bez grosza i bez opieki medycznej na cały miesiąc.

Następnie przyjechał patrol policji prawdopodobnie wezwany przez karetkę lub dyspozytora pogotowia. Podczas przewożenia na komendę jeden z policjantów bił ledwo żywego Kamyka w głowę i oparzył go dwukrotnie paralizatorem w chore nerki.

W areszcie w Suwałkach podczas miesiąca pernamentnego bólu pobitych i kontuzjowanych oraz nie prześwietlanych i nie badanych i nie leczonych obrażeń części ciała Kamyk dostał jedną tabletkę od bólu - pyralgin. Ot, cała opieka medyczna w areszcie. Zero prześwietleń. Zero badań. Zero leczenia. Będzie kaleką. :(((












Oto czego nie udało sie doreczyć aresztowanemu. Gdzie jest rzecznik praw człowieka? To aresztowanemu nawet sie bronić nie wolno?
Ciast domowych też nie pozwolili dać człowiekowi niedożywionemu... :(((

środa, 22 kwietnia 2015

Biedny Kamyk :(((

Indianka widziała Kamyka dziś w Olecku na jej rozprawie.

Był trupio blady. Osłabiony. Z trudem się poruszał i wysławiał. Mówił cicho i niewyraźnie. Cień człowieka. Miał widoczne obrażenia głowy. :(((

Indianka chciała mu wręczyć jego pisma procesowe, które Sąd w Kętrzynie każe mu podpisać by nabrały mocy prawnej i doczekały się rozpatrzenia. Sędzia olecka nie zgodziła się.

Także nie pozwolili dać mu papeterii i długopisów ani kodeksów karnych. Traktują aresztowanych jak śmieci bez żadnych praw. Pamiętajcie, że nie został on skazany, a siedzi. Aż dwa miesiące aresztu tymczasowego.
Bez opieki lekarskiej i pomocy prawnej. Bez kontaktu z bliskimi.

Wam też się to może przydarzyć. Przepisy w Polsce są bardzo restrykcyjne, nadmiernie restrykcyjne i wysoce dehumanitarne.

Nienawidzę tych, którzy takie wymyślili. Nienawidzę tego prawnego wynaturzenia prawa polskiego. Nienawidzę tego systemu programowego, okrutnego, bezwzględnego zła :(((

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Sen Indianki

Indianka po całym dniu pracy oraz po zeszłotygodniowej wyprawie do Giżycka i Kętrzyna wyczerpana jest nieziemsko. Wczoraj bardzo osłabiona była. Rano obrządek zrobiła i położyła się zmęczona do łóżka by zapaść w długi, ciężki acz czujny sen.

Wieczorem zaszła do sąsiadki, która piecze boskie ciasta i torty.
Indianka poprosiła ją, by upiekła pyszne ciasto dla Kamyka. Zaniosła sąsiadce mąkę i cukier, a wcześniej swojskie jaja. Poprosiła też, by kupiła w Olecku worek chleba. Indianka będzie robić paczkę dla Kamyka, bo głodny.

U sąsiadki tego dnia był typek który z Kamykiem w Gębalówce pracował. Ten sam, co Kamyka z drugim typkiem skatowali 25 marca 2015. Był proszony, by przywiózł rzeczy Kamyka z tamtej farmy. Nie przywiózł. Zamiast tego doczepił się do Indianki i jej wygrażał, że ją zabije, a na Kamyka w więzieniu napuści mordercę by go tam zabił.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Zażalenie na nielegalne zatrzymanie

Indianka była wcześniej złożyła zażalenie na nielegalne zatrzymanie jej przez policjantki w dniu 26 kwietnia 2013 roku.

W czwartek 16 kwietnia 2015 roku sędzia w Giżycku po raz drugi odmówiła zajęcia się sprawą nielegalnego zatrzymania przez policję.
Nadto groziła Indiance ukaraniem za rzekomą obrazę Sądu, gdy Indianka poproszona do pokoju posiedzeń na odczytanie postanowienia o odmowie wszczęcia postępowania przeciwko policjantkom zostawiła swoje rzeczy na biurku w sekretariacie.

Torba i kurtka Indianki obraziła biurko w sekretariacie :-) :-) :-)
Biurko zostało zbrukane rzeczami obywatelki która śmiała dochodzić swych praw przed sądem wobec policjantek... :-) Chore to. Szczyt hipokryzji.
W sądzie już było pusto - były tylko sprzątaczki, strażnik, sędzia i protokolant oraz Indianka czekająca na wydanie postanowienia.
Zabrała swoje rzeczy z korytarza do sekretariatu, gdyz nie wiedziała, jak długo to zajmie owe odczytanie postanowienia.

Od tego postanowienia nie należy się według prawa odwołanie, więc policjantki nie staną przed sądem i sprawiedliwości nie stanie się zadość.
Policjantki po zatrzymaniu w dniu 26 kwietnia 2013 sporządziły protokół zatrzymania, w którym mataczyły zawierając w rubrykach nieprawdę. Indianka poprawiła treść protokołu i uzupelniła braki. Wówczas one wydarły jej ten protokół z rąk i podarły.

Dały nowy do podpisu tak samo kłamliwy jak ten pierwszy, który Indianka uzupełniła była wcześniej. Tego nowego nie dały jej uzupelnić, tylko kazały w ciemno podpisać. Nie podpisała fałszywych treści. Wówczas zabrały jej ten protokół. Nie czytała ani nie dostała pouczeń. Nie wiedziała, jakie prawa jej przysługują w przypadku zatrzymania. Nie wiedziała, że należy złożyć zażalenie na zatrzymanie. Dlatego złożyła je po terminie.

Ten fakt wykorzystał prokurator który wnioskowal o nie uwzględnianie zażalenia Indianki z uwagi na wniesienie jego po terminie. Prokurator występował wbrew interesowi prawnemu Indianki.

Prokurator, który jako oskarżyciel publiczny powinien stanąć po stronie osoby pokrzywdzonej, a w tym przypadku po stronie Indianki - wnioskował na szkodę Indianki, a na korzyść policjantek czyli sprawczyń nielegalnego zatrzymania. Sędzia uwzględniła niekorzystny dla Indianki wniosek prokuratora i tym samym uniemozliwiła Indiance dochodzenie jej praw od policjantek przed Sądem.
***
Zatem wnioskuję do Sejmu by nie ograniczał czasu na składanie zażaleń na nielegalne zatrzymanie przez policję.

Jest to w interesie obywateli którzy podczas zatrzymywań są traktowani przez policję źle i często nieuczciwie. Osoba zatrzymana, a zwłaszcza aresztowana - nie ma możliwości złożenia zażalenia, gdyz nie jest świadoma swoich praw i nie wie jak dane pismo powinno wyglądać, ani nie ma czym i na czym napisać zażalenia i nie wie do kogo.

Nie wie - zwłaszcza jeśli nie dostanie pouczenia do ręki - o przysługujących jej prawach.

Tego typu postanowienia sądowe, gdzie blokuje się obywatelom drogę prawną do dochodzenia swoich praw powinny być podważalne.
Obywatel powinien mieć zabezpieczone prawo do rozpatrywania jego zażaleń bez względu na termin składania takiego zażalenia albowiem czynnikiem istotnym w danej sprawie winna być zasadność zażalenia, a nie termin jego wniesienia. Skoro policjantki złamały prawo nielegalnie zatrzymując osobę powinny ponieść karę.

Policjantki nie miały prawa mnie zatrzymać czy aresztować w sytuacji braku popelnienia przestępstwa. Zrobiły to jednak i to w sposób bardzo brutalny z narażeniem mojego zdrowia i życia, za co nie zostały ukarane - ba, nawet policja, prokurator i sędzia - nie dopuścili do wszczęcia postępowania przeciwko policjantkom łamiącym prawo, albowiem zatrzymanie jest wówczas zatrzymaniem, a nie bandyckim napadem, gdy jest podstawa prawna do zatrzymania - a tu nie było żadnej. Mało tego - nie odczytaly mi moich praw, nie przedstawiły zarzutu, nie umożliwiły kontaktu z adwokatem. Po prostu znienacka na mnie napadły, poturbowały i uprowadziły z ulicy.
Te policjantki powinny ponieść karę. Jeśli nie ponoszą one kary to oznacza, że zyjemy w panstwie policyjnego bezprawia, a organy ścigania to wróg numer jeden porządnego obywatela. To nasz wróg.

Organy ścigania w Polsce to wrogie siły wymierzone w Polaków. :(((
To są organy terroru i zastraszania obywateli polskich.
Takie jest ich prawdziwe oblicze. :(((

Nie chronią, nie bronią a wręcz przeciwnie - napadają i zastraszają. :(((














Paczka marihuany

Nie chce mi się dla was pisać postów bo w większości (takie odnoszę wrażenie czytając złośliwe komentarze lesb i ich przydupasów ustawicznie spuszczających się pod moimi postami, a które to wypociny kretynek moderuję) jesteście beznadziejnymi kreaturami o wyssanych przez nienawiść mózgach niegodnymi by dzielić się z wami moim życiem za pośrednictwem tego bloga. Nie dla was piszę tego bloga. Nie wy jesteście jego adresatami.

Nie życzę sobie, by na mój blog wchodziły takie osoby.
Miejsce kanalii jest w kanale. Stworzyłyście odrażający kanał w postaci dwóch antyblogów - więc w nim siedźcie i taplajcie się w waszym chorym błocie nienawiści i zwyrodniałej podłości.

Ja was na swojego bloga nie zapraszam, ani do mojego życia.
Blog piszę dla siebie i dla mojego bezpieczenstwa.
Na moim blogu dzielę się moim życiem z ludźmi normalnymi, poczciwymi. Chore z nienawiści szantrapy niech stąd spadają.

***

W ostatnim tygodniu, bodajże 14 kwietnia 2015 roku Indianka dostała dziwną przesyłkę. Kontrowersyjną przesyłkę. Niejaki Julian Wawszczyk zamówił na jej adres domowy paczkę z marihuaną. Oszust co prawda sprowadził na jej adres rzekomo tylko nasiona, ale to może być próba wkrętu Indianki w większe przestępstwo, więc zgłosiła ten fakt na policji i u dzielnicowego.

Dzielnicowy poprosił, aby Indianka nic nie mówiła na wsi o tej trefnej paczce. Chciał poczekać, aż gościu posieje i uprawi marihuanę, by mieć wówczas podstawy by go zgarnąć za handel narkotykami.

Jednak Indianka nie posłucha, gdyż u typka policja znajdzie opakowania po paczkach nasion marihuany z jej adresem i wykorzysta to przeciwko niej wrabiając ją w handel narkotykami.

Według kuriera typek przedstawiający się jako Julian Wawszczyk,
kilkakrotnie zamawiał na adres Indianki podobne przesyłki.
Odbierał je w Sokółkach, gdzie się telefonicznie umawiał na odbiór z kurierem firmy UPS. Po paczki podjeżdżał samochodem. Kurier nie musiał dowozić przesyłek pod adres. Tym razem odbiorca telefonu od kuriera nie odebrał, w wyniku czego kurier paczkę przywiózł do Indianki na podwórko.

Indianka nie wie, czy to prawdziwe nazwisko dwudziestoparoletniego mężczyzny mieszkającego w okolicy jak go opisał kurier. Wie natomiast, że oszust posługuje się jej adresem bez jej wiedzy i zgody, z narażeniem jej samej na zarzuty o handel narkotykami.

Indianka nie życzy sobie, by ktokolwiek posługiwał się jej danymi w jakimkolwiek celu.

Paczka zawierająca pół kilograma nasion marihuany wyjechała z rancza Indianki wraz z kurierem UPS. Była to paczka za pobraniem, zamówiona przez internet. Sprawa przekazana na policję w Olecku. Czy ruszyli dupy, by znaleźć oszusta - nie wie. Pewnie nie.

Łatwiej zedrzeć mandat z bezbronnego kierowcy niż zająć się oszustem.



Indianka o zawartości paczki dowiedziała się od nadawcy. Zadzwoniła do niego.
Poprosiła sprzedającego, by wykreślił jej adres ze swojej bazy odbiorców.
Poprosiła, by na jej adres nie przysyłano marihuany. Poinformowała nadawcę, że odbiorca jest oszustem podszywającym się pod adres Indianki.





sobota, 18 kwietnia 2015

Moi mili... :-)

... Dlaczego wśród was jest tak wielu nikczemników i debili?... :-)

środa, 15 kwietnia 2015

Uczciwość i humanitaryzm organów ścigania


Ja nie rozumiem. Czlowiek został skatowany, zmasakrowany, ma połamany obojczyk, rozbitą, pociętą głowę, obrażenia wewnętrzne tułowia - a sąd go bezzasadnie, bez udowodnienia winy, bez wyroku zamyka do aresztu na aż dwa miesiące bo chlopak sie na dozór nie stawial, a nie stawial, bo siedzial - izoluje od opieki lekarskiej,
izoluje od pomocy prawnej zamiast go normalnie przesluchac na sprawie i puscić do domu lub wyslac do szpitala?
Przeciez oni go doprowadzą do śmierci albo z niego kalekę zrobią... :(((
Połamany obojczyk - powinien miec podany zastrzyk przeciwzakrzepowy, zrobione przeswietlenie, nastawione kosci, usztywniony ten obojczyk, podane leki przeciwbolowe - a tu nic.
Zero opieki lekarskiej. Do tego głodowe racje żywnościowe...
Normalnie masakra. Czy jest w Polsce jakas organizacja obrony praw czlowieka? Przeciez on jest traktowany gorzej jak zwierze.
Odcieli od osób bliskich jak jakiego groźnego terroryste.
Zero widzeń. To nie jest normalne. To jest samo zlo ukierunkowane na zniszczenie niewinnego, bezbronnego czlowieka... :(((

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Paskudna pogoda

Wściekły wicher. Deszcz zacinający pod wszystkimi kątami. Masakra :-) Indianka zamierzała tego dnia wywalić obornik ze stajni, ale w tych drastycznych warunkach zajęła się porządkami w domu. Zebrała 9 worków ciuchów do prania :-) Posegregowała je kolorami. Będzie wielkie pranie i suszenie :-)

Trzeba też przesypać owies z worków do kasty, aby był pod ręką i miał dostęp powietrza.

Na piecu gotuje się obiadek i grzeje woda do zmywania.

Indianka wczoraj przed imprezą wykąpała się u sąsiadki. Jest czysciutka i pachnąca, a włosy puszyste i falujące :-)

Impreza była super. Zaczęło się od babskiego wieczoru z sąsiadkami, a skończyło na baletach z przyjezdnymi panami - kolegami gospodyni imprezy :-)

Imprezę trzeba powtórzyć :-)

sobota, 11 kwietnia 2015

Bezpłatne wakacje na rancho! :)

Bezpłatne 1-2 tygodniowe pobyty na rancho w zamian za pomoc przy rozbudowie ogrodzeń ogrodu i pastwisk, robieniu opału na zimę, porządkowaniu i konserwacji stajni, budowie boxów, pomoc w domu, pomoc przy strzyzeniu owiec, pomoc przy udoju kóz, pomoc przy treningu koni, pomoc w zakładaniu bajecznego ogrodu marzeń :)

Mile widziane osoby z umiejetnoscia obslugi pily spalinowej.
Mile widziane osoby potrafiace szkolic konie.
Mile widziane osoby z umiejetnosciami budowlanymi i wykończeniowymi.

Zapraszam osoby sympatyczne, entuzjastyczne i pracowite kochajace nature i zwierzeta oraz ludzi.

Oferty na rajdy.konne@tlen.pl
tel. 511 945 226
Przyjazd na rancho tylko po wcześniejszym kontakcie emailowym i telefonicznym na indywidualne emailowe zaproszenie.
Rancho to moja prywatna posesja i nie życzę sobie nieproszonych gości. 

Indianka

Rancho na Mazurach Garbatych do wydzierżawienia

Rozwaze wydzierzawienie rancha wraz z inwentarzem lub bez.
Do dzierzawy cale rancho tj. 11 ha i 3 budynki w tym dom mieszkalny lub czesc rancha np. 5ha i budynek lub dwa.
Mozliwosc dzierzawy klaczy malopolskich oraz drobnego inwentarza typu kozy, owce, drób.
Ewentualnie przyjmę zlecenia na odchów koni sportowych.
Oferty kierować na email rajdy.konne@tlen.pl
Indianka

piątek, 10 kwietnia 2015

Wiosenne porządki siedliska


Indianeczka zabrala sie za wiosenne sprzatanie siedliska.
Wygrabila slome spod ganku. Wyzbierała zrębki spod ganku.
Wyzbierała gruz spod domu. Poprawiła inspekty.
Poscielila na bogato: koniom, owcom i kozom.
Klacze ładnie i spokojnie stały na uwiązach podczas obrządku.
Az serce rosnie jakie mądre klacze wyhodowała Indianka :)

Indianka tego dnia przeprowadzila kilka obiecujacych biznesowych rozmów. Coś twórczego się wydarzy niebawem... :)

Indianka

czwartek, 9 kwietnia 2015

Tygrysia wróciła :-)

Tygrysia to tygryskowato umaszczona kicia. Bardzo sympatyczna i łowna. Kicia przytulanka. Łóżka indiańskiego stała mieszkanka. Indianka i Kamyk przygarnęli ją razem kilka tygodni temu, gdy wyruszyli na wieś w poszukiwaniu swoich zaginionych kotów. Swoich kotów nie znaleźli, ale za to znalazła ich kicia Tygrysia.

Kicia po krótkiej aklimatyzacji zżyła się z gospodarzami i wsiąkła w nowy dom jak w swój. Kamyk uwielbia Tygrysię. To jego ulubienica.
Noc przed uprowadzeniem i pobiciem go przez pachołków Matrixa czule się z nią przywitał i pożegnał. Jakby czuł, że już jej nie zobaczy.

Kicia Tygrysia całkowicie oswojona z nowym domem została wypuszczona na spacer. Była już kilka razy na takich spacerach.
Dwa dni temu jednak znikła. Wcześniej miała starcie z nową kicią Trikolorką. Wystawiona była na dwór do spaceru. Może źle to odebrała? Może się obraziła na obecność i fory dla nowego kota?
Znikła na dwa dni, a Indianka się zamartwiała, że poszła na wieś, a tam psy ją rozszarpały. Wczoraj w nocy gdy Indianka wracała do domu obok siedliska sołtyski - na drogę wyskoczył agresywny, czarny, podpalany pies i rzucił się na Indiankę. Ten sam co ją pogryzł kilka miesięcy temu. Z całym impetem wbił się w nogi i biodro Indianki nabijając jej dużego siniaka. Jakby taki pies spotkał Tygrysię - pewnie by ją rozszarpał na miejscu. Indianka przestraszona i zaniepokojona o kicię wróciła do domu. Tygrysi nadal nie było. Gospodyni poszła spać. Trikolorka zajęła miejsce Tygrysi w łóżku Indianki.

O świcie Indianka została obudzona głośnym i intensywnym miałczeniem. To Tygrysia wróciła i dobijała się do drzwi :-)
Indianka otworzyła drzwi. Do domu wpadła z impetem stęskniona kicia. Pośpiesznie zajęła miejsce w nogach łóżka Indianki. Teraz śpi razem z Indianką :-) Tu jej miejsce :-)

wtorek, 7 kwietnia 2015

Pracowity wtorek

To był niezwykle pracowity wtorek.
Indianka zarówno ogarnęła obrządek jak i pisma procesowe.
Wdała się w emocjonalną polemikę z sędzią, który nie chce rozpatrywać wniosków Kamyka, a także nie chce przydzielić mu pełnomocnika z urzędu, który by Kamyka w Sądzie reprezentował i chronił jego interesy prawne. Indianka uważa, że dzieje się wielka krzywda i niesprawiedliwość Kamykowi. Ona nie może przejść obok krzywdy obojętnie. Musi walczyć o jego prawa, o jego dobro. Ktoś powinien się za nim wstawić i go bronić. Kamyk ma tylko ją. Ona go nie zawiedzie.

środa, 1 kwietnia 2015

Tożsamość Indianki

Już rano, przed interwencją policji 26 kwietnia 2013 roku policja w Giżycku znała tożsamość Indianki.

Zanim przyjechały policjantki, Indianka stojąc przed bramką ogrodzenia schroniska w Bystrym dzwoniła kilkakrotnie na komendę w Giżycku prosząc o interwencję w związku z tym, że schronisko przetrzymywało jej psa wbrew jej woli i nie pozwalało wejść jej na teren schroniska by mogła psa zobaczyć.

Za każdym razem gdy Indianka dzwoniła na komendę w Giżycku przedstawiała się z imienia i nazwiska oraz mówiła skąd jest i w jakiej sprawie przyjechała do Bystrego.
26 kwietnia 2013 roku policja w Giżycku znała tożsamość Indianki.
Nie było zatem pretekstu do pobicia i aresztowania Indianki. Nie było żadnych podstaw do aresztowania Indianki.
Policjantki nieprawnie aresztowały Indiankę.
Aby aresztowanie było legalne musi być wykroczenie, muszą policjantki podać osobie aresztowanej powód aresztowania, odczytać Indiance jej prawa, umożliwić kontakt z adwokatem. Tego nie było. Nie dopełniły formalności. Nadużyły swoich stanowisk ze szkodą dla Indianki. Indianka domagała się kontaktu z adwokatem. One jej tego kontaktu nie umożliwiły. Na komendzie zaś podsunęły jej protokół w którym brak było istotnych informacji tj. wzmianki o złym stanie zdrowia i domaganiu się adwokata. Indianka te braki uzupełniła. Wówczas policjantki podarły protokół z tymi danymi i podpisem Indianki i podsunęły jej nowy, bez wzmianek o złym stanie zdrowia wywołanym brutalnym aresztowaniem i bez wzmianki o tym, że Indianka domagała się lekarza i adwokata. Tego nowego protokołu fałszującego rzeczywisty obraz zatrzymania Indianka nie podpisała. Próbowały ją do tego nakłonić, ale Indianka nie dała z siebie robić głupka.

Po wejściu do radiowozu usłyszała znienacka obcesowe: "idziesz siedzieć".
Na pytanie Indianki: "Na jakiej podstawie?"
Usłyszała z ust policjantki "Na komendzie się dowiesz".
Indianka bródzia z tymi policjantkami nie piła. Zdziwiła ją ta poufałość i brak szacunku z jaką obce kobiety się do niej zwracały, tym bardziej, że ona Indianka zwracała się grzecznie do policjantek per "pani". Pewnie policjantki sądzą, że wolno im poniewierać cywilami jak się im żywnie podoba. :(

Policjantki mają obowiązek podczas aresztowania poinformować osobę aresztowaną pod jakim zarzutem ją aresztują. Poinformować ją o jej prawach, w tym prawie do adwokata oraz umożliwić kontakt z adwokatem na żądanie osoby zatrzymanej. Nie zrobiły tego. Tym samym nadużyły swoich stanowisk. Złamały prawo. To one powinny być sądzone, a nie Indianka.

Na komendzie się dowiedziała, że policjantki oskarżyły ją o pobicie!

Gdy Indianka poza schroniskiem weszła do radiowozu poproszona o to przez policjantki, sądziła że jest poproszona po to, by złożyć zawiadomienie w sprawie znęcania się przez schronisko nad jej psem. Miała też podać do wglądu swój dowód osobisty, który znalazła w plecaku. Chwilę wcześniej domagała się od policjantek, aby zainterweniowały na widok zaniedbanej przez schronisko jej suczki Satji, którą jeden z pracowników schroniska wyprowadził na moment z jakiegoś strasznego miejsca - jakby z piwnicy z węglem. Psina - naturalnie biała w czarne centki - tego dnia była cała czarna z brudu. Przedstawiała swoim wyglądem obraz nędzy i rozpaczy, mimo ze schronisko ma płacone za utrzymanie psa ok. 240 złotych miesięcznie. Wstrząśnięta strasznym stanem swojego psa Indianka głośno domagała się interwencji policjantek. Te jednak stały jak wryte wybałuszając oczy na zaniedbanego psa i nie reagowały. Odmówiły interwencji. Mimo to Indianka i towarzyszacy jej Sven i Everdina oświadczyli że osobiście jadą na Komendę w Giżycku by tam złożyć zawiadomienie o znęcaniu się nad psem Indianki.

No i w tym momencie policjantki zażądały, aby Indianka weszła do radiowozu.

Chciały przeszkodzić Indiance złożyć zawiadomienie na komendzie na właściciela schroniska o zaniedbywaniu i znecaniu się nad jej psem? Dlatego, że znały właściciela schroniska, który jak sam przyznał na rozprawie jest osobą znaną w Giżycku? Nietykalna krowa? Policjantki podczas tej interwencji nie wylegitymowały obu stron sporu. Nie wylegitymowały właścicieli schroniska ani ich dwóch pracowników obecnych w schronisku podczas interwencji.
Wylegitymowały tylko Svena i Indiankę.

Nie sprawdziły dokumentów psa. Nie sprawdziły dokumentów schroniska. Nie sprawdziły na jakiej podstawie schronisko weszło w posiadanie psa Indianki. Nie sprawdziły czy zrobiono to legalnie. Nie dopełniły formalności.
Natomiast z uporem maniaka drążyły temat dowodu osobistego Indianki. Indianka na terenie schroniska podała im ustnie i w formie pisemnej swoje dane, a dowód powiedziała, że pokaże im na osobności w radiowozie. Dlatego, że policjantki w sposób nonszalancki obchodziły się na jej oczach z dowodem Svena, a także dlatego, że głośno powtarzały dane osobowe Indianki w obecności osób trzecich.

 Tego dnia w Bystrym był dzień otwarty dla zwiedzających. Na terenie schroniska i przed nim znajdował się tłumek gapiów. Obowiązuje ustawa o ochronie danych osobowych. Policjantki ją złamały głośno i publicznie podając dane osobowe Indianki. Nie miały prawa zdradzać danych osobowych Indianki obcym. :(

Po aresztowaniu i wywiezieniu Indianki na komendę w Giżycku, po złożeniu zeznań w sprawie pobicia przez policjantki - w sumie dwóch zeznań do dwóch spraw tj. do sprawy gdzie policjantki ją pomówiły o "czynną napaść" oraz do sprawy gdzie Indianka skarżyła się na pobicie przez policjantki - Indianka też złożyła zawiadomienie o znęcaniu się i zaniedbywaniu jej psa w schronisku w Bystrym. W wyniku tego zawiadomienia właściciel schroniska jako prezes TOZ sam siebie skontrolował i wydał sobie sam dobrą opinię na podstawie której policja umorzyła dochodzenie w tej sprawie. Komedia a nie prawo. :-) :-) :-)
Zwykłe bezczelne bezprawie w wykonaniu lokalnych szyszek. Tyle w temacie.




Bez wyroku dwa miesiące więzienia!

12 lutego 2015 roku Kamyk wnioskował o wyznaczenie adwokata z urzędu. Do dziś dnia sędzia nie rozpatrzył jego wniosku!
Nie wyznaczył mu adwokata z urzędu!

Zamiast rozprawy wyznaczonej na 31 marca 2015 roku na którą się wybierał Kamyk by się stawić osobiście o czym sąd został poinformowany przez niego 12 lutego 2015 roku - odbyło się posiedzenie sądu tylko w sprawie wydłużenia aresztu! Zamiast go dowieźć na rozprawę skoro go zamknęli w więzieniu - wydłużyli o dwa miesiące areszt! Sprawa się nie odbyła.

Wkurzeni świadkowie odeszli z kwitkiem. Przyszli zeznawac na darmo bo sąd ich nie przesluchał. Jeden ze świadków pieklił się, że stracił pieniądze nie obsługując klientów tego dnia, bo musiał stawić się na wezwanie okraszone pogróżkami, że jak się nie stawi, to zapłaci karę grzywny lub zostanie siłą policyjną przywleczony na rozprawę.

To gorliwy prokurator Duczmalewski wnioskował o wydłużenie aresztu o kolejne dwa miesiące! :((( Sędzia Walentynowicz się przychylił do jego wniosku. :(((
Prokurator też polazł straż na Indiankę napuścić, aby ją usunieto z Sądu! Na szczęście straż nie przyszła. Do sędziego też wnioskował o usunięcie Indianki z sali rozpraw.

Indianka salę opuściła sama na wezwanie sędziego podpuszczonego przez prokuratora. Sędzia i tak nie chciał jej słuchać ani czytać wniosków Kamyka o uchylenie aresztu, przyznanie adwokata, itd.

Kamyk w rękach organów ścigania z winy organów ścigania nie został dowieziony na rozprawę. Przez organy ścigania nie odbyła się zaplanowana na dziś rozprawa.
Proszę o pomoc prawną dla Kamyka, bo czuję że dzieje się tu coś bardzo złego :(((
Chlopak bezzasadnie przetrzymywany w więzieniu. Bez wyroku dostał dwa miesiące więzienia!

Bez możliwości uzyskania pomocy prawnej :(((

Stan jego zdrowia wymaga niezwłocznej hospitalizacji! Nikt nie chce mu pomóc. :(((
Indianka po posiedzeniu Sądu poszła na skargę do prezesa sądu w Kętrzynie i do przewodniczącej sędzi II wydziału karnego. Prosiła o interwencję.
Pokazała dokumenty. Prezes sądu nie miała czasu. Przewodnicząca też nic nie pomogła. Chłopak zamiast do szpitala trafił do aresztu w Suwałkach. Na dwa miesiące bez należytej opieki lekarskiej. Bez prześwietleń i profesjonalnej analizy stanu zdrowia. Bez adekwatnego leczenia. Stalinizm! Bezduszny, zimny, nieludzki stalinizm! Skona tam albo zostanie kaleką na całe życie! :(((

On potrzebuje zaangażowanego adwokata pro publico bono. Sam się nie uratuje... Indiance nie pozwalają mu pomóc :(((






niedziela, 29 marca 2015

Zielona herbata

3.33. Indianka senna, ale jeszcze nie śpi. Popija zieloną herbatę. Aktywny umysł nie daje zasnąć. Próbuje ogarnąć kilka tematów na raz. Dylematy:
Jak szybko i skutecznie uwolnić Kamyka?
Jak obalić oskarżenia?
Jak odzyskać swoją kasę od instytucjonalnych złodziei państwowych?

Nadto planuje założenie duuużego ogrodu warzywnego.
Miała go zakładać z Kamykiem. On leniwy, ale w dwójkę zawsze raźniej. Ale gdyby był na wolności to by i tak Indiance nie pomógł przy tym ogrodzeniu. Dalej by siedział u krowiarza. Tam mu wygodniej i profity duże. On nie ma takiej pasji jak ma Indianka, by coś od podstaw tworzyć samemu. Kasa dla niego ważniejsza niż natchniona samodzielna praca kreatywna. Nie jest jednak człowiekiem takiego formatu jak Indianka. Nie ma takiego zamiłowania do pracy kreatywnej na łonie natury. Nie ma co chłopaka zmuszać. Niech idzie w swoją stronę. Pozostaną dobrymi, bliskimi przyjaciółmi i tyle.

Trzeba pomyśleć o sobie. Nawet jak uda jej się znowu wyciągnąć go z więzienia to on Indiance i tak nie pomoże. Poszuka sobie roboty u bogatego rolasa i tam będzie robił. Indianka mu w tym nawet pomoże. Pomoże znaleźć pracę. Gdyby robili ogrodzenie razem to by użyli żerdzi. Jeśli ona sama ma ogrodzenie tworzyć, to deski nabić na słupki będzie jej łatwiej i szybciej niż gimnastykować się z rzeźbieniem i dopasowywaniem żerdzi. Ale warto choć spróbować z tymi żerdziami. Są za darmo, a za deski i ich transport trzeba płacić. Trza długie, twarde gwoździe zdobyć do żerdzi.

Coś chrupie w łóżku Indianki

Indianka pragnąc wyluzować się od przytłaczających zjawisk Matrixa i niektórych odpychających ludzi postanowiła obejrzeć lekkie móvie. Trafiła na komedię romantyczną pt. "Miłość po angielsku" z uroczą Kanadyjką Amy w roli głównej. Miejsce akcji - Londyn czyli ulubione miasto Indianki. Takie imprezowo-wyluzowane :-) Indianka też wyluzowała się ogladając film. Zrelaksowala się zapominajac o zmartwieniach. Powinna częściej oglądać lekkie i przyjemne filmy :-)
Zafascynowana zabawnym filmem nie zauważyła kiedy na łóżko wskoczyła kicia i... koźlątko :-)
Koźlątko uwaliło się na Indiance i chrupie zapamiętale to co zeżarło wcześniej w kuchni :-) Kicia spoczywa wyciągnięta w nogach. Tygrysia bardzo się zadomowiła u Indianki. Kamyk uwielbia Tygrysię.
W środę się z nią pożegnał czule. Pożegnał się też z Indianką namietnie. Bał się ją stracić. Chyba czuł co się stanie. Niepotrzebnie kupował alkohol dla tych idiotów z farmy krowiej w Gębalówce. Niepotrzebnie się upili i pobili. Oni tam dalej siedzą, a zapalczywe, nadgorliwe organa ścigania pozbawiły Kamyka wolności. Bez wyroku. Bez popełnienia zbrodni.
Ot tak, bo mogły. Najwyzsza pora zmienić to pedalskie bezprawie!
Najwyższa pora przywrócić Polakom ich prawa i wolnosci obywatelskie oraz godność. Uwolnić od zdegenerowanego pseudo prawa i jego wasali.
Wcześniej tego dnia Indianka zapamietale działała w stajni u koni przemeblowując to i owo. Pościeliła koniom. Wywaliła deski i cegły z okien, aby konie mogły ze stajni cieszyć się widokiem łąk i pól.
Już raczej mrozów ni śniegów nie będzie, więc konikom zimniej przez te swobodne otwory też nie będzie. Za to będą mogły obserwować cały teren wokół stajni :-)
Z łóżka nadal dochodzi intensywne chrupanie. Koźlątko żuje dalej :-)
Jaki piękny okaz. Jaka cudna śnieżnobiała okrywa zimowa malucha.
Fajny dzieciak :-) Oby tylko nie narobił na łóżko Indianki :-) :-) :-)

sobota, 28 marca 2015

Wnioskował o adwokata zamiast tego dostał... areszt.

Kamyk już miesiące temu wnioskował o adwokata w sprawie włamania.
Złożył też wyjaśnienia w sprawie w formie emailowej i listownej wraz z podpisem niebieskim długopisem. List był wysłany ze sklepu Jasińskich w Sokółkach gdzie jest punkt pocztowy. Tego dnia Indianka wysłała dwa wazne listy. Oba przepadły. Indianka sądzi ze sklepikary złośliwie listy ukradły aby narobić problemów Indiance i Kamykowi.

Tak czy inaczej Sąd nie wzywał o nadesłanie podpisanych pism procesowych. Nie informował też, ze nie będzie nie podpisanych długopisem pism rozpatrywał. Wcześniej takie pisma rozpatrywał.

Sprawę z wokandy zdjął. Nastepnie wyznaczył nowy termin sprawy na koniec marca.
Kamyk oswiadczyl, ze przyjedzie na ten nowy termin sprawy osobiscie.

Mimo to został wydany list gończy i Kamyk znów siedzi w Areszcie Sledczym w Suwalkach. Nie ma wyroku - jest więzienie. Standard w sprawach Kamyka. Nie dają mu normalnie żyć. Ciągle go ciągają na podstawie nie potwierdzonych oskarzen. Do dawnego mieszkania Kamyka włamał się kto inny, ale to niewinny Kamyk siedzi w więzieniu.
Jak jest więzienie nie ma mozliwosci pomóc Kamykowi.
Jest pozbawiony wolnosci i srodkow obrony. Nie ma tez nalezytej opieki szpitalnej. :(((

Gdy Indianka wezwała karetkę do nieprzytomnego Kamyka, zaraz po karetce przyjechala policja i porwała Kamyka na Komendę w Suwałkach. Indianka nie rozumie, dlaczego karetka nie zawiozła ciężko chorego człowieka do szpitala, lecz wydała go w brutalne ręce policji.

Gospodarz u którego Kamyk ostatnio się wysługiwał całymi dniami rujnując sobie zdrowie, odzież, buty i komórkę oraz zaniedbując Indiankę i jej zwierzęta - wypiął się na niego i mu nie pomoże. Kamyk nie zostawił Indiance zadnych pieniedzy na adwokata. Indianka nie ma swoich by opłacić adwokata. Natomiast sama nie moze go reprezentowac w Sądzie bo prawo zabrania.

Nie wiadomo, czy Kamyk ma wyznaczonego adwokata z urzedu czy nie. Jesli nawet ma, to ten nie robi nic. Nawet sie z Kamykiem nie skontaktował. Jesli jest, to przyjdzie na rozprawe, poradzi Kamykowi aby sie przyznał do czegos czego nie zrobił, wezmie 180 zł za obecnosc na rozprawie i pojdzie. Tak to działa. Taki stworzyliscie system krzywdzenia ludzi. : (((

Natomiast świetliczanka ktora zlosliwie zepsuła Indiance laptopa nie zostala aresztowana i ukarana. Nietykalna krowa. Syn policjant i wszystko jasne.
Świetliczanka bezkarnie napuszcza raz po raz bandziorów na Indiankę i Kamyka. Wczoraj w nocy auto zajechało drogę Indiance, a wcześniej próbowano ją rozjechać na drodze. Policja nie robi z tym porzadku. Nie ma sprawiedliwosci.

Indianka poświęciła wczoraj cały dzień na wydobywanie Kamyka z aresztu. Niestety, przepisy prawne sa tak skonstruowane ze formalnie uniemozliwiają pomoc. Mimo to Indianka próbuje. Powołała do życia i uruchomiła swoje Alternatywne Internetowe Nieformalne Solarne Biuro Prawne ds Ochrony Praw Człowieka i Swobód Obywatelskich. Ot tak. Wymyślila i jest. Słowo stało się ciałem. Biuro jest i działa.

Jednak dzisiaj musi zająć się swoimi zwierzętami. Poscielic koniom w boxach. Nakarmic porzadnie wszystkie zwierzęta. Odpocząc po wczorajszym dniu pracy dla Kamyka i długiej oraz męczącej wędrówce z Olecka.

czwartek, 26 marca 2015

Kamyk powinien być w szpitalu!


Indianka martwi się, gdyż Kamyk powinien być w szpitalu, a nie w areszcie. Kamyk jest w cięzkim stanie zdrowia.
Był ostatnio trzykrotnie pobity:
14 marca przez 3 oprychów ze Sokółek skopany po całym ciele,
wczoraj w nocy tj. 25 marca pobity przez 2 współpracowników w Gębalówce,
i dziś w nocy w drodze z Gębalówki na Komendę w Suwałkach przez wysłanników Matrixa (nie powie ze przez policje, bo zaraz sprawe jej wytoczą, a ślady pozacierają kosztem Kamyka. Nie zdziwilaby sie jakby go nawet zatlukli znajac ich metody.
Mogliby to zrobic przy uzyciu wiezniow np. Oby nie trafil na takich umundurowanych degeneratów...).
Kamyk ma obrazenia wewnetrzne i zewnętrzne. Ledwo sie rusza.
Wczoraj z osłabienia przewrócil się na oczach Indianki.
Potem zapadl w ciężki letarg. Gorączkuje.
Ma połamane żebra, uszkodzony kręgosłup, odbite nerki.
Był pobity w głowę zeszłej nocy.
Byc moze ma uszkodzona śledzionę i stluczone płuca.
Bardzo źle się czuje. Boli go zwłaszcza bok i kręgosłup.
Dół pleców. On pilnie potrzebuje lekarza, przeswietlenia kregoslupa, pluc, nerek, tomografii, badania kompleksowego organow wewnetrznych, a policja zamknęła go w areszcie sledczym w Suwalkach. On tam żadną pomoc lekarską dostanie. :(((

Kamyka zamknęli do więzienia bez wyroku i bez udowodnienia mu wykroczenia... :((( Mimo, ze skladal pisma procesowe, wnioski, kontaktowal się z Sądem, wnioskował o adwokata, składał wnioski dowodowe, oswiadczył, iż na wyznaczonej rozprawie będzie. Mimo to znowu potraktowali go jak śmiecia bez praw obywatelskich, a nie jak człowieka co ma duszę i marzenia. Horror :(((

Pewnie Sąd mu tez adwokata nie przydzielil, bo nie ma zadnych wiesci od niego...

Indianka

One letter a day makes a day


Indianka idąc za przykładem Svena stara się pisać jedno pismo dziennie. Nie zawsze się to udaje, gdyz nie zawsze ma na to czas i siły. Za to niekiedy efektem jej aktywnej inteligencji jest kilka pisemek dziennie. Efektywność prawno-biurowa Indianki rośnie, gdyz jest inteligentna, pracowita, sumienna i staranna.
Jest także zdeterminowana i nie odpuszcza. 
Jest wojowniczką o prawo i sprawiedliwość, o poszanowanie przyrodzonych praw boskich i ludzkich.
Nigdy nie zgodzi się by człowieka bito i poniżano, narażano jego zdrowie i życie, bo jakis małostkowy, bezduszny sąd wydał bezzasadny nakaz aresztowania.

Indianka

Dzielna Indianka coraz bieglej włada prawnym orężem

Matrix jest zwarty, zmasowany, a jego pachołki bywają pełne złej woli, intryg i przewrotnosci. Indianka nie może dojść sprawiedliwości w sprawie nękania, ale w innych sprawach gdzie korupcja mniejsza lub nie występuje - udaje jej się odnosić sukcesy prawne. 
Cieszą ją wygrane dwie sprawy finansowe.

Indianka wygrała sprawę z koncernem energetycznym co ją podwójnie raduje. Uchroniła się od zapłaty circa about 8500 zł.
To krzepi. Podnosi na duchu.

Dziś inny koncern uwzględnił jej reklamację i dostała zwrot poniesionych kosztów w kwocie 30 zł. 

Niestety zabrakło jej siły i czasu na walkę z korporacją unijno rolną i tu poniosła ogromne straty i jeszcze poniesie. :(((

Takze haraczysta KRUS wbił jej nóż w plecy... :(((

Gdyby miała pomoc na gospodarstwie, więcej czasu i siły - wygrałaby i z korporacją unijno rolną, i z komornikiem Kamyka, uchroniłaby go także od kolejnego zbędnego aresztowania.
Niestety, Kamyk wolał pomagać komu innemu i Indiance zabrakło czasu i sił na wszystkie sprawy prawne.
Nie zadbał tez o to, by Indianka miała zasilanie w domu umożliwiające jej opracowywanie dokumentów na miejscu.
No cóż... Wolał pić piwo i palić papierosy niż Indiankę wyposażyć w niezbędne narzędzia pracy i pomóc jej na farmie by miała czas na papiery. Ludziom się od zbytku w głowach przewraca. Szybko zapominają o pomocy im udzielonej. Tylko gdy trwoga to do Indianki płomienna przemowa i prośba o pomoc... Life... :)

Indianka

Solarne Biuro Prawne


Z dniem dzisiejszym Indianka uruchamia Solarne Biuro Prawne działające pro publico bono na pełnych obrotach. Broni siebie od roku i Kamyka od pół roku.

Zasilania nie ma bo i kasy nie ma, ale może uda się niewielki panel fotovoltaiczny zorganizować.

Potrzebne warunki w sensie warsztatu pracy do obrony przed zmasowanym atakiem Matrixa i jego pachołków.
Potrzebne zasilanie domowe. Szkoda, ze Kamyk nie zadbał o to gdy mógł.

Indianka

dejawu wymawiaj deżawi


Kamyk znów w Areszcie w Suwałkach.
Zanim mu cokolwiek udowodnią - notorycznie wydają nakazy zatrzymania i listy gończe oraz zamykają w klatce jak psa.
Polska "praworządność"! :(((

Indianka

poniedziałek, 23 marca 2015

Hycel to nie wulgaryzm lecz podły zawód

Kradzież cudzych psów jest nazywana przez współczesnych hycli "odławianiem". Suka Indianki jednak nie została "odłowiona" a wyłudzona z jej gospodarstwa pod pretekstem odpojenia szczeniąt po kundlu sołtyski.
Psina wbrew umowie nie wróciła do Indianki po dziś dzień.
Wniosek? Nie ufać urzędasom.

Indianka dziś była na wielogodzinnej rozprawie w sprawie rzekomego pobicia policjantek (pomówiona przez dwie policjantki, że niby słabowita Indianka pobiła dwie wyszkolone do bicia sprawne fizycznie i wysportowane policjantki). Indianka nie pobiła ani nikt nie widział aby Indianka pobila lub wyzwała policjantki - nikt pomówień policjantek nie potwierdził, ale sprawa jest.

Dziś pierwsza rozprawa wreszcie się odbyła. Świadkowie policjantek przesłuchani. Świadkowie Indianki jeszcze nie przesłuchani. Boją się przyjechać na Mazury, by nie zostać wrobieni tak jak jest wrabiana Indianka.

Policjantki kłamią, że pretekstem do aresztowania Indianki dwa lata temu 26 kwietnia 2013 roku był brak podania przez
Indiankę danych osobowych. To nieprawda. Policja w Giżycku znała tożsamość Indianki jeszcze przed przyjazdem policjantek do schroniska. Rano tego dnia Indianka kilkakrotnie dzwoniła na Komendę w Giżycku domagając się interwencji w związku z nielegalnym przetrzymywaniem przez schronisko w BYSTRYM jej suczki Satji. Po raz pierwszy zadzwoniła stojąc przed zamkniętą bramką schroniska, którą zamknięto na wiadomośc o tym, że Indianka zamierza odzyskać swojego psa. Schronisko wiedziało o tym wcześniej, gdyż Indianka tego dnia rano, przed wyjazdem z Czukt wyslała emailem wnioski żądające zwrotu jej psiny. Wysłała do Schroniska w Bystrym, do Urzędu Gminy w Kowalach Oleckich oraz do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Olecku.
Wszyscy zainteresowani wiedzieli kto i po co jedzie do Bystrego. Uprzedzony właściciel schroniska kazał zamknąć bramkę ogrodzenia na klucz.
Indianka stojąc przed bramką i dzwoniąc na Komendę w Giżycku za każdym razem przedstawiała się podając swoje imię i nazwisko. Zatem tożsamość Indianki była znana policji i nie było pretekstu do aresztowania.
Także będąc na terenie schroniska podała swoje dane ustnie policjantkom, a Sven stojący obok jej tożsamość potwierdził. Mało tego. Jedna z
policjantek wzięła od Indianki wydrukowane i podpisane przez Indiankę pismo żądające zwrotu jej psa adresowane do schroniska. Spisała sobie z niego dane Indianki do notesu.
Było tam imię, nazwisko, adres domowy i emailowy Indianki, numer telefonu.
Wszystko. Policjantki mając te dane dzwoniły z terenu schroniska na Komendę by potwierdzić te dane. Sprawdzały, czy Indianka nie jest poszukiwana. Sprawdziły. SPRAWDZILY i POTWIERDZILY TOŻSAMOŚĆ INDIANKI.
Nie było pretekstu do aresztowania z powodu nie ustalenia tozsamosci Indianki, tym bardziej, ze dokumentow właścicieli schroniska ani ich pracowników nie sprawdziły. Sprawdziły tylko dokumenty Svena.


Robol ze schroniska na rozprawie kłamał, jakoby to Sven groził mu że mu "przyjebie". Indianka zaprzeczyła tym bredniom, tak samo temu jakoby właścicieli psiarni wyzywała wulgarnie. Natomiast "hycel" to nie wulgaryzm, lecz podły zawód jakim się para właściciel psiarni nastawionej na zysk z dotacji gminnych. Indianka sądzi, że słowo "hycel" trafnie oddaje prawdę o jego zawodzie. Psa jej zawlaszczono
dla zysku, a nie dla dobra psiny i jej pani. Z czystej złośliwości i chciwości pieska nie zwrócono po dziś dzień.


niedziela, 22 marca 2015

Domowe pielesze

Indianka w niedzielę wczesnie rano, bo już o 6.oo rano wstała i zabrała się za obrządek swych miłych i wiernych zwierzątek. :)
Jeszcze szron był na polach i cienka warstwa śniegu. To efekt tego nocnego srogiego wichru z wczoraj.

 Nakarmiła suto całą swą liczną zwierzynę. Po obrządku napaliła w piecu i przyrządziła sobie śniadanie. Potem wykąpała się. Wyprała w kaście i wiadrze swoje ubrania i bieliznę. Rozwiesiła pranie nad piecem na długim sznurku.

Wieczorem zaniosła wiadra wody zwierzętom, dała owsa, siana.
Podłożyła drewno do pieca i poszła spać.

Indianka

sobota, 21 marca 2015

Gorąca woda

Indianka po obrządku zajmowała się domem. Napaliła fest. Nagrzała wrzątku do wyparzenia naczyń i garnków. Zalała wrzątkiem naczynia i garnki. Odstawiła do powolnego ostygnięcia, aby skutecznie zabić wszelkie zarazki i drobnoustroje. Ugotowała obiad. Zjadła. Po obiedzie zmyła wyparzone naczynia. Zamiotła podłogę w kuchni. Przyniosła zapas drewna pod piec. Wpuściła kotkę tygrysię ze strychu na parter. Zajrzała do zwierząt. Dała wody i siana na noc. Cmoknęła wełniastą owcę Misię w nos. 
Wieczór. Ciemno. Zmęczona. Śpiąca. Pije ziółka na poprawę samopoczucia. Rozmyśla i planuje. Permaculture designer ona jest :) Jeszcze mieszkajac w miescie 12 lat temu sadziła drzewa na swoich stronach internetowych w webmasterze onetu :). Kilka lat temu posadziła prawdziwe drzewa na swojej ziemi. Teraz myśli jak skutecznie i estetycznie pogrodzić swoje pastwiska i planowane ogrody i sady. Ogrody i sady według jej planu. Nie według planu rolnośrodowiskowego. Chuj z cudzymi planami i opartymi na nich mrzonkami. Unijny plan się nie sprawdził. Indianka poniosła ogromne straty materialne i finansowe. Pora na osobiste, indywidualne gospodarzenie po swojemu. Koniec z pieprzoną unijna biurokracją i unijnymi bzdetami. Unijny diabeł co podstepem podsunal zle umowy pójdzie won! Od dzis tylko polska tradycja i tradycyjne gospodarzenie w zgodzie z naturą. Po dziadkowemu bedzie.

Także rozmyśla jakie alternatywne zasilanie domu zastosować coby się od Matrixa odseparować. Ma pewne dane, spostrzezenia i przemyslenia. W wyobraźni analizuje i planuje. Najlepsze są rozwiązania najprostrze. Prostota i natura to jest to.
A rano widziała swoje bociany nad strumykiem. Wiosna! :)

Indianka

środa, 18 marca 2015

Wiosenne porządki

Zanim Indianka zabierze się za grządki - naleźy poczynić wiosenne porządki. Stada, ogromne stada dzikich gęsi nadleciały. Przeleciały nad farmą Indianki tworząc powietrzny głośno gęgający ptasi dywan momentami jazgotliwy. W kurniku indycze gody. Indor dosiadł indyczkę, deptał ją i wydawał dziwny dzwięk. Indianka wymieniła słomę w gniazdach. Pogoda piękna, sucha, ciepła i słoneczna. Indianka wypuscila na spacer kozy i zabrała się za porządkowanie pola pod ziemniaki. Wyzbierała mnóstwo gałęzi i patyków opadłych z drzew.
Po zagnaniu kóz do koziarni porządkowała siedlisko po zimie.
Zbierała kamienie, cegły, gruz, patyki, szkło, sznurki, śmieci i segregowała to odpowiednio. Naprawiła inspekt. Naniosła duźo wiader wody do domu i koziarni. Napaliła w piecu. Wygrabiła słomę i drzazgi oraz zrębki przed domem. Jeszcze zostało na jutro sporo sprzątania. Całe podwórko do wygrabienia ze słomy . Indianka pracowała od 6.oo do 19.oo. Na dziś wystarczy. Jest pracowita, ale słaba i nie moźe tak długo ani tak cięźko pracować jak dawniej.
Serce słabe. Szybko się męczy. Pora na sen.

Indianka

wtorek, 17 marca 2015

Nad Niemnem


Cudowna powieść. Indianka słucha z lubością bogatych i źywych opisów przyrody i wiejskiej, barwnej, tradycyjnej ludności. Pod wpływem obrazów malowanych utalentowanym piórem pisarki puszcza wodze fantazji i rozmarza się. Piękna, porywająca literatura. Indianka uwielbia takie klimaty... Bosko :)

Indianka

Home sweet home :-)

Indianka po paru dniach sympatycznej gościny u sympatycznej sąsiadki doceniła walory swobody i swojskości własnego domu.
Miło i wygodnie u sąsiadki było, ale jednak nie ma jak własna skorupa :-) :-) :-)

Indianka ochoczo zabrała się za codzienny obrządek wcześnie rano, potem napaliła w piecu, pokroiła słoninę i usmażyła ją wytapiając smalec. Dodała siekaną cebulę, przyprawy. Tak powstał domowej roboty smalec ze skwarkami i cebulką. Aż 5kg słoniny tak przerobiła.

Dzień dłuższy i widno dłużej. Można więcej podziałać.
Niestety Kamyk wczoraj wyruszył w świat w swoich sprawach i nie ma komu pomóc Indiance budować ogrodzenie.

Na pociechę odnalazła i uruchomiła stary discman. Włożyła powieść czytaną przez lektora pt. : "Nad Niemnem". W nocy sobie posłucha.
W końcu odrobinę relaxu się Indiance należy.

Wybory sołtysa 2015

Wczoraj odbyły się we wsi Czukty wybory sołtysa. Kandydatów zgłoszono dwoje: Staśka Domańskiego i Henrykę Naruszewiczową.
W wyniku pierwszego głosowania ogłoszono remis. Każdy z kandydatów otrzymał po 12 głosów. Staśkowi zabrakło głosów sąsiadek co to gorąco deklarowały poparcie dla niego, ale zamiast przyjść głosować wolały tego dnia chlać. Niestety dla Staśka podczas powtórnego głosowania stracił on jeden głos na korzyść Naruszewiczowej. Tym samym będzie ona sołtysować kolejne 4 lata.
Oznacza to, że przez kolejne 4 lata nie będzie energicznego sołtysa zdolnego cokolwiek dla wsi korzystnego wywalczyć. Stasiek sprawiał wrażenie zdeterminowanego w sprawie dróg w Czuktach. Może by zawalczył z Urzędem Gminy o budowę dróg we wsi? Indianka oddała swój głos dla niego.

Zebrania nie zaszczycil swoją obecnością nowy wójt gminy czyli "czcigodny" Krzysztof Locman. Już po wyborach na wójta i czas antenowy nie w cenie.
Teraz niewygodny czas realizacji obietnic wyborczych. Lepiej się wkurzonym rolnikom nie pokazywać na oczy :-) :-) :-)

Po wyborach sołtysa wybrano Radę Sołecką. W poprzedniej kadencji przewodniczącą Rady była sołtys Naruszewiczowa. Tym razem się jej nie udało wbić w to stanowisko. Zgłosiła ona do Rady swego syna Karola, ale i on przepadł w głosowaniu i nie załapał się do Rady.

Do Rady zgłoszono dwóch młodych Domańskich - Krzysztofa i Tomasza oraz starego Wojtka Łukasika - emigranta z miasta, organizatora ciekawych imprez w Czuktach. Przewodniczącym Rady Sołeckiej został właśnie on.

Po ogłoszeniu wyników wyborów prowadząca zebranie przyjmowała wolne wnioski. Ku zaskoczeniu Indianki Stasiek Domański i nowy mieszkaniec Czukt mieszkający pod lasem, a właściwie już w lesie solidarnie domagali się remontu drogi dojazdowej do owego mieszkańca. Domagali się także doprowadzenia wodociągu z wodą pitną do jego siedliska, a nawet autobusu szkolnego do odbioru jego dziecka do przedszkola w Sokółkach.

Tyle troski o nowego mieszkańca? Indianka była w szoku mając w pamięci ignorowanie przez wieś jej apeli do wójt o remont i udrożnienie dróg w Czuktach w tym drogi dojazdowej do jej gospodarstwa. 12 lat temu podczas zebrań wiejskich lekceważono Indianki wnioski o remont dróg w Czuktach i wręcz zakrzykiwano ją. Nie dawano dojść do głosu. Dlatego przestała przychodzić na zebrania zrażona znieczulicą i głupotą tych ludzi.

A tu proszę jaka zmiana postawy. Widać dojrzeli. Szkoda, że tak póżno. Gdyby solidarnie z Indianką walczyli o poprawę infrastruktury wsi Czukty 12 lat temu to do tej pory drogi by były porobione!

Padł też stary wniosek Indianki sprzed lat o oświetlenie uliczne wioski. Tym razem z innych ust niż indiańskie.

Natomiast Indianka zabrała głos w sprawie świetlicy wiejskiej w Sokółkach. Wnioskowała o przesunięcie godzin otwarcia świetlicy tak, by była otwarta 8 godzin dziennie, gdyż za tyle ma płacone pracownica świetlicy Maciejewska, oraz by świetlica była otwarta od 12.00 do 20.00 czyli w godzinach dogodnych dla użytkowników. Rano zazwyczaj nikogo nie ma, a wieczorami są chętni gdy świetlica zamknięta.

Indianka rano robi obrządek, a dzieci okoliczne są w szkole. Świetlica świeci pustkami. Świetliczanka siedzi tam na darmo, a na to Gminy nie stać. Natomiast po południu jest wielu chętnych użytkowników. Brakuje komputerów. W związku z tym Indianka wnioskowała o udostępnianie przez Maciejewską wszystkich 7 komputerów, a nie zamykanie połowy komputerów na klucz, by dzieci musiały walczyć o dostęp do komputerów. Scysje z tym związane są zbędne i nie pożądane. Świetliczanka powinna tak gospodarować zasobami świetlicy by nie generować konfliktów. Jeśli ona tego nie potrafi trzeba będzie oddać świetlicę pod zarząd sołtysów by oni tam zrobili wreszcie porządek. Wszak świetlica jest dla mieszkańców, a nie dla Maciejewskiej.

Stasiek Domański i inni mieszkańcy Czukt skarżyli się, że Świetlica w Sokółkach jest niedostępna dla użytku mieszkańców z uwagi na wprowadzone przez obecnego zarządcę czyli dyrektora Karola Czerwińskiego wysokie opłaty najmu sali i brak sprzątania przez świetliczankę po imprezach.

Indiankę to w ogóle dziwi, że mieszkańcy muszą płacić świetliczance za to że chcą się wspólnie spotkać w świetlicy i pobawić. Wszak świetlica wiejska w Sokółkach to budynek użyteczności publicznej i wszyscy mieszkańcy okolicznych wiosek powinni mieć możliwość swobodnego korzystania z tego miejsca bez ograniczeń i zapór finansowych. Zdaniem Indianki zarząd nad świetlicą powinien znależć się w rękach sołtysów. Oni zadbają o to, że ludzie będą się mogli integrować w świetlicy jak dawniej bezpłatnie.

Wszak świetlica to nie prywatna knajpa Maciejewskiej i dyrektora Czerwińskiego, lecz budynek finansowany z naszych podatków.
Nie chcemy płacić za coś dwa razy. Wystarczy raz.



sobota, 14 marca 2015

Trzech na jednego to banda oprycha wsiowego

Oprych z Sokolek (ten sam co wczesniej kilkakrotnie atakowal Indianke w Sokolkach i jej wygrazal oraz ublizal) i dwa jego przydupasy zasadzily sie na Kamyka na drodze do Czukt. Podjechali za Kamykiem samochodem za drugi zakret na trasie z Sokolek do Czukt na wysokosci gospodarstwa Sawickiego. Wyprzedzili Kamyka i zajechali mu droge. Wysiedli z auta i otoczyli Kamyka ublizajac wulgarnie Indiance i grozac Kamykowi jesli bedzie ja bronil. Jeden z napastnikow podcial noga Kamyka tak, ze ten upadl na ziemie. Wsiowi bandyci zaczeli kopac lezacego butami po calym ciele. Indianka widziala zajscie z pola przez ktore szla do Kamyka. Na widok napadu przyspieszyla kroku. Akcja rozegrala sie szybko nim Indianka dotarla na miejsce napasci.

Kamyk bandziorom wytknal, ze tylko potrafia kopac lezacego.
Na to oprychy na moment przerwaly kopanie i Kamyk wstal.
Jak juz wstal to gnojom rade dal :-) :-) :-)
Spierdalali tak, ze az sie za nimi kurzylo. Narabani wsiedli do auta i wjebali sie do rowu... Hahaha :-) :-) :-) Co za patalachy :-) :-) :-)

Indianka doszla do pobitego, obolalego Kamyka, obejrzala jego obrazenia i razem poszli do domu zrobic opatrunek dochodzac do wniosku ze nie ma co wzywac policji, bo i tak jak zwykle nic nie pomoze. Wszak zyja z przymusowych podatkow obywateli, wiec skoro pensje gwarantowana maja bez wzgledu na to czy obywateli chronia czy nie, to po co im sie wysilac? Aby statystyki zadowalajace byly nalapia kierowcow, nawlepiaja mandatow i zyja sobie jak paczki w masle. Czy sie stoi czy sie lezy - dwa tysiace sie nalezy :-) Wobec tego faktu oczywistego trzeba bronic sie na wlasna reke. Tu prawo nie dziala. Tu dziala wsiowe bezprawie. Kamyk poradzil sobie ze wsiowymi bandytami. Na dlugo go popamietaja. Spieprzali jak zajace w podskokach :-) :-) :-) Moze wreszcie przestana skakac Indiance do oczu? :-)

piątek, 13 marca 2015

sobota, 28 lutego 2015

Buleczki indianskie i zerdzie

Na sniadanie Indianka przygotowala buleczki z maslem i szczypiorkiem z parapetu oraz herbate owocowa do picia. Kamyk w tym czasie zrobil obrzadek zwierzatek.
Po sniadaniu poszli ciac zerdzie na ogrodzenie podworka i ogrodu. Ucieli kilka zerdzi i kilka slupkow. Jutro, albo w poniedzialek zamontuja zerdzie na pomaranczowych slupkach ktore Indianka zrobila i wkopala w zeszlym roku. Na razie zamontuja po jednej zerdzi gora, a potem po dwie nizej. Na to ma byc nabita siatka, aby kury nie wchodzily do ogrodu ani nie plataly sie pod domem gdzie maja byc klomby kwiatow i ziol.
Takze trzeba zabezpieczyc laki i pastwiska przed dzikami, bo Kamyk widzial az 3 stada dzikow jak ryly grunty Indianki.
Indianka zas odkryla swieze, glebokie doly po dzikach.

Indianka

piątek, 27 lutego 2015

Bulki i chleb z pieca indianskiego

Indianka piecze dzis bulki i chleb w swoim nowym, masywnym, zeliwnym piekarniku zgrabnie wstawionym reka ojca Kamyka. 
lndianka zaprojektowala w ktorym miejscu mega pieca piekarnik najlepiej bedzie pasowal i sprawdzi sie jako skuteczne narzedzie do wypieku swojskiego pieczywa. Sporzadzila tez szablon, aby tato Kamyka mogl wyciac zgrabny i precyzyjny otwor. Barracuda poszla w ruch i napedzila amatorskiego flexa ktory dal rade rozciac pieciomilimetrowej grubosci blache pieca.
Tato Kamyka na prawde profesjonalnie wycial ten otwor i wstawil piekarnik. Z tylu podsadzil piekarnik na duzym, rownym kamieniu. Piekarnik dopchnal do konca i zaparl na tym kamieniu. Wszystko idealnie dopasowane. Mozna piec i Indianka piecze.
Ciekawe jak wyjdzie? Czy buleczki i chleb dobrze upieka sie? 
Czy aby rownomiernie? Dzisiaj ciasto na chleb i bulki wyroslo pieknie. Az serce rosnie jak wspaniale prezentuja sie bulki i chleb w formach. Smak domownicy sprawdza jak tylko to pieczywko upiecze sie, a aromat pieczywa spowije caly dom.
Na rozpalonym piecu dusza sie tez zeberka na jutrzejszy obiad. Niam :) O! - Buleczki gotowe! Jakie sliczne wyszly! :) Wygladaja zaiste apetycznie. :)

Indianka

czwartek, 26 lutego 2015

Nowy piekarnik

Indianka dozbroila swoj slynny mega piec. Wyposazyla go w zajebisty, solidny i stylowy, zeliwny piekarnik. Bedzie teraz piec chleby, ciasta, miesiwa - pasjami. :-)
Dzisiaj zostaly upieczone w nim pierwsze ciasteczka. :-)
Upiekly sie w try miga :-)

czwartek, 19 lutego 2015

Bandzior w sklepie


Kolejny wsiowy bandzior przyczepil sie do Indianki wczoraj w sklepie. Po pracowitym dniu w PIAPie zakloconym tylko zlosliwa akcja z bezpiecznikami w garderobie przy scenie, gdzie zostawiona otwarta na osciez rozdzielnia pradu zostala nawiedzona przez dziewczyny czekajace w PIAPie na autobus -Indianka zaszla do sklepu. Tam grzecznie zapytala sprzedawczyni czy moze sobie wybrac towar. Sprzedawczyni zgodzila sie, ale obecny w sklepie ponury i nieprzyjemny borsuk 
zaatakowal Indianke i zaczal na nia drzec morde. Darl sie coraz agresywniej wiec Indianka kazala mu zamknac morde. Wtedy zaczal wygrazac, ze jak spotka Indianke na drodze gdy bedzie jechal samochodem to wysiadzie i "nakopie jej w dupe".
Indianka na to, ze jak ja zaatakuje, to ona nakopie mu w jego dupe.
Borsuk na to ruszyl na Indianke z piesciami i wykrzywiona wsciekloscia geba. Prezyl sie i napinal tak, jakby na kiblu wielkiego kloca stawial. Niechcacy tez ujawnil swe cudne imie: Romek. Zatem borsuk ma imie. Akcja zaczela sie zageszczac. Jakis ciul zza jego plecow wykrzyknal ze nagrywa Indianke. Glupek nagrywal jednoczesnie ordynarne wrzaski borsuka Romka. Indianka na to wyjela aparat i uwiecznila gebe borsuka i jego wyciagniete do Indianki piesci. Kraciasty borsuk grozil ze wezwie policje. Indianka na to ze to ona wezwie policje.
Borsuk na to "Ty jestes jeden swiadek a nas dziesieciu!".
Indianka na to: "Nie. Nas jest DWOJE swiadkow".
Borsuk tak jakby sie zastanowil troche, ale dalej szczekal.
"Spadaj ponury borsuku do swojej jamy z ktorejs wylazl!" rzekla Indianka mijajac rozjuszonego typa i opuszczajac sklep.

czwartek, 12 lutego 2015

Pieklo swietlicy wiejskiej w Sokolkach

Indianka poszla dzis po poludniu do PIAPu by napisac kilka waznych pism. Napisala z trudem ledwo jedno. PIAP powinien byc otwarty od 9.00 rano do 16.00, ale swietliczanka skrocila godziny otwarcia. PIAP w ogole nie byl czynny. Zamiast niego byla otwarta kafejka w swietlicy, ale tylko od 13.00 do 17.00.
Dzien wczesniej, w srode PIAP takze byl nieczynny z uwagi na kolejne "szkolenie". Tzw. "szkolenia" to regularna wymowka do zatrzaskiwania przed nosem uzytkownikow drzwi do PIAPu.
Oczywiscie gdy swietliczanka jedzie sie "szkolic" to nikt jej nie zastepuje w pracy i biblioteka oraz PIAP sa niedostepne dla uzytkownikow.

Tajemnica wielka okryte sa tez cele tych "szkolen" i co one maja dac uzytkownikom PIAPu. Indianka smie twierdzic, ze te szkolenia nie poprawiaja w zaden sposob funkcjonowania PIAPu, a wrecz przeciwnie - jedynie blokuja dostep do niego.

Takze tym razem w swietlicy bylo glosno i dokuczliwie. Niektore dzieciaki przeszkadzaly pisac pismo. Obrazaly i ublizaly. Inne przygladaly sie z glupimi usmieszkami, jak ich koledzy dreczyli Indianke. Huligani zagladali przez ramie Indianki w komputer i czytali na glos urzedowa korespondencje Indianki. Glosno i zlosliwie takze komentowali to co wyczytali, nastepnie chodzili z sensacjami do Krychy by zdac jej relacje z tego co wyczytali.

Krycha ciekawie nadstawiala ucha ucieszona trescia korespondencji nie przeznaczonej dla niej ani dla dzieciakow. Bedzie miala o czym klepac na wsi...
Oburzona Indianka zazadala od Krychy by uspokoila dokuczliwych chlopakow. Regulamin swietlicy zabrania dokuczania i przeszkadzania uzytkownikom komputerow. Krycha jednak go nie przestrzega i nie robi nic, by zaprowadzic w swietlicy lad i porzadek.
I tym razem odmowila uspokojenia dokuczliwego chlopaka.
Zamiast uspokoic uciazliwych chlopakow straszyla Indianke ze policje na nia wezwie. Nawet poszla do pustej biblioteki dzwonic do swego syna policjanta ale jakos patrol na jej wezwanie nie przyjechal bo nie bylo podstaw do czepiania sie do Indianki.
Wszak PIAP jest do zalatwiania spraw urzedowych i znajdowania pracy, oraz sprzedazy i kupna plodow rolnych oraz zwierzat gospodarskich, a nie do gierek komputerowych.
PIAP to nie darmowy salon gier. Nie takie sa zalozenia instalowania PIAPow w swietlicach wiejskich.
Tymczasem Krycha zamienila lokalny PIAP w salon gier gdzie nie daje spokojnie napisac zadnego pisma urzedowego.
Wrecz szykanuje osoby, ktore przychodza by napisac takie pisma lub poszukac ogloszen.

Indianka nie mogla w spokoju napisac ani slowa nekana przez zlosliwe bachory czujace poparcie Krychy. W koncu wyszla z siebie i zadzwonila po policje. Patrol jechal niemilosiernie dlugo jakby na wielbladach a nie samochodem. Przyjechalo tych samych dwoch dryblasow co latem przyczepilo sie do koni Indianki.

Ledwo weszli - zaczeli krzyczec na Indianke, ze ma sobie kupic komputer i pisac w domu a nie w swietlicy swietliczanki (matki policjanta). Swietliczanki nawet nie upomnieli, ze ma opanowac rozwydrzona dzieciarnie aby dala spokoj Indiance. Zaden z maloletnich dreczycieli nie zostal pouczony, ani przywolany do porzadku.

Najwyzszy umundurowany dryblas postraszyl Indianke, ze jej zalozy sprawe o rzekomo bezzasadne wzywanie policji. Wyglada na to, ze lokalna klika trzyma sie razem przeciwko normalnym, porzadnym ludziom... :(((



sobota, 7 lutego 2015

Pogodziny


Indianka z Kamykiem docieraja sie. Oboje sa przedstawicielami osobowosci alfa. Oboje sa niezaleznymi indywidualistami lubiacymi postawic na swoim. Kamyk bywa uparty i wrecz krnabrny,  ale Indianka ma wole ze stali i potrafi obrazowo wytlumaczyc mu swoje racje i naklonic do wlasciwych postaw i dzialan. Po kilku awanturach i dluzszych kazaniach oba chlopaki wziely sie do roboty i przestaly zerowac na goscinie Indianki. Dzis rano Indianka nie musiala sciagac trutniow z lozka i gnac do obrzadku i po wode. Sami raczo pognali, nim wpadla w gniew. Na sniadanie zrobila gofry. Poznym wieczorem Indianka i Kamyk poszli napisac kilka waznych pism, ale tylko jedno napisali, gdyz nie dalo sie normalnie pracowac. Czworo rodzenstwa z Msciszewa okropnie nahalnie przeszkadzalo.
Na koniec weszli na bloga Indianki w nadziei, ze cos o sobie poczytaja. Nic nie bylo. Jeden z chlopakow zaczal dukac z trudem dwa ostatnie posty Indianki. Strasznie meczyl te zgrabne zdanka nim dotarl do konca postow. 

Przed 20.oo pani Krystyna zarzadzila zamkniecie swietlicy.
Wszyscy zaczeli gasic komputery. Dokuczliwe rodzenstwo z Msciszewa ustawilo sie przed swietlica, by ich pani Krystyna odwiozla do domu. W poludnie podobno ich przywiozla z ich wioski do kawiarenki w Sokolkach by tlumnie okupowali wszystkie komputery i nie dopuszczali do nich Indianki i jej przyjaciol. Indianka zauwazyla, ze im wiecej Indiance dokuczaja tym wiecej cukierkow, chipsow i doladowan do komorek swych dostaja od pani Krysi. Pani Krysia to bardzo fajna swietliczanka.

Indianka

środa, 4 lutego 2015

Haczyki

Rano awantura. Indianka bardzo rozgniewana wystawila bety Kamyka za drzwi. Kamyk odstawil melodramat, ale nie dal sie wygnac.
Adam poszedl na caly dzien do internet cafe. Kamyk wpierw szedl z nim, wtem sie wrocil z banicji i grzebal w barrakudzie, a potem wkrecali z Indianka haczyki w meble. Spokojnie wkrecili mnostwo haczykow w mebelki. Maja ulatwic one przechowywanie rzeczy.
Regaly dostana zaslonki, aby kurz i dym nie brudzil odziezy.
Na dodatkowych haczykach zawisna kurtki i torby oraz sluchawki do komorek. Miejsca malo - trzeba sie lepiej w nim zorganizowac. Indianka kupi kretonik i uszyje ladne zaslonki na regaly. Dzisiaj drugi raz prala odziez zabrudzona kurzem i sadza. Trzeba koniecznie ja zabezpieczyc przed zabrudzeniem.
Zaslonki powinny pomoc.

Indianka

Zerwiny


Na wiosne mialy byc zareczyny, zamiast tego sa zerwiny.
Przykre to, ale jesli Kamyk nie przestanie fikac - bedzie musial z rancha znikac...

Indianka

wtorek, 3 lutego 2015

Leniwce

Kamil i Adam rano poruszają się jak leniwce.  Co ruch wykonają, to zastygają w bezruchu na długie kwadranse. Kamil do  tego pyszczy. Małpujący Adam czasem tez coś tam szemra. Indianka w obliczu  lenistwa Kamyka i jego pyszczenia wpada w gniew. Grzmi na Kamyka niczym  ksiądz na ambonie.  Niewiele to pomaga. Dopiero groźba wykopania trutnia z rancha daje chwilowe  rezultaty... :)))    Po codziennej walce z lenistwem chłopaków sa jakieś rezultaty ich działań.  Nic spektakularnego, ale zawsze coś. Zwierzęta napojone i nakarmione.  Drewno pod dom przytargane.  W domu z grubsza ogarnięte. Podłogi zamiecione i umyte.  W stajni stanął nowy slup-podpora stropu.  Bela slomy przetoczona pod stajnie. Koniom pościelone na bogato. Kurom  takoż. Kury rozniosły się. Dały dziś 8 jaj.    Indianka sprzątnęła ze stołu i umyła go starannie.  Pozmywała naczynia. Wypłukała, wyparzyła i wysuszyła. Ugotowała dobry  obiad. Nakryła ładnie do stołu. Kamyk uciął pila spalinowa z kłody plastry  i słupki drewna. Ustawiła je na stole jako podkładkę pod garnek ziemniaków  i imbryk z kawa zbożową oraz jako postument pod lampę naftowa.    Umyla dokładnie biały kaloryfer-wieszak i zawiesiła sobie na nim świeże  ciuszki na jutro.    W piecu huczy. W domu gorąco. Indianka namoczyla pranie w dwóch wiadrach.  Gdy wypierze i je wypłucze - szybko ciuszki wyschną na sznurku nad piecem.    Kamyk utarl kogel-mogel i pojednawczo poczęstował Indianke. :)  Ale tuz przed snem nie omieszkał wypomnieć hosta :))))    Indianka

niedziela, 1 lutego 2015

Chore gardla

Indianka po powrocie z wyprawy do Gizycka kuruje sie. Lezy na lozku w goracej kuchni i wygrzewa sie przy gotujacym wode piecu. Chore gardlo i ogolne oslabienie dokucza. Kamyk lezy w pokoju obok i tez chory. Tylko Adam jest na nogach i targa opal do domu z pola.

Mimo choroby Indianka napisala kolejne pismo procesowe. Jedno pismo dziennie trzeba tworzyc by sie ze wszystkimi sprawami wyrobic. Na wiecej i tak nie ma ochoty. Trzeba odpoczac po tym wysilku umyslowym. Moze zjesc rosol wzmacniajacy?

sobota, 31 stycznia 2015

Wyprawa do Gizycka

Indianka wrocila z wyprawy do Gizycka.
Po drodze spotkala wielu wspanialych, zyczliwych ludzi, ktorzy pomogli jej dostac sie i wrocic z Gizycka, oraz przenocowac ja na miejscu w Gizycku.

Niestety rozprawa sie nie odbyla. Zawalila ja jedna z policjantek, ktora na rozprawe sie nie stawila. Z powodu nieobecnosci policjantki sedzia odroczyla sprawe. Indianka chora na zapalenie pluc zrobila 120 km stopem na darmo. Zmarnowala czas. Do policjantki wezwanie poprzez komende w Gizycku wyslano dawno temu, bo okolo 2 miesiecy temu.

Indianka nie wierzy, ze policjantka nie wiedziala o terminie rozprawy, chociazby z tego wzgledu, ze jej wspolpracownica wiedziala i na rozprawie byla.

Nie wierzy, ze komenda nie umiala skutecznie doreczyc policjantce wezwania.
Tym bardziej, ze komenda umiala dostarczyc wezwanie Indiance, wczesniej, gdy chodzilo o przymusowe badanie psychiatryczne.
Dzielnicowy nie zastawszy wtedy Indianki w domku, znalazl ja w internet cafe i ostentacyjnie wreczyl jej owo wezwanie ku uciesze Krychy, ktora potem komentowala przy dzieciach "policja pania szuka". :-) :-) :-)

Policja Indianki nie szuka. Indianka nigdy nie byla karana i nie widnieje w rejestrze skazanych. Co wiecej, nie ma zamiaru sie tam znalezc.

W zwiazku z tym, ze rozprawa sie nie odbyla, Indianka akta sprawdzila szukajac sposobu, jak sie dobrac do dupy policjantkom, ktore ja bolesnie poturbowaly 26 kwietnia 2013 roku.

Zlozyla wniosek o doprowadzenie tej nieobecnej pod przymusem.
W koncu policjantka to nie swieta, nietykalna krowa.
Skoro sie nie stawia na rozprawe, to trzeba ja na nia przywlec :-) :-) :-) Najlepiej w kajdankach. :-) :-) :-)

czwartek, 29 stycznia 2015

Zazdrosnik!

Indianka pojechala stopem na rozprawe. Zalatwila sobie nocleg w Gizycku u przystojnego, mlodego karateki. Kamyk zazdrosny az kipi ze zlosci :-) :-) :-) Dzwoni co 15 minut i sie awanturuje. Co 5 minut smsy wredne sle :-) :-) :-) Jaka zlosc! :-) :-) :-)

środa, 28 stycznia 2015

Sauna Indianki

Adam napalil w piecu. Kamyk przyniosl wody ze zrodla. Indianka wziela kapiel.
Teraz siedzi w kuchennej saunie i grzeje sie przy piecu. Mega piec Indianki wytworzyl temperature 60 stopni w kuchni. Na parapecie wykielkowal majeranek. Indianka wypaca chorobe. Grzeje pluca. Suszy nos.
Indianka slabiutka. Ledwo kontaktuje. Kamil banalnymi pytaniami Indiance truje umeczony umysl. Indianka wreszcie zirytowawszy sie ofuknela meczyciela. Najchetniej by sie polozyla i zasnela snem kamiennym. Dajcie jej spokoj...

Indianka

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Zapalenie pluc czy sepsa?

Indianka umyslowo i psychicznie jest zdrowa jak rybka, choc jej walory intelektualne sa w tym momencie przycmione choroba fizyczna. Fizycznie ciezko chora. Ledwo dycha. Wszystko boli. Gardlo, pluca, serce, prawe ucho srodkowe, jajniki (menstruacja tez ja meczy).
Z nosa plynie katar. W plucach rzezi ze hej, jakby kto drzwi nienaoliwione otwieral z niemilosiernym skrzypem. Nocami krztusi sie i dusi.
Nie ma apetytu ani czucia w kubkach smakowych. Kaszle tak, ze malo pluc nie wypluje. Slaba jak niemowle. Nie ma sily wstac, a jak wstanie, to sie zatacza.
Nocami zalewa sie mokrym potem, ze koszulka cala mokra rano.
Normalnie masakra. Lezy w lozku i co kilka godzin gryzie czosnek ktory tak rusza flegme w plucach, ze az wywoluje odruchy wymiotne.

Dzieki Bogu nie jest sama. Chlopaki grzeja chalupe i gotuja pozywne obiady. Ona caly dzien zakopana pod koldrami, albo chwilami grzeje plecy przy piecu i wdycha gorace powietrze z nad pieca. Je na dopych, by miec sile zwalczyc chorobe, ale glodu ni apetytu nie czuje. Nie czuje tez smaku potraw ktore je.

Kamil zrobil smaczny syrop z cebuli. Ona go pije.

W nocy on pilnuje, aby sie nie zadlawila podczas ataku kaszlu lub nadmiernego obrzeku gardla.

Moze powinna zglosic sie do szpitala? Dawno tak frontalnie nie byla zaatakowana przez chorobsko i tak slabiutka...

No, ale w domu jest cieplo i jest u siebie... I ma dobra opieke :-)
No i ma wglad w to co sie dzieje ze zwierzetami...
Chlopaki dbaja i relacje zdaja co i jak. :-)

Dowody mylnej diagnozy psychologicznej

Na foto dowody mylnej diagnozy psychologicznej pani psycholog badajacej Indianke we Wegorzewie kilka miesiecy temu. Indianka te i pare podobnych poradnikow psychologicznych przestudiowala z ciekawosci przed laty (od dziecka tygodniowo pochlaniala stosy ksiazek w odroznieniu od swoich rowiesnikow bawiacych sie w tym czasie w berka i chowanego). Przestudiowala je i zastosowala na sobie.
Ksiazki kupila w ksiegarni w Szczecinie prowadzonej dawniej przez jej wieloletnia, bliska przyjaciolke.

W opinii swej psychiatra jasno potwierdzil, ze Indianka jest w pelni zdrowa zarowno psychicznie jak i umyslowo. Moc tego sformulowania mowi sama za siebie.

Natomiast poproszona o swoja opinie psycholozka zaczela medzic metnie.
Psycholog zarzucila Indiance m.in. narcyzm. Pani psycholog nie umie odroznic osoby asertywnej, ktora swoja asertywnosc osiagnela poprzez swiadoma prace nad soba od osobowosci osoby narcystycznej od urodzenia.

To, ze Indianka nie ma zadnych kompleksow to wynik jej zyciowej madrosci, doswiadczenia i pracy nad swoim charakterem, a nie narcyzmu, ktory jej przypisuje psycholozka.

Sugerowala ona takze zmiany organiczne w mozgu Indianki (tak na oko, bez badania - czyli nieprofesjonalnie ze az wstyd).
Opinia pani psycholog to stek bzdur. Potwierdza to takze badanie tomografem mozgu Indianki. Doktor ktory niezaleznie badal glowe i mozg Indianki w styczniu 2015 roku, orzekl, ze jest "zdrowa jak rybka". Moc tego sformulowania mowi sama za siebie. W wynikach z RTG czaszki Indianki ktore Indianka dostala w formie papierowej i plytek CD wynika jasno czarno na bialym, ze nie ma zadnych pekniec ani stluczen czy innych zmian chorobowych w obrebie glowy Indianki.

Tomografia mozgu zas potwierdzila brak zmian organicznych w mozgu. Technika medyczna pokazuje dobitnie jak marna i niewiarygodna jest opinia tej tendencyjnie negatywizujacej i demonizujacej Indianke pani psycholog :-) :-) :-) : P

Indianka jest osoba wszechstronnie zdiagnozowana pod katem swego zdrowia psychicznego i umyslowego przez profesjonalistow takich jak chirurg i psychiatra czyli prawdziwych lekarzy a nie fantastow typu psycholog swobodnie dryfujacych do krainy Alicji z Krainy Czarow by przypisac normalnej osobie zaburzenia ktorych ta osoba nie posiada.

Trzeba powiedzieciec sobie jasno, ze diagnozy profesjonalnych lekarzy wykazaly niezbicie, iz Indianka jest zdrowa umyslowo jak i psychicznie i te wyniki powinny uciac raz na zawsze insynuacje zlosliwych trolli internetowych w tym insynuacje niejakiej Marty P. z Krakowa produkujacej raz po raz pomowienia na temat poczytalnosci Indianki na lamach jej szkalujacej dobre imie Indianki strony, ktora stworzyla li tylko by dokuczac Indiance i mieszac ja z blotem co robi z chorobliwym upodobaniem od 2 lat.

Indianka w przeciwienstwie do tej pani nie ma zadnych zaburzen.
Natomiast Marta P. i Izabela U. sa kobietami o zaburzonej tozsamosci seksualnej i zwichnietych homoseksualnie osobowosciach. Te panie wymagaja leczenia w psychiatryku - nie Indianka. Indianka w przeciwienstwie do tych zaburzonych homoseksualnie i narcystycznie chorych psychicznie kobiet jest normalna, zdrowa i fajna kobieta z krwi i kosci. :-)

Indianka jest psychicznie i umyslowo zdrowa, oraz nie ma problemu ze swoja plcia, ani tozsamoscia plciowa, w przeciwienstwie do autorek antybloga i paszkwila na Facebooku zajmujacego sie niszczeniem wizerunku Indianki, podkopywaniem jej wiarygodnosci, odzieraniem jej z godnosci osobistej, psuciem relacji z innymi ludzmi.

Oczywiscie Indianka jako osoba niezwykle inteligentna i oczytana oraz swiadoma siebie wie od zawsze ze nic jej nie dolega. Jej zadnych badan ni potwierdzen nie trzeba. No, ale sa tacy, ktorzy potrzebowali sie upewnic :-) :-) :-)
Teraz moga spac spokojnie :-) :-) :-)


Indianka czyli Panna Inteligencja :-)






czwartek, 22 stycznia 2015

Chora


Indianke powalil do lozka zjadliwy wirus. Zaatakowal gorne drogi oddechowe. Boli gardlo, oskrzela, pluca. Meczy kaszel i obfity katar. Indianka slaba. Z trudem oddycha. Dusi sie.

Kamyk tez chory, ale na razie lepiej sie trzyma.

Przywlokl sie ten wirus za nimi z miasta. Meczy ich strasznie.
Ograbia z sil potrzebnych na gospodarstwie i w sadach. Obezwladnia skutecznie.

Indianka

środa, 21 stycznia 2015

Adam


Na rancho przybyl Adam. Pozostanie w goscinie jakis czas. 
Przywiozl go niezawodny pan Leszek. Przy okazji przywiezli ciezkie zakupy. Adam zaoferowal pomoc w sciagnieciu drewna z pola koniem - przynajmniej ma sprobowac. Ma w tym doswiadczenie. Pracowal konmi w lesie przy zrywce. 

Chlopcy tj. Kamil i Adam urzadzili sobie z Indianka wieczorek zapoznawczy. Indianka na maxa zagrypiona odpadla szybko do lozka.

Chlopcy gawedza przy piwku dalej... :)

Indianka

wtorek, 20 stycznia 2015

Facebook skasowal konto


Facebook skasowal konto Indianki, ale zalozyla sobie nowe. Szkoda, to byl ciekawy profil. To nowe jest ograniczone. Nie moze ona dodawac dowolnych ilosci grup, ani komentowac pod postami, przynajmniej na razie. Stracila tez dostep do swoich grup, gdzie byla adminem.

Indianka

Przeziebieni

Indianka z Kamykiem przeziebieni. Gardla bola.

niedziela, 18 stycznia 2015

Indianka robi swiece

Dzien minal nie tak jak sobie wloscianie zaplanowali. Powalilo ich do lozka ogromne oslabienie. Biometr tego dnia byl niekorzystny. Cisnienie prawdopodobnie bardzo niskie.

Po kilku godzinach dziennej drzemki wstali. Zabrali sie za swe zadania. Indianka zmyla naczynia. Kamyk z trudem przytargal jedna taczke opalu.

Nastepnie zabrali sie za gotowanie obiadu. Kamyk tarl ziemniaki i cebule na placki ziemniaczane. Przy okazji kilkakrotnie wtarl do nich nieco swoich palcow psioczac przy tym na podstepna tarke. Indianka mu pomagala wyszukujac i podajac dodatki i przyprawy oraz szorujac kolejne patelnie do smazenia plackow. Uzbrojona byla w latarke czolowa. Niczym predator oswietlala pozadane przyprawy, dodatki, tudziez akcesoria kuchenne w kuchni i spizarce. Gdy piec sie rozpalil porzadnie, postawila 3 patelnie na nim. Wieksza ilosc plackow sie za jednym zamachem usmazyla dzieki temu.

Zjedli placki z surowka z kapusty. Danie smaczne bylo i dlugo na talerzach nie pobylo.

Na jutro Indianka przyrzadzila paste jajeczna ze swiezo zniesionych jaj i wytargala ze spizarni niebianskie konfitury. Kamyk sprobowawszy paste, wyrazil watpliwosc, czy aby pasta doczeka do rana :-) :-) :-) Indianka przezornie usunela miseczke z okrasa ze stolu i ukryla w chlodnej spizarni. :-)

Jutro rano kromki chleba z pasta jajeczna i konfiturami. :-)

Wieczorem zrobila swoja pierwsza swiece. Udala sie nadspodziewanie za pierwszym podejsciem. Rozochocona sukcesem Indianeczka zrobila jeszcze dwie kolejne swiece i uszykowala sobie akcesoria na kilka kolejnych.

Wczesniej Gospodyni posadzila pietki cebulek w doniczkach. To samo zrobila z korzonkami pietruszki. Gdy sie te korzonki ukorzenia i puszcza liscie, wloscianie beda mieli swiezy szczypior i pietruszke w domu. :-) Witaminy podreczne :-)

ŚNIADANIE DO ŁÓŻKA


Nareszcie niedziela. Indianka czeka na obiecane sniadanie do lozka. Kawe zbozowa Kamyk juz podal. Karmelowa i goraca. Rozgrzewajaca.
Kamyk zabronil Indiance wstawac dopoki nie napali w piecu, bo zimno.
W piecu buzuje ogien. Temperatura powoli sie podnosi. Na piecu grzeje sie wczorajsza kolacja, a wlasciwie pozostale ziemniaki i sos. Do nich maja byc jaja smazone. Jak cudownie, ze dzis nigdzie nie trzeba sie spieszyc.
Kamyk zaplanowal sobie wozenie drewna taczka pod dom, a Indianka zmywanie naczyn i ogarnianie kuchni. Oczywiscie najpierw trzeba napoic i nakarmic zwierzeta. Wczoraj napisala dwa wazne pisma i wyslala emailem. Jedno w sprawie Kamyka, drugie w swojej sprawie. Dzis odpoczywa. Potem zrobia jakis dobry obiad. Placki ziemniaczane sa w planie.

sobota, 17 stycznia 2015

Zakompleksione instytucyjne dupki

Indianka spedzila ostatnie 3 dni ciezko pracujac nad rozwiazywaniem problemow Kamyka. Te najpilniejsze sprawy zalatwila. W miedzyczasie pojawily sie nowe problemy do rozwiazania. Probowala i je rozwiazac, ale Kamyk ja od tego zniechecal swoja postawa, wiec postanowila wreszcie zajac sie swoimi sprawami.

Ledwo zdazyla zajrzec do swoich akt w Gizycku, wracajac z Ketrzyna. Miala tylko pol godziny na to, wiec zrobila ile zdazyla fotokopii stron akt, aby sobie je przejrzec na spokojnie w domu. Przeglada.

Najciekawsza jest opinia Pana psychiatry - rzetelna, uczciwa, zyczliwa, klarowna i bardzo dobra. Wedlug niej Indianka jest bystra, inteligentna, elokwentna i oczywiscie logiczna istota o bogatym slownictwie i duzej bieglosci wypowiedzi w mowie i pismie.

Natomiast pani psycholog, jak to psycholog z nieograniczona dowolnoscia swobodnych interpretacji zjawisk - namedzila az grubo.
Ciasnemu mozgowi wydaje sie, ze jak ktos jest asertywny, pozbawiony kompleksow, swiadom siebie i swoich praw - to musi to byc narcyz.

Otoz nie. Brak kompleksow zaszczepianych przez malostkowych malkontentow, asertywnosc, swiadomosc siebie i swoich praw to wynik dojrzalosci psychicznej i duzego intelektu. To wynik zdrowego podejscia do zycia. Wynik calkowitego zdrowia psychicznego. Wynik jasnego osadu rzeczywistosci. Oznaka bycia swiatla, madra osoba o wlasnych niezaleznych pogladach. To oznaka pelnej dojrzalosci psychicznej i intelektualnej.

Pani psycholog spudlowala. Jest marnym specjalista. Nie potrafila nawet wykryc, ze Indianka w dziecinstwie i wczesnej mlodosci miala potezne kompleksy nizszosci i blokady psychologiczne z ktorych sie samodzielnie wyleczyla pracujac nad soba z pomoca popularnonaukowych poradnikow psychologicznych. Ma je po dzis dzien i poleca kazdemu zdolowanemu i zakompleksionemu dziecku, a takze osobie doroslej, ktora nie wierzy w siebie.

Druga rzecz - empatia. Indianka jest mega empatyczna osoba. Zawsze taka byla. Stad tez sie bierze jej ogromne wyczucie psychiki i emocji u zwierzat. Potrafi sie z nimi dzieki niej idealnie porozumiewac. Stad z taka latwoscia potrafi czytac w sercach i umyslach innych istot. Stad trudno, niezwykle trudno ja oszukac. Ona zna prawde. Potrafi wejsc w druga osobe. Myslec i czuc jak ona.

Natomiast niezyczliwa, bazyliszkowata ropucha na stanowisku psychologa sadowego zarzucila Indiance calkowity brak empatii.
Co za durna, nieobiektywna baba! :(((

Trzeba byc zakutym lbem aby nie dostrzec u Indianki niezwykle rozwinietej empatii. Jak ona sobie to wyobraza, by Indianka nie majac zdolnosci do empatii potrafila hodowac w sposob naturalny, bez ogrodzen kilka gatunkow kilkudziesieciu zwierzat???

Jak dla Indianki, ta psycholozka to czysta kretynka bez wyobrazni i polotu.
Indianka sadzi, ze psycholozka zostala nastawiona przeciwko niej, lub sama sie tak nastawila nie mogac scierpiec wspanialego, humanitarnego formatu niezwyklej, swiatlej osobowosci Indianki.

Maluczkim gzdyle lataja i watroba gnije gdy widza kogos wolnego od ich kompleksow. Nie trawia pozytywnej aury innych, sami taplajac sie w blocie swojej malosci i kompleksow. Pragna wszystkich wokol sciagnac do swego bajora. Indianka nie ma zamiaru znizac sie do poziomu ropuchy. Brzydzi sie takimi, choc lituje zarazem rozumiejac ich kompleksy dzieki swojej rozwinietej empatii. Czasem taka ropuche wyciagnie z blota by pokazac jej inna perpektywe, zielona lake i piekno natury. Ale jesli ropucha w zlej wierze obryzga ja blotem, jak to zrobila ta psycholozka, to Indianka palcem nie ruszy by takiej pomoc. Niech siedzi w bajorze. Tam miejsce zawistnych, oslizglych ropuch.

Rzad i instytucje ktorymi sie on posluguje aby trzymac za morde narod i zmuszac go do niewolniczej pracy ponad sily, by utrzymac rzesze urzedniczych darmozjadow lubi wmawiac ludziom, ze sa bezwartosciowymi kaleczniakami niezdolnymi do samodzielnego zycia. Gdy pojawi sie ktos, kto smialo podnosi glowe i pokazuje, ze rzad i jego macki sa zbednym balastem - z mety jest wdeptywany w ziemie.

Ropucha dostala zadanie by obrzucic Indianke blotem i zrobila to, bo jest tylko narzedziem do tego celu powolanym.

Aby jej opinia byla miarodajna, musialaby zbadac policjantki i skonfrontowac je z Indianka. Nie zrobila tego, wiec jej opinia jest tylko powierzchownym, zmanipulowanym, niezyczliwym bajdurzeniem, a nie fachowa, doglebna i staranna opinia specjalisty.

Prawda jest taka, ze zycie kazdego czlowieka nalezy do niego samego i on sam jest jedynym, prawowitym jego posiadaczem. Rzad i jego instytucje robia zamach na podstawowe prawa czlowieka, odbierajac mu wszystko. Zabieraja wolnosc, majatek, zdrowie i szczescie.

Tak jak Indiance policjantki, ktore na mocy zaklamanego "prawa panstwowego" mialy chronic ja i jej majatek, inwentarz i zdrowie -
zamiast tego sprzeniewierzyly sie nalozonemu na nie obowiazkowi i dokonaly zamachu na jej wolnosc, zdrowie i zycie oraz pozwolily, by jej pies zostal we wrogich, komercyjnych rekach.
Najwyrazniej ta pani psycholog ma zaburzenia w odroznianiu tego co dobre i zle, tego co prawe i podle. Podstawowe wartosci ludzkie sa dla niej czysta abstrakcja. Takie osoby nie powinny oceniac innych, gdyz potrafia wyrzadzic ludziom wiele powaznych szkod.

To tak, jakby oslizgla, malostkowa, przyziemna, nienawistna, zawistna ropucha oceniala pieknego, skrzydlatego labedzia.

Ropucha ocenia poprzez pryzmat swojej podlej ropuszej postaci i osobowosci.
Nie jest w stanie ocenic obiektywnie, gdyz nie potrafi wzbic sie na poziom latajacego wysoko labedzia. Labedzia o szerokich horyzontach i ostrym wzroku i osadzie.

Zaprzyjazniony psycholog ostrzegal Indianke przed ocena nieobiektywnego psychologa na uslugach korupcyjnych ukladow. Maja oni w przeciwienstwie do psychiatrow zbyt rozlegla dowolnosc w interpretowaniu zjawisk. Praktycznie moga insynuowac wszystko, co im sie uroi. Moga naduzywac swego stanowiska do swiadomego wyrzadzania badanym szkody. No i mial racje. Ropucha poleciala po bandzie :(((

Nic to. Opinia psycholozki Indiance zwisa i powiewa. Ma dla niej wartosc papieru toaletowego. Gorzej, ze babsztyl usilnie probuje uwiarygodnic przed sadem, to czego Indianka nie zrobila. Indianka jest wrabiana w przestepstwo, ktorego nie popelnila. :(((

M.in. dlatego nie chciala na to badanie jechac. Bala sie, ze albo z niej zrobia wariata, zamkna w psychiatryku i wyrzuca klucz, albo beda insynuowac, ze naruszyla i zniewazyla policjantki co wlasnie zostalo szkodliwie zainsynuowane.

Ta pani psycholog albo nie czytala akt, albo rznie glupa. Z akt jasno wynika ze to policjantki bezpodstawnie zaatakowaly Indianke. To policjantki Indianke pobily. To policjantki naruszyly jej nietykalnosc, zastraszaly i zniewazaly. Dlaczego sadzona jest Indianka?
Dlaczego nie sa sadzone policjantki?

Odpowiedz jest prosta - zyjemy w kajdanach panstwa policyjnego, gdzie obywatel dla rzadu i podleglych mu instytucji to smiec i niewolnik bez zadnych realnych praw.


















piątek, 16 stycznia 2015

Misja

Indianka bierze udzial w misji ratunkowej.
Chce uchronic Kamyka przed Matrixem i marnym losem.
Walczy o niego i jego prawa.

Na obiad byla watrobka smazona z gniecionymi ziemniakami, cebulka i buraczkami. Smaczne.

wtorek, 13 stycznia 2015

Obrzadek zwierzatek i pisma procesowe

Rano obrzadek zwierzatek. Indianka z Kamykiem wtargali bele slomy klaczom do stajni. Poscielili na bogato sloma owsiana dobrej jakosci.
Klacze ochoczo zabraly sie do konsumowania slomy z duza zawartoscia siana. Potem sie ulozyly z luboscia w puszystosciach slomy.

Wreszcie dotarly poczta knoty do swiec i lamp naftowych. Knot do jednej lampy okazal sie za waski, ale bedzie pasowal do innej lampy.
Knoty do swiec wezsze. Trzeba bedzie popatrzec w internecie jak zrobic samodzielnie swiece.

Przyjechala tez latarka czolowa duzej mocy. Dobrze oswietli budynki gospodarcze w razie potrzeby.

Po poludniu Indianka i Kamyk poszli do wiejskiej swietlicy napisac wazne pisma procesowe. Napisali. Wydrukowali. Pani Krystyna nie zabronila tym razem.

Po wydrukowaniu pism zaszli do lokalnego sklepu gdzie kupili chleb i kurczaka. Wrocili do domu by zrobic obiadokolacje.

Z kuchni dochodzi kuszacy aromat gotowanej potrawy. Pora napelnic brzuszki :-)

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Wspolny spokojny kokoning domowy

Indianka z Kamykiem wrocili na rancho by nacieszyc sie soba.
Napalili w piecu. Nagrzali wody. Pozmywali naczynia. Ugotowali dobry obiad - byly kurczaczki duszone z ziemniakami i marchewka.

Razem zadbali o zwierzeta. Napoili i nakarmili. Kamyk pocial drewno i przytargal na ganek. Rozmawiali dlugo o tym co sie stalo, dlaczego i jak sie dzialo. Indianka uslyszala mnogo opowiesci z komendy i aresztow. Dowiedziala sie szczegolow z funkcjonowania aresztow.

Razem

Nareszcie razem :-) :-) :-)
Indiance udalo sie wyrwac Kamyka z wieziennych kleszczy.
Na jak dlugo? To jeszcze nie wiadomo. Jeszcze trzeba o jego wolnosc powalczyc w sadzie.

piątek, 9 stycznia 2015

Ketrzyn

Indianka z podejrzeniem wstrzasu mozgu trafila do szpitala w Ketrzynie.
Tam zostala przebadana i hospitalizowana. Noc spedzila w ketrzynskim szpitalu na oddziale chirurgicznym.

Cala noc nie spala. Adrenalina wypadkowa trzymala ja do rana i nie dala spac.
Glowa, szyja i kregoslup bolaly. Byly zawroty glowy. Mocno ja szarpnelo gdy spadala ze skarpy. Zrobiono jej RTG i tomografie. 

Wypadek samochodowy

8 stycznia Indianka pojechala na rozprawe Kamyka stopem. Pojechala by go wesprzec prawnie i dodac otuchy. By powalczyc o jego wolnosc.

Auto wypadlo z drogi tuz za Gizyckiem. Spadlo z wysokiej skarpy i runelo do glebokiego jaru. Indianka i kierowca cudem przezyli. Uratowalo ich drzewo, ktore wbilo sie w tyl samochodu i zakotwiczylo go. Uchronilo przed runieciem w przepasc.

Ostatnie mysli Indianki zanim spadajacy samochod walnal w drzewo byly:
''Nie dotre do Ketrzyna. Zawiode Kamyka. Nie moge zginac. On mnie potrzebuje."
Dobry Bog nie dal Indiance zginac...

Ps. Pozdrawiam Jakuba z Warszawy :-)

środa, 7 stycznia 2015

List zza wieziennej kraty

To byl dluuuugi dzien. Najpierw kilka telefonow do aresztu i adwokata Kamyka na przemian z obrzadkiem. W poludnie dotarl do Indianki LIST OD KAMYKA. Wreszcie! Napisany i wyslany 14 grudnia 2014. Dotarl prawie po miesiacu. Organy scigania i karania kisily go taaak dlugo.
List opatrzony stemplem "ocenzurowano 30 grudnia 2014".
Piekny list pelen uczucia. Tak jak Kamyka smsy do Indianki z czasu gdy byl na wolnosci. Pieknie On pisze.

Po poludniu Internet cafe i dwa pisma w sprawie Kamyka do sadu w Ketrzynie, aresztu sledczego w Bartoszycach gdzie go przeniesiono, prokuratury w Ketrzynie i jego adwokata. Jednak email to wygodna i efektywna sprawa. Na trzecie pismo nie starczylo czasu i sily, ale Indianka napisze jutro. Bedzie to odpowiedz na grudniowy list Kamyka. Jej pierwszy list do niego dopiero 5 stycznia poszedl. Wczesniej nie miala gdzie go wydrukowac i za co wyslac. Koperta z zawartoscia wazy prawie kilogram. Sa tam dwa kalendarze (scienny i terminarz z ludzkimi o glebokiej madrosci sentencjami naszego Papieza), papeteria (ponad 20 kopert, ladny zeszyt w kratke, arkusze papieru podaniowego, blankiety pocztowe na listy polecone za zwrotnym poswiadczeniem odbioru, dlugopis, listy Indianki do Kamyka pisane recznie, oraz wydruki pism procesowych zlozonych przez Indianke wczesniej emailowo w jego imieniu. Wlozyla mu dwa doladowania do Orange. Na razie i tak mu nie wolno dzwonic. Zakazane. Aresztantom nie wolno telefonowac. Znaczkow mu nie wlozyla, bo wprowadzono ja w blad, ze on tam 10 znaczkow w miesiacu dostanie.
Jajo dostanie! Tylko 2 znaczki na listy prywatne w miesiacu przysluguje. Za pozno sprostowano te informacje o ilosci znaczkow i Indianka mu zadnego znaczka nie wlozyla, bo wczesniej koperte wyslala. :(

Wieczorem do pozna w nocy targala drewno z pola i zajmowala sie zwierzetami.

Juz niemal polnoc. Indianka spiaca i zmeczona. Musi sie wyspac, aby miec jutro sile by dzialac. Ufff... Nareszcie w lozku :-) Jak dobrze sie wyciagnac pod koldrami :-)

Wiadomość MMS od: 48511945226@mmsemail.orange.pl
Temat:
slajd numer 1
W poniedziałek Indianka przeszła 20km by wysłac Kamykowi wielką kopertę z listem mającym dodac otuchę Przyjacielowi. Przejechała stopem 50km z czego 20km przeszła na nogach z czego 10km w jasnym blasku księzyca. Do domu dotarła o 3.oo nad ranem. Masakra. :) Ledwo zywa. Nogi sztywne z zimna i wysilku. Dzis dochodzi do siebie. Cała obolała. Ale to nic - wazne ze cel osiągnięty - list nadany.

niedziela, 4 stycznia 2015

Tajne? Dla kogo tajne?

Indianka nie rozumie, dlaczego organy scigania ukrywaja przed nia powod uwiezienia Kamyka. Widzi, ze gazety publikuja informacje o zatrzymaniach roznych ludzi. Tym samym policja informuje masy czytelnikow o swoich dzialaniach. Podawane sa zarzuty i paragrafy. Tym czasem Z JEJ DOMU uprowadzono czlowieka, jej Przyjaciela i organy nie chca wytlumaczyc jej dlaczego? Co to ma byc?

sobota, 3 stycznia 2015

Koszmar Kamyka

Tuz przed uprowadzeniem Kamyka z domu Indianki mial on przerazajace koszmary senne. Snilo mu sie, ze w nocy rzucil sie na niego zombi i go dusil oraz probowal wyrzucic z lozka.
Zombiak byl bardzo realny. Uderzal Kamyka i Kamyk te razy czul.
Zaczal sie bronic. Walil piesciami w zombiaka, by go z siebie zrzucic.
Pokonal zombiaka. Zwalil go z siebie walac w jego gebe z calej sily. Gdy przyswiecil sobie latarka, zobaczyl zmasakrowana gebe zlego.
To nie byla twarz zywego czlowieka. To byla odrazajaca, rozpadajaca sie sina trupia geba. Tkanka odchodzila od kosci. Ohyda.

Nie wiadomo, kim byl ten potwor. Czy to zazdrosny duch domu Indianki, czy to wizualizacja zlej energii jakiejs zionacej zlem i wsciekloscia osoby z Ketrzyna? Okropne to bylo. Kamyk obudzil sie zlany potem.

Dzien pozniej Kamyk zostal uprowadzony przez wyslannikow Matrixa...

czwartek, 1 stycznia 2015

Marzenia Kamyka

Kamyk zerwał z Ketrzynem i swoim dawnym życiem. Chciał rozpocząć życie od nowa. Zupełnie od nowa. W nowym miejscu.
Na farmie Indianki. Z Indianką. Nie dali mu... :((( Znaleźli go wysłannicy zimnego, bezdusznego Matrixa :((( Wywlekli w ciemną noc z ciepłego domku. Wywieźli. Uwięzili :(((

Kamyk marzyl o wspólnym sielankowym życiu na rancho Indianki.
Mial piekne plany. Nie chciał, by Indianka wyjeżdżała. Chcial by zostala z nim.
Chciał iść do pracy, by mogła zostać z nim. Pomóc wyremontowac dom. Pomóc zagospodarować siedlisko i ziemię. Chciał zahodowac króliki. Budować im klatki. Dbać o nie. Pomagać hodować Indiance te zwierzęta które już sama wyhodowała do tej pory.
Założyć duuuzy ogród warzywny, by mieli co jeść przez cały rok.

Na wiosnę chciał się żenić. Założyć rodzinę. Żyć szczęśliwie w miłości.
Nie dali mu.... :((( Wywlekli z domu w ciemną noc i wywieźli daleko. Indianka nie ma z nim żadnego kontaktu.
Nic nie wie co się z nim dzieje... :((( Nic nie chcą jej powiedzieć.
Nie pozwalają by z nim porozmawiała ani by go zobaczyła... :(((

Indianka slucha piosenek Kamyka, które wgrał na jej telefon.
Piosenek pełnych bólu, rozpaczy, gniewu.
Rozumie, co chłopiec przeszedł w tym roku i jest jej niego bardzo żal. Chciałaby móc wyprostować jego kręte ścieżki i otoczyć go miłością i szczęściem.

Indianka 😇

Szczesliwego Nowego 2015 Roku Kamyku!

Aby Cie jak najszybciej uwolnili i obys do mnie wrocil szczesliwie :-)
Aby Cie w tym roku spotkalo morze milosci i szczescia :-)
Czekam na Ciebie i tesknie!
Buziaki! :-)

Twoja Przyjaciolka Indianka :-)