niedziela, 26 października 2014

Czekoladowy budyn


Indianka dzis miala byle jaka niedziele, ale jednak ogarnela nieco podworko i zmywalnie naczyn nad strumykiem.
Nie bylo mrozu dzis. Pozbierala reszte doniczek z podworka z tegorocznej akcji ogrodowej. Zabrala butelki do domu. Beda sluzyc jako swieczniki pod swiece. Schowala kilka kast do piwnicy, gdyz ostatnio woda w nich zamarzla i malo ich nie rozsadzila.

Z podworka trzeba zabrac jeszcze duze plastikowe donice, bo zima moga popekac jak ktory zwierz kopnie. Plastik i tworzywo zima, w mrozie robia sie kruche.

Podworko wyglada czysto i schludnie. Wszelkie sznurki i plastiki wybiera z trawy. Ku swemu zdziwieniu znalazla w trawie tez opakowania po zupkach chinskich jakie przywiozl ze soba Boleslaw. Ich miejsce jest zdecydowanie w smietniku, a nie na podworku. Sadzila, ze takich rzeczy nie trzeba tlumaczyc doroslemu czlowiekowi - a tu taka niemila niespodzianka.

Wieczorem zrobila sobie smaczny budyn czekoladowy, dzieki temu, ze znalazla kakao. Sadzila, ze juz sie jej skonczylo, dlatego czestowala Boleslawa smietankowym budyniem wlasnej roboty.
A tu taka mila niespodzianka na polce z zapasami Indianki :)
Tak sie Indiance wydawalo, ze powinno byc jeszcze jedno opakowanie kakao. I na oslode tego smetnego dnia znalazlo sie :)

Indianka

sobota, 25 października 2014

Rancho na Mazurach Garbatych do wydzierzawienia

Rozwaze wydzierzawienie 11 hektarowego gospodarstwa rolnego malowniczo polozonego na Mazurach Garbatych na kolonii pod lasem, z dala ode wsi. Miejsce naturalnie piekne z bogata fauna i flora zarowno dzika jak i gospodarska.
Okolo 11 hektarow naturalnych pagorkowatych pastwisk, a w tym oczka wodne, zagajniki, rzeczka, strumyk, staw, lasek.

Siedlisko na wzgorzu, mniej wiecej w centrum gospodarstwa, otoczone wokol pastwiskami dobrze widzialnymi z okien domu, co umozliwia czujny nadzor nad pasacymi sie zwierzetami. Grunta rolne w jednym spojnym kawalku. Klasa ziemi 4, 5, 6. Wlasne poklady zwiru, torfu, piachu, gliny.
Wlasny lasek olchowy.

Wlasna woda w postaci rzeki i strumienia, stara studnia do reaktywacji na podworku, wodociag gminny doprowadzony do domu. W pazdzierniku 2014 roku w ramach modernizacji sieci energetycznej mial byc kladziony nowy kabel energetyczny do budynkow siedliska, jak dotad nic sie w tym temacie nie dzieje.

Kamienno-ceglane piekne zabytkowe stajnie do renowacji, adaptacji lub remontu. Czesciowo juz poddane renowacji.

100 letni popruski dom murowany z cegly w zadziwiajaco dobrym stanie jak na swoj wiek, czesciowo wyremontowany. Trzy kondygnacje po 100 metrow kwadratowych kazda. Razem 300 m2.
Parter z 3 pokojami z lazienkami, duza jasna kuchnia z ogromnym i wydajnym piecem i trzema oknami wychodzacymi na zachod i polnoc. Instalacja hydrauliczna w domu do naprawy. Na parterze planowana samodzielna garsoniera z osobnym wejsciem, lazienka, anexem kuchennym.

Komin domu byl swiezo czyszczony, niestety nadal jest slaby ciag, dym cofa sie na dom.
Albo komin wymaga gruntowniejszego czyszczenia albo dostaje gdzies lewe powietrze i trzeba zalatac dziury. Prawdopodobnie w piwnicy kanal dymny ma nieszczelnosc wymagajaca otynkowania glina lub zaprawa cementowo-wapienna.

Dach kryty dachowka poniemiecka, recznie wyrabiana. Dachowka do przelozenia, miejscowe ubytki w poszyciu dachowym do zalatania.

Ogromne, przestronne poddasze do adaptacji na cele mieszkalne, np. na apartament lub atelier dla artysty malarza lub projektanta mody.
Poddasze wyposazylam w nowe, szczelne okna plastikowe dobrze naswietlajace to miejsce. Jest tez wydzielone pomieszczenie dobre na kuchnie lub lazienke. Kanaliza na poddaszu doprowadzona na 3 wc i dodatkowe lazienki. Takze rurki do wody pitnej zamontowane, jeszcze nie uzywane.

Kamienna, chlodna piwnica o ciekawych, lukowatych stropach.
Podzielona na 4 izby dobre na spizarnie, dojrzewalnie serow czy adaptacje na solarium i saune, laznie turecka. W jednym pomieszczeniu letnia kuchnia z oknem na zachod.

Wydzierzawie calosc gospodarstwa lub czesc lub wejde w rozwojowa wspolprace.

511945226
Rajdy.konne@tlen.pl

Zapraszam do skladania ofert emailowo i telefonicznie.
Indianka :-)

piątek, 24 października 2014

W zawieszeniu

Indianka zawiesila sie w oczekiwaniu na gigantyczny wysilek psycho-fizyczny, ktory bedzie jej udzialem niebawem.

Byla dzis moment w sklepie wiejskim. Wszyscy obecni byli w znakomitych humorach... Kupila sobie cos do jedzenia

Potem weszla do swietlicy wiejskiej. Jednak zadnego dzielnego pisma nie stworzyla, bo byla zbyt znuzona dlugim dniem pracy na gospodarstwie. Zgrala tylko zdjecia, posluchala Maanaamu, sprawdzila korespondencje.

Gdy wracala mrozilo znacznie. Pora ubierac sie cieplej.
W domu zjadla kolacje przy swiecach. :-)

Kupila dzis rano od pana listonosza kilka latarenek ze swiecami.
Wyprobowala je podczas przyrzadzania i jedzenia kolacji.


czwartek, 23 października 2014

Wydzierzawie gospodarstwo

Wydzierzawie gospodarstwo na przepieknych Mazurach Garbatych. Dom, dwie stajnie, ok. 11 hektarow ogrodzonych pastuchem pastwisk.

Indianka

Boleslaw wyjezdza z hukiem motoru


Widac sobie to ukartowal, bo jego kolega w 5 minut by z Gdanska nie dal rady przyjechac na Mazury na motorze.

Boleslaw bodajze wczoraj poszedl do wsi skserowac sobie papier. Troche go nie bylo. Dzisiaj tez go cisnely tajemnicze interesy by isc na wies.
Tam go uraczono pomowieniami na temat Indianki.

Pod wplywem bredni publikowanych na stronie antybloga, które mu ktos usluznie we wsi pokazal w internecie (czyzby pani Krysia?) Boleslaw wrocil do domu tak wzburzony, ze az zgubil gdzies czerwony plecak Indianki, ktory byl od Indianki wczesniej pozyczyl. Przyjechal z kolega na motorze. Bez pytania Indianki o zgode, wprowadzil obcego czlowieka do jej domu.
Prawie natychmiast obwiescil rozdraznionym, wzburzonym glosem, ze wyjezdza, bo sie na temat Indianki nasluchal strasznych rzeczy we wsi oraz naczytal w internecie.

Spakowany to chyba byl wczesniej, bo tylko wzial torbe i wyszedl. Wsiadly dwa dziadki na motor i pojechaly.

Przykre to, ale lepiej by sie cos takiego mialo stac gdy Indianka nadal jest na rancho, a nie gdzies daleko w Europie...

Az ciarki Indianke przeszly, gdy pomyslala sobie co by bylo gdyby porzucil zwierzeta Indianki w srodku zimy... :(((

Indianka

Dobra rada nie jest zla

Przybysze nigdy nie sluchaja dobrych rad Indianki dotyczacych odpowiedniego ubierania sie. Obojetne czy to jest beztroskie dziewcze osiemnastoletnie, czy nobliwy pan w podeszlym wieku - kazdy jeden z uporem maniaka lata po zimnym, wietrznym dworze z przymrozkiem lub mrozem z gola glowa, szyja i z nerami na wierzchu. Skutek? Przeziebienie i grypa, bo tym nieodpowiedzialnym wyskokom towarzysza takze wycieczki do zagrypionej, zawirusowanej wsi.
Tym razem padlo na Boleslawa. Szczesciem Indianka miala i dala mu swoj rutinoscorbin i cholinex. Ale co to da jak on zamiast polozyc sie i wygrzac lata po wsi by zalatwiac swoje interesy... Tylko sie doprawi :(
Oczywiscie poszedl z gola szyja. W takim ukladzie to on sie szybko nie wyleczy. Pora sformulowac regulamin farmy, ktory bedzie nakazywal przybyszom noszenie czapki i szalika oraz staranne, cieple ubieranie sie. Kazdy taki chory to jest ciezar dla Indianki. Indianka znow musi wziac swoje gospodarskie obowiazki na siebie zamiast porzadkowac papiery i sprawy przed wyjazdem :(

Zgaga

Jakby Zgaga nie byla taka wredna, zlosliwa, jadowita zdzira - to bym sie z nia dogadala i oba konie mialaby zaopiekowane i zadbane dzieki czemu moglaby spokojnie jezdzic na zawody i wygrywac forse.

Zatarte pily

O zgrozo, wyglada na to, ze obie pily spalinowe sa zepsute. Chyba obie zatarte. Jedna co wrocila z serwisu w styczniu na pewno. Linka nie wychodzi cala by odpalic silnik. Druga pila po wielu probach zakaszlala i tez nie dziala. W tej drugiej byc moze tylko swieca jest do wymiany.
Trzeba pilnie oddac do serwisu, bo nie ma czym pociac drzewa na kloce, a tu zima tuz tuz.
Na domiar zlego rower ma kapcia, wiec wszedzie trzeba chodzic pieszo.

środa, 22 października 2014

Straszny sen

Indianka dzis snila jak to do jej ogromnego we snie domu/budynku mieszczacego poza czescia mieszkalna dla ludzi takze magazyny i mini zoo, nagle wdarla sie lokalna trojka inspektorow weterynarii powiatowej bezwstydnie i bezceremonialnie myszkujaca po jej domu.
Przeszukiwali budynek tropiac zwierzeta Indianki. Liczyli je i robili zdjecia. Znalezli gesi i ku zgrozie Indianki szczenieta swiezo oszczenionej suczki. Indianka byla zaskoczona widokiem szczeniat. Nie wiedziala, ze suczka sie oszczenila na jednej z polek dlugiego magazynu. Zamarla gdy inspektorzy szczenieta znalezli. Obudzila sie przerazona.

wtorek, 21 października 2014

Ludzie bez twarzy

Odkad wszedl przepis o ochronie danych osobowych i wizerunku,
polska fotografia dokumentalna i obyczajowa bardzo ucierpiala.
Narodek przesadnie ukrywa swoje buzie, czesto bardzo ladne lub przystojne buzie, czy chociazby ciekawe lub zwyczajne twarze.
Powstaja foty dziwolagi z obcietymi glowami lub zamazanymi twarzami. Jakby ci ludzie zamiast glow - dupy na szyi nosili. :-) :-) :-)
Jest to doprawdy dziwactwo. Tym przyjemniej oglada sie przedwojenne lub powojenne fotografie z otwartymi twarzami czesto rozciagnietymi w szczerym usmiechu :-)

Cieplo w domu

Boleslaw pali w piecu. Cieplo. Masa wody ze strumienia nagrzana na piecu stoi. Stoja tez wiadra z zimna woda do mieszania z ta goraca.
Boleslaw sie myje w misce. Indianka wykapala sie wczoraj w kascie goracej wody i umyla wlosy zanim pojechala do Goldapii.
Dzisiaj musi odpoczac po wczorajszej wyprawie do tego granicznego miasta.
Przeszla wczoraj pieszo ok. 15 km, z czego 10km w deszczu z Kowal do Sokolek. Do samej Goldapii dotarla sprawnie i szybko samochodem podwieziona pod sama komende (to trzecia komenda w regionie ktora odwiedzila Indianka:-) ) natomiast nocny powrot zapowiadal sie hardcorowo, ale ciezarowa zgarnela ja za Goldapia i podrzucila do Kowal, takze nie musiala isc z buta 35km, lecz duzo mniej.
Niestety z Kowal nikly ruch i trzeba bylo dreptac na wlasnych konczynach az na rancho.
Za to w domku czekalo ja ciepelko i racuszki :-)

Goldapia wieczorowa pora...






Indianka

poniedziałek, 20 października 2014

Obejrzyj film „Ełk (Official Video), muzyka: DRIFT - Nasze miasto feat.Marcin Miller feat. Piotr Karpienia” w YouTube

https://www.youtube.com/watch?v=3u2HGi2ZhA4&feature=youtube_gdata_player





Indianka

Obejrzyj film „Ełk z lotu DRONA” w YouTube

https://www.youtube.com/watch?v=h4y8v5ysgQE&feature=youtube_gdata_player





Indianka

sobota, 18 października 2014

Mazury Garbate inaczej kraina EGO czyli Elk, Goldap, Olecko :-)

Kilka slow o moim regionie :-) Mazury Garbate to najpiekniejsza, najczystsza i najdziksza czesc Mazur nie skalana butem turysty. Region wyroznia bogata rzezba terenu oraz fauna i flora. Teren pagorkowaty, poprzecinany licznymi rzeczkami i strumykami. Poprzetykany dzikimi, rybnymi jeziorkami, duzymi, zeglownymi jeziorami, setkami naturalnych stawow i oczek wodnych.
Najwyzsza gora ma ponad 300 metrow wysokosci.

Tutaj zobaczysz jastrzebie, kormorany, czaple, dzikie gesi, oczywiscie setki bocianow oraz tysiace innych gatunkow ptakow, a takze zajace, lisy, dziki, sarny, jelenie, losie, a nawet zubry i wilki. Ekolodzy wypuscili tez rysie :-) :-) :-)

Teren typowo rolniczy. Mleczna kraina. Wielkie i srednie stada bydla mlecznego i miesnego. Dziesiatki drobnych wioseczek ukrytych wsrod wzgorz i lasow.

Architektura naturalna, popruska, kamienno-ceglana, kryta dachowka recznie wyrabiana. Domy zdrowe, oddychaja. W upalne lata utrzymuja wewnatrz naturalny przyjemny chlod.

Ludnosc mieszana, naplywowa, osiedlona po II Wojnie Swiatowej.
Mowi z uroczym, spiewnym akcentem.

Pomiedzy wioskami liczne polne drogi, takze zwirowe, rzadko brukowe, jeszcze rzadziej asfaltowe. Ruch na tych drogach nikly, czyni je naturalnymi, bezpiecznymi, idealnymi do rajdow konnych trasami.
Do tego Ja dysponuje 11 hektarami prywatnego raju doskonalego do naturalnego, urozmaiconego, ciekawego treningu koni :-)

Poszukuje dzielnych towarzyszy do smialych eskapad po cudownej
okolicy :-) Mile widziane osoby potrafiace fachowo ulozyc konie do jazdy wierzchem i w zaprzegu lub posiadajace ulozone konie i chetne by sie nimi dzielic ze mna :-)

Interesuje mnie szkolenie koni pod katem klasycznie ujezdzeniowym czyli prawdziwa szkola jazdy, oraz pod katem zaprzegowym i rajdowym :-)  Skoki mnie nie kreca, ale konie mam skoczne, wiec mozna je w tym kierunku takze rozwijac :-)

Pozdrawiam i zapraszam do kontaktu telefonicznego lub emailowego :)

Indianka :-)
Rajdy.Konne(@)tlen.pl
511945226







Cieplutko

Po gruntownym udroznianiu i czyszczeniu kanalow komina dalo sie napalic w piecu i zagrzac wode do mycia, zmywania i prania. W domu zrobilo sie cieplej. Komin rozgrzal sie i osuszyl.

Boleslaw

Na rancho przybyl Boleslaw. Boleslaw to przyzwoity czlowiek. Do tego wolny jest od nalogu pijanstwa i nie pali. Lubi zwierzeta. Bedzie mieszkal na rancho w zamian za troskliwa opieke nad zwierzatkami Indianki. Indianka wdraza go w farmerskie obowiazki. Boleslaw jest pozytywna postacia. To dobry czlowiek. Wykazuje sie duzym zaangazowaniem i zainteresowaniem sprawami gospodarstwa. Indianka czuje, ze zadba o jej zwierzeta nalezycie.
Bedzie mogla wyjechac do pracy by zarobic na splate haraczy dla KRUS, zakladow energetycznych, banku i innych pomniejszych, by zarobic na remont domu i siedliska, na zakup traktora i maszyn rolnych a takze na nowe zwierzeta hodowlane.
Moze w szerokim swiecie spotka bratnia dusze i szczesliwie sie zakocha? :-)

środa, 15 października 2014

Regeneracja sil

Dzisiaj Indianka musi zregenerowac swoje sily. Wyprawa do Wegorzewa jednak ja zmeczyla. Dzis musi odpoczac i zajac sie zwierzyna. Jest glodna. Jakis pozywny posilek trzeba wyczarowac.

Wycieczka do Wegorzewa :)))

   


Indianka na dlugo zapamieta te wczorajsza wycieczke wbrew swojej woli.
Nie lubi byc do niczego zmuszana wbrew sobie. Prawo jest kulawe ze dopuszcza takie rzeczy. Jednak ci ludzie obeszli sie z Indianka po ludzku i bardzo kulturalnie, wiec nie bylo to traumatyczne przezycie.

Na szczescie nie bylo to koszmarne przezycie jakim byl brutalny napad na nia w Bystrym. Badanie nie bylo drastyczne, a przyjemne. Nie byla katowana, ani nie zostala uwieziona czego sie obawiala. Wszystko poszlo sprawnie i bezbolesnie.

Takze powrot z oddalonego o 80km Wegorzewa byl spoko. Pogawedki z kierowcami bardzo sympatyczne i ciekawe. Spotkala tez znajomego hotelarza ktorego kilka lat nie widziala.

Jechala kolejno z konserwatorem kopiarek, budowlancem, wikarym, "pruszkowskim mafiozo", geodeta, hotelarzem.
Wszyscy byli bardzo mili, a "mafiozo" za 1 grosz podwiozl Indianke 5km dalej niz jechal ;)))

Na fotkach: szpital w Wegorzewie, plebania w Wydminach, jezioro w Dunajku.

Indianka

wtorek, 14 października 2014

Kareta do Wegorzewa :-) :-) :-)

Dzis z samego ranca duza fura zajechala po Indianke :-) :-) :-)
Indiance z glowy wylecial termin przymusowego badania, tym bardziej ze nie znala wyniku posiedzenia sadu ktory mial debatowac nad jej zazaleniem na przymusowe doprowadzenie na badanie psychiatryczno-psychologiczne majece ustalic m.in. czy byla poczytalna w chwili "dokonania czynow'' polegajacych na rzekomym naruszeniu nietykalnosci policjantek ktore Indianke poturbowaly rok temu, gdy pojechala zabrac swojego pieska ze schroniska w Bystrym kolo Gizycka.

Fura duza, okratowana. Przybyl dzielnicowy z Kowal Oleckich z drugim policjantem. Indianka byla zaskoczona ich widokiem, gdyz mniemala iz pani sedzia przystala na jej prosbe o niezmuszaniu jej wolnej duszy do takich upokarzajacych katuszy. :-)

W sobote Indianka nie miala mozliwosci sprawdzic poczty od adwokatki ktora pytala o wynik posiedzenia sadu. Swietliczanka z Sokolek wziela znienacka urlop i zamknela dostep do komputerow i internetu w sobote.

Dopiero dzis u niezwykle uprzejmego i nieziemsko cierpliwego pana psychiatry w szpitalu w Wegorzewie odczytala swoja poczte.
Pan psychiatra pozwolil Indiance naladowac tablety i komorki, a pani psycholog poczestowala zielona herbata i jablkami, bo Indianka na czczo pojechala do Wegorzewa. Komisja skladajaca sie z roslego pana psychiatry i dwoch drobnych kobietek w tym jednej pani psychiatry i drugiej pani psycholog byla bardzo mila dla Indianki.

Nie bylo zadnego zlego traktowania pradem czy krepowania w kaftan bezpieczenstwa co Indianka widziala na filmach grozy.

U pana psychiatry wygadala sie do syta na temat krzywdy jaka jej i jej zwierzetom wyrzadzono i probowano wyrzadzic.

U pani psycholog pobawila sie rysunkami, puzlami, klockami oraz posegregowala karteczki z twierdzeniami z ktorymi sie zgadzala lub nie. Byly tez pytania i quiz o swiecie, np. ''Kto to Maria Sklodowska Curie i co wynalazla", test matematyczny, oraz test typu definicje pojec, test skojarzen itp. W tescie matematycznym musiala w pamieci obliczac ulamki i procenty czego nigdy nie musiala robic wczesniej, ale sobie z wiekszoscia zadan poradzila, a z coraz bardziej rozbudowanymi zadaniami opisowymi juz nie chcialo jej sie zmagac, wiec sobie je odpuscila. Indianka bez kawalka miecha ma slaba koncentracje, a pani psycholog miala tylko jablka :-) Matematyki nigdy nie lubila, ale gdy zdawala egzaminy do szkoly sredniej i na studiach - nauczyla sie wszystkiego co kazali i nawet polubila to. Obecnie wiedza ta nie jest jej do niczego potrzebna, wiec sobie nie lubi zaprzatac nia glowki :-)

Wszystko to trwalo kilka godzin, wiec policjanci z Olecka nie czekali na Indianke, ale udalo jej sie dosc sprawnie i szybko wrocic stopem do domu :-)

Wyniki badan pozna dopiero, gdy komisja przekaze opinie sadowi... :-)
Pani psycholog powiedziala, ze Indianka za duzo twierdzen odrzucila jako nieprzystajace do tego co ona Indianka mysli i sadzi, ale Indianka tak nie uwaza. Starala sie odpowiadac rzetelnie na pytania i twierdzenia zawarte na karteczkach, a gdy miala watpliwosc co do odniesienia sie danego twierdzenia to wtedy dopytywala o to.

Poza tym wiele pytan bylo ulomnych nie obejmujacych zlozonosci zycia realnego. Np. byly pojedyncze pytania o towarzystwo i samotnosc.
Pytania zbyt jednostronne. Np. czy Indianka dobrze sie czuje w tlumie, czy lubi towarzystwo, czy lubi imprezy, czy lubi samotnosc, itp.
Otoz Indianka zarowno dobrze jak ryba w wodzie czuje sie w tlumie, nie przeszkadza jej towarzystwo, ale nie da sie za nie pokroic, ceni sobie spokojna i wolna swa samotnosc, ale najszczesliwsza bylaby majac u swego boku bratnia dusze ktorej nigdy nie spotkala... :-)




niedziela, 12 października 2014

Zabiegi pielegnacyjne koni

Indianka zabrala sie za intensywne glaskanie szczota swoich koni.
Rowniez zaatakowala grzywy i ogony. Ze szczegolnym namaszczeniem szczotkowala nogi klaczek, aby przyzwyczaic je do kontaktu z kowalem. Probowala tez podniesc noge Dakoty. Dzis klacz niespokojna. Ma ruje i momentami bryka. Dala jej wiec spokoj, ale do konca pazdziernika ma zamiar nauczyc wszydtkie kobylki podawania kopyt do czyszczenia i strugania.

Dzis klacze grzeczne. Po pol dnia na zmiane chodzily na wybieg. Poki nie ma pastucha na baterie tak trzeba kombinowac. I tak jeszcze kilka slupow jest do wkopania. Potem trzeba bedzie pomyslec o zerdziach poprzecznych.

Pomoc do opieki nad zwierzetami


Wynajme spartanski dom na przepieknych Mazurach Garbatych w zamian za opieke nad garstka moich slicznych i sympatycznych zwierzat. :) Oswietlenie domu w dzien naturalne, a noca lampa naftowa, latarkami, swiecami, lampkami solarnymi. Woda w rzece i strumieniu. Nabiera sie wiadrem. Ogrzewanie piecowe. Dwa razy do roku lub w razie potrzeby czyscic komin. Nie wolno palic w piecach plastiku bo zapycha komin. Internet gratis we wsi obok w tym darmowy dostep do komputerow oraz wifi. Oferta na minimum pol roku do dwoch lat lub dluzej.

Do opieki sa 4 klacze, kilka koz, kilkanascie owiec, ok. 30 kur.
W sezonie pastwiskowym pasa sie same na 11 hektarach pastwisk, same pija wode z naturalnego wodopoju.
Trzeba pilnowac pastuch by nie byl przerwany przez dziki i latac w razie potrzeby. Bedzie nowy elektryzator bateryjny.

Zima zwierzeta kopytne rano wypuscic do wodopoju, udostepnic siano do skubania na podworku, przescielic sciolke w boxach, doscielic czysta slome w razie potrzeby, nalozyc siana w boxach na noc. Wieczorem zamknac zwierzeta w stajniach. 
Dac garsc zboza na leb.

Kurom zapewnic staly dostep do czystej wody. Podawac zboze i odpadki kuchenne, a wiosna, latem i jesienia wypasac na lakach. Jaja gratis dla karmiacego! :)))

Kozy wydoic dwa razy dziennie rano i wieczorem. Napoic koty. Pozostale mleko
gratis dla dojacego! :))) Mozna wyrabiac jogurty i sery dla siebie i miec darmo super zdrowy, swiezy, naturalny produkt. :)

Mozliwosc zalozenia ogrodu i czerpania z niego warzyw i owocow za darmo. :) Narzedzia ogrodnicze na miejscu. Na rancho woda z rzeki, strumienia, masa wartosciowego nawozu konskiego idealnego do uzyzniania ziemi pod warzywa. :) Drewno opalowe na rancho. Sciete drzewa wymagaja pociecia na kawalki.

oferty z CV i listem motywacyjnym na:
RanchoRomantica@vp.pl
607507811

Indianka

sobota, 11 października 2014

Konserwacja stajni

Indianka zastanawia sie czy rozbierac czy ratowac jedna ze stajen. Byl majster i powiedzial, ze da sie uratowac, lecz trzeba by ja gruntownie przebudowac. To nie robota na zime, poza tym jest Indiance potrzebny ten budynek zima. Postanowila, ze zalata i wzmocni co sie da. Wiosna zdejmie dachowki i dach. Obnizy budynek. Zrobi nowy, lekki dach nizej, tuz nad boxami. Wtedy budynek wytrzyma napor dachu. Obecny dach jest za ciezki i rozjezdza sciany. Straci przestronny strych, ale uratuje boxy na parterze.
Zrobi tu owczarnie i koziarnie, a konie przeniesie do drugiej stajni, ktora jest w lepszym stanie.

Bielenie scian w stajni

Rebeliantki wrocily

O swicie, o 5.oo rano wrocily wyhasane rebeliantki. Same grzecznie przy blasku ksiezyca podeszly pod stajnie. Indianka z wdziecznosci, ze nie bedzie musiala po nie isc i marnowac pol dnia na ich sprowadzanie na rancho wrzucila im ziarno i jabluszka do wysterylizowanego wapnem zloba. Poglaskala pieszczotliwie pokorne pyski, podrapala konskie szyje i poszla spac.

Nie bedzie mogla wyjechac. Byle laik nie da sobie z nimi rady. Takze trener pozbawiony empatii i umiejetnosci konskiego myslenia nie da rady ich znalezc, nad nimi zapanowac i sprowadzic je z ucieczki.

Indianka musi kupic im nowy, bateryjny elektryzator i osaczyc klacze na wybiegu pod stajnia. Bedzie trudno je w nim utrzymac, gdyz pokochaly cala swa konska dusza i uwielbiaja dalekie eskapady po okolicy podczas ktorych moga sie na maksa wybiegac i poczuc niczym nie skrepowana wolnosc.
Nie ma jak szalony galop na poteznych, pagorkowatych terenach.

Dwie klacze sciagnely sobie kantary. Jutro znow bedzie gimnastyka by je im zalozyc. Poki co trojka zamknieta w stajni, a Denver chodzi pod stajnia.

Dziki u Wasa

Gdy Indianka wracala wieczorem do domu, pola Wasa az chrzescily pod ryjami i racicami wielkiego stada dzikow. Zarowno sciernisko po kukurydzy, jak i samo pole kukurydzy jeszcze nie skoszonej. Dziki tam maja wyzerke.
Kwiczaly i chrumkaly az dudnilo. Ciekawe czy Was na dziki wezwie policje? No przeciez laza regularnie po jego polach i niszcza mu uprawy. Pole kukurydzy ma otoczone pastuchem z silnym pradem, ale dziki i tak mu tam wlaza i zra kukurydze :))) Ciekawe, czy kolo lowieckie podzieli sie z gospodarzem dziczyzna wypasiona na jego kukurydzy? Powinno byc cos takiego jak dzikowe. Zwrot kosztow wypasu dzikow na uprawach rolnych w postaci wspanialej, wedzonej szynki :-)

piątek, 10 października 2014

Lesbijki rujnują mi życie... :(((

Antyblog lesbijek rujnuje mi życie, moje plany. :((( Chciałam wyjechać za granicę by zarobić na remont domu i rozwój mojej hodowli, na dobry trening moich koni...  Nie mogę jechać :((( Antyblog zniechęcił trenerów, którym chciałam powierzyć moje konie i gospodarstwo by móc wyjechać do pracy... :(((

czwartek, 9 października 2014

Efekt malowania

Indianka zadowolona z efektu malowania stajni. Pomalowane sciany w sloncu lsnia oslepiajaca biela. Jeszcze wiekszosc scian wymaga pracy, ale te fragmenty juz pomalowane na prawde wygladaja dobrze. Malowanie idzie opornie, bo sciany nierowne i porowate, a pedzel jakis taki wylysialy. Przydalby sie nowy wielki pedzel do wapna. Moze sie znajdzie w domu jakis mniej sfatygowany poki co.

Bielenie scian

Indianka korzystajac z pieknej pogody zabrala sie za bielenie scian w stajni. Juz wczoraj starannie wysmarowala wapnem stanowiska paszowe dla klaczy.

Dzis zaatakowala box dla ogiera oraz slupki w koziarni.
Uwielbia biel odkazajacego sciany wapna. Zapamietala sie w robocie. Towarzyszyla jej Denver, kury, owce i kozy. Klacze Indiana i Dakota pasly sie grzecznie nad rzeka przez pol dnia, dopoki Driada nie wyslizgnela sie z kantara i uwiazu. Wtedy nastapila konska rebelia.
Jednak nie obejdzie sie bez pastucha na baterie zanim powstanie masywne ogrodzenie. Trzeba tez kupic kostki cukru.

wtorek, 7 października 2014

Jasny ksiezyc

3 klaczki ku rozpaczy Indiany-klaczy pod wieczor wyparowaly.
Indianka sie przeszla tu i tam, ale nie bylo ich widac.
Szczesciem wrocily po zmroku. Indianka je przetasowala.
Zamknela w stajni najmlodsza Driade wraz z Denver.

Spuscila z uwiazu Indiane ktora dolaczyla do Dakoty. Teraz obie bujaja sie w poblizu stajni. Problem ucieczek chyba zostal rozwiazany.
Po prostu trzeba umiejetnie dobierac klacze w pary wypasane. Przy dobranej odpowiednio parze ryzyko ucieczki na slodka farme jest minimalne lub zerowe :)

Odrobaczenie koz vermitanem

Indianka dzis odrobaczyla pierwsze 3 kozy vermitanem.
Troche sie martwi, bo na opakowaniu napisane aby nie stosowac w pierwszym trymestrze ciazy, a kozy prawdopodobnie sa w pierwszym trymestrze ciazy, owce tez zreszta. No, ale vet zalecil ten lek dla owiec i koz. 
Indianka jest zdezorientowana. Owcom vet i tak podal juz wczesniej vermitan, a Indianka jak na razie trzem kozom w tym kozlowi nim zobaczyla wpis o trymestrze ciazy. Kozlowi nie zaszkodzi, ale kozom i ich ciazom???

Konie ladnie pasa sie pod siedliskiem. Tylko Indiana wrzeszczy ile sil w plucach, bo jako prowokator ucieczek uwiazana pod stajnia. Za to pozostale klaczunie trzymaja sie blisko lamentujacej mamy i raz po raz wracaja na siedlisko.

Koza Bezia dostala zastrzyk antybiotyku.
Odrobaczenie tez, chociaz Indianka miala obiekcje czy mozna jednoczesnie podawac antybiotyk i odrobaczenie, no ale vet nie mowil nic o przeciwwskazaniach.

Drob dziobie trawe i wygrzebuje owady. Jest silny wiatr, ale dosc cieplo.

Indianka uzupelnila ksiazeczki zdrowia koni. Dopisala tez numer serii groverminy.

Zniosla rosliny ze strychu i wynosi puste kartony na strych poki jasno.

Bedac w miescie dokupila okretki i karabinczyki dla koz. Teraz im dorobi uwiazow i naprawi te uszkodzone.

Indianka

Slodki pazdziernik

Dzis Indianka postanowila sie skupic na pozytywach i popracowac konstruktywnie tym razem na gospodarstwie. Papierologia i pisma procesowe zabraly jej w tym roku mnostwo czasu potrzebnego na gospodarstwie, ale nie miala wyjscia. Musiala sie bronic przed atakami instytucji i lajdakow. W sumie napisala ponad 200 pism procesowych i urzedowych. Przez okres zaledwie kilku miesiecy - od kwietnia do pazdziernika. Nabrala wprawy. Moglaby pracowac jako sekretarka prawnika.
W sumie juz kiedys pracowala, ale wtedy nie musiala sama konstruowac pism, lecz tylko przepisywala na maszynie do pisania lub na komputerze postanowienia sedziego i referendarza.
Teraz zas sama buduje swoje pisma procesowe posilkujac sie kodeksami i internetem.

Zakup cukru cieszy ja, gdyz nie znosi gorzkiej herbaty, a i do budyniu
cukier konieczny. Dzis zje smaczne sniadanko z buleczek z wczorajszego zakupu.

Ma w planie ogarnianie koni i koz. Wczoraj odebrala ksiazeczki zdrowia koni.
Sliczne, nowiutkie. Pomoga przestrzegac terminow szczepien i odrobaczania. Stare ksiazeczki gdzies sie zawieruszyly, a najmlodsze konie nie mialy ksiazeczek. Teraz kazda klaczka ma swoja ksiazeczke. Ksiazeczki trzeba uzupenic o dane koni.

Trzeba pomacac klaczki po nogach i nauczyc je podawania kopyt.
Indianka bedzie chciala zamowic im znowu podkuwacza aby slicznie wyprofilowal im kopytka. Do strugania kopyt trzeba je przyzwyczaic, aby podkuwacz nie marudzil i dal sobie rade ze struganiem. Co prawda maja ladne, zdrowe kopyta, samoistnie starte na obszernych pastwiskach, bez zadnych gnijacych strzalek jak to czesto ma miejsce u koni stojacych calymi miesiacami w zamknietych boksach, ale Indianka zna profesjonalnego podkuwacza ktory wystruga kopyta perfekcyjnie je modelujac. Trzeba bedzie kase na ten cel zdobyc. Kolejny spory wydatek.

Indianka dzis pochowa donice sprzed domu. Pozbiera naczynia z nad strumienia. Wypusci drob na calodniowy wypas. Wydoi kozy. Zaszczepi koze z chorym cyckiem. Oskubie kaczke. Zrobi obiad.
Zajrzy do dokumentow. Zrobi porzadek w kuchni. Ewakuuje kwiaty ze strychu na parter, bo noca juz przymrozki. Poglaszcze konie po nogach.
Wyszczotkuje siersc. Taki plan dnia.

Wiatr zmian

Wieje zimny wiatr zapowiadajacy koniec cieplego okresu roku, a zwiastujacy nastanie mroznej jesieni i zimy. Jeszcze jest w miare sucho, jeszcze trawa i liscie zielone, ale to sie lada moment skonczy.

Indianka musi udroznic komin, pociac drzewo na polu i je zwiesc pod dom. Takze zapasy na zime trzeba zrobic. Trzeba owce wyczesac, wykapac, wysuszyc i ogolic. Nadal stosy pism urzedowych do ogarniecia. Pazdziernik bedzie okresem intensywnych przygotowan do zimy. Dzisiaj zaszczepi kozy i przetasuje konie aby na zmiane ruch mialy.

Wczoraj pojechala rowerem do Olecka. Chciala sie dostac do lekarza.
Dowiedziala sie, ze musi zaplacic haracz dla KRUS, az 6000 zl, a do lekarza i tak sie nie mozna dostac, gdyz co rano kolejka po 100 osob sie ustawia do ledwo dwoch lekarzy i trzeba byc w Olecku o 7.30 aby sie zarejestrowac. Normalnie szok. Za 6000 zl to mozna sobie by bylo isc do lekarza prywatnie i bez zadnej laski byc obsluzonym od reki.
Przymus ubezpieczania sie w takich instytucjach jak KRUS czy ZUS musi byc zlikwidowany. To grabiezcze, pazerne instytucje ktore czerpia z biednych ludzi wielkie profity nie dajac w zamian godnych uslug zdrowotnych ni emerytalnych czy rentowych. Kazdy powinien sam decydowac w jaki sposob chce sie ubezpieczac i w jakiej firmie.
Indianka za te 6000 zl moglaby wyremontowac jeden pokoj i miec dochod z wynajmu tego pokoju turystom. Byloby i na lekarza. A tak nie dosc ze sama mieszka na rozgrzebanej budowie, to jeszcze musi sponsorowac te bezduszna instytucje. :(((

Indianka nie opowiada sie za wojna i najazdem, ale moze gdy Polske najedzie Putin wyczysci ja z takich negatywnych instytucji jak KRUS i ZUS?
Ludzie wyzwoleni z tych niszczacych spoleczenstwo instytucji beda mogli odetchnac swobodnie i sami zadbac o swoja przyszlosc tysiac razy lepiej niz te beznadziejne panstwowe twory nastawione na zylowanie czlowieka z kazdego z trudem zdobytego grosza, nastajace na majatek rolnika i przedsiebiorcy. To panstwo nie jest godne by cokolwiek od narodu dostawac. Aktualne wladze kraj niszcza od wewnatrz mega negatywnym, wyniszczajacym narod i jego zasoby zarzadzaniem. Polacy potrzebuja dobrego gospodarza, ktory prawdziwie zadba o ich dobro i interesy, a nie bedzie ich gnoil na kazdym kroku i pod kazda postacia. Kazdy inny narod w Europie Zachodniej gdyby byl tak podle traktowany przez swoje wladze jak jest traktowany narod polski - zrobilby przewrot i wypieprzyl z kraju takie wrogie narodowi wladze :(((

Bedac w Olecku, zamiast zaplacic jeden z zaleglych rachunkow - kupila sobie zapas cukru na miesiac lub dwa. Jesli bedzie robic powidla to starczy cukru na ledwo miesiac.

Na razie zapasy sa bardzo skromne, zeby nie powiedziec ubogie, ale Indianka na nich musi przetrwac miesiac lub dwa. Ma worek ziemniakow i 10kg cukru, troche maki. Chyba zacznie zabijac drob na mieso bo i tak nie ma dla niego zboza, wiec kury nie niosa sie. Moze
sprzeda kury?

niedziela, 5 października 2014

Uciekinierki namierzone


Pod wieczor Indianka dostala cynk od gospodarza gdzie widziano jej niesforne slicznoty. Uzbroila sie w sprzet ewakuacyjny czyli plecak na jablka, kombinerki do drutu i rekawice do linki tudziez linke do konia. Poszla. Znalazla wszystkie trzy w jednym miejscu na sciernisku. Tym razem reakcja klaczek byla odwrotna. Zamiast sie ucieszyc na widok Indianki zrobily w tyl zwrot i oddalily sie niespiesznie w strone farmy gospodarza. 

"Oooo.... ta zniewaga krwi wymaga!" - zawolala oburzona.
"Ja tu rzadze, a nie konie! KON NIE BEDZIE MNIE UNIKAL!
DO DOMU MARSZ I TO JUZ!"

Indianka poszla za nimi, chytrze podeszla liderke i ja zlapala oraz poprowadzila ja na swoje rancho. Pozostale dwie klaczki poszly za Indianka i liderka.

Dakota zarzala radosnie gdy jej rodzina do niej przybiegla.
Indianka rozdzielila klacze. Zaprowadzila je do stajni. Nalozyla Denver kantar. Wypuscila ja na wypas wraz z Dakota. Indiana i Driada zostaly w stajni. Indianka ma nadzieje, ze Dakota z Denver nie prysna z rancza. 

Indianka

Ruja

Wyglada na to ze wszystkie klacze Indianki maja ruje, dlatego takie niesforne. Indianka tez ma, ale boli ja glowa i brzuszek, wlasciwie jajniki. Musi sie polozyc. Moze same wroca stesknione za Dakota, a jak nie to poszuka je pozniej. Wyglada na to, ze nie moga sie doczekac rajdow dlugodystansowych. Dakota natomiast ladnie pasie sie przywiazana do drzewa. Indianka powiekszyla jej krag do wypasu. Kury klaczce towarzysza dziobiac wypasiona glebe dookola drzewa.

Indianka

Dodatkowa praca

O swicie Denver wyslizgnela sie z kantara i uwiazu i dala dyla. Prawdopodobnie Indiana i Driada ja zgarnely, bo inaczej raczej by sie platala pod domem niz pogalopowala w ciemno w pole. Czyli klacze Indiana i Driada musialy tu byc o swicie.

Potem rano Dakota zdjela uwiaz z haka i bryknela na pole. Te Indianka zlapala i przyprowadzila pod dom. Szla calkiem przyzwoicie w reku jak na pierwszy raz. Nawet sie nie zapierala, za to wyrywala do przodu z czym sobie Indianka zrecznie poradzila.

Indianka przywiazala ja na dlugiej lonzy przy drzewie pod stajnia. Dakota troche niepokoila sie i krecila, ale ostatecznie skubie spokojnie trawe. Indianka raz po raz sprawdza czy sie nie zaplatala w linke i poprawia jej kantar i lonze.
Indianka nie ma kasy, a tu by sie przydalo kupic elektryzator na baterie lub akumulator aby prad w pastuchu puscic i powstrzymac rozbrykane kobyly od ucieczek. Przydalaby sie dodatkowa praca. Moze byc na rancho lub gospodarstwie.
Sek w tym, ze to musi byc blisko od gospodarstwa Indianki, bo ona nie ma auta i przede wszystkim musi miec oko na swoje gospodarstwo i zwierzeta.

Zazalenie na postanowienie o doprowadzeniu na badanie psychiatryczne

Indianka zlozyla do sadu takie zazalenie. Ma sie odbyc posiedzenie w tej kwestii. Posiedzenie w Gizycku. Moze sedzia zlituje sie nad Indianka i oszczedzi jej tego upokarzajacego badania?
Juz teraz roznym internetowym i wsiowym mendom to przymusowe badanie daje asumpt do wyszydzania i ponizania Indianki.
Ta cala sytuacja jest chora i bardzo przykra dla Indianki. :(((

Pierwszy zastrzyk Indianki

Co prawda juz kiedys Indianka robila zastrzyki innej kozie, ale bylo to dawno temu. Troche sie bala, ze sobie nie da rady teraz. Ale weterynarz pokazal jak i wczoraj tj. w sobote zrobila fachowy zastrzyk domiesniowy. Koza Bezia nawet nie bryknela. Jeszcze kilka takich zastrzykow czeka Indianke i koze.

Odrobaczyla tez Vermitanem 3 owce uciekinierki. Zlapala je razem z innymi, wyluskala z tlumu owieczek i podala Vermitan doustnie strzykawkami przygotowanymi przez veta.

Wszystkie klacze juz potrafia stac na uwiazie. Dakota i Denver tez.
Przestaly sie szarpac. Jednak Indiana i Driada wyciely numer po zwolnieniu ich z uwiazu i daly dyla. Moze sie pogniewaly na to wiazanie, albo poczuly gdzies ogiera w okolicy? Maja ruje. Indianka sprawdzila wczoraj ich ulubiona farme do ucieczek gdzie stoja dwie inne cudze klacze i gdzie byly czestowane cukrem ktory uwielbiaja, ale nie znalazla ich tam. Z tym ze teren jest potezny i mogly sie gdzies schowac za gorka lub zaroslami czy zagajnikiem. Trzeba dzis sprawdzic jeszcze raz o ile same nie wroca. To dziwne, ze zostawily swoja rodzine i poszly gdzies same. Zawsze sie trzymaja w stadzie. Chyba sie Indiana pogniewala na to wiazanie. Cale zycie mnostwo wolnosci i swobody, a tu nagle kantar na pysk i linka co je unieruchamia skutecznie. Indianka znow zostawila numer telefonu do siebie gospodarzowi, bo mu sie komorka w stawie utopila. Ma dzwonic jakby sie pokazaly.

Z braku pradu trzeba bedzie ogrodzenie przerobic na stale, ponabijac zerdzie, by uniemozliwic koniom ucieczki. Masa roboty. Grunt ze slupy Indianka zrobila i wkopala.

Wczoraj 3 kozy zlapala i uwiazala. Dzis poda im vermitan, po 1 mililitr na kazde 10 kg masy ciala. Trzeba bedzie pozostale kozy wylapac i to samo z nimi zrobic. Cwane sa i nie daja sie podejsc. Trzeba je przechytrzyc. Najgorzej z rogatymi kozlami bedzie. Jeden bialy strasznie agresywny jest. Taki kozi oprych. Rzuca sie z rogami na ludzi jak rozjuszony byk. Byc moze to on skaleczyl koze swoim ostrym rogiem.

Ogloszenia duszpasterskie:
Przyjme wolontariusza lub stazyste na roczny staz na farme hodowlana.

piątek, 3 października 2014

Pierwszy trening Indianki


Indianka zaczela prace ze swymi konmi. 
Indiana i Driada ucza sie stac na uwiazie.
Dakota i Denver ucza sie stawac na szarpniecie linka.

Indiana w zasadzie umie stac, tylko trzeba jej przypomniec.
Driada to dzikuska i panikara. Ostro ciagnela linke, az sie zapierala kopytami. Obecnosc jej matki obok uspokaja ja.
Driada juz uspokoila sie po walce z linka.
Stoja razem grzecznie poddawszy sie linkom.

Klacz mama nawoluje pozostale swoje corki ktore poszly sie pasc. Dakota i Denver chodzac nastepuja na linke co powoduje zatrzymanie konia. Super sprawa. Nie trzeba sie szarpac z koniem 
osobiscie. Klacze ucza sie stawac na szarpniecie linka oraz przyzwyczajaja sie, ze cos im sie placze pod nogami.

Te sztuczke Indianka podpatrzyla u Rafaela. Skuteczny chwyt trzeba powiedziec. Rafael to adept starej szkoly kawaleryjskiej.
Po II wojnie swiatowej wielu swietnych polskich trenerow trafilo do Ameryki Poludniowej gdzie pozakladali najlepsze na swiecie osrodki jezdzieckie. W jednej z takich kawaleryjskich szkol uczyl sie Rafael. Szkoda ze dal sie zmanipulowac lesbom i odstawial tutaj kabarety. Moglby na rancho pobyc 3 miesiace i ladnie ulozyc klacze, bez pospiechu i nerwow. By nauczyl Indianke jazdy i by sobie pojezdzili po Mazurach. A tak niepotrzebnie znarowil zrebaka z pospiechu i dal dyla do Holandii nie dotrzymujac slowa. Glupich nie sieja - sami sie rodza. Lesby mialy radoche ze popsuly trening.

Ale to nic. Klacze Indianki dostana najlepszego trenera w Polsce. Kwestia czasu. Poki co Indianka nauczy je podstaw, aby profesjonalista mogl szybciej zabrac sie do konkretnego treningu.

Indianka zauwazyla, ze koniom odchody sie poprawily. Po odrobaczeniu biegunka znika. To super. 
Siersc lsni, czysciutka o pieknej glebokiej mahoniowej barwie.

Indianka

Linki


Wkurw. Indianka zaplacila za 4 linki po 3 metry dlugosci kazda i za linke na lonze 10 metrowa. Gdy dzis przybierala sie by zrobic z nich uwiazy dla koni, wydalo jej sie ze nie maja po 3 metry. Miarke jako zawodowa krawcowa i sadowniczka ma w oku.
Wziela miarke budowlana.
Zmierzyla linki. Kilkakrotnie dla pewnosci. Kazdej krotkiej lince brakuje po 20cm, czyli razem 80 cm, a lince na lonze brak 70 cm, razem zostala oszukana na poltorametra liny :(((

Ciekawe jaka dlugosc maja lancuchy. Sa drogie i jesli tez oszukane, strata bedzie jeszcze wieksza. Wkurw! :(((

Zazada zwrotu kasy za oszukane metry. Gorzej ze linki za krotkie. Mialy miec po 3 metry minimum aby mozna bylo konie swobodnie przywiazac do pnia drzewa w razie potrzeby.
Kurrrna! Jak to trzeba kazdemu na rece patrzec! 

Indianka

Chwila na odsapniecie

Indianka zalatwila sporo spraw w tym tygodniu, jednak to nie koniec. Jest umordowana i musi odpoczac po tym wczorajszym wysilku. Jeszcze kilka rzeczy musi ogarnac w tym tygodniu zanim bedzie mogla chwilowo spoczac na laurach w niedziele i poniedzialek. 
Cialo zmeczone po wysilku wczorajszym i pogryziona noga tez boli.Trzeba swoje wylezec zanim wstanie i zacznie dzialac. Kury wypuszczone. Dzis nad ranem przymrozek. Juz sie w stajni nic nie poremontuje chocby byly na to pieniadze. Za to wapno wczoraj rozmieszala z woda i mlekiem i dzis juz gotowe do bielenia kurnika.

Indianka

Bez pradu i wody

Indianka od jakiegos czasu funkcjonuje bez pradu i biezacej wody w domu.
Radzi sobie inaczej. Korzysta glownie ze swiatla dziennego. Zarowno w pracy jak i w domu. Co ma zrobic robi za dnia. W nocy spi :-)
Wieczorami korzysta z latarek, lampy naftowej i swiec - w minimalnym stopniu. Stara sie robic wszystko co wymaga swiatla za dnia.
Wieczorem cos zje i idzie spac.

Myje sie w strumieniu lub w domu w wodzie deszczowej lub ze strumienia.

Wode pitna do gotowania bierze na razie od sasiada.

Napisala do gminy pismo o przerobienie koncowego odcinka wodociagu, ktory durnowato sterczy z ziemi w piwnicy. Pismo ponad miesiac bez odpowiedzi.

Indianka czyli troskliwy hodowca koni...

... I innych zwierzat. Wczoraj wysuplala ostatnie pieniadze na szczepionki. Poszlo 350 zl. Mialo byc na hydraulike. Zabolalo, ale konie zaszczepione przeciwko grypie i tezcowi, owce przeciwko motylicy i innym chorobom, koza z przebitym wymieniem dostala zastrzyk antybiotyku, a Indianka kolejne kilka strzykawek do powtarzania kozie dawki antybiotyku. Bedzie musiala kozie co dwa dni robic zastrzyk. Weterynarz pokazal jak to robic. Dla wszystkich koz weterynarz zostawil tez lek na odrobaczenie i przeciwko innym chorobom do podania doustnego. Indianka sama im poda jak je polapie.

Ksiazeczek dla koni nie bylo w firmie weterynaryjnej, wiec jeszcze ich nie dostala, ale ma je obiecane, natomiast karta do rejestru leczenia/profilaktyki koni jest wypisana.

Szczepienie koni poszlo nad wyraz gladko. Bezbolesnie daly sobie podac szczepionki. Indianka wczesniej zalozyla im kantary, a teraz tylko podpinala linke na ktorej je kolejno przytrzymywala gdy weterynarz im wbijal igielke pod skore lub w miesien. Zadna sie z bolu nie szarpnela, wiec robil to umiejetnie. Trudnosc byla z gniada Driada, ktora nie dawala sie zlapac za kantar ani zalozyc linki, czy przytrzymac na tej lince. Uciekala po calej stajni chowajac sie za inne klacze. W koncu Indianka ja z weternarzem okielznali i wet podal jej szczepionke. Takze ona nie poczula uklucia i nie szarpala sie w tym momencie.

Z owcami poszlo gorzej. Co prawda owce Indianka przygotowala wczesniej do szczepienia na ganku, ale wet je przez nieuwage wypuscil z czego skorzystaly z calym swym owczym pedem gwaltownie sie wylewajac na zewnatrz, na dwor gdzie byly nie do zlapania. Indianka wkurzyla sie.
''Nie mogl pan zageszczac ruchow i zamknac drzwi predzej jak widzial pan ze chca sie rzucic i uciec?!''

''Nie moglem, bo strzykawke trzymalem w reku.'' - tlumaczyl sie winowajca. Zrehabilitowal sie idac po owce na lake i zaganiajac je pod ganek. Ponownie weszly na ganek, ale nie wszystkie.

Te co weszly zaszczepili. Te co zostaly na dworze nie wszystkie. Jedna Indianka zlapala, a 3 sa nadal do zaszczepienia, ale wie ktore i je sama zaszczepi gdy je zlapie.

Na koniec koza. Miala dziure w wymieniu jakby ktos ja nozem dzgnal w cycek. A moze koziol rogiem przebil? Dziura sie zasklepila, ale wymie stwardnialo bo w srodku stan zapalny. Indianka zdoila mleko z ropa i krwia zanim wet przyjechal. Wet powiedzial ze antybiotyk rozgoni ten stan zapalny i jest szansa ze wymie sie uratuje.
Zrobil kozie zastrzyk.

Zostawil Indiance serie zastrzykow dla kozy i odrobaczenie i szczepionki dla wszystkich koz. Indianka dokonczy sama, bo musi kozy spacyfikowac na ganku lub powiazac w koziarni.

Brakowalo jej troche linek do ich powiazania.
Zabrala sie do miasta z wetem by kupic linki dla koni. Przydadza sie tez do akcji odrobaczania koz. Podrzucil ja pod sklep z narzedziami. Kupila lancuchy do wozu konnego, linke na lonze, linki na uwiazy, masywne karabinczyki i okretki. Z kieszeni szarpnelo 200zl. Troche sporo, ale za to bedzie miala wytrzymaly sprzet. Zrobi z tego materialu mocne linki treningowe dla koni i lonze, oraz mocny lancuch do wozu konnego. Kupila tez klodki i lancuchy do nich. Jeden zestaw potrzebny do roweru.
Pod wieczor wpadla do biblioteki miejskiej. Wydrukowala rachunki do zaplaty. Poszla na poczte zaplacic ok. 260zl. Zabraklo kasy na kolejne kilka rachunkow. Na jedzenie zostalo jej na caly miesiac 30 zl. Kupi cukier i cebule. Ziemniaki i mleko ma. Jakos przezyje. Niestety, juz pszenicy kurom nie kupi w tym miesiacu. Nie bedzie jaj. Moze po mleku kozim zaczna dawac? Sprobuje.

Wrocila do domu z brzemieniem lancuchow i okretek z karabinczykami. Pasy plecaka wbily sie bolesnie w ramiona.

Szla zgieta w pol pod ciezarem plecaka. Dobrze ze okazyjny kierowca
podrzucil ja spod Olecka do Sokolek.

Dotarla do domu przy swietle ksiezyca. Ledwo doszla. Zwalila z siebie ciezar plecaka przy lozku a sama wpadla do lozka wyczerpana.
Dzisiaj pewnie bedzie bolal ja kregoslup po tym wysilku ponad miare.
Minie kilka godzin zanim dojdzie do siebie.







środa, 1 października 2014

Budynnio ala Indianka


Jaki smaczny deser Indiance wyszedl! Wydoila koze i zrobila pyszny budyn. Taka wielka ochote miala na cos slodkiego :)
Niamm... :)

Grypa biblioteczna Indianke opuszcza, ale fakt ze Indianka sesje biblioteczne ostatnio takze opuszcza. Gardlo jeszcze nie do konca zdrowe, ale juz lepiej sie czuje.

Indianka

Zmeczona prowadzeniem na lince


Indianka zmeczona po wysilku okielznywania koni.
Naprowadzila sie Indiane ze hej! Klacz nie zawsze chciala isc.
Pchala sie na Indianke. Czasem panikowala. Pare razy prawie weszla na Indianke, ale ogolnie ladnie z Indianka szla i dala sie sprowadzic na lince do stajni.

Indianka miala chec jeszcze dzisiaj podzialac, cos zalatwic, ale jednak zmeczenie dalo sie we znaki i musi odpoczac.

Potem zajmie sie kozami.

Indianka

Mokra od wysilku


Indianka polapala swoje klacze i sprowadzila do stajni gdzie je zamknela w oczekiwaniu szczepienia. Umowila sie z weterynarzami na jutro na akcje szczepienia przeciwko grypie i tezcowi. Przy okazji maja byc odrobaczone i zaszczepione owce i kozy.

Indianka

Pomaranczowy wschod


Za oknem piekny, pomaranczowy wschod. 
Indianka mysli jak owocnie zagospodarowac ten dzien ktory wlasnie sie przed nia otwiera.
Najpierw konie zlapie i uwiaze a potem sprowadzi weterynarza aby je zaszczepil przeciwko grypie i tezcowi.
Trzeba tez kupic odrobaczenie dla owiec i koz.

Indianka

3.33

Indianka obudzila sie o 3.33 i rozmysla nad tym co ma do zalatwienia i jak najlepiej to logistycznie rozplanowac.
Wszystkiego na raz nie zalatwi bo to za ciezko. Musi rowerem pszenice dla kur przywiezc, owies dla koni, lizawki dla koni, koz i owiec, 
odrobaczenie dla owiec i koz oraz szczepionki i linki dla koni.
Trzeba myjke dla koni i owiec zainstalowac. Wszystko to kosztuje a budzet skromniutki ze hej. Trzeba wybrac to co najpilniejsze i sprobowac sie z tym w budzecie zmiescic.

Indianka

wtorek, 30 września 2014

Pies soltyski pogryzl Indianke

Indianka dzisiaj kilka kursow zrobila rowerem do wsi wozac sobie wode pitna od Warszawiaka. Podczas ostatniego kursu przed godzina 20.00 nagle z siedliska soltyski na droge wyskoczyl pies i rzucil sie na Indianke. Uderzyl ja z calym impetem pyskiem w podudzie i ugryzl. Zabolalo :(((. W bramie stal samochodem maz soltyski. Podszedl do Indianki i obejrzal na jej nodze slad po zebach swojego psa. Powiedzial ze to ich pies na zlodziei i zeby sie nie ruszala dopoki go nie zamknie. Zabral psa. Wsiadl do samochodu i pojechal na pole pod las polowac na zlodziei. Pewnie o zlodziei ryb chodzilo czyli o klusownikow.

Indianka z cala pewnoscia zlodziejem nie jest, a noga boli jak cholera. Nie dala rady pedalowac dalej. Musiala prowadzic rower kustykajac. Szczesciem pies ponoc byl szczepiony w sobote wedlug slow meza soltyski. Ale Indianka zaswiadczenia od weterynarza nie widziala. Lepiej sprawdzic.

Wyludzenie suczki Satji

Indianka wielokrotnie probowala odebrac ze schroniska dla psow swoja suczke Satje przekazana tam tymczasowo na czas odchowu nieplanowanych kundelkow po psie soltysowej. Suczke przekazala do schroniska pod naporem inspektorki weterynarii i urzednika z Urzedu Gminy. Krzyczeli oni na Indianke, grozili jej sadem, mandatem, kara grzywny z jednej strony - a z drugiej przekonywali, ze po odchowaniu szczeniat bedzie mogla psine zabrac. Bylo ich czworo, a Indianka sama jedna, zaskoczona najazdem i atakiem na nia. Przestraszona i zdezorientowana. Pretekstem do ataku byl krotki lancuch doraznie zastosowany przez Indianke celem powstrzymania suki przed wynoszeniem ze stajni szczeniat gdzie Indianka uformowala im legowisko z czystej slomy i przyniosla je z dworu, gdzie sie oszczenila suka.
Suczka miala przebywac na lancuchu pare godzin do czasu oswojenia sie z nowym miejscem. Na te sytuacje nadjechala kontrola pod wodza Krzysztofa K. Kontrola ta to wynik donosu lesb krakowskich Izabeli U. i jej kochanki Marty P., ktore wczesniej spedzily u Indianki kilka darmowych dni swoich wakacji. Dwie miejskie melepety poczuly sie uprawnione do ingerowania w wewnetrzne sprawy gospodarstwa Indianki i narobily jej przykrosci w wyrazie dziwnie pojmowanej ''wdziecznosci'' za darmowy pobyt na rancho Indianki. Taki rodzaj homoseksualnej ''wdziecznosci" za udzielona im z dobrego serca goscinnosc.

Pomimo obietnic okazalo sie, ze zostala oszukana i psa jej nie zwrocono. Probowala dalej zarowno na drodze formalnej jak i osobiscie. Podczas jednej z takich prob zostala brutalnie pobita. Dalej probowala psa odzyskac. Za nia i pieskiem wstawili sie Sven i Everdina reczac za Indianke i pisemnie zobowiazujac sie do wspierania Indianki w kosztach utrzymania suczki jesli to bedzie konieczne.

Mimo to Urzad Gminy w Kowalach Oleckich nie zgodzil sie zwrocic psa. Po kolejnych miesiacach przetrzymywania psiny w schronisku wbrew woli Indianki przyszlo pismo stawiajace warunek zaplaty pokaznego haraczu dla Urzedu Gminy w zamian za mozliwosc odbioru psa. To perfidne stawianie sprawy oburzylo Indianke. Indianka nigdy dobrowolnie sie nie zgodzila oddac psa do schroniska, a zwlaszcza na wieki. Urzad nigdy nie udzielil Indiance ani jej zwierzetom jakiejkolwiek pomocy gdy byla potrzebna. Sam Urzad Gminy nie mial prawa zabrac i przetrzymywac psa bez prawomocnego wyroku Sadu. Piesek mimo to nie wrocil do hodowcy i prawowitej wlascicielki.

Podczas zeznan do innych spraw sadowych Indianka wielokrotnie podnosila kwestie wyludzenia od niej psiny. Sadzila, ze sprawa ta zostanie wychwycona przez kolejno policje, prokurature lub sedziego, wyodrebniona i odpowiednio procedowana, ale nie stalo sie tak.
Zatem nim minal termin na zlozenie wniosku o sciganie i ukaranie winnych - sama taki wniosek zlozyla. Ma nadzieje w koncu doczekac sie sprawiedliwosci. Podala na policje jako podejrzanych popelnienia przestepstwa polegajacego na wyludzeniu jej zwierzecia z jej gospodarstwa urzednika Krzysztofa L. z Urzedu Gminy w Kowalach Oleckich oraz Ewe P. - inspektorke weterynarii z lokalnego PIW w Olecku, a takze jako podejrzanych nieuprawnionego przetrzymywania jej psiny - wlascicieli schroniska dla psow w Bystrym - Jana K. i jego zone Anne K.

Jednoczesnie Indianka domaga sie zadoscuczynienia za poniesione straty moralne i fizyczne na ktore sklada sie trauma wywolana przez zabor psa, szkalowanie jej dobrego imienia i uraganie jej w internecie w zwiazku z ta sprawa oraz pobicie przez policjantki - zadoscuczynienie w kwocie 100.000 zl, oraz odszkodowania w zamian za 10letnie odchowanie i trening psa w kwocie 30.000 zl.

Indianka

Zeznania

Indianka otrzymala wezwanie do zlozenia zeznan w charakterze swiadka na Komendzie Olecko, wiec udala sie tam wczoraj. Podwiozl ja samochod znajomego do samego centrum. Byl szczelnie zamkniety i smierdzial benzyna i spalinami, wiec Indianke zemdlilo tak, az o malo puscila pawia. Jeszcze w prokuraturze ja telepalo i mdlilo, mimo ze przeszla spory kawalek przez miasto do tej instytucji.
Najpierw zahaczyla o prokurature, gdzie musiala na wezwanie uzupelnic braki formalne pism poprzez zlozenie osobistego podpisu.

Na Komendzie byla przesluchiwana przez dwoje roznych policjantow.
Wpierw przez bardzo sympatycznego i rzeczowego policjanta, a nastepnie przez cierpliwa i kulturalna pania policjantke (te policjantki z Gizycka powinny uczyc sie postepowania z ludzmi od policjantek z Olecka).

Pierwsze zeznanie do sprawy o wyludzenie psa z jej gospodarstwa poszlo Indiance dobrze, natomiast do drugiej o uporczywe nekanie w Sokolkach juz slabiej z uwagi na znuzenie jak i specyfike samej sprawy. Ale rzeczowa policjantka wskazala Indiance co powinna zrobic aby uscislic i skonkretyzowac zeznania i Indianka to zrobi.

Wrocila do domu stopem gdy juz ciemno bylo.

poniedziałek, 29 września 2014

Alternatywne style zycia

Polskie spoleczenstwo to wyjatkowo nietolerancyjny, koltunski narodek.
Co prawda wiekszosc chelpi sie swoja tolerancja dla takich odmiencow jak homoseksualisci, ale tylko dlatego ze im te poblazliwosc wpoily media. Do prawdziwej tolerancji te same osoby wielbiace homoseksualistow nie sa zdolne. Natknawszy sie na swojej drodze na osoby, ktore mysla, dzialaja i funkcjonuja alternatywnie - takie hipokrytki wybuchaja agresja, staja sie napastliwe, uragajace i ublizajace.

Na Mazurach zyja zarowno bogaci rolnicy w wielkich willach i dworkach, jak i sredni i ubodzy chlopi malorolni i wiesniacy bez ziemi rozpadajacych sie chalupach.

Rolnicy placa podatek rolny. Wiesniacy bez ziemi nie.
Z podatkow rolnikow gminy remontuja domy komunalne na wsi w ktorych mieszkaja wiesniacy bez ziemi. Dzieki temu standard budynkow gminnych jest duzo wyzszy niz standard domow rolnikow.

Ubogim rolnikom na wsiach urzedy gmin nie pomagaja w zaden sposob.
Jest wiele zapuszczonych siedlisk i domow w standardzie z lat 60tych ubieglego stulecia. Brak lazienek, biezacej wody, czasem brak pradu.
Mimo tych brakow rolnicy ci musza placic przymusowy haracz na KRUS i podatek rolny. Nie otrzymuja zadnej pomocy z gmin.

Dotacje rolnicze o ile je otrzymuja sa zuzywane w calosci na biezaca dzialalnisc rolnicza typu zakup maszyn i srodkow produkcji.
Te dotacje w przypadku malych gospodarstw sa niewielkie - na poziomie zasilku dla bezrobotnego (takie nam ''wywalczylo'' SLD i PO) - natomiast wydatki na prowadzenie podstawowej dzialalnosci sa kolosalne.
Dochody z rolnictwa niewielkie. W porownaniu do poniesionych nakladow pracy i srodkow produkcji minimalne. Stad nie starcza czasu i pieniedzy na modernizacje siedlisk. Tego nie rozumieja przecietne buraki miejskie, ktore nasluchawszy sie medialnej propagandy o dotacjach rolniczych - sapia zawiscia. Buraki miejskie uwazaja sie za klase lepszych i swiatlejszych ludzi.
Daja sobie prawo do pouczania rolnikow. Tymczasem sa tylko niedouczonymi, zmanipulowanymi przez media burakami miejskimi, ktore nie maja pojecia o zyciu na wsi.

Mnie mieszkajaca na wsi nie dziwia wiejskie zroznicowane standardy zycia i nie sa dla mnie powodem do wyszydzania. Dla mnie jak i dla wielu liczy sie czlowiek i to co z siebie moze dac: mozliwosc wymiany, wspolpracy, wzajemnej pomocy.

Offtopik

Na wielu internetowych forach funkcjonuja osoby ktore czuja kompulsywny przymus kontrolowania wszystkich wypowiedzi i cenzurowania tych, ktore sie im nie podobaja. Maja tez zwyczaj blokowania rozmowcow z ktorymi nie potrafia polemizowac. Wycinanie wypowiedzi roznych ludzi jak i samych ludzi jest nagminne. Swiadczy o braku kultury osobistej i pewnej chorobie psychicznej wynikajacej z kompulsywnego przymusu kontrolowania wszystkiego i wszystkich. Osoby te sa jak male dziewczynki ktore dorwaly sie do nozyczek i tna wszystko co popadnie - od kaszmirowego swetra mamy po eleganckie firanki. Nie wazne co - byle ciac :-) Dlatego Indianka jednak czuje sie najlepiej na swoim blogu gdzie ja zadna ograniczona i arogancka melepeta nie stresuje.

niedziela, 28 września 2014

Fryty

Indianka zakonczyla dzisiejsza labe nie lada wysilkiem. Mianowicie sprowadzila na swe wlosci wor ziemnioli :-) Wor ciezki jak cholera. Tachala go na rowerze od rolnika kilka kilometrow. Kobyla powinna Indiance pomoc, ale jeszcze nie nauczona pracy w zaprzegu.
Dobrze ze sasiad Warszawiak pomogl podwiezc ten wor. Akurat wracal na wioske. Podrzucil wor pod sam dom. Indianka w te pedy dojechala do domu rowerem i zagnala owce zainteresowane ziemniakami do owczarni. Indianka rozebrala wor na kilka wiader ziemniakow i zaniosla do piwnicy. Ma podstawe zarcia na jakis czas.
Wieczorowa pora usmazyla sobie fryty. Nareszcie smak ziemniaka :-)
Juz miala po dziurki w nosie nalesniki :-)

Bycza niedziela

Uff... Nareszcie mozna sie wybyczyc pomyslala Indianka wylegujac sie do poludnia w lozku. Czyta sobie rozne rzeczy i zastanawia sie nad losami wrednych voltopirow. Teraz juz wie czemu tacy czepliwi. Im samym nie wychodza rozne ich poronione pomysly, wiec krew ich zalewa jak ktos inny wyskakuje ze swoim smialym i kreatywnym pomyslem. Niektore wredne voltopirki to zarozumiale, sfrustrowane, nietolerancyjne bzdziagwy i tyle :D

sobota, 27 września 2014

Polskie bezprawie- incydenty z zycia wziete

Policja za sprawa naszych władz ma zbyt daleko idące uprawnienia często gęsto nadużywane przez funkcjonariuszy.
Co gorsza, te nadużycia prowadzą do stwarzania zagrożenia wolności, zdrowia i życia obywateli, których policja ma chronić.
To patologia. 
Pora, by nowa władza która zastąpi PO zabrała się za to prawo i złagodziła je. Nie może być tak, że policja napada na
 bezbronnych, nieagresywnych ludzi i przystawia im bron do głowy. A gdyby wypaliła?

"Sytuacja wyglądała tak, że podczas stania w klatce ktoś zadzwonił na policję o interwencję. Przyjechał radiowóz policjantka kazała nam się rozejść. Chłopak wdał się w dyskusję z policjantem, ten poszedł do radiowozu w tym czasie chłopak poszedł skorzystać z wc. W momencie gdy wszedł do bramy policjant pobiegł za nim, wtedy do klatki weszłam ja podbiegłam do policjanta i zapytałam go co robi, gdyż szarpał chłopaka za kurtkę. W tym momencie dostałam gazem po oczach. Policjantka wypchnęła nas na podwórko lecz w momencie gdy usłyszałam słowa stój bo cię zabiję weszłam z powrotem do klatki a policjant stał z bronią przystawioną do głowy chłopaka. Gdy do nich podeszłam po raz drugi potraktowano mnie gazem. Potem po ok.10 min.nie za wiele widząc podeszłam do policjanta, od którego dostałam gazem i poprosiłam o jego dane lub numer identyfikacyjny ale ten odmówił i tak dwa razy. Powiedział, że zaprasza na komisariat jezeli chcę się dowiedzieć. Więc pojechałyśmy z koleżanką. Na komisariacie przy okienku też nikt nie chciał nam takiej informacji udzielić. Zostałyśmy natomiast zatrzymane pod zarzutem znieważenie funkcjonariusza policji oraz naruszenie nietykalności cielesnej. Trafiłyśmy do aresztu na 45 h. Obecnie czekamy na sprawę. Czy policjant ma obowiązek się wylegitymować? Czy jako matka karmiąca piersią mogłam zostać aresztowana na te 45 h? Czy w sądzie mogę przedstawić nagranie video tej sytuacji i jak to zrobić? Czy mieli prawo użyć gazu i broni?"

Sądzę, że wystarczyło zwykle polecenie rozejść się. Broń, gaz i fałszywe oskarżenie o naruszenie i znieważanie nie były tu konieczne.
To było ewidentne nadużycie, tak samo jak w moim przypadku. 
Wygląda na to, iż w każdej sytuacji gdy funkcjonariusze nadużywają swoich uprawnień, następnie zastraszają swoje ofiary sprawa karną pod zarzutem znieważenia lub naruszenia lub z obu tych paragrafów. Wygląda na to, że paragrafy dot. naruszenia i znieważania stały się przepisami regularnie nadużywanymi przez policję. Powinny zatem zostać skasowane. Generują patologię. Krzywdzą ludzi.
Powinna powstać inicjatywa obywatelska za zniesieniem tego przepisu.

​Użycie broni przy zwykłych zakłóceniach lub podejrzeniu zakłóceniu spokoju jest niezasadne.
Cywile, to nie terroryści uzbrojeni i groźni. Nie strzela się z armaty do wróbla. 
Policjanci powinni umieć rozmawiać z ludźmi i grzeczną rozmową doprowadzać do rozwiązywania konfliktów.
Broń w ogóle nie powinna być w użyciu.


Wychowawcza i prewencyjna polityka państwa jest niespójna i prowadzi do przykrych następstw.
W szkolach pozwala sie na totalne rozwydrzenie młodzieży. Potem taka młodzież wchodząc w dorosłe życie jest konfliktowa, nie potrafi sie zachowywać w sposób nie ściągających na nią interwencji policji. 

Grovermina


Udalo sie! :))) Indianka dala rade zalozyc kantar gryzacej zrebicy, a nawet podac jej grovermine (iwermektyne) do pyska.
Zrebica nie wyplula. Dakota tez ladnie polknela.

W sumie na dzien dzisiejszy wszystkie dziewczyny sa odrobaczone. Mozliwe ze Indiana wyplula, wiec trzeba bedzie za jakis czas powtorzyc odrobaczenie. Bylo juz ciemnawo gdy Indianka odrobaczala Indiane. Odchylila jej leb do tylu, ale nie zauwazyla polykania. Potem klacz zwiesila leb i przezuwala jakby chciala wypluc. Mozliwe, ze wyplula.

Klacze wygladaja zdrowo i pieknie. Siersc lsni.
Indianka znalazla dluga linke i zrobi z niej dla nich lonze.

Indianka

Problem z agresja

Kilka miesiecy temu podczas pierwszej rozprawy na ktorej bylam zlozylam wniosek o skierowanie policjantek ktore mnie zaatakowaly i pobily na badania psychiatryczne w zwiazku z moim podejrzeniem, ze maja problem z agresja gdyz rzucily sie na mnie bezpodstawnie przed schroniskiem w Bystrym i dotkliwie poturbowaly. Moim zdaniem to byl bandycki napad, gdyz aby to bylo legalne aresztowanie musi byc powod i podany zarzut. Nie bylo powodu, ani podanego zarzutu.

Ja a takze Sven i Everdina ktorzy blisko stali bylismy swiadkami tego jak im to bicie sprawialo chora satysfakcje. Ja zostalam przez te policjantki pokrzywdzona. 
Takie osoby nie powinny pracowac w Policji. Stanowia zagrozenie dla ludzi.
Sedzia zignorowala moj wniosek. Zamiast poslac na badania psychiatryczne agresywne policjantki ktore rzucaja sie na niewinnych, bezbronnych ludzi - skierowala na to badanie mnie.
Takze nie zostaly sprawdzone podobne incydenty z tymi policjantkami i innymi ludzmi. Podobno maja sporo podobnych do mojej spraw. Wyglada na to ze nagminnie tluka ludzi i zakladaja im sprawy o naruszenie. Zatem powinny zostac przebadane psychiatrycznie zanim kogos zabija.

Indianka

piątek, 26 września 2014

Kantary

Nadszedl czas by zalozyc indianskim dzikuskom kantary.
Indianka zamknela sie ze swoimi dziewczynami w stajni i zaczela je oblaskawiac i przekonywac do kantarow.

Trzem udalo sie zalozyc. Dwie udalo sie odrobaczyc z czego jedna na pewno polknela. Na jutro zostala do zakantarowania Driada.
Do odrobaczenia sa jeszcze Dakota i Driada.

Driada gryzie i kopie. Znarowil ja Czegewara rok temu. Za brutalnie sie do niej zabral. Nie bedzie latwo zalozyc jej kantar ani tym bardziej odrobaczyc. Indianka bedzie musiala ja dlugo zaklinac.

Indianka zacznie je jutro przyzwyczajac do zabiegow pielegnacyjnych.
Co prawda juz je wczesniej szczotkowala i czesala, ale tym razem zacznie to robic regularnie. Konie sa czyste i nie potrzebuja zadnego szczotkowania, gdyz sie czyszcza naturalnie poprzez regularne tarzanie i kapiele deszczowe, ale chodzi o ich wstepne przygotowanie do jazdy.
Im wiecej beda dotykane, tym szybciej zaakceptuja siodlo.

Polskie zalegalizowane bezprawie

Dostalam email od adwokatki z Gizycka, iz sad wydal postanowienie o aresztowaniu mnie i przymusowym doprowadzeniu przed oblicze psychologa i dwoch psychiatrow w Wegorzewie na przymusowe badania psychiatryczne na ktore sie nie godze.

Przypominam, ze to wynik sprawy karnej jaka mi zalozyly policjantki po tym jak mnie brutalnie pobily rok temu w kwietniu przed schroniskiem w Bystrym i doprowadzily do rozstroju zdrowia na wiele tygodni, a w samym dniu incydentu - do stanu przedudarowego i zagrozenia mego zycia.

Moje i Svena skargi na brutalnosc policji zostaly zlekcewazone podobnie jak moje wnioski o sciganie i ukaranie tych policjantek.

W internecie od dwoch lat jestem przesladowana przez dwie lesby i ich przydupasow. Policja ni prokuratura nie chce sie tym zajac. Toleruja te nagonke. Nie moge sie przebic z moimi wnioskami aby wreszcie zajeli sie tymi paniami i tym co one mi robia. Pasuje im ta nagonka jako narzedzie pognebienia mnie? Chca tym samym doprowadzic do mojego samobojstwa? Ktos inny bedac na moim miejscu po takiej fali nienawisci i szykan jakie ich antyblog generuje - zabilby sie.

Ja zyje, ale czuje sie zaszczuta, zagrozona. Gdziekolwiek pojawie sie na jakimkolwiek forum internetowym jestem atakowana przez przypadkowe osoby ktore naczytawszy sie tych od dwoch lat publikowanych na moj temat bredni postanawiaja dolozyc swoje marne 3 grosze i podokuczac mi, poobrazac, uniemozliwic normalne funkcjonowanie mojego gospodarstwa czy chociazby poprawne relacje miedzyludzkie na plaszczyznie internetowej.

To co sie dzieje we wsi, w bibliotece w Sokolkach to poklosie tego antybloga. Przecietny czlowiek naczytawszy sie tych pomowien, oszczerstw, szykan - zachowuje sie wobec mnie jak swinia.
Policji i prokuraturze pasuje to? Nie moge sie doczekac zadnego postepowania sadowego w zwiazku z szykanami jakie mnie spotykaja w internecie i we wsi. Ubliza mi sie, grozi pobiciem i smiercia, a policja praktycznie nic z tym nie robi, nikogo nie ukarala, ani nawet nie pouczyla. Pasuje im taka sytuacja? Sadze, ze tak.

Jestem bezradna wobec wymiaru niesprawiedliwosci i przestepcow ktorzy regularnie lamia moje prawa. Rzecznik Praw Obywatelskich tez praktycznie odmowil mi pomocy. Amnestii International nawet nie odpowiedzialo na moj email. Zachlystuja sie przypadkami lamania praw czlowieka gdzies tam w Afryce lub Azji, a pomijaja to co sie dzieje w Polsce na codzien.

Takie panstwo stworzyliscie. Aparat ucisku ktory gnebi bezbronnych ludzi dowolnie i w kazdej formie. To wy jestescie winni bo glosujecie na zwyrodnialcow ktorzy takie bezprawie wprowadzaja do kraju.
Ci z was co czynnie nie glosuja glosuja biernie oddajac swoje glosy i wybor innym. Ci inni za was decyduja. Do wladz sa wybierani ludzie ktorzy dzialaja na szkode Polski i Polakow. Ustawicznie sa podnoszone podatki. Zaostrzane prawo wzgledem obywateli.
Powstaja prawa wymierzone w zwyklych obywateli.
W tej chwili legalnie wolno zabic policjantowi cywila i uchodzi mu to bezkarnie. Natomiast ojciec rodziny broniacy jej przed zbirami idzie do wiezienia za obrone swojej rodziny. Robia z nas ubezwlasnowolnione legalnie kukly, ktorym za niezbedna obrone zdrowia i zycia grozi wiezienie.
To wy, glupio glosujace lub
nie glosujace szaraki jestescie wspolodpowiedzialni za nasze polskie piekielko, ktore pleni sie od lat w naszym kraju zatruwajac zycie zwyklym obywatelom takim jak ja.

Wezcie sie wreszcie ogarnijcie i zaglosujcie na Prawo i Sprawiedliwosc ktore chce zrobic porzadek z polskim prawem, naprawic je tak, by zwykly obywatel mogl funkcjonowac w tym kraju w poszanowaniu swoich podstawowych praw ludzkich.

środa, 24 września 2014

Zaklinaczka koni czyli Indianka

Z ciezkim sercem sie od rana zbierala by isc po konie. Koszmarny kaszel i bol gardla nie ulatwial zadania. Do tego ogolne oslabienie i bole miesni. Masakryczna grypa. Gdyby nie martwienie sie o konie nic by ja nie zmusilo aby wstac z lozka.

Byla po nie wczoraj, ale nie daly sie zagnac. Robily kolka i parkowaly pod siedliskiem gospodarza. Gdy Indianka poglaskala Indiane i poprosila ja zachecajaco by poszla z nia do domu, klacz obejrzala sie za siebie na siedlisko goscinnego gospodarza i spojrzala na Indianke wzrokiem ktory mowil:
''Hodowco, czego chcesz? Tutaj nam daja cukierki. Nam tu dobrze. My tu zostajemy.'' Gospodarz lubi konie, a jego 15letnia corcia uwielbia.
Konie wyczuly przychylnosc i czuly sie tam jak u siebie. Zadomowily sie.
Nie daly sie naklonic do powrotu. Gospodarz obiecal pomoc w wygnaniu koni z jego pola na dzis rano, ale rano Indianka bardzo zle sie czula i takze czekala na listonosza z listami poleconymi, bo dzwonil ze wiezie je do niej. Poszla z ciezkim sercem po poludniu. Uzbroila sie w kantar, linke, kombinerki, jablka. Po drodze pozbierala na polu resztki kukurydzy.

Tym razem reakcja koni byla inna. Chyba zatesknily za Indianka. Nie wystarczyl im sam jej widok dzien wczesniej i poglaskanie ich pyskow i podrapanie grzbietow. Gdy Indianke ujrzaly - podeszly do niej do granicy pastwiska. Dalej baly sie isc bo drut z pradem. Indianka na szczescie wziela kombinerki i przeciela przeszkode (spoko - jutro zalata). Wypuscila konie. Troche sie lekaly przejsc przez miedze ale pokazala im ze drutu nie ma i ostatecznie przeszly. Pierwsza osmielila sie Dakota.

No i zaczela sie mozolna wedrowka przez wzgorza i doliny. Klacze dosc chetnie szly za Indianka. Widac juz mialy dosyc obcej farmy mimo tych cukierkow, ale baly sie pastucha w ktorym byly uwiezione. Pewnie gdyby nie te druty wrocilyby same do domu. Mimo ze byly w obcym miejscu, maja doskonala orientacje terenu, co bylo widac doskonale pozniej gdy zblizyly sie do drogi zwirowej.

Indianka je wolala po imieniu i zachecala jablkami i kukurydza. Szly robiac przystanki, ale na szczescie nie robily numerow typu nagly zwrot o 180 stopni i galop z powrotem, choc Indiana parokrotnie ogladala sie na siedlisko gospodarza.

Znalazly jablon. Pod nia pozbieraly jablka i Indianka tez sie pochylila pozbierac jablka. Nagle uslyszala tetend kopyt. Czyzby przewrotnie pognaly z powrotem do gospodarza? Tylko nie to! Wiekszosc drogi juz je przeprowadzila... Ale nie... Spojrzala i zobaczyla jak jej 4 pieknosci z gracja zwawo i pewnie galopuja w strone jej gospodarstwa. Znalazly przejscie na miedzy i bryknely na druga strone drogi zwirowej. Poczym pelnym galopem pognaly co sil w nogach i plucach do domu czyli na rancho Indianki. Gdy Indianka dotarla na zwirowke byly juz hektary do przodu, pod farma Indianki.

Indianka tam doszla. Gdy doszla, klacze bryknely na jej siedlisko do swej stajni. W nagrode dostaly do zloba jablka i kukurydze a i otreby pszenne dostana gdy Indianka odpocznie, bo bardzo zmeczona jest tym stresem i czarowaniem koni... :-)
Grunt, ze rumaki Indianki w domu. Mozna odetchnac z ulga. :-)
Indianka bardzo sie cieszy, ze udalo jej sie sprowadzic konie bez kantara i linki tylko sila perswazji. Dwa kilometry. Stado koni. Sama bez pomocy.

Gdyby wyszkolilby ja profesjonalny trener bylaby genialna trenerka.
Ma ogromne, naturalne wyczucie psychiki koni. Zawdziecza to wrodzonej, wybitnej empatii umozliwiajacej wczucie sie w druga istote.

Powinna sie ksztalcic w tym kierunku.




wtorek, 23 września 2014

Gaaardloo

O jakzesz boli Indianke gardlo! Normalnie masakra. Dusi sie. Boli glowa.
Ale cieszy sie, ze nareszcie znalazla sploszone konie. Objezdzila cala okolice na rowerze. Glosne kombajny kukurydziane koszace kukurydze w poblizu wystraszyly konie tak az bryknely taki kawal od domu.
Poczestowane cukierkami przez corke gospodarza skubance nie chca wracac. Sa az 2km od domu. Bedzie je ciezko sprowadzic z powrotem.
Gospodarz ma pomoc koniki wygnac z jego pola jutro rano. Nie bedzie latwo, bo pole potezne. Indianka wezmie kantar i uwiaz i sprobuje wpierw w ten sposob wyprowadzic konie stamtad. Chyba sie jutro zakaszle na smierc na tym polu... Przydalby sie trener koni w tym awaryjnym momencie...

piątek, 19 września 2014

Mamo zadzwoń do mnie!

Nie mam impulsów, a wynikła pilna sprawa.
Zadzwoń wieczorem lub w nocy.
Pozdrawiam gorąco z Mazur,
córcia :)))

Indianka zagrypiona

Oslabiona, obolala i cierpi.
Jednak wczoraj wysprzatala podworko z kamieni i sznurkow.
Zabrukowala koleine na gminnej drodze.
Dzis nie ma sily ani apetytu. Musi polezec i nabrac sil.

Indianka

Grypa biblioteczna

Indianka padla ofiara zarazenia grypa. Przedwczoraj gdy wchodzila do biblioteki kilkoro dzieci kichalo, kaszlalo. Dzisiaj ona ma w gardle jakby kamien i katar plynie z nosa. Najgorszy ten bol w gardle i ogolne fatalne samopoczucie. Masakra.

czwartek, 18 września 2014

Ogarnianie podworka

Indianka doszla do wniosku, iz zbyt wiele czasu spedza w bibliotece kosztem swojego siedliska. No, ale jak mus to mus.
W odpowiedzi na wnioski o sciganie urzednikow i funcjonariuszy-przestepcow dostaje coraz wiecej wezwan do zaplaty. Widac wspoldzialaja. Kazde takie nowe wezwanko przychodzi zaraz po tym, jak Indianka zlozy nowy wniosek na policje lub do prokuratury. Chca Indiance dokopac i ja zalamac. Jednak Indianka juz nic nie czuje. Przestala przezywac te ciosy ponizej pasa. Sa one typowe dla kreatur. Indianka jest ponad kreaturami i kanaliami. Da sobie z nimi rade. Prawo jest po stronie Indianki i nie odpusci podlcom, ktorzy ja i jej zwierzeta skrzywdzili.

Dzis ladna pogoda. Warto ogarnac podworko. Mnostwo tu kamieni powychodzilo i trzeba je uprzatnac i zabrukowac nimi dziure na drodze aby podczas deszczu dojazd byl.

Droga byla w tym roku zwirowana, ale pominieto jak zwykle jej koncowy odcinek prowadzacy do gospodarstwa Indianki.
Ogromne koleiny jak byly tak sa nadal. Jest to wyraz arogancji miejscowych wladz, ktore taka polityke wobec tej drogi prowadza od lat.
Zdaniem Indianki swiadczy to o ogromnej pogardzie i nienawisci jaka maja do samotnie gospodarujacej rolniczki.

Nieszkodzi. Indianka sama zalata gminna droge, bo maja do niej przyjechac fajni ludzie i dojazd musi byc.

Indianka

Watch "Metallica - Nothing Else Matters (official video clip)" on YouTube

https://www.youtube.com/watch?v=SzsDHtzx6tI&feature=youtube_gdata_player

Troche klasycznego, dobrego metalu :-)

Z pozdrowieniami,
Isabelle de Rebelle vel Indianka :)

środa, 17 września 2014

niedziela, 14 września 2014

Wycieczki rowerowe

Indianka ma za soba dwie bardzo udane wycieczki rowerowe (nie liczac zaliczenia gleby na waskiej, stromej, kretej i piaszczystej sciezce prowadzacej na kolonie i zgubienia solidnego lancucha z klodka i kluczykiem).

Jechalo sie kapitalnie na wyremontowanym przez sasiada Warszawiaka rowerze. Sucho, cieplo, slonecznie, zielono. Piekne, czyste, naturalne krajobrazy wokol. Rower sunal lekko niosac Indianke do swojskiej kawiarenki internetowej w Stoznym. Sielanka.

Indianka delektowala sie kazda minuta tej jazdy lacznie z momentem zaliczenia nocnej gleby w drodze powrotnej. Gdy zaryla lokciem w piach i spojrzala w granatowa ton nocnego nieba usianego gwiazdami wyjatkowo dobrze widzialnymi pod ta szerokoscia geograficzna - postanowila w tej wywrotowej pozycji chwile pozostac zaplatana w swoj blekitny rower wpatrujac sie w piekne niebo i podziwiajac gwiazdy.

Teraz przed nia dwa dni farmerskiego kokoningu. Ladna pogoda.
Trzeba wykorzystac ten czas na prace podworkowe.

sobota, 13 września 2014

Nauka języka angielskiego w zamian za naukę jazdy konnej

Wiem, wiem, jestem spłukana, nie mam kasy...:)
ALE jednak mam coś cennego do zaoferowania - mianowicie moje umiejętności w nauczaniu języka angielskiego.
Zatem chętnie podzielę się swą wiedzą z kimś, kto mi pomoże ujeździć moje konie, nauczy mnie dobrze jeździć konno, tak, bym
mogła bezpiecznie udać się po dwa worki owsa lub ziemniaków do wsi obok, lub trochę dalej itp.

Po prostu mieszkam na kolonii, pod lasem, w takim miejscu, gdzie przez większość roku nie ma dojazdu, zwłaszcza zimą.
Czasem trzeba zrobić zakupy. Nie mam auta. Mam za to konie. Sama wyhodowałam. Są surowe.
Chcę je wykorzystać do celów praktycznych czyli by pomóc sobie w ciężkich zakupach,
także by zwieźć drewno z pola moim drabiniastym wozem.
Latem - i owszem, do przyjemnych wypraw w siodle po okolicy. Wszak nie samą pracą człowiek żyje :)

Kto chętny pomóc? :)


piątek, 12 września 2014

Pelna kultura

Indianka odpoczela psychicznie w zaciszu kolejnej kulturalnej biblioteki prowadzonej od wielu lat przez serdeczna Pania Marysie. Biblioteka w Stoznym to bardzo sympatyczne miejsce. Tym razem Indianka wyprobowala komputer na parterze. Fajny sprzet. Sprzet bardzo funkcjonalny i wygodny w uzytkowaniu. Kameralna, ladna salka z widokiem na zielony plac zabaw. W tle przeurocze pianie koguta. :)

Cale bite 5 godzin pracowala nad nowym pismem procesowym.
Posilkowala sie poradnikiem prawnym uzyskanym w prokuraturze.
Jeszcze wiele musi sie nauczyc, ale bardzo chce wygrac, wiec sie nauczy.

Tak czy inaczej z tego co czyta prawo w wielu kwestiach jest wadliwe, niesprawiedliwe i powinno zostac poprawione. Ledwo 7 dni na zlozenie zazalenia i termin zawity! Jesli nie zdazysz w terminie zlozyc zazalenia, nawet jesli racja jest po twojej stronie - przegrales na amen.

Natomiast urzedy maja dlugie lata na to by pognebic obywatela. To nie jest sprawiedliwe. I te stosy bzdurnych przepisow typu kolosalne kary za budowe domu na swojej wlasnej ziemi - to jakas paranoja! Koszmar na jawie. :(

Glosujcie na tych co uczynia prawo polskie pro ludzkie i sprawiedliwe. Dosc faszyzmu i totalitaryzmu w prawie polskim, ktory tlamsi porzadnych obywateli! Mamy boskie i konstytucyjne prawo do orientacji na polskosc, tradycje i normalne, bezpieczne zycie we wlasnym kraju i domu!

czwartek, 11 września 2014

Mokra

Indianka zmokla. Pojechala na rowerze do Olecka z zepsutym przez trolla swietliczanego laptopem. Laptop kaput. Jego naprawa moze kosztowac nawet 700 zl. Masakra. Indianke nie stac na taki wydatek. Troll powinien zaplacic. Zepsul, to niech placi.

Indianka

Konie do ujezdzenia


Sama wyhodowalam piekne, oryginalne, zdrowe, zrownowazone, szczesliwe konie.
Szukam kogos, kto chcialby na nich ze mna jezdzic na rajdy po Mazurach.
Mysle o osobie, 
ktora je ujezdzi i nauczy mnie jezdzic, lub osoba, ktora zorganizuje ich ujezdzenie i nauke jazdy dla mnie.

Indianka

środa, 10 września 2014

Cos wisi w powietrzu...

I nie jest to smród gnojowicy rozlanej przez wieśniaka na jego łące obok posesji Indianki. Indianka jest śpiąca i znużona, ale zaczyna się budzić nowy jej pomysł. Prześpi się trochę - na pewno coś nowego się wyklaruje.

Zmeczona cosik


Indianka podziałała na gospodarce. Zjadła płatki owsiane z mlekiem i ogarnęła ją senność. Chyba się zdrzemnie dzidzia.

Ładna pogoda

Dzisiaj ładna pogoda. Indianka zawiozła pustą butlę po gazie do wioski. Zawiozła też puste kanistry po wodzie. Odebrała rower. Wróciła tym rowerem do domu. Jechało się dobrze. Rower trzeba przetestować na krótkich trasach

Ironia losu

Indianka latem zawalczyla o to by swietlica w Sokolkach byla dostepna dla wszystkich cale lato. Miala byc zamknieta na glucho przez poltora miesiaca. Na ten okres mial sie skladac dwutygodniowy urlop Krychy oraz miesiac scontrum. Dzieki staraniom Indianki swietlica byla dostepna mimo scontrum. Takze sporadycznie w czasie urlopu Krychy. Dzieci mialy gdzie sie podziac. Natomiast Indianka dostala z Kowal pogrozki za jej skuteczne starania.

Ponadto jej starania sa wynagradzane obelzywym traktowaniem przez niektore dzieci i ich rodzicow. Co prawda to jest wynik manipulacji Krychy, niemniej jednak nie musza byc tacy naiwni by dac sie tak glupio wkrecac w jej intrygi. Jest to przykre.

Mglista sroda

Indianka obudzila sie i zbiera mysli. Jej kraj koszmarnie zadluzony na 800 miliardow i jest intensywnie zadluzany dalej. Za zadluzenie placa rodacy i placic beda coraz wiecej i coraz czesciej. Pozorny dobrobyt to banka mydlana ktora peknie. Wtedy niewyobrazalna nedza i wojna zapanuje w kraju.
Polacy w wiekszosci stracili polska tozsamosc. Przestana istniec jako spojny narod. Stali sie latwa ofiara dla obcych interesow.

wtorek, 9 września 2014

Spokojne miejsce do pracy umyslowej

Indianka znalazla spokojne i kulturalne miejsce do pracy umyslowej. Troche daleko, ale warte zachodu. Spokoj, cisza, zero stresu, zero zlosliwosci: biblioteka w Kowalach pod zrownowazonymi rzadami Pani Beaty.

Sasiad naprawil Indiance rower. Wspaniale. Bedzie mogla dojezdzac do pracy od czasu do czasu i przywiezc sobie zakupy lub zawiezc znajomym jajka. Obecnie jaj nie ma gdyz pszenica sie skonczyla i nie ma za co kupic nowa.
Za to gaz jest. Sasiad podrzucil ze wsi. Trzeba jeszcze nowa butle podlaczyc do kuchenki, a pusta butle zawiezc do wsi. Razem z butla przyjechal zapas wody w kanistrach. Podstawa do gotowania czyli gaz i woda jest.

poniedziałek, 8 września 2014

Sprzatanie to praca

Zwlaszcza gdy zadanie jest monumentalne. Indianka caly dzien sprzata. Juz ma dosc i jest zmeczona. Prawie siodma. Wystarczy.
W gabineciku zrobilo sie luzniej i czysciej. Pajeczyny usunela. Polki umyla.
Segregatory powycierala. Poukladala na polkach. Umyla lustro i szyby reprodukcji. Wytarla puszki na drobiazgi. Zamiotla podloge. Wyniosla kilka zbednych rzeczy na strych. To nie koniec sprzatania. Jeszcze trzeba umyc podloge, ale to juz nie dzisiaj. Jest zmeczona. Miala isc do sasiada zaniesc pompke, ale chyba nie da rady.

Cleaning and cleaning!

Indianka is fed up with cleaning today. It looks like she will not finish today!
It is too much cleaning. Probably she needs a few days to do here the proper order. But the mess is slowly getting smaller... Fortunately :-)

Cudowny poniedzialek

Piekny, sloneczny dzien. Rzeski poranek.
To bedzie wspanialy dzien. Zaczal sie dobrze. Indianka obejrzala sobie sympatyczny film o zaradnych Polakach na wakacjach w Egipcie: "Last minute". Wczoraj porozmawiala z sympatycznymi ludzmi. Od razu jej razniej.
To wspaniale, ze jest cos takiego jak Internet.

Dzisiaj zaplanowala sobie dzien przyjemnosci. Wysprzata swoj gabinecik i udekoruje go tak, by wygodnie sie jej w nim mieszkalo. Wygodnie i przyjemnie.

Pod oknem rozrabiaja owce i kozy. Trzeba dokonczyc budowe ogrodzenia. Ale to nie dzisiaj. Sprzatanie gabinetu pochlonie caly dzien. Trzeba tez ugotowac sobie na polu obiad, bo gaz sie skonczyl.

Rzeski poranek

Zapowiada sie cudowny dzien. To bedzie wspanialy poniedzialek. Indianka postanowila rozpieszczac sie. Zacznie od podniesienia komforu swojego domku. Wysprzata gabinecik i go udekoruje. Teraz tutaj mieszka. 

Postanowila spotykac sie tylko z sympatycznymi ludzmi. 
Odsunac od siebie jak najdalej zaklamane, zlosliwe zolzy.
Niech sie plawia we wlasnej zolci az sie udlawia.

Indianka

niedziela, 7 września 2014

Sloneczny poranek w niebieskosciach

Indianka  obudzila sie we wschodnim pokoiku skapanym od rana w pelnym blasku slonca. Starala sie nie myslec o przykrosciach doswiadczonych w swietlicy wiejskiej i poza nia. Nie bylo chamstwa w swietlicy gdy byla tam Pani Maria lub Pani Beata. Teraz jest sklad: Krycha i nowa. Dzieci pod ich wplywem zachowuja sie koszmarnie. Szkoda slow. Nie zostawi tego tak. Lecz dzis nie chce o tym myslec.

Rano pokoik jest tak jasniutki, ze hej! :-) Warto w nim zrobic porzadek wykorzystujac swiatlo dzienne.

Trzeba tez wreszcie znalezc czas dla siebie i zadbac o swoje potrzeby. Rozczesac wlosy. Zaplesc wygodne warkocze. Odzywka od Pani Marzenki pomaga.

Indianka skoro sie tylko obudzila drob na dwor wypuscila. Piekna pogoda. Niech ptaki korzystaja.

Sama zrobila sobie sniadanie. Tym razem popelnila blad kupujac chemiczny pasztet do smarowania bulek. Wiecej tego bledu nie popelni. Zaszkodzil jej znowu.
Najwyrazniej jej zoladek nie toleruje takich skladnikow jak bialko genetycznie modyfikowanej soi, emulgator E472c, guma guar, glutaminian sodu, guanylan disodowy, inozynian disodowy, izoaskorbinian sodu. :-)

Postanowila troche poleniuchowac w kojacych niebieskosciach i blekitach jej swiezej poscieli raczac oczeta blekitem nieba widocznym za czysta szyba umytego okna. Okno trzeba bedzie znow umyc, bo kon szybe polizal chcac sie dostac do swojej ukochanej Pani. Zostal slad konskiego jezora na szybie.

Zwierzaki wchodza Indiance na glowe. Trzeba to ukrocic, gdyz potlukly wiele ladnych doniczek i skrzynek. Pora zbudowac solidne ogrodzenie wokol domu.

Indianka sie wyprowadzila

Indianka sie wyprowadzila z sypiacej sie sypialni.
Juz dawno miala na to ochote. 

Wprowadzila sie do gabinetu z oknem wychodzacym na bocianie gniazdo. Tu tez ma wygodne lozko, z ta roznica, ze nie sypie jej sie tynk na glowe. Ulga! Irytacja dziura w suficie minela. Czego oczy nie widza - tego sercu nie zal... ;)

Indianka

sobota, 6 września 2014

Aniol?

W bibliotece pojawilo sie nowe zjawisko. Ma anielski glos. Jest piekna, zgrabna i mlodziutka. Po poludniu stwierdzila ze zostala tam zatrudniona od wrzesnia. Nie przedstawila sie wczesniej ani nikt jej nie przedstawial jako nowa pracownice.
Swoj kontakt z Indianka zaczela rano od pomowienia, ze rzekomo Indianka zepsula drukarke na ktorej nie drukowala. Zirytowalo Indianke to bezczelne pomowienie. Indianka w sumie od 3 miesiecy nie drukowala w swietlicy, za to Krycha tak. Ostatnio drukowaly dzieci zdjecia z wakacji w formacie A4. Od tamtej pory drukarka nie dziala. Dziewucha o anielskim glosie z mety pomowila Indianke. Z cala pewnoscia nie jest aniolem...

piątek, 5 września 2014

Znuzona komputerem

Indianka znuzona codzienna wielogodzinna praca na komputerze. Trzeba skrocic ten czas. Zbyt to nuzace i sily wysysajace. Szkoda tez slonecznych porankow na sleczenie przed komputerem. Warto je poswiecic na wysprzatanie gabinetu. Brakuje na to czasu. Na wszystko brakuje czasu.

Lato pod znakiem prawa

Zamiast zajmować się ogrodem i domem, Indianka musi poświęcać mnóstwo czasu na obronę przed nikczemnikami.
Robi to, bo nie ma wyjścia. Nikt tego za nią nie zrobi. Za to rozwinęła się korespondencyjnie. 
Produkuje coraz większe ilości pism. Ciągle nie ma końca. Zawdzięcza to nikczemnikom.
Oni ją zmuszają, by zamiast zajmować się tym czym lubi, czyli roślinami i zwierzętami - ryła w kodeksach.
Wypracowała sobie dzięki temu nowy styl życia. Rano karmi zwierzęta i doi kozy. Potem pracuje na komputerze w świetlicy. Wieczorem znowu karmi zwierzęta i robi sobie obiadokolację, czasem wytwarza jogurt lub ser. 

Indianka

Nierowne traktowanie przez policje


Wczoraj Indianke przesluchal dzielnicowy Piotr Kacprzyk w sprawie wykroczen zgloszonych przez Indianke 2 miesiace temu.(!)
Milo, ze sie w ogole tym zajal. Az dziw.

Natomiast na donos sasiada Wąsa na Indianke policja w pol godziny przyjechala do Indianki z gotowym mandatem, jeszcze zanim zdazyla ja przepytac.

Pan dzielnicowy po rzekomym urlopie (dwumiesiecznym???) w pierwszej kolejnosci zabral sie za przesluchanie Indianki w sprawie tego donosu sasiada. Zrobil to kilka dni temu.
Sasiad jest bratem policjanta. Widac rodzinom policjantow przysluguja szczegolne wzgledy i tryb przyspieszony w procedowaniu spraw z ich wnioskow.

Indianka

środa, 3 września 2014

Indianka sie wyprowadza!

Indianka ma dosc sypiacego sie do lozka sufitu! 
Dosc szykan w Internecie i we wsi!
Indianka sie wyprowadza.

Indianka

wtorek, 2 września 2014

Więcej ulubionych wykonawców Indianki :)

Best Of Bob Marley

 

Phil Collins Greatest Hits FULL ALBUM

 
Queen
 

The Beatles '20 Greatest Hits' ( US Version! )

 

Ulubiona muzyka Indianki

Roxett cały album
Robbie Williams - najlepsze piosenki

Interesujące filmy:

KOCHANEK LADY CHATTERLEY cały film

ZŁOTO APACZÓW - WINETOU - cały film

http://www.youtube.com/watch?v=PxHcF2yzpbI
tylko ten niemiecki w tle pasuje do Indian jak pięść do nosa :)))