piątek, 11 lipca 2014

Chamstwo i agresja w sklepie

Przed 8.oo wieczorem jak zwykle Indianka wyszla z kafejki i poszla na zakupy. Przerwal je lokalny wiesniak strasznie wulgarnie wyzywajacy ja i grozacy ze "jej leb roztrzaska". 

Sklepikara Ewelina nie zareagowala. Jakby jej to pasowalo. Moze to ona go podpuscila? Tego dnia i wczoraj wygadywala glupoty na Indianke do policjantow.

Przyjechal patrol. Tym razem inni policjanci. Spisali typka i notatke. Pouczyli Indianke o przyslugujacych jej prawach. Odjechali.

Indianka  ruszyla do domu. Po drodze spotkala sasiadki. Podwiozly ja do Czukt.

Cyrk w bibliotece

Krycha wyłazi ze skóry, aby Indiankę z biblioteki wygryźć raz na zawsze.
Kabel nadal wyciągnięty z drukarki. 
Tym razem urządziła coś na kształt sądu ławkowego.
Wezwała policjantów (zapewne dobrych kolegów jej syna policjanta)..
Przez godzinę łgała im podpierając się fałszywymi zeznaniami niby świadków tj. sklepikarek z którymi jest mocno zakumplowana i współpracuje.
Indianki na ten zaoczny sąd nie poproszono. 
Gdy bibliotekara wypluła z siebie co miała wypluć, dokładnie opluwszy Indiankę,
wtedy policjant raczył Indiankę poprosić na rozmowę, ale rozmowy nie było, bo wmawiał Indiance pomówienia szerzone przez Krychę.
Nie dał Indiance dojść do słowa. Czy to taka lokalna mafia i samosąd?
Włos się jeży na głowie Indianki. Co za okropni ludzie. Szok. 

Korespondencja prawna

XGeneralnie redagowanie pism prawniczych czy innych formalnych wymaga stosowania czesto dlugich i skomplikowanych symboli takich jak sygnatury akt, poza tym musi byc moj adres i odbiorcy, a kopie pism sle sie gdzie potrzeba. Przy pisaniu pism na komputerze kopiuje pelny adres sadu z jego strony internetowej, wiec nie trace czasu na przepisywanie. Sygnature kopiuje z innych pism dzieki temu oszczedzam czas i nie zachodzi ryzyko ze sie pomyle. Takze kopiuje wczesniej napisany moj adres.

Podczas redagowania pisma niekiedy trzeba cofnac sie i cos poprawic, dopisac lub wykasowac. Niekiedy trzeba wkleic odnosny przepis skopiowany ze strony z artykulami prawnymi. Zatem komputerowe redagowanie pism jest wydajne, szybkie, wygodne. Zamiast recznie napisac jedno pismo - pisze 3 maszynowo.

Poza tym mamy 21 wiek podobno, a publiczny punkt dostepu do internetu zostal stworzony dla mieszkancow naszej gminy aby nam ulatwic zycie, w celu zniwelowania roznic technologicznych i postepowych pomiedzy wsia a miastem.
Tutaj nie ma innego miejsca gdzie moge sobie isc i napisac, wydrukowac. Tylko ta swietlica wiejska. A w niej zagniezdzil sie zlosliwy troll co blokuje dostep do sprzetu. Tak nie moze byc.
Mieszkancy gminy utrzymuja te pania. Kosztuje ona nas jakies 2000 zl miesiecznie - sama pensja, do tego prad ktory ta pani ciagnie. Nie moze byc tak, ze robi nam laske ze przychodzi do pracy i otwiera biblioteke lub swietlice. 

Tymczasem co rusz wiesza kartke ze nieczynne. To za co my jej placimy? Przeciez ona bierze pelna pensje czy jest otwarta swietlica czy nieczynna. Tak nie moze byc. Skoro miejscem jej pracy jest Swietlica Wiejska w Sokolkach, to powinna tu byc codziennie 8 godzin dziennie i obslugiwac uzytkownikow bez laski i fochow. Wszak ma placone za 40 godzin tygodniowo i tyle  powinna pracowac bez kombinowania.

Tymczasem co pare dni kartka wisi, ze ona na jakims rzekomo szkoleniu lub zastepstwie. Ktos to sprawdza czy ona faktycznie na zastepstwie a nie na grzybach lub rybach?

Przede wszystkim jej miejsce pracy jest w Sokolkach i tu musi byc. Stozne niech sobie znajdzie inne zastepstwo. 

Ona musi byc tutaj codziennie w pracy bez laski ze otwiera Wiejska Swietlice i bez laski  udostepniac sprzet,  internet, ksiazki.

czwartek, 10 lipca 2014

Krycha wyrwala kabel

Indianka dzis pilnie pracowala nad dokumentacja komornicza i sadowa. Tym razem wzmocniona o swoje nowe kodeksiki. Pracowala jak zwykle na komputerku pozbawionym internetu bo te z internetem byly zajete, poza tym maja obce Indiance oprogramowanie Apple i stad pisanie na nich jest uciazliwe.
Maja tez takie minimalistyczne klawiatury ktore zle reaguja na blyskawiczny styl pisania Indianki. Generalnie zle sie na nich pracuje i niewydajnie. Indianka woli pisac na normalnej klawiaturze. Poza tym z tego starego zloma pozbawionego internetu nikt jej nie wygania. Nikt go nie chce uzywac.

Obok na duzej sali byla stypa na 60 osob. Brzeczaly naczynia. Zabrzmialy modly.

Indianka pochlonieta swoimi sprawami nie zajrzala nawet tam. Chlopcy co grali na komputerach obok tez sie stypa nie interesowali.

Stypa szybko sie skonczyla i salka z komputerami tam stojacymi sie zwolnila. Pierwszy pojawil sie tam Eryk.

Pozwolila? - zapytala zaskoczona Indianka.
Tak.

Indianka zapytala bibliotekarke czy moze sie do salki przeniesc i o dziwo byla zgoda.

Trzeci komputer tez zostal zajety przez drugiego chlopca.
Radosc byla wielka, gdyz komputery w tej salce sa duzo latwiejsze i wygodniejsze w obsludze.

Chlopcy zaangazowali sie w gre, Indianka w papiery, a na kolczastych komputerach w bibliotece usiadly blondyneczki grajace w farmerame.

Przyjechal dzielnicowy pod Swietlice. Wokol niego zebraly sie Krycha, Emilka i Ewelina ze sklepu. Nawijaly mu makaron na uszy. Posluchal je i odjechal.

Gdy Indianka miala chec wydrukowac napisane pisma - Eryk uprzejmie udostepnil swoj komputer do ktorego jedynego jest podpieta drukarka. Indianka przesiadla sie. Wlozyla do pustego zasobnika swoj papier i wcisnela klawisz uruchamiajacy drukarke. I nic. Zbadala drukarke z kazdej strony i zauwazyla ze kabel zasilajacy wyrwany i wyniesiony.

Pani Krystyno! Da pani kabel. Mam tylko kilka stron do komornika do wydrukowania.

Co, nie ma kabla? To pani ostatnio drukowala.

Nie ja drukowalam ostatnia i nie ja wyjelam kabel. Pani go ma.

Ja nie mam kabla! To pewnie chlopcy wyjeli. Chlopcy, gdzie jest kabel? - pani Krystyna rznela glupa.

To nie chlopcy tylko pani zabrala kabel. Niech pani da.

Nie dam! Szef zabronil!

Kiedy zabronil i dlaczego?

Zawsze zabrania.

No, ale inne osoby drukuja to i ja moge kilka kartek. Mam nawet swoj papier.

Nie ma kabla!

To ja wezme kabel z kopiarki. - To mowiac Indianka siegnela po kabel od kopiarki. Wygladal na pasujacy do drukarki.

Krycha tygrysim skokiem i prawie z piesciami rzucila sie w strone Imdianki i wyrwala jej kabel.

Warknela na Indianke. Dziewczynki patrzyly przerazone.

Indianka zrezygnowala z drukowania i poszla na swoje stanowisko napisac kolejne pismo.

Indianka przypomniala sobie jak dziesiatki ludzi korzystalo u niej za darmo z internetu. A ona teraz potrzebuje normalnie skorzystac ze sprzetu kupionego za unijne pieniadze do publicznego uzytku, a wredna bibliotekara jej to uniemozliwia. Co ona od Indianki chce?
Uczepila sie jak rzep psiego ogona.
Indianke meczy ten zlosliwy biblioteczny troll.

środa, 9 lipca 2014

Kodeksy

Wreszcie dotarly choc nie wszystkie. Swiezutkie. Nowiutkie. Pachnace drukiem. Podreczne. Co prawda bez komentarzy i casusow, ale sa. Mozna zaczac korzystac. Zawsze troche latwiej bedzie ogarnac te skomplikowana korespondencje urzedowa i sadowa.

Pracowite godziny w bibliotece

Dzis 6 godzin Indianka pracowicie spedzila nad dokumentacja komornicza i sadowa. Kilka pism procesowych stworzyla. Niestety wredna bibliotekarka nie pozwolila ich wydrukowac wiedzac doskonale, ze to wazne i pilne pisma. Sama drukuje rozne bzdety a Indiance waznych pism nie pozwala wydrukowac. Indianka ponosi wielkie straty z tego powodu, ze pisma jeszcze nie nadane poczta, gdyz komornik nie reaguje na emaile i pewnie niebawem zaatakuje Indianke. Indianka tej podlej kobiecie nigdy tego nie wybaczy. 

wtorek, 8 lipca 2014

Indianka ugryzla bulke

Indianka po 4 dniach nieczynnej Wiejskiej Swietlicy w Sokolkach wreszcie dorwala sie do komputera. W piatek, sobote, niedziele i poniedzialek dostepu do komputerow i internetu nie bylo.

Dopiero dzis - we wtorek. Pracowala pilnie nad stosem papierow komorniczych. Bylo pusto. Dopiero po paru godzinach przyszly 3 sliczne blond dziewuszki pograc na komputerach. Siedzialy na jednym, gdyz pani Krysia zamknela 3 wolne komputery na klucz i nikogo tam nie wpuszczala.

Indianka myslala ze komputery sa dla mieszkancow gminy a nie dla bezczynnego stania za zamknietymi drzwiami. Trzeba napisac wniosek do przelozonego pani Krysi, aby udostepnil mieszkancom gminy wszystkie komputery. Wszak sa do uzytku ludzi i powinny byc codziennie dostepne bez ograniczen.

Tym razem jak nigdy wczesniej
Indianka pracowala az 7 godzin w pelnym skupieniu. Byla juz znu
zona i zmeczona gdy siegnela po bulke i odgryzla kes.

Znienacka wyskoczyla pani Krysia i zrobila Indiance zdjecie z bliska. Miala zlosliwy wyraz twarzy gdy to zdjecie robila. Indianke zatkalo.

"Co pani robi? Ja sobie nie zycze aby pani robila mi zdjecia."
"Mam juz trzy pani zdjecia!" - zakrzyknela pani Krysia.
"Prosze skasowac. Ja sobie nie zycze. To jest nekanie."
"Mam zdjecia jak pani JE!" - krzyknela pani Krysia.
"To normalne ze jem. Pani tez je." rzekla Indianka ze spokojem.
"ALE PANI JE PRZY KOMPUTERZE!"
"I co z tego?"
"Mam dowod do sadu ze pani je przy komputerze!"
"I co, wsadzi mnie pani do kryminalu za ugryzienie mojej wlasnej bulki? Pani chyba jest psychiczna. Niech pani sie ode mnie odczepi." - odrzekla poirytowana Indianka.

Odwrocila sie plecami do uciazliwej bibliotekarki i kontynuuowala swoje odwolania, ale nie mogla sie juz skupic wytracona z rownowagi glupim i bezczelnym zachowaniem bibliotekarki.

poniedziałek, 7 lipca 2014

Ladna pogoda

Indianka ma dosc wedrowania po wsi na ten moment.
Pora pomieszkac, zadbac o siebie. Wykapac sie. Umyc wlosy.
Rozczesac je. Pomyslec jak pozbyc sie kuny.


Rozmyslania Indianki nad warsztatem korespondencyjnym

Indianka duma jakby tutaj lepiej zorganizowac sobie warsztat pracy w istniejacych warunkach bezpradowia.

Ma kilka pomyslow. Te mniejsze pisemka moze pisac na tablecie. Moze czesc pism pisac dlugopisem, skanowac je na tablet i wysylac w formie zalacznikow.

Raz w tygodniu gdzies trzeba bedzie je wydrukowac i wyslac poczta polska jako polecone.

Pisanie na tablecie jest mozolne, powolne i szybko wyczerpuje baterie. No, ale lepszy rydz niz nic.

Te  wieksze pisma i tak trzeba bedzie pisac na laptopie. Zgrywac na paluch i wklejac do internetu.

W zwiazku z koniecznoscia zakupu kodeksow Indianka znow nie zaplaci znajomemu za siano co ja drazni bo by chciala juz sie z nim rozliczyc.

Takze na zakupy w sklepie nie starczy. Bedzie musiala bazowac na tym co wyhoduje na gospodarstwie. Serek juz sie robi.
Zaraz idzie kozy wydoic i zrobi budyn.

Kury zarwaly niesienie. Dostaly dobrej karmy bialkowej, ale jaj nie widac. Za to widac lasice. Mieszka na stajni i morduje drob.

Runda


Indianka zrobila runde po wsi w poszukiwaniu gniazdka z pradem. Znalazla u znajomych w Sokolkach. Grzeszni znajomi okazali sie dobrymi Samarytaninami. Napisala u nich jedno pismo. Ale ma ich do napisania wiecej.

Wczesniej byla tez w kosciele gdzie podzielila sie swoim problemem z ksiedzem. Zachecilo ja do tego fajne kazanie ksiedza ktory nawolywal tych co maja problemy aby przyszli z nimi do Jezusa. Rozczarowala sie. Nie pomogl (pewnie dlatego ze nie jest Jezusem tylko jego niedoskonalym sekretarzem) ale slusznie zauwazyl ze od dostepu do komputerow i internetu jest swietlica wiejska i od niej nalezy zdecydowanie domagac sie tegoz dostepu. Poradzil Indiance aby udala sie do soltysa Sokolek i mu zglosila problem z ustawicznie nieczynna swietlica i blokowaniem dostepu do internetu. Indianka poszla za rada ksiedza. Soltysa nie zastala, ale spotkala jego syna i jednoczesnie radnego. Takze radnemu nie jest na reke wizja zamkniecia swietlicy na cale wakacje.  On i jego koledzy chcieliby z niej korzystac.
Postanowili, ze niezbedna bedzie interwencja w Kowalach.

niedziela, 6 lipca 2014

Monitoring

Dyrektor Gminnego Centrum Kultury w Kowalach Oleckich
 
Prosze o zabezpieczenie dowodow w postaci nagran monitoringu z dnia 21 czerwca 2014 wewnatrz kawiarenki internetowej przed godzina 20.oo oraz z dnia 3 lipiec 2014 przed budynkiem Swietlicy Wiejskiej w Sokolkach.
 
Indianka
607507811

piątek, 4 lipca 2014

Publiczny punkt dostepu do internetu w Sokolkach

List otwarty do dyrektora
Gminnego Centrum Domu Kultury w Kowalach Oleckich

Witam serdecznie

Ostatnio jestem zmuszona korzystac z publicznego dostepu do internetu w Sokolkach. Mam wiele pilnych, terminowych pism do napisania i wyslania. Od zeszlego roku nie mam pradu w domu. Srednio raz lub dwa razy w tygodniu jestem w Wiejskiej Swietlicy w Sokolkach. Niestety bardzo czesto jest nieczynna co  uniemozliwia mi sprawne zalatwianie korespondencji urzedowej. Czesto przychodze tam na darmo, gdyz albo jest nieczynna co rusz pod wieloma pretekstami, albo czesc komputerow wylaczona z eksploatacji i zamknieta na klucz, a druga czesc okupowana przez dzieci grajace godzinami w gry komputerowe. Nie ma na czym pracowac. Prosilam pania bibliotekarke aby udostepnila wolne komputery ale nie zgodzila sie. Jest tak ze na 7 komputerow tylko 2 dzialaja. Dwoje dzieci gra a reszta tloczy sie nad nimi. Pani bibliotekarka uniemozliwia  skorzystanie z wolnych komputerow i tym samym internetu.
 Proponowalam pani bibliotekarce ze przyniose swoj laptop by na nim pracowac w swietlicy.
Tez sie nie zgodzila. 

Czasem musze podladowac komorke. Komorka pobiera sladowe ilosci pradu. Takze laptop niewielki ma pobor mocy. Pani bibliotekarka wyrywa mi kable z gniazdek.
Nie mam pradu w domu i mozliwosci by w nim podladowac komorke. Przy okazji bytnosci w Wiejskiej Swietlicy chcialabym miec taka mozliwosc. Jesli to konieczne moge zaplacic za zuzyty prad.

Do tej pory z powodu braku swobodnego dostepu do komputera z internetem - nie udalo mi sie uporac z wieloma terminowymi pismami. Zaskutkowalo to ogromnymi stratami finansowymi.

Na oknie Swietlicy Wiejskiej widnieje napis ze miesci sie w niej publiczny punkt dostepu do internetu czyli dla wszystkich mieszkancow. Jednak bibliotekarka z uporem maniaka ciagle powtarza ze komputery sa tylko dla dzieci i ustawicznie robi mi wyrzuty ze korzystam z nich. Jest wobec mnie bardzo nieprzyjemna. Trzykrotnie awanturowala sie i wyrzucala mnie z biblioteki w tym raz napuscila na mnie swojego meza aby mnie pobil. W zwiazku z tym bardzo bym prosila o interwencje w Wiejskiej Swietlicy i stworzenie warunkow do swobodnego korzystania z komputerow oraz zapewnienia bezpiecznego uzytkowania tego miejsca.

Obecnie punkt publicznego dostepu do internetu w Sokolkach nie spelnia wytycznych projektu na podstawie ktorego zostal utworzony. Nie ulatwia kontaktu ze swiatem oraz nie dostarcza niezbednej wiedzy do przetrwania w nim. Nie niweluje roznic technologicznych ni rozwojowych. Za sprawa pani tam pracujacej nie jest tez miejscem przyjemnym ani bezpiecznym.
Nie zycze sobie by judzila ludzi przeciwko mnie i napuszczala na mnie swojego meza.

Takze w zwiazku z zapowiedzia zamkniecia publiczego dostepu do internetu na poltora miesiaca zglaszam sie na ochotnika do poprowadzenia tegoz punktu jak i swietlicy jako wolontariuszka.

Prosze o pozytywne rozpatrzenie mojej inicjatywy.

Indianka
607507811

czwartek, 3 lipca 2014

Zebranie w sokolkach


Dzis o godzinie 16.oo w lokalnym domu kultury w sokolkach odbylo sie gminne spotkanie mieszkancow okolicznych wiosek. Zebranie dotyczylo podzialu unijnej i gminnej kasy przypadajacej na nasza gmine.
O dziwo mieszkancy nie przybyli podzielic sie z prowadzacym spotkanie prezesem euro consultingu panem Zdzislawem Ryszkowskim swoimi potrzebami i pomyslami zagospodarowania tej kasy. Zapewne stalo sie tak za sprawa skapej informacji mylnie adresowanej do mieszkancow sokolek. Takze cel spotkania pozostal tajemnica do ostatniej chwili.

Indianka zapytawszy pania bibliotekarke czego dotyczy to spotkanie odbywajace sie w jej swietlicy uslyszala gniewny pomruk pani bibliotekarki stwierdzajacej ze nie jest wrozka.

Poniewaz pani bibliotekarka kazala skonczyc uzywanie komputera godzine wczesniej z uwagi na to spotkanie odbywajace sie dwie sale dalej -Indianka zainteresowala sie tym zebraniem i dobrze sie stalo gdyz miala okazje wyrazic swoja opinie o brakach i patologiach w funkcjonowaniu lokalnego domu kultury a zwlaszcza kawiarenki internetowej. Zabrala glos miedzy innymi o potrzebie wyposazenia kawiarenki w nowe, sprawne i funkcjonalne komputery a takze doposazenia jej w peryferia typu skaner i dodatkowa drukarka.

Wspomniala tez o potrzebie zatrudnienia animatora ktory by umial dzieciom zorganizowac czas, aby zamiast walczyc o komputer integrowaly sie w planszowych grach zespolowych.

W zwiazku z widmem zamkniecia domu kultury na poltora miesiaca Indianka zaproponowala ze poprowadzi biblioteke i swietlice w czasie nieobecnosci pani bibliotekarki. Poprowadzi za darmo w ramach wolontariatu.

Prezes Ryszkowski byl zachwycony inicjatywa Indianki. Pani Krysia zdecydowanie nie. Nakrzyczala na Indianke. Jednak glos decydujacy ma dyrektor domu kultury w Kowalach Oleckich. Miejmy nadzieje ze przychyli sie do szlachetnej inicjatywy Indianki i swietlica jak i biblioteka pozostana czynne przez wakacje.

Na spotkaniu takze zabral glos syn soltysa sokolek. Mowil o checi zagospodarowania kawalka gruntu przy szkole na dodatkowe boisko lub inny teren rekreacyjny.

Natomiast Indianka wspomniala, iz warto zaiwestowac w infrastrukture wiosek i wyposazyc je w brukowane kamienna kostka twarde i trwale nawierzchnie drog i ladne chodniki.

Spotkanie zakonczono zapowiedzia warsztatow i dalszych konsultacji spolecznych ktore maja sie odbyc we wrzesniu w lokalnej swietlicy. Wszyscy mieszkancy okolicznych wiosek moga sie czuc zaproszeni.

Piekno natury

No, teraz sie udalo wkleic foto ;)))
Na tych McIntoshach ciezko sie pracuje i nie ma polskiej czcionki :)

Piekno natury

Indianka jest urzeczona pieknem otaczajacej jej natury i ma dla was setki przepieknych zdjec :)
Beda one jak i dodatkowe, pikantne i bardzo szczere posty publikowane na tajnym blogu, niewidocznym dla zlych oczu donosicieli z krakowa i lokalnej wiochy :D (w okolicznych wioskach mieszkaja poczciwi ludzie, ale wsrod nich niestety trafiaja sie zgnile donosicielskie jaja chetne szkodzic indiance, zapewne z czystej zawisci i wrodzonej podlosci. te zgnile jaja nie beda kalac tajnego bloga indianki swoimi dusznymi wyziewami. 

Na tymze tajnym blogu oj sie bedzie ujawnialo rozne pokretne poczynania nieuczciwych typow, o ktorych indianka nie pisze na tym :D

Indianka bierze byka za rogi



Kupila zestaw najnowszych kodeksow prawnych oraz konstytucje i bedzie dzialac.



niedziela, 29 czerwca 2014

Prawnik pro publico bono


Indianka nie ma pradu, dostepu do komputera, a pietrzy sie przed nia stos pilnej korespondencji komorniczej i sadowej. We wsi nie ma gdzie pisac. Lokalna biblioteka co rusz nieczynna pod dziesiatkami pretekstow, a jesli cudem czynna to bibliotekara nie pozwala uruchomic laptopa gdy biblioteczne lub swietlicowe komputery zajete sa przez dzieci grajace w gry komputerowe co jest nagminne.

Publiczny punkt dostepu do internetu nigdy nie jest czynny od 9.00 jak glosi informacja na szybie biblioteki.

Nie ma warunkow ni mozliwosci by w bibliotece napisac wymagajace dostepu do internetu i pelnego skupienia pismo prawnicze. 

Indianka nie ma warunkow by w terminie odpowiadac na pisma komornicze i sadowe i przez to jest obarczana coraz wiekszymi karami i kosztami komorniczymi oraz traci szanse na obrone przed falszywymi pomowieniami. To niesprawiedliwe. To nie jest w porzadku. Same klody pod nogi.

Potrzebna aktywna pomoc prawnika pro publico bono ktory zdejmie z Indianki uciazliwosc pisania pism prawniczych gdyz Indianka nie ma na to szans by w terminie je tworzyc majac zablokowany dostep do internetu.

607507811

Zmeczenie


O jakzesz Indiance nie chce sie wstawac i isc gdziekolwiek.
Co prawda planowala isc do kosciola ale nie ma sily ni ochoty nadwyrezac sie. Jest zmeczona tym czesto jalowym bieganiem do biblioteki ktora albo jest co rusz nieczynna albo nie ma dostepu do netu. Wczoraj godzine przed zamknieciem prad byl wylaczony.

Ma prace przy zwierzetach. Indyki zaczely sie wykluwac i trzeba miec na nie oko. Takze kozy sa do wydojenia i formalne pisma do opracowania. 


piątek, 27 czerwca 2014

Moi Drodzy :)


Dziękuję Wam serdecznie za pamięć i troskę :) Od czasu do czasu gdy mam dostęp do Internetu widzę Wasze życzliwe komentarze i dostaję też miłe, zatroskane emaile. Serdecznie dzięki za nie :) Buziaki!
Niestety, mam tonę problemów, dużo pracy, mało czasu, brak kasy, brak prądu i dostępu do Internetu, 
więc nie mam możliwości pisać na bieżąco bloga, a mam wiele do powiedzenia, bo wiele się dzieje :D 
Mam pomysł, aby umożliwić Wam jego pisania wsparcie, poprzez zakupy w moim gospodarstwie.

Chodzi o jaja, nabiał, warzywa i inne fajne rzeczy pozyskiwane na moim naturalnym gospodarstwie.
Wszak i tak co miesiąc wydajecie pieniążki na artykuły spożywcze w marketach zachodnich gnieżdżących się w Polsce :)

Za zgromadzone pieniążki mam zamiar kupić panel solarny, ara xakumulator i ładować laptopa w domu, coby utrzymać kontakt ze światem i możliwość na bieżąco publikowania wydarzeń z mojego życia, które ostatnio są przebogate i obfitujące w niesamowite, a niekiedy drastyczne przygody :)
Pora wesprzeć ciężko pracującego polskiego rolnika poprzez bezpośrednie zamówienia wprost z gospodarstwa :)

Proponuję wykupienie miesięcznego abonamentu na zakup jaj i nabiału w kwocie 60 zł/miesięcznie.
W ramach abonamentu będę wysyłać jaja, mleko kozie, warzywa i co dobrego naturalnego będę miała z mojego gospodarstwa. Zainteresowanych proszę o email na: RanchoRomantica@vp.pl
Osoby, które wykupią w/w abonament - będą miały darmowy dostęp do tajnego bloga i setek zdjęć, które robię na bieżąco i niebawem zacznę tam zamieszczać :)
Pozdrawiam serdecznie,
zatroskana Indianka

3 lipca 2014
Oferta nieaktualna z uwagi na donosy.
Bibliotekara i sklepikara Emilia strasza nasylaniem kontroli a Indianka na to nie ma ochoty.
zatem nabial tylko sobie wytwarza.

sobota, 14 czerwca 2014

Odezwa do Narodu :)

Narodzie, mam nadzieję, że nie jesteś w poniżeniu i głodzie? :D
Bardzo się o Ciebie troskam :)
Całusy z pięknych Mazur,
 
Zapracowana Indianka :)