niedziela, 11 sierpnia 2013

Pasja: drób! :)

Gęsi Kubańskie Garbonose - gęsi Indianki :) (foto: Sven C.)

Indianka odkryła w sobie nową pasję :) Drób! :) Drób drób drób! :D

Warunki na farmie ma wspaniałe, choć zagrożeń tutaj dla drobiu też mnóstwo:
lisy, jastrzębie, kuny, tchórze, łasice. Ciężko odchować tu drób. Trzeba budować woliery, uszczelniać budynki. Puszczać psa aby gonił lisa i inne drapieżniki. A i to może nie wystarczyć. Lis się może podkopać, a kuna lub łasica wejść po budynku do drobiu.


Sabunia troskliwie opiekuje się gęsiętami :) Dobra psinka! Nie da nikomu ruszyć maleństw... :)
Saba spisuje się wspaniale. Troskliwie opiekuje się gęsiętami. Goni lisiurę zawzięcie. Para dorosłych gęsi daje sobie radę sama. Wie, że trzeba trzymać się blisko podwórka i siedliska. Nie zapuszcza się daleko w pole. Żeruje wokół domu i głośno wrzeszczy gdy widzi coś podejrzanego.

Tymczasem Indiankę boli nóżka od kopania. Nakopała się setnie. Urażona kolcem stopa nadal boli, a nawet bardziej. Ale nic to. Ważne, że dzieło posuwa się do przodu :)




Czarna Kawa

czarna kawa co ma postawić na nogi :)
pożywna jajecznica z grzybami
śniadanie niedzielne - paliwo niezbędne do pracy przy ogrodzeniu :)

Ufff... Słoneczko świeci. Jest ładnie. Aby nie było dzisiaj za ładnie, bo ziemia wyschnie i Indianka zaplanowanych słupów nie wkopie.

Pije czarną kawę aby się postawić na nogi. Całe życie nie piła kawy, bo to trucizna. Ale ta trucizna chyba trochę ją budzi. Skoro nie ma królewicza, który by ją obudził pocałunkiem, to musi to zrobić czarna kawa :)

Przed nią wiele słupów do wkopania. Kopie się nie za lekko, zwłaszcza tam gdzie glina. No, ale trzeba powalczyć. Najpierw napoi i nakarmi zwierzynę, a potem szpadel w dłoń i do boju :)
Na śniadanie zrobiła sobie jajecznicę z grzybami na sosie kurczakowym, do tego chleb domowego wypieku. Posiliła się i teraz może iść ciężko pracować :)

sobota, 10 sierpnia 2013

Operacja "ogrodzenie"

Linka do czerpania wody i izolatory do drutu
Miarka do mierzenia głębokości dołka i linka do wiadra do wody
pierwszy słupek
Drugi słupek ;)
Szpadel czerwony
Taczka do gleby
Wiadro do czerpania wody, a obok dołek gliniasty zalany wodą dla rozmiękczenia gleby

Indianka cała mokra. Jej ciuchy całe mokre i szczelnie obciskają jej ciało. Mokry podkoszulek piękne podkreślił jej biust. Włosy mokre. Falują. Indianka pochłonięta akcją “ogrodzenie” nie założyła kurtki przeciwdeszczowej. Deszcz ciepły jest. Przyjemny. Leje aż miło :) Ziemia wspaniale nasiąka wodą.

Indianka wkopała dwa olchowe słupy ogrodzeniowe oraz nadkopała kilka kolejnych dołków. Wkręciła izolatory. Sprawdziła linię prostą ogrodzenia. 

Tam gdzie się ciężko kopało – wlała wodę do dołka, aby rozmiękczyła glebę. Potem się tak obficie niebo rozpłakało – że nie musiała już dolewać wody wiadrem, bo zrobił to za nią dobry deszcz. Deszcz kocha Indiankę ;) Bóg go przysłał, aby ułatwił pracę pracowitej dziewczynie.
Dzięki odpowiedniej aurze i sprzętowi Indianka da radę w ten weekend postawić nowy odcinek ogrodzenia. Ciężko się kopie, ale powinno być łatwiej po takich rzęsistych deszczach. 


Indianka przemoczona do suchej nitki weszła do domu, by zrobić sobie obiadek i odpocząć po tym mozolnym wysiłku. Za taką ofiarną pracę należy się pieczony kurczaczek z ziemniaczkami i sosem dyniowym :) 


Dzień jest idealny na kopanie. Po obiedzie chciałaby kontynuować pracę, tak aby ten dzień zamknąć bilansem chociaż 4 słupów wkopanych.
Narzędzia do walki z ziemią o solidne ogrodzenie :)

  1. Wiadro z linką do pobierania wody z rzeczki i nawadniania zbitej ziemi, zwłaszcza gliniastej.
  2. Grabie do nagarniania wykopanej ziemi pod słup.
  3. Szpadel do kopania i wybierania ziemi z dołka.
  4. Taczka na wydobytą ziemię.
  5. Taczka na kamienie.
  6. Słupy do wkopywania
  7. Tyczki oraz izolatory do wyznaczania linii prostej ogrodzenia stałego.
  8. Wkrętak do izolatorów uzyskany z połamanej tyczki pastucha elektrycznego.
  9. Linka do czerpania wody z rzeczki
  10. Miarka do mierzenia głębokości dołka
  11. Komórka do dokumentacji poczynionych prac fizycznych

Mokro

Nareszcie leje! Jakże cudownie mokro. Aż kląszczy! :) Teraz Indianka będzie mogła urzeczywistnić swoje plany kopawcze. Szpadle już czekają w rzędzie.

Indianka się zaraz odpowiednio ubierze i idzie dźgać ziemię i wkopywać swoje piękne, rude słupy :D Pogoda sprzyja! :)

czwartek, 8 sierpnia 2013

Rowerzysta


Do Indianki dotarł niespodziewany gość. Rowerzysta z Pruszkowa koło Warszawy. Zmierza do Bartoszyc. Zna Indiankę z bloga, którego podczytywał 3 lata temu. Ostał na jeden nocleg w namiocie Czegewary w stajni. Wykąpał się w kaście na dworze. Podczas kąpieli został uraczony prysznicem z nieba. Nagle zerwał się wiatr i luneło. Indiankę też schlustało, akurat jak niosła naczynia i herbatę do stajni, gdzie jedli kolację. Zjedli razem kolację ze wspólnych składników. Wcześniej naprawił kółko do taczki - to jest załatał je. Zrobił przegląd rowerów i wyznaczył ich słabe punkty. Najbardziej kosztowna będzie wymiana przerzutki, która jest połamana. Trzeba też wymienić 3 szprychy w drugim rowerze. Ile mógł, tyle poprawił te rowery. Ustawił i napompował koła.

Jak zdąży przed wyjazdem, to zajrzy do wykaszarki i spróbuje zlikwidować wyciek paliwa. Wieczorem przy kolacji fajnie opowiadał o filmach, które widział. O jakimś radzieckim “Los człowieka” i o amerykańskim horrorze pt. “Lśnienie” Z kolei Indianka opowiedziała mu o korporacji Monsanto :) Jak przejmuje rynki żywnościowe na świecie i truje ludzi chorobotwórczymi produktami spożywczymi.

Gość wyciągnął cytrynówkę, która była pyszna. Własnej roboty. Sok z cytryny, skórka z cytryny, miód, cukier, goździki, ziele angielskie i spirytus :) Indianka przyniosła szkło. Wypili za spotkanie. Gdy niebo pokryła gęsta sieć gwiazd – senna Indianka ewakuowała się do domu spać. Jak to Indianka :) Wierna jak zawsze swoim niezłomnym zasadom...

Rano zajrzał do wykaszarki. Znalazł przetarcie w zbiorniku na paliwo. Na połowie wysokości zbiornika jest dziura, przez którą się wysącza paliwo. Czyli można lać paliwo tylko do połowy i uważać jak się kładzie na ziemię wykaszarkę, aby paliwo nie wyciekało ze zbiornika.

Na odjezdnym ładnie pożegnał się. Pocałował po szarmancku Indiankę w rękę, a nawet w policzek. Pojechał. Po chwili wrócił szukając pompki. Po półgodzinie znalazł ją w swojej torbie.
Znów się pożegnał. Tym razem metodą na "niedźwiedzia" - tak szczerze i od serca ;)
Przycisnął Indiankę mocno do swego korpusu po czym zauważył - "Ale cycki to ty masz fajne!"
"Szerokiej drogi!" - śmiała się Indianka i pośpiesznie weszła do domu, by mu coś jeszcze ciekawego do głowy nie przyszło na temat jej biustu :D

środa, 7 sierpnia 2013

Metoda Małych Kroczków

Indianka przeszlifowała starą podłogę od psiej budy
 usuwając zanieczyszczenia i zasinienia drewna.
Indianka, gdy nie ma siły pracować, narzuca sobie Metodę Małych Kroczków. Wybiera wówczas zadania cząstkowe takie jak na przykład dziś. Jest zbyt duszno i gorąco, by ciężko fizycznie pracować, ale za to pogoda jest w sam raz na szlifowanie i malowanie elementów, które tej konserwacji i zdobienia wymagają. Indianka lubi takie rzeczy robić, więc z tym większą przyjemnością się nim oddaje.

Stary koszyczek na chleb zyskał nowy wygląd i życie :)

W ten sposób nadała nowe życie staremu, pociemniałemu koszyczkowi na chleb oraz odrestaurowała podłogę od psiej budy. Mała rzecz, a cieszy :) Przeszlifowane i przemalowane elementy już schną rudziejąc pięknie w zachodzącym Słońcu.

A tu świeżo pomalowany koszyczek na chleb.
Psia podłoga przeszlifowana, pomalowana i schnie :)


Jajecznica

Jaja na naleśniki.
Jaja na ciasto drożdżowe :)
Jajecznica na cebulce na patelni.
Kromki swojskiego chleba domowego wypieku.
Śniadanie :)
Smakowita jajecznica ze świeżych jaj prosto od indiańskich kur :)

Indianka sprzedała 30 jaj po 15 zł i jeszcze zostało jej drugie tyle na jajecznicę, naleśniki i na ciasto. Wreszcie ma gaz! Może smażyć naleśniki i gotować obiady na kuchence gazowej. Zjadła już swoją smakowitą jajecznicę smażoną na cebuli i teraz zaparza herbatę miętową do picia. Jest duszno. Może będzie dziś padać.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Szukam transportu


Szukam taniego, regularnego transportu do przewozu niewielkiej ilości jaj na trasie:
Kowale Oleckie – Szczecin
Kowale Oleckie – Warszawa
Kowale Oleckie - Kętrzyn
Kowale Oleckie - Poznań
Kowale Oleckie - Gdańsk
Kowale Oleckie - inne miasta.

Mości Król

Mości Król Reproduktor we własnej, królewskiej osobie :) Będzie krył królice indiańskie :)

Po południu przyjechał Mości Król Reproduktor :) Przywiózł go dawny listonosz, który obsługiwał ten rewir lata temu.

Nowa wykrętarka Indianki. Bardzo sobie ją chwali.
Ułatwia jej różne czynności m.in. wyśmienicie się nadaje do dziurkowania donic, skrzynek, wykręcania śrubek, jak też Indianka ma nadzieję że będzie przydatna przy przykręcaniu desek do słupków ogrodzeniowych.

Indianka umiejętnie otworzyła zaśrubowaną skrzynkę przy pomocy wkrętarko- wykrętarki. Wykręciła kilkanaście śrubek. Jedną z nich użyła do naprawy wideł.
Duża, solidna i pojemna skrzynka ze sklejki. Indianka słono zapłaciła za przesyłkę, wręcz połowę wartości królika, więc warto tę skrzynkę wykorzystać w gospodarstwie. Wyśmienicie się nada na duże gniazdo dla kur.
Skrzynka jest pojemna i masywna – w sam raz na nowe gniazdo dla kur.
Nasypie do niego suchego siana i ustawi w zacisznym miejscu w kurniku, aby kurki się w niej śmiało niosły.

Indianka naprawia widły.


Indiankę znowu morzy nieopanowany sen. Chyba powinna się wybrać do lekarza by sprawdzić co jej jest i zobaczyć czy lekarze na to coś potrafią poradzić. Jest osłabiona i śnięta jak ryba. Nie ma siły nic robić.

Jest prawie siódma wieczorem. Nadal gorąco. Indianka poszłaby kosić, ale nie da rady. Jest wyczerpana. Łyknie kawy. Może to coś pomoże. Wczoraj kawa troszkę poprawiła samopoczucie.

Zgrzana

Elektryczne sznurki pastucha.
Ufff... jak gorąco :). Indianka jako rzekła niżej – musiała zweryfikować swoje dzisiejsze plany. Jest za gorąco by ciężko fizycznie pracować w żarze. Zatem zajęła się przerabianiem pastucha elektrycznego. Próbuje uciekać do cienia gdzie to tylko możliwe. Przerobiła i poprawiła już ok. 200 metrów pastucha elektrycznego. Pora wybrać siano spod niego i wykosić to co jeszcze niewykoszone a dotyka druta i pożera prąd osłabiając moc uderzeniową pastucha.

Pastuch elektryczny rozciągnięty na nowych olchowych słupach ogrodzeniowych wykonanych przez Indiankę.

Klamki do bramki pastucha elektrycznego.

Konie, mimo wolności – wybrały stajnię jako miejsce dziennego pobytu. Stoją tam godzinami rzadko wychodząc na dwór. Jest im najwyraźniej za gorąco.
Pora na lunch.

W kurniku Indianka znalazła kolejne 3 niezwykle jajowate jajeczka, ale ma chęć na kurczaka na luncho-obiad.

Kurczak się już piecze. Jeszcze ziemniaki trzeba obrać.

40 jajeczek!


Młodziutkie kurki niosą swoje pierwsze jajeczka.
Jajeczka są malutkie, więc cena na jajeczka to 50 groszy za sztukę.
Zatem dziesiątka jajeczek to tylko 5zł, a 40 jajeczek to tylko 20zł.
Kurki zapraszają na jajeczka :)

Jaja od indiańskich kur łąkowych :)



I tutaj nasuwa się Indiance spostrzeżenie. Kupowane czasem gotowe odchowane kury, niby młode kokoszki co się nigdy nie niosły – po pewnym czasie aklimatyzacji w nowym miejscu od razu niosą duże jaja. Wniosek jest taki, że wcale nie są młode, bo młode kurki niosą właśnie maleńkie jajeczka.

Czyli handlarze drobiu, którzy rozprowadzają drób i sprzedają kury jako niby młode kokoszki co dopiero zaczną się nieść – po prostu oszukują klientów.
Przywożą stare kury już wyeksploatowane i sprzedają je w cenie młodych kurek, które są droższe.

Dzisiaj Indianka wymieni siano w gniazdach kur, aby miały miękkie i czyste gniazda do składania jajeczek :) Składają jajeczka w 4 gniazdach.
Pora też ukosić im świeżej trawy i ziół do dziobania.

Wypuściła 3 kobyły na dwór, aby się najadły świeżej trawy. Chyba się dzisiaj zajmie pastuchem elektrycznym w pierwszej kolejności.

Pogoda piękna i aż się prosi, aby kurki wypuścić na dwór, ale Indianka będzie daleko od domu kosiła trawę dziś, więc nie zostawi kurek na pastwę lisów i jastrzębi na dworze. Dzisiaj muszą zostać w kurniku, więc dostaną dużo zielska do dziobania w środku. Bardzo trudno na kolonii upilnować drób przed zagrożeniami jak się nie ma woliery, a nawet i woliera nie gwarantuje bezpieczeństwa zwierząt, bo lis może się podkopać pod wolierą, a kuna po wolierze wejdzie do środka i tak dopadnie kury.

Indianka ma ochotę na swoje jajeczka, ale jest akurat równo 40 sztuk, więc zostawi dla klienta.
Dziś na śniadanie dżem. Ale jajeczka kuszą :)

Indianka się dzisiaj późno obudziła. Już jest 9.00. Upalnie. Gorąco. Musi zweryfikować swój plan pracy na ten dzień.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Plan dnia na jutro

O świcie:

Koszenie trawy i

Rano:

zwożenie siana

pojenie i karmienie zwierząt

Śniadanie: chleb świeży z dżemem,

Rozebranie pastucha przy domu i jego przebudowa

Koszenie pod pastuchem

Zgrabianie ukoszonej trawy dla królików, koni i drobiu

Siew warzyw i ziół w skrzynkach

Jeśli będzie lało – układanie kostek na strychu w stajni, a po deszczu wkopanie kilku słupów ogrodzeniowych

Między 13.00 a 15.00 szlifowanie kolejnych słupów ogrodzeniowych (tańsza taryfa wtedy jest)

15.00 szykowanie obiadu i ok. 16.00 obiad

Po obiedzie jeśli starczy sił malowanie słupów, a jeśli nie to drzemka

Wieczorem zwożenie siana taczką

To takie ogólne wytyczne. Wszystko się może zmienić w trakcie dnia zależnie od pogody i samopoczucia Indianki oraz jej inwencji twórczej :).

A papiery? Nie ma czasu na papiery.

Pomalowane

Słupy olchowe w trakcie malowana drewnochronem.

Na koniec tego pracowitego dnia Indianka pomalowała dechę siedziska wozu konnego oraz dwa słupy ogrodzeniowe i trzy trzonki od narzędzi gospodarskich. Towarzyszyła jej wiernie suka Saba.

Świeżo pomalowane ręką Indianki słupy ogrodzeniowe i decha siedziska od wozu konnego,
a przy okazji orczyk od wozu i trzonki od narzędzi ogrodowych.

Siano zmarnowane. Niestety, nadaje się tylko na ściółkę. Konie go nie chcą jeść...
Zwiozła też kolejne 3 kopiaste taczki siana. Również w asyście Saby, która wybrała się na spacer wraz ze swoją Panią.

Już noc. Pora spać.

Jak mucha w smole

Indianka rusza się dziś jak mucha w smole, ale się rusza :)

Przestało padać. Zrobiło się ciepło. Napoiła zwierzęta. Przywiozła z pola dwie ciężkie taczki siana dla koni zamkniętych w stajni. Muszą na razie być zamknięte w stajni, póki ogrodzenie nie jest skończone. Wypuszcza tylko po jednej, po dwie sztuki – wtedy trzymają się siedliska i łąki przy stajni i brak ukończonego ogrodzenia nie przeszkadza.

Pasie młode gąski. Tzn. ma je na oku, aby lisiura nie poniósł. 


Wytyczyła słupkami plastikowymi ogrodzenie stałe. Udało się wbić kolce w ziemię, ale ledwo wbić i to tylko kolce. Ziemia za twarda, aby kopać. Za mało napadało. Może sobie tylko przygotować stanowisko pracy, a że to też jest dość pracochłonne i ciężkie zadanie – to zabiera jej to trochę czasu i sił.

Indianka wyznaczyła nowy odcinek ogrodzenia stałego. Wyznaczyła go plastikowymi tyczkami.

Ogrodzenie przenośne pod pastuch. Słupki plastikowe wyznaczają miejsca pod wkopanie słupów olchowych.

Już po południu. Trzeba coś przekąsić i odpocząć ździebko, bo jest padnięta i śpiąca znowu. 

No, ale miała szlifować siedzisko do wozu, końcówkę trzonka od wideł oraz kolejne słupki, bo jest ich za mało do wkopania. Ta wszechogarniająca senność ją dobija. Nie może się obudzić :) Ciężkie powieki same opadają. Powłóczy noga za nogą. SPAĆ! 
Może zastrzyk kawy pomoże?

Wyszlifowane zręczną ręką Indianki siedzisko dębowe do wozu drabiniastego

Kolejny słupek ogrodzeniowy wyszlifowany ręką Indianki.
Indianka ma dużą wprawę w szlifowaniu.
Szlifuje szybko i dokładnie.

Flex Indianki. Dysk szlifierski już zużyty. Wymaga wymiany. Póki co, Indianka jeszcze go dobija :)
Na słupki szkoda dobrego dysku, bo i tak się szybko zużyje.
Nowy, niezużyty dysk najlepiej używać do szlifowania płaskich powierzchni, bo dłużej posłuży.
Natomiast podczas szlifowania krzywizn jakby nie uważać -
zawsze się dziabnie krawędzią dysku jakąś nierówność czy sęk i papier ścierny jak i dysk się szybko zużywa.


Green Day - Wake Me Up When September Ends
http://www.youtube.com/watch?v=ci5D5r6ZjXA


Leje, och jakże leje :)

Indianka chyba wyprosiła w niebie ten deszcz :) Nie mogła wbić szpadla w ziemię, nawet kolca od tyczki plastikowej – teraz będzie mogła :)

Ciśnienie atmosferyczne wczoraj musiało być bardzo niskie, skoro ją tak totalnie morzyło. Dzisiaj też czuje się śnięta jak ryba. Śpiąca królewna nie może się dobudzić.

Po ścianie w sypialni leje się woda. Podstawiła miskę, ale to niewiele da. I tak zalewa pokój.

Może jak się wypłacze to niebo doszczętnie, ciśnienie będzie znośne?

Indianka ma mnóstwo pracy i nie może tak spać całymi dniami.

W tej chwili nie ma siły by wstać. Jest słaba jak niemowlę.

niedziela, 4 sierpnia 2013

Obiadek

Dziś po powrocie z wyprawy do kościoła Indiankę zmógł sen. Przespała parę ładnych godzin. Była bardzo zmęczona. Jednak masz do kościoła na piechotę to spory wysiłek, zwłaszcza gdy się idzie długo i po trudnym spacerowo terenie.

Gdy się ocknęła – zajęła się zwierzyną i szykowaniem obiadu.

Dziś na obiad upiekła sobie kurczaczka z ziemniakami i sosem cebulowym.

Ten piekarnik to kupiła w zasadzie do pieczenia ciast, ale z braku gazu używa go obecnie do przygotowywania obiadów. Jednak, jeśli w tym tygodniu nie trafi się klient na jajeczka – to upiecze wielkie, smakowite ciacho :) Póki prąd jest :D

 

 

Wyprawa do kościoła

Zabytkowy, średniowieczny kościół w Cichym
Odnowiony, zabytkowy, średniowieczny kościół w Cichym

Dziś przy niedzieli, aby uczcić ten święty dzień i robić coś innego niż pracować cały dzień oraz aby pomodlić się za grzeszników, którzy działają na szkodę Indianki i ją krzywdzą – Indianka wybrała się do kościoła, aby poprosić Boga, by oświecił te podłe miernoty i sprawił, aby zaprzestały szkodzić Indiance tak podle. W tym celu Indianka udała się do kościoła w Cichym.
Piękny, zabytkowy kościół. Przepiękne ścienne, sufitowe freski. Indianka mimo, że już była w tym kościele wcześniej – nie mogła się nazachwycać tymi cudownymi malowidłami i kojącymi oczy pastelowymi barwami. Na uwagę zasługują też niezwykle głębokie otwory okienne. Mury tam mają grubość grubo ponad pół metra. 80cm? Być może. Indianka musi zmierzyć kiedyś przy okazji.


Droga do kościoła :)
Droga polna.

Droga asfaltowa na Cichy
Bele siana na polach.
Kazanie było o nadmiernym przykładaniu wagi do pieniądza. Indianka się z opinią księdza całkowicie zgadza. Wielu wokół mieszka, którzy cenią wyłącznie pieniądz i nic innego.
Ich obłęd w pogoni za zyskiem jest tak wielki, że nie dostrzegają drugiego człowieka oraz spraw duchowej wagi.

Klon?


20 jaj

Młode kurki zniosły Indiance 20 jajeczek.

Chłodzą się w lodówce :)

Komu komu, bo idę do domu? :)

Indianka zaprasza na smaczne, zdrowe jajeczka :)

Upalna niedziela

Cóż począć z tak pięknie rozpoczętym dniem ? Słoneczko świeci i grzeje od samego rana. Będzie upał!

Indianka wczoraj się nie wykąpała, bo już śpiąca mocno była, za to dziś rano – a i owszem. Wypluskała się i nawet sobie bicze wodne zafundowała – no, ze szlaufa pryskała wodą po obolałych stopach :) Jedna ze stóp Indianki urażona kolcem. Wbił się głęboko w piętę. Indianka nie wie, czy tam coś się nie ułamało i nie zostało w jej pięcie. Pięta jest bolesna od czasu zakolcowania. Zwłaszcza gdy dłużej pochodzi to jej doskwiera.

Po wczorajszym koszeniu boli też kręgosłupek. W baniaku została resztka paliwa. Trzeba ją zużyć na najsensowniejsze zastosowanie – prawdopodobnie do wykoszenia chaszczy pod pastuchem, aby na całej linii walił porządnie w drucie.

sobota, 3 sierpnia 2013

Upalna sobota


Wczoraj bociuś - jeden z trójki młodych boćków - wyfrunął z gniazda po raz pierwszy.
Dziś zwiedzał teren wokół podwórka.
Poznał się tez z gąsiętami. Gorąco. Stawik wysechł i zamienił się w błoto.
Sobota minęła szybko i pracowicie. Co Indianka robiła?

Wykosiła trawę i chaszcze nad odcinkiem strumyka, podlała kwiaty, posiała i posadziła w doniczkach to i owo,

Cebula cała i piętki. Z piętek też wyrośnie szczypior.


Jedyne miejsce gdzie można obecnie wbić szpadel to wyschnięty stawik.
Jest jeszcze na tyle wilgotny, że można tu kopać i wydobywać torf do donic i skrzynek.
Pod grubą warstwą forfu znajduje się tu lita glina.
Materiał budowlany - spoiwo do kamieni.
Chyba się Indianka zacznie bawić w budowlankę tradycyjną skoro tyle tu tego ma :)


wcześniej oczywiście nakarmiła i napoiła zwierzęta. Sklepała młotkiem odkształcone śmigło od wykaszarki, tak, aż je naprostowała. Naostrzyła ostrzałką. Kosiło aż miło. Trawa tylko fruwała na boki. Ugotowała sobie smaczny obiad na białej kiełbasie, cebuli i z młodymi ziemniaczkami... wyrosłymi w piwnicy :D

Obiadek pieczony na białej kiełbasie, cebuli i młodych ziemniaczkach :)

Orzeźwiająca mięta do picia - w upalny dzień dobra na cały dzień :)


Teraz jest noc i pora na kąpiel, relax i sen :)
Ach, jeszcze tylko trzeba chleb wstawić do pieczenia by był gotowy na jutro rano świeżutki :)