czwartek, 30 maja 2013

Podkurek

Ach... Indianka zmęczona, śpiąca - a jeszcze musi trochę pomóżdżyć...
Coś trzeba zjeść, aby mózg pracował jako tako. Pora na podkurek :)))
 

Apel do czytelników mojego bloga

Mam prośbę, aby osoby, które dostały emaile lub wiadomości z pomówieniami na mój temat lub z linkami do stron prezentujących pomówienia na mój temat - aby podały mi, od kogo dostały te pomówienia.

Za pomoc w zidentyfikowaniu oszczerców będę bardzo wdzięczna.

Pozdrawiam,
Indianka

Serce Indianki


Boli. Indianka czuje taką przemożną słabość w piersi. Musi na siebie dzisiaj uważać. Żadnego wkopywania słupów czy noszenia ciężarów.


Sadzawka kiedyś była strasznie zarośnięta chaszczorami i krzaczorami tak, że nie było  jej widać.
Indianka oczyściła to miejsce z krzaków i teraz widać taflę wody, a konie i kozy mają podręczne miejsce do picia.
Woda z tej sadzawki jest też idealna do podlewania roślin. Dzikie kaczki i inne ptaki chętnie z tej sadzawki korzystają.
Na foto sadzawka do której dzisiaj Indianka będzie rozciągać na nowo pastuch po nowych słupkach... 


Dzisiaj żadnego przeciążania się, tylko mały spacerek wzdłuż ogrodzenia i rozciągnięcie elektrycznego pastucha. 

W piekarniku piecze się dopiero co wstawione ciasto na chleb. Wczoraj wieczorem Indianka już nie miała siły wstawić chleba, taka była zmęczona i osłabiona. Dopiero dziś rano wstawiła. Za 3 godziny będzie gotowy i świeży chleb pszenny. Teraz i tak nie bardzo chce jej się jeść. Pije herbatę i przymierza się do zadań dzisiejszego dnia.

Psina już wygłaskana, kicia całą noc przytulała się do Indianki. Gąski już się hałaśliwie z Indianką przywitały. Pora wypuścić kozy na wybieg i przytulić koniki indiańskie.



środa, 29 maja 2013

Wkopywanie słupów

Już jest 6 słupów wkopanych,
tutaj fotka była zrobiona w trakcie wkopywania i tego szóstego słupa jeszcze nie ma na zdjęciu.

Do dziś wkopała kilka słupów na jednej łące. Zdaje się, że 5 czy 6 sztuk. Nie w każdym miejscu jest łatwo kopać – są też trudniejsze miejsca. Te trudniejsze zostawia na potem, a kopie tam, gdzie dość łatwo idzie kopanie – dzięki temu kilka słupów już stoi i można puścić pastuch.

dołek pod słup ogrodzeniowy

Senna Indianka w akcji

Jak na osobę śpiącą na jawie, Indianka sporo wczoraj podziałała. Dała radę wkopać 3 słupy na łące i nadkopała 3 dołki. Dzisiaj wkopała kolejny słup i pracuje nad kolejnym dołkiem. Nie jest łatwo, bo trafiła na warstwę zbitego iłu.

Takie ilaste lub gliniaste dołki najlepiej nadkopać i zostawić do napowietrzenia i zwilżenia przez deszcz. Wieczorem ma padać, to po napowietrzeniu i deszczu dołek będzie łatwiej przekopać w głąb. Indianka ma ogromne doświadczenie we wkopywaniu drzewek owocowych. Kiedyś wkopała ich 2500 sztuk, z czego większość sama. Dziennie sadziła po 50 drzewek – w słocie, w błocie. Strasznie się wtedy narobiła. Wielka szkoda, że jej ciężka praca została zmarnowana przez miejscowych złodziei i ostre mrozy.

Powinna dostać dofinansowanie na wznowienie zniszczonych upraw, ale Urząd Gminy tak zadziałał, że nie dostała nic. Żadnego wsparcia, podczas, gdy inni poszkodowani dostali wielkie pieniądze. Takie działanie, to się nazywa celowe wyrządzanie krzywdy. To jest wielkie świństwo.

Piękne Słońce

Dzisiaj piękne Słońce od samego rana :) “Pora się przewietrzyć i przejść na kwietne łąki me cudne... ;)” – pomyślała Indianka

“...wkopać kilka słupków :))) i przemyśleć kilka gospodarskich spraw...” – postanowiła Indianka.

Jeszcze nie wie, jak się dzisiaj czuje, ale się dowie, jak będzie niosła ciężki słupek 100 metrów :)

wtorek, 28 maja 2013

Osłabienie

Indianka wzięła kąpiel. Po kąpieli jeszcze bardziej osłabiona. Musi się położyć.

Wyszło Słońce. Kozy i gęsi na podwórku. Konie niżej na łące. Idzie się położyć.

Dziwne zmęczenie

Indianka spała, ale się nie wyspała. Obudziła się z poczuciem przemożnego zmęczenia. Co to jest???
Czy to zwykłe przemęczenie, niewyspanie, niedożywienie z braku mięsa czy jakaś choroba? Chodzi po domu jak lunatyczka z półprzymkniętymi oczyma.

Indianka jednak wczoraj się nie wykąpała. Była zbyt zmęczona. Położyła się spać, a u jej boku ułożyła się zaraz kotka Miriam. Indianka przekręciła się na bok, a kicia wtuliła się w jej kark i tak obie zasnęły.

Jest tyle spraw do ogarnięcia... od czego tu zacząć??? Szykują się duże wydatki, a Indianka nie ma z czego ich finansować. Trzeba te wydatki jakoś rozsądnie rozplanować w czasie. Wybrać to co najpilniejsze. Wszystko jest pilne!

sobota, 25 maja 2013

Derkacze na Mazurach Garbatych

Sąsiad Indianki niejaki Tomasz S. ma na swojej działce numer 16 siedliska rzadkich ptaków – derkaczy. Zapewne nawet o tym nie wie. Do derkaczy wg programu rolnośrodowiskowego należy się 1300zł/hektar. Ta działka numer 16 ma ok. 10 hektarów. Sąsiad nieźle by zarobił, gdyby tę działkę do programu rolnośrodowiskowego zgłosił. Około 13.000zł rocznie. Jeszcze do końca maja można wprowadzać zmiany do wniosków bez sankcji karnych, a do 10 czerwca można wprowadzać zmiany, ale z potrąceniami w wysokości 1 procent dziennie. Niemniej jednak warto zarejestrować tę działkę do programu rolnośrodowiskowego, bo i tak jest częściowo zalana i trudna w użytkowaniu rolniczym, a idealna jako siedlisko derkacza i innych rzadkich ptaków.

Ta działka numer 16 jako pastwisko nadal mogłaby być użytkowana przez krowy sąsiada niezależnie od gniazdującego tam derkacza. Także mogłaby być wykaszana. Także krowa syta i derkacz cały ;)

A oto głos derkacza:

http://www.youtube.com/watch?v=hfyXxFVEcHs

Ten głos Indianka słyszała na działce numer 16 u sąsiada :)

Słowo Indianki :)

piątek, 24 maja 2013

Sprawa Deski czyli prawne humoreski

Konstytucja przegrała z sądem. Sąd uznał, że nie ma ona zastosowania w
sprawie Waldemara Deski. Dom Waldemara Deski zostanie zrównany z ziemą przy
pomocy buldożera - na koszt samego Waldemara Deski. Waldemar zapłaci też
karę za to, że śmiał postawić swój dom. Co za cham! Postawił dom na swojej
ziemi! Waldemar zostanie ukarany podwójną karą oraz odsetkami od niej.
Również zapłaci sądowi za jego genialną robotę czyli koszty sądowe. Panu
Desce nie wolno było postawić własnego domu, na swojej własnej ziemi. Tak
orzekł sąd.

Prawo do własnego domu gwarantuje panu Desce Konstytucja Rzeczypospolitej
Polskiej, ale w związku z tym, iż za rządów PO nasza święta Konstytucja nie
jest ani respektowana, ani stosowana przez urzędy i sądy - pan Deska
przegrał sprawę o prawo do swojego domu na swojej własnej ziemi.

Jestem w szoku, ale jako rodowita Polka o niebywałej zdolności
dostosowywania się do chujowych warunków życia jakie nam tworzą władze -
postanowiłam tę okoliczność niestosowania Konstytucji w naszym kraju
wykorzystać.

Otóż - gdyby Konstytucja Polski obowiązywała w naszym kraju - to nie
mogłabym posiadać swoich niewolników, gdyż ona tego zabrania. Konstytucja
zniosła niewolnictwo i zabrania niewolnictwa. Ale - nasza Konstytucja nie ma
mocy obowiązującej, więc... "hulaj dusza - piekła nie ma!" :D

W związku z tą cudowną okolicznością postanowiłam skorzystać z niej i
ogłosić nabór na mych niewolników :)))

Zatem ogłaszam nabór na mych niewolników. Niewolnicy będą potrzebni do
wkopania słupów ogrodzeniowych oraz innych prac gospodarskich.
Jako niewolnicy nie mają żadnych praw. Muszą słuchać ślepo wszystkich moich
rozkazów.
Zatem wszystkie powierzone im zadania muszą wykonać bez szemrania -
natychmiast i sprawnie :)

Konstytucja RP niewolnictwo chłopów zniosła i ogólnie zabrania niewolnictwa,
ale skoro nie jest dla naszych sądów ważna i przez nie respektowana i
stosowana - to niech mnie urzędnicy i sądy pocałują w dupę, a niewolnicy
niech wkopią słupy!

Ja tylko czasem machnę pejczem i nawet dam miskę ubogiej strawy uwarzonej w
kociołku nad ogniskiem - aby niewolnik miał siłę pracować. Wyłącznie dlatego
:)
Pozwolę mu też się przespać gdzie bądź. Choćby w jego własnym namiocie. Kto
chętny na mojego niewolnika? Okazja jest rzadka - za dwa lata rządy PO
skończą się i Konstytucja wróci do łask. Wtedy już nie będzie takiej frajdy
i nikt nie poczuje na swoim grzbiecie mojego bata ;)))

Kto chętny??? :))) Łańcuchy też mam! Być może, założę także obrożę :))) :D

czwartek, 23 maja 2013

Uduś ziemniaka na 100 sposobów

Z serii "Uduś ziemniaka na 100 sposobów" - Ziemniak w ziołach ;)))
Na oleju podsmażamy cebulkę i dwa ząbki czosnku, dodajemy cieniutkie plasterki imbiru, wkrawamy drobno pokrojone ziemniaczki.

Gdy cebula podsmażona - dolewamy dwie filiżanki wody i dusimy to pod przykryciem.
Dodajemy suszone grzybki krusząc je na drobno. Dodajemy przecieru pomidorowego. Mieszamy. Przykrywamy przykrywką aby się dalej dusiło.

Idziemy na łąkę i zbieramy świeży marchewnik anyżkowy. Przynosimy do domu, płuczemy, drobno siekamy i dodajemy do potrawy by się razem z daniem poddusił. Przyprawiamy solą i pieprzem i "wła la!" - Gotowe 

wtorek, 21 maja 2013

Policjant-sadysta nie będzie bezkarny. Więzienie w zawieszeniu i wyrzucenie z policji

Moim zdaniem za ten jego czyn to słaba kara - funkcjonariusz na służbie winien świecić przykładem i być szczególnie ostro traktowany za wszelką przemoc i nadużycie swojej funkcji.
Facet zflekował bezbronnego człowieka i dostał ledwo wyrok w zawieszeniu. Policjanci są jak święte krowy. Nietykalni.

Gdy biskup po pijaku się przejechał po mieście - to media zrobiły na niego nagonkę, że ho ho ho, a nikomu krzywdy nie zrobił, nawet palcem nikogo nie tknął. Ale biskup dostał od sędziego szczególnie ostry wyrok, ze względu właśnie na pełnioną funkcję. Sam proces był nad wyraz szybciutki - raz dwa i ksiądz skazany.
Sędzia w tamtym przypadku twierdził, że biskup musi być ostro ukarany, z racji pełnienia funkcji publicznej, gdzie powinien świecić przykładem. Jak widać różne grupy zawodowe są w naszym kraju różnie traktowane. Widzę dyskryminację i naciski polityczne.


"Karol C., policjant, który brutalnie pobił Daniela Kloca, uczestnika Marszu Niepodległości w 2011 r., został wreszcie skazany. Sąd Rejonowy dla Warszawy Śródmieścia skazał go na rok i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Oprócz tego przez osiem lat sprawca nie może wykonywać funkcji policjanta.

Sędzia orzekający uzasadnił, że Karol. C. drastycznie nadużył regulacje obowiązujące policjanta podczas pracy. Kara jest zawieszona na trzy lata.

Postawienie przed sądem Karola C. było możliwe dzięki internautom, którzy na zamieszczonym w internecie filmie zauważyli, że atakującym Daniela Kloca jest funkcjonariusz policji, który wówczas był ubrany po cywilnemu.

Mecenas Nina Tomicka, reprezentująca oskarżyciela posiłkowego Daniela Kloca, stwierdziła, że czyn Karola C. należy traktować jak przestępstwo chuligańskie. Odmienne stanowisko zaprezentowała prokuratura, która orzekła, że funkcjonariusz działał pod wpływem stresu. Dlatego śledczy złożyli wniosek o warunkowe umorzenie postępowania na rok. O to samo wzniosła też broniąca policjanta Patrycja Herod, która stwierdziła, że jego zachowanie tłumaczy poczucie "wzburzenia" i "osaczenia".

 Na poprzedniej rozprawie Karol C. był pytany przez reportera "Gazety Polskiej Codziennie" dlaczego z taką furią zaatakował uczestnika marszu.  - Nie jesteście prokuraturą ani sądem i nie będę udzielał wam żadnej odpowiedzi - odpowiedział."

http://niezalezna.pl/41529-policjant-sadysta-nie-bedzie-bezkarny-wiezienie-w-zawieszeniu-i-wyrzucenie-z-policji





poniedziałek, 20 maja 2013

Certyfikowane gospodarstwo ekologiczne


Indianka prowadzi certyfikowane gospodarstwo ekologiczne od kilku lat.
Jej gospodarstwo jest poddawane kosztownym i szczegółowym kontrolom i certyfikacjom i spełnia narzucane wymogi dobrostanu zwierząt, właściwej agrotechniki upraw, prowadzenia niezwykle rozbudowanej i szczegółowej dokumentacji, natomiast niestety koszty tych kontroli nie zawsze są zwracane. Na dzień dzisiejszy jest z tego tytułu stratna 2000zł.

Natomiast w tym roku szykuje się kolejna opłata certyfikacyjna w wysokości: 1500zł. Plus opłata za nowy plan rolnośrodowiskowy w wysokości ok. 2000zł lub więcej, więc Indiankę na to nie stać i mimo, że jej gospodarstwo pozostanie ekologiczne i bez stosowania chemii – będzie musiała zrezygnować z tego programu rolnośrodowiskowego – po prostu opłaty są zbyt wysokie i w praktyce nierefundowalne, lub dopiero po roku lub półtora roku czasu – Indiankę nie stać na to, by sponsorować te opłaty – nie chce brać więcej lichwiarskich kredytów.

Nadal boryka się ze spłatą starego kredytu – zaciągniętego na zakup drzewek owocowych.

Słaba



Indianka dzisiaj mocno osłabiona. Chyba ciśnienie jest bardzo niskie. 
Miała być dzisiaj przesłuchiwana przez policję z Giżycka, ale to za daleko, bo aż 60km od jej miejsca zamieszkania, a ona nie ma czym i za co tam pojechać, więc została w domu, gdzie ma pod opieką liczne zwierzęta wymagające jej uwagi.

Ustosunkowując się do jej zdaniem z gruntu fałszywych i przewrotnych zarzutów rzekomego jej pobicia policjantek – napisała skargę na brutalność policjantek z Giżycka opisując dokładnie całe zajście – jak ją potraktowano pamiętnego dnia w Giżycku. Miała to zrobić od razu po powrocie do domu, ale tyle ma pracy i innych spraw na głowie, że to musiało poczekać. Teraz nie ma co czekać, wróg atakuje więc trzeba się bronić. Pismo ma już 6 stron i to nie koniec. Trzeba będzie je jeszcze przejrzeć, uzupełnić. Zadbać o spójność z jej zeznaniem z kwietniowego piątku, gdzie już opisała na komendzie w detalu jak została przez te dwie kobiety potraktowana.

Prawo polskie jest tak skonstruowane, aby dawać fory kryminalistom i nieuczciwym funkcjonariuszom. Tj. gdy zeznajesz na komendzie do protokołu – ten co cię spisuje formułuje twoje zeznania jak mu pasuje, potrafi zadawać pytania w taki sposób, aby zadziałać na twoją szkodę, by zmanipulować twoje odpowiedzi i usłyszeć tylko to, co mu pasuje usłyszeć. Bywa, że odmawia zaprotokołowania tego, co wg ciebie jest istotne czyli ingeruje w twoje niezależne zeznania, co miejsca absolutnie nie powinno mieć. Następnie odczytuje ci ten protokół, bo gdy pisany ręcznie jest zupełnie nieczytelny i podsuwa do podpisu. Gdy ci odczytuje – nigdy nie masz pewności, że odczytuje co tam faktycznie zaprotokołował.

Ten protokół sporządzony w Giżycku był czytelny, bo pisany na komputerze, a mimo to jego treść wymagała poprawek, gdyż nie były to wierne słowa Indianki.
No, ale poprawiono ten protokół, oczywiście nie bez mlaskania z niezadowolenia przysłuchującego się zeznaniom Indianki drugiego policjanta. Ale Indianka nie dała się zbić z pantałyku, wiedząc, jak potem w sądzie wszelkie nieścisłości i niespójności są używane przeciwko ofierze czy przesłuchiwanemu, aby wiarygodność jej zeznań podważyć. Więc Indianka zadbała, aby każdy szczegół tego co było w protokole zgadzał się z tym, co ona podała do tego protokołu.

Jednak nadal pozostaje furtka do prawnych manipulacji. Obywatel, który złożył zeznania i pod którymi zmuszono by się podpisał – nie dostaje kopii swoich zeznań do ręki. Mimo, że jest autorem tych zeznań – aby je dostać – musi za nie zapłacić. To jest punkt, który PIS gdy dojdzie do władzy, a dojdzie na pewno, bo PO jest skończone – będzie musiał poprawić w prawodawstwie.

Taka dyskryminacja obywatela, który składa zeznania stwarza następujące zagrożenia:
 Możliwość podmieniania, dopisywania treści do protokołu lub ich usuwania już po jego podpisaniu
 Pozbawia obywatela możliwości skonsultowania się z prawnikiem co do swoich zeznań 
 Uniemożliwia późniejsze dodanie czegoś, co przesłuchiwany zapomniał powiedzieć w chwili spisywania jego zeznania lub o co go nie zapytano, a co jego zdaniem jest istotne dla sprawy
 Istnieje ryzyko zagubienia zeznania przez policję i tym samym utraty ważnych zeznań i dowodu w sprawie

Indianka stoi na stanowisku, że każdy, kto się pod czymkolwiek podpisuje, MA PEŁNE PRAWO do natychmiastowego otrzymania kopii tego, pod czym się podpisuje wiążąco.

Tymczasem wydrukowane kopie jej zeznań wylądowały w koszu, zamiast w jej ręku. Tak nie może być. To jest łamanie podstawowych praw człowieka do kopii pisma, pod którym się wiążąco podpisał.

Taki proceder polskich władz prowadzi do tego, że obywatel, gdy składa kolejne pismo procesowe nie mając przed sobą swoich zeznań z protokołu z dnia zdarzenia narażony jest na nieświadome popełnienie nieścisłości i niespójności, które potem są snadnie wykorzystywane przez nieprzychylnych obywatelowi prawników – czy to sędziego, czy to adwokata strony przeciwnej.
To jest bardzo negatywne zjawisko i przyszłe władze powinny o to zadbać, aby obywatel dostawał kopię swoich zeznań natychmiast do ręki. 

W końcu my, obywatele – utrzymujemy cały system prewencji i sądownictwa, więc te instytucje nie powinny od nas żądać dodatkowych opłat za nasze własne, autorskie zeznania. A jak się ma do tego prawo autorskie? Jakim prawem ktoś każe mi płacić za mojego autorstwa zeznania? To są MOJE ZEZNANIA i ja jestem ich właścicielem, a nie komenda.

Indianka nie może skorzystać z kopii swoich własnych zeznań, bo nie ma pieniędzy na opłaty skarbowe jakie są narzucone obywatelom, którzy chcą kopie swoich zeznań dostać do ręki. W ten sposób bieda ją dyskryminuje z możliwości rzetelnego rozpatrzenia przez służby policyjne i sądowe jej sprawy. To rzecz bardzo negatywna.

Indianka nie lubi składać zeznań do protokołów, bo nie ma kontroli nad tym co tam jest wpisywane, a niekiedy potem już po jej podpisie dopisywane, dlatego woli składać swoje własne pisma, gdzie kopie tych pism zawsze ma zachowaną dla siebie w razie konieczności odwołania się do niej. 

Tak i tym razem postanowiła, że postąpi. Napisała pismo, wydrukuje je w trzech egzemplarzach i dwa wyśle do Komendy i do prokuratury, a trzeci zachowa sobie.

Pismo jest niemal gotowe, ale Indianka dzisiaj się tak słabo czuje, że sobie daruje jego przegląd do jutra. Jutro to pismo przejrzy, uzupełni, ewentualnie poprawi i dopiero wtedy wydrukuje. Jak coś robić – to raz, a porządnie. Nie można dawać wrogom oręża w garść – a każde, choćby minimalne potknięcie na pewno zostanie przeciwko niej wykorzystane. Indianka ma w tym temacie już negatywne doświadczenia i jest bardzo ostrożna.


sobota, 18 maja 2013

Temperatura na Mazurach Garbatych

27 C w cieniu.
34 C w Słońcu.
 
Indianka ledwo żywa. Działa na dworzu starając się unikać pełnego Słońca, bo nie idzie wytrzymać.

piątek, 17 maja 2013

Regeneracja sił


Indianka nadal jest wyczerpana po tej męczącej wyprawie do Olecka. Nie da rady się już nigdzie ruszyć przez co najmniej tydzień lub dwa. Postanowiła zatem zregenerować swoje siły w ten weekend pracując spokojnie na swoim pięknym, wiosennym rancho.

gęsi kubańskie garbonose - ubóstwiają to oczko wodne za stajnią :)

Pora skopać ogródek i posiać warzywka. Trzeba też go ogrodzić. Trzeba mieć oko na zwierzęta. Trzeba tez popracować nad różnymi zaległymi papierami. Sporo pracy.

Znajomy raczej nie przyjedzie zaorać Indiance ogródek – za daleko ma i nie ma czasu zajęty swoją pracą. Na siew pszenicy też już za późno. Za późno się spotkali. Może w przyszłym roku posieje pszenicę. W tym roku znowu trzeba będzie skopać ogródek ręcznie. Indianka powolutku sobie skopie ten ogródek. Samo grodzenie będzie bardzo pracochłonne, ale konieczne. Trzeba tez dokupić drutu do pastucha aby zagęścić ogrodzenie.

Latem przyjedzie inny fajny znajomy ujeździć konie. Mnóstwo pracy będzie przy tym. Indianka ma zamiar mu asystować, aby nauczyć się treningu koni by móc potem samodzielnie wszystkie swoje konie trenować i ujeżdżać.

Indianka nie może się doczekać tego wspaniałego lata. Będą razem trenować konie i jeździć nad jeziora pływać i pławić konie. Będzie bosko :)

czwartek, 16 maja 2013

Totalnie wyczerpana


Indianka totalnie wyczerpana po środowej wyprawie do Olecka. Co miała załatwić w miasteczku, co zdążyła załatwić – to załatwiła. Do domu wróciła po północy. Wracała z miasta po 22.00. Sporo kilometrów przeszła, zanim złapała pierwszą okazję. Praktycznie aż do Sedranek, gdzie zawisła na poręczy okalającej zbiornik wodny przy starym przepuście wody. Tyle energii się tutaj marnuje niewykorzystane – to miejsce zamiast być martwe mogłoby produkować prąd dla całej wsi...

Postała chwilę nad tym zbiornikiem patrząc w głęboką i czarną o tej godzinie toń wody. Marne były szanse na złapanie okazji o tak późnej godzinie – ale złapała dwie w tym jedną szczególną – to był jej znajomy sprzed lat, który ją już kiedyś podwiózł ofiarnie aż do domu 10 lat temu :) O dziwo rozpoznał Indiankę mimo upływu tylu lat i miło sobie pogawędzili. Zawiózł Indiankę pod sam dom, gdzie posiedzieli sobie do 3 nad ranem rozprawiając żywo :)

pora naprawić pastuch i puścić prąd :)

W czwartek Indianka zajęła się zwierzyną i poprawką uszkodzonego ogrodzenia. Potem padła jak nieżywa i przespała cały dzień. Pogoda była piękna tego dnia – ciepło i zielono. Zrobiła kilka fotek zwierzaczkom, które garnęły się do niej gdy wyszła na podwórko. Wszystkie tu na nią czekały: konie, kozy, gęsi, suczka i kicia :) Kochane, wierne i dobre zwierzęta.


trawa już gęsta, zielona, soczysta i smakowita
 - zakwitają też kwiaty polne takie jak mniszek lekarski,  dzika poziomka oraz kwitną drzewa owocowe rozsiewając wokół przyjemny aromat oraz setki drobnych płatków...

wzburzona rzeczka Indianki po wiosennych roztopach skurczyła się do wielkości strumyka

kaczeńce nad strumykiem Indianki

rozlewisko utworzone przez bobry Indianki







Pastwiska i łąki wokół zielone, kwitnące. Kwitnie mniszek lekarski. Zakwitły i zapachniały drzewa owocowe. Jest tak majowo, przyjemnie i spokojnie. W tle świergot ptaków i kumkanie żab. Istny raj na Ziemi.





bobrowa tama bardzo ucierpiała podczas wiosennych roztopów...
 bobry będą miały co łatać :)



Pozdrowienia dla wszystkich miłych Przyjaciół, 
szczególnie dla Pani Elżuni :)





Zamiana atrakcyjnego turystycznie i ekologicznie regionu w fabrykę prądu - bez zgody mieszkańców


Między rysiem a wiatrakami

31 stycznia, 2011 w dziale: AktualnościWywiady Autor: signi
SzymonO wiatrakach i gołdapskim rysiu Rozmawiamy z Szymonem Czernkiem, ornitologiem, przyrodnikiem i przewodnikiem turystycznym.
Muszę przyznać, że kiedy wiatraków na naszym terenie było mniej to wywierały na mnie nawet pozytywne wrażenie. Wraz ze wzrostem ich liczby sam nabrałem wątpliwości. Twoje zdanie na ten temat jest raczej jednoznaczne?
- Rzeczywiście, kilka wiatraków wyglądało nawet atrakcyjnie. Sam kiedyś jeździłem na Rowelską Górę je zobaczyć. Natomiast teraz szykuje się taka sytuacja, że ten region może się stać jedną wielką fabryką prądu. W powiecie gołdapskim doliczyłem się około osiemdziesięciu projektowanych wiatraków. Dotyczy to praktycznie całego niezalesionego terenu powiatu.
Z tym się wiąże nie tylko ten aspekt krajobrazowy?
- Jako ornitolog zajmuję się wykonywaniem różnych ekspertyz, m.in. oddziaływania wiatraków na ptaki. Po kilku latach moich obserwacji jestem niemal pewien, że prawie każda lokalizacja na północy Mazur będzie miała negatywne skutki. Tym bardziej, że teren ten jest szczególnie cenny dla takich gatunków, jak orlik krzykliwy i bocian biały. Właśnie dla bocianów białych jest to szczególnie ważny obszar, jeden z kluczowych w Europie. Chodzi tu nawet o perspektywę kilkudziesięciu lat. Są różne wyliczenia, także symulacje komputerowe, które pokazują, jak się mogą potoczyć dalsze losy populacji ptaków i wychodzi na to, że będzie nieciekawie. W przyszłości może być znacznie mniej bocianów, a orliki krzykliwe mogą zupełnie wyginąć.
Czy te efekty są już widoczne?
- Nikt nie robił tu jeszcze analiz wieloletnich, bo te wiatraki dopiero powstały.
Na czym konkretnie polega to negatywne oddziaływanie?
- Tych oddziaływań jest wiele, bo każdy gatunek jest inny. Jedne ptaki na przykład boją się wiatraków i opuszczają tereny, inne ptaki giną, bo nie dostrzegają pędzącego śmigła, które kręci się z dużą prędkością. Sama końcówka takiego śmigła jest niewidoczna. Dotyczy to takich ptaków, jak bieliki. Bielików jest u nas dosyć dużo i zabudowa naszych terenów wiatrakami z pewnością na ich populację wpłynie niekorzystnie.
Co wynika z twoich ostatnich informacji, jeśli idzie o wiatraki na naszym terenie?
- Proces budowy wiatraków bardzo, bardzo się nasilił. Szykuje się szereg inwestycji i to nie po kilka wiatraków, ale po kilkadziesiąt. W gminie Kowale Oleckie planowanych jest nawet 100 wiatraków.
I będą widoczne z Pięknej Góry.
- Wiatraki, które stoją pod Gołdapią są widoczne spod Węgorzewa. W Kowalach Oleckich widać wiatraki suwalskie. Z Wzgórz Szeskich także. Ale przede wszystkim trzeba się skupić na tym fakcie, że budowa wiatraków nie jest wystarczająco konsultowana. Inwestorzy chcą na ogół szybko zrealizować swoje przedsięwzięcie i nie jest w ich interesie przeciąganie sprawy. Wybudowanie kilkudziesięciu ferm wiatrowych będzie miało ogromny wpływ na to, jak się potoczy dalszy rozwój gminy, powiatu i regionu, bo jest to tak naprawdę zamiana użytkowania tego terenu z planowanego, turystycznego i uzdrowiskowego, na teren przemysłowy.
Prawo nie przewiduje konsultacji społecznych?
- Nikomu jak na razie nie zależy, by zachęcić ludzi do wzięcia udziału w tym wszystkim. Oczywiście wywiesza się ogłoszenia. Ale wydaje mi się, że to powinno być konsultowane z większością mieszkańców, a nie opierać się na tym, że nikt się nie pojawił na konsultacjach.
Co byś wobec tego proponował gminom?
- Gmina Gołdap wcale nie zastopowała budowy, bo buduje się m.in. wiatrak w Jabramowie, Osowie i Marcinowie. Gmina Dubeninki chce się zabudować wiatrakami w dwóch różnych miejscach. Okolice Żytkiejm i cały teren na południe, okolice Dubeninek i Pluszkiejm. Gmina Banie Mazurskie chce zabudować u siebie obszar na południe od tej miejscowości. Jest to więc poważne zjawisko. Myślę, że to wymaga społecznej debaty. Bo absurdem jest to, że zmienia się charakter całego regionu, konsultując to tak naprawdę w wąskim gronie.

Kto z tego ma największe korzyści?

- Wydaje mi się, że w przypadku gminy Gołdap wpływy z elektrowni wiatrowych będą miały niewielkie znaczenie. Z moich wyliczeń wyszło, że w z tego co już powstało gmina Gołdap zabezpiecza sobie tylko 1/150 budżetu.
Są poza tym inne konsekwencje ? na okres co najmniej trzydziestu lat w promieniu pół kilometra od wiatraka nie można postawić żadnego budynku mieszkalnego.
Należałoby się zastanowić nad opłacalnością tego wszystkiego w dalszej perspektywie czasowej. Z pewnością zarobi na tym inwestor. Gmina może zarobi, a może nie zarobi. W przypadku małych gmin zbyt duży dochód może np. ograniczyć subwencje. Na pewno trochę zarobi rolnik, który użycza ziemię.
Ważnym aspektem jest utrata wartości sąsiednich działek, a coraz więcej osób sprowadza się w ten region po to by odpocząć. Powstaje dużo innych inicjatyw. Dobrym przykładem może być Republika Sciborska, która świetnie prosperuje, a opiera się na tym co już jest. Do tego dodajmy znaczący rozwój sanatorium.

wtorek, 14 maja 2013

Indianka oczerniona

Indiankę boli serce. Została oczerniona, pomówiona, zelżona przez złych ludzi... :(((
Indianka ma łzy w oczach... Ludzka podłość nie zna granic... Po prostu szok... :(((

Żeby przyjechać do kogoś w gości, na darmowe wakacje i zaraz po opuszczeniu domu gospodyni iść na nią kablować i robić jej przykrości? Kto tak robi? Moim zdaniem tylko najgorsze łachudry bez sumienia i czci. Zwyrodnialce i degeneraci bez żadnych zasad moralnych.

Wyłudzić od kogoś darmowy pobyt na pięknym Rancho na Mazurach Garbatych i jeszcze wymuszać na nim sponsorowanie wyżywienia, a gdy za to sponsorowanie trzeba było trochę pomóc na gospodarstwie - mścić się przez parszywe donosy??? Co za denne kreatury! :(((

poniedziałek, 13 maja 2013

Co to jest zboczenie?


Gdy dwóch osobników tej samej płci,
W ramach tej samej płci - się gzi :)))

Indianka ;)