poniedziałek, 13 maja 2013

Co to jest zboczenie?


Gdy dwóch osobników tej samej płci,
W ramach tej samej płci - się gzi :)))

Indianka ;)

niedziela, 12 maja 2013

Wojna medialna

Jak media i władze manipulują społeczeństwem dla osiągnięcia swoich celów?

Poniżej analiza autorstwa Noam’a Chomsky’ego

Noam Chomsky – 10 sposobów oszukiwania społeczeństwa przez media

1. ODWRÓĆ UWAGĘ

Kluczowym elementem kontroli społeczeństwa jest strategia polegająca na odwróceniu uwagi publicznej od istotnych spraw i zmian dokonywanych przez polityczne i ekonomiczne elity, poprzez technikę ciągłego rozpraszania uwagi i nagromadzenia nieistotnych informacji. Strategia odwrócenia uwagi jest również niezbędna aby zapobiec zainteresowaniu społeczeństwa podstawową wiedzą z zakresu nauki, ekonomii, psychologii, neurobiologii i cybernetyki. “Opinia publiczna odwrócona od realnych problemów społecznych, zniewolona przez nieważne sprawy. Spraw, by społeczeństwo było zajęte, zajęte, zajęte, bez czasu na myślenie, wciąż na roli ze zwierzętami (cyt. tłum. za “Silent Weapons for Quiet Wars”).

2. STWÓRZ PROBLEMY, PO CZYM ZAPROPONUJ ROZWIĄZANIE

Ta metoda jest również nazywana “problem – reakcja – rozwiązanie”. Tworzy problem, “sytuację”, mającą na celu wywołanie reakcji u odbiorców, którzy będą się domagali podjęcia pewnych kroków zapobiegawczych. Na przykład: pozwól na rozprzestrzenienie się przemocy, lub zaaranżuj krwawe ataki tak, aby społeczeństwo przyjęło zaostrzenie norm prawnych i przepisów za cenę własnej wolności. Lub: wykreuj kryzys ekonomiczny aby usprawiedliwić radykalne cięcia praw społeczeństwa i demontaż świadczeń społecznych.

3. STOPNIUJ ZMIANY

Akceptacja aż do nieakceptowalnego poziomu. Przesuwaj granicę stopniowo, krok po kroku, przez kolejne lata. W ten sposób przeforsowano radykalnie nowe warunki społeczno-ekonomiczne (neoliberalizm) w latach 1980 i 1990: minimum świadczeń, prywatyzacja, niepewność jutra, elastyczność, masowe bezrobocie, poziom płac, brak gwarancji godnego zarobku – zmiany, które wprowadzone naraz wywołałyby rewolucję.

4. ODWLEKAJ ZMIANY

Kolejny sposób na wywołanie akceptacji niemile widzianej zmiany to przedstawienie jej jako “bolesnej konieczności” i otrzymanie przyzwolenia społeczeństwa na wprowadzenie jej w życie w przyszłości. Łatwiej zaakceptować przyszłe poświęcenie, niż poddać się mu z miejsca. Do tego społeczeństwo, masy, mają zawsze naiwną tendencję do zakładania, że “wszystko będzie dobrze” i że być może uda się uniknąć poświęcenia. Taka strategia daje społeczeństwu więcej czasu na oswojenie się ze świadomością zmiany, a także na akceptację tej zmiany w atmosferze rezygnacji, kiedy przyjdzie czas.

5. MÓW DO SPOŁECZEŃSTWA JAK DO MAŁEGO DZIECKA

Większość treści skierowanych do opinii publicznej wykorzystuje sposób wysławiania się, argumentowania czy wręcz tonu protekcjonalnego, jakiego używa się przemawiając do dzieci lub umysłowo chorych. Im bardziej usiłuje się zamglić obraz swojemu rozmówcy, tym chętniej sięga się po taki ton. Dlaczego? “Jeśli będziesz mówić do osoby tak, jakby miała ona 12 lat, to wtedy, z powodu sugestii, osoba ta prawdopodobnie odpowie lub zareaguje bezkrytycznie, tak jakby rzeczywiście miała 12 lub mniej lat” (zob. Silent Weapons for Quiet War).

6. SKUP SIĘ NA EMOCJACH, NIE NA REFLEKSJI

Wykorzystywanie aspektu emocjonalnego to klasyczna technika mająca na celu obejście racjonalnej analizy i zdrowego rozsądku jednostki. Co więcej, użycie mowy nacechowanej emocjonalnie otwiera drzwi do podświadomego zaszczepienia danych idei, pragnień, lęków i niepokojów, impulsów i wywołania określonych zachowań.

7. UTRZYMAJ SPOŁECZEŃSTWO W IGNORANCJI I PRZECIĘTNOŚCI

Spraw, aby społeczeństwo było niezdolne do zrozumienia technik oraz metod kontroli i zniewolenia. “Edukacja oferowana niższym klasom musi być na tyle uboga i przeciętna na ile to możliwe, aby przepaść ignorancji pomiędzy niższymi a wyższymi klasami była dla niższych klas niezrozumiała (zob. Silent Weapons for Quiet War).

8. UTWIERDŹ SPOŁECZEŃSTWO W PRZEKONANIU, ŻE DOBRZE JEST BYĆ PRZECIĘTNYM

Spraw, aby społeczeństwo uwierzyło, że to “cool” być głupim, wulgarnym i niewykształconym.

9. ZAMIEŃ BUNT NA POCZUCIE WINY

Pozwól, aby jednostki uwierzyły, że są jedynymi winnymi swoich niepowodzeń, a to przez niedostatek inteligencji, zdolności, starań. Tak więc, zamiast buntować się przeciwko systemowi ekonomicznemu, jednostka będzie żyła w poczuciu dewaluacji własnej wartości, winy, co prowadzi do depresji, a ta do zahamowania działań. A bez działań nie ma rewolucji!

10. POZNAJ LUDZI LEPIEJ NIŻ ONI SAMYCH SIEBIE

Przez ostatnich 50 lat szybki postęp w nauce wygenerował rosnącą przepaść pomiędzy wiedzą dostępną szerokim masom a tą zarezerwowaną dla wąskich elit. Dzięki biologii, neurobiologii i psychologii stosowanej “system” osiągnął zaawansowaną wiedzę na temat istnień ludzkich, zarówno fizyczną jak i psychologiczną. Obecnie system zna lepiej jednostkę niż ona sama siebie. Oznacza to, że w większości przypadków ma on większą kontrolę nad jednostkami, niż jednostki nad sobą.

źródło: Noam Chomsky – “Silent Weapons for Quiet War”

sobota, 11 maja 2013

Niekorzystny biometr

Dziś niekorzystny biometr. Indianka rano wstała, zwierzętom jeść dała i znużona położyła się na chwilę by... przespać cały dzień :) Taka jest osłabiona i padnięta.

Obudziła się, ale nadal jest zmęczona. Śpiąca. Dzisiaj już nic nie zwojuje. Nie ma siły. Szkoda, bo szklarenki na nasionka nowe naszykowane, dobrze deszczówką podlane. Tylko siać. No niestety – indiański organizm się zbuntował.

Na dworzu mokro, pochmurno, ale ciepło. Wczoraj padało. Dzisiaj dżdży. Oh, trzeba dać sobie dzisiaj odpocząć. Nie ma co walczyć z osłabionym organizmem i zmuszać go do galopu, jak on chce spać :)

Styl literacki


Są takie tępe kołki, które uważają, że jak ktoś pisze blogopowieść w trzeciej osobie liczby pojedynczej i używa narracji, to ma schizofrenię. Schizofrenia to choroba która ma określone kliniczne objawy i na pewno nie jest jednym z nich styl literacki.

Jakby te tępe, niedouczone kołki czytały cokolwiek w życiu poza plotkami w Internecie to by miały okazję zapoznać się z różnymi stylami literackimi i sposobami narracji.
Ja piszę w trzeciej osobie, bo mój blog to taka powieść na żywo i jednocześnie wprawka do kolejnych powieści, gdzie będę opisywać faktyczne osoby trzecie.

Trudno się pisze w 3 osobie liczby pojedynczej o sobie, gdy w sposób naturalny na usta ci się ciśnie 1 osoba, która jest o niebo łatwiejsza i łatwiej przychodzi.

Pisanie o sobie w 3 osobie liczby pojedynczej oznacza większy wysiłek intelektualny.
Stać na niego tylko wybitne intelekty.

Miernoty tego nie czają :P

środa, 8 maja 2013

Patyki, patyczki, patyczaki i drzazgi


Nadszedł ten wyczekiwany moment na sprzątnięcie sprzed domu resztek po gromadzonych tutaj w celach opałowych gałęziach. Indianka zgarnęła do wiader pozostałe patyki, patyczki, patyczaki i drzazgi. Kilka pełnych wiader się tego uzbierało. Na trawniku przed domem zrobiło się czysto i pusto. Feng szui poprawione. Trzeba będzie pilnować, aby drewno nie było już w tym miejscu gromadzone, bo potem ciężko się go stąd pozbyć i zalega miesiącami.
Co prawda przed domem najwygodniej się drewno rąbie do pieca, ale – koniec z tym procederem. Od dzisiaj drewno będzie rąbane za domem, a nie przed domem :)


Przed domem ma być ład i porządek. Poza tym musi być to sprzątnięte, bo Indianka w tym mniej więcej miejscu będzie wkopywała słupy ogrodzeniowe.

Dzisiaj było bardzo ciepło. Aż za ciepło. Trzeba jakieś lżejsze obuwie znaleźć.
Wieczorem narwała pokrzyw dla drobiu, którego jeszcze nie wypuszcza, bo niestety trzeba najpierw dokończyć montaż wybiegu dla kur, coby ich jastrzębie i lisy nie atakowały.

Pora zjeść kolację. Świeży chleb upieczony – będzie chleb z dżemem domowej roboty. Do popicia – kompot jabłkowy.

Na obiad była gęsta zupa dyniowa curry. Pikantna i smaczna. W sam raz na upalny dzień i szybka w przygotowaniu, bo gotowa w słoiku, w którym się znalazła zimą podczas wyrobu indiańskich przetworów. Wystarczyło tylko podgrzać i dodać trochę wody i już gotowa była. Wniosek – warto robić przetwory :)

zupa dyniowa domowej roboty z własnoręcznie wyhodowanych dyń... :)


Upał


Dziś na Mazurach Garbatych upał. Indianka poszła poprawić ogrodzenie sadu. Taśmy i druty pozrywane przez dziki. Połatała i poprawiła taśmę, jeszcze trzeba będzie iść tam drut posztukować i naprawić. Wtedy puści prąd.

To ten pieniek Indianka przeszlifowała flexem, aby przygotować go pod malowanie impregnatem.
Pod domem przeszlifowała pieniek, który ma służyć jako mini stolik ogrodowy. Teraz pora go pomalować impregnatem, by dłużej posłużył. 

Ten stary pniak kasztanowca Indianka wyszlifowała flexem i następnie pomalowała na piękny, głęboki łososiowy kolor wpadający już w odcień smakowitej polędwicy :)

Pniak pomalowany, na ciemnołososiowy kolor. Niejeden pniak, a w sumie kilka w ogrodzie. Zużyła resztkę farby z puszki. Teraz czeka na deszcz, by wkopać te słupy co już ma zrobione i wysuszone. Za sucho na kopanie, więc posieje jeszcze co nieco w doniczkach, tym bardziej, że nie ufa pogodzie. Rok temu w maju w nocy były jeszcze przymrozki i zmarnowały one większość warzyw wysianych w domu w doniczkach, a wystawionych w upalne dnie na dwór, więc w tym roku nie ma zamiaru się spieszyć z wysadzeniem siewek w pole :)


Szklarenki i doniczki przygotowane pod siew nasion drzew owocowych.
W szklarenkach i doniczkach żyzna ziemia składająca się z przerobionego obornika.


Schronisko wykąpało psa


W związku z trwającą w Internecie nagonką na mnie zorganizowaną przez dwie lesbijki z Krakowa: Izę U. (jak się przedstawiła mnie) oraz jej kochankę Martę P., poniżej prezentuję moją odpowiedź na ich szkalowanie mnie i mojego dobrego imienia.

Jak wynika z nowych, świeżo zrobionych zdjęć schronisko wykąpało psa, by, jak mniemam, zrobić foty na pokaz. Jednak w dniu naszej wizyty w schronisku – pies był cały czarny z brudu, co świadczy o tym, że nie jest tam pod właściwą opieką. 

Natomiast lesbijki z Krakowa wyłażą ze skóry, aby jak najbardziej skrzywdzić mnie i mojego psa – stają na głowie by mój pies pozostał do końca życia za kratami. Sunia Satja u mnie miała bardzo dobrze - mnóstwo wolności i swobody. Teraz jest unieruchomiona w ciasnej klatce i nie ma szans się wybiegać, a to dalmatyńczyk, który musi się dużo ruszać. Schronisko nie jest w stanie zapewnić mojemu psu codziennego wybiegu. Pies jest trzymany w klatce jak świnia i jak świnia był brudny, gdy tam pojechaliśmy w pamiętny piątek kwietnia po odbiór suczki.

Saba siostra Satji i kicia Miriam - przyjaciółki na zielonym wzgórzu.

To niesamowite jak te dwie dziewczyny zaprzyjaźniły się ze sobą blisko :)
Kicia z lubością ociera się i wtula w Sabę,
a Sabunia z zadowoleniem merda ogonem i czule obwąchuje i liże kicię.


Co do łańcucha - łańcuch to żadne znęcanie się. Wszystkie psy podwórkowe w Gminie Kowale Oleckie są na łańcuchach i nikomu to nie przeszkadza – ani Urzędnikom z Gminy, ani weterynarzom powiatowym, ani żadnym Towarzystwom Opieki nad Zwierzętami. Tak się tutaj trzyma psy na wsiach i tyle.


Tak trzyma się duże, groźne psy w gminie Kowale Oleckie - na łańcuchach. 
Śpią w dziurze wydłubanej w ścianie obór. 
Na zdjęciu pies jednego z miejscowych chłopów. 
Większość chłopów tutaj tak właśnie trzyma psy i 
nikt na nich nie nasyła weterynarii ani urzędników z Gminy, ani TOZu.

Gdy lesbijki Iza i jej kochanka Marta były u mnie na gospodarstwie - suczkę uwiązałam, aby ich nie pogryzła, bo to pies stróżujący, który nie toleruje obcych. Lesbijki były u mnie raptem 3-4 dni, a narobiły szkód i problemów i przykrości na cały rok. Idąc tutaj na moje gospodarstwo i potem z niego wyjeżdżając na pewno widziały po drodze mnóstwo psów na łańcuchów lub bezpańsko biegających po wsi. Nie interweniowały. Przyczepiły się tylko do MOJEGO PSA i moich zwierząt, zwłaszcza moje konie im przeszkadzały.

To z ich winy jestem w ciężkiej sytuacji finansowej i materialnej, bo swoimi złośliwymi donosami postarały się, aby odebrać mi jakąkolwiek pomoc finansową czy fizyczną. W moim odczuciu to złe kobiety i nie życzę nikomu, aby ich gościł u siebie. Z tego co widzę, mają tendencję do wyszukiwania dziury w całym i zupełnie ich sumieniom nie przeszkadza, że są u kogoś w gościach i to zupełnie za darmo. Może po prostu nie mają sumienia? Po osobach tego typu – czyli po lesbijkach – nie spodziewam się wielkiej moralności z racji moim zdaniem wypaczonej orientacji seksualnej. Sądzę, że one żyją w przekonaniu, że ich żadne kanony zwykłej, ludzkiej przyzwoitości nie obowiązują. Skoro mogą się bezkarnie gzić - to mogą też i bezkarnie podkładać świnię, Gospodyni u której nocowały za darmochę.

Także gdy były w gościach u Niemców, którzy remontowali swój dom, bardzo wnikały, czy oni remont przeprowadzają zgodnie z przepisami budowlanymi. Bardzo to je interesowało. Pozostawiam to do rozwagi czytelników – czemu aż tak je to zajmowało. Być może na nich też chciały coś wymusić?

Do mnie przyjechały na darmowy wypoczynek. Wspaniałomyślnie udostępniłam im moją łąkę, gdzie mogły się rozbić ze swoim namiotem. Miały mieć ze sobą swoje wyżywienie i nie sprawiać mi żadnych kłopotów. Tak jak obiecywały. W słoneczną pogodę byłam skłonna nieodpłatnie pożyczyć im mój ponton, aby mogły sobie popływać na pobliskim jeziorze. 

Tymczasem, gdy przyjechały na moje rancho, zaczęło się od wymuszeń z ich strony. Zażądały pokoju w moim niewyremontowanym z braku funduszy domu. Korzystały z mojego domu za darmo. Nakarmiłam też je za darmo, bo nie miały nic do jedzenia ze sobą i wyczekiwały, że ja je nakarmię.

Wieczorem okazało się, że wybrały się do mnie na dwutygodniowe wakacje bez grosza, licząc na drapane. Postawiły mnie przed faktem dokonanym, co bardzo było mi nie na rękę, bo absolutnie nie stać mnie na darmowy sponsoring bogatych mieszczek. Stawiając mnie w niezręcznej sytuacji postąpiły bardzo nieładnie. Dziwi taka postawa roszczeniowa takich kobiet niby kulturalnych, a na pewno bardzo elokwentnych. Mnie nie stać na utrzymywanie obcych, dorosłych kobiet pracujących zawodowo, które powinny mieć pieniądze ze sobą na swoje potrzeby, skoro wybrały się na wakacje. 

Nie spodziewałam się tego po nich, bo twierdziły, że mają dobre prace gdzie zarabiają pensje. 
Niechętnie zgodziłam się je sponsorować, pod warunkiem, że mi pomogą na gospodarstwie w moich pracach. Pomagały w sumie 10 godzin - po 5 godzin dziennie w ciągu dwóch dni, a były u mnie 3 pełne dni, a czwartego z rana oświadczyły, że wyjeżdżają.

W moim odczuciu najwyraźniej nie chciało im się pomagać. Najwyraźniej liczyły na lekkie, przyjemne i przede wszystkim sponsorowane przeze mnie wakacje. 

Dziwi mnie co wypisują o moim domu - bo miały ze sobą swój namiot i mogły w nim spać. Mogły i miały w nim spać wg uzgodnień przed ich przyjazdem. Nikt ich nie zapraszał do mego domu, aby tu nocowały. Wprosiły się na chama, a teraz jeżdżą po mnie w Internecie za mój dom. W moim przekonaniu, to jest wielkie, prymitywne chamstwo świadczące o egoistycznej postawie roszczeniowej zblazowanych mieszczek przyzwyczajonych do tego, że im się wszystko należy za darmo. 

Co do łąki i miejsca pod namiot - zaniosłam ich namiot na ogrodzoną łąkę, gdzie nie miały dostępu moje konie, tak, aby nie uszkodziły im przypadkiem namiotu. Postawiłam namiot na wzgórzu, gdzie trawa była niska i blisko było do ścieżki polnej prowadzącej do mego domu. Ponadto z tego miejsca miały ładny, panoramiczny widok na okolicę w tym stawy rybne sąsiada. Jakież moje zdziwienie było, gdy poprosiwszy Martę o pomoc w rozłożeniu tego namiotu - zamiast niej przyszła najwyraźniej o Martę zazdrosna Iza i przeniosła namiot pod las, w największe możliwe chaszcze. Tam ten namiot rozłożyła, ale mimo to, że namiot stał gotowy do przyjęcia letniczek - nie zechciały nocować w nim, lecz uparcie nocowały w moim pełnym gruzu domu. 

Dla mnie to była dziwna sytuacja. Także chodzenie Izy po moim gospodarstwie i robienie zdjęć bez mojej zgody. Nigdzie nie poszły na spacer na wieś by pozwiedzać czy się przejść, tylko uparcie siedziały na moim gospodarstwie i węszyły po to, by w kilka minut po opuszczeniu moich włości napuścić na mnie kogo się da. 

Dziwi to tym bardziej, że rozstałyśmy się spokojnie i w zgodzie, co więcej, gdy się żegnałyśmy, jeszcze próbowałam załatwić im podwózkę do PKSu, bo szły na piechotę na przystanek w Kowalach Oleckich, a tam mało kto się zatrzymuje na tej trasie, bo to autostopowo martwa strefa.

W moim odczuciu, te osoby w sposób perfidny nadużyły mojej gościnności i przyczyniły się do przykrych kontroli w moim gospodarstwie w wyniku których przez zaskoczenie straciłam mojego ukochanego psa Satję. Ale to mało. Te, moim zdaniem z gruntu fałszywe i złe, egoistyczne kobiety - wyłażą nadal ze skóry, aby mój pies pozostał dożywotnio w więzieniu, a mnie odciąć od jakiejkolwiek pomocy i wsparcia. Zrobiły wiele, aby mnie pozbawić jakiejkolwiek pomocy. Napisały oszczercze listy, które wysłały do miejsc, z których miałam wcześniej nieco pomocy fizycznej na gospodarstwie. Odcięły mnie od tej pomocy. Widać im sprawia chorą satysfakcję gnębienie mnie i zatruwanie mi życia. Po prostu brak mi słów :( Taka niewdzięczność za moją dobrą wolę i gościnność :( Po prostu ohyda. 
Odradzam komukolwiek goszczenie tych lesbijek pod swoim dachem.

Zdecydowanie odradzam komukolwiek goszczenie za darmo czy nawet odpłatnie tych dwóch kobiet pod swoim dachem. W moim odczuciu, nie są godne, by być goszczone przez kogokolwiek, a zwłaszcza na gospodarstwach rolnych. Moim zdaniem, stanowią potencjalne zagrożenie dla każdego gospodarstwa rolnego, gdyż znajdują przykre upodobanie w doszukiwaniu się dziury w całym i donoszeniu o wszelkich ich zdaniem niedociągnięciach gospodarstwa do różnych instytucji. 

To tyle na temat doctorprinter jak się opisały na Couchsurfingu. 

Jeszcze co do mojego psa - to poznałam fajnych, uczciwych i porządnych ludzi - o dziwo także z Krakowa - którzy zaoferowali na piśmie wspomagać mnie w zakupach karmy dla Satji, w czasach, gdy nie będzie mnie na nią stać. To są bardzo dobrzy, prawdziwie życzliwi mi ludzie, którzy sami zaproponowali mi, że pomogą odzyskać mi mojego pieska. Stosowne pisma zostały wysłane. Czekamy na odpowiedź Urzędu Gminy Kowale Oleckie. 

Co do niechcianej ciąży Satji w wyniku której ją straciłam - pies, który ją zapłodnił to pies sołtyski - tej samej, która tak chętnie doradziła lesbijkom, aby mnie podkablowały do TOZ, weterynarza powiatowego i Urzędu Gminy. Ta sama, która to tak chętnie mnie obgaduje i tak chętnie nadstawia ucha na wszelkie ploty ze mną związane oraz która tak chętnie dodaje od siebie różne podłe pomówienia nie mające nic wspólnego z prawdą.
Co skandaliczne - ten sam pies, czyli pies sołtyski nadal szwenda się bez nadzoru po moim gospodarstwie, tym razem obgryzając drzwi ganku na którym trzymam drugą sukę z cieczką – Sabę. Podejrzewam, że celowo go puszcza na moje gospodarstwo, aby mi uprzykrzyć życie i spowodować kolejne problemy z kolejną niechcianą ciążą kolejnej mojej suki.


Saba - rodzona siostra bliźniaczka Satji. Saba mieszka ze mną na gospodarstwie,
gdzie do niedawna mieszkała też Satja.
Saba uwielbia gdy się ją smyra pod uszami i masuje po szyi... :)
Saba jest na zielonej trawce, na swobodzie, korzysta z pięknej, ciepłej i pachnącej kwiatami wiosny
 - a jej siostra rodzona Satja siedzi w więzieniu, za kratami, w smrodzie, wśród stada niechcianych, skowyczących kundli :(((.
Czytelnicy sobie sami odpowiedzą na pytanie, co to za kobiety gościły u mnie za darmo na gospodarstwie ledwo 3-4 dni i do tej pory mszczą się na mnie i na moich zwierzętach robiąc nam krzywdę i przysparzając coraz to nowych przykrości i bratając się z od lat nieżyczliwą mi sołtyską. 

Sołtyska też bredzi, że rzekomo mi w czymś kiedyś pomogła i chciała pomóc. To absurd. Nigdy taka sytuacja nie miała miejsca. Od początku było dokładnie odwrotnie. Bruździła mi od początku mojego zamieszkania we wsi, świadomie działała na moją szkodę i nadal to robi - dlatego jej nie lubię. Jej postępowanie i podłe zagrywki wobec mnie, a niekiedy także moich gości - to jeden z powodów, dlaczego myślę o niej jako o zimnej babie bez serca i sumienia.. 

Natomiast lesbijki - osoby z zewnątrz - sprytnie wykorzystały zastane chore relacje, aby je wykorzystać dla swoich mściwych celów. Osobom tym, niby tak rzekomo „żywotnie zatroskanym” poziomem warunków mieszkalnych w moim domu i niby tak "zatroskanym" bezpieczeństwem i dobrostanem moich zwierząt – zupełnie nie przeszkadza, że sołtyska wraz z którą przeciwko mnie uknuły spisek i napuściły na mnie wszelkie możliwe instytucje, a która obecnie na swoim terenie prowadzi agroturystykę, gdzie udostępnia odpłatnie domki letniskowe na wysepce nad jej stawem rybnym – łamie wszelkie możliwe przepisy sanitarne i bezpieczeństwa w sposób wołający o pomstę do nieba.


Agroturystyka u sołtysowej, która napuściła na mnie policję, weterynarzy powiatowych,  Urząd Gminy i  TOZ w zeszłym roku, po tym jak się spiknęła z lesbijkami z Krakowa, które wyłudziły ode mnie darmowy pobyt na moim gospodarstwie, po to by krótko po opuszczeniu mojego gospodarstwa, nakablować na mnie, gdzie się da i u kogo się da.
W tle staw rybny i domki letniskowe dla turystów. W stawie stoją słupy energetyczne przewodzące prąd. Stawy te zostały utworzone przez nielegalne zalanie łąk bez jakichkolwiek pozwoleń. Domki letniskowe dla turystów stoją nad wodą z której kiedyś popłynie prąd który zabije letników. Z tego samego zbiornika wodnego są pojone cielęta.
One też się kiedyś usmażą żywcem.  Wystarczy jedno przebicie. A słupy energetyczne ulegają korozji stojąc latami w wodzie. Kiedyś prąd przez nie płynący spłynie do stawu i zabije kupę wędkarzy i zwierząt gospodarskich.
Wszelkie zasady bezpieczeństwa złamane. Karygodne zaniedbanie wołające o pomstę do nieba. 

Lesbijek zupełnie nie oburza fakt, że staw sołtyski został utworzony poprzez nielegalne zalanie łąk wraz ze stojącymi na nich słupami energetycznymi!

W wyniku tego procederu - słupy energetyczne stoją w wodzie stawu. Wokół stawu pasie się 7 cieląt, które piją wodę właśnie z tego stawu i które wchodzą do tego stawu. Poza tym, oprócz zwierząt – do stawu mają dostęp liczni wędkarze, którzy łowią z niego odpłatnie ryby.

Słupy energetyczne stoją w środku stawu. Druty energetyczne wiszą nisko nad wodą.
Wystarczy silniejszy wiatr, który zerwie te druty lub podpity wędkarz, który zapragnie pobujać się na tych drutach, a dojdzie do wielkiej tragedii.
Te słupy ulegają od dziesięcioleci korozji i kiedyś prąd płynący po drutach spłynie do stawu, w którym pływają ludzie i są pojone zwierzęta itd.

No, ale tych słupów panie lesbijki nie zdążyły sfotografować i opisać do Sanepidu i zakładów energetycznych oraz na policji i do Inspektoratu Weterynarii w Olecku, bo były zbyt zajęte szkalowaniem mojego dobrego imienia. Ocenę sytuacji i postępowania tych dwóch pań i pani sołtyski Czukt pozostawiam czytelnikom do oceny.

wtorek, 7 maja 2013

Zostaniemy nasiennymi kryminalistami

Kolejna absurdalna ustawa UE: Nasiona nielegalne!
Ilu z Was wie, że Unia Europejska przygotowuje ustawę (głosowanie 6 maja!), która sprawi, że obrót i wykorzystanie nasion nie będących na liście nasion zatwierdzonych stanie się nielegalne? Lista ta, która na chwilę obecną zdominowana jest przez wielkie korporacje jak Monsanto, czy Bayer zwiera głównie hybrydy, co oznacza tyle, że farmer czy ogrodnik nie będzie mógł zachować nasion z tego co wyhoduje.
Co więcej, nasiona nie będące na liście, nie będą mogły być nie tylko sprzedawane ale również uprawiane. Wymiana nasion między ogrodnikami i farmerami stanie się czynnością kryminalną. To oznacza, że ludzie będą mieć jeszcze mniejszy wpływ na to co jedzą – skoro nie będą mogli zdecydować nawet to co się uprawia.

O czym konkretnie mówi wspomniane prawo?
Ostatni zarys ustawy przedstawiony publicznie mówił, że żadne nasiona nie mogą być sprzedawane, ani nawet ofiarowane za darmo na terenie UE jeżeli są zatwierdzone i zarejestrowane na liście roślin UE.
Dlaczego jest to zła ustawa?

W celu rejestracji każda odmiana musi zostać poddana testom, by zweryfikować czy spełnia ustalone odgórnie kryteria. Te kryteria zostały stworzone w głównej mierze na potrzeby przemysłowego rolnictwa i nasion hybrydowych i mówiąc ogólnie, tylko takie nasiona taki test zdadzą.

Wiele cennych odmian, używanych obecnie wśród ogrodników i lokalnych farmerów nie spełni wymagań i zwyczajnie nie zostanie zarejestrowana, co automatycznie uczyni je nielegalnymi w sprzedaży i uprawie.
Co gorsza, wystąpienie z wnioskiem o umieszczenie na liście nasion rejestrowanych i związanych z tymi testami kosztuje bardzo dużo pieniędzy. Nawet jeśli nasiono spełni kryteria i zostanie zapisane na listę nasion zatwierdzonych, to wciąż należy płacić coroczną opłatę. Jeśli któregoś roku, opłata nie zostanie uiszczona, nasiono automatycznie wypada z listy i staje się nielegalnym.
Następują dwie kwestie. Po pierwsze – w związku z wysokim kosztem (tysiące euro dla jednej odmiany) opłacać się będzie rejestrować tylko te odmiany, które sprzedadzą się w dużych ilościach w rolnictwie przemysłowym. Warzywa, uprawiane przez lokalnych rolników, czy w przydomowym ogródku na potrzeby rodziny staną się nielegalne i wyginą. W przyszłości nie będziemy mogli odzyskać tych nasion bo przepadną bezpowrotnie.

Po drugie – to jawna prywatyzacja ogólnoludzkiego dobra jakim są rośliny i odmiany hodowane przez naszych przodków. To ludzie są spadkobiercami nasion, uprawianych ponad 11 tys lat, nierzadko przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Dlatego też nie mogą one być opatentowane przez koncerny nasienne. Więc skąd nagle pomysł by płacić coroczną opłatę dla EU by dalej móc je swobodnie uprawiać?

CO MOŻEMY ZROBIĆ?
Możemy napisać wiadomość do członków Komisji EU. Tu lista:
http://ec.europa.eu/commission_2010-2014/index_en.htm
Polskę reprezentować będzie Janusz Lewandowski
http://ec.europa.eu/commission_2010-2014…dex_en.htm
Podpisać petycje! Największa jest tu
http://bit.ly/12Xe1PI
(już prawie 200 tys. osób podpisało!) i kolejna
http://bit.ly/18pgz9Z
Źródło: www.otworzumysł.com

Niezależność energetyczna



Oszołomy krzyczą, że są nam potrzebne najgorsze rozwiązania energetyczne typu szkodliwe wiatraki przemysłowe i elektrownie atomowe, bo rzekomo nam energii brakuje :)
Tymczasem nam żadnej energii nie brakuje, tylko brakuje nam bardzo dotkliwie oleju w głowie. W Polsce dawniej funkcjonowało mnóstwo niewielkich prywatnych elektrowni wodnych czerpiących prąd z niewielkich nawet rzeczek. Do tej pory w mojej okolicy są przepusty wodne, które kiedyś produkowały prąd! Są martwe od lat!

Za komuny zakazano produkcji prądu na własne potrzeby. Zgodnie z polityką niewolenia narodu - zabroniono niezależności energetycznej. Teraz mamy nowy wiek, komuna niby się skończyła, a komunistyczne zapyziałe przepisy nadal zabraniają nam produkcji prądu na własne potrzeby. Od tego trzeba zacząć - od skasowania negatywnych zakazów. Wtedy będziemy mieli prawdziwą niezależność energetyczną i nikt nam nie wmówi, że aby mieć prąd, musimy się godzić na najgorsze rozwiązania.
Wtedy nagle się okaże, że mamy mnóstwo własnej, niezależnej energii - nie tylko na swoje potrzeby, ale i nadwyżki dla miast.


Wystarczy skasować mega negatywne przepisy energetyczne i pozwolić ludziom wytwarzać prąd na własną rękę, a nagle ceny energii w Polsce spadną i naród zostanie odciążony od nadmiernych wydatków na ten cel.

W tej chwili mamy bardzo restrykcyjne, ograniczające przepisy energetyczne. Teoretycznie można produkować prąd na własne potrzeby, ale nadwyżek nie można sprzedawać sąsiadom, tylko oddawać poddańczo do zakładów energetycznych, które na tym prądzie zarabiają.

Sytuacja jest mega chora.

Nasze państwo nie dba o swoich obywateli i ich dobro, nasze państwo robi dobrze korporacjom, pod które tworzy takie prawo, aby zapewnić korporacjom wysokie dochody kosztem całego naszego społeczeństwa.

Gdyby w Polsce była wolność energetyczna, energii byłoby pod dostatkiem a ceny energii znacząco by spadły odciążając nadwyrężone i tak już budżety domowe naszych obywateli.

My musimy przekształcić nasze państwo w państwo obywatelskie, które realnie dba o swoich obywateli, o każdego z nas jak najlepiej.

Chodzi o to, by jak największa ilość ludzi w Polsce była szczęśliwa, a nie tylko garstka zagranicznych właścicieli korporacji, które robią miliony na naszej niewoli i ograniczeniach sztucznie nam narzucanych.

Co do energii odnawialnej - stawiam na turbiny wodne, panele słoneczne i NIEWIELKIE wiatraki przydomowe. Nie godzę się na szkodliwe przemysłowe turbiny wiatrowe stawiane w środku osiedli ludzkich oraz na budowę elektrowni atomowych, które generują odpady radioaktywne.

Jeśli już gdzieś turbiny przemysłowe mają być stawiane - to na otwartym morzu, a nie w środku ludnej wsi.

Natomiast ostatnie powodzie i ich niszczycielska siła pokazują, jak bardzo pilnie należy uregulować stosunki wodne w Polsce - czyli zbudować sieć zbiorników retencyjnych magazynujących nadmiar wody i połączyć te masy wody z elektrowniami wodnymi - małymi,. średnimi i dużymi.

Takie powodzie co my mamy w Polsce są w stanie oświetlić i zaopatrzyć w prąd całą Europę.

To jest MASA niewykorzystanej energii, która się marnuje, jednocześnie niszcząc osiedla ludzkie i infrastrukturę miejską i wiejską powodując ogromne straty i szkody nigdy w 100 procentach nie zrefundowane przez budżet państwa.

poniedziałek, 6 maja 2013

Bolą nogi!

Biedna dzidzia biedna! – tak się dzisiaj nachodziła, że ledwo żywa :) 50km na tych umęczonych nóżkach zrobiła :) Większość stopem, ale sporo się nachodziła zanim złapała okazję na bocznych drogach :) Na tych głównych trasach to szybko poszło, gorzej na tych mało uczęszczanych :) Tam się najwięcej nachodziła. No, ale co miała załatwić - załatwiła.

Pora do łóżka! :) Trzeba zregenerować nadwątlone siły i rozmasować odciski :)

niedziela, 5 maja 2013

Pies sołtysowej


Uprasza się sołtysową mojej wioski, aby zabrała swojego kundla z mojej ziemi, bo jej pies brudzi tutaj, obgryza moje drzwi, szczeka na mnie, szczeka na moje zwierzęta i je płoszy. Kundel “Foxik” łazi po mojej ziemi regularnie od tygodnia. Jak jutro znowu go tu zobaczę – wezwę policję i TOZ – pies zagraża moim zwierzętom, niszczy moje mienie oraz jest zaniedbany przez właściciela, który nie sprawuje nad nim żadnej kontroli.


W tle kundelek sołtysowej zwany "Foxik" - ten sam, który w zeszłym roku włamał się do stajni do zamkniętej w niej na czas cieczki Satji i zapłodnił ją. Przez tę niechcianą ciążę i potomstwo Indianka straciła suczkę :(((
Teraz, gdy Saba ma cieczkę - także przylatuje na moje gospodarstwo i
gryzie drzwi na ganek na którym siedzi zamknięta Saba. Drzwi są już mocno uszkodzone.
Pies ten wygryzł pokaźną dziurę w drewnianych drzwiach ganku :(
A to reakcja męża sołtyski na moją prośbę do Urzędu Gminy, aby Urząd zajął się jej wałęsającym po moim gospodarstwie psem sołtyski:


Przytargał 5 głazów i ustawił je na wprost wjazdu na moje gospodarstwo utrudniając tym samym wjazd,
gdyż duży samochód, np. ciężarówka czy straż pożarna nie wykręci teraz aby wjechać na moje gospodarstwo.
Ponadto droga dojazdowa do mojego gospodarstwa często jest zastawiona samochodami wędkarzy, którzy odpłatnie wędkują u męża sołtyski. Nie parkują oni na podwórku sołtyski, tylko na wąskiej drodze polnej - drodze dojazdowej do mojego gospodarstwa. W ten sposób skutecznie blokują dojazd na moje gospodarstwo. 

Oświadczenie w sprawie dewastowania Mazur Garbatych



Oświadczam wszem i wobec, że absolutnie nie zgadzam się, aby Wójt i Urząd Gminy Kowale Oleckie rujnował moje zdrowie, moich zwierząt oraz zdrowie wszystkich mieszkańców Gminy Kowale Oleckie oraz ich zwierząt gospodarskich, a także zdrowie i życie niezwykle bogatej i bioróżnorodnej przyrody naszej Gminy.

Nie zgadzam się na dewastowanie naszej Gminy poprzez wyżynanie dwustuletnich starodrzewi oraz poprzez ustawianie w naszych wioskach i na naszych polach złomów niemieckich chorobotwórczych – przestarzałych turbin wiatrowych.

Po raz kolejny informuję panią Wójt i Urząd Gminy o wiarygodnych badaniach niezależnych ekspertów, w tym lekarki amerykańskiej zajmującej się stricte wpływem turbin wiatrowych na zdrowie i życie ludzi i zwierząt, lekarki, która w swoim raporcie naukowym opisała nowy zespół chorobowy występujący w wyniku oddziaływania na ludzi turbin wiatrowych: tzw. syndrom turbin wiatrowych.

Zostało naukowo udowodnione, że infradźwięki emitowane przez turbiny wiatrowe rozrywają płuca nietoperzy, a u ludzi i zwierząt gospodarskich powodują zwyrodnienia organów wewnętrznych, co prowadzi do poważnych schorzeń oraz do zgonów.

Natomiast wpływ przemysłowych turbin wiatrowych na zdrowie bydła jest następujący:
 duży stres u krów
 ronienia cieląt
 wzrost komórek somatycznych w mleku krów

Hodowcy bydła mlecznego w naszej gminie będą tracić wpływy z powodu obniżenia jakości produkowanego mleka, a nasza Gmina to Gmina mleczna.

Wartość ziemi oraz zdolność kredytowa lokalnych gospodarstw spadnie.
Turystyka i agroturystyka nie rozwinie się, a upadnie. Ludzie stracą możliwości zarobkowania i dochody.

Nasza Gmina to gmina rolniczo-turystyczna. Jej największym bogactwem jest czysta, nieskażona i niezwykle bogata i bioróżnorodna przyroda – której na południu Polski już nie ma. Mamy obowiązek zachowania tego dziedzictwa naturalnego dla kolejnych pokoleń. Wyżynanie starodrzewi oraz stawianie w ich miejsce szkaradnych turbin wiatrowych – to nie jest ani mądry, ani zdrowy kierunek.
Nasza Gmina szczyci się wielkim bogactwem przyrody. Tereny południowe kraju, aby uzyskać taką bioróżnorodność jaką my tutaj mamy naturalnie i za darmo – wydają miliony na projekty rekultywacyjne mające na celu odtworzenie zniszczonej przyrody.
My tę bogatą przyrodę nadal tu mamy i nie możemy być takimi skończonymi idiotami i pazernymi na forsę chciwusami, aby zrujnować to dobro, jakie otrzymaliśmy w spadku po poprzednich pokoleniach.

Turbiny wiatrowe są w stanie szkodzić w promieniu co najmniej 12km, a bywa, że i dalej. Najbardziej w promieniu 6km od ich postawienia. Nie bez powodu na Zachodzie Europy stawia się fermy wiatrowe POZA osiedlami ludzkimi, dość głęboko w morzu, nawet w odległości 30km od wybrzeża.

Podobnie w Stanach. Tam fermy wiatrowe są stawiane na terenach całkowicie bezludnych, np. na otwartych oceanach lub na pustyniach.

Oni, ci Zachodu mają 20-30 letnie doświadczenie z turbinami przemysłowymi. Oni już wiedzą, przekonali się na własnej skórze, jak bardzo to szkodliwe jest.

Cały niemiecki złom który od lat nie trzyma już żadnych parametrów bezpieczeństwa emisji ultradźwięków trafia do Polski, Czech.

Musimy się przed tym bronić!

Niszczenie krajobrazu - to rzecz fatalna, ale niszczenie zdrowia ludzi i zwierząt - to kryminał!

Cały teren naszej gminy Kowale Oleckie jest zamieszkały przez rzadkie ptaki oraz nietoperze. Nasza gmina to taki naturalny rezerwat przyrody obfitujący w niezwykle bogatą, bioróżnorodną faunę i florę. Nie można tego zmarnować! Nie można tego niszczyć!

Na południu Polski NIE MA TAKIEJ BIORÓŻNORODNOŚCI i bogatej przyrody jak my tu mamy. Tam, aby zrekultywować czyli odbudować dawną przyrodę - wydają miliony! My ten naturalny skarb przyrodniczy mamy za darmo. Piękne ukształtowanie terenu, pagórki, dolinki, rzeczki, strumyczki, stawiki, oczka wodne, jeziora, do tego wiejska, oryginalna mazurska architektura, bogactwo dzikiego ptactwa i zwierzyny, czyste powietrze, brak skażenia przemysłem, charakter rolniczo - turystyczny - to jest nasz skarb. Nie można tego zmarnować!

Wyżynanie dwustuletnich starodrzewi to zwykła profanacja przyrody i dziedzictwa naturalnego otrzymanego w spadku po poprzednich pokoleniach.

Wyrżnęli przepiękną, starą przedwojenną aleję pod Sokółkami, zostawili śmietnik: chaszczory i gałęzie. Mieszkańcy gminy nie mają z tego nic. Droga jak nie robiona od ponad pół wieku tak nadal nie zrobiona, gumowe boisko latem się smaży i śmierdzi od nagrzania promieniami Słońca, tak, że nie idzie na nim grać. Wcześniej był cień z drzew. Teraz nie ma. Drzewa dwustuletnie i 300letnie wyrżnięte na pieprzone palety, aleja zdewastowana, wieś z tego nie ma NIC!

Zamach na nasze zdrowie i naszych zwierząt!

Ponownie Urząd Gminy Kowale Oleckie przygotowuje grunty pod fermy wiatrowe w naszej gminie. Przemysłowe turbiny wiatrowe emitują infradźwięki szkodliwe dla zdrowia ludzi, bydła i wszystkich innych zwierząt znajdujących się w zasięgu ich działania. Pierwsze padają nietoperze, jako najwrażliwsze. Infradźwięki rozrywają im płuca. Ludzie potrzebują paru lat, by ulec wewnętrznym zmianom chorobowym, ale one następują w sposób nieunikniony. Najbardziej są narażeni ci, którzy już mają jakieś schorzenia. Zostają one szybko i niebezpiecznie pogłębione. Pod wpływem działania turbin wiatrowych czyli mówiąc potocznie wiatraków – zwyrodnieniu ulegają organy wewnętrzne ludzi i zwierząt.

Na Zachodzie Europy i w USA wiatraki stały się przyczyną tragedii wielu rodzin. Ludzie uciekają od wiatraków. Na Zachodzie Europy i w USA dopuszczalne jest stawianie wiatraków jedynie na terenach pustynnych, niezamieszkałych przez ludzi. Stawia się wiatraki na otwartym morzu, lub na pustyniach, z dala od siedzib ludzkich. Szkodliwy wpływ wiatraków ma duży zasięg, naukowcy udowodnili, że co najmniej w promieniu kilkunastu kilometrów od siedzib ludzkich, a być może i w większej odległości. Najbardziej są narażeni ci, którzy mieszkają w promieniu 6km od wiatraków. Urząd Gminy Kowale Oleckie przymierza się by stawiać w środku zamieszkałych wsi wielkie, 100 metrowe molochy, które będą niszczyć nasze zdrowie i zdrowie naszych zwierząt. Co najmniej od kilku lat oni wiedzą, że turbiny wiatrowe są szkodliwe, bo ich o tym informowałam obszernie na piśmie kilka lat temu, wysyłając im fragmenty przetłumaczonego opracowania amerykańskiej lekarki zajmującej się syndromem turbin wiatrowych. Zaślepieni forsą najwyraźniej mają w dupie nasze zdrowie i naszych zwierząt.

Nie możemy się na to zgodzić. Trzeba wysyłać pisma polecone do wójta gminy Kowale Oleckie z żądaniem odstąpienia od tych niebezpiecznych planów dla dobra nas wszystkich tutaj mieszkających.

Jeśli to nic nie da – trzeba będzie odwołać panią wójt i powołać nową, która nie będzie nastawała na nasze zdrowie i życie.

Znów knują by wcisnąć nam chorobotwórcze turbiny wiatrowe!



Do mieszkańców gminy Kowale Oleckie - "Mazury Cud Natury"? czyli jak Gmina kopie nam groba...

 zdjęcie ze strony nowa-stepnica.x25.pl
Tym razem to Robert a nie Ania stuka nerwowo w klawiaturę.
Sprawa jest pilna, czasu niedużo, więc będzie może trochę chaotycznie.
Ważne jest meritum. Nie przegapcie go i zabierzcie głos, żeby znów nie było, że mądry Polak po szkodzie.
Mieszkańcy gminy Kowale Oleckie mają czas do 9 maja 2013 na pisemne opinie kwestionujące projekt „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Kowale Oleckie”.
Należy je kierować na adres gminy do Wójt Gminy Kowale Oleckie.
Informacja o wyłożeniu projektu jest tu: gmina.kowale...komunikat_o_wylozeniu_studium
Na dole załączniki (studium, prognoza oddziaływania na środowisko i mapy) i info o tym jak kierować opinie do projektu.
Wczoraj TO do mnie dotarło (wcześniej zarobiony byłem jak mało kiedy) i powiało GROZĄ.
Gminę podzielono na strefy - w trzech z nich gmina planuje i dopuszcza lokalizację przemysłowych farm wiatrowych. Mówimy o obiektach mających sto kilkadziesiąt metrów wysokości i stojących zwykle ZA BLISKO domów. Na to wskazuje wiele zrealizowanych już lokalizacji w Polsce. Poświęćcie kilka chwil na wizytę w: stopwiatrakom.eu i dowiedzcie się więcej.
O szumie, infradźwiękach, migotaniu cienia i efekcie stroboskopowym w mieszkaniach.
I o przewałach, bo brakuje prawa, działaniach 'z cicha pękł' i olewaniu mieszkańców i ich zdrowia.
Posłuchajcie ludzi żyjących obok farm wiatrowych, poczytajcie wiadomości.
Większość złych ale są i dobre:
wojt-augustowa-odmowil-wydania-decyzji-srodowiskowej-dla-wiatraka
Albo jedźcie pod Gołdap na kilkugodzinny piknik pół kilometra od turbin… a przy okazji pogadajcie z mieszkańcami.
Jeśli studium zostanie zatwierdzone, to potem zgodnie z nim będą powstawać miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego, potem będą wydawane zgodne z planami warunki zabudowy, potem pozwolenia na budowę a potem to już nawet Don Kichot nie pomoże.
Przy istniejącej w naszej gminie rozrzuconej zabudowie, walorach przyrodniczych i turystycznych projekt Studium w części dotyczącej farm wiatrowych jest TOTALNĄ BZDURĄ wymagającą (ze względów humanitarnych i zgodności z gwarancjami konstytucyjnymi) wysiedlenia połowy mieszkańców gminy.
Takie jest moje zdanie.
 wiatraki ze strony naszego lokalnego radia 5
I takie jest chyba zdanie władz naszego województwa skoro w projekcie Strategii Rozwoju Społeczno-Gospodarczego Województwa Warmińsko-Mazurskiego do roku 2020 uznano, że:
„biorąc pod uwagę uwarunkowania przyrodnicze, koncentrację środków finansowych oraz warunki prawne, produkcja energii elektrycznej na terenie województwa powinna rozwijać się w oparciu o biogazownie rolnicze, fotowoltaikę oraz małe elektrownie wiatrowe w układzie rozproszonym.”
Ale wszystkie decyzje będą podejmowane w Gminie i w zgodzie z zatwierdzonym STUDIUM!!!
W strefie F1 (lub zaraz obok) są Zawady Oleckie, Sokółki, Stacze i Cicha Wólka. Zwarta zabudowa jest oczywiście wyłączona ale już kilkaset metrów obok niech się kręci, szumi i migocze. I niech miele nasze bociany, bieliki, żurawie i czajki.
W strefie F2 (lub zaraz obok) jest Mściszewo, Żydy, Sokółki, Czukty, Kiliany, Wężewo.
Jest jeszcze strefa G.
Czasu jest niewiele. Jeśli w proponowanych strefach powstaną przemysłowe turbiny wiatrowe, ceny naszych nieruchomości spadną kilka razy. A i tak nikt ich nie będzie chciał. Bo nikt przy zdrowych zmysłach tu nie przyjedzie. Przez minimum 30 lat. A wielu wyjedzie - tylko, że nie każdy ma gdzie uciec. Ja już nie mam.
Oczywiście będzie jeszcze opcja, żeby siedzieć w domu ze stoperami w uszach i zaciągniętymi roletami, walić 'dyktę', dostawać pierdolca i użalać się nad swoim obesranym życiem.
Ale niektórzy od życia oczekują ciut więcej. I inny mają plan na życie swoich dzieci.
Mam nadzieję, że Ty/Pan/Pani też.
 Wyobrażacie sobie taki krajobraz obok nas? Takie potwory na horyzoncie niczym z filmu „Wojna światów”?? To znowu wiatraki spod Gołdapii ze strony wspolczesna.pl (przy tym zdjęciu dopisek Ani)
Pomóżcie Wójt i radnym zmienić projekt Studium, oni może nie wiedzą, że jest jakiś problem - piszcie polecone przed 9 maja.
Nie muszą być długie ani super mądre. Kilka zdań o tym czego się obawiacie i dlaczego.
A opinie tych, którzy w 'wiatrakowych' strefach mają domy albo ziemię będą wyjątkowo cenne.
I Ci niech podają w opiniach numery swoich działek.
Zróbmy to, bo potem będziemy płakać.
I to nie jest jakiś kiepski, makabryczny żart - ONI naprawdę mają taki plan na nasze życie.
A potem niech sołtysi zwołują Zebrania Wiejskie i podejmujcie uchwały w sprawie turbin blisko Was.
To kolejny ważny krok.
Projekt lini 110 kV mającej odebrać energię z farm planowanych w naszej gminie już powstaje.
Trzymam kciuki.

Komentarze

Gosia Ruc2013/05/04 14:15
Czy gmina bierze pod uwagę,że podjęte przez nią działania spowodują,że ludzie nie będą chcieli się osiedlać na terenie tak niefortunnie zainwestowanym,że nie będą też przyjeżdżali na wypoczynek??.Podejście Gminy jest szalenie krótkowzroczne,nie wspominając tego,że absolutnie nie liczy się z opinią mieszkańców.Niestety doprowadzi to do zahamowania rozwoju gminy np.pod wzlędem turystycznym.TO PODCINANIE GAŁĘZI,NA KTÓREJ SIĘ SIEDZI :(..........
ania2013/05/04 22:47
Problem w tym, że niektórzy mieszkańcy również są krótkowzroczni i nie mają nic przeciwko. Niektórym obiecywana kasa mąci rozum i jest ważniejsza, niż przyszłość ich i dzieci, niż zdrowie, utracony majątek w nieruchomościach, nie mówiąc o przyrodzie, krajobrazie, walorach turystycznych, i "takich tam pierdołach".
-r.2013/05/04 23:14
Większość turbin wiatrowych w gminie Kowale Oleckie i sąsiedniej Świętajno są planowane na ziemiach właścicieli setek lub tysięcy hektarów. Oni nie mieszkają pod turbinami tylko daleko
stąd i kasa zwykle zmąciła im rozum już dawno, dawno temu.
Indianka2013/05/05 00:18
Witaj.

Ja się absolutnie nie zgadzam na stawianie turbin w mojej wsi i okolicy. Odpada. Parę lat temu moja wioska się nie zgodziła, ze względów zdrowotnych, hodowlanych i turystycznych. Pisaliśmy petycję do Gminy. Ponadto ekolodzy ustalili, że w Czuktach są siedliska rzadkich nietoperzy, którym te wiatraki zagrażają.

Ja parę lat temu do Gminy wysłałam obszerne opracowanie lekarki zajmującej się syndromem turbin wiatrowych i dokładnie poinformowałam Gminę o szkodliwości turbin wiatrowych na zdrowie mieszkańców i zwierząt pod nimi mieszkających. Gmina dokładnie wie, że to cholerstwo jest chorobotwórcze, a mimo to forsuje ten syf na siłę? Dla forsy? Urząd Gminy będzie miał z tego forsę, a my zrujnowane zdrowie i obniżoną wartość ziemi, spadek zdolności kredytowej! Chcą naszą piękną, czystą, naturalną gminę zamienić w fabrykę prądu??? Pojebało ich??? Oni bazują na tym, że ludzie tutaj ciemni, zapracowani i dają sobie wciskać byle co.

Tu moje info o turbinach m.in. na podstawie opracowań naukowców:

http://www.kreatywnaromantyczka.blogspot.com/search/label/syndrom%20turbiny%20wiatrowej

Trzeba iść do księdza i porozmawiać. Ja już rozmawiałam z naszym księdzem o turbinach parę lat temu. Zgodził się ze mną, że to jest szkodliwe. Idź do księdza, wydrukuj ulotki tak jak ja to zrobiłam parę lat temu, powieś na tablicy i poproś księdza, by z ambony ludzi uświadomił i zagrożeniu. Możesz też tych ulotek wydrukować więcej i rozdawać w niedzielę dziś przed kościołem. Masz samochód, więc jesteś bardziej mobilny.

W Czuktach możesz pogadać z malarzem Wojtkiem Łukasikiem. On też jest przeciw turbinom, także Tomek Sawicki ze względu na krowy, Kapała, Rakowski, Domaradzcy, myślę że teraz Szczodruch także. On chce sprzedać ziemię. Jak tu postawią wiatraki, to mu nikt nie da tyle ile on chce za gospodarstwo.

Działaj,

Trzymam kciuki,
Izabella vel Indianka

źródło:
http://ceramika.zawady-oleckie.com/wiki/do_mieszkancow_gminy_kowale_oleckie_-_mazury_cud_natury?&#comment_69d2963d0bb5efc0d1824caa18d97f66


sobota, 4 maja 2013

Niepostrzeżenie

Dzień minął szybko i niepostrzeżenie. W ciągu ciepłego, słonecznego dnia Indianka, wbrew zaplanowanemu wypoczynkowi – jednak zabrała się za kontynuowanie wyrobu słupów ogrodzeniowych. Wczoraj nie mogła ich szlifować i malować, bo padało, a warsztat pracy urządziła sobie przy domu pod gołym niebem.

Dzisiaj wyszlifowała i wymalowała pięknie kolejne 4 słupy. Razem to jest już ich 33 sztuki. Kolor – cudownie, głęboko łososiowy. To już końcówka farby i jest gęsta, więc lepiej kryje powierzchnie drewna. Po za tym pomalowała ławeczkę oraz podkładki pod naczynia.

Posadziła kilka topinamburów. Przerobiła wybieg dla kur. Podczas przerabiania wybiegu, jedna kurka rudopiórka odważyła się śmiało opuścić teren zagrody i poszła na spacer po podwórku. Gęsi ją ofuknęły. Kurka nadziobawszy się trawy i gąsienic do woli – weszła na ganek, do suki Saby, gdzie została złapana i zaniesiona do kurnika. Jutro Indianka skończy przerabiać ten wybieg i kurka sobie będzie mogła w nim bezpiecznie przebywać, bo strach ją puszczać luzem na podwórko i siedlisko, gdyż jastrzębie siedzą na pobliskich drzewach i polują na drobne stworzenia w tym ptactwo.

Dzisiaj było ładnie, ciepło, przyjemnie. Suczka Saba i kicia Miriam oraz wielki kozioł Aramis wylegiwały się w Słońcu na podwórku. Pozostałe kozy kręciły się po podwórku dokazując. Konie na wybiegu – szczęśliwe z nadejścia wiosny i pełnej swobody. Rano dostały owies i brykały jak szalone.

Wieczorem złocista poświata spowiła podwórko i budynki, podkreślając ich rudy kolor. Zrobiło się chlodno. Indianka weszła do domu i zajęła się gotowaniem obiadokolacji.

Na obiadokolację przyrządziła sobie:

grzybki boczniaki młodziutkie świeżutkie podsmażone z cebulą, zalane sosem dyniowym i podduszone razem z tym sosem, do tego gotowane ziemniaki, a do popicia herbata.

Na jutro rano zrobiona przepyszna sałatka warzywna z majonezem Winiary :) (innego Indianka nie uznaje, ewentualnie wyrabia swój)

A w niej siekane: ziemniaki, cebula, marchewka oraz groszek, kukurydza, marchewnik anyżkowy, pietruszka naciowa.

Do głąbów i hien internetowych

Tłumaczę jak Abel krowie: wszelkie oferty mojego gospodarstwa powielane przez rożne stare i nowe portale agroturystyczne i turystyczne są nieaktualne, przeterminowane, nieważne. Do większości tych stron nie mam dostępu i możliwości wykasowania tych przestarzałych ofert, przeto nie odpowiadam za ich treść. Nie stanowią one oferty w świetle przepisów prawa.

Jedyną aktualną treść dotyczącą mojego gospodarstwa można znaleźć na tym blogu, na bieżąco. Ewentualne oferty dane kiedyś tam są nieważne i proszę się na nie nie powoływać.

Zwłaszcza stare np. 8 letnie lub 6 letnie ogłoszenia – są dawno nieważne :)))

Zawierają one często przestarzałe dane i stare zdjęcia.

Są tam podawane linki do nieistniejących już stron firmowych gospodarstwa, są nieaktualne emaile, których już nie używam. Jest też nieaktualna nazwa gospodarstwa pt: “Izabelin”. Tą nazwą nie posługuję się od lat!

Wiele z tych ofert jest powielane i kopiowane przez nowe portale bez mojej wiedzy i zgody. Wiele z tych ofert nie ja redaguję, a robi to pracownik danego portalu za co nie odpowiadam.

Wyjaśnię, że część tych stron powstało w czasach, gdy przez moment tam zawarta oferta była dostępna, lub była w trakcie realizacji i planów.

Gdybym obecnie dała ogłoszenie, że wynajmę pokój, to w tym ogłoszeniu będzie zawarta aktualna oferta i nie należy wyszukiwać w Internecie innych, starych ogłoszeń mojego gospodarstwa, bo tamte są już nieważne i nie mają zastosowania przy ewentualnej współczesnej ofercie. Jeśli kiedyś oferowałam “banana” a teraz oferuję “jabłko” to znaczy, że teraz dostaniesz “jabłko” a nie “banana” więc nie strugaj durnia i nie domagaj się “banana”. Poniał?

Jednak, ponieważ spotkałam się z nieuczciwością paru osób, które odpowiedziały na moje współczesne ogłoszenia i mimo, że były przeze mnie jasno uświadomione w piśmie i w mowie o warunkach mieszkalnych mojego domu przed ich przyjazdem, a mimo to przyjechały i dopiero po wyjeździe wyszukały w Internecie stare, nieaktualne ogłoszenia i powołując się na nie fałszywie mnie pomawiają o rzekome oszustwo – w związku z tym nikomu nie będę udostępniać mojego domu i pokoi. Ewentualnie grzecznościowo można się rozbić namiotem lub postawić swój kamper, o ile na to wyrażę zgodę.

Mówiąc prosto: są osoby, które odpowiedziały dajmy na to na ogłoszenie:

“Dam jabłko” i faktycznie te jabłko dostały, a po wyjeździe żądają “banana” i maja pretensje, że nie było “banana”, “ananasa” i “arbuza” :))) Bo nie miało być! :)

Skoro oferowałam “jabłko”, to nie oferuję “banana”. Zrozumiałe?

piątek, 3 maja 2013

Bezsenność


Indianka obudziła się dzisiaj o 3.48 nad ranem. Wypuściła kotkę na dwór, bo kicia chciała wyjść się załatwić. Wstawiła chleb do pieczenia. Włączyła komputer. Kotka wskoczyła na parapet po zewnętrznej stronie okna i zażądała wpuszczenia jej do środka. Indianka zawołała kicię i asekurowała jej przejście przez ganek, na którym siedzi suka i nikogo nie przepuszcza :) Kicia weszła za Indianką do gabinetu, gdzie zajęła swoje ulubione miejsce na starym monitorze od komputera. Leży na monitorze i cichutko, pieszczotliwie i czule pomrukuje. Indianka przejrzała, co miała przejrzeć i idzie dospać :)

Indiankę męczą nie załatwione do końca, rozgrzebane różne sprawy. Musi się nimi zająć, a nie ma na to ochoty i czasu. No, ale nie ma wyjścia. Trzeba bronić siebie i swojego spokoju. Trzeba bronić swojego prywatnego raju i szczęścia. 

Najbardziej jest wkurzające to, że kiedy ma ona najwięcej roboty w polu i zagrodzie – musi to odkładać i zajmować się papierami. Ma pracy papierkowej na pełny etat. 

Trochę trudno jest się przestawiać z rytmu fizycznego na umysłowy. Gdy Indianka pracuje na zewnątrz i dobrze je się pracuje, szkoda jej przerywać pracę i zabierać się za gnuśne papiery. Z kolei jak wpada w ciąg papierowy, to wtedy trudno jej to jest rzucić i brać się za prace fizyczne. 

Spróbuje jakoś to pogodzić. Tak czy inaczej musi coś robić fizycznego codziennie na dworze, bo potrzebuje dużo tlenu. Indianka aby się dobrze czuć, musi spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu. Lubi spędzać czas na świeżym powietrzu. To jest zgodne z jej naturą. Nie dla niej pomieszczenia zamknięte, duszne i ciasne. Pamięta jedno piękne, upalne lato spędzone w zimnych murach starego gmachu sądu, gdzie zajmowała się prowadzeniem dokumentacji dla pani sędziny. Praca była fajna, Indianka ją lubiła, ale tak szkoda jej było patrzeć przez okno na ludzi kąpiących się w pełnym Słońcu, podczas gdy ona musiała siedzieć w ponurym, chłodnym pomieszczeniu, gdzie nie docierały promienie słoneczne. Marzyła o tym, by choć na chwilę wyjść na dwór i się przejść. Po pracy, już takiego pięknego Słońca nie było.
To już nie było to. Szkoda jej było życia, by tak je marnować w zamknięciu. Teraz, gdy pracuje u siebie – może w każdej chwili wyjść z domu na dwór i się przejść. Popracować na dworze. To jest piękne. Zgodne z jej wolną, kochającą swobodę naturą... 

Dziś piątek. Indianka postanowiła poświęcić week end na papiery. Troszkę coś na dworze porobi, a potem siada do komputera i działa. Tyle papierów rozmaitych się nawarstwiło, że nie można odkładać już nic... 


czwartek, 2 maja 2013

Projekt "słupki, słupy, słupce".


Ufff... Minął dzień. Pracowicie jak zwykle. Zaowocował kolejnymi czterema słupami. Razem w tym roku Indianka do tej pory wytworzyła 29 słupów ogrodzeniowych. Powinno z grubsza starczyć na ogrodzenie ogrodu. Ale aby połączyć słupy żerdziami, to może być ich za mało. Trzeba jeszcze dorobić kolejne słupki. Poza tym Indianka ma też pastwiska do grodzenia. Dwa lata temu ogrodziła jedno duże pastwisko i sad, ale tego grodzenia to jest tutaj mnóstwo. No i te istniejące ogrodzenie warto zagęścić. Indianka będzie wyrabiała te słupy dopóki jej materiału starczy. Potem trzeba to będzie wkopać, zanim ziemia wyschnie na pieprz.

Pora upichcić obiadek. Dziś ziemniaki gotowane oraz jajko sadzone na cebuli plus sos dyniowy curry. Indianka tęskni za mięsem...

indiańskie słupki w pięknym, łososiowym kolorze :)

Agroturystyka?



W związku ze spiskiem zawiązanym pomiędzy lesbijkami z Krakowa, a lokalną sołtysową i wójtową mającym na celu pozbawienie mnie moich zwierząt, zrujnowanie mi życia oraz pozbawienie mnie jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz – oświadczam wszem i wobec, że nie prowadzę działalności agroturystycznej, a wszelkie oferty agroturystyczne zamieszczane przez jakiekolwiek portale agroturystyczne są zamieszczane bez mojej zgody i wiedzy lub są co najmniej grubo przeterminowane i zawarta w nich oferta jest dawno nieaktualna i nieważna. 

Nowopowstające portale przekopiowują stare, nieaktualne oferty z innych portali agroturystycznych z których nie korzystam od lat. Robią to bez pytania mnie o zgodę. Nieaktualne obecnie oferty dałam kiedyś dawno temu do Internetu jako probierz zainteresowania agroturystycznego.

Rekreacja konna była tutaj dostępna kilka lat temu przez bardzo krótko i jest to oferta przestarzała, gdyż tych koni ujeżdżonych, które tu kiedyś były dawno nie ma. Nie ma także instruktora, który by jazdy poprowadził. 

Są natomiast konie nieujeżdżone, które są do ujeżdżenia. Są to moje prywatne konie do moich prywatnych celów transportowych, gdyż wójt do dziś dnia nie umiała drogi do gospodarstwa zrobić, tak, aby była przejezdna przez cały rok. Przez 8 miesięcy w roku do mojego gospodarstwa można się dostać jedynie konno lub pieszo. Są mi więc potrzebne do celów transportowych.

Koni moich nie udostępniam obcym. Moje konie to nie maszynki do zarabiania pieniędzy, lecz członkowie mojej zwierzęcej rodziny. Nie hoduję moich koni z takim poświęceniem tyle lat, aby woziły dupy jakichś żałosnych lesbijek, które jeżdżą na wakacje bez kasy i liczą na drapane. Ja kocham moje konie i dbam o nie od lat. One mi się kiedyś odwdzięczą pomocą w przemieszczaniu się i targaniu ciężkich zakupów z miasta. Na pewno nie będę udostępniać moich koni darmozjadom i pasożytom.

Ponadto oświadczam, że zażądałam od pani wójt, aby wyrejestrowała moje gospodarstwo z rejestru gospodarstw agroturystycznych.

Kiedyś znalazłam się w tym rejestrze, ponieważ wcześniej usilnie próbowałam uruchomić działalność agroturystyczną. Niestety, zabór moich dotacji przez komornika oraz brak jakichkolwiek środków finansowych mi na to nie pozwala. 

Dom i siedlisko zwłaszcza po klęskach żywiołowych jakie dotknęły moje gospodarstwo są do kapitalnego remontu. Nie ma standardu agroturystycznego, ani normalnego miejskiego. Warunki mieszkalne mam bardzo złe. 
Wójt odmawia jakiejkolwiek pomocy finansowej lub materialnej, więc agroturystyki tutaj nie będzie. 

Także pomimo deklaracji niektórych chętnych, że im niski standard domu nie przeszkadza, że mogą spać gdziekolwiek i jakkolwiek – pokoi nie będę udostępniać ani za pieniądze, ani za darmo. Tym bardziej za darmo. 

Te lesbijki które nadużyły mojego zaufania w zeszłego lata - gościłam w moim domu grzecznościowo za darmo przez kilka dni, mimo, że uzgodnienia przed ich przyjazdem były inne – miały spać w swoim namiocie na łące. 

Niestety, bezczelnie wpierdzieliły mi się do niewyremontowanej chałupy, a następnie nakablowały gdzie się da i co się da. Takie osoby nie są tutaj mile widziane. Takim osobom należy się kop w dupę i nic więcej. Rażąco naruszyły moją gościnność. Ja ciężko pracuję od lat i to nie moja wina,  że jestem biedna i to nie powód, aby mnie pogrążać w jeszcze większą biedę. Nie kopie się leżącego. Robią to tylko najgorsze wywłoki - degeneraci bez sumienia i serca.

Jeśli ktoś chciałby mnie tutaj odwiedzić i zanocować, to musi mieć ze sobą namiot lub camper. Nie będę ryzykowała nocowania tutaj kogokolwiek w moim domu.

Ponadto, w związku z rażącym nadużyciem mojej gościnności przez te lesbijki z Krakowa – nikt bez podpisana zobowiązania o nieszkodzeniu mi pod karą grzywny pieniężnej nie będzie miał prawa wjazdu na moje gospodarstwo. 

W zamian za moją nieodpłatną gościnę, te lesbijki dołożyły wszelkich starań, aby zrujnować mi życie, aby pozbawić mnie moich ukochanych zwierząt oraz jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz. Nie godzę się na tak wrogie działania wobec mnie.

Nic złego tym kobietom nie zrobiłam, a one od zeszłego lata, kiedy to miałam nieszczęście je ugościć, rujnują mi życie i sprowadzają coraz to nowe problemy na mój dom, gospodarstwo i na mnie. Ja jestem w bardzo złej sytuacji finansowej i materialnej od lat, ciężko pracuję fizycznie od 10 lat by zagospodarować się tutaj i stanąć na nogi i nie potrzebuję tutaj wrogów ryjących pode mną i doprowadzających mnie swoimi wrogimi donosami do samobójstwa. 

Ja potrzebuję prawdziwej pomocy i prawdziwych przyjaciół. Ludzie dobrej woli, ludzie dobrzy, szczerzy o szczerych intencjach – zawsze będą tutaj mile widziani. Innych tutaj nie chcę widzieć. Moje gospodarstwo to moja strefa prywatna i nie życzę sobie tu byle łachudr działających na moją szkodę. Zatem każdy kto tutaj będzie chciał przyjechać, będzie musiał wypełnić formularz aplikacyjny i podpisać zobowiązanie, że nie będzie działał na moją szkodę. 

Rzekłam.

środa, 1 maja 2013

Pęd a zwolnienie


Indianka z jednej strony podlega pędowi do szybkiej i sprawnej realizacji swoich celi, a jednocześnie odczuwa ogromną potrzebę zwolnienia tempa i zredukowania poziomu stresu do absolutnego minimum. Co z tego, że jakaś zawistna dziumdzia z internetu będzie miała radochę, że Indianka zamiast duży ogród, założyła maleńki i to późno. Dziumdzia nie jest ważna. Indianka nie pracuje dla dziumdzi, tylko dla swojej przyjemności. Dziumdzie się zupełnie nie liczą. Ważne jest dobre samopoczucie Indianki. Nie będzie tak gnać by sprostać wygórowanym, narzuconym sobie wymaganiom. Zrobi troszeczkę, ale z przyjemnością i radością.

Jeśli z powodu pracochłonnego grodzenia nowoplanowanego ogrodu zabraknie jej czasu i siły na obsianie tego ogrodu – trudno. Obsieje w następnym roku. Świat się nie zawali. Na jej łąkach i tak rośnie nieco jadalnego ziela które Indianka potrafi wykorzystać w kuchni.

Już mocno zwolniła tempo z powodu załamania się jej planów agroturystycznych. Odsunęła od siebie zamysł realizacji planów agroturystycznych za wszelką cenę. Już nie chce jej się głodować byle było za co kupić cement. Nie chce jej się rezygnować z jej pragnień hodowlanych, byle tylko starczyło na materiały budowlane i narzędzia. Już ją ten temat znudził całkowicie. Teraz myśli o sobie, jak sobie zorganizować życie, by się utrzymać i jednocześnie czerpać maksymalną przyjemność ze swojej ziemi, budynków i obecności kochanych, przyjaznych zwierząt. Po prostu ZEN :)


Dzikie kaczki gnieżdżą się na mojej ziemi w pobliżu zbiorników wodnych :)
W zeszłym roku znalazłam gniazdo z kilkunastoma jajami :)