piątek, 8 lutego 2013

Baranina i jagnięcina

Indianka znalazła ostatni kawałek mięsa włoskiego (? - ono równie dobrze może być polskie, bo Polska exportuje do Włoszech baraninę i jagnięcinę). To chyba baranina lub jagnięcina. Smaczna jest.

Indianka upewniła się w swoim zamiarze zakupu jagniąt.

Chorobliwe zmęczenie

Indianka już wie, co jej jest. Wsłuchała się w swój organizm i odkryła źródło swego zmęczenia. To nie jest zwykłe zmęczenie. To reumatyzm, który atakuje serce i stawy. Musi się oszczędzać i dbać o siebie. Zapewnić sobie ciepło przez cały rok.

Śnieży!

Indianka własnym oczom nie wierzy – znowu śnieży!

Napadało mnóstwo, miękkiego, białego puchu.

czwartek, 7 lutego 2013

Jaskółeczki

O! Już pierwsza jaskółeczka wleciała do środeczka. Co prawda innym okienkiem niż się Indianka spodziewała, ale też niewielkim. Okienkiem tak wąskim, że tylko ktoś bardzo zwinny mógł się przez nie przecisnąć.

Zatem najbliższy egzotyczny gość wpadnie w marcu – pomóc Indiance na gospodarce w weekend. Ciekawe. Student robotyki. Gość jest z kraju nierozpieszczonego nadmiernym luksusem, to może nie będzie marudził na brak komfortu w indiańskim teepee. Nie powinien, bo na indiańskim okienku napisane czarno na białym, o co się może w indiańskim teepee potknąć :D

A w sierpniu zapowiedział się kolejny fajny egzotyczny gość na tydzień. Tym razem z kraju południowego – z Hiszpani, ale giętki jest, bo to akrobata, to chyba da radę sprostać gospodarskim zadaniom :) Ten gość przybędzie własnym camperem, więc tam sobie będzie mógł spać.

Skupianie uwagi na tym co ważne

Internet obecnie jest pełen różnych ludzi. Niektórzy są fajni – inni nie. Tak jak w życiu – możesz mieć fajnych sąsiadów, lub nie. Indiance się to w Internecie najbardziej podoba, że w przypadku spotkania w necie osób negatywnych – nie musi ich znosić na co dzień – wystarczy się z danej strony wylogować lub te osoby ze skrzynki emailowej wykasować, usunąć z kręgu przyjaciół na Facebook lub Skype jeśli tam są itp. Szybko i bezboleśnie.

Fajne też jest to – że równie łatwo można spotkać osoby pozytywne – z którymi można coś tworzyć fajnego, współpracować, przyjaźnić się online, a nawet w realu. Takie osoby Indianka ostatnio też spotkała. Także nie ma co rozdzierać szat nad jedną czy dwiema fałszywymi małpami. Internet jest pełen niespodzianek – w większości pozytywnych. O tym należy pamiętać.

Zamiast marnować czas na fałszywe bźdźiągwy – lepiej zająć się tym, co ważne, konstruktywne, potrzebne i pozytywne.

Tak więc Indianka po napisaniu krótkiego, acz treściwego listu do pewnej zakłamanej wiedźmy w odpowiedzi na jej oszczerczego, zakłamanego posta – już zapomniała o całej sprawie i zajęła się swoją pracą, która jest dla niej cenniejsza, niż kontakty z niby przyjazną koleżanką z netu. Niech zakłamana ropucha sama sobie robi stronę.

Indianka wywiozła drugą taczkę popiołu do swego planowanego, nowego ogródka. Już późno – pora napalić w piecu i ugotować obiad. Sałatka ziemniaczana też jest do zrobienia.

Fałsz i obłuda

Indianka dzisiaj przeczytała jeden wpis na pewnym forum – i mało nie zwymiotowała ze wstrętu i obrzydzenia, jaki w niej wzbudziły obłuda i fałsz pewnej niby zaprzyjaźnionej i niby życzliwej kobiety. Normalnie ręce opadają. Jak tu się z ludźmi przyjaźnić, jak wielu z nich to takie zakłamane małpy? Gdy mają w tym swój interesik – snują cudowne, okrągłe zdanka pełne słów kipiących od zachwytu i podziwu, wmanewrowują cię w robienie im przysług typu budowa blogu itp. Jednocześnie za plecami – te same osoby robią zwykłe, ohydne świństwa. Cóż... :) Brak słów...

Jest jedna pozytywna rzecz wynikająca z tego doświadczenia. Indiance nie szkoda już, że nie jest uczestnikiem tego zakłamanego forum. Zgodnie ze swoim postanowieniem – postanowiła się odciąć od rzeczy i ludzi negatywnych – a tam ich jest sporo. Tym groźniejszych, że pod niby szlachetnymi sztandarami – potrafią robić innym świństwa. Zwykłe, trywialne, całkiem nieuduchowione, przyziemne świństwa.

Indianka nie ma ochoty na “wojenkę z całym światem” – musi oszczędzać swoje siły na to co jest dla niej istotne i konstruktywne. W związku z tym najzdrowiej jest odciąć się od wszelkich zgniłych, robaczywych fałszywców, zwłaszcza, że nie są jej takie kreatury do niczego potrzebne – tylko zajmują cenny czas i trują dupę o przysługi dla nich.

Jak ktoś napisał “za uwagą idzie energia”. Indianka nie ma zamiaru skupiać swojej uwagi na zakłamanych małpach i w dodatku marnować na nie swoją drogocenną energię. Także Indianka odcina się od tego robaczywego forum raz na zawsze i bez cienia żalu.

Ciepło

Jak na luty – nawet bardzo ciepło. Indianka wyprosiła konie i kozy ze stajni, nawaliła im siana na podwórku do żarcia, wróciła do stajni i koziarni, gdzie naszykowała na noc siana dla koni i kóz. Suka Saba już garnek karmy zjadła.

Kotka w nocy w spiżarni polowała i wyszła z niej cięższa o kilka myszy, co się dało wyczuć, gdy Indianka ją niosła na dwór :)

Teraz pora wywieźć popiół do ogrodu i przywieźć opał do pieca. Ogień w piecu wygasł, ale to ciepło nagrzane wczoraj w nocy utrzymuje się jeszcze w domu.

Indianka wyniosła na ganek potężną donicę z popiołem, a w drodze powrotnej zebrała kłodiczkę drewna do pieca.

Gdy się pochyliła – Saba próbowała ją cmoknąć, ale Indianka wykręciła się i tylko pogłaskała suczkę po łepetynie.

Kicia kłusuje po podwórku i czai się, by włamać się do domu. Nic z tego. Dzień ładny, ciepły – niech poluje na siedlisku, zamiast zwalać talerze ze stołu.

Nie ma wiatru – będzie można spokojnie i starannie popiół rozsypać. W piecu już nowa warstwa popiołu narosła, więc można ją usunąć.

Konie i kozy zgodnie skubią siano w jednym miejscu, chociaż Indianka wyłożyła siano osobno dla kóz w innym.

Gdzieś w oddali słychać piłowanie drzewa przez sąsiadów. To Indiance przypomina, że i ona musi jeszcze sporo drewna pociąć. Jak na razie jest bez piły. Czeka na nową.

Indianka opróżnia piec z nowej warstwy popiołu. W międzyczasie kicia z szybkością ponadświetlną wślizgnęła się do domu. Indianka złapała ją za sierść i zaniosła do spiżarni, by tam polowała, skoro jej się podwórko dzisiaj nie podoba.

Indianka przyjrzała się swoim kozom. Jeden koziołek jakiś taki chudy jest. Trzeba będzie kozy odrobaczyć póki zima.

Na ranczu spokojnie i miło. Indianka zaraz idzie z taczką do ogrodu rozsypać ten popiół równomiernie, aby odkwasić ziemię.

Zawiozła, rozsypała. Jest dobrze. Cienką warstwą. Ciekawe, czy zadziała i odkwasi. Tam warzywa nie chciały rosnąć w tym miejscu. Indianka chyba jeszcze wygrzebie z pieca kolejną taczkę, ale potrzebuje do tego celu dluuugie grabie.

No, z pieca już się nie dało więcej wybrać, chociaż tam w jego końcu jeszcze coś jest, ale Indianka nie może tam sięgnąć bez wczołgiwania się do pieca, a nie ma ochoty na to, zwłaszcza po wczorajszej kąpieli :)

Jest czysciutka – niech tak będzie chociaż przez najbliższe kilka dni.

Za to znalazła jeszcze popiół w donicach i pojemnikach, do których część popiołu pierwotnie wybrała, aby użyźnić ziemię w donicach i ją “rozmnożyć”. Jak doczytala – nie jest dobrze siać nasiona wprost w popiele, bo popiół je by popalił, więc wywaliła ten popiół z donic do taczki którą zaraz zawiezie na pole, by odkwasić kolejny paseczek ziemi pod ogród. Ma jeszcze wapno budowlane, które używała do bielenia ścian w oborach oraz piwnicy. Ono też nadaje się do odkwaszania ziemi. Już dzisiaj sobie daruje to wapno, ale jutro zawiezie je na pole.

Dała koniom owsa. Zjadły. Wyszły zadowolone ze stajni. Teraz dosypie kolejną partię na noc.

W kurniku spod rozpłaszczonej na gnieździe kury delikatnie wyjęła 3 jaja. Będą na obiad. Włoskie i polskie mięsko się już skończyło. Teraz na obiady będą jaja sadzone lub jajecznica.

Indianka gdy molestowała kurę, uczuła, że coś ją ciągnie za rękaw. Spojrzało w prawo – to królica sobie pozwalała :) Indianka zajrzała do jej gniazda – a tam owies zjedzony, a garnek po owsie ostentacyjnie wywalony do góry nogami :). Indianka dosypała nową partię owsa królicy i jej młodym, które ładnie rosną.

Indiankę czeka jeszcze jeden kurs z taczką. Ślisko jest i dość ciężko taczka jedzie, ale Indianka i tak dojedzie na miejsce i zrobi co zaplanowała.

Nocna kąpiel

Pierwsza w nocy to doskonała godzina na kąpiel. Indianka pełną godzinę moczyła się w gorącej wodzie, chociaż już senna była. Lecz jutro nie będzie miała czasu na kąpiel w ciągu dnia, a wieczorem znowu będzie senna, więc nie ma co zwlekać – co masz zrobić jutro – zrób dzisiaj :)

Piec dobrze rozgrzany – przyjemnie się przy nim suszyć i wygrzewać. Mnóstwo gorącej wody na nim. Jednak Indianka nie ma zamiaru zarywać swojego cennego snu na pranie ciuchów i pościeli oraz zmywanie podłóg w łazience i sypialni.

Jutro rano musi być wyspana, aby wstać i ogarnąć stajnię i koziarnię.

środa, 6 lutego 2013

Okno na świat

Indianka doszła do wniosku, że nie ma sensu tak całkiem zamykać okna na świat i zupełnie się odcinać od ludzi.

Postanowiła dać im jeszcze jedną szansę i zobaczyć, co z tego wyniknie. Postanowiła otworzyć dla nich małe okienko i zobaczyć, co wpadnie do środka z tego wielkiego świata :)

Nowe życie starego szkła


Indianka utknęła w kuchni. Robi nic :), czyli: zmywa i szoruje stare, mocno zakurzone i zabłocone słoiczki, pochodzące jeszcze z czasów prehistorycznych, czyli znalezione po poprzednich właścicielach gospodarstwa. Znaleziska dokonała na strychu, w piwnicy i w oborze dawno temu. Słoiki i butelki już jakiś czas temu zebrała w worki i miała chęć je wyszorować by ponownie spożytkować, ale jakoś czasu na to nie było. Tzn. dawniej nie miała bieżącej wody w domu i zmywanie polegało na łapaniu deszczu do wiader, podgrzewaniu ich Słońcem w ciągu upalnego dnia i następnie zmywanie namoczonych naczyń z dodatkiem płynu w ciepłej,  nagrzanej Słońcem wody. Wtedy część słoików zmyła. Większość ktoś wyniósł do piwnicy i wstawił w ciemny kąt, gdzie zostały zapomniane na kilka lat. Indianka je niedawno odnalazła, przyniosła do kuchni, namoczyła, odmoczyła, wyszorowała i wysuszyła. Stoją teraz lśniące na suszarkach. Zużyła na tę czynność kilka godzin, ale warto było.

Przydadzą się, a trzeba wykorzystać gorącą wodę stojącą na piecu. Latem Indianka tak często nie pali w piecu, a wodę szkoda grzać bojlerem, bo prąd potwornie drogi. Ekonomiczniej jest szorować takie ilości starych słoików zimą, gdy na piecu stoi mnóstwo gorącej wody. 

Sante, gdy był – miał kilka dobrych pomysłów, choć niekoniecznie nowych dla Indianki. Doradzał, jak można zrobić domowym sposobem płyn do mycia naczyń i w ogóle zachęcał do mycia naczyń bez płynu – tylko piaskiem i wodą. Pomysł nienowy – stary sposób harcerski. Latem warto go wykorzystać. Indianka ma czysty, ładny piasek w strumieniu. Zresztą gdy ma do umycia mocno zarośnięte gary to używa do ich szorowania piachu i wody ze strumienia. Tylko trzeba wiedzieć, jakie garnki i naczynia można piachem szorować, aby nie porysować. O myciu butelek mówił, że wystarczy wsypać do środka trochę piachu i wlać wodę i chlupotać tą mieszaniną w środku, aż się ścianki butelek wyszorują. Indianka swoje butelki – butelki po kubusiach głównie – nigdy nie dopuszczała do takiego stanu, by resztki soku w nich zaschły i przylgnęły do ścianek butelek na amen.

Ale butelki po dawnych właścicielach bywają strasznie zawalone w środku ziemią, błotem i czymkolwiek. Takie najpierw trzeba długo moczyć w strumieniu. Teraz nie pora na to – za zimno by się pchać do lodowatej wody na dworzu. Latem się można tak bawić. Indiance skończył się płyn do naczyń, więc używa do mycia szkła octu.
Dodaje trochę na miskę wody, moczy w gorącej wodzie, a potem szoruje gąbką z zewnątrz i w środku jak się da.

Szczotka do butelek gdzieś wsiąkła, wiec na razie nie może domyć butelek w środku – tych, które takiego szorowania wymagają. Usunęła z suszarek wysuszone słoiczki i wyniosła je do miejsca, gdzie będzie do nich dopasowywać nakrętki. Ma nadzieję większość nakrętek dopasować. 

Podczas mycia i szorowania słoiczków i butelek najtrudniej było usunąć stare, przyschnięte etykiety, a zwłaszcza klej pod nimi. Słoiczki są bez wieczek, ale wieczka można do nich spróbować dokupić, dopasować. Indianka liczy na to, że przynajmniej część wieczek znajdzie gdzieś  na strychu, bo je tam kiedyś umyte wyniosła. Część wieczek ma w kuchni. A jak zabraknie ich – gdy będzie jakaś kasa – zamówi różne wieczka i dopasuje co się da. Taka ilość słoiczków i butelek to duża oszczędność na opakowaniach do przechowywania żywności. Nawet te małe słoiczki się przydadzą do różności. Są też buteleczki bardzo kształtne, nadające się idealnie na maleńkie wazoniki. Mogą one być użyte w obecnej postaci jako wazoniki, lub wykończone dekoracyjnie, np. przy użyciu farb do szkła lub owinięte czymś ozdobnym. Buteleczki są na tyle zgrabne, że Indianka zostawi je w obecnej postaci. Prostota też ma wdzięk. 

„Recycling is a process using materials (waste) into new products to prevent waste of potentially useful materials, reduce the consumption of fresh raw materials, reduce energy usage, reduce air pollution (from incineration) and water pollution (from landfilling) by reducing the need for "conventional" waste disposal, and lower greenhouse gas emissions as compared to plastic production.”

http://en.wikipedia.org/wiki/Recycling

Lutowy dzionek

Indianka rano wstała – jeść koniom i kozom dała. Psa nakarmiła, w piecu napaliła.

Coby tu tak z tym pięknie zaczętym dniem zrobić? Co tu najpilniejsze?

Póki jasno na dworze i w oborze, warto ogarnąć stajnie i koziarnię oraz paszarnie. Przywieźć drewna na opał.

Na piecu stoi jeszcze gorąca woda, więc warto ją wykorzystać do zmywania i prania.

No i te zaległe pisma oraz korespondencję w końcu trzeba uszykować

Przepychanki sejmowe

No, ożesz ty! Co oni tam wyprawiają? Nowicka czy Grodzka? Zamiast się wziąć do roboty i przygotować choć jedną niegłupią ustawę - oni się szarpią o stołki! Marnują czas pracy (czas posługi społecznej) na pierdoły! Kroś ich powinien z tego rozliczyć. Odjąć im wszelkie premie. Nie należy się im nic!

wtorek, 5 lutego 2013

Prace gospodarcze

Nic nowego – to samo od lat, ale zawsze trochę inaczej. To Indianka lubi – urozmaicenie w pracy.

Nakarmiła drób i króliki, sypnęła koniom owsa i wytargała dużo siana na podwórko do jedzenia dla nich.

Podłożyła do pieca, przytargała trochę drewna. Przeszlifowała deskę do krojenia chleba. Deska jest z kasztanowca – jej kasztanowca. Gruba, masywna – bardzo wygodna do krojenia chleba, warzyw i mięsa.

Co jakiś czas, aby dobrze ją zdezynfekować – Indianka przeszlifowuje ją flexem czyli inaczej mówiąc – szlifierką kątową. Po takim szlifie jest nie tylko bardzo czysta, ale gładka i mocno odświeżona i jasna.

Trzeba iść na początek gospodarstwa tam gdzie wjazd i naprawić rozerwany przez odśnieżarkę pastuch. Odśnieżarka staranowała też słupki od pastucha i nie ma do czego tego pastucha zapiąć, ale coś tam wykombinuje, aby zamknąć bramę wjazdową.

Na dworze jak na tę porę roku ciepło i dość miło.

Zmiana perspektywy

Śnieg leży, słońce świeci, z dachu kapie woda. Jest gdzieś około zera.

Kozy i konie jedzą siano na podwórko. Suka dostała garnek karmy i już zjadła.

Kotka kręci się po stajniach łapiąc myszy. Kogut w kurniku pieje.

Jeszcze nie wiosna, ale już czuć przedwiośnie. Pora posiać warzywka w doniczkach – ile się da.

Ale najpierw trzeba ogarnąć stajnie, pościelić słomą, naszykować siana na noc, sypnąć owsa do żłobów na noc koniom, dołożyć siana do jedzenia na podwórku, nakarmić króle i kury, przywieźć opał z pola, ugotować obiad, ogarnąć kuchnię, pozmywać naczynia, napisać parę listów oficjalnych, przygotować nasiona i sadzonki do wysyłki.

Indianka zastanawia się, dlaczego od jakiś dwóch lat jest tak zdołowana. W końcu przeżyła tutaj 10 lat o własnych siłach pracując, żyjąc w bardzo pionierskich warunkach i jakoś jej one nie przeszkadzały, bo cieszyła ją ziemia. Więc co się zmieniło? Chyba chodzi o to, że brak jej miłości, że nie spotkała fajnego mężczyzny, że nie zakochała się z wzajemnością. No i te kłody pod nogi od złych ludzi i instytucji. To podcinanie skrzydeł.

Przez te kłody musiała zrezygnować ze swoich planów agroturystycznych. To ją rozgoryczyło. Że tyle lat poświęciła ciężko pracując i realizując swoje plany krok po kroku i zamiast cieszyć się z owoców swoich planów – stanęła w miejscu i nadal wegetuje na granicy ubóstwa.

Trzeba odciąć się od tych negatywnych instytucji, nie wchodzić w żadne duże projekty. Skupić się na sobie i swojej ziemi, olać brak traktora, kupić cielęta jeśli będzie za co, wypasać, na jesieni sprzedać lub ubić na mięso.

Założyć duży, ładny ogród i czerpać z niego zdrową żywność i przyjemność.

Przypomnieć sobie tę radość jaką czuła, gdy kupiła tę ziemię i zamieszkała tutaj 10 lat temu.

Nadal ma piękną ziemię i fajne, zabytkowe budynki. Szkoda jej tylko, że nie spotkała miłości swego życia i przemieszkała te10 lat sama, bez miłości, której jej tak brak. Widać nie każdemu jest pisane spotkać swoją bratnią duszę. Nie każdemu jest pisane kochać i być kochanym. Ale nadal otacza ją piękna natura, która jej źródłem jej szczęścia.

Trzeba się skupić na tym co jest pozytywne. Sarenzir ma rację. Jest tak wiele możliwości. Zresztą Indianka wie o tym doskonale. Sama sobie to powtarza od początku jej zamieszkania tutaj – to nic, że nie ma wielkiej kasy na duże inwestycje i szybkie zagospodarowanie się – ale jest mnóstwo rzeczy, które można zrobić bez pieniędzy, lub za niewielkie pieniądze. Trzeba zweryfikować swoje plany i nastawienie. Skupić się na tym co jest pozytywne i konstruktywne. Odciąć się od negatywnych rzeczy i ludzi. Skupić swoją uwagę i energię, na tym, co dobre i konstruktywne. Przestać postrzegać swoją sytuację jako biedę, lecz widzieć ją tak, jak widziała przez większość lat – jako warunki pionierskie. Ona do nich przywykła i dzielnie je znosi od lat, ale inni postrzegają to jako skrajną nędzę. Szydzą z tego, zamiast pomóc – więc niech spadają na drzewo. Tacy ludzie to podludzie. Nic nie warte kreatury. Wolność Tomku w swoim domku. To Indianki sprawa, jakie warunki ma w domu. Innym nic do tego. Nie potrafią pomóc, tylko potrafią ględzić jak jacyś popaprani debile. Nie zapraszać miejskich pasożytów na darmowe wakacje. Mało robią – dużo pyskują albo składają donosy. Niech siedzą w swoich zapyziałych blokach lub spacerują wśród zasranych miejskich skwerów. Ziemia Indianki – dla Indianki. To ona tutaj ciężko haruje od tylu lat wszystkiego sobie odmawiając, by tylko starczyło na paszę i karmę dla zwierząt i by ogarnąć ten dom i ziemię na ile się da. Koniec z harówą. Pora na przyjemność. Pora na sielankowe czerpanie przyjemności z tego, że się żyje na łonie cudnej natury!

 

poniedziałek, 4 lutego 2013

Gdy dwóch Polaków się bije, tam Unia korzysta!

Trzy i pół miliarda forsy w plecy ma Polska. Gdzie dwóch się bije - tam trzeci korzysta. Polacy drą koty o forsę unijną, a Unia tę sytuację wykorzystała i im tę forsę zabrała i sama zużyje.
 
Zamiast mądrze zarządzać środkami unijnymi - przepierdzielają przyznaną forsę, a zaraz potem ustawią 160 radarów aby sobie powetować straty na Bogu ducha winnych kierowcach.
 
Wypadki na drogach Polski to wynik nie nadmiernej szybkości, tylko fatalnego stanu dróg.
 
Jeśli zdarza się wypadek, bo droga dziurawa, krzywa lub oblodzona - kierowcy powinny pozywać skarb państwa o odszkodowania za poniesione straty materialne, fizyczne i moralne. Może wtedy władze się wezmą za remonty dróg i budowę nowych zamiast ustawiać dodatkowych misiów z nowymi suszarkami na każdym kilometrze drogi!

Rolnikofobia

Precz z rolnikofobią! Media krzywdzą rolników przedstawiając ich jako tych, co śpią na walizkach kasy unijnej i nic nie robią. Podżegają w ten sposób mieszczuchów do nienawiści.
 
Nasi polscy rolnicy zasłuchują na więcej uwagi i szacunku, niż jakieś tam wynaturzone lesby i pedały.
 
Sejm zamiast się zając poważnymi sprawami, zajmuje się pierdołami typu lansowanie pedalstwa w Polsce.
 
Indianka osobiście nie ma nic przeciwko pedałom i lesbijkom, ale nie uważa, żeby to był dobry pomysł, aby ich stawiać na piedestale za wzór do naśladowania dla dzieci polskich.
 
Nabrzmiałe problemy rolnicze rosną od lat, a sejm ślepy i nie widzi, nie chce się zajmować problemami jakie państwo polskie funduje rolnikom polskim.
 
Nie tędy droga!

niedziela, 3 lutego 2013

Naturalne nawozy

Indianka niniejszym wznawia swego permakulturalnego bloga :) www.permakulturalny.blogspot.com. Pora przygotować się do nadchodzącej wiosny.

W domu uszykowane doniczki pod siewy warzyw. Ma sporo popiołu, a za mało ziemi do donic, więc pomyślała, że uzupełni braki popiołem, który jest jednocześnie nawozem. Trzeba jednak z nim uważać, by nie przesadzić i nie popalić sobie roślin, bo jest bardzo zasadowym nawozem. Popiół nie może bezpośrednio dotykać roślin. Z tabeli widzi, że popiół to znakomity odkwasiacz, więc go do tego celu użyje w swoim ogrodzie. Czyli jednak doniczki nie dostaną tego popiołu, lub nie tyle co chciała tam dać. Trochę sypnie i wymiesza z ziemią doniczkową, ale większość trzeba będzie wysypać na kwaśnej ziemi aby ją porządnie odkwasić pod warzywa.


Przy okazji znalazła opisy innych naturalnych nawozów, jakie można użyć w swoim ekologicznym ogrodzie. W stajni i koziarni produkuje się nawóz koński, a w kurniku i króliczarni - nawóz kurzy i króliczy. Ma zamiar w tym roku dobrze nawieźć ziemię wokół domu pod warzywa i kwiaty. 

 

źródło: wikibooks


Nawóz % azotu (N) % fosforu (P2O5) % potasu (K2O) % wapnia (CaO) mikroelementy substancja organiczna
Kompost 0,3 0,3 0,3 2,5 umiarkowanie 10-50
Obornik kompostowany 0,4 0,27 0,55 0,46 umiarkowanie 10
Obornik bydlęcy świeży 0,4 0,2 0,5 0,5 umiarkowanie 20-25
Obornik bydlęcy suszony 2 1,6 4 4,1 umiarkowanie 45
Obornik koński 0,5 0,3 0,4 0,2 umiarkowanie 30
Pomiot kurzy i gołębi 1,6 1,5 0,9 2 dużo 25-30
Suszony pomiot ptasi 3,5 4 2,5 6 dużo 30-70
Wióry, mączka rogowa 10-14 4-5 brak 4,3 mało 60-80
Mączka z krwi 11-15 1,3-1,5 0,7-0,8 0,6 dużo 60-70
Mączka kostna 3-4 21-30 0,2 30-31 umiarkowanie brak
Śruta rącznikowa 5 2,5 1 brak brak 70
Tomasyna brak 15-20 brak 45 dużo brak
Kalimagnezja brak brak 25-28 brak MgO, S brak
Hiperfos brak 27 brak 33 dużo brak
Popiół drzewny brak 2-4 6-10 30-35 dużo brak

[edytuj]Kompost


Kompost


Wikipedia, nasz siostrzany projekt, zawiera artykuł na tematnawozów.

Prawidłowo wyprodukowany kompost jest bezsprzecznie najbardziej uniwersalnym nawozem, jaki można zastosować w ogrodnictwie. Wiedza teoretyczna dotycząca wytwarzania kompostu w warunkach ogrodowych zawarta jest w części książki pt.Kompostowanie.

Kompost działa szybciej niż świeży obornik, dlatego przeważnie stosujemy go wiosną, jest źródłem wszystkich niezbędnych roślinom składników mineralnych oraz próchnicy. Pozwala zagospodarować odpady organiczne z kuchni, które stanowią spory odsetek ogólnej masy odpadów produkowanych w domu czy gospodarstwie. Zamiast spalać liście czy trawę, można z powodzeniem przeznaczyć je na kompost lub ściółkę. Jeżeli od wielu lat uprawiamy ogród zgodnie z naturą, możemy śmiało spróbować uprawiać na samym kompoście nawet tak żarłoczne rośliny jak kapustne.

Najważniejszą chyba zaletą kompostu jest fakt, że pozwala on zachować tak pożądaną (właściwie nawet wymaganą w gospodarstwach ekologicznych) równowagę biologiczną w ogrodzie - odpady z ogrodu i domu przetwarzane są na nawóz, który zasila rośliny wykorzystywane w domu i w ten sposób cykl zamyka się.

Kompost może mieć bardzo różny skład. Można manipulować zawartością azotu w kompoście, dodając do niego rośliny motylkowe, obornik, niektóre zioła (będzie zawierał więcej azotu) lub też dodając wapna czy dolomitu (część azotu ulotni się wtedy do atmosfery). Można wzbogacić kompost w mikroelementy dodając np. mączkę kamienną (granitową, bazaltową itp.) albo popiół drzewny. Ponadto długo leżące komposty mają znacznie mniej materii organicznej a więc i próchnicy od kompostów dojrzewających krócej.

Porada

10 litrów kompostu bez dodatków zawiera przeciętnie 10-20 g azotu, 10 g tlenku fosforu(V) i 30 g tlenku potasu.

[edytuj]Obornik

Obornik zwierzęcy zawierający słomę jest najważniejszym nawozem w rolnictwie ekologicznym, zawierającym w zrównoważonym stosunku wszystkie niezbędne roślinom składniki (zwłaszcza obornik bydlęcy). W ogrodach biologicznych ma mniejsze znaczenie, gdyż większość ogrodników nie zajmuje się hodowlą zwierząt. Jeżeli jednak mamy możliwość pozyskania pewnego obornika (tzn. z czystej, pewnej hodowli, najlepiej z gospodarstwa ekologicznego, gdzie nie stosuje się hormonów i antybiotyków), to oczywiście będzie on bardzo dobrym nawozem w ogrodzie.

Lepszym rozwiązaniem jest dodanie obornika do kompostu niż bezpośrednio na zagony. Mniejsze ilości świeżego obornika kompostujemy razem z innymi odpadkami, większe natomiast oddzielnie - powstały z nich nawóz będzie służył do nawożenia np. roślin kapustnych czy dyni. W gospodarstwach ekologicznych obornik pryzmuje się przez około 6 miesięcy z zastosowaniem specjalnych roślinnych preparatów - jest on wtedy znacznie lepiej dostępny dla roślin i nie traci takich ilości wody, jakie straciłby w przypadku zwykłego kompostowania.

Porada

Zasady stosowania świeżego obornika

  1. Gleby lekkie:
    • stosujemy częściej mniejsze dawki, 1-2 kg/m² co 2 lata
    • możemy stosować obornik wczesną wiosną
    • przekopujemy na głębokość około 12 cm, nieprzekopany jest narażony na straty azotu;
  2. Gleby ciężkie:
    • stosujemy rzadziej większe dawki, 3-4 kg/m² co 3-4 lata
    • stosujemy jesienią
    • przekopujemy płytko, na około 8 cm aby nie utrudniać jego rozkładu.

Świeży obornik na ciężkich glebach w pierwszym roku jest wykorzystywany zaledwie w 40% przez rośliny, dlatego dużo korzystniej jest stosować obornik pryzmowany lub kompostowany, który działa znacznie szybciej, gdyż jest już częściowo rozłożony.

Pewne znaczenie ma w ogrodach biologicznych suszony obornik bydlęcy, do nabycia praktycznie w każdym sklepie ogrodniczym. Można nim zastąpić dojrzały obornik i nawozić wymagające rośliny, można rozcieńczyć go z wodą (i stosować do nawożenia pogłównego) lub dodać do kompostu.

Obornik koński ma podobny skład do bydlęcego. Jest nawozem gorącym.

Obornik koński można stosować tak samo jak bydlęcy, chociaż zawiera nieco mniej wody. Należy od do nawozów gorących (rozgrzewa się znacznie w trakcie pryzmowania), dlatego będzie miał zastosowanie w zimnych inspektach czy np. przy uprawie ciepłolubnych ogórków. Można śmiało kompostować go razem z obornikiem bydlęcym.

Obornik świński zawiera mniej wapnia od bydlęcego ale za to sporo fosforu. Jest nawozem zimnym i podobnie jak każdy obornik powinien zostać przekompostowany lub pryzmowany przed użyciem.

Obornik owczy, kozi i króliczy są nawozami gorącymi zawierającymi spore ilości azotu, nawet dwukrotnie większe od obornika bydlęcego. Po przekompostowaniu nadają się pod uprawę bardzo żarłocznych roślin jak żadne inne.

[edytuj]Pomiot ptasi

Ptasie nawozy charakteryzują się dużą ilością składników pokarmowych. Można je uzyskać nawet w ogrodach, hodując kury, kaczki czy gołębie. Nawozy te najlepiej kompostować wraz z ziemią i innymi odpadkami lub w zmieszaniu z obornikiem ssaków, gdyż bardzo szybko nagrzewają się. Świeży pomiot może łatwo poparzyć korzenie roślin. W ogrodach zastosowanie będzie miał także suszony pomiot kurzy - łatwo dostępny w sklepach ogrodniczych.

Uwaga!

Uwaga!

Pomiot ptasi pochodzący z dużych, kurzych ferm nie może mieć zastosowania w ogrodzie. Zwierzęta są tam hodowane w nienaturalnych warunkach, karmi się je paszami zawierającymi antybiotyki i hormony.

Guano peruwiańskie to odchody i szczątki ptaków morskich, osadzające się od stuleci na wybrzeżach Peru, tworzące tam metrowe pokłady. Jest bardzo bogate we wszystkie składniki pokarmowe i w materię organiczną, znacznie bogatsze od pozostałych nawozów zwierzęcych. W ogrodach ekologicznych odradza się stosowania tego nawozu z kilku względów. Intensywna eksploatacja złów to poważny problem ekologiczny a transport guano z Ameryki Południowej do Europy wykorzystuje znaczne ilości energii a więc i zasobów ziemskich. Ponadto podobne efekty można uzyskać stosując rodzime pomioty ptasie, nie ma więc potrzeby na wykorzystywanie guano.

[edytuj]Odpady poubojowe

Największe znaczenie w ogrodach będzie miała gotowa mieszanka mączki rogowej, mączki z krwi i mączki kostnej, zawierająca kompleks składników pokarmowych i dużo materii organicznej (do 70%), 7-9% azotu, 12% tlenku fosforu(V), 0,3% tlenku potasu, 13% tlenku wapnia. Odpady poubojowe są bardzo dobrym nawozem organicznym, działającym wolno. Pewne ilości możemy dodać do kompostu, polepszając tym samym jego skład. Praktycznie jednak w każdym ogrodzie można się obejść bez odpadów poubojowych, zastępując je kompostem i obornikiem.

Porada

Znaczenie nawozów organicznych

  • Stanowią doskonałe źródło próchnicy, zwiększającej zdolność gleby do magazynowania składników pokarmowych i poprawiającej stosunki wodno-powietrzne.
  • Polepszają strukturę każdej gleby, także jej pojemność wodną.
  • Są źródłem składników pokarmowych dla roślin i mikroorganizmów glebowych, dostarczają ich stopniowo w ciągu wegetacji, dzięki czemu ryzyko przenawożenia jest minimalne.
  • Łagodzą ujemne skutki, jakie mogą wystąpić w przypadku wykorzystywania mineralnych nawozów sztucznych w ogrodzie.
  • Większość nawozów organicznych zawiera wszelkie niezbędne roślinom składniki.

[edytuj]Nawozy mineralne

Nie jest prawdą, że w ogrodach czy gospodarstwach ekologicznych nie można stosować nawozów mineralnych. Naturalne nawozy mineralne i niektóre inne, działające powoli są dopuszczone w rolnictwie organicznym. Nieporozumienie wynika z faktu, iż zwykle stawia się znak równości między nawozami mineralnymi pochodzącymi z naturalnych źródeł a nawozami mineralnymi wytworzonymi sztucznie.

Nawozy mineralne mają zastosowanie jedynie tam, gdzie wystąpiły niedobory jakiegoś pierwiastka w glebie oraz np. przy przestawianiu się na metody biologiczne. W innym przypadku powinniśmy zrezygnować z ich stosowania.

Miękkie fosforyty, np. hiperfos mają zastosowanie jedynie na glebach kwaśnych, ze względu na dużą zawartość wapnia. Nie poleca się natomiast stosować w ogrodach ekologicznych szybko działających soli fosforanowych, takich jak superfosfat.

Tomasyna powstaje jako produkt uboczny przy produkcji stali, ze względu jednak na powolne działanie jest dopuszczona w rolnictwie ekologicznym. Zawiera więcej wapnia niż hiperfos, dlatego można stosować jedynie na glebach kwaśnych, wymagających wapnowania.

Kalimagnezja jest surowcem kopalnym, poddanym obróbce, dzięki której traci szkodliwy dla roślin chlor. Zawiera dużo potasu i poleca się ją stosować przy jego niedoborach oraz przy przestawieniu gospodarstwa.

Większe znaczenie w ogrodach ma popiół drzewny, z racji dostępności i bogactwa składników pokarmowych (popiół z drzew iglastych posiada mniej składników niż popiół z drzew liściastych). Jeżeli posiadamy kominek czy kocioł na drewno możemy wykorzystać powstały w nich popiół dodając go do kompostu czy też bezpośrednio na zagony. Działa powoli i w przeciwieństwie do pozostałych nawozów mineralnych ma w miarę zrównoważony skład (nie zawiera tylko azotu).

[edytuj]Inne nawozy

Śruta rącznikowa powstaje po sprasowaniu nasion rącznika. Nie ma większego znaczenia w naszych ogrodach z racji dostępności, ponadto może wywoływać objawy alergiczne.

Wytłoki owocowe są nawozami regionalnymi i mają niską wartość nawozową, poza dużą zawartością substancji organicznej. W ogrodach biologicznych nie powinno się stosować wytłoków z owoców pryskanych środkami chemicznymi.

Nawozy z glonów morskich zawierają sporo wapnia oraz inne pierwiastki. Nawożenie dolistne roślin zwiększa ich odporność. Jeżeli mamy dostęp do glonów z niezanieczyszczonych wód, możemy je kompostować. Można też stosować gotowe preparaty z glonów, dostępne w specjalistycznych sklepach ogrodniczych.

Może nie brzmi to apetycznie, ale bardzo dobrym nawozem mogą być ludzkie fekalia, które jednak należy odpowiednio spreparować. Służą ku temu tzw. suche toalety, wyposażone w elektryczne systemy wietrzenia, dzięki czemu nie wydziela się z nich nieprzyjemny zapach, gdyż procesy gnilne zostają wstrzymane. Pojemniki z takich toalet regularnie wyjmuje się i zawartość poddaje się przyspieszonemu kompostowaniu - wszelkie patogeny zostaną usunięte. Nawóz można stosować zarówno pod rośliny ozdobne jak i uprawne. Należy nadmienić, że wykorzystywanie suchych toalet zmniejsza zużycie wody o przeciętnie 50%. Dodatkowo z takich toalet odprowadzany jest mocz, który można stosować do podlewania trawników w rozcieńczeniu 1:10


Info ze strony:



Popiół drzewny

Indianka jest cała szczęśliwa. Nawiązała fajne, pożyteczne kontakty z pasjonatami natury i ogrodnictwa.

Szykuje się do wiosny – do siewów, nawożenia i innych zabiegów ogrodowych.

Indianka sprawdza, jak można w ogrodnictwie wykorzystać popiół drzewny.

Ustaliła co następuje:

Popiół drzewny można traktować jako nawóz (zawiera potas, fosfor i wapń, nie zawiera azotu) i podsypanie nim (oczywiście bez przesady) grządek na pewno im nie zaszkodzi może jedynie dodatkowo odkwasi trochę glebę. Natomiast na pewno nie rozluźni gliniastego podłoża, wręcz przeciwnie dodatkowo je "zamuli". Celem spulchnienia gleby, należy mieszać ją z obornikiem lub kompostem.

Rodzaje i wartość nawozów naturalnych:

http://pl.wikibooks.org/wiki/Ekoogrodnictwo/Nawo%C5%BCenie/Nawozy

Stara metoda otrzymywania saletry potasowej (KNO3)

Popiół z drzew liściastych zawiera dużo potasu, a rozkładające się odchody (najlepsze krowie placki) zawierają dużo jonów NO3 przez co, gdy wrzucimy popiół i dwudniowe odchody krowie i zaczniemy gotować - jony K+ i NO3- będą się łączyły tworząc sól - KNO3 potem wystarczy filtracja i krystalizacja roztworu i ewentualnie oczyszczanie ponowne soli.

Popiół z drzew liściastych zawiera dużo potasu (K) więc łącząc się z woda potrafi być zasadowy, bo powstaje ług potasowy. Jeżeli rośliny potrzebują trochę potasu to warto je posypać popiołem.

 

sobota, 2 lutego 2013

A mnie się marzy kurna kubot! :)

Indiance marzy się nowa zabawka mechaniczna ułatwiająca pracę na gospodarstwie:

http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&v=9bViYRJEeS8&NR=1

Oj, przydałoby się tutaj coś takiego... :) Mała maszynka, ale mocna i zwinna :)

piątek, 1 lutego 2013

Piły spalinowe

Jest wieczór piątkowy. Indianka po relaksującej, długiej kąpieli podczas której telefonicznie załatwiła sobie odblokowanie Internetu - dochodzi powoli do siebie po męczącej menstruacji.

Ostatnio Indianka szuka oszczędności gdzie się da. Między innymi zrezygnowała z koszmarnie kosztownych lotów odrzutowcem do Gdańska i z powrotem :P

Wahała się też nad losem Internetu w swojej skromnej, dziurawej chacie. Obliczyła, że rocznie dostęp do Internetu kosztuje ją aż 600zł. To okrągła sumka. Za nią mogłaby kupić szleję dla konia. “Skoro już ten Internet wyłączyli” – dumała – “to może już go nie włączać i oszczędzić sobie wydatku?”

Jednak dziś się przekonała – że dzięki Internetowi może sporo zaoszczędzić – w sumie pewnie więcej niż te 600 złotych rocznie. Ponadto nie może zostawić swoich czytelników, którzy się do niej dobijali podczas jej absencji w Internecie.

Dzięki Internetowi oszczędności może znaleźć choćby w kosztach części zamiennych i osprzętu do swojej piły spalinowej. Ostatni przegląd, naprawa i konieczność wymiany części oraz osprzętu wyszło w lokalnym Agromaszu ponad 250zł. To sporo. Dziś myszkując po Internecie i porównując ceny – Indianka doszła do wniosku, że kupując w Internecie można niekiedy zaoszczędzić na częściach aż połowę kosztów wymiany. To ogromnie dużo. Myszkując dalej Indianka natknęła się na super piłę która jest ledwo 250zł droższa od spodziewanego kosztu naprawy i wymiany części do jej Stihl’a. W dodatku ma większą moc silnika, dłuższą prowadnicę, porządne, ostre i wytrzymałe łańcuchy i markową prowadnicę dobrej jakości. Zatem Indianka postanowiła rozstać się ze swoim ciężkim w obsłudze Stihl’em i kupić nową, mocniejszą i oby sprawniejszą piłę. Jakoś nie ma serca dla tego niby markowego Stihl’a.

Zatem wystawia na sprzedaż takie cudo: (mężczyźni uwielbiają tę piłę, a Indianka jej nie cierpi)

http://stihl.pl/Produkty-STIHL/Pilarki-%C5%82a%C5%84cuchowe/Pilarki-spalinowe-do-prac-wok%C3%B3%C5%82-domu-i-w-ogrodzie/21310-110/MS-211.aspx

Pozostaje się modlić, aby po wymianie Stihla na tę inną piłę – Indianka nie musiała przypominać sobie wiersza Jana Brzechwy pod tytułem: “Zamienił stryjek siekierkę na kijek”. ;)

Jednak ze Stihl’em nijak się nie może dogadać. Wkurza ją od dawna ten szwabski wynalazek.

Ze szwedzką Husqvarną dużo lepiej jej się współpracowało – cóż – nie stać ją na nią obecnie. Nowa jest bardzo droga. Podobna do tej co Indiance bydlak ukradł kilka lat temu kosztuje obecnie 1600zł.