czwartek, 8 marca 2012

Dzień Kobiet!

Z okazji Dnia Kobiet wszystkiego dobrego wszystkim kobietom, a zwłaszcza singielkom :)

środa, 7 marca 2012

Debilne terminy wypłat dotacji obszarowych dla rolników

Mędrcy z rządu POwskiego nie rozumieją, że rolnictwo to roczny cykl określony i nie można orać w lipcu pola aby mieć z niego plony.

Bolą stawy

Indianka odkryła wreszcie przyczynę swojego codziennego porannego zmęczenia. Budzi się rano i już jest zmęczona, osłabiona i czuje się połamana. Wsłuchała się w swoje ciało i dotarło do niej, że to reumatyzm. Tylko kilka godzin rano jest w stanie popracować i koło południa pada na twarz zmęczona.

Więc brakuje jej czasu na wszystkie obowiązki które ma do spełnienia. Gdy rano popracuje przy zwierzętach – po południu już nie ma siły zajrzeć do papierów.

Trzeba przeorganizować swój dzień pracy, tak, by starczyło czasu na wszystko chociaż po troszku.

Rano nakarmić zwierzęta, zaraz potem zabrać się za papiery, a potem za gotowanie obiadu i sianie nasion w doniczkach. Zwierzęta trzeba nakarmić fest, chociaż część papierów przejrzeć i napisać odpowiednie pisma, wysłać korespondencję, chociaż trochę nasion posiać.

Dzisiaj rano napaliła z rana w piecu, zjadła śniadanie, zajrzała na chwilę do internetu, nakarmiła zwierzęta, wygrabiła kawałek podwórka.

Na piecu na wielkich garach pełnych gorącej wody stoją donice, doniczki i pojemniczki z wysianymi nasionami. Każdy starannie przykryty folią, aby ziemia nie przeschła i by chronić przez przemarznięciem młode kiełkujące warzywa. Donice ciepłe, nagrzane gorącym powietrzem z pieca i podgrzane garami wypełnionymi gorącą wodą. Przydałaby się półka nad piecem do stawiania doniczek. Na razie nie ma, więc gary są okupowane doniczkami.

Część doniczek stoi też pod piecem, bo się nie mieszczą wszystkie.

Ciekawe, czy w tym roku warzywa się udadzą. Trzeba zaorać kawałek pola, bo Indianka nie ma siły ni czasu by kopać szpadlem. Poletko pod stajnią nadaje się wybornie pod warzywa. Od strony północnej osłonięte ścianą stajni. Lekki skłon ku południowi. Ziemia żyzna, nafaszerowana starym, przegryzionym obornikiem. Trochę sęków sterczy z ziemi po dawnych krzakach które tu rosły, a które Indianka wycieła. Te sęki to muszą zgnić, aby przestały przeszkadzać w uprawie tego kawałka ziemi. Są suche – można spróbować je wypalić.

Planowany ogródek trzeba ogrodzić zanim cokolwiek tu będzie posiane. Indianka nie ma siatki, ani pieniędzy by ją kupić, a pastuch jest niewystarczający jako ochrona przez zwierzętami. Nawet bardzo gęsty jest niewystarczająco gęsty aby powstrzymać kurę przed dostaniem się do środka i grzebaniem w ziemi, czy przed zającem z pobliskiego lasu i łąk.

Może by jakiś płotek gęsty, drewniany? Choćby z żerdzi? Najpierw trzeba kołki naszykować, a piła nie działa. Złe paliwo zniszczyło silnik.

Ziemia jeszcze zamrożona, twarda. I tak nie da się w niej kopać, by kołki wkopać. Ale można taczką podjechać i pozbierać cegły, potłuczoną dachówkę, kamienie i sprzątnąć to miejsce zanim nadejdzie czas siewu i grodzenia.

Indianka weszła na chwilę do domu, by odpocząć po nałożeniu i rozłożeniu siana koniom i kozom. Weszła i już nie wyjdzie. Nie ma siły. Chciała jeszcze nanieść siana do stajni na noc dla klaczy i kóz, które będą niebawem rodzić. Już nie ma siły. Ma się ochotę położyć. Ale tutaj trzeba do pieca podłożyć, bo ogień zgaśnie i zrobi się zimno – padną młode siewki.

No i trzeba ziemniaki obrać, obiad ugotować. Stawy bolą. Jeszcze jasno w kuchni, więc trzeba zabrać się za obieranie ziemniaków i zmywanie garnków. A potem do łózka - wreszcie odpocząć...

wtorek, 6 marca 2012

Podwójny rozbój w biały dzień

W latach 50tych zeszłego stulecia, komunistyczny rząd Polski okradł Kościół Polski z majątku ogromnej wartości, proponując w zamian nieadekwatny co do zagrabionego Kościołowi majątku - fundusz kościelny na poczet utrzymania Kościoła. A teraz nowy niby demokratyczny rząd kradnie Kościołowi ten ustanowiony na poczet zagrabionego majątku znikomy fundusz. Nic dodać, nic ująć. Kościół powinien wystąpić do rządu o zwrot zagrabionego w latach 50tych majątku. To ogromne pieniądze. Tereny, nieruchomości - ogromnej wartości.

List Otwarty do Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska

List Otwarty do Prezesa Rady Ministrów Donalda Tuska

06.03.2012

Rolnicy, zgromadzeni na akcji protestacyjnej, zorganizowanej przez Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny Rolników Województwa Zachodniopomorskiego wystosowali list otwarty do premiera Donalda Tuska. Poniżej przedstawiamy jego treść:


Panie Premierze, 

My rolnicy, zgromadzeni na akcji protestacyjnej, zorganizowanej przez Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny Rolników Województwa Zachodniopomorskiego 
w dniu 29 lutego 2012 roku, wyrażamy swoje zdecydowane oburzenie oraz głęboki sprzeciw wobec ostatnich działań Pana Rządu w obszarze rolnictwa. 
Skutki tych działań, szczególnie boleśnie odczują właściciele tworzonych z ogromnym trudem, prężnych gospodarstw towarowych naszego województwa

Nasz sprzeciw budzi nie tylko fakt wprowadzenia niekorzystnych rozwiązań, ale również sposób ich wprowadzenia - z zaskoczenia, bez konsultacji.
Panie Premierze, tak nie postępuje dobry gospodarz, tak nie traktuje się obywateli 
w demokratycznym państwie.
W dniu 13 stycznia br. Sejm uchwalił ustawę o składkach na ubezpieczenie zdrowotne rolników za 2012 r.. Przez rok od wydania orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, w którym zakwestionowano finansowanie ze środków publicznych składek zdrowotnych rolników, bez względu na ich status materialny, polski Rząd nie opracował stosownych zmian zgodnych z ustawą zasadniczą. Na dokonanie tych zmian TK dał czas 
do 4 lutego 2012r. 
Projekt nowej ustawy wpłynął do Sejmu w dniu 5 stycznia i nie został poprzedzony konsultacjami społecznymi. Ustawa miała naprawić nierówność grup społecznych wobec prawa, tymczasem jej skutkiem będzie jeszcze większe zróżnicowanie kosztów ubezpieczenia zdrowotnego. Duże, rozwojowe gospodarstwa będą płaciły składki wyższe niż przedsiębiorcy w systemie ZUS. Z drugiej strony nic nie zapłacą właściciele gospodarstw o powierzchni poniżej 6 ha przeliczeniowych oraz ich domownicy ale również osoby dobrze sytuowane, 
nie będące rolnikami, które nabyły małe gospodarstwa i swego czasu skorzystały 
z możliwości przystąpienia do KRUS. 
W dniu 25 stycznia, wpłynął do Sejmu, a 27 stycznia został przyjęty rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o płatnościach w ramach systemów wsparcia bezpośredniego. Przyjęta ustawa, wprowadza między innymi pojęcie modulacji.
W uzasadnieniu do ustawy czytamy: „Modulacja płatności polegać będzie na redukcji płatności bezpośrednich finansowanych z budżetu unijnego, które mają zostać przyznane rolnikowi, o 4%, jeśli kwota przewyższa 300 tys. euro.”
Natomiast z materiałów szkoleniowych ARiMR, które pojawiły się w tym samym czasie możemy się dowiedzieć, że modulacja będzie miała zastosowanie 
1) w odniesieniu do krajowych płatności uzupełniających, zastosowanie będzie miała modulacja:
? powyżej kwoty 5 000 euro, zmniejszenie będzie wynosiło 10%,
? powyżej kwoty 300 000 euro, zmniejszenie będzie wynosiło 4%.
Planowane zmniejszenie płatności bezpośrednich o 10% ma dotyczyć gospodarstw uprawiających więcej niż 22 ha (w woj. zachodniopomorskim gospodarują one łącznie na
ok. 80% użytków rolnych). 
Sposób postępowania administracji rządowej w tym zakresie jest skandaliczny.
Brak rzetelnej informacji, konsultacji społecznych, działanie z zaskoczenia oraz 
nieprzedstawienie stanu faktycznego i metodologii wyliczeń uzasadniających wprowadzenie modulacji. Ze względu na potencjalne znaczne skutki finansowe dla naszych gospodarstw sprawa wymaga pilnego wyjaśnienia.
Dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej dokonał kolejnej weryfikacji wód powierzchniowych i podziemnych wrażliwych na zanieczyszczenie związkami azotu 
ze źródeł rolniczych. W projekcie rozporządzenia, oprócz dotychczasowego OSN w zlewni rzeki Płoni, zaproponował utworzenie 7 nowych OSN (w zlewni Kanału Cedyńskiego, 
w zlewni rzeki Myśli, w zlewni rzeki Omulnej, w zlewni rzeki Małej Iny, w zlewni rzeki Krąpiel, w zlewni rzeki Gęsiej).
Poważne wątpliwości budzi zarówno przyjęta metodologia badań (dobór miejsc pomiarów, analiza wyników głównie w oparciu o modelowanie matematyczne, interpretacja) oraz co jest ostatnio normą - niedostateczna ilość informacji i konsultacji społecznych.
Wprowadzenie w życie rozporządzenia, a następnie stosownych programów ochronnych łączy się z poważnymi konsekwencjami ekonomicznymi dla znacznej części gospodarstw rolnych (ograniczenie intensywności produkcji, dodatkowe inwestycje, wykluczenie możliwości korzystania z niektórychprogramów rolno środowiskowych). Należy podkreślić, że problem dotyczy gospodarstw funkcjonujących na najlepszych glebach w województwie.
Skutki opisanych wyżej działań nałożą się na znaczne obciążenia kredytowe związane z modernizacją gospodarstw i koniecznością wykupu dzierżawionej ziemi, 
a przecież w niedalekiej perspektywie ANR zacznie sprzedawać ziemię uwolnioną 
w ramach ustawy z dnia 16 września 2011r. 
Ulubionym argumentem uzasadniającym kolejne restrykcje wobec naszych rolników, używanym przez administrację rządową różnych szczebli są wymogi i dyrektywy UE. 
Tymczasem w okresie, w którym miały miejsce wszystkie opisane wyżej zdarzenia Parlament Europejski podjął rezolucję w której deputowani zaproponowali wsparcie 
dla rolników. Całkowity koszt środków produkcji ponoszony przez rolników UE wzrósł 
w latach 2000- 2010 średnio o prawie 40 proc., natomiast ceny skupu wzrosły średnio o mniej niż 25 proc. Dlatego należy wspomóc rolników.
Wyższe ceny żywności nie przekładają się automatycznie na wyższe dochody rolników, przede wszystkim ze względu na szybkość wzrostu kosztów środków produkcji rolnej i zwiększającą się rozbieżność między cenami produkcyjnymi, a konsumpcyjnymi. Dodatkowo producenci pierwotni nie mogą w pełni czerpać korzyści ze wzrostu cen zbytu, ponieważ są one „ściśnięte” między niskimi cenami producenta, które wynikają z silnych pozycji przetwórców i detalistów, a wysokimi cenami środków produkcji, które wynikają 
ze wzrostu koncentracji przedsiębiorstw wytwarzających środki produkcji.
Dlatego PE wzywa Komisję i państwa członkowskie do poprawy przejrzystości cen środków produkcji rolnej oraz zapewnienie, że reguły konkurencji mają zastosowanie 
i są narzucane zarówno w górę, jak i w dół łańcucha rynku żywności.

Panie Premierze,
Można odnieść wrażenie, że Pana administracja traktuje prawodawstwo i zalecenia organów UE dość wybiórczo, tam gdzie mogą one przynieść oszczędności budżetowe lub przysporzyć dodatkowych dochodów (kosztem rolników) są wprowadzane z wielką pieczołowitością, czasami nawet nadgorliwością, w innych neutralnych dla budżetu lub niosących ze sobą wydatki lecz poprawiające konkurencyjność naszego rolnictwa, są ignorowane. 
Takiej polityce przeciwstawiamy się zdecydowanie i zapewniamy, że swoich praw i interesów bronić będziemy wszelkimi dostępnymi w demokratycznym państwie sposobami !!! 
Jednocześnie zachęcamy do wykazania zdecydowanej aktywności w obszarach wskazanych przez Parlament Europejski w styczniowej rezolucji!!!`


Rolnicy, zgromadzeni na akcji protestacyjnej, zorganizowanej przez Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjny Rolników Województwa Zachodniopomorskiego 




ppr.pl

niedziela, 4 marca 2012

Katastrofa kolejowa na Śląsku

Wstrząsająca tragedia: 56 rannych, 16 zabitych. Pociągi wykolejone - jeden na drugim.  A ponoć wczoraj TV publicznej nie chciało się przerwać zaplanowanych programów i nadać wieści na żywo... hmmm... najwyraźniej kasa z reklam ważniejsza niż relacja na żywo z miejsca katastrofy, która mogła ta relacja pomóc lepiej zorganizować tam na miejscu pomoc dla poszkodowanych...

sobota, 3 marca 2012

Prawo autorskie typu ACTA


Indianka zastanawia się, czy to będzie przestępstwo, gdy ona nagra jak jej koza pierdzi i umieści to w internecie...? Czy to będzie naruszenie praw autorskich kozy czy nie? No bo to w końcu oryginalne dźwięki wyprodukowane przez kozę. Czy umieszczenie tych ponętnych dźwięków, które prawdopodobnie zostaną spopularyzowane przez miliony użytkowników - to złamanie prawa czy jeszcze nie?

Indianka mieszkając sobie spokojnie na swym Rancho z trudem próbuje pojąć góry absurdów, które są produkowane przez obrastający jej rancho świat zewnętrzny. Chyba postawi sobie mur 3 metrowej wysokości, okopie się i całkowicie odetnie od tych idiotów napędzanych forsą i złą wolą.

Wiosna!

Na Mazury Garbate zawitała wiosna! Słonecznie, wietrznie (wiatr zapewne przyniesie ciepłe powietrze), konie i kozy fikają radośnie po podwórku i wokół siedliska.
 
Indianka nałożyła im siana pod stajnią od strony, gdzie warzywnik ma być założony. Koni zadaniem będzie skopać starannie glebę pod warzywa. Konie ochoczo wcinają siano i jednocześnie depczą żyzną w tym miejscu ziemię.
 
Indianka w domu sieje w doniczkach nasiona warzyw, bo na dworze jeszcze za zimno dla nich. Rok temu, te warzywa co wcześnie na ogródku posiała - nie wzeszły. Widać za zimno i za mokro dla nich było i sparciały. Więc sieje na razie w domu to co się da posiać w domu.
 
Indianka siejąc warzywa myśli ciepło o tych co jej pomogli w potrzebie i ma zamiar się im odwdzięczyć w tym roku obfitymi koszami warzyw.

wtorek, 28 lutego 2012

Obowiązki gospodarskie


Indianka nawaliła dwie kopy siana dla koni przed stajnią coby w stajni nie brudziły, i jedną małą kopkę dla kóz – też przed stajnią, ale z drugiej strony budynku, aby sobie nawzajem kozy i konie nie przeszkadzały i siana nie podbierały. Gdy na dworze ciepło lub co najmniej znośnie – Indianka karmi zwierzynę na dworze. Dzięki temu czysto w stajni, a i zwierzęta mają dużo świeżego powietrza i przestrzeni.

Drób też nakarmiony i napojony, takoż psy. Teraz Indianka ścieli świeżą podściółkę dla zwierząt....


Pościeliła. Teraz napełnia żłoby dla koni, aby miały co jeść w nocy.

W kuchni przygotowane liczne doniczki z ziemią. Podlane, porządnie nasączone wodą. Teraz czekają, aż Indianka będzie miała wolną chwilę by posiać nasionka. Te co posiała wcześniej – już wzeszły. Nie wszystkie, ale część już tak. Siewki są maleńkie, delikatne. Wymagają umiejętnego się z nimi obchodzenia czyli przede wszystkim ciepła i wilgoci. Siejąc w domku warzywa i zioła - Indianka w ten sposób szykuje rozsadę na wiosnę. Miejsce po maleńkim zeszłorocznym warzywniku wygląda na czyste tzn. pozbawione chwastów. Konie je dodatkowo skopały, więc będzie łatwiej to miejsce przygotować pod sadzonki. Do wiosny jeszcze daleko – Indianka wyłoży tam koniom siana, to skopią lepiej ten kawałek i będzie mniej roboty przy przygotowywaniu tego kawałka pod warzywa.

Indianka dostaje zapytania od potencjalnych wolontariuszy, coby chcieli na wikt i zakwaterowanie u Indianki się wkręcić w zamian za rzekome pomaganie na gospodarce. Indianka nie ma chęci się z obibokami i mimozami męczyć. Mało z nich pożytku, a dużo przy nich zachodu. Skórka niewarta wyprawki. Indianka ma dość. Woli zdobyć pieniądze i wynająć kogoś, kto zrobi to co ona tutaj potrzebuje porządnie i dokładnie tak, jak ma być zrobione.

środa, 1 lutego 2012

Uhuha uhuha ostra zima trzyma!

Ostra jak brzytew zima na Mazurach się trzyma! Czy to dziś w nocy będziem mieli minus 30C? Cudooownie!
Indianka z gośćmi pali w megapiecu na maxa. Śniegu nawaliło. Wokół biało. Śnieg odbija promienie słoneczne i daje po oczach. Samotna farma odcięta od świata. Ale to nic - ważne by w domku ciepło było. Zwierzęta dobrze nakarmione, stajnie docieplone. Przetrwamy!
Automat do wypieku chleba wysiadł. Programator nie działa. Pora smażyć naleśniki. Mega piec się do tego świetnie nadaje gdy dobrze rozbujany, a rozbujany jest. Goście uwielbiają naleśniki, więc nie ma problemu, ale szkoda, że chleba upiec nie można.
Kłęby dymu z komina rzucają gwałtowny cień na błyszczący śnieg. Widać przez okno, jak dym zaiwania z komina.
No, ale panna Nija goły łeb na mróz kilka razy wystawiła i teraz ją czaszka napierdziela. Totalna głupota. Aż brak słów. Jaka ta młodzież bywa bezmyślna! Normalnie szok. Może się wdać groźne zapalenie opon mózgowych!


brzytew - brzytwa w staropolszczyźnie podlaskiej (tak Babcia ma mawiała, że coś jest "ostre jak brzytew").

wtorek, 31 stycznia 2012

Put kapiszon on your head

Indianka ma miastowych gości na chacie, którzy zapragneli sielskiego życia popróbować. Goście niezwyczajni do życia na farmie zupełnie. Indianka musi ich stale nadzorować i wszystko wyjaśniać, uczyć, tłumaczyć, objaśniać. Nawet musi dbać o takie elementarne sprawy jak ubiór, bo niektórzy goście nie rozumieją, że gdy na dworze mróz trzaskający, to trzeba włożyć na głowę czapkę lub ciepły kaptur. Panienka wieczorami wysiaduje z laptopem na kolanach pod gorącym piecem w kuchni. Pod gorącym piecem siedzi z kapturem na głowie choć od pieca taki gorąc, że się mało plastikowe krzesełko nie roztopi na którym owa panna wysiaduje, ale gdy panienka idzie na dwór zapalić peta, to z gołą czachą. Indianka nie chce by jej goście pochorowali się i upomina panienkę w jej znajomych językach: "Put kapiszon on your head." :) Indianka generalnie porozumiewa się z gośćmi w języku angielskim, ale gdy trzeba dosadnie coś powiedzieć by lepiej dotarło, używa języka rosyjskiego ;) Stąd "kapiszon" w zdaniu angielskim... ;)

wtorek, 24 stycznia 2012

Po wichurze

Wichura przełamała drzewo i powaliła je na miedzę. Trzeba było poświęcić dodatkowe godziny pracy by uprzątnać drzewo z ogrodzenia i naprawić pozrywane druty i taśmy elektryczne. Drzewo pomogła uprzątnąć Indiance fajna parka z Litwy i Łotwy odpoczywająca od miasta na indiańskich włościach (ZA DARMO - do wiadomości pani z GOPSu - goście nie płacą za pobyt).

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Stan wojny w internecie

W związku z niecnymi knowaniami rządu aby ograniczyć w Polsce wolność słowa za pomocą cwanych regulacji prawnych i tym samym wprowadzić znienawidzoną przez Polaków cenzurę, która przez 40 lat rządów komunistów  w Polsce blokowała wolność słowa w naszym kraju - grupa bystrych polskich hackerów spowodowała zablokowanie stron rządowych i zagroziła ujawnieniem niewygodnych informacji na temat wielu czołowych polityków.
 
Brrrawo!!! :)))

czwartek, 12 stycznia 2012

Badanie rynku

Nooo... pora na badanie rynku zbytu :))) czyli inaczej mówiąc - popytu :)
"popyt" swoją nazwę chyba wziął od "popytam tu, popytam tam" ;))
A "podaż"? Ile dasz, tyle podasz :))) Ile podasz, tyle jest do kupienia, czyli podaż :)
Ja podaję Wam na talerzu agroturystykę na Mazurach Garbatych, a Wy popytujecie co i za ile :)))
Zatem śmiało - do ankiety przystąp.
Drodzy czytelnicy!
Ilu z Was byłoby skłonnych dać 20zł za nocleg na Rancho na Mazurach Garbatych?
Ilu wysupłałoby dodatkowe 5zł czyli razem dałoby za nockę 25zł?
Ilu machnęłoby się i rzuciło 30zł za nocleg na Rancho?
A ilu wyrwałoby sobie z kieszeni 40zł?
Ilu zaszalałoby i dałoby 50zł?
I co za tę kwotę oczekujecie? Jaki komfort? Jakie bajery?
Co was kręci w agroturystyce rodzimej???

Widząc w komentarzach, że jest temat wyżywienia, to właśnie - jak to widzicie?
Wolicie sami gotować czy zapłacić gospodyni za całodzienne wyżywienie czy poszczególne posiłki?

Ile bylibyście skłonni zapłacić za całodzienne wyżywienie.
Jakiego się wyżywienia spodziewacie? Czy to ma być 100 procent własny wyrób, czy dopuszczacie udział niedrogich a smacznych artykułów spożywczych rodem z Biedronki???


Bo tak się składa, że własnoręczny wyrób  np. serów jest bardzo pracochłonny a nawet ryzykowny, bo przy najlepszych chęciach może się czasem ser nie udać. W związku z tym z natury rzeczy takie 100 procent domowe jadło gdzie się wszystko robi od podstaw, np. piecze własny chleb na zakwasie, wyrabia świeży ser, jogurt, kefir i gotuje wszystkie potrawy po zupy w sposób naturalny a nie z proszku - takie jadło musi kosztować drożej niż to masowo produkowane dla dyskontów.


Na wsi dochodzi jeszcze sprawa dojazdu do miasta na zakupy, bo tak się składa paradoksalnie, że wiejskie sklepy są drogie - dużo droższe niż te markety w miastach i mają ograniczony wybór produktów, a także nie zawsze są one świeże. Bywa i jakość tych produktów wybitnie chemiczna np. pomidory są wodniste, bez smaku i gniją po jednym dniu co moim zdaniem wskazuje na sztuczne pędzenie przy udziale spalin - czyli podejrzewam, że te pomidorki są nasączone ołowiem, a ołów to bardzo szkodliwy związek chemiczny - zgoła nieekologiczny...


Zatem ja na ten przykład - wolę robić zakupy w mieście. Większy wybór, świeże i taniej. Ale to wiąże się z kolei z koniecznością dojazdu do miasta czyli 40km razem w obie strony. Ja samochodu nie mam, a taryfa z Olecka na Rancho kosztuje 50zł - więc jeśli mam jechać do Olecka po zakupy - no to ma to wpływ na cenę wyżywienia. No i staram się nie jeździć za często. Targać zakupy PKSem? Autobus nie dojeżdża do mojej wsi. Muszę iść 4km z przystanku do domu


Natomiast warzywka z własnego ogrodu - świeże są i pod ręką, ale same nie urosną. Trzeba się narobić, aby coś urosło. Ja nie mam traktora by zaorać sobie kawał pola i przygotować je pod warzywa. Więc mam malutki ogródek w zasadzie na własne potrzeby, ale biorę z niego warzywa dla moich gości, coby mieli trochę zdrowej zieloności okazję popróbować.


Jaja? Jeśli kury moje znoszą jaja - to są to prawdziwe jaja od prawdziwych kur wypasionych na zielonych łąkach i pszenicy. Żadnych tam udziwniaczy im nie podaję. Gdy kozy mają dużo mleka - czasem kurom daję tego mleka lub serwatki.


Kozy jeśli mają mleko to jest to pełnotłuste pełne mleko. Latem najsmaczniejsze, bo wtedy kózki zjadają zieloną soczystą trawkę i to mleko słodsze jest.


Reasumując, ile bylibyście skłonni dać za wyżywienie i jakiego się spodziewacie?
Proszę śmiało. Wezmę pod uwagę.
Pozdro,
Indianka

środa, 11 stycznia 2012

Kosztorys, biznes plan i ekonomiczny plan inwestycji

Potrzebna pomoc w opracowaniu powyższych czyli kosztorysu budowlanego, ekonomicznego planu inwestycji oraz biznes planu oraz porada jak uzyskać dotacje oraz kredyt na sfinansowanie inwestycji.
 
Kontakt:
607507811

wtorek, 10 stycznia 2012

Teren rekreacyjny w Czuktach

 
Zeszłoroczny Fundusz Sołecki wsi Czukty został wydany na "urządzenie terenu rekreacyjnego w Czuktach".
Ale czy ktoś wie, gdzie ten teren jest? Pod jakim adresem? Na czyjej prywatnej posesji???
Na wzbogacenie czyjej prywatnej posesji poszły te tysiące???
 
Fundusz Sołecki to fundusz mieszkańców całej wsi. Może on zostać wykorzystany wyłącznie na cele publiczne. Dla wspólnego dobra całej wsi.
A na co został wydany??? Czy nie przypadkiem na poszerzenie i pogłębienie prywatnych stawów męża sołtyski???
 
A publiczna droga na kolonię jak nie remontowana od 9 lat tak i nie zrobiona dalej??? Brak rowów odwadniających drogę, brak poszerzenia i utwardzenia nawierzchni, brak wytyczenia drogi reperami!!! i jeszcze złośliwie głaz uwalony na wprost wjazdu do Indianki gospodarstwa, aby było trudniej się poruszać???!!!
 
Ooo... tak to nie będzie! Takich przekrętów w tej wsi nie będzie. Już Indianka o to zadba.
 
 
Dojazd do gospodarstwa Indianki. Od wieków nie może się ona doprosić, by ten końcowy odcinek drogi prowadzący do jej gospodarstwa został porządnie zrobiony.
W całej wsi drogi porobione, tylko do niej specjalnie nic nie jest robione od lat. A ona dała Gminie za darmo 16 ciężarówek żwiru i piachu swojego! I mimo to nie robią tej drogi! Gdy lato, sucho - okay, można dojechać. Ale niech tylko deszcz popada tydzień - to dojazdu już nie ma! Woda gromadzi się na drodze, robi się błoto, woda nie ma dokąd spływać bo nie ma rowów odwadniających zrobionych. Wszędzie są rowy odwadniające w całej wsi zrobione tylko tutaj specjalnie nie zrobione. Aby turyści nie mogli do Indianki dojechać i Indianka nie miała dochodu z agroturystyki.  Oto widać chodzi! Widać chodzi o to, by jej zaszkodzić i ją zniszczyć i przejąć jej piękną ziemią za friko. I przyjeżdżają takie małpy i mówią - "sprzedaj gospodarstwo i wyprowadź się skoro nie masz z czego żyć"!!!
 
 
Latem - wąsko, wyboiście, ale chociaż sucho. Ale ten wąwóz jest z gliny. I niech tylko deszcz spadnie - robi się nieprzejezdne ciasto!
Indianka kilka lat temu dała kilknanaście ciężarówek swojego żwiru na poprawienie jakości tej drogi, ale po krótkim czasie deszcze wypłukały cały żwir z wąwozu bo brak w nim rowów melioracyjnych, którymi by spływała woda, więc woda podczas ulewy płynie całą szerokością wąwozu wymywając z niego wszystko i odsłaniając lepką glinę, w której grzezną samochody. A jak jeszcze tubylec pozwoli sobie przejechać przez to miękkie ciasto traktorem - to żłobi półmetrowej głębokości koleiny przez które żaden samochód osobowy nie przejedzie!
 
 
Karetka nie przejechała przez wąwóz. Stanęła u jego wierzchołka i czekała, aż osłabiona Indianka dowlecze się z bolącym sercem z domu oddalonego o 1 km.
Dobrze, że to nie był zawał, bo już po Indiance by było. Ale by tubylcy mieli radochę! Takie rzeczy najbardziej ich bawią - jak osadnik z miasta cierpi i ginie, to im chyba najbardziej pasuje. Taki narodek. Ale co tydzień do kościoła latają dla niepoznaki, że niby tacy dobrzy z nich chrześcijanie... ;)))
 
 
A tak wygląda droga zimą. Jakby ktoś był ciekaw, jaka głębokość w tych koleinach: 50-70cm
Mowy nie ma, aby samochód czy ciężarówka przejechała. Tym bardziej karetka niosąca pomoc chorej.
 
 
Ewidentnie widać gołym okiem, że woda stoi na drodze, bo nie ma gdzie spłynąć - brak rowów melioracyjnych.
Tylko skończony debil i porąbaniec by powiedział, że tutaj rowy melioracyjne są niepotrzebne.
Cała woda gromadząca sie na górnej części odcinka tej drogi spływa właśnie tu.
 
Podstawowe sprawy wioskowe nie są robione, za to prywata kwitnie. Za wspólne pieniądze wioskowe urządza się "teren rekreacyjny" bogatemu bambrowi.
Normalnie szok! Przecież ta prywata to woła o pomstę do nieba!
 
 

niedziela, 8 stycznia 2012

Dobre Anioły

Indiankę odwiedziły dwa Dobre Anioły. Dwoje dobrych, bezinteresownych ludzi kochających przyrodę tak jak Indianka ją kocha. Wsparli Indiankę duchowo, prowiantowo i materialnie. Podbudowali Indiankę bardzo. Pani Kasia i jej mąż Andrzej to cudowne istoty. I to polska ziemia ich urodziła! Szok, szok! Indianka już jakiś czas temu zaczęła myśleć, że polska ziemia to tylko wredne, zawistne małpy rodzi, które całe życie szkolą się w wyrządzaniu ludziom podłości. A tu tymczasem wcześniej świąteczne oznaki ludzkiego miłosierdzia od dobrych ludzi w postaci prezentów pod choinkę, a tym razem para wspaniałych Aniołów. Indianka miło spędziła czas z dwójką serdecznych ludzi. Pani Kasia tryskała altruizmem takiej wysokiej próby, że Indianka siedziała przy stole jak zamroczona z niedowierzania. Od miejscowych nigdy nie zaznała takiej empatii i zrozumienia. No, może z paroma wyjątkami. Ale generalnie to znieczulica i arogancja spotykała ją od miejscowych.
 
A tu taka odmienna postawa. Niebo a ziemia. Trudno przyswoić. Także mąż Pani Kasi - Andrzej - spokojny człowiek - emanował pozytywnym spokojem. Goście wpadli na dwie godzinki tylko, ale przez te dwie godzinki podbili serce Indianki. Indianka bardzo wybiórcza jest co do doboru przyjaciół, ale ci wspaniali ludzie podbili ją bez reszty. Postanowiła - będzie się z nimi przyjaźnić. To nie to co miejscowi pseudo "przyjaciele", którzy się od niej odwrócili, gdy była w potrzebie i szydzili z niej bezdusznie i cynicznie. Ta para, to są ludzie szlachetni, którzy przychodzą z pomocą, gdy ona jest potrzebna. To są ludzie godni indiańskiej przyjaźni. Więc zawsze będę tu mile widziani - o każdej porze roku i na jak długo chcą :) Indianka ma nadzieję, że następnym razem uda się Kasi i Andrzejowi pobyć u niej nieco dłużej.
Indianka odzyskała wiarę w ludzi i w ich przyjaźń bezinteresowną...

sobota, 7 stycznia 2012

Willa jasna i przestronna

Indianka naoglądawszy się pięknych, przestronnych izb starego, odnowionego domu na stronce: http://www.pokrzywnik.pl/ - zapałała gwałtowną chęcią upiększenia za wszelką cenę swojej biednej, niedofinansowanej chatki... Jak swój domek wyremontować nie mając dochodu ani zdolności kredytowej???
Może będzie musiała nauczyć się nowych zawodów? Może będzie musiała zostać hydrauliko-betoniarzo-elektryko-tynkarzo-kafelkarzem???
 
Indianka zmęczona, niewyspana, sfrustrowana - jednak musi coś zrobić by zmienić istniejącą sytuację. Wójt nie pomaga, Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej nie pomaga, ARiMR dotacji za dwa lata nie wypłaciła, poprzednie dotacje zabrał KRUS i hurtownia budowlana - Indianka jest bez środków do życia, a co dopiero mówić o środkach na remont???
 
Sytuacja wydaje się być beznadziejna. Do kogo zwrócić się o pomoc??? Może chociaż Burmistrz Olecka ma sumienie? Indianka rozsławiła Mazury Garbate na całą Polskę, ba, nawet poza jej granice, a Gmina Kowale Oleckie bierze dotacje na promocję gminy i regionu, z Indianką ani myśli się dzielić czy w jakikolwiek ją wspomóc. To może chociaż Pan Burmistrz miasta Olecka Indiankę doceni???
 
Indianka będzie próbowała wszelkich możliwych sposobów by wydobyć się z biedy i stworzyć sobie godziwe warunki do życia. Spróbuje się nauczyć tych budowlanych zawodów. Może znajdą się jacyś poczciwi ochotnicy, którzy zechcą Indiance pomóc w remoncie choć trochę, albo wczasowicze, którzy zapłacą z dużym wyprzedzeniem za przyszłe wakacje na Rancho...

piątek, 6 stycznia 2012

Ciekawe linki

Kocham Wieś

Pokoik do wynajęcia

Osobodoba w pokoiku z łazienką na Rancho  to 20 zł dziennie.
Na gospodarstwie możliwość bezpłatnego skorzystania z internetu, roweru, wypożyczenia książki, płyty, zestawu do nauki języka angielskiego.
Niekiedy możliwość konwersacji w języku angielskim.
  
Rezerwacje: RanchoRomantica@vp.pl
Skype: CreativeIndianka
Komórka: 607507811
Rzeczka na Rancho


Oferta będzie aktualna po skończeniu remontu.

czwartek, 5 stycznia 2012

Cwaniaki i pasożyty

Indianka jest znudzona cwaniakami i pasożytami z którymi ma często do czynienia.
Ona sama na wszystko co posiada musiała ciężko pracować całe swoje życie. Za studia musiała słono płacić, za wynajem stancji musiała słono płacić. Nikt jej nie pomagał. Pracę na Zachodzie znalazła samodzielnie bez protekcji. 

Na swoje pierwsze mieszkanie w mieście zarobiła harując po 16 godzin dziennie w upiornych warunkach bujania na morzu, gdzie wymiotowała z powodu choroby morskiej i nie spała po nocach z powodu tego kołysania statku.

Ciężką harówę na statku odchorowała na lądzie. Gospodarstwo kupiła za gotówkę uzyskaną ze sprzedaży jej pierwszego mieszkania. Bank nie udzielił pożyczki na zagospodarowanie się na farmie i ruszenie z działalnością rolną i ona szarpie się tak od 9 lat by jakoś tę ziemię zagospodarować sensownie. Ma wiedzę, doświadczenie - ciągle brakuje pieprzonej kasy.

Za te niewielkie dopłaty jakie przysługują na jej gospodarstwo wynajęła traktor, kombajn - uprawiała ziemię, potem kupiła zwierzęta i narzędzia. 9 lat inwestuje każdy grosz w gospodarstwo, zwierzęta i dom i haruje za darmo 9 lat.

I gdy ona proponuje komuś wynajem całego 300m2 domu na pięknym gospodarstwie - za darmo - spotyka się z reakcjami cwaniaków, którzy żądają od niej jeszcze zapłaty za to, że za darmochę posadzą dupę jej pięknym rancho.

Więc Indianka wkurwiwszy się na ludzką bezczelność i podłość - postanowiła, że domek wynajmie za kasę. Indianka dopóki nie będzie miała 100 procent pewności, że pozostawia dom w dobrych rękach - nie wyjedzie stąd nigdzie.


Indianka pamięta, jak marzyła by mieć  kawałek własnej podłogi, własnej przestrzeni. Ma to teraz, ale za wszystko musiała drogo zapłacić. Zapracować na to. Indianka nie rozumie tych typów, co za otrzymaną możliwość bezpłatnego pobytu na pięknym rancho jeszcze domagają się zapłaty. Dla Indianki takie typy to zwykłe pasożyty.

Wynajmę dom na Mazurach

Wynajmę dom na Mazurach na pięknym Rancho na dłuższy okres czasu, 1000 zł miesięcznie lub 100zł dziennie. RanchoRomantica@vp.pl 0048607507811

Wynajmę dom na Mazurach na pięknym Rancho 1000 zł miesięcznie
(wpłata 100% ceny z wyprzedzeniem w styczniu 2012)

lub 100zł dziennie przy wpłacie z wyprzedzeniem w lutym
lub 50zł od osoby/dobę przy wpłacie w marcu i kolejnych miesiącach.

rezerwacje: RanchoRomantica(@)vp.pl
mobile: 0048607507811

300 zdjęć z rancza i okolicy na: www.garnek.pl/indianka

Opis: Dwa pokoje z własnymi łazienkami, kuchnia.
Jeden pokój dwuosobowy - widok na wschód na bocianie gniazdo
Drugi pokój 3osobowy - widok na zachód, na staw i pastwiska

Stan domu: do remontu. Wynajem po remoncie.

Nieaktualne.
Mój dom moją twierdzą!
15.07.2018



wtorek, 3 stycznia 2012

Kości z włości

Nadeszła pora by ruszyć swe zacne, pracowite kości,
ze swych ukochanych, pięknych, mazurskich włości :)

Wielkie zimowe sprzątanie

Indianka postanowiła, że wysprząta swój dom, zrobi zdjęcia, da ogłoszenia i wynajmie dom lub nawet całe rancho na rok czasu lub dłużej i wyjedzie za granicę do pracy zarobić na realizację swoich projektów i planów.
 
Dziś słonecznie - świetliste promienie napawają nadzieją. Indianka napaliła w piecu i zabrała się energicznie za zamiatanie kuchni i korytarza, sprzątanie bambotli itp.
Wiele pracy przed nią, zanim doprowadzi dom do porządku kwalifikującego go na wynajem.

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Zimno i paskudno

Indianka bez entuzjazmu spogląda przez okno. Za oknem zimno i paskudno. Postanowione - ten dzień spędzi w domu. Nawet nie ma ochoty na obchód włości. W piecu wygasło, pora napalić, a tu rozpałki suchej nie ma, więc nie będzie łatwo. Wczoraj w domu fest napaliła, pozmywała naczynia, ugotowała obiad dla siebie i karmę dla psów, wykąpała się i wyprała ręcznie jedne portki robocze.
 
Dzisiaj nawet przyjaciół i znajomych w internecie niewielu widać. Pewnie odsypiają jeszcze Sylwestra. Ale to dobrze - przynajmniej Indianka spokojnie może się zająć pisaniem swojego CV i wyszukiwaniem pracy za granicą. Pora też ogarnąć nieco chałupę i posortować korespondencję urzędową. Z opieki społecznej znów odmowa pomocy. Te państwowe instytucje takie bezużyteczne są - jak człowiek potrzebuje pomocy, to się wykręcają byle czym od jej udzielenia. Po co takie instytucje utrzymywać? Skasować i tyle. I tak żadnego z nich pożytku nie ma. Jedna wielka ściema.
 
Po co to państwo wyłudza od ludzi tyle podatków? Ani porządnej opieki zdrowia - z bolącym zębem tygodniami trzeba latać za dentystą, ani realnej pomocy z opieki społecznej - Indianka nie ma środków do życia, a oni bez końca ją spławiają byle czym, ani poczucia bezpieczeństwa - mendy chodzą i kradną co popadnie z gospodarstwa, a policja nic nie zapobiega, nie ściga złodziei.. To państwo jest beznadziejne i jego rząd też. Jaki rząd, taka administracja państwowa, takie instytucje państwowe. Dno i wodorosty.
 
Ciekawe, czy jest w Europie jakiś sympatyczny kraj w którym warto by się osiedlić i wieść spokojne, bezstresowe życie bez poczucia bycia oszukiwanym i okradanym przez państwo.

niedziela, 1 stycznia 2012

Szczęśliwego Nowego 2012 roku, ludkowie :)

Indianka wstała z rana skoro świt, za 20 minut 6 rano była gdy się księżniczka pracowita obudziła. Zakrzątnęła się po domku. Zjadła śniadanie, upiekła chleb, nakarmiła drób, napaliła w piecu. Gdy się rozjaśniło - za oknem ukazały się oszronione łąki. "Aha - mróz." - Pomyślało dziewczę. Akuratny moment, aby przywieźć opał z pola.
Gleba twarda, zamarznięta, więc łatwiej taczkę toczyć. Zabrała taczkę i pojechała do swojego lasku pozbierać suche gałęzie. Zanim do niego dojechała, już się zmęczyła tą wędrówką z taczką. Jakaś taka słaba jest. Grypa Indiankę osłabia.
 
W międzyczasie dostała dwie ciekawe propozycje pracy za granicą - jedną w Londynie, a drugą w Norwegii i w związku z tym rozgląda się za kimś odpowiednim, kto by się zaopiekował jej farmą, gdy ona wyjedzie. Ma kilka ciekawych propozycji które wymagają omówienia szczegółów. Indianka nie wyjedzie za granicę, dopóki nie będzie pewna na sto procent, że swoje zwierzęta, dom i farmę powierza w dobre ręce.

sobota, 31 grudnia 2011

Spokojny Sylwester

U Indianki zapowiada się bardzo spokojny Sylwester. Indianka nie musi jechać do Berlina i zalewać pałę by dobrze się bawić.. ;) Wcale ją nie ciągnie do takich wypraw. Raczej preferuje bezwysiłkowy wieczór i bez nadmiaru adrenaliny. Za oknem pogodnie. Ból zęba trochę zelżał. Zrobi obchód włości, poprawi to i owo, napali w piecu w domu i ogarnie nieco chałupę. Weźmie gorącą kąpiel i w ten relaksowy sposób przywita Nowy Rok. A co, i tak mozna :)

ałałałałaaa... ząbek boli boli...

Indianka wczoraj zeszła całe Olecko próbując dostać się do dentysty - niestety, bezskutecznie. No i dzieje się. Ból narasta doprowadzając Indiankę do szewskiej pasji...
Musi wytrzymać do stycznia aż pieprzony NFZ da dentystom cholerne punkty aby mogli przyjmować pacjentów...

piątek, 30 grudnia 2011

wymiana domem i pracą

Szukam osoby, która by chciała się ze mną co pół roku lub co 3 miesiące wymieniać pracą i domem. Wyobrażam sobie to tak: ta osoba mieszka w moim domu przez np. 6 miesiecy, po 6 miesiącach ja wracam z Londynu do siebie na me włości, a ta osoba jedzie na moje miejsce pracy i zakwaterowania w Londynie na 6 miesięcy lub na 3 miesiące i zarabia dla siebie pieniądze.

House for rent

I would like to rent out my house at my Rancho in the North Eastern Part of Poland. There is garden here, orchard, ponds, streams, beautiful horses, friendly goats, nice hens and geese, dogs and one little cat with big character ;)
The area around and my land is hilly. There is forest next to my land and I also have a little forest at my Ranch. My Ranch is neighbouring with fish lakes.
The Ranch and the area around is very scenic and peacefull.
I would like to rent the house for a longer period of time, because I plant to work in London. I would like to rent out my house for some money or for free - it depends from other agreements between me and my guests. There is possibility of home swap. I search flat in London or in other part of UK where I can find a job. You may contact me via: Skype CreativeIndianka, email RanchoRomantica@vp.pl, mobile phone  0048607507811

Tymczasowa zamiana mieszkań

Wynajmę dom własnościowy na Mazurach na Rancho na dłuższy okres czasu - miesiące, rok lub dłużej w zamian za mieszkanie w Londynie. mobile 00607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Wynajmę dom na Mazurach

Wynajmę dom na Mazurach na rok lub dłużej, cena, warunki - do negocjacji, RanchoRomantica@vp.pl , 0048607507811

czwartek, 29 grudnia 2011

Dom na Mazurach do wynajęcia za darmo

Wynajmę dom na Mazurach dla uczciwej, odpowiedzialnej pary na dłuższy okres czasu (rok lub dłużej), która przypilnuje moich zwierząt, majątku i gospodarstwa aby nie było rozkradane przez miejscowych podczas mojej nieobecności. tel. 0048607507811 

środa, 28 grudnia 2011

Rancho do wynajęcia

Ekologiczne 11 hektarowe rancho na Mazurach Garbatych do wynajęcia na rok lub dłużej, tel. 0048607507811, RanchoRomantica@vp.pl, cena do uzgodnienia.

sobota, 24 grudnia 2011

Wigilia 2011

Indianka chora, ale szczęśliwa - Mikołaje i Przyjaciele pamiętali o Indiance, więc te święta są obfite i radosne... Bóg zapłać, za te życzliwości i dobroci... Bóg zesłał Indiance także cudownego Anioła z odległego krańca Europy, więc Indianka spędza te święta z osobą bliską sercu... wow... po raz pierwszy od wielu wielu lat... :)
 
Moc serdeczności dla wiernych Przyjaciół i Rodziny z okazji Świąt Bożego Narodzenia w tym dla:
Mamy, Taty, Brata, Burzana, Wiktora, Artura, Marioli, Kudlanki, Rekina, Blanki, Niesławy, Agnieszki, Małgosi, Marysi, Joasi, Piotra i Ani, Andzi, Geronimo, Ewy, Iwony, Alicji, Enio, Pani Marii i wielu wielu innych których nie wymieniłam... (wybaczcie jeśli pominęłam niechcący).
 
Koncert życzeń:
Szczególne życzenia szczęścia w miłości dla pary niezwykłej: Wiktora i Marysi, którzy poznali się i pokochali na romantycznym Rancho Indianki :) Bardzo mi miło, że akurat na moim Rancho zakwitła między Wami piękna miłość i widać silna miłość, skoro przetrwała tyle miesięcy niewidzienia się, bez kontaktu :))) Pora kontakt wznowić! :))) Indianka ma wspaniałe wieści dla tej parki...
 
Wiktor z Gdańska pisząc do Indianki pozdrawia Marysię z Krakowa! :) (znaczy pamięta i myśli nadal o niej)
Marysia z Krakowa pisząc do Indianki pozdrawia Wiktora z Gdańska! :) (znaczy pamięta i  myśli nadal o nim)
 
Wiktor i Marysia - sprawdźcie skrzynki emailowe - wyślę Wam wasze namiary... :)
 
ps. Mam prośbę, aby ci mili ludzie co mi wysyłają życzenia smsami podpisywali się cobym wiedziała od kogo te miłe słowa dostaję :)
Przepraszam, że nie odpowiadam, ale nie mam nic na karcie, ale każdy sms czytam i raduję się wielce - po każdym takim smsku cieplej na serduchu się robi :)
Chcę, byście wiedzieli, że nie są to smski wysyłane w próżnię, bo są tutaj wielokrotnie czytanie i miesiącami, a nawet latami na komórce przechowywane ku pamięci :) (chiba Indianka sentymentalna jest ;))) )

piątek, 16 grudnia 2011

Indianka chora

Potwornie boli gardło, łeb, zatoki i ogólne osłabienie zmogło Indiankę. Zajrzała do lekarza rodzinnego, aby ten dzień przeznaczony na zęby nie był tak całkiem zmarnowany. Pani lekarka wypisała receptę i zwolnienie. Indianka nie ma za co wykupić receptę. W przychodni w kolejkę wepchnął się facet. Indianka zwróciła mu uwagę, że może zaczekać w kolejce tak jak inni. To on na to wyjął czerwoną książeczkę i zaczął machać, że on niby honorowy dawca krwi i ma pierwszeństwo. Indianka na to, że ona też jest honorowym dawcą krwi a czeka w kolejce normalnie.
Na to facet się zaperzył - jak pani  jest honorowym dawcom krwi to ja pani tutaj stówę daję zaraz. Wyjął banknot i zaczął nim powiewać. No to jedziemy do mnie do domu i ja panu pokazuję legitymację honorowego dawcy krwi i mi pan tę stówę płaci... Facet nie chciał jechać ;)
Kurczę, szkoda - przydałaby się ta stówa na wykupienie recepty w aptece... A jaka by była satysfakcja z utarcia nosa zarozumiałemu pieniaczowi???

Indianka u dentystki

Oj się działo... pani dentystka Indiankę za drzwi wyrzuciła bo jakichś debilnych punktów lekarce zabrakło!
 
NFZ - oddawaj forsę! To jakaś parodia aby człowiek ubezpieczony był jak śmieć traktowany u lekarza, bo NFZ lekarzom nie płaci tyle ile powinien...

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Pożyczkę potrzebuję

Potrzebuję pożyczkę w wysokości od 150.000 - 300.000zł na remont kapitalny domu, siedliska i zagospodarowanie gospodarstwa. Interesuje mnie pożyczka pod hipotekę domu, który już stoi i jest częściowo wyremontowany i zaadaptowany pod agroturystykę i który mam zamiar do końca wyremontować. Dom ma 300m2 powierzchni, 3 pokoje z łazienkami na parterze, kuchnię, korytarz, dużą piwnicę do adaptacji, duże poddasze do adaptacji. Oferty proszę na RanchoRomantica@vp.pl , tel.kom. 0048 607507811




Ogłoszenia

Nawiążę wieloletnią współpracę z wykonawcą usług polowych (orka, bronowanie, kultywatorowanie, koszenie, przewracanie siana, kostkowanie lub belowanie). Preferuję uczciwego, solidnego i niezawodnego wykonawcę, potrafiącego cierpliwie zaczekać z zapłatą za usługi polowe do czasu sprzedaży plonów. kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Nawiążę wieloletnią współpracę z prywatnymi odbiorcami zdrowej organicznej żywności wiejskiej kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

W sezonie lato 2012 przyjmę do wypasu na mojej ziemi bydło opasowe. kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Poszukuję stabilnego i niedrogiego dostawcę siana, słomy, pszenicy i owsa. kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Wiosną i latem zorganizuję na moim gospodarstwie darmowe obozy językowe dla osób chcących uczyć się języka angielskiego w zamian za pomoc na gospodarstwie. Informacje i zapisy: kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Nawiążę współpracę z dostawcami zwierząt zarodowych do hodowli (np. gęsi, bydła mięsnego) którzy dostarczają zwierzęta i paszę i gwarantują odbiór odchowanych i odpasionych zwierząt  kom. 607507811,
RanchoRomantica@vp.pl

Przyjmę sadzonki drzew owocowych kwalifikowanych i krzewów owocowych kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

Wiosną i latem 2012 przyjmę trenera koni. kom. 607507811, RanchoRomantica@vp.pl

niedziela, 11 grudnia 2011

Wyprodukuję zdrową żywność organiczną na zamówienie

Wyprodukuję zdrową organiczną żywność na zamówienie. Prowadzę gospodarstwo ekologiczne w najczystszym zakątku Polski czyli  na Mazurach Garbatych i obecnie zbieram zamówienia na konkretne produkty spożywcze. Zakres dowolny - od warzyw i mięs w stanie surowym po gotowe lub półgotowe produkty i potrawy (konfitury, sery, gotowe ciasta itp.). Przyjmuję zamówienia zarówno od restauracji, hoteli jak i od osób prywatnych. Kontakt: RanchoRomantica@vp.pl , 607507811

piątek, 9 grudnia 2011

Kupię siano

Kupię siano, słomę, owies, najchętniej na raty lub odroczony termin płatności, najchętniej z dowozem, lub zamienię kozy na siano i słomę, gmina Kowale Oleckie, 607507811

wtorek, 6 grudnia 2011

Mikołajki

U Indianki Mikołajki. Trzy dobre Elfy z głębi Polski i z głębi serca zadbały o pełny brzuszek Indianki. Trafiły do Indianki zarówno rzeczy podstawowe, jak i łakocie. Wszystkie wielce cieszą. Wszystkie bardzo potrzebne. Dzięki tym kochanym Elfom Indianka ma słodkie Mikołajki i popija smakowite herbaty. A i pachnący szampon zaraz Indianka wypróbuje :) A nasionka posieje na wiosnę i będzie warzywo. Bóg zapłać :)
 
Wczoraj Indianka wybrała się rowerem do Olecka. W połowie drogi odpadł pedał (Wiktor nie dokręcił) i trzeba było wracać - z jednym sprawnym pedałem nie zdążyłaby dotrzeć do miasteczka przed zamknięciem urzędów. Zatem zaczęła wracać. Dojechała do pierwszego napotkanego gospodarstwa i zaszła do chłopa prosić o pomoc przy przykręceniu pedała. Dobry chłop wyniósł zestaw narzędzi i dobrał właściwy klucz. Trochę się nagimnastykował zanim pedał przymocował, bo gwint się wyrobił.. Indianka, gdy będzie przy kasie postawi mu piwo. Chłop był tak uczynny, że podarował Indiance koszyk słodkich karminowobordowych tradycyjnych jabłek.
 
Kawałek dalej Indianka spotkała drugiego poczciwego chłopa - jej znajomego.  Znajomy zaprosił Indiankę na chatę na herbatę, ale ściemniało się, więc Indianka nie skorzystała z zaproszenia. Pogadała chwilę z chłopem na dworze. Chłop dał Indiance siatkę, jaką Indianka zbiera by zabezpieczyć drób przed jastrzębiami. Co prawda, trochę za późno na jej rozciąganie nad wybiegiem - niebawem śniegi przykryją ziemię i wybieg nie będzie kurom potrzebny, ale na wiosnę się przyda.
 
Tak więc Indianka mimo nieudanej wyprawy do Olecka, nie wróciła z pustymi rękoma. Zawiozła do domu przydatną siatkę i smaczne jabłuszka z których zrobiła w domu kompot i dżem. Z jabłek wydłubała nasiona. Indianka ma nadzieję, że mimo przykrych kradzieży jej drzewek, uda  jej się odbudować młody sad i doczekać się za kilka lat własnych jabłek, którymi będzie mogła się dzielić z dobrymi, życzliwymi ludźmi - w tym ze wspaniałymi Elfami z głębi Polski :)
 
Pozdrowienia dla Elfów: Blanki, Agnieszki i Mariolki :) Niech Wasze Mikołajki zawsze będą obfite i miłe tak jak Wasze serca są dobre :)

czwartek, 1 grudnia 2011

Kradzież gęsi

Indiance podczas jej nieobecności ukradziono szare gęsi kubańskie. Osoba, która wie gdzie znajdują się ukradzione gęsi proszona jest o kontakt. tel. 607507811

sobota, 26 listopada 2011

Jak zrobić kawę zbożową

„Choć kawa zbożowa nie ma nic wspólnego z prawdziwą kawą i jej aromatycznymi ziarnami, to jednak pod względem popularności i właściwości zdrowotnych może z nią śmiało konkurować. Zbożowa, popularnie nazywana u nas „Inką”, niejedno ma imię i choć większości z nas pewnie kojarzy się z przedszkolem, to jednak obecnie ma znacznie lepszy smak i często wzbogacana jest witaminami oraz mlekiem. Istnieje także wiele możliwości jej parzenia.
 
Zapewne niewielu wie, że od czasu, kiedy za pośrednictwem Prus (pod koniec XVIII w.) zawitała u nas kawa zbożowa, w kwestii produkcji tego napoju niewiele się zmieniło. Podobnie jak kiedyś, ziarna zbóż (pszenica, żyto, jęczmień), burak cukrowy oraz cykoria są poddawane procesowi prażenia do momentu, aż powstanie proszek, który następnie jest pakowany i wysyłany do sklepów. Pierwsza fabryka kawy zbożowej w Polsce powstała z inicjatywy Ferdynanda Bohima w 1818 roku we Włocławku. Kawa ta początkowo była pita jedynie w Wielkopolsce i na Śląsku przez najuboższe warstwy społeczne. Z czasem, zwłaszcza w czasie obu wojen światowych, trafiła na wszystkie stoły.
 
Ten bezkofeinowy napój kawowy ma niezwykle pozytywny wpływ na zdrowie. Ponieważ jest prażony z ziaren zbóż, zawiera cenny dla organizmu błonnik, białko, węglowodany, a przy tym nie zawiera tłuszczu. Jest często polecany osobom będącym na diecie odchudzającej oraz pacjentom z chorobami żołądka, trzustki, wątroby, jelit i serca. Filiżanka białej zbożowej może z powodzeniem zastąpić małą czarną z kofeiną. Kawa zbożowa podawana z mlekiem posiada dodatkowe zalety, ponieważ nie tylko nie zakwasza żołądka, ale także zwiększa przyswajalność białka przez organizm.
 
Smakosze kawy zbożowej dobrze wiedzą, że można z niej wyczarować niejedno cudo. Wiedzą, na przykład, jak przygotować wersję zbożowej na upały (a więc kawę mrożoną, podaną z kostkami lodu lub z gałkami śmietankowych lodów), albo wersję zimową (czyli z gorącą czekoladą). Można do niej dodawać niezliczoną ilość przypraw i ziół, jak np. cynamon, wanilia, anyż. Wystarczy gotować zmielone ziarna z wybranymi przyprawami. Dla miłośników deserów atrakcją będą sorbety z kawy zbożowej. A dla szukających smakowych przygód proponujemy indiańską kawę zbożową. By ją przyrządzić, potrzebne są jedynie wyłuskane i wysuszone ziarna kukurydzy, które trzeba uprażyć w przykrytym naczyniu z niewielką ilością tłuszczu, następnie rozgnieść i ugotować w wodzie, dodać miód i gotowe. "

źródło: http://www.foody.pl/strony/1/i/944.php

Kawa zbożowa

Indiance się skończyły wszelkie herbaty, zostały tylko garstki ziół, które zaraz też się skończą.
Zaprzyjaźniona pani zaproponowała, że podrzuci Indiance kawę zbożową. Indianka sie ucieszyła - ale pani mieszka dość daleko i pojawienie się jej na rancho będzie raczej nieprędkie, a na pewno dla pani kłopotliwe, ale nazwa napoju poruszyła wyobraźnię Indianki. Wszak skoro to kawa zbożowa, to jest robiona ze zboża? Akurat Indianka ma trochę pszenicy i postanowiła uprażyć kawę zbożową. Pszenica na patelni już leży i czeka na większy power z pieca by zacząć się prażyć...
Ciekawe, co z tego wyjdzie? Uda się ta kawa czy nie uda??? Trzeba spróbować.
 
Kawę wyrabia się z ziaren zbóż (pszenica, żyto, jęczmień), buraka cukrowego oraz cykorii które są poddawane procesowi prażenia do momentu, aż powstanie proszek. Ten proszek służy do zaparzania kawy zbożowej. Właściwie, to się go gotuje przez jakiś czas.

Listopadowy wicher

Indianka przemeblowała nieco kuchnię, spoziera przez duże okno na jesienne, zielonkawo-beżowe pastwiska opromienione blaskami Słońca i na błękitno-popielate niebo nad nimi połyskujące białymi chmurami gdzieniegdzie.
 
To cud, że pod koniec listopada jeszcze tak ciepło jest - temperatury dotatnie. Padał deszcze i dął silny wiatr. Były przerwy w dostawach prądu, ale chyba już się sytuacja unormowała.
 
Indianka czuje się lepiej, ale nadal słabawo. Trzeba się przejść po włościach i poprawić ogrodzenia, wyrąbać trochę gałęzi, które dotykają drut i osłabiają siłę rażenia prądem.
 
Najwięcej roboty jest od strony lasu, gdzie dziki grasują i często na ziemię Indianki wpadają.
 
Wieje silnie nadal, trzeba się szczelnie ubrać aby nie przewiało.

piątek, 25 listopada 2011

Osłabiona

Indianka obudziła się jakaś taka połamana i zmęczona. Wstała, przeszła się po domu, ukroiła sobie kromkę suchego chleba i opadła z sił.
Nie wie, czy to pogoda tak na nią działa czy niedożywienie... Położyła się ponownie do łóżka i zasnęła jak kamień.

środa, 23 listopada 2011

Mięska i czekolady!

Indiance brak najbardziej mięsa i czekolady :)
Mięsa, by mieć siłę w polu robić,
a i słodkiej czekolady dla nędznego życia osłody :)
A i lipton się skończył... i inne zielone herbaty...

Biedne śniadanie

Dzisiaj na śniadanie, bardzo dziwne danie.
 
Gotowane ziemniaki przesypane surową, siekaną cebulą, polane olejem, posypane odrobiną natki pietruszki i solą.
 
Herbata się skończyła.
Indianka ostatnią zużytą saszetkę we wrzątku zanurzyła.

Złe samopoczucie

Indianka się źle czuje i w boleściach po domu się snuje...

wtorek, 22 listopada 2011

Jak Polacy są dojeni z forsy i robieni w wała przez państwo

"Przerażające liczby dotyczące Polaków

22.11.2011

Przeciętny Polak przez całe życie zawodowe odkłada na swoją emeryturę jakiś milion złotych. Większość nigdy nie zobaczy tych pieniędzy. Nie dożyje emerytury albo będzie ją pobierać bardzo krótko. Co gorsza, odkładanych przez nas latami pieniędzy nie dostaną też nasze dzieci.

Polska przoduje w rankingu krajów, w którym mężczyźni umierają przedwcześnie – alarmuje Komisja Europejska, która zauważyła, że Polacy żyją o blisko 10 lat krócej niż Polki. Aż 40 proc. zgonów mężczyzn następuje zanim osiągną oni 64 rok życia! A skoro tak, to w nowym systemie niewielu dożyje emerytury. I już się buntują.

Gdzie są te pieniądze?

– Jestem przekonany, że chcecie doprowadzić, żeby jak największa ilość osób zmarła zanim dostanie pierwszą emeryturę, żeby zostały wam ich pieniądze – napisał jeden z internautów tuż po wysłuchaniu expose premiera Donalda Tuska (54 l.), który chce zrównać wiek emerytalny kobiet i mężczyzn do 67 lat. I dodał: – Nie jest moją intencją udanie się do grobu ze świadectwem pracy, jeszcze chciałbym pożyć trochę na emeryturze. Czy wiecie ile osób umiera przed osiągnięciem wieku emerytalnego? Jest to ponad połowa ubezpieczonych, więc zapytam gdzie podziewają się pieniądze z ich składek emerytalnych – pyta premiera internauta Tadeusz542, który nie ukrywa, że on „chce tylko spokojnie żyć”.

Obawy pana Tadeusza są, niestety, uzasadnione. Bo składki zbierane na emeryturę przez całe życie przepadają, nie są przecież dziedziczone przez rodzinę. A i statystyka jest nieubłagana.

Tylko 4 lata na emeryturze

Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, Polak żyje dziś przeciętnie zaledwie 71 lat, więc z uroków emerytury na nowych zasadach skorzysta zaledwie przez 4 lata – o ile w ogóle dożyje takiego wieku."
 
 
żródło:
 
Zachodzi pytanie, kiedy przestaniemy się na ten wyzysk godzić? Niech rząd odda nam nasze pieniądze i pozwoli nam samodzielnie nimi gospodarzyć. Harujemy cały życie nie po to, by na starość być trzęsącymi się z biedy nędzarzami, którym brakuje na chleb, na rachunki, na lekarstwa... Chcemy nasze pieniądze na naszych osobistych kontach do naszej osobistej i swobodnej dyspozycji. Nie chcemy utrzymywać ZUSu, KRUSu i FISKUSu. Nie potrzebujemy ich. Damy sobie radę bez nich. Bez ingerencji państwa w nasze dobra.

czwartek, 17 listopada 2011

Metoda małych kroczków listopadową porą

Indianka ma mnóstwo pracy. Ciężkiej, fizycznej pracy. By sobie tę pracę jakoś rozłożyć na ławiejsze zadania, stosuje metodę małych kroczków. Więc robi trochę tego, trochę tego, jak opadnie z sił przy noszeniu ciężarów, to wówczas bierze się za coś lżejszego.
 
Wakacyjne doświadczenia z wwooferami dały jej do myślenia. Nauczyła się od nich oszczędzać się w pracy. Więc gdy pracuje, znajduje czas na chwilę zadumania, na spacer po włościach (chociaż ten spacer to nie jest bezproduktywny, bo przy okazji spaceru poprawia druty i taśmy przy ogrodzeniu). W ten relaksowy sposób próbuje sprostać licznym zadaniom.
 
Na dworze piękna słoneczna pogoda. Opustoszałe łąki i pastwiska skąpane w słońcu. Indianka nosi ciężary, a gdy już nie daje rady to robi krótką przerwę na wejście do domu i podłożenie drewna do pieca. Czasem gorącą herbatę wypije. W lodówce pustki. Nie ma co jeść. Kroi chleb i obkłada cebulą by ta kanapka miała jakikolwiek smak.

środa, 16 listopada 2011

W bojowym nastroju

Indianka będąc w bojowym nastroju
po całodziennym znoju
słucha rebelianckiej
muzyki irlandzkiej... :)
 
Celtic Clan "See the hand that holds the gun"

Ile miliardów rocznie idzie na utrzymanie publicznej TV?

Moim zdaniem publiczna telewizja i radio zarabiają na reklamach, od których aż się roi w TV, więc nie powinny dodatkowo obciążać telewidzów, którzy robią publicznej TV przysługę oglądając te niekończące się reklamy proszków, podpasek, samochodów, kosmetyków itd. itd.
Telewizja nadając te reklamy dostaję kasę od reklamodawców, ludzie oglądający te reklamy kupują reklamowane towary i w związku z tym nie powinni być dodatkowo opodatkowani na rzecz publicznej TV i Radia. TV i Radio to bogate korporacje które robią biznes na sprzedaży czasu antenowego. Z jakiej racji mamy jeszcze do tego dopłacać??? Jednocześnie aktualne władze uradziły, aby zabrać kasę kościołom (w kraju o wielowiekowej tradycji katolickiej nie będzie kasy na remonty i bieżące utrzymanie kościołów - popadną w ruinę).

Tak mi się wydaje,  że te uchwały są robione dlatego, że Kościół wspiera PIS - więc zostanie za to ukarany odebraniem dotacji z budżetu państwa. Natomiast publiczne media typu publiczna TV i Radio - ponieważ regularnie plują na PIS a wychwalają aktualnie rządzące PO - zostaną nagrodzone miliardami złotych. Tak rządzi nasza aktualna władza.

Ktoś policzył ile rocznie idzie miliardów na utrzymanie publicznej TV? 100 lat temu nie było TV i nie było podatku na jej utrzymanie... a teraz ile płacimy? Ktoś się orientuje dokładnie?

Jesteśmy skubani z każdej strony i przez każdego. Oto kolejny przykład potwornie bogatej korporacji która żeruje na ludzkich kieszeniach, a niebawem będzie żerować z upoważnienia nowej ustawy - czyli jak nie zapłacisz, to komornik cię będzie prześladował:

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji razem z Pocztą Polską rozpoczyna wielką łapankę telewidzów 
Ludzie dostają wezwania do zapłaty haraczu na rzecz publicznej TV i Radia  nawet za 5 lat wstecz i są zmuszani do zapłaty haraczów wysokości nawet 1,6 tys. zł.

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji ma zamiar ściągnąć od telewidzów haracz w wysokości dwóch miliardów złotych!
W tym roku szacuje się, że publiczne media zarobiły na telewidzach 470 mln zł, 
w zeszłym roku publiczne media zdarły z ludzi 537 mln zł oraz dwa lata temu 628 mln zł. 
Dodatkowo od 2012 roku abonament RTV będzie droższy o kilka złotych miesięcznie.
dane na podstawie: http://media2.pl/media/85883-Abonament-RTV-KRRiT-i-poczta-scigaja-dluznikow.html

Gdybym była premierem

Gdybym była premierem, to powołałabym komisję profesjonalnych ekonomistów z Balcerowiczem na czele, zamknęła ich w gabinecie na klucz na tydzień dopóki nie wypracują sensownych propozycji wyjścia Polski z kryzysu. Tylko pizzę bym kazała im dowozić by mieli co jeść i do wc wypuszczała.

Po tygodniu przedstawili by mi propozycje jak się zabrać za gospodarkę kraju aby kraj wyprowadzić na prostą jak najmniejszym kosztem narodu.
Dostali by następne 3 tygodnie na opracowanie biznes planu i konkretnych planów ekonomicznych oraz kosztorysu uzdrowienia gospodarki kraju.

Gdy plan byłby gotowy - powołałabym komisję składającą się z profesjonalnych konstytucjonistów, aby uchwalili stosowne uchwały, rozporządzenia i ustawy niezbędne do przeprowadzenia tej sanacji (uzdrowienia) gospodarki kraju.
Mieliby na to miesiąc maksymalnie. Jeśli by im brakowało tzw. mocy przerobowych - przydzieliłabym im dodatkowych prawników do pomocy.

W trzecim miesiącu zaczęłabym wdrażać ten plan w życie przy szerokim naświetleniu planu sanacji w środkach masowego przekazu.

Wszyscy członkowie komisji byliby odpowiedzialni finansowo za swoje projekty i plany, ustawy itd. Gdyby coś schrzanili - płaciliby wysokie grzywny.

Pomijając to wszystko - jeśli jest możliwe uzdrowienie gospodarki kraju - powinno się to zrobić. Jeśli nie - powinno się dać spokój ludziom i przestać ich gnębić podatkami, ZUSami, KRUSami i innymi haraczami. Niech sobie sami radzą, a na pewno lepiej sobie poradzą niż przy tak zaawansowanej i rozległej kontroli państwa w każdej sferze życia, która utrudnia życie zamiast ułatwiać i regulować.



Dawniej podatków nie było i się normalnie żyło. Każdy wiedział, że to co ma - to tylko jego zasługa i tylko od niego zależy jak sobie życie ułoży.
Podatki wymyślili Amerykanie ledwo 100 lat temu. Najpierw były to minimalne podatki gdzie opodatkowani zostali bogacze, potem średniacy a potem i biedacy.


Naród został opodatkowany na okoliczność wydatków wojskowych. Takie były początki podatków.



Teraz jesteśmy opodatkowani na tysiąc okoliczności, i fiskusa nie obchodzi, skąd szary człowiek ma brać kasę na te daniny. 

Państwo jak się raz dorwało do pieniędzy - to jak ta harpia co złapię rękę  w  wodzie - wyciągasz rękę z wody a ryba dalej ręki się trzyma i zajadle gryzie aż pożre całą rękę po łokieć.
Podatki tylko wtedy miałyby by sens, gdyby służyły należycie dobru publicznemu. W Polsce nie służą, więc nie mają racji bytu. Powinny zostać zlikwidowane, albo co najmniej radykalnie obniżone do poziomu 10 procent... Ale myślę że jednak powinny zostać całkowicie zlikwidowane.

Bo co mamy za te podatki? Wielkie gówno. Nic. Ani czuję się bezpieczna w tym kraju, ani mój dobytek nie jest zabezpieczony, ani moje zdrowie w razie choroby czy wypadku... ani drogi nie są robione... Nie wiem, po co te podatki płacimy. To jest haracz. Państwo zbiera od obywateli haracz a potem go przepierdala na swoje poronione pomysły. Ja bym całkowicie zlikwidowała podatki, rząd, sejm... po co oni nam? Po to płacimy podatki aby oni mieli za co szastać naszą kasą a nam dokręcać bez końca śrubę aż nam wszystkie flaki na wierzch wyjdą???

Niech się wezmą do roboty jak każdy zwykły człowiek w tym kraju. Niech zarabiają na siebie uczciwą ciężką pracą, a nie skubaniem narodu.

HUJUS

Ja nie chcę być przymusowo ubezpieczona w żadnym KRUS, ZUS czy innym HUJUS. Pobierają nasze pieniądze i gówno za to dają. Gdyby mi KRUS nie zabrał 8500zł dwa lata temu - to dałabym radę skończyć remont parteru już wcześniej i zaczęłabym zarabiać na siebie. Wszędzie te intytucje państwowe pchają łapska po nie swoje pieniądze... :(

wtorek, 15 listopada 2011

Ziobro, wracaj do PIS!

Ziobro, jak się rozdrobnicie, to nic w Sejmie nie załatwicie! A widzisz jaki jest rozpiździaj w prawodawstwie polskim i ile jest do naprawienia???
Bądź poważny i nie rób numerów. Dogadaj się z Kaczorem! W kupie siła!
 
Pozdrowienia z Mazur

poniedziałek, 14 listopada 2011

Schody do nieba

Indianka składa pranie w kostkę, segreguje i układa na trzech stertach. Trochę ogarnia pokój i łazienkę po chłopakach. Znalazła ich butelki po pół litrze wódki. Chłopaki dogadzali sobie pod jej dachem za pieniądze z zastawionej jej komórki. Dobrze, że już sobie poszli. To dzięki temu trzeciemu mężczyźnie Indianka odzyskała swoje komórki. Dzięki niemu nie zdążyli ukraść nic więcej. Zastanawia się, za co wykończyć dom i jak dalej żyć w tak trudnych warunkach i bez pieniędzy. Zadumana słucha na zmianę piosenki Led Zeppelin "Schody do nieba" i muzyki celtyckiej, której rytmy szczególnie przypadły jej do gustu...

sobota, 12 listopada 2011

Media publiczne kłamią

Zdaniem Indianki, media publiczne uporczywie kłamią w sprawach fundamentalnych dotyczących naszego kraju i przedstawiają je stale w krzywym zwierciadle, m.in. łżą zawzięcie w sprawie zbrodni smoleńskiej, co zdaniem Indianki zakrawa na zdradę Polski i Polaków. Duża część narodu zdaje sobie sprawę z tych bezczelnych i wołających o pomstę do Boga kłamstw co zaskutkowało podpaleniem i zdemolowaniem znienawidzonego symbolu łgarstwa czyli wozu transmisyjnego TVN :)))
A tu migawki jak było naprawdę na Marszu Niepodległości w Warszawie:
http://vod.gazetapolska.pl/678-lewica-i-policja-bije-ludzi

http://vod.gazetapolska.pl/676-wiec-na-pl-konstytucji-rozbity-przez-policje

Samolot Prezydenta rozpadł się w powietrzu 15 metrów nad ziemią, a nie tak, jak podają ci z tej niby komisji śledczej ruskiej - w wyniku uderzenia w ziemię.

Wszystko wskazuje na to, że wybuch bomby rozerwał samolot w powietrzu, gdy już piloci polscy poderwali samolot w górę by odlecieć.
Brzegi kadłuba są wywinięte na zewnątrz jak przy wybuchu bomby o dużej mocy na pokładzie samolotu.

To była bomba ewentualnie samolot został zestrzelony. Nie rozpadł się w wyniku błędów pilotów i uderzenia o ziemię.

Nasi piloci to doświadczeni, doskonali fachowcy, ale zostali wpuszczeni w pułapkę - wieża ich zwiodła na manowce a sztuczna gęsta mgła uniemożliwiła pilotom wcześniejsze rozpoznanie terenu. Światła na pasie lądowiska nawet nie były włączone! A cały profesjonalny sprzęt do ułatwienia lądowania samolotom został pośpiesznie zdemontowany po wcześniejszym lądowaniu na tym lotnisku Putina i Tuska 3 dni wcześniej.

Wieża wprowadziła polskich pilotów w błąd, ale w ostatnim momencie piloci się zorientowali i poderwali samolot w górę i już odlatywali gdy nagle doszło do niesamowicie silnej eksplozji w samolocie. Gdyby nie ona - wszyscy by przeżyli.

A gdyby nawet pilotom nie udało się samolotu poderwać do góry - to samolot był na tyle nisko, że była możliwa kontrolowana kraksa z której przynajmniej część pasażerów wyszła by cało.

Natomiast w wyniku tego wybuchu który miał miejsce w samolocie - samolot rozerwało na miazgę. Samolot i wszystkich pasażerów rozerwała ogromna siła w drobnym mak. Samolot, który by sam spadł bez tego wybuchu - nie byłby aż tak zmasakrowany jak był. Brakuje wielu części tego samolotu. Przy zwykłym upadku wszystko byłoby na miejscu uderzenia o ziemię, a nie jest. Te brakujące części widać odpadły od samolotu wcześniej, w momencie wybuchu.
Od chwili wybuchu do uderzenia o ziemię samolot jeszcze przeleciał kilkadziesiąt metrów.

Moim zdaniem, to nie był wypadek tylko zaplanowana zbrodnia. Wszystko wskazuje na to, że w samolocie wybuchła bomba o wielkiej sile. 


Film, który analizuje katastrofę smoleńską - nigdy nie pokazywany w publicznej TV.
http://vod.gazetapolska.pl/666-tu-154m-zostal-rozerwany

wtorek, 8 listopada 2011

Katastrofa Smoleńska czy zamach stanu?

Wywiad Macierewicza dla Gazety Polskiej:
 
 
Jak sądzicie, to był wypadek czy zamach stanu?

czwartek, 3 listopada 2011

Drucik z prądem

Dzień zszedł pod znakiem przerabiania wybiegu dla koni. Wybieg prawie skończony, ale jeszcze drut z silnie tłuczącym prądem musi być. Pojedyncza taśma to za mało. Wyznacza ona padok, jest widzialna dla koni, ale jest już tak sfatygowana i porwana, że ledwo przewodzi prąd albo wcale. A drucik, to jak rąbnie, to porządnie.
Jeszcze przydałoby się wkopać zgniłe jabłka w ziemię. Zawierają one nasiona ulubionej odmiany jabłoni. Na wiosnę z pewnością wykiełkują i być może dadzą w przyszłości drzewa o identycznie słodkich i smacznych jabłkach, choć to nie jest pewne. Owoce z drzew rozmnażanych z nasion nie zawsze powtarzają cechy owoców drzewa matecznego. Ryzyk fizyk. Może się uda. Z całą pewnością jakieś jabłka na tych drzewach zaowocują.