środa, 30 maja 2012

Dzień biurowy

Dzień mokry, pochmurny, wczoraj lało - na razie jeszcze nie. Niebo mocno zachmurzone – niechybne lunie niebawem znowu. Indianka zamiarowała jechać zapłacić raty bankowe, ale niestety poranne prace biurowe przeciągnęły się do południa i już nie ma wielkiego sensu by jechać do miasta, bo chciała przy okazji zajść do KRUSu i do lekarza. Nie zdąży już, a dwa razy nie ma ochoty do miasta jechać... Więc trzeba odłożyć ten wyjazd na kolejny dzień. Napisała całą stertę pism, nakserowała załączników od niej wymaganych, naszykowała pełną teczkę korespondencji do wysłania i złożenia. Ufff... Nie sądziła, że te prace biurowe pochłoną aż tyle czasu. Myślała, że od 6.00 do 9.00 rano się wyrobi. Wszak tak szybciutko klika i pisma wprost wypływają jej spod palców jedno po drugim jak fale zalewające brzeg plaży w Świnoujściu. A tu nic z tego. Już 13.00. Zje jakiś lanczyk i zaprojektuje dowody nadania by mieć gotowe zaadresowane blankiety usprawniające i przyspieszające jej prace biurowe. Kiedyś, gdy pracowała w sądzie, bardzo usprawniła sobie pracę biurową. Tak bardzo, że dała radę prowadzić jednocześnie dwa decernaty – swój i swojej Mamy (która skręciła nogę i musiała iść na zwolnienie, a martwiła się bardzo o czekające na załatwienie sprawy). Mało tego, jeszcze z innych decernatów podrzucali jej korespondencję do załatwienia. Zdecydowanie za szybko i zbyt efektywnie pracowała :))).

O, jeszcze jedna rzecz do wysłania. Paczuszka dla Mamy z okazji Dnia Matki. Trzeba ją uszykować na jutro do nadania.

środa, 25 kwietnia 2012

Indianka zaklada ogrodek

Indianka wyczerpana, spocona, na dloniach nowe odparzenia i odciski - od rana kopie ziemie pod warzywa. Zaiste wielki z niej pracus! :-D

wtorek, 17 kwietnia 2012

Zimna wiosna

Na Mazurach Garbatych zimno. Ledwo 7° w dzień i  -2° C w nocy. Ale ziemię pod ogródek już można szykować.
 

sobota, 14 kwietnia 2012

Wiosenny spacerek

Indianka udała się na mały spacerek. Ciepło dziś i słonecznie. Trawa rośnie, żaby kumkają. Przeszła się i zrobiła kilka fotek.

W sadzie swoim odkryła bezczelne oznaczenia trasy kopania rowu pod kabel internetowy. Dokładnie przez rząd jej drzewek owocowych. Wściekła się.

Wyraźnie napisała w piśmie do Telekomunikacji i wykonawcy robót, że się nie zgadza by ten kabel ciągnęli jej przez sad. Jest inna trasa – krótsza, tańsza i nie kolidująca z jej sadem. Złożyła wniosek o przeprowadzenie światłowodu krótką trasą – od północy, przez jej pastwisko. Od trasy przebiegu światłowodu do jej domu jest ledwo 500metrów, a oni chcą nadkładać drogi i ten kabel ciągnąć okrężną trasą przez 6km i zniszczyć jej sad. Czy to niegospodarność, złośliwość czy zwykła głupota? A może wszystko razem? Zniszczyć komuś sad, czyjąś pracę – to chyba złośliwość. Indianka musi znów zainterweniować, bo nawet nie raczono jej odpowiedzieć na jej podanie o zmianę przebiegu trasy światłowodu.

Do tego od 10 lat Telekomunikacja nie wywiązała się z dostarczeniem utraconego w 2002 dostępu do szybkiego internetu w związku z przeprowadzką z miasta na wioskę.

piątek, 13 kwietnia 2012

You've got deadline - you've got it done ;)))

Hahahaha...:)))
Indianka w wielkim stresie wypełniała rubryczki formularzy, będąc pewna, że termin na złożenie dokumentów upływa dziś :))) Z trwogą patrzyła na zegarek, który straszył ją, że nie zdąży powypełniać formularzy i dotrzeć do Olecka na czas.
 
Jakaż ją radość wielka zalała, gdy się pomyłka okazała :)))
Toż to termin upływa 15 maja dopiero!
Toż to całe kilo czasu!
Well, ale skoro się tak rączo za papiery zabrała, a na dworze paskudno, mokro, błotno - to już te papiery dopracuje do końca i po prostu złoży wcześniej zamiast czekać na ostatnią chwilę... :)
Najgorzej, gdy mija termin - wtedy stres blokuje ją tak, że nie może nic zrobić. Lepiej sobie tych nerwów zaoszczędzić i spokojnie zrobić co należy wcześniej.
 

wtorek, 10 kwietnia 2012

Dotacja na agroturystykę

Dotacja na agroturystykę nie była dotacją dla rolników, tylko dla tych, co mają firmy albo pensje poselskie i kupili ziemię rolną aby nie płacić ZUSu lub kupili ziemię po to by nią spekulować lub potraktrować jako lokatę kapitału - w czasach, kiedy nie opłaca się zakładać lokat bankowych. To oni mają zdolność kredytową i biorą dotacje. Drobny rolnik nie ma szans z niej skorzystać by uruchomić nową działalność i musi nadal klepać biedę.

piątek, 6 kwietnia 2012

Bociany wróciły! :)

Tym razem dwa i już siedzą w gnieździe rozglądając się wokół. Śnieg stopniał i jest słonecznie.
Indianka postanowiła udać się na obchód i sprawdzić, czy ziemia jeszcze zamarznięta, czy już może da się kopać.

środa, 4 kwietnia 2012

Zima w kwietniu

No, obecnie problem braku traktora odpłynął w śnieżną dal, jako że właśnie śniegu nawaliło bogato :))) Całe szczęście, że Indianka nic nie posiała na zewnątrz w te parę cieplejszych dni co były :) Byłaby to praca na darmo i nasiona by się zmarnowały.

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Burza śnieżna!

Nie do wiary - w kwietniu zamieć śnieżna! Wszystko zabielone... Zamieć szaleje... szok! :)
Nawet bocian spierdzielił!

środa, 28 marca 2012

Traktora nie ma

Indianka się martwi. Piękna pogoda, pora zaorać pole pod warzywa, a tu traktora nie ma, pieniędzy na wynajem traktora nie ma, dotacji nie ma - nie ma jak uprawiać ziemi. Wolontariuszy też nie ma coby pomogli skopać ziemię szpadlami. Jak tak dalej pójdzie, znowu nie będzie własnych warzyw... :(

czwartek, 22 marca 2012

Kasza manna inaczej

Indianka lekko zagotowała rodzynki, a właściwie je tylko podgrzała i do klusek z makiem je wykorzystała, ale po rodzynkach został się z nich wywar smakowity, więc dolała do niego wrzątku, dodała cukru, zagrzała to razem i dodała kaszy mannej i trochę mielonego maku. Wyszła całkiem smaczna legumina :) Inna! :)

wtorek, 20 marca 2012

Słodycz staropolska

Indianka zapragnęła przyrządzić coś nietypowego do jedzenia. Posiadane składniki pozwoliły jej na przyrządzenie klusek z makiem – staropolskiego przysmaku szykowanego obecnie tylko raz do roku, na Święta Bożego Narodzenia. Dlaczego tylko raz do roku? Co to trujące jest? I machnęła kluski z makiem i rodzynkami polane miodem. Zajada tę staropolską słodycz i sieje nasionka w doniczkach. Na dworze jeszcze za zimno by tam siać. Nad ranem przymrozki.

czwartek, 15 marca 2012

Ekonomiczne sztuczki rządu

"Tylko rząd mógłby sądzić, że jeśli utnie górę koca i przyszyje ją u dołu koca - zyska w ten sposób dłuższy koc" - indiańskie przysłowie

środa, 14 marca 2012

Bolesne stopy

Indianka ma spuchnięte nogi i obrzęknięte, bolesne stopy - nie może chodzić. Boli ją kręgosłup i serce. Wczoraj na tych spuchniętych nogach przeszła 20km. Ma bolesne odciski i bąble na stopach, głównie na piętach. Ostatnie 10 kilometrów szła małymi kroczkami powłócząc nogami, bo każdy krok to ból. Do domu dotarła o 4 nad ranem...

Większość tego dnia poświęciła szykowaniu dokumentów i realizowaniu formalnej korespondencji – wczoraj miała deadline, czyli ostateczny termin na wysłanie jednego z tych listów.

Z korespondencją uporała się około godziny 16.00. Na 18.00 miała umówioną prywatną wizytę u dentysty chirurga. O 17.00 doszła do Sokółek i próbowała łapać okazję. Mało co jechało – bardzo rzadko. Przez godzinę przejechało tylko 5 samochodów. Kierowcy się nie zatrzymywali. Około 18.00 doszła prawie do Stożnego czyli zdążyła przejść około 10km, gdy nadjechała powracająca ze Szwałku taksówka. Taksówkarz zaproponował, że podwiezie ją do Olecka za dychę.
„Pasuje?” – zapytał taryfiarz
„Niech będzie, ale połowę drogi i tak już na nogach przeszłam. Szkoda, że Pan wcześniej nie jechał, to bym do dentysty zdążyła chociaż, a i nóg zaoszczędziła.”
Indianka wsiadła do przestronnej gabloty i rozejrzała się. 
„Dużo Pan ma tu miejsca. Ile tu ludzi wchodzi?”
„Ze mną siedmioro”
„Wow – zachwyciła się Indianka.”

Po drodze wypytała taksówkarza czy się orientuje do której doktor w liceum przyjmuje – chciała wiedzieć, czy jest szansa, aby jeszcze dostać się tego wieczora do doktora. 
„To by mnie Pan zawiózł do tego liceum najpierw”.
„Ale Pani chciała na pocztę, a tam tylko do 19.00 to jak Pani najpierw pojedzie do liceum, to Pani nie zdąży na pocztę.”

Taryfiarz doskonale wiedział do której poczta w Olecku czynna. Wkrótce Indianka dowiedziała się dlaczego – mianowicie zwyczajowo parkował na postoju dla taksówek pod pocztą.
Przeto tym chętniej zawiózł Indiankę właśnie pod pocztę i zaraz zjechał na postój po drugiej strony ulicy.

Indianka wkroczyła do opustoszałego budynku poczty. Sprzątaczka już podłogi myła. Ale w okienkach siedziały panie kasjerki i do jednej z nich Indianka zaniosła swą pilną korespondencję i opłaciła jeden rachunek. Potem jeszcze kupiła kilka kopert i znaczków i zastanawiała się nad kupnem doładowania do komórki, aby zadzwonić do doktora i dowiedzieć się, czy jeszcze przyjmie ją tego wieczora, a jeśli nie – to kiedy można by się było umówić na wizytę. 

Gdy oglądała starter telefoniczny i zastanawiała się nad wyborem sieci lub doładowania – w międzyczasie za nią niepostrzeżenie ustawiła się kilkuosobowa kolejka. Nagle usłyszała za sobą niezadowolone mruczando i parsknięcia. Obejrzała się i zdziwiona zobaczyła stojących za nią ludzi.

Zakończyła swe działania przy okienku i usunęła się w bok robiąc miejsce zniecierpliwionym klientom.

Wyszła z budynku poczty i skierowała swe kroki do liceum. Szła długo już w ciemnościach. Po drodze dwa razy pytała człowieka o drogę, niepewna gdzie się to liceum znajduje. Gdy doszła do liceum, nie mogła znaleźć wejścia. Przez okna oświetlonej sali zobaczyła tam w środku sprzątającego człowieka.
Zapukała w szybę i zapytała, gdzie jest wejście do szkoły. Mężczyzna wskazał ręką kierunek.
„Tam zaraz z przodu”.

Indianka cofnęła się i zobaczyła dwa wąskie drzwi wejściowe. Podeszła po schodkach do pierwszych z nich i otworzyła te drzwi – jak się okazało – mieszkania prywatnego. Z głębi mieszkania rzucił się ujadający duży pies. Indianka cofnęła się i pośpiesznie zamknęła drzwi.

„Ufff... ledwo zdążyłam! Co za bestia w środku!” powiedziała do siebie półgłosem zaskoczona niespodziewanym atakiem zwierza.

Zeszła z podestu po schodach i parę kroków dalej zobaczyła właściwe wejście do szkoły. Było jasno oświetlone. 

Weszła tam i skierowała się do gabinetu doktora. Po drodze zobaczyła dwoje ludzi sprzątających szkołę, między innymi tego samego człowieka, którego pytała o wejście. Upewniła się, czy dobrze idzie w kierunku gabinetu i zaszła tam.

Niestety, drzwi gabinetu były głucho zamknięte. Wyjęła zatem notes i spisała dokładnie dni i godziny przyjęć doktora.

Siadła na krześle przy gabinecie i napisała krótki list do doktora. Wsunęła go do środka gabinetu przez drzwi.

Następnie wyszła ze szkoły, po drodze jeszcze zamieniwszy kilka zdań z ludźmi sprzątającymi szkołę.

Skierowała swe kroki w stronę supermarketu Lidl, który znajdował się na jej trasie powrotnej do domu. Było około 20.33. Zaszła do środka z ciekawości i by kupić coś do jedzenia, bo soki trawienne zasysały jej żołądek coraz intensywniej. Obeszła cały przestronny jasno oświetlony i opustoszały market.

Znalazła pączki i mleko. Nałożyła pączki do plastikowej torebki, mleko wzięła pod pachę. Po drodze jeszcze zgarnęła z półki płyn do mycia zębów i mydło w płynie i zaszła z tymi zakupami do kasy.

Tam sympatyczna pani kasjerka skasowała zakupy. Przy okazji zdradziła Indiance swój sposób na wykorzystanie 5cio litrowej butli po wodzie mineralnej. Mianowicie kisi w takich butlach ogórki! Super pomysł. Podobno nie czuć plastiku. Indianka postanowiła, że wypróbuje ten sposób, gdy będzie miała swoje ogórki do kiszenia. 

Indianka zorientowała się, że jeszcze ma trochę pieniędzy w portmonetce oraz trochę czasu do zamknięcia sklepu – i weszła z powrotem na sklep, tym razem kierując się do gabloty z nasionami. Starannie wybrała sobie 20 torebek z nasionami warzyw.

Cdn.







poniedziałek, 12 marca 2012

Niechętny powrót do Dzikiego Wschodu

Indianka tak się ostatnio pogrążyła w literaturze, że nie chce jej się z niej wychylać. Najchętniej roztopiłaby się w niej całkiem i zapomniała o świecie zewnętrznym, czyli tym, który znajduje się poza granicami jej królestwa.
 
Zwierzęta oczywiście dogląda, pali w piecu, przygotowuje sobie posiłki, ale na nic innego już nie ma czasu ni ochoty, a tu trzeba działać! Im bardziej to pilne, tym mniej się chce.
 
No! - ale samo się nie zrobi. Trzeba oderwać się od cudnego świata Dzikiego Zachodu i wrócić do błotnistego, mokrego i zimnego świata lokalnego Dzikiego Wschodu... brrr... okropność... ;)

Solidarna Polska przeciwko polityce rolnej rządu

Solidarna Polska przeciwko polityce rolnej rządu

12.03.2012

Zdaniem Klubu Parlamentarnego ,,Solidarna Polska’’ głównym  błędem nowej ustawyregulującej kwestie ubezpieczeń zdrowotnych rolników  jest obciążenie rolników kolejnymi nadmiernymi kosztami. Składki będą  bowiem naliczane w zależności od powierzchni gospodarstwa pomnożonej przez liczbę osób w gospodarstwie. W przypadku innych grup społecznych (pracownicy, przedsiębiorcy) rodziny korzystają z ubezpieczenia osoby pracującej i składek dodatkowych nie płacą.

-  KRUS poszedł o krok dalej i w formularzach, które muszą wypełnić rolnicy nakazał wpisaniepowierzchni ich gospodarstw, w wysokości często zawyżonej według własnej ewidencji. Na skutek tego np. wszyscy współwłaściciele będą musieli płacić składki od tej samej działki rolnej, nawet jeśli jej nie użytkują. Ta sama działka jest wliczana nawet do kilku gospodarstw rolnych. Sytuacja jest skandaliczna, ponieważ rząd obciąża kolejnymi kosztami polską wieś.
Także system dopłat do oprocentowania kredytów dla rolników stanowi poważny problem.  W tym roku przeznaczono na ten cel środki tak małe, że wyczerpały się one przed upływem lutego. Dla porównania w roku 2011 pieniądze skończyły się dopiero w jego drugiej połowie. Spowodowane jest to faktem, że w 2012r. na dopłaty do nowych kredytów przeznaczono jedynie 10 milionów złotych. Dla rolników oznacza to tyle, że nie mogąc wziąć kredytu preferencyjnego, muszą decydować się nakredyty komercyjne lub zrezygnować z rozwoju gospodarstwa. Dotyczy to m.in. dzierżawców, którzy zmuszani są przez ANR do wykupowania gruntów, bo w innym przypadku obowiązujące prawo pozwala na sprzedanie ziemi razem z dzierżawcą. –czytamy w stanowisku ,,Solidarnej Polski’’.

Solidarna Polska apeluje , aby rząd w 2012 roku zwiększył środki finansowe na ten cel. Obecny rząd nie ma pojęcia o rolnictwie i doprowadza swoimi działaniami do niszczenia polskiego rolnictwa. Solidarna Polska na takie traktowanie wsi zdecydowanie się nie zgadza – podkreśla poseł  Jacek Bogucki z Klubu Parlamentarnego ,, Solidarna Polska’’.


Obi oba

CZYTELNIE INTERNETOWE

ibuk.pl - to pierwsza i największa w Polsce czytelnia on-line podręczników akademickich i książek naukowych w języku polskim. Znajdziesz w niej elektroniczne wersje książek czołowych wydawców. *Dostęp ze wszystkich komputerów sieci AHE w Łodzi oraz Wydziałów Zamiejscowych w Bydgoszczy, Bytomiu, Koninie i Wodzisławiu Śląskim.

Biblioteka Literatury Polskiej w Internecie - pełne teksty dzieł literatury polskiej

Skarbnica Literatury Polskiej - zbiór dzieł polskich autorów różnych epok

Skarby Literatury Polskiej - wybór najbardziej znaczących dzieł literatury polskiej - w podziale na epoki literackie - wolnych od praw autorskich w dniu 1 września 1999 roku.

Polska Biblioteka Internetowa - kolekcja kilkuset tytułów dostępnych on-line.

Akademicka Biblioteka Internetowa - serwis udostępniający publikacje naukowe i dydaktyczne w wersji elektronicznej tylko z bieżącej produkcji wydawniczej.

Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa - zawiera najstarsze zabytki piśmiennictwa polskiego, udostępnia i skrypty i podręczniki.

Biblioteka Internetowa Exlibris - zbiór literatury polskiej i obcej.

Projekt "Mickiewicz w sieci" - dzieła Adama Mickiewicza w wersji elektronicznej.

William Shakespeare - kompletny zbiór elektronicznych wersji utworów Williama Shakespeare'a.

Czytelnia serwisu Opoka - zbiór ok. 5000 tekstów w wersji elektronicznej z dziedziny teologii, filozofii, literatury i innych nauk.

Wirtualna Biblioteka Sieci Semantycznej Politechniki Gdańskiej - zawiera m. in. podręcznik i skrypty w wersji elektronicznej.

Książki i skrypty na stronie BG AGH - elektroniczne wersje książek i skryptów.

eBook - serwis poświęcony książkom elektronicznym oraz innym publikacjom wydawanym w formie elektronicznej. Ponadto znaleźć można aktualne informacje o sprzęcie, programach, rynku oraz zbiór bezpłatnych eBooków.

Bibliomania - tysiące dzieł w wersji elektronicznej.

Books on-line - indeks ok. 20 tys. książek z całego świata.

Bibliotheca Augustana - wykaz odwołań do wybranych pozycji literatury z poszczególnych państw europejskich.

FreeTechBooks - darmowy dostęp do książek i dokumentacji w wersji elektronicznej z dziedziny informatyki

Planet eBook  - serwis w języku angielskim dotyczący formatu PDF. Zapewniono również dostęp do dużego zbioru książek w tym formacie.

KRIR w sprawie wieku emerytalnego rolników

KRIR w sprawie wieku emerytalnego rolników

12.03.2012

Zarząd Krajowej Rady Izb Rolniczych 8 marca przekazał Ministrowi Pracy i Polityki Społecznej swoje stanowisko do projektu ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń oraz niektórych innych ustaw. Proponowana nowelizacja przewiduje likwidację przywilejów emerytalnych rolników, (art.3 pkt. 1 lit. a ) , po 31 grudnia 2017 roku.
Samorząd rolniczy jest przeciwny wprowadzaniu zmian do obecnego systemu emerytalnego.

  Obecnie rolnik, który nie osiągnął powszechnego wieku emerytalnego, ma prawo do emerytury po osiągnięciu 55 lat życia- kobieta i 60 lat – mężczyzna, jeżeli podlegał ubezpieczeniu emerytalno-rentowemu przez okres co najmniej 30 lat i zaprzestał prowadzenia działalności rolniczej.  
  
Do chwili obecnej rolnicy ze względu na trudne warunki pracy byli traktowani jako grupa zawodowa uprzywilejowana ( opryski, nawozy chemiczne itp.) w związku z tym mieli przywilej przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Praca w rolnictwie wiąże się z licznymi wyrzeczeniami: brak dni wolnych od pracy, praca fizyczna ponad przyjęty 8-godzinny dzień pracy, bez względu na święta, czy niepogodę. Ze względu na sezonowy czas najpilniejszych prac nie można korzystać z urlopu w okresie letnim. Badania pokazują, że rolnicy prowadzący gospodarstwo pracują w nim średnio 60% czasu więcej niż przewiduje to kodeks pracy (wg Badań Anny Mołocznik Instytutu Medycyny Wsi Lublin 2001). Dlatego też, podwyższenie wieku emerytalnego kobiet pracujących fizycznie w gospodarstwach rolnych o 12 lat ( dotychczas po 30 latach pracy było to 55 lat), a mężczyzn o 7 lat (w stosunku do 60) byłoby bardzo niesprawiedliwe społecznie w stosunku do wykonywanej pracy. 

Zdaniem KRIR proponowane korzyści wynikające z reformy emerytur rolniczych powinny być szczegółowo obliczone i podane w uzasadnieniu do projektu ustawy. W związku z wydłużeniem wieku emerytalnego, ile rolnik zyska miesięcznie emerytury. Należy mieć na uwadze, że emerytury z KRUS są najniższymi w Polsce. 

Ponadto, w chwili obecnej niezależnie od wysokości składki emerytalnej (wyższa jest od gospodarstw dużych >50 ha) emerytura ma jednakową wysokość. Jako jedyna grupa społeczna ma emeryturę w emeryturę w wysokości nie związanej z wysokością składki. 

- Wydłużenie wieku emerytalnego do 67 lat byłoby dużym utrudnieniem dla wymiany pokoleniowej na wsi. Spowodowałoby to, że gospodarstwa po rodzicach przejmowałyby coraz starsze osoby.Praca na roli wymaga w obecnych czasach nie tylko sprawności i tężyzny fizycznej, ale często również specjalistycznej wiedzy w zakresie opłacalności produkcji rolnej, nowoczesnych technologii, czy nowych metod gospodarowania. W tym kontekście przewagę mają ludzie młodzi, postrzegający gospodarstwo rolne jako przedsiębiorstwo i możliwość rozwoju. W związku z tym polityka państwa w obszarze rolnictwa powinna zmierzać w kierunku ułatwiania przekazywania gospodarstw rolnych młodym rolnikom, a tym samym utrzymania dotychczasowego wieku emerytalnego – mówi Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb  Rolniczych. 

Ponadto jak podkreślają izbowi działacze , należy zwrócić uwagę, że w ramach II filaru WPR- Program Rozwoju Obszarów Rolnych 2007-2013 na nabór działanie ,,Renty strukturalne”, zostało już wyczerpane. Działanie to pomagało w wymianie pokoleniowej i przekazaniu gospodarstw rolnych, rolnicy mogli skorzystać z renty strukturalnej w wieku wcześniejszym niż wiek uprawniający do emerytury z KRUS. W pakiecie legislacyjnym, jaki opublikowała KE nie ma przewidzianego takiego działania i nie będzie go w WPR 2014-2020, co jeszcze bardziej, łącznie z zaprojektowanym wydłużeniem wieku emerytalnego przyniesie negatywny skutek nie tylko społeczny tj., dla struktury wiekowej na wsi, wymiany pokoleniowej, ale także gospodarczej dla polskiego rolnictwa. Dodatkowo informujemy, że w ramach PROW 2007-2013 działanie ,,Młody Rolnik”, skierowane do osób , które nie skończyły 40 roku życia. Działanie to jest również przewidziane w przyszłym okresie programowania WPR 2014-2020. Jeżeli rolnicy będą przekazywali gospodarstwo w wieku 67 lat dzieciom, to one będą mogły skorzystać z tego działania, bo ich wiek często przekroczy 40 lat.
  

W omawianym projekcie ustawy nie uregulowano podwyższenia wieku emerytalnego żołnierzy zawodowych i funkcjonariuszy tzw. służb mundurowych, którzy zgodnie z obecnym stanem prawnym mają prawo do emerytury bez względu na wiek, po przepracowaniu 15 lat pracy. W uzasadnieniu do projektu ustawy podano, że wprowadzenia minimalnego wieku dla służb mundurowych nastąpi w odrębnej ustawie. Powinno być to uregulowane jednym aktem prawnym.
  
Dlaczego więc nie zmienia się tego wieku w jednej ustawie – pytają izby rolnicze.

 Zdaniem samorządu rolniczego podstawą do ustalenia prawa do emerytury rolnika powinny stanowić udokumentowane lata pracy: 30 lat dla rolników, a nie tylko ich wiek. Ponadto, rolnik powinien mieć swobodę wyboru, od jakiego wieku pójdzie na emeryturę, ustalony powinien zostać tylko pewien wiek graniczy np. 60 lat i do 65, czy 67 powinien mieć wybór (czy pozwala mu stan zdrowia rodziny, czy ma następców) .
    
W ocenie samorządu rolniczego ustawodawca  nie przewidział również  sytuacji występującej w małżeństwie prowadzącym gospodarstwo rolne jako wspólność ustawową, gdy między małżonkami występuje różnica wieku w latach. Warunkiem przejścia na emeryturę jest oddanie gospodarstwa następcom lub sprzedaż, co w tej sytuacji, jeśli jedno z małżonków jest młodsze o 2, 3, 4 a nawet 10 lat, -  czy mają czekać z przekazaniem gospodarstwa, aż to drugie skończy lata. Jeśli nie, to czy mają dzielić gospodarstwo? Kto zapłaci za jedno z nich składkę na KRUS. Należałoby więc ustalić prawa emerytalne po osiągnięciu stażu pracy i weku emerytalnego, i stworzyć podstawę, aby otrzymanie emerytury nie było uwarunkowane trwałym przekazaniem gospodarstwa rolnego.
    
Zarząd KRIR zaprotestował przeciwko uregulowaniom prawnym, jakie zostały przedstawione do konsultacji w projekcie ustawy o zmianie ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych oraz innych ustaw. Aby wydłużenie czasu pracy przyniosło korzyści- zarówno rolnikom, jak i gospodarce – nie może mieć charakteru prostej zmiany tylko jednej, czy kilku ustaw.

 Ta ustawa musi być obudowana szeregiem mechanizmów( zmian innych przepisów lub nowych uregulowań), które sprawią, że nie skończy się jedynie na wydłużeniu czasu pracy, ale pozytywnie wpłynie na wymianę pokoleń i strukturę wiekową wsi. Wydłużenie czasu pracy do 67 lat spowoduje, że wieś będzie się starzeć w szybszym tempie niż obecnie, naprawa tych błędów będzie kosztowała Państwo dużo więcej niż korzyści wynikające z reformy emerytalnej – dodaje Wiktor Szmulewicz.

Obi oba

Tysiące turbin wiatrowych porzuconych

 

Zielone fiasko: tysiące turbin wiatrowych porzuconych w USA

12.03.2012

Stany Zjednoczone mają największe elektrownie wiatrowe na świecie. Wielkie turbiny napędzane wiatrem stały się jednym z głównych odnawialnych źródeł energii, na które rząd USA wydał miliardy dolarów z kieszeni podatników - podaje portal ekologia.pl. Jednak wysokie koszty utrzymania, duża awaryjność i zmienne warunki pogodowe, sprawiają, że wiatraki są drogie i nieefektywne. Wynik? Ponad 14 tysięcy turbin wiatrowych stoi odłogiem i szpeci krajobraz Stanów Zjednoczonych. 

„Wybudowana w 1985 roku, pod koniec „wiatrowej gorączki” farma wiatrowa Kamoa na Hawajach zaczęła cierpieć z powodu braku zainteresowania. W 1994 roku farma została wydzierżawiona kalifornijskiej firmie Redwood City, należącej do Apollo Energy.  Pracownicy Apollo zaczęli rozbierać na części 37 turbin wiatrowych, które stały się bezużyteczne. W 2006 roku Hawaii Electric Company ostatecznie zakończyła przesył energii” – napisał Andrew Walden z American Thinker. 

Niektórzy mówią, że farma Kamoa jest nawiedzona. Jednak nie chodzi tutaj o nocne zjawy czy duchy. Tajemnicze dźwięki, czyli tzw. „Na leo o Kamaoa”, wydaje 37 szkieletów turbin wiatrowych poruszanych przez wiatr. Elektrownia wiatrowa Kamaoa Wind Farm została zamknięta w 2006 roku. Od tego czasu 37 białych kikutów wystających z ziemi tworzy swego rodzaju cmentarzysko turbin wiatrowych.

„Duchy Kamaoa” to nie jest odosobniony przypadek. W Stanach Zjednoczonych jest jeszcze kilka opuszczonych farm wiatrowych. Najwięcej takich obiektów można znaleźć w Stanie Kalifornia, który ma de facto największe subwencje do zielonej energii. 

„Tysiące porzuconych turbin wiatrowych zaśmieca krajobraz rolniczych terenów Kalifornii” – pisze Andrew Walden. „W miejscach o największym potencjale wiatrowym – w Altamont Pass, Tehachapi, i San Gorgonio – stoi bezuzytecznie ponad 14 tysięcy turbin. Stały się one symbolem postindustrialnych śmieci, które generują zagrożenie dla ptaków i nic więcej.” – skonkludował Walden. 

„Gorączka wiatru” z 1980 roku. 

Farmy wiatrowe powstawały głównie w latach 70. i 80., gdy nastąpił boom na prąd pozyskiwany dzięki energii wiatru. Wpłynęło na to kilka czynników: rząd obawiał się o suwerenność państwa, kraje OPEC toczyły między sobą wojny, które czyniły ropę trudno dostępną bądź drogą (w 1973 roku arabscy członkowie OPEC zadecydowali wstrzymać handel ropą naftową z krajami popierającymi Izrael w wojnie z Egiptem – tzn. USA i krajami Europy Zachodniej). W czasach niestabilności dostaw energii w USA, Kongres uchwalił w 1978 r. tzw. Public Utility Regulatory Policy Act, który to wprowadzał nowe regulacje, mające na celu promowanie racjonalnego korzystania z energii elektrycznej, rozwój alternatywnych źródeł energii oraz redukcję konsumpcji ropy i gazu. 

„W latach 1981-1985 federalne subsydia podatkowe były tak duże, że inwestorzy mogli uzyskać aż 50 procent dofinansowania do energii wiatrowej. Pojawiła się pokusa szybkiego wzbogacenia się . Pod koniec 1986 roku wykonawcy mieli zainstalowanych prawie 15 tysięcy nowych, aczkolwiek niesprawdzonych turbin wiatrowych. Już w 1996 roku maszyny te generowały moc 1200 MW.” – napisał w lutym 1999 roku Paul Gipe w artykule opublikowanym na łamach New Energy. 

Z czasem jednak wiele firm, które zainwestowały w turbiny nie było w stanie utrzymać się na rynku. W ten sposób Stan Kalifornia stał się mieszanką aktywnych i od dawna unieruchomionych turbin. 

Kiedy przestał kręcić się ten interes? 

W 1985 roku ceny ropy naftowej i gazu zaczęły spadać. Produkcja energii ze źródeł odnawialnych przestała być opłacalna – wstrzymywano budowę nowych elektrowni. Ponieważ poprzednie umowy zaczęły wygasać, w efekcie wielu kalifornijskich deweloperów zwinęło swój interes, porzucając część turbin wiatrowych.  

Opinia publiczna i inwestorzy zdali sobie sprawę, że energia z wiatru była tylko podatkowym przekrętem. Takiego zdania jest Ben Lieberman, starszy analityk polityki energii i ochrony środowiska w Heritage Foundation, który dziwi się dlaczego energia z wiatru jest tak wysoko dotowana. „Była to bańka mydlana, która pękła wraz z końcem rządowych dotacji” – skomentował sprawę. „To nie wiatr napędza turbiny wiatrowe, ale dotacje. Turbiny staną, gdy zabraknie pieniędzy” – zauważył Don Surber felietonista  „Charleston Daily Mail”. 

„Jest wiele ukrytych prawd dotyczących energii wiatrowej – uważa bloger i specjalista od ochrony środowiska, Tory Aardvark. „Kiedy rządy na całym świecie będą cięły dotacje, wspierające odnawialne źródła energii, pojawi się coraz więcej opuszczonych farm wiatrowych, które zaczną zaśmiecać naszą planetę” – dodaje. Według Tory’ego Aardvarka opuszczone turbiny wiatrowe są symbolem „umierającej klimatycznej religii”.

Wniosek? Motywowana naciskami grup interesu ingerencja państw w energetykę odnawialną może przynieść światowej gospodarce, jak i ekologii więcej szkód niż pożytku.



źródło: Ekologia.pl

niedziela, 11 marca 2012

Pomoce leksykalne, strukturalne i stylistyczne

Udało się Indiance zgromadzić pomoce, które mają jej ułatwić kreatywne pisanie profesjonalnych opowiadań oraz materiałów mających na celu wzbogacenie jej polszczyzny. Zastanawia się też, czy wprowadzenie staropolszczyzny byłoby dobre. Właściwie dlaczego nie? Co prawda, obecnie już się tak nie mówi, ale z drugiej strony mówi się okropnie, skrótami, zapożyczeniami z obcych języków – własny rodzimy język jest u rodaków w niełasce. Łatwiej panience redaktorce wymówić w wywiadzie sformułowanie “main stream” niż “główny nurt”.

Zaniedbywanie własnego języka nie jest rzeczą chwalebną. Fajnie jest znać obcojęzyczne sformułowania, ale powinno się używać rodzimych – tych obcych co najwyżej okazyjnie – nie jako główne.

Indianka obecnie nie ma czasu się kształcić ofensywnie, ale po troszeczku, codziennie coś – i niebawem zamiast postów zacznie tworzyć krótkie opowiadania.

Wracając do staropolszczyzny... język polski taki był ongiś malowniczy, bogaty... Szkoda, żeby tak całkiem poszedł w niepamięć. Warto go kultywować i reaktywować.