Zeszłoroczny Fundusz Sołecki wsi Czukty został wydany na "urządzenie terenu rekreacyjnego w Czuktach".
Ale czy ktoś wie, gdzie ten teren jest? Pod jakim adresem? Na czyjej prywatnej posesji???
Na wzbogacenie czyjej prywatnej posesji poszły te tysiące???
Fundusz Sołecki to fundusz mieszkańców całej wsi. Może on zostać wykorzystany wyłącznie na cele publiczne. Dla wspólnego dobra całej wsi.
A na co został wydany??? Czy nie przypadkiem na poszerzenie i pogłębienie prywatnych stawów męża sołtyski???
A publiczna droga na kolonię jak nie remontowana od 9 lat tak i nie zrobiona dalej??? Brak rowów odwadniających drogę, brak poszerzenia i utwardzenia nawierzchni, brak wytyczenia drogi reperami!!! i jeszcze złośliwie głaz uwalony na wprost wjazdu do Indianki gospodarstwa, aby było trudniej się poruszać???!!!
Ooo... tak to nie będzie! Takich przekrętów w tej wsi nie będzie. Już Indianka o to zadba.
Dojazd do gospodarstwa Indianki. Od wieków nie może się ona doprosić, by ten końcowy odcinek drogi prowadzący do jej gospodarstwa został porządnie zrobiony.
W całej wsi drogi porobione, tylko do niej specjalnie nic nie jest robione od lat. A ona dała Gminie za darmo 16 ciężarówek żwiru i piachu swojego! I mimo to nie robią tej drogi! Gdy lato, sucho - okay, można dojechać. Ale niech tylko deszcz popada tydzień - to dojazdu już nie ma! Woda gromadzi się na drodze, robi się błoto, woda nie ma dokąd spływać bo nie ma rowów odwadniających zrobionych. Wszędzie są rowy odwadniające w całej wsi zrobione tylko tutaj specjalnie nie zrobione. Aby turyści nie mogli do Indianki dojechać i Indianka nie miała dochodu z agroturystyki. Oto widać chodzi! Widać chodzi o to, by jej zaszkodzić i ją zniszczyć i przejąć jej piękną ziemią za friko. I przyjeżdżają takie małpy i mówią - "sprzedaj gospodarstwo i wyprowadź się skoro nie masz z czego żyć"!!!
Latem - wąsko, wyboiście, ale chociaż sucho. Ale ten wąwóz jest z gliny. I niech tylko deszcz spadnie - robi się nieprzejezdne ciasto!
Indianka kilka lat temu dała kilknanaście ciężarówek swojego żwiru na poprawienie jakości tej drogi, ale po krótkim czasie deszcze wypłukały cały żwir z wąwozu bo brak w nim rowów melioracyjnych, którymi by spływała woda, więc woda podczas ulewy płynie całą szerokością wąwozu wymywając z niego wszystko i odsłaniając lepką glinę, w której grzezną samochody. A jak jeszcze tubylec pozwoli sobie przejechać przez to miękkie ciasto traktorem - to żłobi półmetrowej głębokości koleiny przez które żaden samochód osobowy nie przejedzie!
Karetka nie przejechała przez wąwóz. Stanęła u jego wierzchołka i czekała, aż osłabiona Indianka dowlecze się z bolącym sercem z domu oddalonego o 1 km.
Dobrze, że to nie był zawał, bo już po Indiance by było. Ale by tubylcy mieli radochę! Takie rzeczy najbardziej ich bawią - jak osadnik z miasta cierpi i ginie, to im chyba najbardziej pasuje. Taki narodek. Ale co tydzień do kościoła latają dla niepoznaki, że niby tacy dobrzy z nich chrześcijanie... ;)))
A tak wygląda droga zimą. Jakby ktoś był ciekaw, jaka głębokość w tych koleinach: 50-70cm
Mowy nie ma, aby samochód czy ciężarówka przejechała. Tym bardziej karetka niosąca pomoc chorej.
Ewidentnie widać gołym okiem, że woda stoi na drodze, bo nie ma gdzie spłynąć - brak rowów melioracyjnych.
Tylko skończony debil i porąbaniec by powiedział, że tutaj rowy melioracyjne są niepotrzebne.
Cała woda gromadząca sie na górnej części odcinka tej drogi spływa właśnie tu.
Podstawowe sprawy wioskowe nie są robione, za to prywata kwitnie. Za wspólne pieniądze wioskowe urządza się "teren rekreacyjny" bogatemu bambrowi.
Normalnie szok! Przecież ta prywata to woła o pomstę do nieba!