sobota, 30 listopada 2019

Krzywda porwanego z domu psa

Mój pies, suczka rasy owczarek środkowoazjatycki o imieniu Amarii, cierpi w schronisku w Bystrym, zamknięta w klatce. Psina ma depresję i nerwicę. Ujada na wszystkich. Nikomu nie pozwala się do siebie zbliżyć, a u mnie piesek była spokojna, przymilna, wdzięczna za troskliwą opiekę i szczęśliwa.

Elżbieta Kozłowska prezeska fundacji Molosy Adopcje nie miała prawa zagarnąć moich zwierząt ani w roku 2018 ani w roku 2019, albowiem w dacie odbioru nie był prawomocny żaden wyrok sądowy ani decyzja administracyjna o odbiorze zwierząt.

Kondycja moich zwierząt zarówno podczas odbioru w roku 2018 w maju jak i w roku 2019 w kwietniu nie wskazywała na stan agonalny, na stan zagrożenia życia i nie wymagała natychmiastowej ewakuacji zwierząt oraz przeprowadzenia operacji ratującej życie, ponieważ wszystkie zwierzęta były zdrowe i w dobrej kondycji.

Wszystkie moje zwierzęta zarówno w roku 2018 w maju jak i w roku 2019 w kwietniu były zdrowe, w dobrej kondycji, poruszały się o własnych siłach, na własnych nogach - nie było przesłanek do wywiezienia zwierząt w trybie ustawy o ochronie zwierząt punkt 7.

Nie było też żadnych zaleceń weterynaryjnych czy hodowlanych ze strony Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Olecku. Brak zaleceń oznacza brak nieprawidłowości.

Wywóz zwierząt był nielegalny, zatem żądam zwrotu moich zwierząt na moje gospodarstwo.

W roku 2019, 8 kwietnia, nie tylko zrabowano mi konie z łąki oraz owce i kozy z podwórka, ale także włamano mi się do mojego domu niszcząc drzwi wejściowe. :(((

Dom został splądrowany i zdemolowany. Zrobiono mi nielegalną rewizję. Grzebano w moich prywatnych szufladach i dokumentach, w moich segregatorach.

Zostały powyciągane i ukradzione dokumenty hodowlane i weterynaryjne między innymi rodowód mojego psa o imieniu Amarii, to jest mojego białego owczarka środkowoazjatyckiego. Sam pies również został skradziony z mojego domu. Ponadto ukradziono mi 2000 zł odłożone na paszę, oraz szarą Nokię.

Nie jest prawdą, że był w domu pożar bądź wydobywał się jakikolwiek dym - nic takiego nie miało miejsca.

Przed wyjściem z domu zanim zostałam obezwładniona i porwana z gospodarstwa, piec był zamknięty i wygaszony. Nic nie miało prawa się zapalić. A gdy wróciłam następnego dnia do domu, nie zaobserwowałam żadnych śladów pożaru ani zapachu dymu.  W domu znajdowały się koty, które będąc kotami nierasowymi nie wzbudziły zainteresowania fundacji pro zwierzęcej. Gdyby to były persy lub inne rasowe koty - zapewne też zostałyby "uratowane".

Żelazny piec, który znajduje się w kuchni jest urządzeniem bezpiecznym. Palący się w nim ogień nie wydobywa się poza żelazne ściany. W dniu 8 kwietnia 2019 piec był zamknięty. Żaden dym się nie wydobywał.
Na gospodarstwie byłam ja i Niemka. Potrafimy obsługiwać ten piec. Włamanie do domu nie miało żadnego uzasadnienia ani usprawiedliwienia. Znajdujący się w domu pies i koty były zadbane i w dobrej kondycji. Ludzie, którzy włamali się do mojego domu popełnili przęstępstwo.

Moja suczka Amarii, to jest biały owczarek środkowoazjatycki z renomowanej hodowli FCI, w dniu rabunku była psem w doskonałej kondycji: zdrowym i szczęśliwym, zaopiekowanym, zadbanym.

Na farmie w tym czasie znajdowało się 5 dużych worków suchej karmy, ponadto mięsożercy byli karmieni koniną w związku z padnięciem tydzień wcześniej dwóch koni.

Pies był karmiony sześć razy dziennie ogromnymi ilościami znakomitej jakości mięsem czyli koniną. Takoż wszystkie koty oraz piesek Niemki, Anji Weidner, która codziennie przychodziła do mnie i pomagała mi zajmować się zwierzętami, gdyż byłam chora i osłabiona.

Zimą zbudowałam budę, która służyła dla Amarii jako tymczasowe schronienie, gdy przebywała na podwórku, jednakowoż pies miał dostęp do ganku, oraz mieszkał ze mną w domu i nocował ze mną w domu. Dnie psina spędzała na gospodarstwie i podwórku pilnując mojego drobiu i innych zwierząt.

Pies został zrabowany w celach zarobkowych, ponieważ takie zwierzę kosztuje nawet 4000 zł. Ceny psów tej rasy dochodzą nawet do 20 000 złotych.

Psa kupiłam jako roczną sukę w październiku 2018 roku w związku z licznymi atakami psów sąsiadów na moje owce i kozy.

Psa na moje gospodarstwo przywiózł hodowca azjatów i poinstruował mnie jak była wcześniej karmiona, do czego była przyzwyczajona. Wcześniej u hodowcy azjatów mieszkała na dworze i jadła batony mięsne.

Zaopiekowałam się nią najlepiej jak potrafię. Zapewniłam jej ciepły dom i miłość człowieka. Moja empatia przełamała jej lęki. Psinka zaufała mi i pokochała mnie całym swym psim sercem. Chodziłyśmy razem na spacery.

Piesek pokochał mnie całym sercem, ufa tylko mnie i tylko mnie akceptuje. Nie daje się nikomu obcemu dotknąć, ani podejść. Tylko ja ją mogę pogłaskać i przytulić.

Od pół roku niewinny pies cierpi więziony w klatce w schronisku w Bystrym. Z opisu weterynarza, który ją badał po wywiezieniu oraz samych właścicieli schroniska wynika, że pies ma depresję i nerwicę wywołaną traumatycznym przeżyciem jakim było jego uprowadzenie z kochającego domu, od kochającej właścicielki. Psina nie godzi się na niewolę. Ujada na każdego, kto się do niej zbliża, a do mnie się tuliła z ufnością.

Moje zeznanie jest spójne i zazębia się. Pies na gospodarstwie, gdzie tydzień wczesniej padły dwa konie, które zostały pokrojone na kotlety, którymi były karmione psy i koty nie mógł być niedożywiony i wychudzony.

Ludzie, którzy kłamią, że pies był niedożywiony robią to ze złych pobudek. Pociągnę ich do odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań. Cała Polska widziała pokrojone konie na zdjęciach.

Świeże mięso zostało pozyskane przeze mnie i Niemkę do karmienia psów, kotów i kur, które się wspaniale niosły po takiej gigantycznej dawce białka.

Sama ja jadłam to mięso, a nawet wegetarianka Niemka znając pochodzenie mięsa również je jadła ze smakiem i zaufaniem. Sama wzięła koninę z rondla bez pytania mnie o zgodę. Była ciekawa smaku koniny, poza tym mięso było smacznie przyrządzone. Kubki smakowe oszalały, ze szczęścia i rozkoszy :)

Na moje pytanie: "Ale jak to, przecież jesteś wegetarianką? Czemu jesz mięso? Odpowiedziała:"Normalnie nie jem mięsa sklepoweNie ruszyłabym mięsa ze sklepu, ale mięso twoich zwierząt jest zdrowe. Wiem o tym, bo wiem hodujesz zwierzęta, wiem co one jedzą. To wszystko co one jedzą to jest naturalna pasza ekologiczna, żadna chemiczna, żadne GMO, a ty mięsa nie  nastrzykujesz żadnymi substancjami chemicznymi, jest ono naturalne, czyste, zdrowe. Ja wiem, że to jest bardzo dobrej jakości mięso, bardzo pożywne i smaczne.
To są insynuacje złodziei, którzy na siłę szukają pretekstu by usprawiedliwić swoje włamanie do mojego domu i swoją kradzież oraz wywinąć się z odpowiedzialności karnej za włamanie do mojego domu i kradzież.

Pretekstem jest też rzekomy pożar. Ogień w piecu to nie pożar tylko normalne ogrzewanie domu.

Fundacja naciąga fakty, by bezkarnie kraść rasowe zwierzęta włascicielskie.

Chociaż nie jestem zadowolona, że schronisko w Bystrym wywiozło z mojego gospodarstwa wbrew mojej woli trzy psy i zabrania mi odwiedzin moich zwierzaków, jednakowoż jestem wdzięczna, że zaopiekowali się nimi w miarę poprawnie i nie doprowadzili do ich śmierci, ani do wydania w złodziejskie ręce patologicznej fundacji Molosy Adopcje.

Jednak schronisko nie trzyma mojego psa za darmo tylko za pieniądze pozyskane z gminy Kowale Oleckie, która jest gminą ubogą w porównaniu z innymi gminami. W gminie Kowale Oleckie, gdzie mieszka wiele ubogich rodzin wiążących z ledwością koniec z końcem, nie jest to w porządku, aby Urząd Gminy Kowale Oleckie trwonił pieniądze na utrzymanie psa właścicielskiego w schronisku, który ma dom i ma właściciela. Ja żądam zwrotu psa do domu.

Gmina Kowale Oleckie nie udziela żadnej pomocy ludziom w potrzebie, natomiast trwoni pieniądze na takie zbędne wydatki jak na utrzymanie psa właścicielskiego w schronisku bądź na opłacenie psychiatry mającego wydać fałszywą opinię na podstawie której gmina próbuje usunąć z gospodarstwa właściciela tego gospodarstwa. To są działania niegodne.

Rolą Urzędu Gminy nie jest zatruwanie życia rolnika, ale gospodarowanie zasobami Gminy w sposób racjonalny i budujący.

Pozbawienie rolnika jego własności, jego zwierzęcia i jednocześnie pozbawienie drobiu ochrony przed drapieżnikami jest to działanie wysoce negatywne i szkodliwe.

Urząd Gminy nie tylko pozbawił mnie bezprawnie mojej własności i zrobił to bezprawnie z naruszeniem moich praw obywatelskich, ale także pozbawił ochrony mojego drobiu przed lisami i psami sąsiadów.

Żądam zwrotu mojego psa na moje gospodarstwo.

Jednocześnie proszę ludzi dobrej woli, by w moim imieniu sfotografowali moją białą suczkę rasy owczarek środkowo azjatycki, która decyzją wójta Kowal Oleckich jest umieszczona i przetrzymywana w tym schronisku od 8 kwietnia 2019 roku.
Proszę zdjęcia na email: rancho(@)adres.pl

Indianka

2 komentarze:

  1. A co jadł pies zanim padły konie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczaki i suchą karmę, gotowany ryż, gotowaną kaszę, warzywa gotowane, zupy, jajka.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!