Pracowałam jako mąż zaufania w Gdańsku. To jest ciężka, nużąca praca, wyczerpująca - kilkanaście godzin na nogach w ciągłym napięciu, nie zawsze ma się do czynienia z przyjaznym otoczeniem członków komisji - trafia się nadużywanie uprawnień przez członków komisji jak i ludzi, którzy zarządzają wyborami - napuszczane są patrole policji nie wiadomo po co. Są próby usunięcia męża zaufania z komisji. W razie większych problemów nie można liczyć na komitet wyborczy w imieniu, którego się działa. Generalnie zbędne ryzyko.
Jako członek komisji w sumie podobna praca. Różnica polega na tym, że masz zapłacone za swój czas i to jest od 350 do 500 zł za dzień pracy, poza tym nikt cię nie może usunąć z komisji pod jakimś wyssanym z palca pretekstem. Możesz dotykać i liczyć a nawet musisz karty do głosowania oraz listy wyborców przeglądać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!