RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
sobota, 21 kwietnia 2018
Silny wiatr
2 komentarze:
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!
Czytałaś komentarz TOZ? Mają cię na oku, to dobrze.
OdpowiedzUsuńTOZ Giżycko i schronisko dla psów w Bystrym łączy osoba pana Kuncewicza, kolegi obecnego wójta Gminy Kowale Oleckie, wójta Locmana.
UsuńPan Kuncewicz jest realnym właścicielem schroniska w Bystrym i był prezesem TOZ Giżycko, a czy jest nadal nie wiem. Chyba tylko członkiem teraz.
Gdy w 2013 wiosną zgłosiłam na komendzie w Giżycku nieprawidłowości w trzymaniu mojego psa w schronisku (psina była koszmarnie usmolona, ledwo poznałam, że to mój dalmatyńczyk, nadto miałam uzgodnione, że zabiorę ją po odpojeniu szczeniąt do domu, a gdy przyjechałam zabrać psa, uniemożliwiono mi nawet pogłaskanie jej 😟😟😟), to wtedy TOZ Giżycko skontrolował Schronisko w Bystrym i stwierdził, że wszystko cacy. Sam Kuncewicz się skontrolował 😀 Policja Giżycka umorzyła sprawę na podstawie tej lipnej kontroli i jej lipnej opinii.
Psa nie oddali. 😟😟😟
Także wiem, czego się można spodziewać po tym panu.
Nie oddał mi mojego psa i napuścił na mnie policję.
Pies stracił rodzinny dom, a ja psa i nerwy.
Psina musiała bardzo cierpieć i tęsknić, że nie pozwolono jej wrócić do domu. Ciekawe, czy jeszcze żyje?
Już nigdy więcej żadnego zwierzęcia nie dam sobie wyłudzić z gospodarstwa, po tej gehennie, jaką zafundował mi Locman, Kuncewicz i policja giżycka.