• Krewnego bohaterskiego żołnierza udało się odnaleźć po 14 latach poszukiwań
  • 60-letni mężczyzna mieszka obecnie w Toruniu
  • Dzięki dziennikarzowi dowiedział się wiele nowych informacji na temat swojego wujka
O historii Zofii Rojuk czytelnicy Onetu mogli dowiedzieć się z rozmowy z dziennikarzem Krzysztofem M. Kaźmierczakiem, który poświęcił kilkanaście lat na ustalenie wszystkich faktów dotyczących potyczki między Sowietami a żołnierzami Wojska Polskiego, do której doszło w nocy z 27 na 28 maja 1947 r. na dworcu w Lesznie. To właśnie tam dłuższy postój miał pociąg, którym pijani żołnierze Armii Czerwonej wieźli Zofię Rojuk. Losem kobiety przejął się jeden z pasażerów - Feliks Lis - i powiadomił o całej sytuacji kolejarzy.
Co się stało z Zofią Rojuk? "Nie ma drugiej takiej historii"
Sowieci nie chcieli wypuścić kobiety - wiadomość o jej uprowadzeniu doszła do żołnierzy Wojska Polskiego. Podporucznik Jerzy Przerwa, zaledwie 22-letni mężczyzna, ogłosił alarm w leszczyńskim garnizonie i zarządził wymarsz całego, szesnastoosobowego plutonu na dworzec w Lesznie. Tam ppor. Przerwa próbował dogadać się z żołnierzami Armii Czerwonej, ci jednak nadal odmawiali uwolnienia Zofii Rojek. W pewnym momencie jeden z nich próbował opuścić dworzec, mimo wyraźnego zakazu Przerwy. Doszło do strzelaniny, w której zginęło kilku żołnierzy Armii Czerwonej.
REKLAMA
W śledztwie przedstawiono wersję, w której to żołnierze Wojska Polskiego zaatakowali czerwonoarmistów. Już dziesięć dni po starciu na dworcu zapadły wyroki. Kilku żołnierzy, w tym Jerzego Przerwę, skazano na karę śmierci. Dziennikarz Krzysztof M. Kaźmierczak, który napisał książkę o losach Zofii oraz ludzi, którzy stanęli w jej obronie, od 2004 roku szukał krewnych ppor. Jerzego Przerwy. I teraz informuje o sukcesie - udało mu się dotrzeć do siostrzeńca bohaterskiego żołnierza.

Kiedy Przerwę wywożono na egzekucję, jego matka próbowała zatrzymać samochód

Dziennikarzowi nie udało się zdobyć żadnych informacji o żonie Jerzego Przerwy, Lidii Mioduszewskiej, którą po rozstrzelaniu męża wyrzucono z domu. Wiedział jednak, że siostra Przerwy - Danuta - mieszkała razem z mężem w Toruniu. - Nie znałem nazwiska, które nosiła po mężu. Na trop wpadłem niedawno, podczas finalizacji prac nad książką. Natrafiłem na zawierający zaledwie jedno zdanie dokument z 1947 roku, w którym wspomniano o liście wysłanym do Danuty Białonowskiej z Torunia. Ustaliłem, że kobieta i jej mąż nie żyją, ale udało mi się zdobyć adres, pod jakim mieszkali w 1968 roku - relacjonuje Krzysztof M. Kaźmierczak.
Pomoc w weryfikacji adresu zaoferował doktorant Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika, Oskar Wiśniewski, który dwukrotnie udał się na miejsce. Za pierwszym razem jedynie potwierdził, że na domofonie jest nazwisko Białonowski. - Za drugim razem, w ubiegłą niedzielę, otworzył mu siostrzeniec podporucznika Przerwy. Był bardzo zaskoczony celem wizyty. Jesteśmy obecnie w kontakcie telefonicznym - zdradza nam Kaźmierczak.

Zofia Rojuk została porwana i zgwałcona?

Jak się okazuje, siostrzeniec Jerzego Przerwy otrzymał drugie imię po wujku - dla jego upamiętnienia. Urodził się 11 lat po rozstrzelaniu podporucznika, obecnie ma 60 lat. - Wiele z tego, co mu powiedziałem, było dla niego zaskoczeniem. Tragiczną historię zna tylko ze skąpych rodzinnych relacji. Co ciekawe, w domu wspominano, że podporucznik został zabity za interwencję w sprawie "zgwałconej przez Rosjan i wiezionej przez nich kobiety". Wersja, ze Zofia Rojuk padła też ofiarą gwałtu krążyła już w 1947 roku - ale wtedy w śledztwie ani procesie jej w ogóle nie sprawdzano - zaznacza Kaźmierczak.
Siostrzeniec Jerzego Przerwy opowiedział dziennikarzowi także o tym, jak matka 22-letniego żołnierza dodawała mu otuchy, kiedy przebywał w poznańskim areszcie. Codziennie miała zjawiać się przed budynkiem i głośno stukać obcasami tak, aby jej syn wiedział, że jest w pobliżu. - To miało dodawać mu otuchy. Kobieta dowiedziała się, kiedy będą wywozić syna na egzekucję i gdy samochód wyjechał z aresztu, próbowała pojazd zatrzymać - mówi rozmówca Onetu.
Niestety, siostrzeniec nie przekazał dziennikarzowi żadnych informacji na temat dalszych losów żony podporucznika Przerwy. Kiedy wydano wyrok na jej męża, kobieta była w ciąży. Na temat dziecka również na razie nic nie wiadomo. Wszystkie ustalenia Krzysztofa M. Kaźmierczaka dotyczące tej historii będziemy mogli poznać dzięki książce "Rozstrzelani za uratowanie kobiety", która zostanie wydana w maju lub czerwcu.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/stanal-w-obronie-kobiety-porwanej-przez-sowietow-skazano-go-na-smierc-po-latach-udalo/67kb76c