środa, 14 marca 2018

Masakra na podwórku

Brunhilda pojechała do miasta, a Indii postanowiła wreszcie zażyć w spokoju kąpieli.
Mocno się zakurzyła podczas porządkownia owczarni.

Kąpała się w kaście w kuchni około południa. Jej piesek, który był w domu, nagle zaczął ujadać wściekle. Mokra wyjrzała przez okna na dwór. Najpierw nic nie było widać. Puste podwórko. Wróciła do kasty.

Piesek w domu wtem znów zaczął ujadać jeszcze bardziej, a wokół domu było słychać galop owiec. Wyjrzała znowu przez okna i zobaczyła owce biegające bezładnie po podwórku i wokół domu. Zobaczyła psa sąsiada, który ganiał owce. Krzyknęła na psa przez okno groźnie. Pies znikł jej z oczu.

Wyszorowawszy się i wymoczywszy w swej ulubionej kaście, wysuszyła się i ubrała się w świeże, czyste ubrania i zabrała do porządkowania sypialni, wcześniej wyglądając przez okna na podwórko. Widziała chodzące po siedlisku owce. Coś jej niepasowało, ale miała mokre włosy, a na zewnątrz było zimno. Cudzego psa nie było widać. Suszyła włosy przy piecu. Piesek w domu już nie ujadał. Na zewnątrz panował spokój i tego cudzego psa nie było widać. Zwłok z okien też nie było widać. Sądziła, że ten pies, którego widziała, tylko trochę ścignął owce i skrzyczany pobiegł dalej.

Sporo czasu jej zeszło przy odkurzaniu, wycieraniu i zmywaniu oraz segregowaniu, układaniu i dopasowywaniu licznych książek tudzież poradników. Wyodrębniła sobie półkę ogrodową i hodowlaną, tak by miała wszystkie interesujące ją pozycje pod ręką. Jest co czytać. 😊

Większość książek, poradników i podręczników porządnie wyczyszczona i poukładana.

Reszta musi poczekać, gdyż Indii musi wyjść do zwierząt, gdyż coś ją niepokoi. Jednego jagnięcego bliźniaka białego nie widać przez okna, a zawsze razem biegają, a tu tymczasem tylko jeden z matką jest przed domem. Trzeba zobaczyć gdzie jest brakujące jagniątko i dać zboża owcom, a potem ugotować obiad. Trzeba też przeprać namoczone skarpetki i przynieść wody.

***

Gdy wyszła z domu znalazła w stajni i przed nią kilka zagryzionych owiec i jagniąt.
Miały rozerwane gardła. Już zmierzchało, więc nie zrobiła od razu zdjęć.

Zgłosiła zagryzienie na Komendzie i u dzielnicowego.
Dyżurny powiedział, że dzielnicowy Warsiewicz podjedzie.
Dzielnicowy od razu tego samego dnia nie przyjechał. Był zajęty. Ściemniało się.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!