sobota, 10 lutego 2018

Nie było coconingu!

Okazało się rano, że Indii nie była tak wyczerpana jazdą do Kowal, jak bywa wyczerpana jazdą do Olecka.

Dała radę wstać i zabrały się z Brunhildą za porządki w owczarni i zagrodzie.
Sprzątnęły w owczarni co było do sprzątnięcia. Indii przywiozła wózkiem sianokiszonkę.

Brunhilda zaś w tym czasie wyniosła śmieci z domu na drogę.

Potem rozcinały bele siana w zagrodzie, aby wszystkie owce i konie mogły skubać jednocześnie bez tłoczenia się przy jednej beli.

Indianka zawiozła dwa wózki słomy do boxu koni.

Po południu weszły do domu.
Indii by ugotować obiad. Brunhilda zaś robiła miejsce w magazynie.

Była też interaktywna lekcja języka polskiego.
Indianka krzątając się po kuchni, relacjonowała po polsku co robi, a Brunhilda powtarzała na głos. Indianka korygowała jej wymowę. Brunhilda powtarzała dane słowo, aż brzmiało prawidłowo.

Po wszystkim Brunhilda położyła się, a Indianka dalej szykowała obiad: pieczone udka, rosół i barszcz.

Teraz Brunhilda poszła na spacer, a Indii położyła się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!