Nic tak nie cieszy, jak śniadanie we własnym ogrodzie, wzbogacone o własne, tradycyjnie uprawione warzywa. Smak pomidorków - bezcenny. Cudowna świeżość i kruchość ogórków - bezcenna. Orzechowy smak liści rukoli wspaniale wzbogaca doznania podniebienia.
Indianka z apetytem zjadła kanapki z wędzonym boczkiem i własnymi warzywami z ogrodu.
Śniadanie tym smaczniejsze, że w otoczeniu spokojnych stad owiec, kóz i koni.
Kur radośnie zapiał, gdy Indianka policzyła owce. Jest ich dużo więcej niż parę dni temu.
Jeszcze nie jest pewna czy wszystkie, bo się ciut za bardzo kręciły podczas liczenia i musi rachunki powtórzyć, ale wygląda na to, że Indianki rodzina jest w komplecie :)
Brunhilda się też ucieszy, gdy wróci z wyprawy w plener.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!