niedziela, 25 czerwca 2017

Przyjezdni

Mój poziom obrzydzenia do obcych, zwłaszcza roszczeniowych, antypatycznych obcych, jest w tej chwili tak duży, że jednak nie przyjmę siostry Brunhildy. Obawiam się, że to tego samego typu ziółko.

Mam po dziurki w nosie Brunhildę.
Irytuje mnie jej cwaniakowatość i samowola oraz mieszanie się do moich spraw i zwierząt.
Ostatnio coś sobie ubzdurała z kąpaniem zwierząt i kąpie szczenięta, wykąpała szczenną sukę tuż przed porodem, wykąpała kocięta. Nie zapyta, tylko rządzi się moimi zwierzętami. Normalnie ręce opadają.

No i to hurtowe wyżeranie wszystkiego co ode mnie może mieć za darmo.
Podbieranie jajek, masowe rwanie rzodkiewek  i sałaty.

Włamywanie się mi do domu mnie najbardziej wkurwia. Ona traktuje mój dom jak dworzec czy inne publiczne miejsce.

Ja zrywam kilka sztuk rzodkiewek sobie, kilka liści sałaty, a ona rwie kępami. Jak ma coś za darmo, to będzie rwała do bólu. Taka pazerna. A tych warzyw tylko troszkę jest na spróbowanie.

Ogólnie czuję duży dyskomfort i rosnącą irytację z powodu jej zalegania mi na Rancho. Wiem, że jej się tu bardzo podoba, ale ja jestem znużona jej obecnością. Męczy mnie jej obecność.

Znużona Indianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!