piątek, 21 kwietnia 2017

Sad & wet

The day is grey.
Sad and wet.

Ale to nic :) Byle do przodu. Indianka rano musiała chyżo rowerem skoczyć na zakupy, bo podstawowych produktów już nie było w domu. Co prawda do najbliższego sklepu ma kilometr polem, ale drogą to już jest około 5 km, w dodatku powrót pod wielką, wyboistą górę. Trzeba prowadzić rower.

Przed sklepem miły incydent. Pewien młody mężczyzna aż wyskoczył za Indianką ze sklepu, byle tylko powiedzieć "Dzień dobry" z szerokim uśmiechem na przystojnej twarzy :) Może jaki znajomy? Indianka nie rozpoznała...

Gdy wróciła ze sklepu, zjadła śniadanie i dała się Brunhildzie zapędzić do roboty w polu :) Przygotowały kolejne słupy do wkopania. Nie zdążyły wkopać, bo koźlątko zaginęło i Indianka poszła je szukać. Gdy wróciła, Brunhilda wzięła wałówkę i wyruszyła na wieś wędrować. Wychodząc zabrała śpiwór. Ma zamiar spać gdzieś na wsi lub w stajni Indianki, co w przypadku istoty tak ciepłolubnej jak Niemka, jest wyczynem nie lada :) 


Co prawda, Niemka lubi się pluskać w lodowatym strumyku lub sadzawce Indianki, ale w łóżku to musi mieć ciepło. Pilnuje by w domu było fest napalone i nie kładzie się do swojego łóżka bez gorącego termofora.

Jutro Indianka się nigdzie nie wybiera, więc pewnie wkopią te naszykowane dzisiaj słupy. Indianka wyjęła deski z impregnatu. Teraz jest miejsce na dwa kolejne okorowane słupy. Słupy są bardzo masywne, niezwykle ciężkie. W pojedynkę nie da się ich załadować. Potrzeba mocy czterech ramion :) Czyli słupy trafią do impregnatu dopiero jutro.

- Łaskawie wam blogująca, zawsze prawdę mówiąca,
   Święta Lady Isabelle vel Indianka 😇😇😇

6 komentarzy:

  1. Przystojniak ze sklepu na pewno czyta Twojego bloga.
    Widzisz, nie tylko ponure typki zamieszkuja Twoje okolice:)

    A Brunhilda chyba jest wampirzyca, skoro lubi sie walesac po lasach i znika na cale noce...
    B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brunhilda to wampirzyca energetyczno-psychiczna. Wysysa ze mnie energię ;)
      Na szczęście niebawem uwolni mnie od swego przytłaczające go towarzystwa :)

      Usuń
  2. zastanawiam się nad Twoją logika. po czorta akurat teraz robisz kilometrowe płoty, gdy wystarczył by 3 kawałki doczepione do którejkolwiek południowej strony jakiegoś budynku? gdzie tu sens? to już dawno powinno być zrobione, ziemia przygotowana pod zasiew i nasadzenia. wiesz. ręce opadają jak się czyta co wyprawiasz.

    OdpowiedzUsuń
  3. LU, ty się zastanawiasz nad moją logiką? ;)
    Nie ogarniesz! Tak jak szklanka nie ogarnie oceanu.
    Pozwól, że nadal będę się rządziła u siebie po swojemu.
    Poza tym, mogłabyś się jakoś bardziej elegancko do mnie odzywać.
    Troszkę brak ci kultury.

    Mam w głowie gotowy, kompleksowy plan i projekt na kilka/kilkanaście lat.
    Zakłada on wszystkie moje potrzeby żywieniowe i estetyczne oraz rekreacyjne oraz hodowlane.

    Po co mi długi płot? Bo nie będę co roku przerabiać i poszerzać ogrodzeń.
    Robię jedną dużą zagrodę na zaś. Na przyszłość, na kolejne lata.

    Akurat nakład pracy przy małym ogrodzeniu byłby podobny, jak przy dużym, gdyż od południa i wschodu mam naturalną przeszkodę (rzeczkę) zatem kalkuluje się pociągnąć siatkę aż do rzeki. Od północy zaś są siatki innych rolników, więc warto do ich siatek dociągnąć moją. Są też moje budynki, które odcinają dostęp moim zwierzętom do zagrody, dzięki budynkom oszczędzam na siatce. Zużyję jakieś niecałe 200 metrów siatki, a będę miała w sumie ogrodzone półtora hektara z dostępem do wody do podlewania. Przyznaj, że genialne :)

    Poza tym chcę mieć dużą przestrzeń i pole manewru dla ewentualnego traktora lub spychacza.

    Zagroda ma zawierać nie tylko ogródek, ale w przyszłości sad oraz pole ziemniaków, a także wybieg dla matek z młodymi. Również miejsce na campery i namioty oraz teren rekreacyjny. Temu to takie duże.
    Tworzę fajne miejsce przy wykorzystaniu urozmaiconego terenu, jaki posiadam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Indianko, nie zlosc sie na Lu, bo to ona ma racje. First things first, a w kwietniu jako pierwsze ida grzadki, nasadzenia i sianie. Campery i rekreacja moga poczekac chocby do maja, a warzywa - nie.
      Ty jestes idealistka i chcesz od razu realizowac wielkie plany, a niestety, czasem trzeba zejsc na ziemie i zadbac o podstawowe rzeczy. Jesli uda Ci sie wyhodowac wlasne warzywa w tym roku (a czas ucieka), to zaoszczedzisz sobie mnostwo czasu i sily, bo zamiast wyprawy na pol dnia do sklepu, zrobisz spacerek do ogrodka. O zdrowiu juz nie wspomne.

      Usuń
  4. Przypominam, iż jestem posiadaczką dziesiątek żarłocznych zwierzątek, które nie pozwolą by żadne warzywo urosło w moim ogródku, dopóki ich porządnie nie zabezpieczę solidnym ogrodzeniem. Czyli zgodnie z zasadą: "First things first" - najpierw płot, a potem siewy i nasadzenia.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!