Indianka przeinstalowała swoje zasilanie solarne, tak, by dawało radę mimo braku Słońca i mimo zbyt niskiej temperatury. Ledwo, ledwo, ale zasila tablet i komórkę.
Nawet starczyło energii na światełko w kuchni przy kolacji.
Jutro zmontuje dwie dodatkowe lampy: jedną do oświetlenia piwnicy i drugą do oświetlenia strychu. Wtyczki do lamp zrobi z odzyskanych kabli z wtyczkami, które znalazła na strychu. Lampy będą zasilane przez akumulatory.
Przydałyby się jeszcze dodatkowe przetwornice.
Za oknem białe pola spowite śniegiem.
W domku cieplutko i przytulnie. Świeci barwna, mieniąca się różnymi kolorami lampeczka jednowattowa. Piec gorący!
Tylko czekolady Indiance do szczęścia brak... :) Słodkie! Słodkie przybywaj! :)
(O miłości to nie wspomni, bo to raczej w kolejnym wcieleniu się zdarzy, niż tu, na tym pustkowiu).
Indianka solarnie genialna :)
A czemu w przyszłym wcieleniu? Rozglądaj się kto wie? Życzę Ci tego... :)
OdpowiedzUsuńWitaj Agato :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo rzadko się zakochuję, a tu w dodatku nie ma w kim, więc marne szanse na miłość.