Kamyk pojechał załatwiać swoje sprawy. Wrócił wieczorem narąbany. Nie zachwyciło to Indianki. To nie pierwszy raz. Do tego rano tego dnia ze Sokółek szło za nim 7-8 typów. Wyglądało na to, że szykują się na niego. Poza tym... Po południu Kamyk tego dnia się nie popisał. Ogólnie zawiódł i zniechęcił Indiankę do siebie jeszcze bardziej. Ale o szczegółach sza. Przynajmniej na tym blogu. :-)
W każdym bądź razie Indianka poważnie zastanawia się nad sensem jego pobytu na jej włościach. Pożytku nie ma z niego żadnego, tylko balast. Zbędny, uciążliwy balast. Obżera Indiankę bezczelnie. Do tego jego namolne nawyki wykorzystywania Indianki do jego celów są dla niej niezwykle odpychające. Jego zachowanie wobec niej pozostawia wiele do życzenia. Jej wstręt i niechęć do faceta rośnie.
Z drugiej strony on nie ma się gdzie podziać. Ma przechlapane. Do tego jest kontuzjowany i chory. Ma też skomplikowaną sytuację prawną. Indianka bardzo dużo mu pomogła i nadal stara mu się pomóc, ale to chyba beznadziejne zadanie.
Pora pomyśleć o sobie.
Witam Cię. Czy grasz na skrzypcach?,i czy to ty byłaś w 1999roku na rainbow na Węgrzech
OdpowiedzUsuńNie i nie :-) Nie gram na skrzypcach i nie byłam na żadnym rainbow a zwłaszcza na Węgrzech :-) :-) :-)
UsuńGram trochę na klawiszach i umiem czytać nuty i śpiewać z nut :-)