Z nosa plynie katar. W plucach rzezi ze hej, jakby kto drzwi nienaoliwione otwieral z niemilosiernym skrzypem. Nocami krztusi sie i dusi.
Nie ma apetytu ani czucia w kubkach smakowych. Kaszle tak, ze malo pluc nie wypluje. Slaba jak niemowle. Nie ma sily wstac, a jak wstanie, to sie zatacza.
Nocami zalewa sie mokrym potem, ze koszulka cala mokra rano.
Normalnie masakra. Lezy w lozku i co kilka godzin gryzie czosnek ktory tak rusza flegme w plucach, ze az wywoluje odruchy wymiotne.
Dzieki Bogu nie jest sama. Chlopaki grzeja chalupe i gotuja pozywne obiady. Ona caly dzien zakopana pod koldrami, albo chwilami grzeje plecy przy piecu i wdycha gorace powietrze z nad pieca. Je na dopych, by miec sile zwalczyc chorobe, ale glodu ni apetytu nie czuje. Nie czuje tez smaku potraw ktore je.
Kamil zrobil smaczny syrop z cebuli. Ona go pije.
W nocy on pilnuje, aby sie nie zadlawila podczas ataku kaszlu lub nadmiernego obrzeku gardla.
Moze powinna zglosic sie do szpitala? Dawno tak frontalnie nie byla zaatakowana przez chorobsko i tak slabiutka...
No, ale w domu jest cieplo i jest u siebie... I ma dobra opieke :-)
No i ma wglad w to co sie dzieje ze zwierzetami...
Chlopaki dbaja i relacje zdaja co i jak. :-)
u mnie takie same objawy poza jajnikami. Felczer powiedział że to nowa grypa, która teraz atakuje wypisał mi piguły kupiłem, biorę i jest poprawa. Oprócz tego rosół z 3 ząbkami czosnku aplikuję i żadnych absolutnie wynalazków z alkoholem. No i leżę w łóżku, żonka mnie profilaktycznie unika ale mam kota i sukę do grzania.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ci się bez leków uda wyzdrowiec, może idź do zozu u siebie to ci chociaz recepte wypisze. zdrowia w każdym razie.
Wyzdrowiałam bez syntetycznych leków.
UsuńTylko naturalne środki typu cebula, czosnek i pożywna żywność na gorąco plus gorąc w domu jak w saunie i wypacanie.
sama to wiesz - sluchaj wewnetrznego glosu. Organizm zwalcza toksyny, wiec na sile zarcia nie wciskaj, bo trawienie to skomplikowany proces, a jak zarcie nie ekologiczne, to ma jeszcze wiecej do roboty. Nam babcia stawiala banki, ale to trzeba umiec i je miec - zawsze pomagaly. Jak sie bez lekow wybronisz, bedziesz odporniejsza.
OdpowiedzUsuńZdrowka i byle do wiosny.
beata
Ja inaczej uczona od dziecka przez bliskich.
OdpowiedzUsuńAby zwalczyć chorobę trzeba się zdrowo odżywiać i jeść czosnek, pić miód i mleko, rosół z kury itp. Wygrzać się i wypocić. Oddychać świeżym powietrzem.
Wtedy miałam ekologiczne swojskie żarcie. Zdrowo się odżywialiśmy.
Beato, mnie Babcia też stawiała bańki gdy miałam zapalenie płuc.
OdpowiedzUsuńRobiła też mi kompresy z pieluchy tetrowej nasączonej spirytusem kamforowym.
Owijała szyję, klatkę piersiową. Wkładała nasączone waciki do uszu.
Nakrywała pierzyną po nos. Dziadek palił w piecu tak, że aż kafle pękały.
Uratowali mi życie. Byłam wtedy bardzo chora. Zapalenie płuc, angina, zapalenie ucha środkowego. Lekarz marnie mi rokował. Potem gdy wyszłam z tego gratulował Dziadkom, chwalił i podziwiał. Syntetyczne antybiotyki mi podczas choroby nie pomagały. Nie działały. Tylko naturalne leki i tradycyjne zabiegi typu bańki, kompresy, wypacanie, wożenie do lasu saniami, troskliwa opieka Dziadków - to mi pomogło i uratowało. Nie dali mi umrzeć, a już bardzo słaba byłam. Dusiłam się.