niedziela, 5 października 2014

Uciekinierki namierzone


Pod wieczor Indianka dostala cynk od gospodarza gdzie widziano jej niesforne slicznoty. Uzbroila sie w sprzet ewakuacyjny czyli plecak na jablka, kombinerki do drutu i rekawice do linki tudziez linke do konia. Poszla. Znalazla wszystkie trzy w jednym miejscu na sciernisku. Tym razem reakcja klaczek byla odwrotna. Zamiast sie ucieszyc na widok Indianki zrobily w tyl zwrot i oddalily sie niespiesznie w strone farmy gospodarza. 

"Oooo.... ta zniewaga krwi wymaga!" - zawolala oburzona.
"Ja tu rzadze, a nie konie! KON NIE BEDZIE MNIE UNIKAL!
DO DOMU MARSZ I TO JUZ!"

Indianka poszla za nimi, chytrze podeszla liderke i ja zlapala oraz poprowadzila ja na swoje rancho. Pozostale dwie klaczki poszly za Indianka i liderka.

Dakota zarzala radosnie gdy jej rodzina do niej przybiegla.
Indianka rozdzielila klacze. Zaprowadzila je do stajni. Nalozyla Denver kantar. Wypuscila ja na wypas wraz z Dakota. Indiana i Driada zostaly w stajni. Indianka ma nadzieje, ze Dakota z Denver nie prysna z rancza. 

Indianka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!