środa, 25 grudnia 2013

Co by tu zjeść?

Wstałam, piec jeszcze gorący i herbata DOBRZE zaparzona - wszak całą noc na nim stała w imbryku i się grzała Mocna jak diabli.

Podłożyłam do pieca. Wypuściłam koty na dwór. Zjeść coś teraz czy potem?

Co my tu właściwie mamy do jedzenia? Są dwa chleby wczoraj upieczone, jest jeszcze ciasto kakaowe, spaghetti i sos bolognese do niego - wzbogacony przyprawami prowansalskimi i pieczoną cebulką.

Jest barszcz wegański złagodzony poprzez doprawienie go cukrem i kostkami rosołowymi.

Są też herbatniki od Mamy. Hmm... w kurniku może się znajdzie jajo lub dwa. Pasowałyby do tego barszczu. Na piecu woda nagrzana do kąpania. Trzeba do zwierzaków zajrzeć, a potem powrót do domu, posadzenie cebul z piętek i zasłużona, długaśna kąpiel. Facebook pyta mnie o czym myślę Ależ inwigilująca aplikacja :) Myślę o wyluzowaniu, chociaż na parę dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!