Dziś z samego rana, gdy Indianka wyszła na dwór by wypuścić wszystkie zwierzaki na wybieg – niespodziewanie zajechał radiowóz. Policja olecka.
Indianka za plexi :))) Nie, żeby groźna była i zagrażała szyjom panów policjantów. Taki wóz dostali do przywiezienia Indianki :) |
Dwóch bardzo miłych, kulturalnych i cierpliwych panów policjantów poprosiło niezwykle grzecznie Indiankę, by zechciała się z nimi udać na komendę celem złożenia zeznań w sprawie zajść z Giżycka. Dostali powiastkę z komendy w Giżycku, by Indiankę przesłuchać.
Indianka pozamykała wszystko co zamknąć trzeba było i udała się wygodnym autem do Olecka. Nikt na nią się nie rzucał, jej nie skuwał, nie tłukł, nie wlókł po ziemi jak worek kartofli i nie straszył. Policjantki z Giżycka powinny przyjść na Komendę w Olecku na szkolenie by nauczyć się, jak postępować z obywatelami.
pod schroniskiem dla psów w Bystrym,
"Schody do nieba", czyli do Wydziału Kryminalnego Policji w Olecku :) Drewniane, zabytkowe. Zapewne pamiętają jeszcze dawnych Prusaków. |
Widok Komendy w Olecku z piętra kryminalnego :) Ładne dachy mają. Nowe. |
Spacer z Komendy mostkiem ku KRUSowi. Indianka obskoczyła wczoraj kilka instytucji. Jak już znalazła się niespodziewanie w Olecku, to trzeba było tę okazję optymalnie wykorzystać. |
Rzeka w Olecku. Płytka. Chętnie pływają nią kaczki. |
“Przepraszam, że jestem rolnikiem!” – wołał rozgoryczony.
Tymczasem Indianka poinformowała KRUS, że nie wie za co mu płaci, skoro emerytury rolniczej i tak się nie doczeka. Według niej, KRUS to instytucja niewiarygodna. Bierze pieniądze za friko, podczas gdy rolnik zasuwa cały dzień od świtu do nocy by zarobić na te pieprzone haraczyki. Poza tym stwierdziła, że woli, aby jej kasa została w jej kieszeni, bo tam jest jej miejsce. Indianka wyraziła zdanie, że nie stać ją na to, by utrzymywać taką dużą instytucję jak KRUS, a pieniądze ze składek są jej potrzebne chociażby na remont domu czy stajni.
Rolnik za nią wtórował jej i przytakiwał. :)
Natomiast wzburzona pani kierownik KRUS powiedziała Indiance, że żyje w PRLu i musi płacić KRUS czy ją na to stać czy nie :D Indianka nieśmiało zauważyła, że PRLu już nie ma. Żyjemy w Polsce demokratycznej, obywatelskiej i obywatel się liczy i jego dobro, a nie komunistyczny reżim i jego tyranistyczne wytyczne.
Natomiast w ARiMR zaobserwowała rosnącą biurokrację jako objaw nasilającego się w Polsce faszyzmu unijnego. Pracownicy robią co im szefowie każą. A szefowie każą coraz bardziej się czepiać pierdół. Indianka musiała poprawić dokumenty. Rozpisać dwie działki w czterech rubryczkach i dodać słowo “wieloletnie”, bo by nie dostała dotacji, jakby tego słowa nie dodała. Normalnie masakra. Krzywa absurdu unijnego rośnie.
Unia w Polsce realizuje politykę zaboru kasy rolniczej pod byle pretekstem. Wystarczy jedno nie użyte, lub niewłaściwie użyte słowo, by stracić szansę na dotacje mimo, że rolnik uprawia ziemię zgodnie z dobrą praktyką rolniczą.
Pora zmienić władzę w Polsce na bardziej proludzką. Pierdoły nie powinny górować nad dobrą praktyką rolniczą i dobrem rolników i ich rodzin. Ta władza co jest, coraz bardziej robi się zimna, nieludzka i cyborgowata i takie cyborgowate traktowanie ludzi narzuca rozmaitym urzędom i instytucjom.
Traktuje ludzi koszmarnie przedmiotowo i z wielkim lekceważeniem i brakiem zrozumienia i poszanowania człowieka jako jednostki oraz z lekceważeniem elementarnych praw i potrzeb człowieka.
Pracownicy ARiMR to ludzie mili, ale ilość narzucanych im upierdliwych, biurokratycznych bzdetów, które z kolei przerzucają na rolników robi się uciążliwa. Rolnicy powoli zaczynają się czuć jak uczestnicy obozu karnego, a nie jak szczęśliwi beneficjenci systemu dopłat unijnych mających na celu wspierać rolnictwo i rolników.
Jeszcze kilka zaległych spraw papierkowych jest na głowie Indianki. Musi się nimi zająć w tym tygodniu. Pewnie jutro.
A co Ty za dopłaty teraz w lipcu załatwiałaś?
OdpowiedzUsuńNie załatwiałam. Korekta była. Poza tym wnioskuję, ale i tak nie dostaję tego o co wnioskuję, ale wnioskować trzeba, bo ewentualne dotacje to jedyna gotówka dzięki której mogę inwestować w gospodarstwo by je urentownić.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie podsumowałaś Arimr. Inny koniec PL, a zachowania podobne. Powodzenia w papierowych zmaganiach.
UsuńNo, w tym roku zapierdolili mi masę kasy za duperelę.
OdpowiedzUsuńWymyślają dziwolągi i haczyki przepisowe, by mieć preteksty aby ograbiać rolników z należnej im kasy.
Idźże z tymi papierami do jakiegoś ODR-u. Oni pomagaja wypełniac wnioski za darmo i wiedzą jak to zrobić, żeby wszystkie duperele grały. Ja co roku wypełniam wnioski o dopłaty obszarowe. Ponieważ ciągle coś zmieniają, więc czytam instrukcję. Instrukcja jest napisana tak, ze wyższe wykształcenie nie wystarczy, by ja zrozumieć. Trzeba mies jakieś specjalne szkolenie. I jeszcze - do dopłat każda działka zostałą obcięta o kilka arów. Nie wiem, gdzie one wyparowały, bo ani drogi sie nie poszerzyły, ani miedze, chyba, że glob sie kurczy. I jeszcze mi ktoś tłumaczy jak idiocie, że na podst zdjęć lotniczych obmierzyli. A zdjęcie lotnicze jest odworowaniem na płaszczyznę, i to nawet nie rzutem równoległym, który i tak nie zachowuje odległości. A tak - parę arów tu, parę tam i tysiące hektarów oszczędności się z tego robią.
OdpowiedzUsuńA nie pójdę. Oni tutaj w ODR biorą kasę za wypełnianie wniosków i w dodatku źle wypełniają i źle doradzają. Przez jednego z nich straciłam kilka lat temu kilka tysięcy złotych, bo użył niewłaściwego słowa i wprowadził mnie w kosztowny błąd.
OdpowiedzUsuń