środa, 8 maja 2013

Patyki, patyczki, patyczaki i drzazgi


Nadszedł ten wyczekiwany moment na sprzątnięcie sprzed domu resztek po gromadzonych tutaj w celach opałowych gałęziach. Indianka zgarnęła do wiader pozostałe patyki, patyczki, patyczaki i drzazgi. Kilka pełnych wiader się tego uzbierało. Na trawniku przed domem zrobiło się czysto i pusto. Feng szui poprawione. Trzeba będzie pilnować, aby drewno nie było już w tym miejscu gromadzone, bo potem ciężko się go stąd pozbyć i zalega miesiącami.
Co prawda przed domem najwygodniej się drewno rąbie do pieca, ale – koniec z tym procederem. Od dzisiaj drewno będzie rąbane za domem, a nie przed domem :)


Przed domem ma być ład i porządek. Poza tym musi być to sprzątnięte, bo Indianka w tym mniej więcej miejscu będzie wkopywała słupy ogrodzeniowe.

Dzisiaj było bardzo ciepło. Aż za ciepło. Trzeba jakieś lżejsze obuwie znaleźć.
Wieczorem narwała pokrzyw dla drobiu, którego jeszcze nie wypuszcza, bo niestety trzeba najpierw dokończyć montaż wybiegu dla kur, coby ich jastrzębie i lisy nie atakowały.

Pora zjeść kolację. Świeży chleb upieczony – będzie chleb z dżemem domowej roboty. Do popicia – kompot jabłkowy.

Na obiad była gęsta zupa dyniowa curry. Pikantna i smaczna. W sam raz na upalny dzień i szybka w przygotowaniu, bo gotowa w słoiku, w którym się znalazła zimą podczas wyrobu indiańskich przetworów. Wystarczyło tylko podgrzać i dodać trochę wody i już gotowa była. Wniosek – warto robić przetwory :)

zupa dyniowa domowej roboty z własnoręcznie wyhodowanych dyń... :)


13 komentarzy:

  1. czesc, wlacz tvn 24, dzis mowia na temat "psiego becikowego" czyli o pieniadzach jakie wlasciciele dostaja za trzymanie pieskow w schroniskach tak jak twoja satje, maja niezly z tego biznes
    j.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że mają biznes, dlatego m.in. psa nie mogę odzyskać. Kiedyś pracownik grminy z wyrzutem powiedział mi, że przez moją interwencję w sprawie porzuconego psa sąsiada gmina traci miesięcznie 500zł na utrzymanie tego psa. 500zł na psa to sporo. Ja tyle nie mam na siebie miesięcznie, a tam pies w schronisku miałby mieć? Szok.

    Teraz dotarliśmy do nowej uchwały gminy i przetargu, który mówił o 221,40zł dopłacanych do każdego psa utrzymywanego w schronisku na zlecenie Urzędu Gminy.
    Rocznie to daje: 2656,80zł.

    Łakomy kąsek. Schroniska dostają łatwą kasę na utrzymanie psów, plus dofinansowanie i karmę od różnych darczyńców. Złoty interes.

    Ja od dwóch lat piszę do Urzędu Gminy prośby o jakiekolwiek dofinansowanie - nie dostałam nic, nawet złotówki na karmę dla psa. Obłudni wolą psa oddać do schroniska, niż dać parę złotych na karmę.

    TVN nie włączę, bo nie mam telewizora :)

    Zdaj relację, ile dostają tego becikowego i co to jest?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Anonimowy i @Indianka:

      W okresie Tokugawa w Japonii, jeden z szogunow wydal edykt o ochronie psow (wynikal z jego glebokiego zaangazowania w buddyzm), co doprowadzilo do jeszcze wiekszych paradoksow, niz ten z "psim becikowym".

      Choc prowadza do jednego wniosku: Najlepiej, jak Lewiatan nie wtraca sie zbytnio w zycie poddanych!! Bo zazwyczaj dobre checi Lewiatana prowadza do niesprawiedliwosci i dodatkowych problemow!

      Usuń
    2. @Indianka: czy pies soltysowej nadal sie walesa po Twej posiadlosci?? A mozeby tak poinformowac o tym, ze jakis nieznany pies sie u Ciebie po wlosciach spaceruje i ze cos z tym faktem nalezaloby zrobic.

      Usuń
    3. Tak, wałęsa się. Zgłosiłam do Gminy aby się tym zajęli. Wątpię, aby zareagowali, bo już wcześniej zgłaszałam i bez skutku.

      Usuń
    4. Coz. Wnosze z tego, ze macie klike :( W tym wypadku nalezy ogrodzic wlasne wlosci... . I stosowac metode "niedzialania" proponowana przez p. Jacka Kobusa.

      Gdyby to byly Stany to moglabys zastrzelic psine (zal zwierzecia ale coz) a zezwlok dostarczyc wlascicielce z odpowiednim przekazem ustnym... .

      Ale to jedynie zaostrzyloby konflikt :/ Oj przydalby Ci sie egzemplarz inwentarza w postaci "oswojonego chlopa domowego" . Ten wzialby butelke "wody ognistej" (wiem, ze tego Szlachetni Indianie nie pochwalaja -> ale inaczej z Bladolicymi nie da rady) i sprawe oparlby o "bar" np.: w jakims zasieku ;)

      I choc to mowie z przymroznieniem oka, to wiem o czym opowiadam (swego czasu - tuz po studiach - wrocilem do swej wsi; a nikogo bardziej tak "lud wiejski" nie nienawidzi, jak tych co to ich zdaniem mogli w miescie zostac, a nie wiadomo czemu wrocil na wies; nawet bardziej niz miastowych "z fantazja" mieszkania na wsi).

      Usuń
  3. Widac, ze masz sprawe przemyslana z przetworami... . Bo jeszcze nie tak dawno czytalem, jak je produkujesz... . I znowu wracaja w Twojej opowiesci :)

    Powodzenia przy grodzeniu!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przetwory to fajna rzecz. Własnoręcznie zrobione, doprawione, 100 procent owoca w dżemie czy dyni w paście dyniowej, a nie tak jak w sklepie, trochę owoca, reszta żelatyna i wypełniacze, dodatki smakowe chemiczne E itp.

      No i wygoda - gdym głodna a padam na pysk tak, że nie dam radę stać i szykować - to gotowy słój biorę ze spiżarni, wlewam do garnka, podgrzewam i jest gotowe danie np. zupa dyniowa czy rosół.

      Usuń
    2. Masz bardzo fajnie :D

      Moje 5m2 arealu uprawnego na wielkie szlenstwa nie pozwala. Ale juz mam pewne rozwiazanie tego problemu na oku (niedawno sie dowiedzialem ale testowanie tej mozliwosci bedzie w przyszlym roku).

      Wiem co oznaczaja wlasne przetwory (zakupy w supermarkecie wygladaja w mojej rodzinie jak wizyta w czytelni - wiecej czytania niz artykulow w koszyku). Stad tez marze o wlasnym kawalku ziemi uprawnej.

      Usuń
    3. Na przedmiesciach Antwerpii... . Klimat juz co prawda czesciowo wiejski ale jak to w Belgii: miasto, miastem pogania (a od czasu do czasu mala przerwa w postaci lasku, kanalu, lub laki i pola)... .

      Zgrywam zdjecia z dzisiejszego wypadu w plener.

      I dam na bloga. Widoczki z magicznego zakatka... .

      Usuń
  4. Teraz jest dobra pora, żeby zrobić w słoiki szczaw- zimą tylko wrzucasz na gotującą się wodę (ziemniaki możesz do niej też wrzucić albo gotować osobno), na koniec wkroisz gotowane jajko i pyszna szczawiowa zrobiona w 15 minut :)
    Ja szczaw w słoiki robię w ten sposób, że umyte liście bez ogonków siekam, podduszam na maśle lub oleju , gorącą masę pakuję w nieduże słoiczki i dla pewności jeszcze zagotowuję, ale w sieci są jeszcze inne przepisy. Warto zrobić, a młody szczaw do tego doskonale się nadaje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Obiecalem (choc nie dokonca to mialem na mysli):

    http://falcopergrinus.blogspot.be/2013/05/sakura-po-belgijsku.html

    z przeprosinami.

    OdpowiedzUsuń

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!