piątek, 3 maja 2013

Bezsenność


Indianka obudziła się dzisiaj o 3.48 nad ranem. Wypuściła kotkę na dwór, bo kicia chciała wyjść się załatwić. Wstawiła chleb do pieczenia. Włączyła komputer. Kotka wskoczyła na parapet po zewnętrznej stronie okna i zażądała wpuszczenia jej do środka. Indianka zawołała kicię i asekurowała jej przejście przez ganek, na którym siedzi suka i nikogo nie przepuszcza :) Kicia weszła za Indianką do gabinetu, gdzie zajęła swoje ulubione miejsce na starym monitorze od komputera. Leży na monitorze i cichutko, pieszczotliwie i czule pomrukuje. Indianka przejrzała, co miała przejrzeć i idzie dospać :)

Indiankę męczą nie załatwione do końca, rozgrzebane różne sprawy. Musi się nimi zająć, a nie ma na to ochoty i czasu. No, ale nie ma wyjścia. Trzeba bronić siebie i swojego spokoju. Trzeba bronić swojego prywatnego raju i szczęścia. 

Najbardziej jest wkurzające to, że kiedy ma ona najwięcej roboty w polu i zagrodzie – musi to odkładać i zajmować się papierami. Ma pracy papierkowej na pełny etat. 

Trochę trudno jest się przestawiać z rytmu fizycznego na umysłowy. Gdy Indianka pracuje na zewnątrz i dobrze je się pracuje, szkoda jej przerywać pracę i zabierać się za gnuśne papiery. Z kolei jak wpada w ciąg papierowy, to wtedy trudno jej to jest rzucić i brać się za prace fizyczne. 

Spróbuje jakoś to pogodzić. Tak czy inaczej musi coś robić fizycznego codziennie na dworze, bo potrzebuje dużo tlenu. Indianka aby się dobrze czuć, musi spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu. Lubi spędzać czas na świeżym powietrzu. To jest zgodne z jej naturą. Nie dla niej pomieszczenia zamknięte, duszne i ciasne. Pamięta jedno piękne, upalne lato spędzone w zimnych murach starego gmachu sądu, gdzie zajmowała się prowadzeniem dokumentacji dla pani sędziny. Praca była fajna, Indianka ją lubiła, ale tak szkoda jej było patrzeć przez okno na ludzi kąpiących się w pełnym Słońcu, podczas gdy ona musiała siedzieć w ponurym, chłodnym pomieszczeniu, gdzie nie docierały promienie słoneczne. Marzyła o tym, by choć na chwilę wyjść na dwór i się przejść. Po pracy, już takiego pięknego Słońca nie było.
To już nie było to. Szkoda jej było życia, by tak je marnować w zamknięciu. Teraz, gdy pracuje u siebie – może w każdej chwili wyjść z domu na dwór i się przejść. Popracować na dworze. To jest piękne. Zgodne z jej wolną, kochającą swobodę naturą... 

Dziś piątek. Indianka postanowiła poświęcić week end na papiery. Troszkę coś na dworze porobi, a potem siada do komputera i działa. Tyle papierów rozmaitych się nawarstwiło, że nie można odkładać już nic... 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊

Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!

🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎

Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈

Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.

Please no spam! I will not publish your spam!