RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
wtorek, 11 grudnia 2012
W Pieleszach Domowych
Trzeba się ruszyć trochę na dwór póki jasno.
Indiance udało się wyrwać z pieleszy domowych i zaszła do stajni gdzie wyczyściła żłoby koniom, nałożyła im bogato owsa, jęczmienia, siana i jabłuszek.
Kozom też nałożyła owsa i siana. Gdy już stajnia i koziarnia była ogarnięta, wpuściła konie i kozy do środka.
Potem zeszła na dół do królicy i drobiu. Nie wytrzymała i wsadziła łapę w gniazdo królicy, bo jakoś tak przyklapnięte było i żadnego ruchu ni dźwięku nie wydawało, więc obawiała się, że króliczki zdechły.
Ku swej radości ujrzała maleńkie, żwawe białe i szare królisie. Ruchliwe, jak małe szczurki. Przykryła maluchy czym prędzej, ale one rozbudzone zaczęły bulgotać, furkotać intensywnie i wiercić się. Królica je przyklepała razem z gniazdem i wróciła do zajadania owsa.
Gdy drugi raz Indianka odkryła gniazdo, by policzyć ile jest maluchów i jakie - królica warknęła na nią i trzepnęła ją łapą. Broniła dojścia do małych i słusznie.
Indianka dała królicy i małym spokój, dołożyła królicy paszy i nalała świeżej wody i poszła kontynuować szykowanie obiadu.
Darek wrócił z pola gdzie wycinał krzaki i odrosty. Przywiózł taczką drewna do pieca. Teraz pora na obiad.
Ziemniaki i kapusta gotują się. Kapusta już dobra. Ziemniaki jeszcze muszą się dogotować.
4 komentarze:
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!
Do królicy ,tzn. do gniazda, gdy są małe ,nie trzeba zaglądać, bo ona tego bardzo nie lubi i może zrobić krzywdę małym ,tzn, może je pozagryzać.
OdpowiedzUsuńmaria
Trudno się oprzeć, ale nie należy wyjmować, dotykać małych królicząt. Królica może zagryźć maluchy z powodu pozostawionego na nich ludzkiego zapachu. Doświadczone w niewinnym dzieciństwie na wakacjach u dziadka :) Zapamiętane na całe życie :)
OdpowiedzUsuńJuż tam nie będę zaglądać. Mocno ich nie wymacałam - ledwo musnęłam palcem jednego królisia. Zapach mojej ręki, to zapach ręki karmiącej i głaskającej królicę, więc dobrze jej się kojarzy i nie powinna zagryźć maluchów. Nie zrobiła tego od razu, to raczej już tego nie zrobi... :)
OdpowiedzUsuńale Ci zazdroszczę tego kontaktu z naturą i zwierzętami...tak mi tego brakuje mieszkam na przedmieściach i mam tylko koty i psa...zawsze chciałam mieszkać na wsi ale teraz już wiem,że nie dała bym rady psychicznie ani fizycznie praca ciężka a i zwierzęcia wypieszczonego i rozpieszczonego zabić bym nie mogła ani nie pozwoliła problem by był chyba nawet z kurą
OdpowiedzUsuń