RANCHO NA MAZURACH GARBATYCH - Życie w harmonii z Naturą... Blog dzielnej kreatywnej romantyczki z miasta, gorącej patriotki kochającej swą Ojczyznę i jej piękną Naturę oraz życie w harmonii z nią, wielbiącą tradycję i tradycyjną kuchnię polską, historię, zwyczaje, obrzędy i polskość oraz jej słowiańskie korzenie, wiodącej sielskie życie na rancho pełne pracy i wyrzeczeń, realizującej z pasją swe marzenia o cudownym raju na Ziemi :) Blog Serbii (Indianki) to jedyne źródło prawdy w tym kraju.
czwartek, 13 grudnia 2012
Psiarnia
11 komentarzy:
Witajcie na moim blogu armio czytelników 😊
Zanim napiszesz coś głupiego, ODROBACZ SIĘ!!!
🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎🐎
Do wrogów Indianki i Polski:
Treści wulgarne, kłamliwe, oszczercze, manipulacyjne, antypolskie będą usunięte.
Na posty obraźliwe obmierzłych gadzin nie mam zamiaru odpowiadać, a jeśli odpowiem - to wdepczę gada w błoto, tak, że tylko oślizgły ogonek gadziny nerwowo ZAMERDA. 😈
Do spammerów:
Proszę nie wklejać na moim blogu spamu, bo i tak zmoderuję i nie puszczę.
Please no spam! I will not publish your spam!
jak tak można przecież pies w schronisku cierpi oby Ci się udało ją odebrać jak najszybciej zima w schronisku to dla wielu zwierząt wyrok
OdpowiedzUsuńPsiarnia ma na psa 350zł miesięcznie z Urzędu Gminy, to ma za co kupić jej karmę, budę i koc.
OdpowiedzUsuńGdy ja składałam do Urzędu Gminy wnioski o pomoc - nic mi nie dali. Żadnej pomocy. Nawet 100zł na karmę dla psów. A do psiarni gdzie właścicielem jest kolega urzędnika z Urzędu Gminy - nie szkoda im płacić po 350zł miesięcznie. Bo płacą nie ze swojej kieszeni, tylko z podatków zbieranych w gminie. Z ludzkich podatków.
ano tak to już jest niestety...
UsuńAle dlaczego ta psina w ogóle została zabrana? Tak wbrew Tobie?
OdpowiedzUsuńA nie może ktoś z Twoich znajomych tego psa ze schroniska "sobie" zabrać i Ci podarować?
OdpowiedzUsuńOczywiście, że to nie był mój pomysł.
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym, że zostałam zaskoczona, zastraszona i do tego przymuszona, gdybym się nie obawiała konsekwencji prawnych (za rzekome pomówienie), bo wszak musiałabym mieć na tę sytuację świadka bezstronnego, a raczej nie mam. Byłam sama a troje/czworo przeciwko mnie. W razie zeznań, moje słowa w ogóle nie będą brane pod uwagę, bo ich było czworo, a ja jedna. 4 : 1
Każdy sędzia stanie przeciwko mnie, bo statystyka i piastowany urząd świadczy na moją niekorzyść.
Wszak urzędnik ważniejszy i wiarygodniejszy niż jakiś tam rolnik... ;)
Nie wiem. Pewnie nie. Zabranie psa oznacza adopcję i podpisanie umowy wiążącej, która może zawierać klauzulę, że biorca psa nie odda go nikomu innemu.
OdpowiedzUsuńPoza tym myślę, że schronisko zarabia na psie.
Wszak dostaje co miesiąc 350 zł dofinansowania z Urzędu Gminy.
Wydaje mi się, że z tych 350 zł to z 50zł idzie na zakup karmy dla psa, a reszta, czyli 300 zł trafia do kieszeni przedsiębiorcy czyli właściciela psiarni. Kto odda kurę znoszącą złote jaja???
Rocznie na takiej dotowanej psinie można nieźle zarobić, myślę że tak circa about 300 zł x 12 miesięcy = 3600 zł.
Łakomy kąsek nie do pogardzenia :)
Pogadaj z wolontariuszkami z dogomanii -najlepiej na priv . Mają swoje sposoby :) W schronisku nie podpisujesz papierów żadnych, nikt Cie nie rozlicza z tego co stanie się później z spem. Ja się obawiam że suczka została już uśpiona i stąd taka decyzja.
OdpowiedzUsuńWłaściciel psiarni twierdzi, że suczka tam nadal jest.
OdpowiedzUsuńZ jego listu do moich czytelników który wysyła za moimi plecami, wynika, że suczuś nie lubi personelu tego schroniska ani innych psów, czyli nie czuje się tam dobrze. To psina podwórkowa nawykła do wolności, a nie trzymania w klatce wśród jazgotu innych psów.
Miała tam być tylko do czasu odkarmienia młodych, a facet twierdzi, że młode są już odstawione i nawet większość adoptowana. Nie ma powodu, by moją suczkę tam dłużej przetrzymywać.
Przecież "panstwo" nie zabiera zwierząt ot tak sobie.Kazda interwencja to przecież koszty,obciążanie budżetu gminy.
OdpowiedzUsuńDruga rzecz;gdyby były warunki,nikt by niczego nie zakwestionował,to chyba oczywiste.
Ale z ciebie fantasta. Nie czytasz mojego blogu od początku, ani nie znasz historii mojej z czasów, zanim zaczęłam go pisać, więc nie wiesz o co chodzi.
OdpowiedzUsuńNie państwo mi zabrało psa, tylko konkretni urzędnicy. Gdybyś czytał mojego bloga, to byś zauważył, że ci sami, którzy mi szkodzą od lat w taki czy inny sposób. Urzędnicze stanowisko to tylko narzędzie w lokalnych rozgrywkach.
Budżet gminy? Te pieniądze są brane z podatków podatników, a nie z pensji urzędnika, który psa zgłosił do oddania do schroniska. Gdyby wchodziło w grę pomniejszenie choćby o 10 zł pensji tego urzędnika, który zgłosił mego psa do schroniska, to wierz mi - pies by stąd nie wyjechał ;)))
Warunki? O czym ty człowieku bredzisz. Nie masz bladego pojęcia w jakich warunkach są trzymane psy na wsi i jak są traktowane.
Gdyby chodziło o dobro psów, to by pół wsi straciło swoje psy i jeszcze zapłaciło kary grzywny za "znęcanie się nad zwierzętami".
To chyba oczywiste, ignorancie urwany z choinki?
Na jakim ty świecie żyjesz? Nie wiesz, co napędza prowincjonalne układy? Pies lokalnego wieśniaka przez lata był trzymany w cienkiej blaszanej beczce - bez względu na pogodę i nikt go za to nie pociągnął do odpowiedzialności.
Ale jak jakaś mieszczka śmiała się osiedlić w okolicy - to się ją traktuje inaczej, mimo że oba psy mają gdzie spać i co jeść i o niebo lepsze warunki niż większość okolicznych psów.
Żebyś widział kpiące spojrzenia i rozdziawione gęby lokalnych wieśniaków, gdy kiedyś do chorego psa wezwałam weterynarza. No jak to, weterynarza wzywać do czegoś tak małoistotnego jak jakiś kundel co nie ma z niego żadnego zysku???
Na wsi, gdy pies zachoruje, to się go wygania albo zdycha i bierze się nowego, młodego i zdrowego. Nikt tutaj się nie szczypie z wzywaniem weterynarza do psa czy wożeniem go do niego. Zawieść psa do weterynarza??? Toż to fanaberia wielkomiejska!